Czerwone kartki
 


Wśród pism kolportowanych z okazji 1 Maja zabrakło "Lewizny" - to niewątpliwie niespodzianka in minus nie tylko dla partii Piotra Ikonowicza, ale i dla całej nowej lewicy. Podobno w maju ukaże się numer podwójny, ale wówczas będzie już "po ptokach". Czerwcowe wybory do Europarlamentu nie uzasadniają takiej wpadki. Czyżby w Nowej Lewicy coś pękło?
Publikacja na łamach obcej formacji ("Brzasku", pisma KPP) niedatowanego, starego artykułu Zbigniewa Partyki pt. "Nowa Lewica jako zadanie", w dodatku podpisanego przez dwoje innych członków-założycieli NL: Małgorzatę Michalską-Kulig i Patryka Kislinga, można by podciągnąć pod działalność frakcyjną, gdyby nie konformizm i oportunizm nowolewicowych rewolucjonistów, którzy w reformistycznej "partii" siedzą jak myszy pod miotłą.
Tekst Z. Partyki, po z górą rocznym leżakowaniu, wyrwany z kontekstu dyskusji i polemik, w których i my mamy swój udział ("Między teorią a praktyką"), wciąż brzmi nader obiecująco. Cóż, niespełnionych obietnic nie brakuje. Jak na prezentację Nowej Lewicy, tekst Z. Partyki nie jest reprezentatywny.
Jednocześnie, majowy numer "Brzasku" obiecuje prezentację materiałów źródłowych Patriotycznego Frontu Lewicy Socjalistycznej (Frontu Jedności Socjalistycznej czy Frontu Lewicy Socjalistycznej). Na 1 Maja Front był w Warszawie reprezentowany przez "Głos Robotniczy", pismo Polskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej. Antyglobalistycznych formacji Tejkowskiego i Poręby w pochodzie 1-majowym zabrakło, podobnie zresztą, jak "Zielonych".
W "Glosie Robotniczym" znalazły się, m.in. rozważania prof. Rajmunda Rybińskiego na temat SLD. Wystąpienie prof. Rybińskiego zamieściły także: "Brzask" i "Forum Klubowe" - nieoryginalna bynajmniej wspólnota zainteresowania "większym bratem", który ma kłopoty. "Nowy Robotnik" zajął się tematem SLD w rozmowie z prof. Kazimierzem Kikiem, byłym dyrektorem Instytutu Badań Społecznych SLD, zaś "Dalej!" pokazało socjaldemokratom "czerwoną kartkę" w artykule odgrywającym rolę "wstępniaka".
"Kramik reklamowy" NLR zaplanowany na 10 tysięcy egzemplarzy, świadczący nie tyle o możliwościach, co o aspiracjach rozrzutnej formacji, uzupełniają archiwalne rewelacje dotyczące Kronsztadu w tłumaczeniu Pawła Sz. oraz poszukiwania teoretyczne Piotra Kędziorka w duchu nowej lewicy.
"Pracownicza Demokracja" skoncentrowała się tymczasem na antyszczycie i antykapitalizmie, przebijając anty- i alterglobalistów konsekwencją i systematycznością prowadzonej roboty. Efekty są widoczne w rozwoju tej nowolewicowej formacji, której korzenie sięgają nie tyle trockizmu, co "młodego Marksa" - zdjęcie tegoż zdobi nawet artykuł Toniego Cliffa "Czy marksizm jest nadal aktualny?" Inny artykuł, pióra Filipa Ilkowskiego, "Wiatr antykapitalizmu", wywodzi się wszakże bezpośrednio z "Manifestu Antykapitalistycznego" Alexa Callinicosa, a nie z "Manifestu Komunistycznego" dojrzewającego Marksa. Przy czym nie uwzględnia produkcji krajowej - manifestów antykapitalistycznych Piotra Ikonowicza, Zbigniewa Partyki czy Tomasza R. Wiśniewskiego, co jest "dowodem" na niedemokratyczność PD i wtórność Nowej Lewicy wobec Alexa Callinicosa.
Grupa na rzecz Partii Robotniczej również nie oparła się urokowi rozłamu w SLD, o czym pisze Florian Nowicki, który jednocześnie konstruktywnie dystansuje się od ruchu No Global i to zarówno na łamach "Jedności Pracowniczej", jak i "Walki Trwa".
OKP-owską "Walkę Trwa" uzupełniają tłumaczenia i przedruki z OPZZ-owskiego "Tygodnika Popularnego" pióra Zbigniewa M. Kowalewskiego oraz artykuły i porady prawne współpracowników tegoż pisma, m.in. Przemysława Wielgosza i Jacka Zychowicza. "Nowinka", to publikacja dociekań stałego współpracownika "Nowego Robotnika", Jarosława Urbańskiego.
GPR-owcy wciąż jeszcze okupują wiodące strony "Walki Trwa", przy czym fragment deklaracji programowej GPR pełni rolę wstępniaka, zaś lider GPR - funkcję sekretarza redakcji i głównego komentatora politycznego.
"Oszukanym pracownikom" zarówno wrocławskiej "Jedynki", olsztyńskiej grupy OKP, Stoczni Szczecińskiej oraz "Ożarowa" pozostaje już tylko okopanie się w tematyce zakładowej i obrona "spadochroniarzy" - obrońców Ożarowa, którzy stanęli przed Sądem Rejonowym w Pruszkowie.
Pozbawieni własnej tożsamości muszą uczyć się od Jacka Zychowicza i koordynatorów politycznych "jak wygrywać bez atutów", choć z udziałem asów atutowych środowiska "Książki i Prasy" oraz "lewicowej rodzinki".
Mimo wszystko, ostatni numer "Walki Trwa", na tle innych pism "lewicowej rodzinki", wyróżnia się nie tyle tematyką zakładową - pod tym względem "Nowy Robotnik" czy "Tygodnik Popularny" jej nie ustępują - co preferencjami klasowymi. Pismo jest bezspornie po stronie świata pracy, a nawet po stronie klasy robotniczej. W przeciwieństwie do "Nowego Robotnika" i "Tygodnika Popularnego" nie jest uwikłane ani podwieszone pod rządzące koterie zbliżone do SLD-UP czy OPZZ, nie gra na przegrupowanie socjaldemokracji czy "odnowę lewicy", mimo że indywidualnie (w innych tytułach prasowych) większość asów atutowych "Walki Trwa" gra, delikatnie mówiąc, mniej przejrzyście.
Transparentność postaw, jak widać, zależy bardziej od pracodawcy niż od najmity czy nawet wolontariusza. Słabe zorganizowanie klasy robotniczej i charakter OKP nie sprzyjają jednak trwałości postaw samodzielnych i klasowych, czego przykładów nie brakowało w poprzednich numerach.
Wielość tytułów radykalnej czy antykapitalistycznej lewicy nie przekłada się na wpływy organizacyjne. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest rozdrobnienie organizacyjne i wynikające z tego partyjniactwo, które nie znajduje żadnego usprawiedliwienia.
Jednocześnie, obecność niektórych sztandarowych nazwisk w kilku tytułach prasowych świadczy o umowności dzisiejszych podziałów, o braku istotnych różnic programowych (obraz mącą jedynie animozje personalne i różnice taktyczne). To zaś stanowi podstawę do zawiązywania porozumień, z których część przetrwa mimo zawirowań.
Efektem partyjniactwa jest niemożność utrzymania sojuszów i porozumień organizacyjnych mimo ewidentnego braku istotnych różnic programowych.
Warto zauważyć, że poza obecnymi porozumieniami znajdują się również grupki nad wspólnotę przedkładające polaryzację kontrastującą z dominującym układem na radykalnej lewicy. To z nich wyłoni się rewolucyjna alternatywa dla antykapitalistów alter- czy antyglobalistycznego chowu.
Faktycznie, rewolucyjna lewica nie musi nawet zaznaczać swojej odrębności, by być rozpoznawalna wręcz jako czynnik konstytuujący klasowy ruch robotniczy. Paradoksalnie wynosi ją "blok odmowy".

4 maja 2004 r.