Marksizm nie jest pierwszym w historii projektem społeczeństwa bezklasowego -
społeczeństwa opartego na egalitarnych zasadach podziału dóbr, pozbawionego
materialnych nierówności między ludźmi. Przed Marksem powstało wiele - mniej lub
bardziej fantastycznych - pomysłów, doktryn i utopii, których wspólnym
mianownikiem była - rozmaicie interpretowana - idea równości społecznej.
Niektórzy myśliciele socjalistyczni odwoływali się do humanitarnych uczuć
bogaczy, licząc, że dzięki ich pomocy uda im się zrealizować swoje społeczne
idee. W pierwszej połowie XIX wieku powstawały liczne komunistyczne kolonie,
"falanstery" itd. w których wcielano w życie projekty ich założycieli.
Socjalizm jako świadomy czyn pracujących
Przełom jakiego dokonali Marks i Engels polegał na powiązaniu idei
socjalistycznych z wzrastającym w siłę ruchem robotniczym, na wykazaniu, że
socjalizm może zostać urzeczywistniony wyłącznie jako świadomy czyn
samoemancypującej się klasy pracowniczej. Twórcy naukowego socjalizmu dowiedli,
że "istnienie klas związane jest tylko z określonymi fazami historycznymi
rozwoju produkcji" (Marks, List do Weydemeyera). Wykazali, że kapitalizm -
podobnie jak poprzednie formacje dziejowe - nie jest ostatecznym ustrojem
społecznym, że związany jest z określonym etapem w rozwoju materialnych sił
wytwórczych i w pewnym momencie załamie się pod presją narastających
wewnętrznych sprzeczności i naporem rewolucyjnego ruchu pracowniczego -
ustępując miejsca socjalizmowi. Tym samym klasy społeczne - wytwór rozpadu
pierwotnego społeczeństwa bezklasowego - zanikną: wszyscy ludzie będą zarówno
wytwórcami, jak i kolektywnymi właścicielami społecznego majątku.
To jednak, czy tak się stanie w rzeczywistości zależeć będzie nie tyle od
parametrów ekonomicznych, ile od zdolności światowej klasy pracowniczej do
przejęcia władzy, a zatem także od jej świadomości i politycznej samoorganizacji.
Socjaliści nie siedzą zatem z założonymi rękami i nie czekają aż kapitalizm sam
się załamie, tylko usiłują organizować ludzi pracy pod hasłami
antykapitalistycznymi i rewolucyjnymi - budują rewolucyjną partię pracowniczą.
Dlatego Marks i Engels byli nie tylko teoretykami, ale i praktykami -
działaczami międzynarodowego rewolucyjnego ruchu robotniczego.
W okresie II Międzynarodówki (1889-1914) marksizm stał się "oficjalną" teorią
ruchu robotniczego. Odwołujące się do nauki Marksa i Engelsa partie
socjaldemokratyczne wzrastały w siłę, ruch socjalistyczny stawał się stopniowo
ruchem masowym, zrzeszającym tysiące działaczy robotniczych. Wraz z umasowieniem
ruchu - w warunkach względnej poprawy położenia klasy robotniczej - w partiach
socjaldemokratycznych zaczęły nasilać się głosy postulujące rewizję myśli Marksa
w kierunku oportunistycznym. Próbowano ogołocić marksizm z tego, co było jego
najistotniejszym elementem - z walki o przejęcie władzy przez klasę robotniczą.
Biurokracja ruchu robotniczego - która zdążyła się już "przyzwyczaić" do
kapitalizmu - nie była zainteresowana eskalacją walki rewolucyjnej. Wyrazem tych
oportunistyczno-biurokratycznych tendencji były teorie Edwarda Bernsteina, który
przeciwstawił marksowskiej teorii rewolucji program reformy socjalnej. Usiłował
on wykazać, że kapitalizm powoli przezwycięża swoje wewnętrzne sprzeczności, w
związku z czym teoria Marksa o narastaniu wewnętrznych sprzeczności kapitalizmu
jako przesłance przewrotu socjalnego okazała się niesłuszna. Dewizę swoją
streścił Bernstein w następujących słowach: "Cel ostateczny, czymkolwiek by był,
jest dla mnie niczym, ruch - wszystkim". Szerzenie się takich poglądów wśród
funkcjonariuszy ruchu robotniczego wywołało gwałtowne reakcje ze strony
konsekwentnych marksistów.
Róża miała rację
Róża Luksemburg demaskowała teorię Bernsteina, jako próbę wyrzeczenia się przez
socjaldemokrację socjalizmu i "uczynienia reformy socjalnej ze środka walki klas
jej celem". Róża Luksemburg protestowała przeciwko przeciwstawianiu reformy
socjalnej rewolucji. Pisała: "Reforma socjalna czy rewolucja? Czyż
socjaldemokracja może być przeciwna reformie socjalnej? Albo czy może ona
rewolucję, obalenie istniejącego ustroju, które jest jej celem ostatecznym,
przeciwstawiać reformie socjalnej? Oczywiście, że nie. Przeciwnie, dla
socjaldemokracji codzienna praktyczna walka o reformy socjalne, o poprawę
położenia ludu pracującego jeszcze na gruncie istniejącego ustroju społecznego,
o instytucje demokratyczne stanowi jedyną drogę umożliwiającą kierowanie
proletariacką walką klasową i osiągnięcie ostatecznego celu - zdobycie władzy
politycznej i zniesienie systemu pracy najemnej" (Róża Luksemburg, Reforma
socjalna czy rewolucja?). Nierozerwalny związek między reformą socjalną a
rewolucją socjalną w praktyce politycznej socjaldemokracji - podkreśla
Luksemburg - wyraża się w tym, że walka o reformę socjalną jest dla niej
środkiem, przewrót socjalny natomiast - celem.
Róża Luksemburg dowiodła ponadto, że teorie Bernsteina o zdolności kapitalizmu
do "przystosowania się" i harmonijnego i bezkryzysowego rozwoju mają się nijak
do rzeczywistości. Historia przyznała rację Róży. Dwie XX-wieczne wojny światowe
dowiodły słuszności alternatywy: "socjalizm albo barbarzyństwo". Dwie,
rozpoczęte w samym sercu Europy, krwawe orgie były wytworem wewnętrznych
sprzeczności imperializmu - który sam jest produktem określonego szczebla
koncentracji kapitału. Niepohamowana pogoń za zyskiem, zacięta walka o podział
rynków zbytu i podporządkowanie sobie narodów, znajdujących się na niższym
poziomie rozwoju, przez główne mocarstwa i bloki imperialistyczne - to wszystko
nie daje się oddzielić od kapitalizmu.
Zagadnienie imperializmu zostało teoretycznie rozwinięte przez Lenina Powiązał
on politykę imperialistyczną, prowadzoną przez główne mocarstwa kapitalistyczne,
z określonym stadium rozwoju kapitalizmu. W najwyżej rozwiniętych krajach
kapitał zaczyna się w pewnym momencie "dusić" w wąskich granicach rynku
narodowego. Burżuazja tych krajów zmuszona jest umacniać swoją pozycję prowadząc
politykę imperialnej ekspansji. Koncentracji kapitału towarzyszy zjawisko
monopolizmu. Największe "rekiny" dzielą się rynkami na drodze umowy. Ceny
ustalane są nie przez tzw. rynek, lecz przez monopolistów, którzy stopniowo
eliminują konkurencję ze strony mniejszych jednostek kapitału. Większe koncerny,
trusty pochłaniają mniejsze itd. Epoka ta charakteryzuje się także znacznym
wzrostem kapitału finansowego względem kapitału produkcyjnego. Największe zyski
osiąga się nie dzięki inwestowaniu w produkcję, lecz poprzez dokonywanie
finansowych machinacji na giełdach.
W obronie marksizmu
Lenin był jednym z tych działaczy międzynarodowej socjaldemokracji, którzy
podjęli zdecydowaną walkę z oportunistycznym skrzydłem ruchu robotniczego. Na
gruncie rosyjskim rewizjonizm przybrał postać ekonomizmu i mienszewizmu. Walce z
ekonomizmem poświęcił Lenin broszurę Co robić? "Ekonomiści" postulowali
koncentrowanie się na żywiołowej walce ruchu robotniczego, ogniskującej się
wokół kwestii ekonomicznych. Przeciwni byli wychodzeniu do robotników z hasłami
politycznymi. Lenin argumentował, że ekonomiczna walka, sprowadzająca się do
żywiołowo wybuchających strajków, sama w sobie nie prowadzi do socjalizmu.
Niezbędne jest wnoszenie do tego ruchu świadomości socjalistycznej i
rewolucyjnej, wykazywania robotnikom konieczności przejęcia przez nich władzy. I
to jest naczelne zadanie partii socjaldemokratycznej. Bez zorganizowania
robotników pod sztandarem rewolucji socjalistycznej ruch robotniczy nie wzniesie
się ponad poziom walki związkowej.
Geneza kierunku mienszewickiego sięga II Zjazdu Socjaldemokratycznej Partii
Robotniczej Rosji, który odbył się w roku 1903. Na zjeździe tym doszło do
rozłamu na mienszewików i bolszewików. Najistotniejszą - historycznie -
rozbieżnością między tymi kierunkami był stosunek do rewolucji burżuazyjnej i
socjalistycznej. Mienszewicy głosili konieczność sojuszu socjaldemokracji z
liberalną burżuazją, pod hegemonią tej drugiej. Celem tego sojuszu miało być
dokonanie rewolucji burżuazyjno-demokratycznej, w trakcie której proletariat
odgrywałby rolę zaledwie pomocniczą. Rewolucja burżuazyjna miała przyczynić się
do rozwoju kapitalizmu w Rosji. Rewolucję socjalistyczną odkładali mienszewicy
na bliżej nieokreśloną przyszłość. Najdowcipniejsze w tym wszystkim było to, że
mienszewicy częstokroć powoływali się na Marksa, uzasadniając swój
reformistyczny program.
Bolszewicy przeciwstawiali mienszewikom koncepcję przejęcia władzy przez
proletariat i sprzymierzone z nim chłopstwo, celem dokonania przewrotu
demokratycznego (koncentrującego się na kwestii agrarnej i obaleniu stosunków
feudalno-pańszczyźnianych) i przygotowania gruntu pod przewrót socjalistyczny.
Zwalczali pomysły jakichkolwiek sojuszy z burżuazyjną demokracją. Z koncepcją tą
nie do końca zgadzał się Trocki, który przeciwstawił jej teorię rewolucji
permanentnej. Trocki nie zgadzał się, że konieczne jest rozbicie rewolucji na
dwa etapy: 1) demokratyczny - "rewolucyjno-demokratyczna dyktatura proletariatu
i chłopstwa" (demokratyzacja stosunków politycznych i ekonomicznych w granicach
prywatnej własności środków produkcji) i 2) socjalistyczny - wywłaszczenie
burżuazji i budowa społeczeństwa socjalistycznego. "Bez względu na to, pod jakim
znakiem teoretycznym proletariat znajdzie się u władzy, nie będzie mógł zaraz, w
pierwszym dniu, nie zetknąć się z zagadnieniem braku pracy. [...] Proletariat,
posiadający władzę, będzie musiał natychmiast [...] wpisać zabezpieczenie bytu
bezrobotnych na rachunek państwa. To z kolei wywoła natychmiast potężny wzrost
walki ekonomicznej i potężne strajki [...] Kapitaliści zaś odpowiedzą robotnikom
[...] zamknięciem fabryk. [...] Co zrobi rząd robotniczy wobec zamkniętych
fabryk? Będzie musiał otworzyć je i podjąć na nowo produkcję na koszt państwa.
Ależ to będzie droga do socjalizmu!?" (Trocki, W czym się różnimy?).
"Perspektywę rewolucji permanentnej można streścić następująco: całkowite
zwycięstwo rewolucji demokratycznej w Rosji jest możliwe jedynie pod postacią
dyktatury proletartiatu opartej na chłopstwie. Dyktatura proletariatu, która
niechybnie postawi na porządku dnia nie tylko zadania demokratyczne, ale również
zadania socjalistyczne, stanie się jednocześnie silnym bodźcem dla
międzynarodowej rewolucji socjalistycznej. Tylko zwycięstwio proletariatu na
Zachodzie uchroni Rosję przed burżuazyjną restauracją i zapewni możliwość
doprowadzenia budowy socjalizmu do końca" (Trocki, Trzy koncepcje rewolucji
rosyjskiej). Wspólnym mianownikiem koncepcji Lenina i Trockiego był sprzeciw
wobec sojuszy z liberalną burżuazją - i to radykalnie odcinało obydwa te
stanowiska od mienszewizmu.
1905 rok - "odkrycie" rad
Istotnym sprawdzianem politycznym dla wszystkich kierunków politycznych w Rosji
była rewolucja roku 1905. Przyczyniła się ona do krystalizacji poszczególnych
nurtów socjalistycznych, czyniąc sytuację na lewicy bardziej przejrzystą.
Podczas gdy bolszewicy usiłowali doprowadzić rewolucję demokratyczną do końca
(tj. znacznie dalej niż było to korzystne dla liberalnej burżuazji), mienszewicy
jedynie skradali się - przeskakiwali z nogi na nogę, nie chcąc rozdrażnić
demokratycznie nastrojonego mieszczaństwa. Mienszewicy nie byli w stanie połapać
się w sytuacji. Dynamika rozwoju rewolucji była dla nich czymś tajemniczym,
rewolucyjne wrzenie mas robotniczych nie mieściło się w ich teorii. Największą
zdobyczą roku 1905 było "odkrycie" rad, jako najdogodniejszej formy sprawowania
władzy przez robotników.
II Międzynarodówka faktycznie rozpadła się w wyniku wybuchu I wojny światowej,
kiedy to główne partie socjaldemokratyczne - wbrew wcześniejszym
internacjonalistycznym deklaracjom - poparły swoje rządy, przystępujące do
imperialistycznej rzezi. Walka z socjalszowinizmem stanowiła w tym okresie
kamień probierczy marksizmu. Rewolucyjno-internacjonalistyczne skrzydło II
Międzynarodówki - wobec ostatecznej kompromitacji tej organizacji - powołało do
życia III Międzynarodówkę. III Międzynarodówka kształtowała się pod wpływem
doświadczeń władzy rad w Rosji, w okresie zwycięstwa Rewolucji Październikowej i
jej obrony, a także rewolucyjnego wrzenia w Europie (i nie tylko).
Rewolucja Październikowa - przejęcie władzy politycznej przez rady robotnicze i
chłopskie - stanowić miała pierwszy krok w procesie budowy społeczeństwa
socjalistycznego. Naturalną konsekwencją przewrotu październikowego była
nacjonalizacja przemysłu - przejęcie kapitalistycznych przedsiębiorstw na
własność państwa robotniczego. Rewolucja dowiodła, że demokracja stworzona przez
robotników jest o wiele bardziej demokratyczna od tzw. demokracji
parlamentarnej. Z drugiej strony, rewolucja od samego początku zagrożona była ze
strony sił prokapitalistycznych, które robiły wszystko, by podkopać fundamenty
panowania ludzi pracy. Wojna z obcymi interwentami i Białymi stanowiła poważny
sprawdzian dla rosyjskich robotników (i sprzymierzonych z nimi chłopów). Władza
radziecka wyszła z tej konfrontacji zwycięsko. Zwycięstwo nad siłami
kapitalistyczno-obszarniczej reakcji zostało jednak drogo okupione...
Losy rewolucji rosyjskiej były ściśle związane z rewolucją światową. Porażka
rewolucji światowej musiała, w dalszej perspektywie, oznaczać porażkę rewolucji
rosyjskiej - zdawali sobie z tego sprawę wszyscy poważni marksiści. Władza rad -
największe osiągnięcie październikowego przewrotu - zaczęła się "kurczyć" pod
naporem wzrastającej w siłę biurokracji. Ogrom zniszczeń wojennych w Rosji (w
wyniku I wojny światowej, a następnie walki z zagraniczną interwencją i
Białymi), społeczne i ekonomiczne zacofanie (pogłębiane koniecznością
przystosowania dużej części przemysłu do potrzeb wojennych), wykrwawienie
rosyjskiego proletariatu i jego awangardy - czynniki te stanowiły podłoże
procesów biurokratycznego wyrodnienia państwa radzieckiego. Degeneracji
rosyjskiej rewolucji można się było przeciwstawić wyłącznie poprzez polityczne
zaktywizowanie resztek proletariatu, wciągnięcie jak najszerszych jego warstw w
proces sprawowania władzy i budowania zrębów nowego społeczeństwa. Skupiona
wokół Trockiego Lewa Opozycja starała się wyrwać rosyjskich robotników z
politycznego letargu, przełamać ich polityczną bierność. Nie udało się jednak
tego dokonać. Kształtująca się warstwa biurokracji, w kilka lat po śmierci
Lenina uporała się z Trockim, wydalając go z ZSRR.
Stalinizm - cała władza w ręce ...biurokracji
Stalinowski reżim stanowił zaprzeczenie elementarnych zasad socjalizmu. Jego
destrukcyjne działanie przejawiało się zarówno w polityce wewnętrznej jak i
zagranicznej. Wraz z powiększającym się materialnym uprzywilejowaniem
biurokracji - pasożytującej na pozostałych warstwach społeczeństwa radzieckiego
- narastały społeczne dysproporcje i nierówności. Po demokracji robotniczej -
stanowiącej istotę rewolucji - zostały jedynie pozbawione treści rytuały.
Policyjny terror, wymierzony we wszystkie warstwy społeczeństwa - także w samą
biurokrację - paraliżował wszelką oddolną inicjatywę. Jednocześnie, biurokracja
- chociaż nie była jeszcze w stanie przeciąć pępowiny łączącej ją, mimo
wszystko, z proletariackim przewrotem społecznym i ukształtowanymi na jego
gruncie stosunkami produkcji - nabierała coraz bardziej burżuazyjnych manier.
Polityka zagraniczna radzieckiej biurokracji przynosiła równie katastrofalne
efekty. Partie kominternowskie przekształcały się stopniowo z rewolucyjnych
partii robotniczych w biurokratyczne agentury, strzegące geopolitycznych
interesów Moskwy. O ile w czasach Lenina i Trockiego naczelną dyrektywą polityki
zagranicznej państwa radzieckiego było wspieranie rewolucji światowej - pomoc
robotnikom krajów kapitalistycznych w ich zmaganiach z burżuazją - w czasach
Stalina obowiązywał dogmat "budowy socjalizmu w jednym kraju". Kontrrewolucyjna
polityka międzynarodowa Kremla - dyplomatyczne gierki i biurokratyczne
kalkulacje, nie uwzględniające interesów światowego proletariatu - stanowiła
jeden z głównych czynników paraliżujących rozwój walki klasowej w Europie i na
całym świecie. Światowy ruch robotniczy pozbawiony został reprezentującego jego
historyczne interesy kierownictwa. Znajdował się on między młotem
zbankrurtowanego reformizmu a kowadłem - podszywającego się pod
marksizm-leninizm - stalinizmu.
W tej sytuacji, konieczne było podjęcie wysiłku odnowy ruchu robotniczego -
odrodzenia go na zdrowych podstawach rewolucyjnego marksizmu. Do tego nieodzowne
było odcięcie go od socjalszowinistycznego i stalinowskiego plugastwa. Próbę tę
podjął Trocki i jego zwolennicy. W 1933 r. wysunął on postulat proletariackiej
rewolucji politycznej wymierzonej w rządzącą w ZSRR warstwę biurokracji.
Rewolucja ta oznaczałaby powrót do Października i władzy rad - powrót do
demokracji robotniczej i budowy socjalizmu, w ścisłym związku z rewolucją
światową. Trockiści gotowi byli - w przypadku kontrrewolucyjnego zagrożenia -
bronić społecznego, antykapitalistycznego przewrotu, jaki dokonał się w Rosji w
wyniku Rewolucji Październikowej, a który nie został jeszcze obalony przez
biurokrację. Jakkolwiek biurokracja zdradziła, podeptała i splugawiła rewolucję
i jej ideały, to jednak nie zdołała jeszcze przywrócić stosunków
kapitalistycznych w miejsce - stworzonych przez rewolucję - skolektywizowanych
form własności (choć zrobiła bardzo wiele w tym kierunku). Trockiści byli
jedynymi rzeczywistymi obrońcami społecznych zdobyczy ludzi pracy osadzonych na
gruncie niekapitalistycznych stosunków produkcji i gospodarki planowej. Zdobyczy
tych broniliby niezależnie od postawy samej biurokracji.
Ostateczne zerwanie ze stalinizmem nastąpiło zarówno na gruncie rosyjskim jak i
międzynarodowym. W 1938 roku powołano do życia IV Międzynarodówkę. Dokument
załozycielski tej organizacji - tzw. Program przejściowy - jest jednym z
głównych dokumentów programowych dzisiejszego marksizmu.
Współczesny marksizm
Współczesny rewolucyjny marksizm nawiązuje do tradycji politycznych
wypracowanych przez działaczy lewicy II Międzynarodówki, przez III
Międzynarodówkę - ściśle biorąc jej pierwsze lata (kiedy była międzynarodową
partią rewolucyjnego ruchu robotniczego, a nie federacją podporządkowanych
radzieckiej biurokracji klik) - i strategii antystalinowskiego marksizmu,
wypracowanej przez Trockiego i innych działaczy IV Międzynarodówki.
Wbrew popularnym opiniom, że marksizm się zdezaktualizował, uważamy, że jest
dziś aktualny bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Cały XX wiek jest najlepszym
dowodem na to, że ludzkość nie jest w stanie harmonijnie rozwijać się na
podstawach kapitalistycznych. Pod powierzchnią kapitalistycznej propagandy
sukcesu kryją się głębokie sprzeczności. Walka w łonie światowej klasy rządzącej
o podział rynków i zysków kosztowała naszą planetę miliony ludzkich istnień.
Widmo nowego holocaustu cały czas wisi w powietrzu - światowy imperializm zdolny
jest do najgorszych okrucieństw w imię nieustannej ekspansji i pogoni za zyskiem
(najlepszym dowodem - agresja na Jugosławię czy Afganistan).
Marksiści rewolucyjni - w odróżnieniu od rozmaitych nurtów stalinowskich czy
poststalinowskich - nie byli zaskoczeni upadkiem stalinizmu w skali światowej.
Od kilkudziesięciu lat powtarzali - za Trockim - że: albo klasa robotnicza w
biurokratycznie zwyrodniałych państwach robotniczych odbierze władzę z rąk
biurokracji i otworzy drogę do budowy socjalizmu (rewolucja polityczna) albo
biurokracja "wyemancypuje się" od krępujących ją więzów państwa robotniczego
(brak możliwości swobodnej akumulacji kapitału) i obali gospodarkę planową z jej
społecznymi zdobyczami, przekształcając się (oczywiście nie cała) w nową klasę
rządzącą - burżuazję.
Upadek zdegenerowanych/zdeformowanych państw robotniczych (czyli państw
biurokratycznych ukształtowanych na gruncie przewrotu antykapitalistycznego)
stanowił olbrzymią porażkę mas pracujących tych krajów. Restauracja kapitalizmu
w jego najdzikszej postaci doprowadziła do dramatycznej pauperyzacji
społeczeństw Europy Środkowej i Wschodniej - do coraz większego rozdźwięku
pomiędzy tymi, którym się udało (burżuazja i wysługująca się jej tzw. klasa
średnia) i tymi, którzy zostali zmuszeni do życia w skrajnej nędzy.
Porażka ta, która była zarazem porażką międzynarodowej klasy robotniczej, nie
spowodowała jednak załamania ruchu trockistowskiego, tak jak przyczyniła się do
rozkładu nurtów poststalinowskich. Trockiści byli na ten wariant od dawna
przygotowani.
Nędza, bezrobocie i rozmaite patologie, związane z przywróceniem
kapitalistycznego plugastwa na obszary, z których kapitalizm został wcześniej
wyparty sprawia, że klasa robotnicza tych krajów - jakkolwiek początkowo
pokładała pewne iluzje w gospodarce rynkowej - staje się coraz bardziej
antykapitalistyczna. Zadanie marksistów polega obecnie na skierowaniu
powszechnej wśród robotników nienawiści do liberalizmu na tory niezależnej walki
klasowej - walki z burżuazją o panowanie polityczne i społeczne. Dlatego
trockiści są stale obecni na wszelkich demonstracjach związkowych i protestach
pracowniczych. Uczestnicząc w tych walkach staramy się zarazem odciągnąć
robotników od narodowego populizmu, który szerzony jest w środowiskach
pracowniczych przez rozmaite agentury burżuazji.
Czy kapitalizm ma na to jakąś odpowiedź?
Powiększanie się obszarów nędzy ma jednak miejsce nie tylko w byłych krajach
"realnego socjalizmu". Narastające rozwarstwienie społeczne - w skali światowej
- jest zjawiskiem, na które kapitalizm nie ma żadnej odpowiedzi. Postępująca
globalizacja ekonomiczna owocuje globalnym bezrobociem i błyskawicznym wzrostem
materialnych dysproporcji między ludźmi. Światowe organizacje zajmujące się
problemami populacji ludzkiej alarmują, że niebawem stosunek ilości pracujących
do ogólnej liczby zdolnych do pracy będzie wynosił 1 do 5. Obszary nędzy
powiększają się w tempie dramatycznym - i to nie tylko w krajach trzeciego
świata. Widoczne jest to także w Polsce, gdzie ponad połowa ludności - w wyniku
kapitalistycznych przemian - żyje poniżej minimum socjalnego. Nędza od wielu lat
obecna jest w najwyżej rozwiniętych krajach świata. Miliony dzieci w
najpotężniejszym mocarstwie kapitalistycznym, w USA, głoduje, wegetując na
ulicy, w pudełkach tekturowych. Podziemne miasta ludzi koczujących w kanałach
trwale wpisały się pejzaż amerykańskich aglomeracji miejskich. Widok szukających
resztek jedzenia w pojemnikach na śmieci biedaków niemile kontrastuje z
nowoczesnymi biurowcami, pełnymi uśmiechniętych panów w garniturach i krawatach.
Tymczasem przeciętny mieszkaniec Polski wyobraża sobie, że Ameryka wygląda jak w
serialu "Beverly Hills 90-210".
W Europie - wraz ze wzrostem bezrobocia i ogólnego zubożenia - postępuje
tymczasem demontaż tzw. państwa socjalnego. Zdobycze wywalczone przez europejski
ruch robotniczy w ciągu minionych dziesięcioleci są obecnie likwidowane m.in.
przez rządzących socjaldemokratów. Europejska burżuazja nie ma już straszaka w
postaci Związku Radzieckiego i nie musi już przekupywać robotników ze strachu
przed "widmem komunizmu". Nawet z pozoru olbrzymie zwycięstwa ruchu
robotniczego, takie jak skrócenie czasu pracy we Francji (35-godzinny tydzień
pracy) okazują się jedynie oszustwami. Francuska burżuazja powetowała sobie tę
stratę zaostrzeniem kontroli pracowników i niekorzystnym dla nich rozłożeniem
czasu pracy. Pracodawcy dowolnie rozkładają te 35 godzin na poszczególne dni,
nie licząc się z potrzebami pracowników. Okazało się również, że skróceniu czasu
pracy nie towarzyszy znaczący spadek bezrobocia.
Koledzy francuskich socjaldemokratów w Anglii i w Niemczech prowadzą tymczasem
politykę, której nie powstydziliby się rasowi liberałowie. Gabinet Tonego Blaira
prowadzi zasadniczo taką samą politykę jak poprzedni gabinet Torysów. Natomiast
rządy SPD w Niemczech dla robotników okazały się jeszcze gorsze od rządów
Chadeków. Koncepcja "trzeciej drogi" wytyczonej przez Blaira i Schrödera jest w
rzeczywistości zwykłym liberalizmem okraszonym demokratyczną retoryką.
Socjalizm - jedynym antidotum na kapitalistyczne barbarzyństwo
Historia dowiodła, że wszelkie projekty reformowania kapitalizmu w kierunku
lewicowym skazane są - w dłuższej perspektywie - na porażkę. Socjaldemokraci,
którzy w kilku powojennych dekadach mówili o budowaniu "państwa socjalnego"
dzisiaj są gorącymi rzecznikami jego likwidacji, w imię modernizacji
kapitalizmu. W obliczu ostatecznej kompromitacji socjaldemokracji - która już
nawet nie próbuje osłaniać swoich zdrad lewicową retoryką - coraz bardziej
widoczne jest, że alternatywą dla dzikiego, neoliberalnego kapitalizmu nie jest
jakiś łagodniejszy jego wariant, lecz tylko - marksistowski projekt przebudowy
społeczeństwa w kierunku likwidacji klas i nierówności materialnych między
ludźmi. Tylko postulowane przez marksistów uspołecznienie produkcji - poddanie
środków wytwarzania oddolnej kontroli wszystkich pracujących - może uwolnić
ludzkość od nędzy i narastającego rozwarstwienia społecznego (które to zjawiska
nasilają się obecnie niezależnie od wahań koniunktury ekonomicznej). Tylko
demokratyczne planowanie może wyeliminować plagę bezrobocia, z którą światowy
kapitalizm - system, w którym produkuje się wyłącznie dla osiągnięcia zysku -
nigdy nie będzie sobie w stanie poradzić. Tylko ustrój społeczny, w którym
jedynym kryterium produkcji są potrzeby ludzkie (a nie pogoń za zyskiem) jest w
stanie w racjonalny sposób podzielić społecznie niezbędny czas pracy na
wszystkich członków społeczeństwa. Marksiści zawsze uważali, że o tym, co i jak
się produkuje powinni decydować ci, którzy są zarazem wytwórcami i konsumentami.
Demokratyczne planowanie możliwe będzie jednak dopiero wtedy, gdy polityczna
władza skupiona zostanie w rękach oddolnych, demokratycznych organów - rad
delegatów pracowniczych. Inspiracją są dla nas doświadczenia Komuny Paryskiej i
rosyjskich rad delegatów robotniczych, które w 1917 roku przejęły władzę w tym
kraju (rady, na wzór rosyjskich sowietów, powstawały w tym czasie także w innych
krajach, np. w Polsce).
Pracujący, planując i kontrolując wszelkie procesy produkcyjne z pewnością
popełnią wiele błędów. Lepiej jednak popełniać błędy na własny rachunek, niż być
permanentnie okradanym przez kogoś, kto w społecznym "wyścigu szczurów" okazał
się sprytniejszy i bardziej bezwzględny. Tylko w społeczeństwie, w którym
warunki materialnego bytu wszystkich jego członków są zabezpieczone przez
odpowiednie instytucje, kiedy nie muszą oni nieustannie konkurować z innymi,
byle tylko utrzymać swoją pozycję społeczną - ludzie będą mieli możliwość
harmonijnego, wielokierunkowego rozwoju własnej osobowości. O takie
społeczeństwo walczą rewolucyjni marksiści.