Zamiast odpowiedzi na konkretne propozycje zawarte w naszym tekście, nie opublikowanym zresztą przez M. Gańskiego („Przejdźmy do konkretów” z 22 sierpnia b.r.), zamiast ratowania idei współpracy i kontynuowania dialogu Czerwony Salon zamknął trybunę dyskusyjną, grzebiąc ideę porozumienia (patrz: Czerwony Salon, M. Gański, „Grzebiąc w gównie”).
Mimo wszystko musimy podziękować Markowi Gańskiemu za opublikowanie 13 naszych tekstów. Nurt Lewicy Rewolucyjnej, który właśnie otworzył „Wolną Trybunę” już pierwszego naszego tekstu, napisanego ad vocem, dotychczas nie dopuścił na łamy. Nie sądzimy również, by Kowalewski, były lider NLR, przyjął choć jeden z naszych tekstów do swojej prywatnej „Rewolucji”.
Pod względem otwartości, Marek Gański, jak na razie, nie ma sobie równych! Nurt Lewicy Rewolucyjnej tak naprawdę tylko zapowiedział otwartą dyskusję (patrz: strona internetowa NLR oraz „Dali na zapowiedzi”, GSR z 22 sierpnia b.r.). Oba nasze teksty z 22 sierpnia nie znalazły się, jak dotychczas, na żadnej ze stron internetowych. To, oczywiście, jest pewien problem, z którym musimy się jakoś uporać. Tym bardziej, że co poniektórzy już deklarują, że będą nam rzucać kłody pod nogi.
Możemy, oczywiście, stworzyć własną stronę internetową, ewentualnie rozpocząć wydawanie własnego pisma i zacząć odbudowywanie struktury Grupy Samorządności Robotniczej. Naszym celem nie jest jednak mnożenie bytów. Jesteśmy za konsolidacją i jednoczeniem konsekwentnej lewicy i pozostaniemy wierni tej idei. Nie widzimy potrzeby reanimacji ani GSR, ani Grupy Inicjatywnej Partii Robotniczej. Czekamy na deklaracje otwartości i gotowość do rozmów politycznych ze strony środowisk aspirujących do miana konsekwentnej lewicy. Mamy nadzieję, że nasza internetowa absencja nie potrwa zbyt długo. Popieraliśmy i popieramy w dalszym ciągu ponadorganizacyjny charakter portalu internetowego, jakim był do niedawna Czerwony Salon. To, że Czerwony Salon odciął się od czerwonych, z naszego punktu widzenia podważa sens jego istnienia jako inicjatywy ponadorganizacyjnej. Nastąpiło zatem upartyjnienie Salonu. Teraz otwarty jest on tylko dla „samych swoich”. Warto byłoby zatem powołać nową, otwartą, dyskusyjną i ponadorganizacyjną stronę internetową, która kontynuowałaby dyskusję rozpoczętą przez Marka Gańskiego. Gdy Marek Gański padł, inni muszą iść dalej!
*
Na początku roku 1987, a zatem jeszcze pod rządami PZPR i przed Okrągłym Stołem, Grupa Samorządności Robotniczej-Komuniści, której byliśmy członkami, wydała broszurkę programową „Dokąd?” Ze względu na stratę offsetu i wpadkę naszej podziemnej drukarni, zorganizowanej wspólnie z Międzyzakładowym Komitetem Współpracy „Solidarności” w Pyrach pod Warszawą, wstrzymany został druk obu naszych pism: „Sprawy Robotniczej” i „Frontu Robotniczego”. Pomoc w wydaniu broszurki zaoferował nam wówczas członek PPS-RD, Grzegorz Ilka. Dzięki niemu, metodą powielaczową, „na wałkach”, w jakże skromnej szacie edytorskiej, mogliśmy wystąpić publicznie z naszymi propozycjami programowymi.
Analiza ówczesnej sytuacji politycznej dziś już się zdezaktualizowała. Niewielu wówczas przewidywało „porozumienia okrągłostołowe” i rychły upadek ZSRR. Nie to było jednak istotą naszych propozycji. Już w preambule naszej broszurki pisaliśmy:
Wielkie tradycje polskiego ruchu robotniczego zobowiązują tych, którzy czują się ich kontynuatorami, do akceptacji dwu warunków, których spełnienie zadecyduje o losach polskiego ruchu robotniczego. Warunkami tymi są: odzyskanie rewolucyjnej świadomości przez klasę robotniczą oraz uzyskanie przez rewolucyjny ruch robotniczy swojej podmiotowości. Bez tego klasa robotnicza, rozbita organizacyjnie i ideowo, trwać będzie w marazmie, wydawana na łup demagogii i wyzysku, zaś nieliczni intelektualiści marksistowscy, skutecznie izolowani od robotników, kultywować będą swoje kapliczki niedzielnych rewolucjonistów i filozofowanie w ramach przetrwalnikowego stadium marksizmu.
W tym temacie niewiele się zmieniło.
Przeciwstawialiśmy się wówczas kursowi Polski na kapitalizm, którego dominację w tych czasach kwestionowały grupki związane ze Zjednoczonym Sekretariatem IV Międzynarodówki (oraz PPS-RD), zafascynowane wówczas postępami demokratyzacji, której apogeum stanowiłaby rewolucja demokratyczna czy polityczna. Struktury związane ze Zjednoczonym Sekretariatem znalazły się zresztą wkrótce w PPS-Rewolucja Demokratyczna (wrocławska grupka Józefa Piniora i warszawska – Jana Sylwestrowicza). Ta ostatnia stworzyła wewnątrz PPS-RD Nurt Lewicy Rewolucyjnej, który do dziś pozostaje na scenie politycznej.
Wówczas NLR wrogo przyjął nasze propozycje polityczne, zarzucając nam publicznie (na piśmie) działanie rozbijackie, frakcyjne, prowokacyjny charakter, a na dodatek plagiat. Wsparcia obu grupom udzielała polskojęzyczna redakcja „Inprekoru” ze Zbigniewem Kowalewskim na czele. Dziś takie zarzuty formułowane są w stosunku do nas przez Czerwony Salon, nie bez udziału Zbigniew Kowalewskiego.
W tym zakresie, jak widać, też niewiele się zmieniło.
Przypomnijmy zatem propozycje z roku 1987. Zrozumienie ówczesnych i obecnych kontrowersji pozwoli, być może, ruszyć z miejsca.
„Dziś, w sytuacji stale pogarszających się warunków życia i pracy, ze względu na konieczność podjęcia skutecznych działań obronnych, a co za tym idzie – konieczności integracji, uważamy, że nieodzownym staje się stworzenie politycznej platformy współpracy między różnymi grupami robotniczymi i lewicowymi, zdecydowanymi walczyć o interesy robotnicze, o samorządność robotniczą, o godność i wyzwolenie pracy spod jarzma kapitału.
Zamierzamy stworzyć platformę jednolitego frontu opozycji robotniczej wobec biurokracji i sił opowiadających się za rekapitalizacją i reprywatyzacją.
Tak więc, w odróżnieniu od tzw. opozycji niepodległościowej i opozycji demokratycznej, na pierwszym miejscu stawiamy walkę o sprawę robotniczą. Nie oznacza to, że odrzucamy walkę o demokrację czy niepodległość, przeciwnie – uważamy, że tylko w kraju suwerennym politycznie i nie wyzyskiwanym ekonomicznie możliwe jest zniesienie klas i zróżnicowań klasowo-grupowych, że pełna demokracja możliwa jest tylko w społeczeństwie, w którym nie ma klas uciskanych i wyzyskiwanych, w którym zniesione zostały zróżnicowania klasowo-warstwowe, wynikające ze społecznego podziału pracy i ze stosunku do środków produkcji. Jednak takim ustrojem nie jest ani tzw. realny socjalizm, ani, tym bardziej, jakakolwiek wersja kapitalizmu – amerykańska, szwedzka czy, być może, polska.
Nie zamierzamy milczeć, kiedy jednoznacznym staje się fakt, że kraj, który śmie się zwać socjalistycznym lub budującym socjalizm trwa w permanentnym okresie przejściowym, jest coraz bardziej zależny politycznie i ekonomicznie od Zachodu (kapitału monopolistycznego) i neostalinowskiej biurokracji. Mówimy n i e ! – Polsce w roli kolonii surowcowej i taniego rynku pracy, będącej przejawem sytuacji kolonialnej, w jakiej kraj nasz trwa do dziś. Mówimy n i e ! – koncepcji komplementarności naszej gospodarki wobec wysoko uprzemysłowionych krajów kapitalistycznych, Polsce, w której wolność jest coraz bardziej tylko wolnością bogacenia się kosztem ludzi pracy.
Sądzimy, że dziś koniecznym jest danie sztandaru ludziom pracy, pod którym zjednoczymy się, aby podjąć walkę o swoje prawa, nie zważając na dzielące nas różnice. Roli takiej, naszym zdaniem, nie spełnia ani PZPR (która mieni się mandatariuszem klasy robotniczej), ani konfiguracja polityczna obecnej opozycji. Roli takiej, ze względu na obstawanie przy koncepcjach solidaryzmu społecznego, nie pełnią również przerzedzone struktury „Solidarności”.
W sytuacji, kiedy oczywistym stał się bezwład i rozpad „Solidarności” oraz przewaga antyrobotniczych orientacji prokapitalistycznych w opozycji niesolidarnościowej i postsolidarnościowej, przy równoległym nasileniu się wyzysku ludzi pracy, zdeterminowani jesteśmy podjąć nierówną walkę. Wierzymy, że zwycięstwo wcześniej czy później nastąpi wraz z przypływem fali rewolucyjnej i z sukcesami światowego procesu rewolucyjnego i będzie po stronie ruchu robotniczego, któremu równie obmierzły jest wyzysk kapitalistyczny, jak i biurokratyczny. Naszą siłą jest solidarność ludzi pracy całego świata!
Platforma jednolitego frontu opozycji robotniczej
1. WALKA KLASOWA
Walka polityczna, która toczy się od 1980 r., najczęściej nazywana walką pomiędzy społeczeństwem a władzą, jest przede wszystkim walką klasową (nakłada się na nią, oczywiście, szereg innych konfliktów o charakterze narodowościowym, religijnym, warstwowym i grupowym). Jest to w istocie walka pomiędzy klasą robotniczą – poddaną wyzyskowi ekonomicznemu i pozbawioną jakiejkolwiek władzy politycznej czy ekonomicznej, a biurokracją zorganizowaną w oparciu o PZPR, administrację państwowo-gospodarczą i aparat milicyjno-wojskowy. Także jest to walka o wyzwolenie klasy robotniczej, wyzyskiwanej w ramach międzynarodowego, kapitalistycznego podziału pracy. Tylko klasa robotnicza jest zdolna odnieść zwycięstwo nad biurokracją i tylko dzięki tejże klasie inne grupy społeczne mogą wyzwolić się spod dominacji biurokracji, która coraz bardziej uzależnia się od kapitału monopolistycznego, MKPP. Przejawem tego jest rosnące zadłużenie i realizowanie antyrobotniczej polityki społeczno-gospodarczej pod dyktando Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Alternatywą wobec takiego kursu jest tylko uspołecznienie.
2. SAMORZĄDNOŚĆ
Zasadniczym celem naszej walki jest upodmiotowienie klasy robotniczej, możliwe, naszym zdaniem, poprzez funkcjonowanie szeroko rozbudowanego systemu samorządów i innych organizacji robotniczych. System ten objąłby samorządy zakładowe, złączone ze sobą w struktury poziome oraz pionowe, w skali regionalnej i ogólnonarodowej, jak również samorządy środowiskowo-regionalne. Samorząd, struktura bezpośredniej demokracji politycznej i gospodarczej, stałby się obok innych organizacji robotniczych podstawowym organizatorem życia społeczno-politycznego. Opowiadamy się za samorządnością robotniczą przeciw lansowanej obecnie pseudosamorządowej samodzielności menedżersko-technokratycznej.
3. PLURALIZM POLITYCZNY
Samorządy mogą spełniać swoją właściwą funkcję wyłącznie w warunkach demokracji i pluralizmu politycznego. Nie można już dziś przesądzać, jakie mogą powstać organizacje społeczne oraz ciała reprezentacyjne w ramach robotniczej demokracji, którą przeciwstawiamy burżuazyjno-biurokratycznej demokracji parlamentarnej. Niemniej jednak, można już dziś stwierdzić, że zasada pluralizmu i demokracji musi obowiązywać we wszystkich formach uczestnictwa społeczeństwa w życiu politycznym.
4. WALKA REWOLUCYJNA
Upodmiotowienie klasy robotniczej możliwe jest jedynie w drodze przemian o charakterze rewolucyjnym. Wiara w możliwość kompromisu z biurokracją jest niebezpiecznym złudzeniem, które łatwo może okazać się zgubne. Nie można bowiem pogodzić wprowadzenia systemu autentycznych samorządów, czyli urzeczywistnienia interesów klasy robotniczej z rządami biurokracji. Zniesienie władzy biurokratycznej może mieć różnorodny przebieg. Nieodzowność rewolucji politycznej jest jednak faktem. (...)
5. SAMOORGANIZACJA
Rewolucyjny cel walki robotniczej zakłada rewolucyjną strategię, czyli strategię opartą na konsekwentnym rozwijaniu samoorganizacji klasy robotniczej. Ta właśnie samoorganizacja jest elementem wspólnym, łączącym wszystkie fazy rozwoju walki robotników, od dzisiejszych walk cząstkowych aż po przyszłą walkę o system samorządów, gdzie zasada samoorganizacji znajdzie swój pełny wyraz. Każda walka, nawet o najdrobniejszą sprawę, nosi w sobie zarodek przyszłej rewolucji, jeśli przyczynia się do samoorganizacji robotników. Stąd żądania wysuwane przez robotniczy ruch w swoim programie muszą uwzględniać trzy elementy: powinny to być żądania, które odpowiadają obiektywnym potrzebom klasy robotniczej, które uwzględniają obecny stan świadomości klasy robotniczej oraz pozwalają w trakcie walki i w wyniku jej powodzenia rozszerzyć samoorganizację klasy robotniczej oraz innych warstw społecznych pozostających w sojuszu z robotniczą klasą.
6. NIEZALEŻNOŚĆ RUCHU ROBOTNICZEGO
od biurokracji i innych sił opowiadających się za rekapitalizacją i reprywatyzacją. Obecnie główną formą samoorganizacji, a zarazem podstawowym warunkiem powodzenia walki klasy robotniczej jest istnienie zarówno zalegalizowanego, jak i niezalegalizowanego, niezależnego ruchu robotniczego. Walka z biurokracją wkroczyła w jakościowo nową fazę w 1980 r., gdy strajki i protest robotniczy zrodziły niezależne związki zawodowe, w tym „Solidarność”, związki autonomiczne i częściowo odnowione związki branżowe.
Dziś pierwszoplanowym zadaniem pozostaje obrona, odbudowa i umacnianie organizacji robotniczych w zakładach pracy, niezależnie od wszelkich organizacji i instytucji spoza klasy robotniczej. W realizowaniu tego zadania kierować się należy zasadami efektywności, a nie legalizmu. Jednocześnie konieczna jest współpraca w ramach jednolitego frontu robotniczego od dołu i, o ile to będzie możliwe, od góry z reformistyczno-robotniczą, antybiurokratyczną orientacją w OPZZ oraz nurtem robotniczym i prorobotniczym w PZPR. Współpraca taka może jednak tylko przebiegać przy zachowaniu samodzielności organizacyjnej i programowej lewicy rewolucyjnej. Celowym jest podjęcie oddolnych dyskusji z lewicowo-opozycyjnymi grupami w PZPR w ramach jednolitego frontu robotniczego oraz popieranie procesu kształtowania się frakcji robotniczej w PZPR.
7. PLURALIZM WEWNĘTRZNY RUCHU ROBOTNICZEGO
Polityczny rozwój ruchu robotniczego wymaga pluralizmu wewnętrznego. Należy bronić prawa robotników do swobodnego zrzeszania się w kluby, grupy, nurty i organizacje polityczne. Otwarte upolitycznienie ruchu robotniczego, na jasno określonych zasadach, może tylko umocnić go, zaś próby stłumienia tego procesu pod pretekstem, że jest to działanie „frakcyjne” czy „prowokacyjne” mogą jedynie osłabić, a nawet rozbić ten ruch i same noszą wszelkie znamiona prowokacji. Równie szkodliwe są próby tuszowania różnic wewnątrz robotniczej opozycji antybiurokratycznej. Dobra jest jedność w różnorodności!
8. SAMOSTANOWIENIE
Zrozumienie klasowego charakteru stosunków społecznych w Polsce oznacza, że należy odrzucić nacjonalistyczny obraz naszej walki, który sprowadza ją do walki ze Związkiem Radzieckim o niepodległość Polski. Zasadniczy podział w narodzie nie biegnie po linii uproszczonego schematu patriota – zdrajca , lecz jest wynikiem odrębnych interesów poszczególnych grup społecznych. Natomiast polityczne podporządkowanie polskiej biurokracji Kremlowi, zależność tej biurokracji od Moskwy oznacza, iż zniesienie władzy biurokracji w ZSRR sprzyja również samostanowieniu narodu polskiego. Sukcesy ruchu robotniczego w ZSRR są zarazem naszymi sukcesami. Popieramy więc wszelkie przejawy destalinizacji ZSRR i ChRL oraz toczącą się obecnie walkę z biurokracją pod hasłem „o powrót do Lenina”. W ramach procesu destalinizacji konieczne jest jednak usunięcie i przezwyciężenie głębokich skutków i przyczyn politycznych, społecznych i ekonomicznych stalinizacji i biurokratyzacji ruchu robotniczego w ZSRR.
9. MIĘDZYNARODOWA SOLIDARNOŚĆ LUDZI PRACY
Polska klasa robotnicza nie pozostaje w swojej walce osamotniona, bowiem ma swoich sprzymierzeńców za granicą. Są nimi ludzie pracy całego świata. Polski ruch robotniczy może, wręcz musi, czerpać siły z międzynarodowej solidarności ludzi pracy. Różnice ustrojowe między Wschodem i Zachodem nie mogą przysłonić faktu, że robotników, niezależnie od krajów, w których żyją, łączą obiektywne interesy, wspólne dla wszystkich robotników, wspólne dla całej klasy robotniczej, łączy ich wspólna walka o wspólny cel – upodmiotowienie klasy robotniczej – i wspólni wrogowie – rządy kapitalistów i rządy biurokracji, które zawdzięczają swoje przetrwanie wyzyskowi i ubezwłasnowolnieniu klasy robotniczej. Skuteczną walkę bez internacjonalistycznej pomocy dziś nie jest w stanie prowadzić nikt, również polska lewica rewolucyjna. Nieodzownym staje się poparcie tej walki przez międzynarodowy proletariat, Polska jest bowiem jednym z ogniw światowego procesu rewolucyjnego. Rzesze proletariackie III Świata znajdują się dzisiaj na wysuniętej pozycji w walce ze światowym systemem kapitalistycznym, nasza solidarność z nimi nie może być gołosłowna. Konieczne jest zatem poparcie przez polskich robotników walki wyzwoleńczej robotników innych krajów.
10. OPOZYCJA ROBOTNICZA
Podstawowe znaczenie dla opracowania programu polskiego ruchu robotniczego i zdobywania zwolenników dla rewolucyjnej walki o ustanowienie systemu samorządowego, dla realizacji ideałów komunistycznych w pełnym tego słowa znaczeniu ma współpraca w działaniach na rzecz utworzenia:
NIE MA WROGÓW NA LEWICY !
CAŁA WŁADZA W RĘCE RAD !
Grupa Samorządności Robotniczej podjęła wtenczas działania na tzw. lewicę akademicką, do której zaliczano, m.in., Ośrodek Pracy Politycznej Uniwersytetu Warszawskiego „Sigma”, Klub Otrycki przy UW i inne lewicujące nie tylko z nazwy organizacje akademickie w kraju, np. we Wrocławiu. Wespół z prof. Ludwikiem Hassem, członkowie grupy współpracowali z wrocławską redakcją „Spraw i Ludzi” (pisma lewicy PZPR-owskiej) oraz oddziaływali na Stowarzyszenie Marksistów i struktury terenowe Związku Komunistów Polskich „Proletariat”.
Jako pierwsza i jedyna wówczas organizacja niezależna, GSR podjęła działania na OPZZ, a przede wszystkim na Warszawskie Porozumienia Związków Zawodowych, wydając przy WPZZ swój biuletyn „W Poprzek” oraz na związki branżowe (budowlani, poligrafowie, pracownicy komunikacji miejskiej itp.), współredagowała również pisma zakładowe MZK „Trasy”, a po likwidacji „Tras”, własne „Trasy-bis”. Jednocześnie GSR, wierna zasadzie, że podziały idą w poprzek dotychczasowych struktur, utrzymywała swoje pozycje w „Solidarności” i związkach postsolidarnościowych, redagując „Kurier Mazowsza”, pismo regionalnej struktury „Solidarności” w Warszawie oraz współpracując ściśle ze Związkiem Zawodowym „Sierpień ‘80”. Grupa współdziałała również z PPS, nie wchodząc jednak do tej organizacji. Nasi członkowie współredagowali centralne pisma PPS: „Robotnika”, którego redaktorem naczelnym był Piotr Ikonowicz oraz pismo Cezarego Miżejewskiego „Praca, Płaca, Bhp”. Platformą współpracy z grupami radykalnej lewicy był również nasz „Magazyn Antyrządowy”. Jednocześnie centralnym pismem GSR stał się „Tygodnik Antyrządowy”, który po utracie płynności finansowej wychodził już tylko w wydaniach specjalnych. Środowiska związane z „Tygodnikiem” i „Magazynem Antyrządowym” podjęły bezskuteczną próbę utworzenia partii robotniczej, powołując Grupę Inicjatywną Partii Robotniczej („Tygodnik” stał się jej oficjalnym organem). Po niepowodzeniu inicjatywy GSR wycofała się z GIPR. Powtórne samodzielne istnienie GSR, redagującej tym razem pismo „Samorządność Robotnicza”, nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. GSR rozpadła się w drugiej połowie lat 90.
Obecnie nie widzimy powodów reanimacji Grupy Samorządności Robotniczej, Nawiązujemy jedynie poprzez skrót GSR „w klepsydrze” do doświadczeń i myśli programowej tego ugrupowania, które, naszym zdaniem, obecnie niewiele straciły ze swojej aktualności. Nie zostało bowiem przezwyciężone rozdrobnienie grup lewicowych i wciąż stoi przed nami kwestia upodmiotowienia klasy robotniczej, której położenie od tamtej pory znacznie się pogorszyło. Dobre samopoczucie innych grup jest w tej sytuacji kuriozalne.
GSR
1 września 2002 r.