Tekst pochodzi ze strony Nowa Aurora http://nowaaurora.republika.pl/spektaklantyter.htm
Tomasz R. Wiśniewski
Antyterrorystyczny spektakl
Tego należało się spodziewać. Po pierwszym szoku wywołanym zamachami w Madrycie,
siły specjalne wielu państw postanowiły pokazać swoim społeczeństwom, że
działania na rzecz ?zwalczania terroryzmu stanowią ich główne, i wykonywane z
niezwykłą skutecznością zadanie operacyjne. Obok zrozumiałych popisów
hiszpańskich specjalistów od wykrywania wszelkiej maści złoczyńców, na pierwsze
strony międzynarodowej prasy trafiły informacje o wybitnych osiągnięciach
antyterrorystycznych komórek na Filipinach i Uzbekistanie(!), nie mówiąc rzecz
jasna, o zawsze czujnych dżentelmenach z MI6.
Wszystkie doniesienia o sukcesach prowadzonych operacji są o tyle
zastanawiające, że pojawiają się zazwyczaj po przeprowadzonych właśnie przez
różne ugrupowania skutecznych zamachach. Niewątpliwie przyznać trzeba, że w
dziedzinie public relations, państwowe organa terroru instytucjonalnego
wyprzedzają o kilka długości swoich zamaskowanych, a więc z konieczności, mniej
?medialnych przeciwników. Efektowność propagandowa tych ostatnich sprowadza się
bowiem z przyczyn oczywistych wyłącznie do rzeczywistych aktów bezpośredniej
przemocy, których rozgłos jest bezpośrednio uzależniony od pozostających w
rękach establishmentu środków masowego przekazu.
W konsekwencji, tylko tak spektakularne operacje jak madrycka, nieść mogą ze
sobą stosunkowo trwały potencjał oddziaływania na opinię publiczną. Wszelkie
działania, które biorą pod uwagę minimalizowanie ewentualnych kosztów ludzkich
są bowiem dość konsekwentnie przemilczane przez kontrolowane w tej materii dość
skrupulatnie media o zasięgu ponadlokalnym. Rozliczne ugrupowania
przeciwstawiające się w różnej formie państwowym aparatom przemocy zostają w ten
sposób zmuszone do ciągłej eskalacji własnej brutalności i w efekcie końcowym -
skazane na wzrastającą niechęć niezbyt zorientowanej, ale za to niezwykle
przywiązanej do swego prywatnego poczucia bezpieczeństwa ?milczącej większości.
Ten medialny ?paragraf 22 przyczynia się więc jednocześnie zarówno do tracenia
popularności przez wszelkie organizacje stawiające na terror indywidualny, jak i
- do nieustannego zwiększania społecznych kosztów prowadzonej działalności.
Odgrywający niezwykle istotną rolę w strategii terroryzmu czynnik oddziaływania
środków masowego przekazu okazuje się w rezultacie sprzeczny z intencjami tych,
którzy ową strategię usiłują stosować.
Zupełnie inaczej przedstawia się kwestia medialnej skuteczności działań aparatu
państwowego. Wszelkie nagonki na prawdziwych i (najczęściej) rzekomych sprawców
aktów terrorystycznych rozpętywane zazwyczaj w atmosferze społecznego ?szoku
pourazowego wywołanego udanymi operacjami organizacji podziemnych znajdują
szerokie i życzliwe echo pośród przedstawicieli opinii publicznej. Ta ostatnia
bowiem, z jednej strony nie jest w stanie w najmniejszym stopniu zweryfikować
doniesień o rzeczywistej wadze komunikowanych z olbrzymim zadęciem domniemanych
sukcesów służb specjalnych, z drugiej zaś, wykazuje szczególną podatność na
wszelkie sugestie dotyczące tak przecież pożądanego przez nią zwiększania
poziomu ?bezpieczeństwa publicznego.
W efekcie, bez względu na merytoryczną wagę prezentowanych informacji, nawet w
najgorzej zorganizowanym państwie, każdy resort spraw wewnętrznych czyni
zazwyczaj wszystko, aby szczególnie w momentach znaczącego wzrostu ryzyka ataków
terrorystycznych, prezentować się jako działająca sprawnie i skutecznie, nie
znająca porażek ani zwątpienia, silna i spójna wewnętrznie organizacja. Cóż z
tego, że zazwyczaj kilkadziesiąt godzin po wygenerowaniu kolejnego medialnego
faktu mającego obrazować efektywność działań organów ścigania okazuje się, iż
odkryte ?składy amunicji to jedynie opuszczony przez nastolatków teren zabawy w
?policjantów i złodziei a zatrzymani groźni ?terroryści, to w rzeczywistości
obcojęzyczni handlarze starzyzną bądź akwizytorzy podejrzanych firm trudniących
się produkcją ?noży krokodyli bądź otwieraczy do konserw. Nawet jeśli dociekliwa
prasa wielkonakładowa ostatecznie zdecyduje się opublikować po kilku dniach
stosowne sprostowanie, uczyni to najpewniej ze znacznie mniejszą pompą, niż ta,
która towarzyszyła rewelacjom o kolejnym sukcesie ?służb. Wszyscy przecież
wiemy, że statystyczny czytelnik codziennej prasy i tak rzadko tylko zagląda na
którąkolwiek, poza pierwszymi trzema kolumnami. A tam, niewątpliwie można wszak
zamieścić już nowy, jeszcze bardziej sensacyjny materiał.
Może ktoś powiedzieć, że przecież zdarzają się jednak rzeczywiste ?sukcesy
antyterrorystycznych bojowników. Że w końcu większość historycznych przywódców
rozmaitych głośnych organizacji rewolucyjnych ostatecznie zakończyła swoją
działalność bądź w państwowych kazamatach penitencjarnych, bądź, znacznie
częściej, rozstała się z życiem w mniej lub bardziej ?niewyjaśnionych
okolicznościach. To prawda, jednak trzeba przy okazji zwrócić uwagę, że
zakończenie działalności tych organizacji w zasadzie wiązało się nie tyle ze
spektakularnymi osiągnięciami służb specjalnych, lecz raczej z zasadniczą zmianą
klimatu społecznego, który, z bardzo różnych przyczyn, przestawał w pewnym
momencie sprzyjać pewnym rodzajom prowadzonej działalności. Takie wszak były
źródła zaniechania działalności przez organizacje w rodzaju Czerwonych Brygad
czy Frakcji Czerwonej Armii, jak też rozlicznych ugrupowań partyzantki miejskiej
działającej na terenie Ameryki Łacińskiej, czy też ugrupowań bezpośrednio
związanych z Organizacją Wyzwolenia Palestyny.
Obecna obsesja ?wojny z terroryzmem, która z dnia na dzień zaczyna kosztować
współczesny świat coraz więcej ludzkich istnień, o kosztach materialnych nie
wspominając, nie jawi się w tym kontekście jakimkolwiek wyjątkiem. Próżno
oczekiwać, aby rasistowskie uprzedzenia i atmosfera oblężonej twierdzy, które
zdominowały dziś umysły speców od ?walki z terrorem przyniosły w rezultacie
jakiekolwiek zmniejszenie ryzyka dalszych ataków dokonywanych wszak przez
całkowicie pozbawionych nadziei na zmianę swojego losu zastępów straceńców.
Kolejne telewizyjne wystąpienia reżyserowane według nowego kanonu spod znaku:
?Panie, Panowie, mamy go! nie zmienią przecież zasadniczego charakteru
dzisiejszej rzeczywistości, która analizowana z wielu perspektyw może jedynie
powiększać powszechne poczucie dojmującej beznadziejności. W trakcie swojego
procesu, jedna z przywódczyń RAF, Gudrun Enslin, tłumaczyła, iż sięgnięcie po
przemoc wywołane zostało w przypadku jej towarzyszy poczuciem bezskuteczności
wszelkich innych form społecznego działania. Warto o tym pamiętać, gdy na
ekranie telewizora pojawi się co jakiś czas kolejna uśmiechnięta facjata
eleganckiego acz stanowczego urzędnika z jakiegoś ministerstwa dbającego o nasze
bezpieczeństwo.
Za: Nowy Tygodnik Popularny