Cisza!!! choć oficjalnie ogłosił bojkot - nadal podsyła nam swoje teksty. Oto rozmowa przez GG
Cisza!!!: Wysłałem na adres raf_pl@o2.pl mój artykuł z Lewizny nr 6. Puść to na LBC bo Lewizny nikt nie czyta oprócz japiszonów (NL kolportuje Lewiznę głównie w warszawskich ekskluzywnych kawiarniach)
LBC: Czytałem tego gniota - jest beznadziejny. Od kiedy jesteś bezrobotnym? To już nie pracujesz w OPZZ? Podobno od kiedy SLD jest w rządzie - to OPZZ nieźle płaci. A pozatym ty chyba bojkotujesz LBC.
Cisza!!!: Obaj wiemy, że choć bojkotuje LBC od samego początku (prawie 13 miesięcy) - to codziennie was odwiedzam - a wasze artykuły mnie inspirują do zmiany poglądów. A z tym bojkotem to jest tak - teraz dużo się dzieje - i po prostu taki bojkot jest konieczny. Dalej mam znajomych w Unii Pracy, dalej korzystam z ich lokalu - więc pozory trzeba zachować. Robimy teraz alternatywny szczyt - i żeby impreza dobrze wyszła musimy odciąć się od radykałów.
LBC: Dlatego zapraszacie honorowego prezesa Unii Pracy Modzelewskiego i antykomunistę Wieczorkowskiego ?
Cisza!!!: Na imprezie będzie wielu lewaków z zagranicy. Modzelewski jest tam znany od 40 lat jako radykalny trockista (chodzi o list otwarty do partii... przyp. LBC) więc by impreza poważnie wyglądała musi być ktoś z "nazwiskiem". Modzelewski może nam zapewnić wsparcie materialne i finansowe od Unii Pracy - a to się liczy. Imprezę lewaków policja może łatwo rozpędzić -a profesora nikt nie tknie. Podobne wsparcie może nam zapewnić Wieczorkowski. Amnesty ma dużo pieniędzy i kontakty z mediami - więc sprawę nagłośnią. O akcjach Amnesty często piszę "Rzeczpospolita" i "Wyborcza" więc mamy darmową reklamę.
LBC: Ale przecież rządząca Unia Pracy będzie się bawić w hotelu Victoria. Modzelewski jako honorowy prezes UP, jako osoba odpowiedzialna za kapitalistyczne przemiany w III RP - może imprezę tylko skompromitować. Na antyszczycie liczbowo będą dominować anarchiści. Czy myślisz, że jakiś anarchista przyjdzie na wykład tak skompromitowanego polityka? Z kolei Wieczorkowski i Amnesty są skompromitowani antykomunistyczną nagonką wobec Kuby. Dla ludzi z Amnesty - CHE lub Fidel - to zbrodniarze na równi z Hitlerem. Czy myślisz, że lewacy w koszulkach z Guevarą, będą spokojnie słuchać, jak Wieczorkowski będzie pierdolił o obozach koncentracyjnych na Kubie? tam dojdzie do linczu.
Cisza!!!: No to co mamy robić? Ci ludzie potrafią coś powiedzieć - a dzięki nim na pewno impreza się uda.
LBC: Znam wielu ludzi, którzy mogli by ich zastąpić. Weźmy niektóre osoby, których teksty są na LBC. Florek pisał ostatnio naukowy artykuł o kwestii chłopskiej, dużo też pisał o polskiej prywatyzacji. Wszystko to są teksty spełniające kryteria naukowe... Albo taki Kowalewski - na bieżąco śledzi sytuację w Iraku. Albo taki Łazarz -napisał dobry analityczny artykuł o polskiej klasie robotniczej. No i w końcu Bratkowski z Balcerek. Wymieniłem zaledwie pięć osób - ale mogę znacznie więcej. Na pewno chętnie się zgodzą i na pewno ich wystąpienie będzie 100 razy lepsze od Modzelewskiego i Wieczorkowskiego.
Cisza!!!: Ci co piszą na LBC - nie mogą przemawiać.
LBC: Dlaczego?
Cisza!!!: Nie będą i koniec!
LBC: Wiesz, że taką arogancką postawą zmuszasz LBC do zorganizowania konkurencyjnej-komunistycznej imprezy. Bojkoty do tej pory nic ci nie dały -a im bardziej się starasz zniszczyć komunistów, tym jesteśmy coraz silniejsi. Chociażby twój ostatni bojkot. Rozesłałeś mejle do wielu osób i wpisałeś się do wielu ksiąg gości z apelem o bojkot Nowickiego i LBC. Wpisałeś to np. do księgi gości Cyryla. Strona Cyryla jest reklamowana w wielu miejscach - np. w Lewiźnie. Jeśli ktoś kupi Lewiznę i się zainteresuje lewicą - to zajrzy na reklamowane strony. Wejdzie też na stronę Cyryla i do księgi gości. Na LBC nigdy by nie wszedł - ale gdy czyta wpis "bojkotujcie Nowickiego i LBC" to poprzez wyszukiwarke - prędzej czy później na LBC trafi. Bo będziecie go zżerała ciekawość. Dzięki tobie - popularność strony rośnie - i im bardziej nas bojkotujesz - tym więcej mamy czytelników. Albo inny przykład. Od jakiegoś czasu bojkotuje nas Cyryl - który choć postawił sobie za zadanie - informować - co robi "cała lewica" - to jednak LBC pomija. Jaki jest tego skutek? Nikt już nie wchodzi na różne lewackie strony jak NLR czy Czerwony Kolektyw - bo zawsze jest o nich informacja u Cyryla. Zamiast tracić czas i przeglądać ponad 30 stron - wystarczy wejść do Cyryla - gdzie jest wszystko skondensowane. A ponieważ Cyryl LBC bojkotuje - to tylko nam pomaga.
Cisza!!!: Wiem, że skuteczność bojkotu jest żadna. Ale przynajmniej nienawiść do LBC pozwala jednoczyć waszych wrogów. Lewicowa Alternatywa była do tej pory niezależna, a dzięki dobrej stronie internetowej byli strasznie zarozumiali. Teraz, gdy nie wytrzymali konkurencji LBC, podkulili ogonki i grzecznie wstąpili do Czerwonego Kolektywu. LBC ma wielu wrogów i pod pretekstem bojkotu, mamy niezłe perspektywy werbunkowe.
LBC: Widzę, że uczysz się od Andy'ego...
Piotr Ciszewski
Śmierć frajerom
W życiu wielu ludzi w tym najwspanialszym z systemów,
jakim jest kapitalizm, nadchodzi moment, gdy mogą nauczyć się samodzielności i
zaradności szukając sobie pracy. Bezrobocie jak mawiają prawicowcy jest przecież
czynnikiem motywującym. Od niedawna również ja znalazłem się wśród tak
motywowanych osób.
Skoro trzeba znaleźć pracę, to oczywiście należy sięgnąć po prasę, w której
ukazują się ogłoszenia, co niezwłocznie uczyniłem. Pierwsze wrażenie jakie się
nasuwa po przeczytaniu rubryki "praca" w gazecie to fakt, że Polska staje się
krajem agentów. Nie chodzi bynajmniej o infiltrację tajnych służb czy walkę
wywiadów. Idzie przede wszystkim o agentów ochrony, których wciąż szukają różne
firmy. Kolejną kategorią agentów są ci od handlu. Widać, że gospodarka kwitnie.
Utrzymamy się z handlu i usług, po co coś wytwarzać. Wreszcie "agenturalne"
oferty pracy dla kobiet, oczywiście przede wszystkim w agencjach towarzyskich.
Co sprytniejsi przedsiębiorcy wolą raczej zatrudniać "hostessy z zapewnieniem
zakwaterowania", obiecując przy tym "spore zarobki". W końcu ofertę pracy też
trzeba jakoś zareklamować.
W pozostałych ofertach dominują posady dla młodych, ambitnych, z dużym stażem w
branży i najlepiej wszelkimi możliwymi uprawnieniami zawodowymi. Jedna z firm
poszukiwała nawet kierownika parkingu ze znajomością dwóch języków oraz własnym
samochodem. Dobrze przynajmniej, że nie wymagali kursu mechanika samochodowego.
Jakiś mało wymagający ten pracodawca.
Moją uwagę przykuły anonse kuszące dobrze płatną pracą w domu. Po wybraniu
podanego numeru telefonu komórkowego, głos z sekretarki oświadczył, że
dodzwonłem się do "wydawnictwa", nie raczył jednak podać jakiego, stwierdził
natomiast, że po więcej informacji powinienem zadzwonić pod numer - tu następuje
podanie numeru zaczynającego się na 0 701. W jednym przypadku poinformowali
nawet o cenie 7,50 zł za minutę połączenia. Dzwonię pod podany numer i tak jak
się spodziewałem nie uzyskuję żadnych konkretów, ponieważ włącza się kolejne
nagranie i miły głos każe mi czekać na zgłoszenie się działu zatrudnienia.
Podejrzewam że nawet najcierpliw-sza osoba nie doczekałaby się żadnych
konkretów, a jedynie powiększyła znacząco dochód przedsiębiorcy. Wyobrażam już
sobie rachunek telefoniczny i rezygnuję.
Podobna historia powtarza się przy kilku ogłoszeniach, zmienia się jedynie numer
tajemniczego punktu informacyjnego. Wygląda na to, że wyrósł nowy biznes
ogłoszeniowy.
Po pierwszych niepowodzeniach postanawiam sprawdzić, co kryje się pod pojęciem
"ciekawa umysłowa". Umawiam się na rozmowę w jednym z warszawskich biurowców.
Kobieta, z którą rozmawiam pomimo usilnych prób wyciągnięcia od niej
dokładniejszych informacji, pozostaje tajemnicza.
- Na spotkaniu się pan dowie - mówi.
Z tak szczegółowymi danymi udaję się na umówione miejsce. Dziwi mnie, że czeka
tam już grupa innych osób. Myślałem, że rozmowa będzie miała indywidualny
charakter. Nikt nie wie o jaką pracę chodzi. Na drzwiach nie ma żadnej
informacji o firmie, nawet jej nazwy. Wreszcie zapraszają nas na salę i zaczyna
się demonstracja. Prowadząca ją kobieta przeszła z pewnością różne kursy public
relations. Rysuje słupki jak to dobrze radzi sobie ostatnio "nasza firma".
Zapewnia, że jest to poważne przedsiębiorstwo, "lider na rynku". Zachwala ile
można zarobić i jaka kariera nas czeka, jeśli tylko się zdecydujemy. Opowiada o
zawrotnej karierze jaką zrobiła zaczynając od pracy dorywczej. Kilkakrotnie
powtarza, że nie chodzi o żadną akwizycję. Pada wreszcie nazwa firmy i okazuje
się że potrzebni są ludzie do... sprzedaży różnych preparatów zdrowotnych. Nie
jest to akwizycja, a "konsultacje z klientem", .leżeli ktoś jest bardziej
ambitny może nawet zostać menadżerem zajmującym się grupą sprzedających i szybko
piąć się po szczeblach kariery. Taka polska wersja "od pucybuta do milionera"
-"od akwizytora do dyrektora".
Później wychodzi na jaw pewien problem. Żeby sprzedawać te preparaty wystarczy
za drobną sumę 370 złotych wykupić od firmy licencję. Prezentująca tą ofertę
dodaje jednak od razu że "wydatek ten zwróci się w ciągu miesiąca". Zachwala, że
jest to coś tak dochodowego, iż tylko jedna osoba z rodziny może taką licencję
otrzymać. Dodaje, że będziemy prowadzić własną działalność w odpowiadającym nam
trybie i możemy w każdej chwili zrezygnować bez żadnych konsekwencji - czytaj:
nie dość, że zarabia się prowizję od sprzedanych produktów to firma w każdym
momencie może powiedzieć "do widzenia". Dodatkowo, to na pracownika spada
zarejestrowanie własnej działalności gospodarczej, zapewne w ramach wspierania
własnej inicjatywy. Rzeczywiście bardzo "ciekawa" perspektywa, a do tego bardzo
"umysłowa" ponieważ ktoś musiał się mocno nagłówkować, żeby wymyślić jak
wyciągnąć kilkaset złotych od szukających pracy.
Zyskałem nowe doświadczenia. Może teraz załatwię sobie numer zaczynający się na
0 700, o przepraszam 0 70 0, bo to lepiej wygląda i dam ogłoszenie do prasy o
interesującej pracy umysłowej. W końcu, jak mawia prawica, aby zarabiać trzeba
być przedsiębiorczym. Ciekawe czy jeśli dojdą do władzy, to w urzędach będzie
można zasięgnąć informacji jedynie dzwoniąc pod 0 700 za 4,50 zl za minutę +
VAT?
Piotr Ciszewski