Reformiści – pachołki Unii Europejskiej

 

 

 

Wraz ze zbliżającym się referendum w sprawie przystąpienia Polski do UE, wykrystalizowała się nowa różnica między lewicą radykalną a reformistyczną. Co prawda radykalna lewica nie jest w tej sprawie jednomyślna. Cześć więc uważa, że należy głosować „NIE” inni zaś opowiadają się za bojkotem referendum unijnego. Stanowiska te jednak łączy ZDECYDOWANY sprzeciw wobec ekspansji Unii Europejskiej – instytucji, która jest niczym innym jak związkiem europejskich imperialistów i służy tylko interesom burżuazji.

Tymczasem reformiści są największymi orędownikami przystąpienia do UE.

Piotr Ikonowicz i jego „Nowa Lewica” na każdym kroku podkreślają, „wyższość socjalnej Unii Europejskiej nad barbarzyńskimi USA” . Ramię w ramię z Millerem, Michnikiem, Balcerowiczem i Glempem walczy o przystąpienie do UE. Nie będę szczegółowo przedstawiał argumentacji Ikonowicza, gdyż nie długo opublikujemy tekst poświęcony temu zagadnieniu. Celem tekstu jest tylko zwrócenie uwagi na problem. Ikonowicz nie ukrywa, że ma w tym swój osobisty interes. On i jego powstająca partyjka szykuje się już do wyborów do parlamentu europejskiego w 2004 roku. Ikonowicz przyzwyczaił się do wielkiego światowego życia i wysokich pensji poselskich, które są dla niego niezbędne. Przez 8 lat zasiadał w sejmie ponieważ w1993 dogadał się z Aleksandrem Kwaśniewskim, obecnym prezydentem. Razem tworzyli SLD, czego skutki dzisiaj odczuwamy. Przez 8 lat posłowania i pobierania diety poselskiej – los ludzi pracy w Polsce się systematycznie pogarszał, ponieważ parlamenty w których zasiadał forsowały ustawy prywatyzacyjne i prorynkowe. Jak widać obecność posła Ikonowicza ludziom pracy nie pomogła. W końcu Ikonowicz poniósł klęske – najpierw opuścił sejm, potem wyrzucono go z partii. Aż dziw bierze, że po tym wszystkim Ikonowicz dalej wierzy, że socjalizm można wprowadzić wygrywając wybory i wskakując na parlamentarny stołek. W parlamencie europejskim nie ma progu wyborczego – więc może dzięki wsparciu reformistycznych organizacji z zachodu (Rifondazione Comunista, Ligue Communiste Revolutionnaire) do parlamentu się dostanie. Tylko co to zmieni dla ludzi pracy ? Alain Krivine z LCR, poseł parlamentu europejskiego obecnej kadencji – otwarcie mówi, że tą drogą nic się nie da zmienić. Nie chodzi więc o realne zmiany – tylko o polepszenie sytuacji materialnej Ikonowicza. Pensja parlamentarzysty UE, płacona w EURO w przeliczeniu na złotówki jest znacznie wyższa niż pensja prezydenta Polski (nota bene – na tą pensyjkę też Ikon liczył w 2000 roku) – można też podróżować sobie po całej Europie. Jest to więc stara tradycja reformistów – oszukiwać klasę robotniczą – by dorwać się do koryta. Ale wróćmy może do UE.

Izabela Jaruga-Nowacka, minister ds. równego statusu – tak jak cały jej rząd – prowadzi pro unijną propagandę. Przez wiele, wiele lat mówiła non-stop, że w Unii Europejskiej kobiety mają więcej praw i ,że wszystkie feministki powinny popierać wejście do UE. To, że w Unii Europejskiej są takie kraje jak Irlandia, gdzie jest jeszcze bardziej restrykcyjne prawo aborcyjne niż w Polsce – jej nie przekonywało. Tymczasem w ostatnich tygodniach okazało się, że radykalna lewica znowu miała rację. Wejście Polski do UE najprawdopodobniej będzie opatrzone odpowiednią klauzulą, która zahamuje wszystkie marzenia feministek. Proces integracji Polski z UE przyczynił się wręcz do pogorszenia losu kobiet w Polsce. Miller by wygrać referendum robi wszystko – taka jest geneza układu z Glempem. W zamian za poparcie Kościoła w sprawie referendum, SLD rezygnuje z liberalizacji ustawy antyaborcyjnej, którą miał zapisaną w programie.

Wraz ze zbliżaniem się referendum unijnego – tekstów poświęconych UE będzie więcej, dlatego artykuł ten kończę bez omówienia wielu ważnych kwestii.

 

Michał