Demonstracja 29 kwietnia w Warszawie

 

Zanim zaczniemy opisywać dzisiejszą demonstrację, mamy jedną ważną uwagę ma temat postawy burżuazyjnych mediów i głupoty polskiego społeczeństwa. Od kilku tygodni trwała histeryczna kampania nienawiści do antyglobalistów - barbarzyńców, którzy przyjadą podpalić Warszawę. Różne głupie plotki, wymyślane w redakcjach gazet słynących z pogoni za tanią sensacją jak Fakt, Super Express czy Życie Warszawy, były powtarzane wielokrotnie i w końcu ludzie w to uwierzyli. Efekty tej kampanii są widoczne teraz w centrum Warszawy. Tysiące uzbrojonych po zęby policjantów, snajperzy na dachach, transportery opancerzone (pierwszy raz chyba od stanu wojennego), helikoptery wojskowe nad miastem, a lokale wielkich korporacji zabite dechami. Paranoja opanowała prawie wszystkich –także antyglobalistów. Wszyscy uwierzyli w plotkę o wielkich bojówkach kibicowskich, które będą atakować demonstrację. Na kilka tygodni przed szczytem przeciwnicy kapitalizmu zaczęli robić wszystko by udowodnić, że nie są zadymiarzami. Ewidentne kłamstwa się ignoruje i dyskusja z nimi nie ma sensu. Niestety warszawscy antykapitaliści tego nie zrozumieli. Za wszelką cenę chcieli udowodnić pismakom z „Faktu” i innych burżuazyjnych szmatławców, że „jesteśmy ruchem całkowicie pokojowym”. Zaczęła się nagonka na LBC, że jesteśmy prowokatorami i chcemy skompromitować ruch. Wielka zadyma z policją, do której miało dojść – miała być z naszej winy – bo publikujemy „terrorystyczne” teksty. Teraz gdy już jest po wszystkim chcemy jeszcze raz wszystkim wytłumaczyć, że LBC jest stroną historyczną i publikujemy różne opracowania i źródła poświęcone organizacjom rewolucyjnym. Odezwy Czerwonych Brygad, Frakcji Czerwonej Armii czy innych rewolucyjnych organizacji – są dla nas źródłem historycznym i publikowanie ich jest CAŁKOWICIE LEGALNE. Teksty te można znaleźć zarówno w książkach wydanych oficjalnie, jak i wielkonakładowej prasie burżuazyjnej, która z tekstów rewolucyjnych robi sensacje. Mamy więc nadzieje, że gdy sprawa ucichnie to warszawscy radykałowie w końcu się uspokoją i nie będą robić niepotrzebnej paniki. To jest więc pierwszy podstawowy wniosek na przyszłość – nie ufać burżuazyjnym mediom i robić swoje.

Teraz możemy już przejść bezpośrednio do opisu demonstracji. Od razu muszę zaznaczyć, że demonstracja była bardzo duża i jedna osoba nie była w stanie wszystkiego ogarnąć. W danym czasie działo się kilka ważnych rzeczy – więc będę pisał tylko to co sam widziałem. Jaka była liczebność dzisiejszej demonstracji? Na Onecie podano 4 tysiące, na platformie organizatorów podawano liczby większe. Zacznijmy jednak od początku. Demonstracja rozpoczęła się na rondzie Radosława o godzinie 11 00. Jednak ludzie się tam zbierali już godzinę wcześniej. Na samym początku ludzi było bardzo niewiele. Ledwie kilkaset. Jednak wielki medialny szum wokół demonstracji spowodował, że cała ulica Jana Pawła, po której mieliśmy maszerować – została wyłączona z ruchu. Ani jednego samochodu, ani jednego tramwaju – ulica należy do nas. Na całej szerokości (bardzo dużej ulicy) ustawili się lewacy i każdy kto tego dnia przechodził tą ulicą – chcąc nie chcąc włączał się do demonstracji – i dlatego cały czas rosła. Miałem wrażenie, że demonstracja z każdą godziną stawała się coraz większa – gdyż warszawiacy spontanicznie przyłączali się do protestu. Kilku aktywistów LBC miało 3 tysiące ulotek (które publikujemy poniżej) i prawie wszystko rozdaliśmy (zostało około 200). Oprócz rozdawania ulotek współpracowaliśmy także z towarzyszami z Walczącej Grupy Rewolucyjnej, którzy wreszcie po roku istnienia wyszli na ulicę. Członków WGR było około 10, jednak później liczba się ta powiększyła o ludzi zaagitowanych na demonstracji. WGR miał jeden wielki transparent i kilka szturmówek. Wszystkie były koloru czerwonego i z komunistycznym symbolem sierpa i młota. Dlatego też momentami pomagaliśmy towarzyszom z WGR trzymać ich transparenty, gdyż byli zmęczeni od słońca i długiego marszu.

Oprócz tego WGR miał własne nagłośnienie. W sumie na wielotysięcznej demonstracji – były tylko cztery ośrodki z nagłośnieniem: platforma Pracowniczej Demokracji, platforma anarchistów (i innych organizacji , gdyż było tam bardzo wiele sztandarów – także FMUP – ciekawa to koalicja – anarchistyczno –rządowa), drugi samochód anarchistów, z którego cały czas leciała muzyka no i właśnie WGR. Oczywiście poszczególne organizacje miały własne tuby, które jednak były całkowicie zagłuszane przez wymienioną czwórkę. Głośniki WGR były jedynymi na demonstracji – gdzie padały rewolucyjne komunistyczne hasła. Cały czas towarzysze z WGR i LBC skandowali rewolucyjne hasła (Precz, precz, kapitalizm PRECZ!!!, RE-WO-LU-CJA, Śmierć burżujom, kapitalizm=kanibalizm) dorzuciliśmy także jedno okolicznościowe hasło w związku z wejściem do UE (Precz z Unią Europejską!!!). Oprócz tego śpiewaliśmy różne rewolucyjne pieśni (Bandiera Rossa, Międzynarodówka), przy których tow. Michał błysnął talentem wokalnym. Po kilku godzinach, gdy już mieliśmy zmęczone gardła to z głośników WGR leciały różne rewolucyjne pieśni (min. po niemiecku i rosyjsku).

Koło naszej czerwonej komunistycznej kolumny ustawili się KPP-owcy i Nowa Lewica. Tym razem to nie Ikonowicz – ale właśnie rewolucyjni komuniści byli najgłośniejszą siłą na lewicy. Gdy puściliśmy Międzynarodówkę, szeregowi działacze NL zaczęli śpiewać razem z nami. Wkurzone kierownictwo dało rozkaz do odwrotu. NL ustawiła się koło anarchistów (którzy przez swoje nagłośnienie puszczali muzykę punkową). Na początku byliśmy więc ustawieni jakieś 30-50 metrów od demonstracji. Na początku było nas około 20 (WGR, LBC, byli członkowie OA) później jednak pod wpływem naszych haseł i ulotek grono to rosło. Ponieważ wśród reformistyczno-pacyfistyczno-anarchistycznego badziewia – tylko my prezentowaliśmy rewolucyjną linię – to samotni lewacy – podchodzili do nas i brali flagi WGR. Niedługo pokażemy zdjęcia naszej rewolucyjnej kolumny – więc nie będziemy się teraz rozpisywać.

Jak inni reagowali na naszą kolumnę? Reakcje były różne. Od zazdrości (Nowa Lewica, CKLA), po strach (FMUP) i nienawiść (anarchiści). Przez cały czas nasze nagłośnienie docierało do setek demonstrantów i prysły mity, jakoby rewolucyjni komuniści działali tylko w internecie. Rozbicie OA jak widać nas nie osłabiło i w dzisiejszej kolumnie było wiele nowych twarzy –ludzi zupełnie nie związanych z OA. Nasza kolumna była by jeszcze większa gdyby nie policyjne represje. Część niepełnoletnich działaczy została zmuszona by wyjechać poza miasto na zieloną szkołę, a niektórzy towarzysze z Rosji nie zostali wpuszczeni do Polski. Śmiało więc możemy powiedzieć, że następnym razem będzie nas jeszcze więcej. Najwięcej (a właściwie prawie jedyne) problemy były z anarchistami. Choć było nas dużo, to nie mieliśmy szczęścia  i cały czas szliśmy w sąsiedztwie kilkuset anarchistów. Wkurwiały ich nasze sztandary i nasze hasła i byli do nas agresywnie nastawieni.

Dlaczego warszawscy anarchiści nas nie lubią? Administrator strony wa29.org i jeden z głównych warszawskich anarchistów – niejaki Żaczek był ostatnio mocno przez nas krytykowany. Człowiek ten twórczo łączy walkę z kapitalizmem z czerpaniem korzyści z tego systemu. Żaczek jest kamienicznikiem i żyje z wyzyskiwania biednych lokatorów. Anarchizm Żaczka wziął się stąd, że nie chce płacić podatków ze swoich zysków. To jest przyczyną współpracy warszawskich anarchistów z ultraliberałami z UPR. Jedni i drudzy są przeciwko państwu i podatkom. Jedni i drudzy reprezentują interesy kapitalistów. Żaczek to typowy karierowicz, który gdzie tylko się da pcha swoją gębę przed kamery i mówi: „Ja jestem organizatorem”. Od razu też dodaje „to anarchiści zrobili tą imprezę – a nie lewacy…”. Nocnym koszmarem Żaczka od wielu tygodni były czerwone flagi, które pojawią się na antyszczycie i co „organizatorzy mają z tym zrobić”. Czerwone flagi nie tylko się pojawiły (tak że było ich najwięcej), ale na niektórych był nawet młot i sierp (KPP, WGR). Dlatego też od samego początku anarchiści byli wrogo do nas nastawieni. Na powtarzające się zaczepki stanowczo odpowiedzieliśmy: „nie chcemy dymu – ale się was nie boimy i jak trzeba będziemy walczyć”. Na początku więc chcieli, żebyśmy przeszli poza ich kolumnę, gdyż „tak było ustalone”. Jako, że nie chcieliśmy iść z kamienicznikami pokroju Żaczka – to ustawiliśmy się za anarchistyczną kolumną. Potem jednak dalej nam przeszkadzali. Co jakiś czas skandowali różne antykomunistyczne hasła, których nauczyli się od faszystów z Ligi Republikańskiej (Precz z komuną!, Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”. Żaczkowi i jego kumplom odpowiadaliśmy za każdym razem zdecydowanym „Śmierć burżujom”. Choć było nas dużo mniej to jednak nasze nagłośnienie, gardła i zdecydowana rewolucyjna postawa, dała im do zrozumienia, że prędzej zginiemy niż się poddamy.

Tyle o WGR i czerwonej kolumnie. Niedługo zapewne pojawią się zdjęcia i inne relacje więc do tematu wrócimy. Choć demonstracja trwała bardzo długo to jednak wiele ciekawego się nie działo. Jeśli chodzi o całość demonstracji – to brały w niej udział następujące organizację:

Największym zaskoczeniem była dla nas postawa ATTAC-Polska. Z śląskiego ATTAC, a także z Wrocławia i Kielc przyjechało ponad 30 ludzi i byli na demonstracji bardzo widoczni, bo prawie każdy miał flagi. Jak widać znowu padliśmy ofiarą kolejnego kłamstwa NLR. Gdy na jesieni 2003 doszło do rozłamu w ATTAC, Ługowska twierdziła, że połowa wszystkich członków ATTAC jest w Warszawie. Wynikałoby z tego, że ATTAC Mazowsze miał 60 członków (a nawet więcej bo przecież jeszcze Gdańsk) – a ja nigdy, na żadnej demonstracji w Warszawie tylu członków ATTAC nie widziałem (bo nigdy ich w ATTAC Mazowsze nie było). ATTAC rozdawał więc ulotki, kolportował pismo Ziarnko Piasku i Nowy Robotnik i reklamował konferencję w Katowicach (7-8 maj) o zniesieniu długów krajów III świata. ATTAC więc na Śląsku prężnie się rozwija i pewnie tylko kwestią czasu jest reaktywowanie ATTAC w Warszawie.

Tradycyjnie też silną kolumnę około 30 osób miała Nowa Lewica. W porównaniu jednak do poprzednich demonstracji NL była znacznie słabsza. NL stosuje taktykę rozdawania flag przypadkowym ludziom i pewnie nie zawsze te flagi do nich wracają. Dlatego też z każdą demonstracją flag jest mniej.

Około 15 osób szło pod sztandarami CKLA. W tym przypadku trudniej jednak ocenić liczebność – gdyż sztandar czerwono czarny był noszony także przez anarchistów. Równie dobrze CKLA może liczyć 10 jak i 30 osób.

Na demonstracji była też reprezentacja OKP (Ogólnopolski Komitet Protestacyjny) i GPR (Grupa na Rzecz Partii Robotniczej). Łącznie było około 10 osób –w tym szef OKP Sławomir Gzik. Kolportowali trzeci numer Walki Trwa i broszurkę GPR (tylko członkowie GPR). W trzecim numerze Walki Trwa polecamy artykuły o procesach wytoczonych protestującym w obronie FKO.

O KPP (Komunistyczna Partia Polski) już wspomnieliśmy – było ich około 8 osób. Niestety większość KPP-owców jakich widzieliśmy było z poza Warszawy (dziś nie widzieliśmy nikogo z Warszawy – choć oczywiście demonstracja była bardzo duża więc nie wszystkich musieliśmy spotkać – jednak w zwartej grupie KPP warszawiaków nie było). Smutne więc jest to, że warszawska KPP praktycznie nie istnieje na ulicy. A szkoda – bo miło patrzeć jak nie tylko my nosimy czerwony sztandar z komunistyczną symboliką.

Było też kilka osób z NLR. Nieśli jeden transparent (namalowany jeszcze przed rozłamem z OA, przez późniejszych działaczy OA), mimo jednak, że transparent jest bardzo dobry – to NLR był całkowicie niewidoczny. Dla uczciwości należy dodać, że rozdawali ulotki i kolportowali Dalej.

Jeśli chodzi o Pracowniczą Demokrację to bardzo trudno określić ich liczebność. PD słynie z produkcji tekturek z hasłami antykapitalistycznymi (gdzie oczywiście pada nazwa Pracownicza Demokracja) a następnie wmawiają innym, że to są członkowie ich organizacji. Między Rondem Radosława a URM-em (czyli początek i koniec demonstracji) widziałem kilkanaście tekturek PD na ulicy, które ktoś porzucił. PD niosła kilka transparentów a kilku jej działaczy było na platformie i tradycyjnie denerwowało zgromadzonych hasłami „George Bush terrorysta, Olek Kwach…” lub „Świat dla ludzi nie dla Busha…” Było też kilku cliffowców z zagranicy. Sądzę, że było ich około 30, choć mogło być ich więcej. Jak widać taktyka NL rozdawania flag jest lepsza od rozdawania tekturek, gdyż flagi ludzie zazwyczaj noszą do końca –a tekturki prędzej czy później porzucają. PD tradycyjnie kolportowała gazetkę i rozdawała ulotki informujące o ich konferencji.

Na demonstracji pojawiło się też kilku spartakusowców z sympatykami, którzy kolportowali kolejny numer Platformy Spartakusowców. Pytani o innych sympatyków Spartakusa (Platforma Proletariacka, lbc.xu.pl) mówili, że „tylko oni reprezentują MLK”.

Były też oczywiście inne lewackie transparenty, które jednak trudno zaszufladkować do konkretnej organizacji. Rozpoznaliśmy też wielu lewaków, którzy jednak nie posiadali żadnych materiałów propagandowych swoich organizacji.

Podsumowując dzisiejszą demonstrację należy powiedzieć, że było to na pewno bardzo duże wydarzenie dla rewolucyjnej lewicy. Po pierwsze ze względu na ilość (kilka tysięcy) po drugie ze względu na jakość (komunistyczne czerwone flagi) a także hasła antykapitalistyczne, skandowane nie tylko przez komunistów. W przemówieniach jak i w ulotkach bardzo duży nacisk był położony na sprawy ekonomiczne – co jest dużym postępem w porównaniu do demonstracji antywojennych. Demonstracja pokazała jakie grupy jaką mają siłę. Przykładowo – taki NLR, który sam o sobie twierdzi, że ma 50 członków w całej Polsce – nie miał dziś 10 osób. Z kolei o rewolucyjnych komunistach z LBC i WGR mówiono – że można ich policzyć na palcach jednej ręki – a tu było około 20 osób. Pod względem ilościowym zdecydowanie najsilniejsi byli anarchiści. Jednak propagandowo byli oni bardzo słabi – a od pracy teoretycznej bardziej sobie cenią picie tanich win. Dlatego też choć cała radykalna lewica była liczebnie równa anarchistom – to jednak pod względem ulotek, gazetek i całej propagandy to anarchiści wypadli blado.

Demonstracja pokazała także, że członek członkowi nierówny. Choć NL miało pod swoimi sztandarami około 30 osób – to jednak ludzie ci byli całkowicie bierni i nie potrafili w żaden sposób zaistnieć na demonstracji. Rewolucyjni komuniści byli od nich znacznie głośniejsi (tamci właściwie wcale nie krzyczeli). Jak widać członkowie NL potrafią jedynie klaskać Ikonowiczowi – a sami nic nie są w stanie zrobić.

Główny cel LBC nie został osiągnięty. Szczyt nie został przerwany. Choć pojawił się teraz nastrój triumfalizmu – to jednak trzeba pamiętać, że kilka tysięcy w Warszawie – to jest nic wobec milionowych demonstracji we Włoszech, czy innych krajach gdzie rewolucyjna lewica jest dużo silniejsza. Sukces w Seatlle był możliwy dzięki masowemu udziałowi w demonstracji związków zawodowych i klasy robotniczej. Związki na dzisiejszej demonstracji właściwie nie istniały. Było co prawda kilka flag Konfederacji Pracy (której szefem jest minister Miżejewski), był też OKP, był OPZZ, była Solidarność – ale wszystko to raczej symbolicznie. Przemysłowa klasa robotnicza zawiodła, a raczej organizatorzy (czyli bogata młodzież), która nic nie zrobiła by robotników ściągnąć na demonstrację. Bez udziału klasy robotniczej – nie ma co marzyć o rozbiciu burżuazyjnego szczytu bezczelności. Gdyby kilka tysięcy pacyfistycznej młodzieży miało w sobie tyle energii co górnicy 11 września 2003, gdyby ci górnicy i inne branże przyjechały do Warszawy, to radykalizm i liczba demonstrantów była by znacznie większa i  szczyt na pewno został by przerwany.

Ani anarchiści, ani radykalna lewica nie chcieli masowego udziału związków zawodowych – gdyż ich siła mogła by zdominować dzisiejszy protest. Z dwojga złego organizatorzy wybrali słabszy protest, który całkowicie kontrolują – niż naprawdę wielką demonstrację – która mogła rozbić szczyt.

Dla porządku należy też dodać, że w demonstracji brało udział wiele osób i organizacji, które nie mają nic wspólnego z antykapitalizmem. Mam tu na myśli przede wszystkim Zielonych 2004 (rozbitki z Unii Wolności). Wieoczorkowki znany do tej pory z działalności we wspieranej przez wielkie korporacje Amnesty International, wziął się teraz za wielką politykę. Choć statutowo AI w działalność polityczną się nie miesza – to jednak szefowi warszawskiej AI to nie przeszkadza. Wieczorkowski już wcześniej dał się poznać jako zatwardziały antykomunista. Dzisiaj na placu bankowym przeszedł jednak samego siebie. Zaatakował on kolumnę rewolucyjnych komunistów mówiąc „nie idziecie w równym szeregu. Jestem organizatorem i zaraz was wydam policji”. To są właśnie konsekwencje współpracy z antykomunistami, którzy pod etykietką „organizatorów” zwalczają komunistów. Wieczorkowski (podobnie zresztą jak Żaczek) to typowy karierowicz, który wszędzie gdzie tylko się da – pcha się do telewizji i promuje swoją partię w nadchodzących wyborach do europarlamentu. Wieczorkowski za swój chamski atak może być pewny, że jeśli będzie kandydował z Warszawy – to zadbamy – by jego plakaty nie wisiały dłużej niż 5 minut. Nie będziemy tolerować karierowiczów w ruchu antykapitalistycznym – zwłaszcza jeśli to antykomuniści.

Do tematu demonstracji na pewno powrócimy w wielu innych artykułach. Materiały kolportowane na demonstracji będziemy omawiać i recenzować w ciągu najbliższego miesiąca – gdyż ukazało się strasznie dużo lewackiej literatury.


A oto nasza ulotka:

Antyglobalizm to za mało!!!

 

Kapitalizmu nie da się niestety obalić jedną demonstracją lub jednym antyszczytem, zwłaszcza, że imprezy takie są zaledwie raz na rok, lub jeszcze rzadziej. Jeśli walka z kapitalizmem skończy się dla nas, gdy wrócimy do swoich domów – to poniesiemy klęskę. Dlatego trzeba zrobić wszystko by radykalne hasła rzucane na tej demonstracji, nie zanikły, gdy demonstracja się skończy. Kapitalizm można obalić tylko na drodze walki klas. Walka ta, w odróżnieniu od demonstracji antyglobalistycznych, trwa cały czas. Choć nie jest tak widowiskowa, choć nie piszą o niej dziennikarze – to jednak kluczem do obalenia kapitalizmu jest właśnie zorganizowana klasa robotnicza. Piękne kolorowe demonstracje, nie poprawią losu tysięcy robotników, którzy są samotni w swojej walce. Nie tak dawno pracownicy wrocławskiej „Jedynki” zostali brutalnie pobici przez ochroniarzy nasłanych przez burżuja. Nikt im wtedy nie pomógł. Tak samo jak nikt nie pomógł bohaterskim robotnikom ożarowskiej fabryki kabli, która przez wiele miesięcy walczyła o godność. Dodać tu jeszcze można pracowników supermarketu „Biedronka”, którzy zmuszeni są do pracy po 14 godzin dziennie, za głodową stawkę. Wymieniać można by jeszcze długo.  Musimy sobie zadać pytanie, czy rzeczywiście chcemy obalić ten system? A jeśli tak to jak to zrobić? Bez stworzenia siły, która będzie koordynować walkę klasową na skalę kraju, nasza walka z kapitalizmem będzie tylko dziecinadą.

Ruch antyglobalizacyjny nie jest monolitem - niestety wiele środowisk w niego zaangażowanych w rzeczywistości nie chce obalić kapitalizmu. Pełno tu karierowiczów, którzy na lewicowych hasłach chcą dostać się do parlamentu, by pobierać poselskie diety. Z tymi ludźmi. nie chcemy mieć nic wspólnego.

Apelujemy więc tylko do tych, którzy tak jak my dążą do rewolucji, która zniszczy kapitalizm.

Systemu opartego na wyzysku i policyjnym terrorze, zreformować się nie da. Żaden poseł, ani żadna legalna demonstracja nie wpłynie na burżujów by przestali kraść.

Dopóki fabryki będą w rękach prywatnych, dopóty będziemy wyzyskiwani, będziemy żyć w nędzy. Jesteśmy komunistami i swoich poglądów nie będziemy ukrywać. W odróżnieniu od ekologów, feministek, homoseksualistów czy reszty rozhisteryzowanych bogatych dzieciaków, przyszliśmy tu w jednym konkretnym celu –dotrzeć do wszystkich przeciwników kapitalizmu i powiedzieć, że jest tylko jedna droga by ten system zniszczyć: proletariacka rewolucja komunistyczna.

Odwołujemy się zarówno do bolszewickiej tradycji rewolucji październikowej, jak i doświadczeń CHE Guevary, który jest dla nas symbolem bohaterskiej walki z imperializmem aż do śmierci.

W pełni solidaryzujemy się z irackimi partyzantami, którzy dzielnie prowadzą walkę przeciw imperialistycznym okupantom z kilkudziesięciu krajów świata. Antyimperialistyczny opór irackich partyzantów, spowodował, że Hiszpania i inne kraje kapitalistyczne wycofują się z Iraku ze strachu. Wkrótce nadejdzie dzień ostatecznego zwycięstwa, gdy amerykańscy imperialiści i ich polscy najemnicy, będą spierdalać z Iraku – jak to teraz robią Hiszpanie.

Sfałszowane unijne referendum jeszcze bardziej zwiększyło nędze nad Wisłą. Polityka likwidacji przemysłu spowodowała, ponad 20 % bezrobocie, które cały czas rośnie. Już wkrótce, za kilka dni – oficjalnie staniemy się kolonią UE, którą de facto jesteśmy od 15 lat restauracji kapitalizmu.

Mimo, że miliony ludzi, żyją w tym kraju w nędzy – to nadal nie istnieje żadna organizacja, która mogła by zatrzymać ataki kapitalistów na prawa robotników. Nie wierzymy w burżuazyjne mity „śmierci komunizmu” i robimy wszystko co w naszej mocy, by odrodzić rewolucyjny ruch robotniczy w tym kraju. Jeśli tak jak my chcesz walczyć z kapitalizmem to wejdź na naszą stronę i skontaktuj się z nami.

Niech żyje komunistyczna rewolucja!!

Lewica bez cenzury to strona komunistyczna na której publikujemy  rewolucyjne teksty. Nie ma mowy o odrodzeniu ruchu robotniczego, bez odpowiedniej nadbudowy teoretycznej. LBC jest antidotum, na burżuazyjną propagandową sieczkę wielkich mediów 

WWW.LBC.Z.PL