Grupa Samorządności Robotniczej

Kropka nad „i”

 

Istotnie, jesteśmy trochę zdziwieni i zniesmaczeni tonem i treścią polemik Zbigniewa Kowalewskiego. Wydawało się, że autora tak znakomitych tekstów, jak: recenzja książki Pierre’a Broué Między Trockim a Stalinem: Christian Rakowski - biografia polityczna (w „Lewą Nogą” nr 13, s. 330) czy polemiki z „Gazetą Wyborczą” i Maciejem Stasińskim na temat sytuacji w Wenezueli, opublikowanej na internetowej stronie Czerwonego Salonu oraz w pierwszomajowym wydaniu „Robotnika Śląskiego” („Zwycięstwo ludu”) stać na coś więcej niż zarzucanie nam: obsesji, frustracji, chęci dowartościowania się, braku rzeczowości, niepolityczności wypowiedzi, odwracania uwagi, rozwijania tematów zastępczych, serwowania „historii w pigułce”, nic nie wnoszących dywagacji, pieniactwa, groteskowości, farsy, głoszenia poglądów „prawdziwych Polaków”, budzenie szowinizmu, mydlenia oczu, papierowej ofensywy, posługiwania się plechanowowską teorią o roli jednostki w historii, licytacji tradycji, zamiłowania do muzealnictwa, głoszenia pseudohistorycznych teoryjek i klasycznego hasła walki z obcą agenturą, bzdurzenia, przekłamywania, niemerytorycznego tonu wypowiedzi, wylewania kubłów pomyj, szerzenia niesprawdzonych informacji i insynuacji, braku wiedzy, nieuctwa i, co najważniejsze, rozbijactwa i nawoływania do rozprawy z trockistami pod hasłem jednolitego frontu antytrockistowskiego.

A takie nie poparte żadnymi poważnymi argumentami zarzuty można znaleźć w dwustronicowej zaledwie, drugiej już z rzędu, polemice z nami (Z.M. Kowalewski, M. Ostrowska, „W poprzek - ością w gardle”, Czerwony Salon z 29 lipca b.r.).

O ile jeszcze pierwszą, utrzymaną w podobnym tonie, polemikę uznać można było za wypadek przy pracy, o tyle druga wyraźnie wskazuje na złą wolę autorów.

Ton polemik Zbigniewa Kowalewskiego jest całkowicie sprzeczny z tym, co prezentują i postulują tłumaczeni i lansowani przez niego wyznawcy pluralistycznej koncepcji nowej partii socjalistycznej - Murray Smith i François Ollivier (patrz: F. Curran i M. Smith, „Narodziny Szkockiej Partii Socjalistycznej” oraz M. Smith, „Czas zakładać partie socjalistyczne”, „Rewolucja” Nr 1, s. 122 i s. 146; F. Ollivier, „Konferencja europejskiej lewicy antykapitalistycznej” na stronie internetowej Czerwonego Salonu).

Podkreślają oni konieczność wyważonych, cierpliwych, tolerancyjnych, wręcz braterskich sposobów argumentacji i dyskusji, „konieczność zerwania z podchodzeniem do innych nurtów socjalistycznych jak do wrogich organizacji” („Rewolucja” Nr 1, s. 155). Autorzy ci ponadto postulują „zapłodnienie nowych partii socjalistycznych marksistowskimi metodami analizy i naukami płynącymi z historii ruchu robotniczego” („Rewolucja”, jak wyżej).

Kowalewski, zapewne ze względu na swoją otwartość intelektualną, wszelkie nasze uwagi na temat KPP i historii ruchu robotniczego i rewolucyjnego na wielonarodowościowym obszarze Drugiej Rzeczypospolitej odrzuca jako: „nic nie wnoszące do dyskusji nad o b e c n y m stanem i perspektywami oraz zadaniami polskiej lewicy”, traktując en bloc nasze „dywagacje” jako „tematy zastępcze”. O naukach płynących z historii ruchu robotniczego Kowalewski nie chce pamiętać, o ile nie mieszczą się one w tradycji polskiego trockizmu.

Nasze tradycje, nasze korzenie, czyli międzynarodowe, pluralistyczne tradycje polskiego ruchu robotniczego i rewolucyjne tradycje mniejszości narodowych Drugiej Rzeczypospolitej oraz organiczne nawiązywanie poprzez SDKPiL do tradycji rosyjskiego ruchu rewolucyjnego, Kowalewski określa pogardliwie jako „historia w pigułce”. Jego zdaniem to nie koncepcja - to antykoncepcja, to teoryjki godne „prawdziwych Polaków”. Zaś postulowana przez nas elastyczna taktyka jednolitofrontowa to nic innego, jak tylko „wezwanie do tworzenia jednolitego frontu antytrockistowskiego i do rozprawy z trockistami”.

Oczywiście, Kowalewski akceptuje pluralistyczną koncepcję nowej partii socjalistycznej prezentowaną przez Murraya Smitha, zgadza się zapewne również z tym, że „należy zerwać z mentalnością grup, które uważają, że to one mają zawsze rację, a wszyscy inni się mylą, że to one stanowią partię rewolucyjną” („Rewolucja”, jak wyżej). Szkoda tylko, że jego zapewnienie: „wiemy, że popełniliśmy wiele błędów i wcale tego nie ukrywamy” jest gołosłowne - brak jakichkolwiek przykładów i odpowiedzi na postawione przez nas zarzuty. Kowalewski jedynie po raz kolejny u n i k a   d y s k u s j i. Nie unika natomiast zabaw słownych i oskarżeń nas o wszystko, co najgorsze.

Ale i tak widzimy pewien postęp. Przed laty Kowalewski, jako członek polskiej redakcji „Inprekoru” i LCR, oskarżał nas o sekciarstwo, stalinizm i kultywowanie własnych kapliczek; dziś zostaliśmy negatywnie dowartościowani (podobno brakowało nam tego, a więc na własne życzenie). Teraz jesteśmy rozbijaczami, dokonujemy „podziałów w poprzek” i „wyłomów w organizacjach radykalnej lewicy”.

Choć podobno w pierwszych tekstach polemicznych nie stawiano nam takiego zarzutu. Ba, nawet nie sugerowano, że coś jest na rzeczy, jedynie ostrzegano nas z troską „że stawianie na podziały «w poprzek», jakie rzekomo istnieją w grupach radykalnej lewicy, może prowadzić do rozbicia tych skromnych grup”. Ewentualnie wskazywano, że „grasują rozbijacze” znani wszystkim z imienia i nazwiska. I, broń Boże, nie o nas tu chodziło. Podjęcie przez nas dyskusji z Kowalewskim sprawia, że zarzut ten teraz jest rzekomo zasadny. Wszystko zdaje się potwierdza nasze stalinowskie korzenie. Mało tego, oskarżono nas o wzywanie do rozprawy z trockistami, co już wprost potwierdza nasze nawiązywanie do stalinizmu. Kowalewski, przyparty do muru, krzyczy: „Biją naszych!” Zamiast rzeczowych argumentów posługuje się autorytetem, mocno zresztą nadszarpniętym obecną dyskusją. Przy okazji dokonuje swoistych skrótów myślowych i manipulacji. Pluralistyczna koncepcję nowej partii socjalistycznej, z którą się utożsamia, przedstawia teraz Kowalewski jako koncepcję Czerwonego Salonu. To, że „pluralistyczna koncepcja nowej partii socjalistycznej” jest twórczo rozwiniętą, nową wersją „frontu lewicy” zdaje się potwierdzać podpisanie drugiego tekstu polemicznego przez Magdalenę Ostrowską.

Przykład Szkockiej Partii Socjalistycznej, zdaniem Kowalewskiego - „dobry i sprawdzony”, naszym zdaniem „jest jednak mocno dyskusyjny, nie przyjął się nawet w całej Wielkiej Brytanii” (patrz: nasza polemika „Wyłom” w Czerwonym Salonie, s. 5). We Francji, model ten odrzucony został przez Lutte Ouvriere.

Twierdzimy, że w Polsce model ten jest nie do przyjęcia zarówno w wersji „frontowej” z 16 lutego b.r., jak i obecnej, „partyjnej”, wyłożonej wprost przez Z. Kowalewskiego i podpisanej przez M. Ostrowską.

Odrzucamy rzekomo uniwersalny charakter tej propozycji (patrz jak wyżej, s.5) i przeciwstawiamy mu swoją, jak pogardliwie nazywa ją Kowalewski, pseudohistoryczną czy muzealną koncepcję jednolitofrontową. Koncepcja ta została wyłożona pośrednio w poprzednich naszych tekstach zamieszczonych w Czerwonym Salonie. Obecnie, w sposób zwarty i klarowny, przedstawiona została w artykule zatytułowanym „Równanie w górę”.

Nie pierwszy raz mamy do czynienia z próbą ogłaszania swoich manifestów programowych jako bezalternatywnych. Jedynie słuszną była linia stalinowska, jedynie słuszną była linia PZPR, jedynie słusznym był program Balcerowicza i Unii Wolności. Bezalternatywny jest podobno program rządu.

Podkreślmy jeszcze raz za Murrayem Smithem, że „należy zerwać z mentalnością grup, które uważają, że to one mają zawsze rację, a wszyscy inni mylą się” („Rewolucja” jak wyżej). Podkreślmy raz jeszcze, że odrzucamy rzekomo uniwersalny charakter i model nowej pluralistycznej partii socjalistycznej. Uważamy, że jest on mocno dyskusyjny. W dyskusji przeciwstawiamy mu alternatywną, jednolitofrontową propozycję równania w górę ku konsekwentnej i rewolucyjnej lewicy.

Uważamy, że wszystko jest do dyskusji. Nie sposób jednak, ze względu na ich wagę, przejść do porządku nad zarzutami rozbijactwa, wzywania do rozprawy z trockistami i stalinizmu. TO DROGA DONIKĄD - ŚLEPA ULICZKA. TO FRAZEOLOGIA WROGOŚCI I NIENAWIŚCI.

Dobrze by było, aby ogłoszona na wstępie drugiej już polemiki Z. Kowalewskiego i M. Ostrowskiej deklaracja „gotowości dyskusji nad każdym projektem prowadzącym do skupienia sił radykalnej lewicy, czy jeśli kto woli konsekwentnej lewicy i ich uruchomienia w walce o prawa, godność, interesy i wyzwolenie klasy pracującej” (patrz: pierwsze zdanie tekstu „W poprzek - ością w gardle”) zmaterializowała się w kolejnych tekstach. Zamiast argumentów wprost z politycznego rynsztoka proponujemy wszystkim, którzy chcą wziąć udział w dyskusji równanie w górę i wspólną walkę w ramach jednolitego frontu robotniczego.

 

GSR

 

Warszawa, 4 sierpnia 2002 r.