CIENIZNA
Wyniki regionalnych wyborów we Francji zdają się potwierdzać tezę o niespożytych
możliwościach "odnowy" i odradzania się partii socjaldemokratycznych w
stabilnych "systemach demokratycznych".
Socjaliści francuscy (w koalicji z komunistami i zielonymi) nie tylko
przekreślili wszelkie rachuby na zwolnienie czy chociażby rozluźnienie sceny
politycznej, co po sromotnej klęsce Lionela Jospina wydawało się prawdopodobne,
zdystansowali również rządzącą prawicę w tzw. Francji metropolitalnej w 21
okręgach na 22. Tym samym zabrakło miejsca nie tylko na pluralistyczną partię
antykapitalistyczną, ale i na zwrot "100 proc. na lewo" - wytwór propagandy LCR.
Rezultat skrajnej lewicy, w tym koalicji LO-LCR w granicach 5 proc. przy 10
proc. progu wyborczym, to dowód swoistej stabilności francuskiej sceny
politycznej, którą niedawno wstrząsnęły przecież protesty porównywane nawet z
1968 r. Wynik okazał się dużo niższy od spodziewanego.
O niestabilności polskiej sceny politycznej świadczą nie tylko rosnące notowania
Samoobrony, potwierdza ją także rozłam w Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Ta
niestabilność odbije się z pewnością na wynikach socjaldemokratów wszelkiej
maści w zbliżających się wyborach do Europarlamentu, co samo przez się będzie
pewną sensacją.
Tymczasem na lewicy dla socjaldemokracji wciąż brak alternatywy. Dowodem na to
jest krach kadłubowego Porozumienia Lewicy Antykapitalistycznej i towarzyszący
temu przejaw megalomanii w wydaniu Piotra Ikonowicza, który zgłosił właśnie
komitet wyborczy Nowej Lewicy.
Megalomania Ikonowicza i niedostosowanie taktyki Nowej Lewicy do realiów, nie
wróży "partii" długiego żywota - tym bardziej, że upłynął statutowy termin
zwołania walnego zjazdu i wyboru władz. Tymczasowość NL jest faktem, bowiem
ważność walnego zjazdu NL potwierdzona musi być przez "udział co najmniej 1000
członków w wyznaczonym miejscu i terminie", zaś Tymczasowa Rada Krajowa NL musi,
chcąc nie chcąc, podjąć decyzję o "kontynuowaniu swej misji na nowych zasadach
lub o likwidacji partii".
Zresztą, co tu likwidować - nową lewicę czy starą socjaldemokrację? W obu
przypadkach proces rozkładu jest już zaawansowany.
Wątpliwe również by "nowe zasady" (pluralistyczne) mogły tu coś zmienić. Nie w
nich zresztą nadzieja. Trudno posądzać P. Ikonowicza, że zdecyduje się na
tworzenie formacji komunistycznej, raczej wiązać będzie swoje nadzieje z
Samoobroną R.P.
Tymczasem, rozpad Porozumienia Lewicy Antykapitalistycznej zmusi grupy
aspirujące do miana lewicy rewolucyjnej do wyjścia z cienia. Coś nas przecież
jeszcze łączy, nie tylko cienie zapomnianych przodków, nie jakaś oklepana
wrażliwość społeczna - tak bliska Nowej Lewicy i socjaldemokratom wszelkiej
maści - lecz zdolność rozpoznawania mechanizmów reprodukujących wyzysk klasowy i
forma walki o sprawiedliwość społeczną.
Destabilizacja polskiej sceny politycznej to przedsmak sytuacji
przedrewolucyjnej.
12 kwietnia 2004 r. ex-GSR