Nadchodzi rewolucja
Po sfałszowanym referendum, wchodzimy dzisiaj do Unii Europejskiej. Jest to data historyczna, która kończy piętnastoletnią epokę wolnorynkowych kłamstw. Do tej pory polska burżuazja cały czas miała jakiegoś asa w rękawie, którym mamiła ogłupione społeczeństwo. Gdy kapitalizm wrócił w 1989 roku, tworząc od razu masowe bezrobocie mówiono, że to problem przejściowy i gdy tylko „gospodarka ruszy” sytuacją się poprawi. Im więcej problemów miała polska burżuazja tym głośniej krzyczano o PZPR-owskich poprzednikach. Tysiące razy powtarzano mantrę o zabójczych pożyczkach Gierka, które do dzisiaj spłacamy. Na wszelką krytykę kapitalizmu przypominano „puste półki”, kartki w sklepach i formułkę pasującą jak ulał do burżuazyjnych pasożytów: „czy się stoi, czy się leży…” (jednak w przypadku burżujów należy dodać kilka zer).
W niedalekiej przyszłości miał nas czekać raj, który jednak cały czas był odwlekany w przyszłość. Tak miało być z wejściem do NATO, które „zapewniło nam bezpieczeństwo”, tak było też z UE. Bieżące problemy ekonomiczne politycy z prawa i z lewa rozwiązywali prywatyzując kolejne zakłady, wierząc, że w Unii będzie lepiej. Tak więc dochody państwa systematycznie spadają, a deficyt budżetowy cały czas rośnie. Oczywiście kolejny raz się okazało, że UE problemów Polski nie rozwiąże. Prysły mity wielkiej emigracji zarobkowej, która miała rozwiązać problem bezrobocia. Prawie wszystkie państwa UE wprowadziły dla polskich imigrantów „okresy przejściowe”, które mogą dowolnie przedłużać. Na tanią siłę roboczą z Polski otworzyła się jedynie malutka Irlandia i jeszcze mniejszy Cypr, które łącznie mają mniej obywateli niż wynosi bezrobocie w Polsce.
UE jest odpowiedzialna ze nędzę w Polsce, która cały czas się powiększa. UE jest odpowiedzialna za politykę likwidacji przemysłu, który mógł konkurować z europejską gospodarką. Jako przykład można tu wymienić finansowanie przez UE odpraw dla zwalnianych górników. W ciągu kilkunastu lat pracę straciło kilkaset tysięcy górników i proces ten cały czas trwa. Podobną politykę UE prowadziła wobec innych wielkich zakładów przemysłowych. Po drugie UE wymusza na Polsce likwidację ponad miliona drobnych gospodarstw rolnych. Ogromne bezrobocie, jakie już mamy, będzie powiększone o miliony bezrobotnych rolników (gdyż na małych gospodarstwach rodzinnych pracowała więcej niż jedna osoba). W końcu w wyniku wprowadzenia wiz do krajów byłego ZSRR i uszczelnienia wschodniej granicy – w nędze popadnie tysiące ludzi, którzy utrzymywali się z handlu ze wschodem.
To jednak nie koniec. W kraju, w którym bezrobocie wynosi ponad 20 % ogromna część społeczeństwa, żyje na granicy biologicznego przetrwania. Już dawno wyczerpały się wszystkie oszczędności, już dawno sprzedano wszystkie cenne pamiątki. Tylko wiara w polskiego papieża i zbawczą moc UE utrzymywała tych ludzi przy życiu. Niestety lepiej nie będzie. Na wskutek polityki UE bezrobocie gwałtownie wzrośnie prawie dwu krotnie. Ceny wszystkich towarów spożywczych (czyli niezbędnych do życia) skoczą prawie o 100 %. Co prawda mówi się tylko o cukrze, ale każde dziecko wie, że gospodarka to system naczyń połączonych i wystarczy podwyższyć cenę jednego produktu by rosły cenny innych (w przypadku cukru będą to: słodycze, cukierki, czekolada, ciasta itd.)
Każdy też wie, że wystarczą niewielkie zmiany cen towarów by gwałtownie zachwiać gospodarką. Na tym właśnie opiera się koncepcja podatku Tobina, o który walczy ATTAC –ułamek procenta pobierany od spekulacji, spowoduje nieopłacalność tego procederu. Jeśli wzrośnie cena cukru – to burżuj posiadający cukiernie i fabryki słodyczy, by utrzymać produkcję na dotychczasowym poziomie, będzie musiał zmniejszyć płacę pracownikom, lub część z nich zwolnić, a pozostałych wyzyskiwać jeszcze bardziej. W jednym jak i drugim przypadku odsetek ludzi biednych wzrośnie.
Będziemy więc mieć dwa równoczesne procesy: wzrost cen podstawowych produktów spożywczych i spadek płac. Towary wysoko przetworzone podobno nawet stanieją – niestety nikt nie naje się nowym telewizorem – więc nie ma to dla nas znaczenia.
Ideologia neoliberalna się całkowicie skompromitowała i nie ma już dla niej ratunku. Państwo nie może już liczyć, na kolejne pieniążki z prywatyzacji – bo nie ma co prywatyzować. Nie ma też co liczyć na unijne fundusze – gdyż te napływały tylko przed referendum. Cyrograf został podpisany i Bruksela problem ma z głowy. Wieczne ujadanie na Gierka i komunistów, przestało być skuteczne. Jeszcze nie dawno przeciwników kapitalizmu w Polsce była zaledwie garstka, w demonstracji 2 dni temu – było już kilka tysięcy – a to dopiero początek. Zmienił się klimat społeczny, czego najlepszym dowodem jest sukces Samoobrony. Ale to nie partię polityczne zainicjują rewolucję w tym kraju. Ekonomiczne przemiany jakie nas czekają – spowodują nędzę na niespotykaną dotąd skalę. W wyniku unijnych reform miliony ubogich stanie przed widmem śmierci głodowej i prędzej czy później wyjdą na ulicę. To już jest tylko kwestia czasu – kilku miesięcy –najdalej do zimy.
Nieprzypadkowo większość rewolucji wybucha na jesieni, gdy zaczynają się pierwsze mrozy. O ile w ciepłe miesiące, można ukraść jeszcze jakieś jedzenie z pola i spać pod gołym niebem – to w listopadzie gdzie śnieg zaczyna wszystko zakrywać – a zimno nas paraliżuje – wtedy naprawdę zaczynamy rozumieć czym jest nędza. Zaczynamy wtedy rozumieć, że bez walki – nie przetrwamy zbliżającej się zimy. Stoimy przed prostym pytaniem – albo wyjdziemy na ulicę, albo zdechniemy z zimna i z głodu.
To nie komuniści ani nie radykalna lewica rewolucję zainicjują. Tak jak cara w rewolucji lutowej spontanicznie obaliło społeczeństwo – tak głodowe rozruchy wybuchną zapewnie spontanicznie. To nie będzie jedna czy dwie pokojowe demonstracje. To będzie wielotygodniowa walka uliczna, podobna do wydarzeń w Argentynie z przed kilku lat. Niezależnie jaki rząd będzie wtedy u władzy – jest on skazany na porażkę. Nawet jeśli premierem będzie Lepper – to przecież nie jest on w stanie zatrzymać ubożenia polskiego społeczeństwa. Proces ten jest konsekwencją wynegocjowanych warunków na jakich wchodzimy do UE. Ktoś może powiedzieć: „ale Hiszpanii się polepszyło”. Ale to była zupełnie inna sytuacja. Hiszpania weszła na zasadach partnerskich – a nie tak jak Polska, w której rolnicy będą dostawać 25 % dotacji tego co rolnicy z Europy.
Masowe wystąpienia na tle ekonomicznym, jakie nas czekają postawią na porządku dziennym kwestie władzy i nowego systemu ekonomicznego. Z każdym dniem w UE neoliberalizm będzie kompromitować się coraz bardziej. To czy komuniści będą na to przygotowani zależy tylko od nas. Wielu zapewne nie będzie w stanie znaleźć się w nowej sytuacji. Gdy lokatorzy kamienicznika/antykapitalisty Żaczka – zbuntują się przeciw wyzyskowi – pewnie prędzej wezwie policję niż ich poprze. Gdy głodni robotnicy zniszczą witryny sklepowe – pewnie obrażą się na nich warszawscy antyglobaliści, bo „prawdziwi przeciwnicy systemu szyb nie wybijają”.
Wystąpienia, które nas czekają będą na pewno dużo bardziej krwawe, niż wszystkie demonstracje w III RP. Odpowiedzią państwa na plądrowanie sklepów, będzie ostra amunicja i padną zabici. Ale to będzie dopiero początek.
LBC pragnie gorąco przywitać, rewolucjonistów z całej Europy, którzy mamy nadzieje będą od dzisiaj masowo przyjeżdżać nad Wisłę by uczyć marksizmu niedouczonych polskich lewaków. Leninowska koncepcja „słabego ogniwa” tłumaczyła dlaczego pierwsza rewolucja socjalistyczna może wybuchnąć właśnie w Rosji. Rosja była wtedy najsłabiej rozwiniętym z państw kapitalistycznych – dziś Polska jest najbardziej zacofana w Unii Europejskiej. To tutaj jest największe bezrobocie, to tutaj będzie najostrzej się toczyć walka klasowa. Oby rewolucjoniści z innych krajów wsparli nas w walce, która niedługo nas czeka. Tak jak Feliks Dzierżyński czy John Reed, którzy walczyli w rosyjskiej rewolucji – tak LBC liczy na rewolucjonistów z 25 krajów UE.
Czasu zostało nam już bardzo niewiele. Kwestią jednak otwartą jest jaka siła tym wybuchem pokieruje. Na dzień dzisiejszy radykalna lewica jest pozbawiona wszelkich szans. Większość lewaków wywodzi się z warstw burżuazyjno-inteligenckich i nie są w stanie dotrzeć do przeciętnego robotnika, który najbardziej ucierpi na ekonomicznych przemianach. Syty głodnego nie zrozumie. Druga sprawa to zainteresowania radykalnej lewicy obce polskiej klasie robotniczej. Jeśli tak jak teraz, głównym hasłem radykalnej lewicy będzie walka o legalizację marihuany czy równouprawnienie homoseksualistów – to niestety nie ma co marzyć o wniesieniu socjalistycznej świadomości.
Wraz z rosnącą nędzą będą rosły nastroje nacjonalistyczne podgrzewane przez narodowców z LPR. Skuteczną walkę z LPR o świadomość robotników można prowadzić tylko tam, gdzie są robotnicy i gdzie jest LPR – czyli w fabrykach i na ulicach. Jeśli radykalna lewica nie pójdzie w końcu pod fabryki – to inicjatywa będzie całkowicie należeć do narodowców. Narodowców, którzy po dojściu do władzy chętnie zajmą się komunistami… Oni w odróżnieniu od nas nie boją się stać na zimnie i rozmawiać z robotnikami. Janowski, który uratował cukrowanie cieszy się wśród robotników zasłużonym autorytetem gdyż potrafi walczyć w interesie pracujących.
Nie czas teraz na papierowe sojusze i wirtualne zjednoczenia. Nie czas teraz na kampanię wyborczą i walkę o marne procenty w wyborach. Zbliża się sytuacja rewolucyjna, w której gra będzie się toczyć o wszystko. Nie zdobycie dwóch czy trzech mandatów poselskich – lecz władza rad robotniczych już wkrótce może się stać rzeczywistością. Klęski w Iraku, brak rządu i kryzys ekonomiczny coraz bardziej paraliżują chylącą się ku upadkowi III RP czy też już nadwiślańską europrowincję. Każda partia i każdy minister siedzi dziś w kieszeni don Kulczyka i innych mafiosów, którzy bezczelnie okradają polskie społeczeństwo.
Nadchodzi czas rewolucji i trzeba to wykorzystać. Cały czas trzeba mieć rękę na pulsie i opisywać, jak rosną ceny, jak rośnie bezrobocie, jak szerzy się wyzysk – a efekty przyjdą szybciej niż możemy sobie wyobrazić. Przeciwnicy kapitalizmu zrobili na społeczeństwie ogromne wrażenie i nigdy wcześniej w historii III RP ruch antykapitalistyczny nie cieszył się takim zainteresowaniem. Wszyscy widzieli kłamstwa rządu i wszyscy teraz wiedzą, że to my mamy rację. Szansa przed jaką stoimy prędko się nie powtórzy. Z jednej strony ogromne zainteresowanie społeczne – z drugiej wielkie przemiany ekonomiczne które jeszcze bardziej zwiększą nędze.
Neoliberalizm się chwieje i klasa robotnicza uzbrojona w rewolucyjny komunistyczny program, może obalić dyktaturę Kwaśniewskich, Kulczyków i innych Michników. Polska strefa okupacyjna w Iraku się sypie i tylko kwestią czasu jest wycofanie się polskich żołnierzy. Totalna kompromitacja polskiej armii, przyniesie taki sam skutek jak wojna Rosji z Japonią w 1904 roku i I Wojna Światowa. Nigdy w historii III RP poparcie rządu nie było tak niskie – jak teraz dla odchodzącego Millera i SLD-owskiej pseudo lewicowej spółki. Nigdy wcześniej nie podważano na tak masową skalę wasalnej polityki wobec USA. Dopiero teraz polskie społeczeństwo zaczyna dostrzegać czym tak naprawdę jest Unia Europejska, o której marzono przez ostatnie kilka lat. Kwasior, i jego „mądra” żona Jolka, cieszyli się jak do tej pory ogromnym poparciem społecznym, jednak kolejne afery korupcyjne z Orlenem i machlojkami w Wilanowie – podważają ich poparcie. Jeszcze nie dawno Kwasior był prezydentem wszystkich Polaków. Dziś gruby Olek jest pośmiewiskiem całego świata. Zarówno wewnętrzna jak i zagraniczna polityka Polski ponosi na każdym polu klęskę. Teraz widać to jak na dłoni. Od bojów w irackich piaskach, po nicejskie klęski – wszystko to z „wielkiego męża stanu” zrobiła tłustego grubasa, który skończy jak Paksas na Litwie.
Tylko ślepiec nie widzi nadchodzącego upadku III RP i totalnej kompromitacji kapitalizmu. By przyspieszyć ten proces należy:
-informować o rzeczywistych skutkach integracji z UE (wbrew kłamstwom wielkich mediów)
-zacząć interweniować pod fabrykami
Zabawa się skończyła. Nie czas i miejsce teraz na współpracę z reformistami. Nie czas i miejsce teraz na współpracę z homoseksualistami i feministkami, które zajmują się jedynie pozyskiwaniem funduszy z Brukseli. Jeden rewolucyjny agitator działający pod fabryką jest w stanie więcej zrobić, od całej reformistycznej partii. Robotnicy już nie wierzą w naprawę tego systemu i dziś posłuchają tylko tych co nie boją się podjąć z tym systemem walki. Bo tylko walka może nas ocalić od głodowej śmierci. Polska w tej chwili jest jedną wielką beczką prochu i jeden zwycięski strajk, jedna udana robotnicza walka – będzie iskrą, którą wznieci wielki pożar. To może być czerwony pożar komunistycznej rewolucji. To może też być początek sukcesu narodowców. W tej chwili tylko partie antyunijne będą w stanie dotrzeć do klasy robotniczej. Mimo niskiego dziś poparcia – już wkrótce poparcie dla LPR gwałtownie wzrośnie.
1 V 2004