Marksizm a reformiści z NLR

 

Refomiści z NLR razem z Ikonowiczem założyli Plankton (Porozumienie Lewicy Antykapitalistycznej). Porozumienie jest skierowane do „ludzi pracy”, którzy mają zagłosować na „antykapitalistycznych” kandydatów. W zamian „antykapitalistyczni” posłowie będą w Parlamencie Europejskim troszczyć się o ludzi pracy – forsując różne „antykapitalistyczne” ustawy. Jednym słowem zamiast aktywizować robotników, reformiści z NLR chcą by robotnicy chodzili raz na kilka lat do urn i głosowali na antykapitalistów. „Wybierzcie nas, a my zrobimy wam dobrze (przy okazji sobie też napełniając kabzę poselskimi dietami)”.

O NLR można powiedzieć dużo – ale na pewno nie to, że aktywizuje on klasę robotniczą. Śmiesznie więc brzmi zapewnienie NLR w artykule „Po tragedii w Madrycie”, że: „dzieło wyzwolenia klasy robotniczej musi być dziełem jej samej”. Każdy kto choć trochę zna NLR, wie, że organizacja ta nigdy nie działała w klasie robotniczej. Kiedy Antek11 na NLR-owskim czacie zapewnia, że „20 % NLR to robotnicy”, zapomina dodać, że NLR to 5 osobowa sekta, a wspomnianym robotnikiem jest uniwersalny Maciej Guz. Ponieważ Guz jest jedynym robotnikiem, to musi on reprezentować kilka „robotniczych” szyldów – jak Konfederacja Pracy, czy grupa Kret. Akapit ten jest pięknie zatytułowany: „Marksizm i terroryzm”. Autor artykułu, tajemniczy M.R przekonuje, że NLR jest „partią marksistowską” i jako taka ma prawo wyrokowania: „co jest słuszne według marksizmu”.

Akapit zaczyna się od stwierdzenia: „Terroryzm jest metodą walki obcą marksistom”. Kto to są „marksiści” według M.R? tego niestety nie tłumaczy. Przyjrzyjmy się więc historii polskiego ruchu robotniczego, by sprawdzić gdzie są ci słynni „marksiści”, o których tak dumnie pisze NLR. Pierwszą polską organizacją marksistowską była Socjalno –Rewolucyjna Partia Proletariat. Każdy kto czytał „Ogólne zasady programu i działalności organizacyjnej KC SRPP” wie, że uznano tam terror ekonomiczny i polityczny za najskuteczniejszą broń w ręku partii. Jeden z przywódców Proletariatu –Stanisław Kunicki, który za swoją działalność rewolucyjną został zamordowany na stokach cytadeli – intensywnie rozwijał organizację bojową Proletariatu, która mordowała szpiclów, burżujów i najbardziej znienawidzonych carskich siepaczy. Kto jest większym autorytetem? Bohater Kunicki o którym marksiści i robotnicy śpiewali pieśni na całym świecie każdego 28 stycznia, na pamiątkę stracenia czterech proletariatczyków 28 stycznia 1886 czy reformiści z NLR? A jak Proletariat agitował przyszłych członków? Głównym argumentem było stwierdzenie, że „rewolucjoniści w Rosji są tak silni, że już zabili cara, a to dopiero początek...”

A może inne pokolenia marksistów wyrzekły się terroru? Działalność SDKPiL czy OB PPS, a także bolszewików w Rosji (a raczej na Kaukazie) podczas rewolucji 1905-1907 raczej nie potwierdza NLR-owskich tez. Lenin nadzorował ataki na banki i inną działalność „terrorystyczną”. Znowu zadajemy pytanie – kto jest większym autorytetem  w dziedzinie marksizmu– przywódca rewolucji październikowej, czy reformiści z NLR?

Zobaczmy jak sprawa wygląda w następnym pokoleniu. Może tu wreszcie NLR-owcy będą mieli rację. Podczas niemieckiej okupacji, dawni działacze KPP walczyli w Gwardii Ludowej. A jak GL-owcy walczyli z hitlerowcami? Najpopularniejszą metodą walki GL było wysadzanie pociągów, w których ginęło setki faszystowskich żołnierzy. To właśnie partyzanci GL do perfekcji opanowali tzw. „kolejówki”, które dziś naśladują iraccy partyzanci i Al. Kaida w Madrycie. Znowu zadajemy retoryczne pytanie – kto jest większym autorytetem – bojownicy KPP/GL czy reformiści z NLR ?

NLR kolportuje płytę z pieśniami CHE Guevary. A co CHE mówił na ten temat?

„Wojnę należy prowadzić tam, gdzie prowadzi ją wróg –w jego domach i lokalach rozrywkowych, uczynić ją totalną. Należy sprawić, aby poza swoimi koszarami, a nawet w ich obrębie nie miał ani chwili wytchnienia, ani chwili spokoju, atakować go gdziekolwiek się znajdzie, zmusić, aby czuł się wszędzie jak osaczony drapieżnik. Jego morale zacznie wówczas spadać...” (Orędzie do organizacji Trójkontynentalnej).

NLR więc dalej pisze: „Zabijanie pojedynczych funkcjonariuszy państwa nie obali państwowego aparatu ucisku.” Jak jednak wytłumaczyć fakt, że taktyka ta zastosowana przez CHE na Kubie – odniosła sukces. Po każdej skutecznej akcji partyzantów, którą NLR określiłby jako „terrorystyczną” –szeregi partyzantów rosły – a reżim Batisty był coraz słabszy. Powstaje więc pytanie – po co reformiści z NLR kolportują Guevarę – skorą się z nim nie zgadzają. Czy wynika to z głupoty – czy też wzorem wielkich korporacji, z chęci zysku, które zarabiają miliony na promocji wizerunku CHE.

Zamach w Madrycie nie jest przypadkowym wyczynem garstki szaleńców – lecz częścią wielkiej wojny antyimperialistycznej, której jeden z frontów jest dziś w Iraku. Hiszpania, tak jak inne kraje okupujące Irak jest w stanie wojny i zamach w Madrycie był tego logiczną konsekwencją. NLR pisze, że „Wszelkie próby gloryfikowania terroryzmu na lewicy powinny być traktowane jako działanie w interesie prawicy.” Śmierć każdego kolejnego amerykańskiego okupanta (a także z krajów koalicji) powoduje radość milionów przeciwników wojny na całym świecie. Czy tego chcecie czy nie – cała postępowa ludzkość popiera iracką partyzantkę i jej „terrorystyczne” akcje. A każda udana akcja powoduje, że ruch antywojenny –a co za tym idzie – lewica są coraz silniejsze.


A oto tekst NLR z którym polemizujemy http://www.republika.pl/socjalizm/madryt.htm . Publikujemy go na LBC - bo zdarza się, że artykuły na stronie NLR znikają lub zmieniają treść. Tak się stało np. ze słynnym listem NLR do ATTAC-u - gdy tylko opisaliśmy sprawę na LBC - to list zniknął. Podobnie tekst w sprawie Brazylii. Pierwotna wersja informowała o uchwale USFI w sprawie trockisty w rządzie Luli. Okazało się jednak, że uchwała taka nigdy nie powstała i wymyślili ją nurtowcy. Dlatego dzisiaj ten fragment jest już wycięty.


 

Po tragedii w Madrycie


11 marca w zamachu bombowym w Madrycie zostało zabitych ponad 200 osób. Ktokolwiek dokonał zamachu jest wrogiem demokracji i ludzi pracy. Zamach madrycki przypomina w swoim bestialstwie nie tylko zamachy z 11 września 2001 r. ale też zbrodnię faszystów, którzy w zamachu bombowym w Bolonii w 1980 r. zabili 85 osób i amerykańskich prawicowych terrorystów, którzy w zamachu w Oklahomie w 1985 r. zabili 168 osób.
Jeśli, na co wiele wskazuje, zamach byłby dziełem islamskich terrorystów to byłoby idiotyzmem traktowanie ich jako jakichkolwiek reprezentantów ludów Trzeciego świata walczących z imperializmem. Ideały islamskich terrorystów nie maja nic wspólnego z szansą na poprawę losu uciśnionych Trzeciego świata. Co więcej zrealizowane mogłyby pogorszyć jeszcze sytuację tamtejszych mas ludowych. Wskazuje na to choćby przykład Algierii czy Afganistanu. W Algierii islamiści zamordowali w wojnie domowej w latach 90-tych 100 tys. osób. Dziesiątki tysięcy zostały zabitych przez islamistów w Afganistanie. Ginęli wszyscy, którzy nie godzili się na poddanie się średniowiecznemu prawu islamskiemu - zarówno działacze lewicy jak i zwykłe osoby.
Partia Ludowa - prawicowa partia pozostająca przy władzy w Hiszpanii 11 marca usiłowała odwrócić uwagę opinii publicznej od najbardziej prawdopodobnych sprawców zamachu - islamistów i pchnąć społeczne niezadowolenie ku ETA, baskijskiej organizacji terrorystycznej walczącej o niepodległe państwo w Kraju Basków (zresztą wbrew większości Basków, nie popierających ETA!!!). Wysiłki te zawiodły, gdyż dla większości opinii publicznej jest jasne, że zamachy były ceną jakie hiszpańskie społeczeństwo zapłaciło za decyzję władz hiszpańskich o udziale w okupacji Iraku. W konsekwencji w wyborach jakie miały miejsce kilka dni po zamachach wygrali socjaliści opowiadający się za wycofaniem wojsk z Iraku.
Niestety, lewica na lewo od socjaldemokracji wypadła słabo - Zjednoczona Lewica zdobyła zaledwie 5 mandatów. Hiszpania jest krajem, gdzie potężny ruch antywojenny i alterglobalistyczny nie znajduje swojego istotnego przełożenia na życie polityczne.
 

Marksizm i terroryzm


Terroryzm jest metodą walki obcą marksistom. Zabijanie pojedynczych funkcjonariuszy państwa nie obali państwowego aparatu ucisku. Zabijanie przypadkowych ludzi pracy jest pospolitą zbrodnią. Jeden i drugi rodzaj terroryzmu służy jedynie wrogom lewicy - prowadzi do wzmocnienia służb policyjnych, antylewicowej nagonki burżuazji, odwracania się robotników od ruchu socjalistycznego. Lewacki terroryzm lekceważy klasę pracowniczą i podstawową zasadę marksizmu, że "dzieło wyzwolenia klasy robotniczej musi być dziełem jej samej". Wszelkie próby gloryfikowania terroryzmu na lewicy powinny być traktowane jako działanie w interesie prawicy.
 

O międzynarodową solidarność ludzi pracy
 

W krajach islamskich socjaliści stoją po stronie większości społeczeństw przeciwko islamistom. W Europie Zachodniej zwalczają wszystkich rasistów i nacjonalistów chcących po zamachu w Madrycie rozpętywać kampanię nienawiści przeciwko arabskim imigrantom. Nasz wizja naprawy świata przeciwstawia burżuazyjnej metodzie: "dziel i rządz" (czytaj: dziel ludzi pracy by nimi rządzić) postulat solidarności wszystkich uciśnionych przeciwko kapitalistycznemu systemowi zniewolenia. El pueblo unido jamas sera vencido.
opr. M. R.