Zwrot do nadawcy

 

            Od lipca bieżącego roku rozpowszechniliśmy w internecie 30 tekstów. Wszystkie ukazały się, chociaż nie bez perturbacji (23 – na stronie „Czerwonego Salonu”, 15 na Forum Nurtu Radykalnego PPS i 20 w Czytelni Ofensywy Antykapitalistycznej). Nie możemy więc narzekać, a raczej powinniśmy podziękować. Niniejszym dziękujemy! Nikt bowiem nie ma obowiązku publikowania cudzych przemyśleń, tym bardziej, że daleko nie wszystkim jest z tymi przemyśleniami po drodze. Nie każdemu również zależy na kontynuowaniu dyskusji o przyszłości niekoncesjonowanej lewicy.

            Dziś, na szczęście, nie trzeba już koncesji ani na działalność polityczną (jak w PRL), ani na dyskusję. Debata przerwana na jednym portalu przenosi się na drugi. I tak, przerwana w Czerwonym Salonie, przeniosła się, choć nie wprost, na Forum NR PPS, ciągnąc się w okrojonej postaci w Czerwonym Salonie, tym razem jednak przy jawnej irytacji Marka Gańskiego, który bezskutecznie poszukuje „lewicy skutecznej”, skutecznie natomiast blokuje „przechodzenie do konkretów”.

            Cóż nie każdy musi być długodystansowcem. Markowi chwała za to, że to on i jego Salon „rozprowadzili stawkę”.

*

            Na Forum Nurtu Radykalnego PPS ukazał się, w dniu 7 października, projekt „Manifestu Antykapitalistycznego” pióra Zbyszka Partyki, który jest zarazem „deklaracją minimum polskiej lewicy”. Jednocześnie jest on zwiastunem nowej formacji z udziałem Piotra Ikonowicza. Towarzyszą mu poszerzające temat artykuły Zbyszka oraz Piotra, czasem podpisywane przez nich obu.

            „(...) Koalicja nasza jest szeroka i ma nadzieję być jeszcze szersza. Wszystko jest przedmiotem dyskusji, przy wspólnym poszanowaniu naszych tradycji i tożsamości. Do tej dyskusji zapraszamy i nie zamierzamy jej kończyć czy limitować, lecz daleko ważniejsze jest przyłączenie się do wspólnej walki i pracy (...)”

            Ta deklaracja zawarta w końcówce projektu „Manifestu Antykapitalistycznego” pozwala żywić nadzieję, że ciąg dalszy nastąpi. „Manifest Antykapitalistyczny”, w przeciwieństwie do „Manifestu Socjalistycznego”, Nurtu Radykalnego PPS ma charakter konsekwentnie antykapitalistyczny, spełnia zatem więcej niż tylko minimalne warunki deklarowane w tytule.

            Zastrzeżenia nasze budzi styl, jakim „Manifest” został napisany – raczej felietonowy, literacki, będący prędzej popisem autorskim niż wspólną pracą ludzi, dla których najważniejsza jest jednoznaczność sformułowań. Błyskotliwość i zdroworozsądkowa argumentacja przysłaniają znaczenie podnoszonych kwestii. W przypadku nieprzygotowanych politycznie osób gwarantuje to niezrozumienie tematu – przyjęcie „Manifestu” bez zrozumienia lub odrzucenie go ze względu na niepoważną formę, nieprzystającą do treści. Niemniej zaletą tego stylu jest oderwanie się od tzw. nowomowy i slangu „starej lewicy”. To, co jest zaletą może również być wadą, przechodzi bowiem do porządku dziennego nad zerwaniem ciągłości ruchu. Tym samym raczej łączy niż dzieli. Nie przywraca jednak ciągłości tradycji i myśli politycznej. Tradycja i myśl jednak się odradzają, co przesuwa konflikt między „szerokimi koalicjantami” jedynie w czasie i to nie na długo.

            „Zgadzamy się, iż nadszedł czas i dojrzały warunki, w których nie ma już miejsca na ani jeden krok w tył, że nadto długo ekspansja kapitalizmu w Polsce dokonywała się bez właściwego oporu.”

            Opornych jednak nie brakuje. Przy całej sympatii do „Manifestu” i jego autora, błędnym wydaje się nam nie tylko lekkość potraktowania tematu, ale i co poniektóre tezy.

            Antyglobalistyczny postulat wprowadzenia podatku Tobina – opodatkowania obrotów kapitałowych na rzecz zmniejszenia dysproporcji w światowym podziale pracy – podstawowa teza Stowarzyszenia ATTAC, która zdaniem autora „Manifestu” jest „w zasadzie” godna poparcia, okazuje się tezą z gruntu idealistyczną, podobnie jak większość postulatów antyglobalistów. Nie wiadomo bowiem kto i jakie siły miałyby je wprowadzić w tak zantagonizowanym świecie, jak ten, w którym żyjemy.

            Wiara w tzw. nowe ruchy społeczne, połączona z flirtem z antyglobalistami raczej nie wróży konsekwentnego podejścia do problemów wyzwolenia i upodmiotowienia klasy robotniczej, która zresztą ma się sama wyzwolić, o ile wierzyć klasykom.

            Trudno przypuszczać, by autor „Manifestu Antykapitalistycznego” tego nie rozumiał, skoro w kolejnym tekście „Diagnoza polityczna i sekwencja walki” opublikowanym tuż obok „Manifestu” zapowiada: „motywem organizującym nasze działanie będzie przypomnienie, że walka, że rewolucja jest sztuką i nie zastąpią tego żadne amatorskie sztuki walki, ogłaszanie blokad czy strajków na dzień dobry, bo to tak groźnie czy radykalnie brzmi (...)

            Kolejnym obszarem jest problematyka sojuszy klasowych i hegemonii w całym ruchu protestu, uzasadnienie, dlaczego dla zwycięstwa potrzebna jest i samoorganizacja i hegemonia robotnicza i dlaczego samoograniczenie klasowych interesów robotniczych prowadzi do klęski lub kapitulacji.”

            Zaś w „Manifeście” deklaruje:

            „Wiemy, że praca ta będzie ciężka, ale nie obiecujemy łatwych i szybkich tryumfów, lecz trud, prześladowania, więzienia, pomówienia i wszystkie inne przyjemności gotowane przez panującą burżuazję. Wszystko, co jest coś warte ma swoją cenę, nie ma wolności i godności w promocji. Wiemy też, że i po pierwszym zwycięstwie nie będzie łatwo, gdyż kapitalistyczna destrukcja wcale nie jest twórcza i pozostawiać będzie daleko większe niż dziś spustoszenia. Stąd na przykład, konieczne może być nie skrócenie czasu pracy, lecz jego okresowe przedłużenie, lecz przy pełnym zatrudnieniu.. Musimy obracać się wśród realiów, a nie złudzeń.”

            Pomijając już, że do tego „pierwszego zwycięstwa” jest jeszcze daleko, a poprzedzać je powinno parę innych zwycięstw, przy których już nie można iść na łatwiznę, łudzić się i spłycać problemów poprzez zdroworozsądkową narrację i umizgi do wątpliwych sojuszników, których w „szerokiej” i „jeszcze szerszej” koalicji zapewne nie zabraknie.

            Warto raczej pokusić się o klarowność i zrozumienie z kim i dokąd idziemy. Do kogo skierowany ma być konsekwentnie lewicowy „Manifest”, do antyglobalistów czy do robotników? A ci ostatni właśnie dziś rozpoczynają wojnę klasową, czego wyrazem jest marsz gwiaździsty 12 górniczych związków zawodowych i osobna manifestacja WZZ „Sierpień ‘80” w Katowicach. To robotnicy najlepiej radzą sobie z przerwaną ciągłością ruchu robotniczego nawiązując bezpośrednio do okresu przedwojennego poprzez swoje hasła „Pracy i chleba!”.

Pole tekstowe: GSR

 

 

 

 


 

19 listopada 2002 r.