Tekst pochodzi z Nowego Robotnika 15 kwietnia -16 maja 2004, strona 17. Jak widać procesami w Ożarowie zajmują się nie tylko poznańscy anarchiści, ale i Nowy Robotnik, który jest wydawany na Śląsku. Szkoda, że cały czas temat ten jest ignorowany w burżuazyjnej warszawce.
Procesy w sprawie Ożarowa
Czas zapłaty
21 lutego 2003 roku po 306 dniach zakończono akcję protestacyjną prowadzoną
przez byłych pracowników Fabryki Kabli w Ożarowie Mazowieckim. Nie skończyła się
jednak „sprawa ożarowska". Robotnicy Fabryki Kabli na zmianę od kwietnia 2002
roku koczowali pod bramami zakładu starając się nie dopuścić do wywozu maszyn i
materiałów, co równałoby się likwidacji przedsiębiorstwa. Protest w kilka
tygodni po rozpoczęciu wywołał falę akcji solidarnościowej. Do protestu
przyłączyli się związkowcy z różnych central, a także liczne organizację
polityczne, społeczne i pracownicze. Zaczęto organizować pomoc materialna. Wiele
osób - w ramach akcji wspierających -jeździło pod bramę zakładu, aby razem z
pracownikami ożarowskiej fabryki blokować zakład. Organizowano akcje
informacyjne.
W efekcie tych wszystkich działań, kiedy 26 listopada 2002 roku ochroniarze z
firmy Impel i siły policyjne brutalnie atakując legalnie protestujących
robotników chciały odblokować zakład, na pomoc protestującym do Ożarowa przybyło
setki działaczy związkowych i aktywistów z całej Polski.. Przez pięć dni trwały
walki, w konsekwencji których rząd i TeleFonika (właściciel zakładu) przystąpiły
do poważnych rozmów ze zwolnionymi robotnikami. Podczas zamieszek aresztowano
jednak kilkadziesiąt osób. W odpowiedzi aktywiści z Anarchistycznego Czarnego
Krzyża-organizacji zajmującej się pomocą represjonowanym - wespół z
przedstawicielami Komitetu Protestacyjnego z Ożarowa zorganizowali konferencję
prasową nagłaśniając bezprawne i brutalne postępowanie nie tylko ochroniarzy z
Impelu, ale także sił policyjnych.
Dopiero po roku okazało się, że policja skierowała sprawy zatrzymanych w
Ożarowie do sądu. Według naszych informacji pierwsze rozprawy "za Ożarów"
rozpoczęły się jeszcze jesienią 2003 roku. Przed sądem postawiono zarzuty
najmniej 25 osobom, a prawdopodobnie blisko 70. Jednocześnie 27 listopada 2003
roku Prokuratura Rejonowa w Pruszkowie umorzyła postępowanie o przekroczenia
ustawowych uprawnień przez funkcjonariuszy policji oraz pracowników firmy
ochroniarskiej Impel. W uzasadnieniu stwierdzono, że wprawdzie policja i Impel w
poszczególnych przypadkach stosowały nieuprawnioną przemoc np. gdy - jak czytamy
w piśmie prokuratury - jeden z policjantów kopnął nogą leżącego młodego
mężczyznę...", co zarejestrowano na kasecie wideo i pokazano w telewizji, ale
nie można ustalić tożsamości policjantów i pracowników Impelu łamiących prawo.
Prokuratora w uzasadnieniu stwierdza też. że protest pracowników był bez
wątpienia legalny.
Najwięcej miejsca w swoim uzasadnieniu prokuratura poświęca jednak krytyce
postępowania protestujących, którzy bronili się przed nielegalnymi działaniami
pracowników Impelu i policji. Czytamy: "wielokrotnie dochodziło ze strony
protestujących do naruszenia porządku publicznego, co przejawiało się w
atakowaniu ciężarówek i policjantów niebezpiecznymi przedmiotami". W odpowiedzi
prokuratorowi, szef Komitetu Protestacyjnego z Ożarowa Sławomir Gzik napisał:
„Pan i Pańscy mocodawcy zasługujecie na jak najwyższą karę i tę karę Wam i
wszystkim, którzy na to zasługują wymierzymy. Przyjdzie czas zapłaty za
upokorzenia i zniewolenie, a Pan będzie jednym z pierwszych, którzy za to
zapłacą".
MACIEJ HOJAK
JAROSŁAW URBAŃSKI
Nie dać się zastraszyć
Rozmowa z HERBERTEM FRĄCZKIEM, robotnikiem budowlanym, aktywistą Inicjatywy
Pracowniczej FA,
zatrzymanym w Ożarowie i obecnie sądzony przed sądem grodzkim w Pruszkowie
W jakich okolicznościach zostałeś zatrzymany w Ożarowie?
Byt taki moment, ze policja wtargnęła na teren przedszkola, które znajduje w
bezpośrednim sąsiedztwie głównej bramy Fabryki Kabli. Wybuchła panika. Wówczas
wiele osób pobiegło zobaczyć, co się dzieje i przed przedszkolem doszło do
starć. Tam tez mnie zatrzymano.
Ile osób aresztowano?
Nie wiem W więźniarce było 10 osób. Byli bardzo młodzi: 17-letnia dziewczyna i
18-letni chłopak, a także 40-letnia kobieta i 60-letni mężczyzna.
Co się działo później?
Zawieźli nas pod Ożarów do maleńkiej miejscowości, gdzie był komisariat Tam trzy
godziny siedzieliśmy w więźniarce. Potem pojedynczo nas wywoływano na
przesłuchania. Trwało to kolejnych kilka godzin.
Jak się zachowywała policja?
Starsi stażem policjanci byli bardzo agresywni i wrogo nastawieni. W pewnym
momencie zostałem sam w więźniarce, bo jako ostatniego wywołali mnie na
przesłuchanie i wówczas chcieli mnie zwyczajnie pobić. Wstawił się za mną jeden
z tych. którzy wcielili się do policji niedawno, a Ożarów był ich pierwszą
akcją. Po prostu wyprowadził mnie z samochodu. „Starsi" napastowali też młodą
dziewczynę (była nieletnia) i w tym przypadku dwóch z nowego poboru się za nią
wstawiło i uspokoili „starszych".
A jak było na komisariacie?
Na początku było wszystko w porządku. Pierwsze przesłuchanie odbyło się bez
problemu, ale kiedy drugi raz mnie przesłuchiwał policjant po cywilnemu, byt
bardzo agresywny. Właśnie podczas drugiego przesłuchania zostałem uderzony
grubym kablem po plecach. Powiedziałem do protokołu jak było, ale nie przyznałem
się do napaści na policjantów czy rzucania koktajlami Mołotowa w ciężarówki.
Policjant chciał się przede wszystkim dowiedzieć, z kim przyjechałem, z jakiej
jestem organizacji. Powiedziałem, że przyjechałem sam.
To nie było twoje pierwsze zatrzymanie. Jak je porównasz
do poprzednich?
To było zatrzymanie najdłuższe i najbardziej brutalne.
Co doradziłbyś tym, którzy znaleźliby się w podobnej
sytuacji?
Po pierwsze: nie składać żadnych zeznań. Ja popełniłem błąd. kiedy mnie uderzył,
przestraszyłem się, a trzeba było się „zaciąć" i nie dać się zastraszyć.
Oczywiście teraz łatwo mówić, ale wówczas nie było lekko. Znalazłem się w
totalnie innym świecie, gdzie człowiek przestaje racjonalnie myśleć.
Rozmawiał JAROSŁAW URBAŃSKI