Strajki dziesięć lat temu
Czy punkt widzenia Jerzego Hausnera zależy od miejsca siedzenia?
Jarosław Urbański, zarówno na stronach internetowych OKP („Walka trwa”), jak i w „Robotniku Śląskim” („Rok niespokojnego życia”, „RŚl” nr 1(46) 2003, ss. 10-11), analizuje protesty pracownicze: „Choć mówi się, że obecne protesty nie są już tak masowe, jak 10 i 20 lat temu, to jednak – jak zgodnie zauważa wielu komentatorów – jest to największa fala niezadowolenia społecznego od początków lat 90.”
Przypomnijmy, dla porównania i w imię ciągłości historycznej, czego dotyczyły protesty w latach 1992-1993. Nauki nigdy dość.
O natężeniu walk robotniczych świadczy, przede wszystkim, ilość strajków. Według oficjalnych danych GUS, w 1990 r. było ich 250, w 1991 – 305, w 1992 ilość strajków skoczyła do 6351, by w 1993 osiągnąć pułap – 7443. W następnych latach odnotowano znaczący spadek: w 1994 – 429, w 1995 – 42, w 1996 – zaledwie 21. Jeszcze pod koniec 1992 r. bieżącą analizą strajków zajął się nie kto innym, jak Jerzy Hausner, obecny minister gospodarki i pracy (Populistyczne zagrożenie w procesie transformacji społeczeństwa socjalistycznego, Warszawa 1992 – niskonakładowe wydawnictwo Fundacji im. F. Eberta w Polsce). Cóż, właściwy człowiek na właściwym miejscu.
W rozdziale 1 („Konflikt i reprezentacja interesów w Polsce w 1992 r.”) określił on główne obszary konfliktu interesów i punkty ogniskujące owe konflikty. Przedstawmy je za Hausnerem:
Proces jest nieunikniony. Nieuchronne są jego następstwa w zakresie nierównowagi redystrybucji kapitału i dochodów. Pierwotna akumulacja kapitału może przybrać różne formy finansowe, ekonomiczne i organizacyjne, trudno jednak oczekiwać, by dokonała się nie wywołując poważnych napięć i długofalowego zakłócenia równowagi społecznej. Tym bardziej, że prywatyzacja socjalistycznego sektora państwowego, implikująca masowy transfer słabo chronionych praw własności w relatywnie krótkim czasie, musi pociągać za sobą liczne zjawiska patologiczne, takie jak: korupcja, żywiołowe samouwłaszczanie, czy rozwój szarej strefy w gospodarce (ss. 10-11);
Pojawienie się i gwałtowny wzrost bezrobocia, strefy chronicznego ubóstwa, załamanie się systemu ubezpieczeń emerytalno-rentowych, drastyczne pogorszenie się sytuacji w służbie zdrowia (ss. 22-24);
*
Jak zauważa J. Hausner, „rok 1992 stanowi niewątpliwy przełom, gdy chodzi o akcje protestacyjne związane z dokonującą się transformacją gospodarczą (...) Przełom wynika, przede wszystkim, z długotrwałej determinacji wielu strajków, charakteru zgłoszonych w nich żądań, a także struktury organizatorów oraz form organizowanych protestów.
Akcje strajkowe wszczęte latem 1992 r. równocześnie w wielu przedsiębiorstwach w różnych regionach stanowią niewątpliwie kumulację niezadowolenia i sprzeciwu, który narastał stopniowo, lecz systematycznie. Nie mogą one stanowić zaskoczenia, ale równocześnie stworzyły po raz pierwszy w tej skali wyzwanie dla rządzących elit i zagrożenie dla kontynuacji procesu transformacji” (s. 28).
„Najczęściej (...) strajki inicjowane były spontanicznie przez niezorganizowane grupy, a dopiero później związki zawodowe działające w przedsiębiorstwie ustosunkowywały się do nich, początkowo często odmawiając im poparcia. W wielu wypadkach załogi wybierały komitety strajkowe nie udzielając poparcia działaczom związków zawodowych, co jest sygnałem ogólnego spadku zaufania do nich. Innym, ważnym zjawiskiem jest nasilenie się ilości strajków zorganizowanych wspólnie przez wszystkie działające w przedsiębiorstwie związki. W odniesieniu do Solidarności częstym zjawiskiem było przystępowanie do protestu szeregowych członków związku lub ogniw niższego szczebla, wbrew stanowisku zarządu zakładowego lub władz nadrzędnych.
Znaczące zmiany dokonują się także, gdy chodzi o formę akcji protestacyjnych. Dominują strajki, przy czym sporadyczne są przypadki legalnego (zgodnego z obowiązującą procedurą) ich wszczęcia. Takim wyjątkiem był strajk zorganizowany w Kombinacie Górniczo-Hutniczym Miedzi w Lubinie, za którym opowiedziała się w referendum większość załogi. Tam, gdzie organizatorzy przeprowadzali referenda, uzyskiwali znaczne poparcie dla strajku. Przeważnie jednak w ogóle nie próbowali legalizować swojej akcji. W tym też Lubinie pojawiła się inicjatywa strajku czynnego, który mógłby polegać na podjęciu produkcji z jednoczesnym przejęciem pełnej kontroli nad przedsiębiorstwem przez komitet strajkowy i załogę.
Inną, rozszerzającą się formą protestu jest okupacja budynków publicznych oraz blokada dróg i mostów. Dotychczas z tych form korzystali gównie protestujący rolnicy. W 1992 r. sięgali po nią również przedstawiciele przedsiębiorstw jako uzupełnienie i wzmocnienie strajku lub w przypadku, gdy w ich upadającym przedsiębiorstwie strajk byłby próbą samobójczą.
Mniejsza była natomiast w 1992 r. liczba głodówek. Zapewne dlatego, że rząd zmuszony prędzej czy później dramatyzmem tych akcji do wszczęcia rozmów, następnie je przeciągał i pozorował poszukiwanie rozwiązania.
Najbardziej spektakularne i skrajne formy protestu zainicjował związek zawodowy rolników Samoobrona. W kilku przypadkach powołał on <<grupy antyegzekucyjne>>, które przy użyciu siły i zastraszania wymuszały rezygnację z zakupu nieruchomości zajętych przez komornika u zadłużonych rolników.
Ogólnie można stwierdzić, że w 1992 r. obserwuje się wyraźne zaostrzenie form protestu, których wszczęcie i przebieg są świadomym naruszeniem obowiązujących przepisów, a ich organizatorzy i uczestnicy coraz częściej grożą użyciem i nastawieni są na użycie siły” (ss. 28-29).
Z czasem w akcjach strajkowych coraz „więcej było agresywnej i w istocie bezradnej determinacji. Mniej skłonności do negocjacji, za to więcej nieustępliwego oporu i chęci przerzucenia całej odpowiedzialności „za rozwiązanie sytuacji na administrację i władze centralne”, tym bardziej, że „nawet jeśli dochodziło do negocjacji z udziałem przedstawicieli rządu, były one przez nich najczęściej pozorowane; w istocie chodziło im o grę na zwłokę i psychiczne przełamanie protestujących” (s. 31).
„Pomimo tego, że ostatnie protesty są przede wszystkim wyrazem poczucia bezradności, które opanowało wiele grup społecznych, trudno oczekiwać, że są one jałowe z punktu widzenia układu sił.
Wszelkie kolektywne akcje protestacyjne są zbiorowym intensywnym doświadczeniem i wywołują określone zmiany świadomości oraz zachowania uczestników, aktywnych i pasywnych.
To, co się da łatwo zaobserwować, to zjawisko kształtowania się nowego układu sił związkowych. W wielu przypadkach strajki były wykorzystywane do osłabienia wpływu i marginalizowania roli Solidarności [która rozpięła nad rządem i transformacją parasol ochronny – GSR], czego spektakularnym przejawem było wywożenie na taczkach zakładowych liderów tego związku czy domaganie się usunięcia jego ogniw z przedsiębiorstwa.
Niewątpliwie ważnym faktem jest powołanie przez 16 organizacji związkowych szczebla krajowego i zakładowego wspólnego komitetu negocjacyjno-strajkowego. Nawet jeżeli ten komitet okazał się efemerydą, doszło do przełamania pewnej bariery (...). Powołany komitet nawiązując do tradycji i legendy sierpnia 1980 sformułował pakiet 21 postulatów mających stanowić podstawę rozmów z rządem. Jednakże ich treść i forma jest charakterystyczna i wskazuje, w jakim kierunku mogą pójść działania zarysowującej się koalicji związkowej. Z tego punktu widzenia szczególnie warte przytoczenia są dwa z nich. Komitet, m.in., żądał:
- natychmiastowego odstąpienia od dotychczasowej chaotycznej i złodziejskiej prywatyzacji służącej elitom władzy i kapitałowi;
- pociągnięcia do odpowiedzialności karnej winnych zrujnowania gospodarki polskiej” (s. 34).
Porównanie obecnych protestów analizowanych przez J. Urbańskiego z tymi sprzed 10 lat polecamy wszystkim zainteresowanym.
Za Jerzym Hausnerem –
3 lutego 2003