Początek końca
Wzrost popularności nie jest równoznaczny ze wzrostem radykalizmu. Taki wniosek można wysnuć z artykułu "Po Porto Alegre 2003" zamieszczonego na stronie internetowej Nurtu Lewicy Rewolucyjnej. Zdaniem M.R. (autora artykułu), "wizytówką ruchu antyglobalistycznego pozostaje ciągle forum światowe". Ostatnie deklaracje tego forum grzeszą naiwnością i ukrywają proste prawdy. Skąd to się bierze?
"Obecnie ruch antyglobalistyczny jest pod kontrolą sił hamujących jego radykalizm. Sprzyja temu niedemokratyczna struktura ruchu, w którym zasadnicze decyzje podejmowane są przez Międzynarodową Radę Światowego Forum Społecznego. Jej rdzeń tworzą reformistyczni biurokraci i burżuazyjni intelektualiści, wśród których dominują aktywiści związani z brazylijską PT, włoską Odbudową Komunistyczną, francuskim ATTAC, Światowym Marszem Kobiet i organizacją Focus on the Global South. Nie wybierana przez nikogo Międzynarodowa Rada ustala porządek obrad wielkich konferencji i zgromadzeń na światowych forach, które zdominowane są przez działaczy organizacji pozarządowych o znanych nazwiskach, nie są zaś bynajmniej warsztatami radykalnych zwolenników nowego, antykapitalistycznego porządku społecznego. Dodatkowo, Rada narzuciła szereg zasad regionalnym forom społecznym - np. wykluczenie udziału w nich partii politycznych czy zatwierdzania rezolucji drogš głosowania."
Porto Alegre 2003 stanie się "symbolem rozdarcia ruchu antyglobalistycznego między krytyką systemu kapitalistycznego a jego akceptacją". Symbolem tego rozdarcia, a zapewne i ewolucji ruchu, jest również przywódca brazylijskiej Partii Pracowników, obecny prezydent Brazylii - Lula, który "podzielił swój czas na pobyt zarówno na forum, jak i w Davos, gdzie po raz kolejny zapewniał wielki biznes o swoim poszanowaniu dla reguł ustanowionych przez kapitał".
Lulę równie ciepło przyjęto zarówno na światowym forum, jak i w Davos. Cóż, poglądy Luli zbieżne są z iluzjami antyglobalistów oraz oczekiwaniami funkcjonariuszy systemu kapitalistycznego (zarówno tych charytatywnych, "apolitycznych", z organizacji pozarządowych i z forum, jak i tych upolitycznionych, partyjnych i bezpartyjnych fachowców, usiłujących zapewnić dalsze funkcjonowanie systemu kapitalistycznego za pomocą niewielkich humanitarnych gestów, tych z Davos).
Nie jest, oczywiście, niczym nadzwyczajnym, że "ruch antyglobalistyczny, jak każdy żywy ruch społeczny jest terenem ścierania się różnych poglądów, grup i tendencji". Istotne jest kto stoi na czele tego ruchu i jaka formacja może organizacyjnie sprostać wyzwaniom. Przy opisanym już przez nas nastawieniu tzw. nowych ruchów społecznych, sprawa jest przesądzona - potencjał "ruchu ruchów" będzie zmarnotrawiony. Nie zapobiegną temu żadne "wskazania rewolucjonistów", ani konferencje tzw. partii antykapitalistycznych, partii, które ze względu na swój pluralizm i oportunizm same przede wszystkim mają kłopoty z dookreśleniem własnej tożsamości.
Bezwartościowe są wpływy i pozycje w ruchach społecznych, częstokroć zresztą okupione mimikrą i zbyt daleko idącymi kompromisami. Kłania się błąd oportunizmu, do którego przyznał się, bagatelizując go zarazem, Alain Krivine, lider LCR i jeden z przywódców Zjednoczonego Sekretariatu IV Międzynarodówki.
To, co się dzieje obecnie na forach społecznych i w Brazylii jest klęską i kompromitacją Zjednoczonego Sekretariatu IV Międzynarodówki. Na naszych oczach, w przyspieszonym tempie, załamuje się tzw. pluralistyczna alternatywa antykapitalistyczna i koncepcja pluralistycznych partii antykapitalistycznych, osadzonych głęboko "w ruchu alterglobalistycznym".
Mamy zatem kolejne fatalne doświadczenie, kolejne fatalne w skutkach dla Zjednoczonego Sekretariatu, który zamiast deklarowanego wzmocnienia swoich struktur, propagandy sukcesu i przejścia do etapu budowy masowych partii zmuszony będzie wszelkimi sposobami chronić się przed rozłamami w sekcjach krajowych. Na tej drodze może mieć więcej sukcesów. Klęskę złagodzi zapewne zaangażowanie w ruch antywojenny i oparcie się na ruchu robotniczym. "Przeniesienie akcentów" i skoncentrowanie się na tym ostatnim sprzyjać będzie samooczyszczeniu, w wyniku którego powstaną nowe konfiguracje lewicy rewolucyjnej. Porażka Zjednoczonego Sekretariatu jest faktem. Początek końca to dobry początek.
3 marca 2003 r.