Proletariat a narodnicy
Jednym z głównych zarzutów dzisiejszej lewicowej rodzinki do działaczy SRPP jest ich współpraca z rosyjskimi narodnikami. Jest to ich zdaniem dowód na „nie marksistowski” charakter SRPP. Często więc słyszymy z ich ust: „gdyby Proletariat był marksistowski to by współpracował z grupą Plechanowa…”. O hipokryzji dzisiejszych marksistów, świadczy wtopienie się trockistowskich sekt w ruch antyglobalizacyjny. Jak widać -w codziennej działalności politycznej, dzisiejsza lewicowa rodzinka nie ograniczają się tylko do „stuprocentowych-marksistów”. Stoimy niestety przed smutnym faktem, że świadomi marksiści dziś, jak i w czasach SRPP byli w mniejszości. Ruch narodnicki, jak i antyglobalizacyjny, ma wiele cech wspólnych, zanim więc skrytykujemy SRPP spójrzmy na siebie.
Zacznijmy więc może od początku. Co łączy a co dzieli narodników i antyglobalistów? Łączy je przede wszystkim skład społeczny obu ruchów. Inicjatorem i trzonem są w jednym i drugim przypadku studenci. Aktywność studentów na polu politycznym ma swoje plusy i minusy. Studenci –młodzi ludzie pozbawieni obowiązków – mają dużo czasu na działalność i są przez to najbardziej mobilni. Chcemy tego czy nie – bardzo często ferment rewolucyjny zaczyna się właśnie w tym środowisku. Właśnie na studiach wielu ludzi zaczyna działać politycznie i zjawisko to towarzyszy marksizmowi od samego początku, bo zarówno Marks jak i Engels tak zaczęli działać politycznie.
Niestety każdy kij ma dwa końce i studenci w polityce to też wiele minusów. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że w systemie klasowym – studenci wywodzący się z warstw ubogich stanowią zdecydowaną mniejszość, albo nie ma ich tam wcale. Brak zainteresowania sprawami materialnymi powoduje ich oderwanie od rzeczywistości. Bo jeśli ktoś nigdy nie zaznał nędzy – to nigdy nie zrozumie robotnika. Studenci są przekonani o swojej wyjątkowości i każdy system im wmawia, że „kariera stoi przed nimi otworem”. Osoby „wyjątkowe” nie sprawdzają się w działalności partyjnej opartej na jedności i dyscyplinie. O ile więc robotnicy, by wygrać strajk – muszą się zjednoczyć i na terenie danej fabryki strajk zwycięża bo angażują się w niego wszystkie związki zawodowe – to jedność w grupach studenckich osiąga się dużo trudniej. Można więc powiedzieć (co oczywiście nie jest ścisłe), że student jest odważniejszy, ale robotnik jest skuteczniejszy.
Ruch narodnicki, tak jak antyglobalizm był masowym ruchem studenckim. Ruch był bardzo niespójny ideowo i łączyła ich tylko nienawiść do caratu. Nie miejsce tu na szczegółową analizę programów, ograniczymy się tylko do stwierdzenia, że było w nim wiele utopii. Ale większość masowych ruchów studenckich ma charakter utopijny – właśnie przez oderwanie od rzeczywistości. Ludzie, którzy nie znają świata (przynajmniej nie znają go do końca) gdy zaczynają go naprawiać – to popełniają wiele błędów.
Dzisiejsza lewicowa rodzinka wyśmiewa się z narodników i ich „szalonego lata” 1874, kiedy to masowo „poszli w lud”. Czy narodnicy wierzyli, że w ten sposób wywołają powstanie i obalą cara? Niektórzy na pewno tak – choć inni koncentrowali się przede wszystkim na rozpowszechnieniu idei socjalizmu. Czy akcja poniosła klęskę? Większość została wyłapana przez carski aparat represji – ale od tego czasu socjalizm przestaje być dziełem garstki fascynatów a rewolucyjne broszury zostawione na wsi, przez wiele lat będą wychowywać przyszłe pokolenia rewolucjonistów.
Organizowanie wielkich demonstracji podczas zjazdów wielkich tego świata jest równie utopijne, jak akcje narodników. Czy tysiące radykałów na ulicach są w stanie zmienić politykę MFW czy WTO? Czy wielkie mobilizacje i zadymy uliczne, same w sobie obalą kapitalizm? Czy hasła antyglobalistów, opodatkowania spekulacji finansowych są możliwe do wprowadzenia? Oczywiście odpowiedź na każde z tych pytań jest negatywna. Mimo to jednakich wszyscy trockiści angażują się w ten ruch – mimo całej jego utopijności. Bo jeśli ktoś chce skutecznie walczyć z systemem, w którym żyje – to nie może się obrażać na rzeczywistość i mówić: „tu nie ma stuprocentowych marksistów” i wszystkie pozostałe inicjatywy bojkotować. Marksizm jako nauka na dobre zakorzenił się na wielu wydziałach. Na historii czy socjologii nie można ignorować, materializmu historycznego czy klasowej analizy rzeczywistości. Ale prowadząc działalność polityczną nie można się ograniczać do jednostek, do „legalnych marksistów”, tylko trzeba próbować dotrzeć do mas.
Współpracuje się z realnym ruchem, który jest masowy – mimo wszystkich jego wad, a sprawy programowe i teoretyczne są tutaj drugorzędne. Tak robią dzisiejsi trockiści, podobne motywy mieli też przywódcy Proletariatu.
Jeśli chodzi o metody działania – to na gruncie marksizmu nie ma jedynej słusznej drogi. Marks mówił jedynie, że kapitalizm musi być obalony – jak jednak to zrobić? Tu już są różne interpretacje. Marks pozytywnie wypowiadał się o wielu różnych metodach działania i w ciągu 40 lat jego pracy publicystycznej można znaleźć cytaty pozytywne zarówno wobec legalnego ruchu związkowego zbierającego podpisy pod petycją o powszechne prawo wyborcze (czartyści), wobec walki zbrojnej z burżuazją (komuna paryska), wobec strajków, demonstracji i drogi parlamentarnej. Jednym słowem Marks dawał dużą autonomię socjalistom w różnych krajach do konkretnej działalności. Jeśli jakaś taktyka działania przynosiła sukces i masy się w nią angażowały – to Marks to po prostu akceptował. Gdy w styczniu 1878 roku, Wiera Zasulicz rozpoczyna epokę rosyjskiego terroryzmu, to w ruchu socjalistycznym pojawia się nowa jakość. Do tej pory terroryzm był uważany przez socjalistów za drogę nieskuteczną i oderwaną od mas. To co jednak działo się w Rosji – gdzie terrorystka Wiera, miała tysiące zwolenników i naśladowców – obaliło mit „oderwania od mas”.
Jaki był stosunek Marksa do nowej rosyjskiej taktyki? Liczna korespondencja między Marksem a terrorystką Wierą Zasulicz jest dowodem przynajmniej na to, że tej drogi nie potępiał. Dla dzisiejszej lewicowej rodzinki temat socjalistycznego terroryzmu nie istnieje. Trockiści nie zajmują się więźniami politycznymi z Czerwonych Brygad, CCC czy RAF i twierdzą, że jest to „zgodne z marksizmem”.
W działalności politycznej nie ma jednej słusznej drogi. To czy droga jest słuszna, o tym decyduje skuteczność. Jeśli jakaś droga sprawdza się jednym kraju – to prędzej czy później znajdą się naśladowcy w innych krajach. Jeśli na zachodzie podczas zjazdów międzynarodowych instytucji finansowych można zorganizować ponad 100 tysięczne demonstrację – to wzory te są kopiowane także w Polsce. "Proletariat" rozpoczynał swoją działalność gdy w Rosji, zgodnie ze słowami Lenina, była sytuacja rewolucyjna. Zamordowany został car i wielu jego bliskich współpracowników i wiara w rychłe obalenie caratu zamachami terrorystycznymi była powszechna.
Narodnicy (teraz już nie mówię o całości – tylko o konkretnej grupie ludzi stosujących terroryzm) zostali potem rozbici i carat przetrwał, czy jednak z tego faktu możemy wyciągać wnioski o „ostatecznej kompromitacji terroryzmu”? Wielka wiara w ruch antyglobalizacyjny za kilka lat zapewne się skończy. Zbyt wielu ludzi, którym zależy na robieniu kariery się pod ten ruch podłączyło – i ruch coraz bardziej stacza się w kierunku reformizmu. Tak jak rozbicie narodników skompromitowało na kilka lat taktykę terrorystyczną – tak też kurwienie się kolejnych antyglobalistów (jak Lula w Brazylii czy Miżejewski w Polsce), prędzej czy później zmusi lewicową rodzinkę do ponownej refleksji nad wyborem taktyki.
Rzeczywistość cały czas się zmienia i by skutecznie działać, trzeba umieć się dostosować do nowej sytuacji. Przykładem są tutaj komuniści z KPP. Gdy podczas faszystowskiej okupacji, wprowadzono militaryzację przemysłu i walka klasową w fabryce przestała mieć sens – to zmienili oni taktykę o 180 stopni i uciekli do lasów budować partyzantkę. Dawną walkę strajkową zastąpiły różne akcje terrorystyczne, od terroru indywidualnego (likwidowanie pojedynczych okupantów) po terror masowy (wysadzanie pociągów). Bojownicy Gwardii Ludowej byli świadomymi marksistami. Większość z nich wywodziła się z KPP i tam poznali marksowski naukowy socjalizm. Jeśli terroryzm jest sprzeczny z marksizmem, to bojownicy GL się mylili? Komunistyczni partyzanci z GL podejmowali różne akcję przeciw okupantom, w wyniku których ginęli także polscy robotnicy. Bomby pod fabrykami zbrojeniowymi, w których pracują polscy robotnicy, czy wykolejanie pociągów, które kierowli polscy kolejarze, czy bomby pod restaurację, dla hitlerowców, w których pracowały polskie kelnerki… Czy jeśli w wyniku tej czy innej akcji terrorystycznej ginęli robotnicy – to mamy potępić GL?
Czy jeśli gazety gadzinówki –pluły na GL-owców jadem propagandy, nazywając ich „terrorystami, bandytami, mordercami” to ma to jakiś wpływ na naszą dzisiejszą ocenę GL? NIE – dziś wszyscy uważają, że mieli rację, że w tamtych warunkach akcję terrorystyczne, były jedyną skuteczną drogą walki z okupantem. Mimo zabijania polskich robotników (choć starano się minimalizować straty), mimo potępienia przez wszystkie „wolne media” – GL prowadziła swoją działalność terrorystyczną – i po latach słusznie oceniono ich jako bohaterów.
Podobnie nikt o zdrowych zmysłach nie potępia Waryńskiego czy Kunickiego za propagowanie działalności terrorystycznej. Zanim się kogoś potępi, należy poznać i zrozumieć warunki w jakiej dana organizacja czy jednostka funkcjonuje. Ślepe powielanie schematów to droga do klęski. Przykładem tego są pierwsze próby zaszczepienia „ortodoksyjnego marksizmu” na gruncie rosyjskim. Porażka grupy Plechanowa była konsekwencją słabości rosyjskiej klasy robotniczej. Kapitalizm jest systemem międzynarodowym i pewne procesy w centrum kapitalizmu (Europa zachodnia, USA) powodują inne procesy w krajach trzeciego świata. Rozwinięty przemysł w krajach kapitalistycznych blokuje powstawanie takiego przemysłu w krajach zacofanych. Chcemy tego czy nie ludzkość nie idzie drogą równomiernego rozwoju i dlatego działalność w danym kraju musi być dostosowana do lokalnej specyfiki. To właśnie powoduje, że w krajach III świata nigdy nie powstanie klasa robotnicza tak silna jak w rozwiniętych krajach kapitalistycznych.
Tylko państwa, niezależne militarnie mogą sobie pozwolić na rozwój rodzimej gospodarki wbrew możnym tego świata. Rosja radziecka mogła rozwinąć swój przemysł, dzięki unieważnieniu długów, to samo stało się w Chinach, po zwycięstwie Mao. Jednak większość krajów jest całkowicie podporządkowana imperializmowi i musi spłacać długi i importować produkty z zachodu – co trwale stopuje rozwój ich rodzimych gospodarek. Dlatego też bezrobocie w tych krajach, nie jest przejściowym „wypadkiem przy pracy”, ale jest trwałym elementem tej rzeczywistości. Dlatego też socjaliści w krajach III świata (jak Polska) nie mogą ignorować w swojej działalności bezrobotnych – jako ludzi upośledzonych przez kapitalizm.
Partię marksistowskie w Polsce muszę zmodyfikować metody Marksa, które były odpowiednie dla Niemiec i Wielkiej Brytanii, w których mieszkał Marks. Ale to już temat na oddzielny artykuł. Po 2 tygodniach prowadzenia strony o Proletariacie, niestety musimy stwierdzić, że nadal większość radykałów w Polsce nie zna tego tematu. Wydaje im się, że temat jest nieaktualny i nie warto się nim zajmować. Mamy nadzieje, że ten, jak i inne artykuły pomogą zrozumieć postępowanie SRPP.
Artykuł zakończę okrzykiem Kunickiego przed śmiercią:
Niech żyje rewolucja socjalna!!!