Wspólny rodowód
"Organizowanie i finansowanie sił jawnie kontrrewolucyjnych, działających w
poszczególnych krajach socjalistycznych pod demagogicznymi hasłami odnowy
socjalizmu, nadania mu 'ludzkiej twarzy', stawiania przez nie nierealnych żądań
rozkładających gospodarkę kraju oraz dążenie warstwy zarządzającej w tych
krajach do wprowadzenia kapitalizmu, odegrały decydującą rolę w likwidacji
socjalizmu w Europie."
Taką tezę, z podkreśleniem "żądań rozkładających gospodarkę", mogliby zapewne
wysunąć "spartakusowcy". Jedynie termin "warstwa zarządzająca" zamiast
tradycyjnego, trockistowskiego określenia "biurokracja" świadczy, że autorzy
wywodzą się z opcji postpezetperowskiej.
Wrażenie bliskości ideologicznej ze "spartakusowcami" pogłębia konstatacja, że
"warstwa zarządzająca s t o p n i o w o uwalniała się od oddolnej kontroli,
poddawana indoktrynacji przez międzynarodowe i wewnętrzne ośrodki agresji
ideologicznej i efekt demonstracji witryn wystawowych wysokorozwiniętych państw
Zachodu, stawała się podatna na bałamutne hasła gloryfikujące kapitalizm, s t o
p n i o w o degenerowała się, przestawała identyfikować się z klasą robotniczą i
socjalizmem. Swoje dalekosiężne cele i interesy upatrywała w zmianie ustroju i
stawała się, poza chlubnymi wyjątkami, siłą antysocjalistyczną. Zajmując s t o p
n i o w o w partii dominującą pozycję, spychała klasę robotniczą na margines w
partii i w państwie oraz sprzyjała przenoszeniu do partii ideologii burżuazyjnej
w jej 'miękkiej' socjaldemokratycznej postaci". Teza zresztą uzupełniona jest o
stwierdzenie kategoryczne, niestopniowalne, że "zbałamucona klasa robotnicza,
pozbawiona ideologicznej busoli, a przedtem - należnej jej roli włodarza w
państwie budującym socjalizm, stała się ślepym narzędziem w rękach swych
wyzyskiwaczy, burzącym podstawy swego awansu i egzystencji".
Bliskość ideologiczną rozpoznać można również w twierdzeniu, że "kontrrewolucja
przebiegała (...) na drodze porozumienia zewnętrznie sterowanych sił
kontrrewolucyjnych ze zburżuazyjniałą warstwą zarządzającą, której aspiracjom
socjalizm już nie odpowiadał i gotowa była go sprzedać targując się tylko o
odpowiednią pozycję dla siebie w nowym 'demokratycznym' ustroju", szczególnie,
gdy twierdzenie to uzupełnia deklaracja, iż "klasa robotnicza i ludzie pracy
poddani (...) presji dali się wciągnąć do aktywnego popierania likwidatorów
socjalizmu, czym założyli sobie pętlę na szyję".
Wrażenie spójności łagodzi jedynie określenie procesu kontrrewolucji, w który
zaangażowana była klasa robotnicza, mianem "solidarnościowego letargu", czyli
podkreślenie dominującej biernej, niepodmiotowej roli klasy robotniczej w
okresie kapitalistycznej transformacji. O próbie wyważenia stanowiska świadczy
również zapewnienie, że "obie centrale związkowe: OPZZ i 'Solidarność' nie
sprzeciwiły się temu i faktycznie poparły ten proceder, dla formalności
zgłaszając jedynie uwagi, które nie dotyczą istoty problemu."
Podobnie jednak jak "spartakusowcy", twórcy "Deklaracji ideowo-programowej"
Polskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej "czasy najgorszego prania mózgów"
nazywają mianem "solidarnościowej kontrrewolucji" obarczając nie tylko opozycję
i "nawiedzonych aktywistów Solidarności", ale również całą klasę robotniczą,
główną odpowiedzialnością za kontrrewolucję:
"Stoimy na gruncie wiodącej roli klasy robotniczej jako głównej siły napędowej
wszystkich przemian społecznych, zarówno postępowych, jak i (niestety)
wstecznych, w dzisiejszym świecie" (s. 10).
To kuriozalne - biurokratyczne - stwierdzenie tonuje ocena działalności
"kierownictwa PZPR w okresie, kiedy przygotowywało kontrrewolucję w Polsce i na
tacy przekazało władzę skrajnej reakcji" oraz napiętnowanie "kontrrewolucyjnej
działalności ostatnich kierownictw PZPR" (s. 11-12).
Po tych jakże wybiórczo wyważonych sformułowaniach PSPR, spadkobierczyni PZPR,
określając się mianem partii robotniczej, opowiada się za "państwem realizującym
zasady kapitalizmu państwowego pod demokratycznie sprawowaną kontrolą przez
ludzi pracy skupionych w szerokim froncie ludowym, w którym klasa robotnicza
będzie zajmować s t o p n i o w o przodującą rolę" (s. 17).
Ten cel bezpośredni z czasem, rozciągniętym w nieskończoność, podmieniony ma być
s t o p n i o w o "celem dalekosiężnym", realizowanym etapowo. Obecnie jednak "w
warunkach, kiedy zostały rozbite w zasadzie wszystkie struktury socjalizmu,
zniszczona i zagrabiona społeczna własność środków produkcji oraz powstał nowy
układ sił klasowych -etap ludowo-demokratyczny, antyimperialistyczny, a nie
bezpośrednio socjalistyczny, jest jedynie możliwym stadium zapewniającym
zastopowanie destrukcyjnego pochodu kapitalizmu, ochronę interesów ludzi pracy i
odbudowę ich podmiotowości w procesach społecznych" (s. 18).
Opowiedzenie się za "ludowo-demokratyczną Polską" i "zjednoczeniem wszystkich
ludzi pracy we wspólnym froncie ludowym jednoczącym wszystkie patriotyczne siły
nie godzące się na restaurację zależnego, neokolonialnego kapitalizmu", a zatem
opowiedzenie się za "rządem ocalenia narodowego" czyli rządem burżuazyjnym,
pozwala PSPR wprost poszukiwać zbliżenia z nacjonalistami w ramach Frontu
Jedności Socjalistycznej i z antyglobalistami w ramach frontów
antyimperialistycznyh, eliminując już na wstępie wiodącą rolę klasy robotniczej
poprzez odrzucenie jednolitego frontu robotniczego i rewolucyjnych przeobrażeń
na rzecz reformizmu.
17 marca 2004 r.