Walczyli o wyzwolenie narodowe i społeczne

 

 

60 lat temu powstała Armia Ludowa, siła zbrojna polskiego ruchu robotniczego, utworzona przez lewicę opozycyjną wobec rządu londyńskiego. W poniższym artykule, opublikowanym w „Nowym Tygodniku Popularnym”, prof. Ryszard Nazarewicz przypomina o dramatycznych okolicznościach, w jakich działała, i o jej zasługach w walce o wyzwolenie narodowe i społeczne.

 

Ryszard NAZAREWICZ

 

W noc sylwestrową 1943 na 1944 rok ukonstytuowała się Krajowa Rada Narodowa jako podziemna reprezentacja sił lewicowych, opozycyjnych wobec rządu polskiego w Londynie i jego przedstawicieli w okupowanym przez Niemcy kraju. Na pierwszym posiedzeniu, które odbyło się w mieszkaniu warszawskiego robotnika, powołała do życia Armię Ludową, podporządkowaną jej pod względem politycznym, realizującą postawione jej przez KRN główne zadanie: rozwijanie walki zbrojnej z hitlerowskim okupantem w Polsce. KRN mianowała też naczelnego dowódcę AL w osobie gen. Michała Żymierskiego.

Myśl o utworzeniu AL zrodziła się w drugiej połowie 1943 r., w warunkach rozwijającej się w okupowanym kraju aktywności zbrojnej takich lewicowych formacji patriotycznych, jak Gwardia Ludowa, Milicja Ludowa RPPS, Bataliony Chłopskie oraz zbliżającego się wyzwolenia Polski przez odnoszącą coraz większe sukcesy w wojnie z Niemcami Armię Czerwoną.

W szeregach tych formacji i innych bliskich lewicy patriotów powstało dążenie do połączenia tych wszystkich sił, celem bardziej skutecznej walki z okupantem i przeciwdziałania jego ludobójczym poczynaniom, zmierzającym do biologicznego zniszczenia narodu polskiego.

Walkę tę chcieli prowadzić wspólnie z całą koalicją antyhitlerowską, a nie tylko z jej zachodnią częścią, zwłaszcza z coraz bliższą granic Polski armią Związku Radzieckiego. Coraz silniejsze były głosy sprzeciwu wobec polityki obozu rządowego, zajmującego wrogą postawę wobec państwa mającego wyzwolić Polskę, co zagrażało żywotnym interesom narodu.

Myśl te sprecyzował Władysław Gomułka w artykule opublikowanym w organie KC PPR pt. „O armię ludu” („Trybuna Wolności” z 22 listopada 1943 r.), a rozwinął w „Manifeście Demokratycznych Organizacji społeczno-politycznych i wojskowych”, zaaprobowanym przez KC PPR oraz lewicowych socjalistów, radykalnych ludowców i kilka innych ugrupowań lewicowych i demokratycznych. Wystąpił w nim z inicjatywą powołania do życia KRN i AL.

 

Deklaracja programowa

 

Idee te wcielili w czyn w tamtą noc sylwestrową przedstawiciele formacji lewicowych i demokratycznych. W uchwalonej wówczas „Deklaracji programowej” KRN stwierdziła, że „w wyzwolonej Polsce panować musi sprawiedliwość społeczna”. Powołany przez nią we właściwym czasie rząd tymczasowy musi dokonać takich postulowanych przez masy pracujące reform społecznych, jak radykalna reforma rolna i nacjonalizacja wielkiego przemysłu, kopalń, banków i transportu.

W dziedzinie polityki zagranicznej KRN opowiedziała się za Polską współpracującą ze wszystkimi państwami koalicji antyhitlerowskiej i opartą przede wszystkim o sojusz z ZSRR. Uznawała prawo wszystkich narodów, w tym także Ukraińców i Białorusinów, do samostanowienia jako ogólną podstawę do rozwiązania problemów granicznych na drodze „przyjaznego porozumienia”. Jednocześnie domagała się przekazania Polsce zgermanizowanych ziem na zachodzie i północy, na razie nie konkretyzując szczegółów.

Sytuacja międzynarodowa wskazywała palącą konieczność podjęcia takich decyzji, bowiem w wyniku wielkich zwycięstw Armii Czerwonej pod Stalingradem i Kurskiem i definitywnego przejścia w jej ręce inicjatywy strategicznej, wzrosło znaczenie ZSRR w łonie koalicji antyhitlerowskiej. Uwidoczniło się to w decyzjach konferencji ministrów spraw zagranicznych Wielkiej Trójki w Moskwie w październiku 1943 r., a następnie przywódców tych mocarstw w Teheranie (26 listopada – 1 grudnia 1943 r.).

Podjęto tam decyzje strategiczne o zasadniczym znaczeniu dla wyników wojny, m.in. o utworzeniu wiosną 1944 r. drugiego frontu w zachodniej Europie, a nie – jak chciał Churchill, aby uprzedzić Armię Czerwoną w dojściu do Europy Środkowej – na Bałkanach. W sprawie granic Polski podjęto, na wniosek Churchilla, nie opublikowaną uchwałę, że „siedziba narodu polskiego powinna znajdować się pomiędzy tzw. linią Curzona, a Odrą”, z ewentualnymi przesiedleniami ludności. Churchill sądził, że w razie przyjęcia przez rząd polski tych propozycji znikną uprzedzenia radzieckie wobec tego rządu i będzie mógł on powrócić do władzy w Polsce po jej wyzwoleniu przez Armię Czerwoną.

Stanowisko twórców KRN w sprawie przyszłych granic Polski okazało się zbieżne z decyzjami konferencji w Teheranie, choć wtedy jeszcze decyzji tych nie znali. Zdecydowanie odrzucił je rząd polski w Londynie, podobnie jak tamtejsze dowództwo wojskowe, uznając granicę traktatu ryskiego z 1921 r. za nienaruszalną, zgadzając się natomiast na przyłączenie do Polski Prus Wschodnich, Gdańska i Śląska Opolskiego. Identyczne stanowisko zajęły krajowe struktury polityczne i wojskowe obozu rządowego.

 

Co szykował obóz londyński

 

W swojej deklaracji KRN odmówiła „prawa do występowania w imieniu narodu polskiego obecnemu rządowi w Londynie”, który prowadzi politykę „niezgodną z interesami Polski”. Przede wszystkim chodziło o to, aby nie przedłużać stanu formalnego reprezentowania Polski przez rząd emigracyjny i jednoczenie zapobiec konfliktowi ze Związkiem Radzieckim. Do takiego konfliktu mogła prowadzić działalność przywódców wojskowych na emigracji i w kraju. Gen. Sosnkowski dopuszczał bowiem możliwość potraktowania ZSRR jak wroga – w razie gdyby Armia Czerwona bez zgody rządu, wraz z „dywizjami Berlinga”, przekroczyła granicę z 1939 r. i stworzyła „polityczne fakty dokonane” w postaci „rządu komunistycznego” w Polsce.

Gen. Komorowski w odpowiedzi z 13 października poparł to stanowisko, przewidując ponadto możliwość wybuchu wojny domowej w Polsce, zaraz po klęsce Niemiec. „Nawet w lepszej dla nas ewentualności, że niemiecka armia w momencie kapitulacji stać będzie na wschód od naszej granicy, liczyć się musimy z koniecznością walki z V kolumną sowiecką wewnątrz kraju”. W związku z tym domagał się intensywnych zrzutów broni dla Armii Krajowej, wprowadzenia „w momencie krytycznym” wojsk polskich i sił policyjnych z Zachodu, a także „kilku wielkich jednostek anglosaskich” dla przeciwdziałania rosnącym wciąż wpływom PPR, która jakoby dążyła do „przyszłego «dobrowolnego» przyłączenia Polski do ZSRR”.

Ideę tę rozwinął następnego dnia w referacie na posiedzeniu Krajowej Reprezentacji Politycznej: stwierdził, że należy wywołać powstanie powszechne przeciw Niemcom, z tym jednak zastrzeżeniem, że nie powinni się go wywoływać wtedy, gdy Niemcy „trzymają front rosyjski, a tym samym Rosjan z daleka od nas”. Gdyby jednak wojska radzieckie wkroczyły do Polski, „musimy być przygotowani na stawienie im zbrojnego oporu”. Opór ten „należy oceniać przede wszystkim jako zbrojną demonstrację konieczną dlatego, aby zakomunikować światu polski protest przeciwko najazdowi”.

Gotowość do stawienia oporu przekraczającym granicę z 1921 r. wojskom radzieckim i do obrony tej granicy „wszelkimi dostępnymi środkami” zapowiedziało także krajowe kierownictwo obozu rządowego, a w tym Rada Jedności Narodowej, powstała kilka dni wcześniej, jako namiastka podziemnego parlamentu. 20 stycznia zakomunikowano to w depeszy premierowi Mikołajczykowi.

O poparciu Polski w takim konflikcie, a więc w ewentualnej wojnie ze Związkiem Radzieckim, przez sojuszników zachodnich nie mogło być mowy, gdy ZSRR ponosił główny ciężar wojny z Trzecią Rzeszą. Churchill zadeklarował to jednoznacznie Mikołajczykowi, m.in. w rozmowie z 25 stycznia 1944 r., nalegając na uznanie linii Curzona i stosownych przemieszczeń ludności. Zgodnie ze stanowiskiem rządu, Mikołajczyk odmówił.

 

Groźba reżimu okupacyjnego i wojny domowej

 

Dojrzewał konflikt, który groził postawieniem Polski poza nawiasem koalicji antyhitlerowskiej i godził w jej najżywotniejsze interesy. Konflikt polityczny mógł z łatwością przekształcić się w konflikt zbrojny, co groziło dalszym wykrwawianiem się narodu polskiego. Nietrudno sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby na miejsce okupantów niemieckich wyrzucanych z Polski przez Armię Czerwoną, pojawiły się w wyzwalanej Polsce – jako jedyne – władze podległe rządowi traktującemu ZSRR jako wroga. Gdyby nie doszło do porozumienia z ZSRR, państwo to mogłoby ustanowić w Polsce reżim okupacyjny, nie mówiąc już o tym, że Polska utraciłaby wówczas status państwa koalicyjnego, jak i o tym, że w takiej sytuacji stałoby się nieuniknione okrojenie jej terytorium do rozmiarów kadłubowych. Powstanie KRN i utworzenie przez nią rządu uznającego ZSRR za sojusznika, a nie za wroga, miało zapobiec nieszczęściom.

Obóz KRN starał się również zapobiec innemu nieszczęściu – rozpalaniu wojny domowej w kraju. Jak wynika z wymiany depesz między generałami Sosnkowskim i Komorowskim, przewidywano zbrojne rozprawienie się z lewicą. Miała to poprzedzić intensywna akcja propagandowa szkalująca PPR, KRN i AL jako „agentów wroga”, „zdrajców narodu” itd. Celem rozbudowania tej akcji i dla działań typu policyjnego (penetracja agenturalna, prowadzenie kartotek podejrzanych itp.) krajowy aparat obozu rządowego utworzył Społeczny Komitet Antykomunistyczny „Antyk” i finansował jego działalność. Równolegle elementy skrajne w łonie AK, a przede wszystkim NSZ, podjęły próbę fizycznego zniszczenia ruchu lewicowego, dokonując mordów na jego uczestnikach i całych oddziałach partyzanckich. Takie nazwy miejscowości, jak Mogielnica, Borów, Pardołów, Rząbiec i inne stały się symbolami bratobójczych zbrodni.

Kierownictwo polityczne lewicy, a zwłaszcza dowództwo AL., wiele czyniło, aby – na ile to było możliwe – powstrzymywać przed odwetem partyzantów rozgoryczonych bratobójstwami. KRN wydała m.in. dekret zapowiadający ukaranie zbrodniarzy po wojnie. Prasa lewicowa demaskowała zbrodniarzy przed opinia społeczną, co m.in. doprowadziło do ich potępienia przez znaczną część obozu rządowego.

Tak więc, lewica polska, tocząca okupioną dotkliwymi, wielotysięcznymi stratami, nieugiętą walkę z okupantem niemieckim, miała przeciwko sobie także rodzimego wroga, podstępnego i okrutnego, z jakim nie miała do czynienia żadna inna formacja Polski Podziemnej. Jednak zawsze uważała za swoje główne zadanie walkę o odzyskanie niepodległości. Za czynnik przyspieszający wyzwolenie Polski, decydujący o właściwym rozwiązaniu ważnych dla Polski problemów, leżących w sferze rozstrzygnięć międzynarodowych, o jej przyszłej pozycji międzynarodowej, uznano nasilenie walki z okupantem we współdziałaniu z armią radziecką – od powodzenia tej walki zależało wyzwolenie i ocalenie narodu polskiego.

 

Gdy Stalin ignorował PPR

 

Te idee i koncepcje, popularyzowane na łamach prasy konspiracyjnej PPR, AL, KRN, znajdowały konkretne odbicie w dyrektywach operacyjnych, skierowanych przez Dowództwo Główne AL do dowództw poszczególnych obwodów i okręgów. Zgodnie z tymi dyrektywami, wiosną 1944 r. działania sił partyzanckich AL rozwijały się jako związany ze zbliżającym się frontem element wojny prowadzonej na zapleczu i w strefie przyfrontowej armii niemieckiej. Szczególnie wzmożone działania były wymierzone w dofrontowe i rozkładowe połączenia komunikacyjne wroga, jego wojsko i policję, i zmierzały do dezorganizacji tyłów okupanta.

Realizacja takiej koncepcji operacyjnej wymagała posiadani odpowiedniej ilości broni i innych środków walki, zwłaszcza sprzętu minerskiego, którym AL nie dysponowała. Niedostatek broni uniemożliwiał rozbudowę szeregów partyzantki AL, przyjmowanie nowych ochotników, a zwłaszcza licznie garnącej się do partyzantki AL młodzieży chłopskiej.

Na pierwszym posiedzeniu KRN zaapelowała do mocarstw sprzymierzonych o pomoc w zaopatrzeniu AL w broń. Podkreślono: „Zagadnienie broni staje się kwestią życia lub śmierci dla milionów Polaków”. W napisanym przez Gomułkę i wysłanym do Moskwy liście KC PPR z 12 stycznia 1944 r. stwierdzono: „Nam się zdaje, że sprawa ta po waszej stronie jest niedoceniana, nawet w znaczeniu oddziaływania walk na front wschodni”.

W kolejnym liście, z 7 marca 1944 r., „Wiesław” pisał m.in.: „Bez broni AL prowadzić będzie żywot suchotniczy, nie zdyskontujemy wojskowo i politycznie tej fali, która do nas przypływa”. List ten zabrała ze sobą delegacja KRN, która wyruszyła wówczas przez front do Moskwy. Od końca marca 1944 r. przebywała w radzieckim oddziale partyzanckim na Polesiu, oczekując na przerzucenie przez front.

Okazało się jednak, że Moskwa nie spieszy się z wysłaniem po nią samolotu. Jedną z przyczyn tej opieszałości była wzmożona nieufność Moskwy do lewicy polskiej, spowodowana m.in. wyborem w listopadzie 1943 r. Gomułki na sekretarza KC PPR, bez tradycyjnej w ruchu komunistycznym aprobaty Moskwy, oraz utworzeniem KRN – również bez wiedzy i zgody Moskwy, co w pewnym stopniu mogło skomplikować stosunki ZSRR z Anglią i Stanami Zjednoczonymi. Mocarstwa te wciąż uznawały rząd polski w Londynie i nie godziły się na „tworzenie innego rządu w Warszawie” – jak to 1 lutego 1944 r., po otrzymaniu wiadomości o powstaniu KRN, Churchill napisał do Stalina.

Samodzielne poczynania przywódców PPR spowodowały szereg posunięć Stalina i wykonawców jego polityki – posunięć będących w istocie rzeczy restrykcjami. Te restrykcje polegały m.in. na tym, że władze radzieckie nie uznawały KRN, zakazały publikowania w prasie (także w prasie Związku Patriotów Polskich w ZSRR) informacji o istnieniu KRN, PPR i Armii Ludowej, nie wysyłały broni dla AL, pomijały KRN, a także AL, w planach ustanawiania tymczasowych władz w wyzwalanej Polsce, jak również zakazały przybywającym ze wschodu oddziałom partyzantów polskich, podległych uprzednio sztabom radzieckim, podporządkowania się właściwym dowództwom AL.

 

Zmiana stanowiska Stalina

 

Zmiana stanowiska przywódców radzieckich nastąpiła dopiero w przededniu letniej ofensywy radzieckiej, która m.in. miała objąć dużą część Polski, bo działania partyzanckie i dywersyjne AL na tyłach armii hitlerowskiej stawały się wówczas szczególnie przydatne dla operacji Armii Czerwonej.

Główną przyczyną zwrotu w polityce Stalina w kwestii polskiej było fiasko poufnych rozmów prowadzonych od 20 maja do 23 czerwca 1944 r. w Londynie przez ambasadora radzieckiego Wiktora Lebiediewa z premierem Mikołajczykiem i przewodniczącym polskiej Rady Narodowej Stanisławem Grabskim. Okazało się wówczas, że wobec zasadniczych rozbieżności w kwestii granicy polsko-radzieckiej i zmian w składzie rządu RP, nie dojdzie do porozumienia między rządem polskim w Londynie a rządem radzieckim.

Wtedy Stalin zmienił swój negatywny stosunek do KRN i dostrzegł możliwość potraktowania jej jako reprezentacji okupowanego kraju, mogącej stworzyć rząd w Polsce, a nie w Londynie lub w Moskwie – utworzenie rządu w Moskwie leżało u podstaw koncepcji Polskiego Komitetu Narodowego, utworzonego w końcu 1943 r. na propozycję Stalina przez działaczy Związku Patriotów Polskich w ZSRR.

12 maja 1944 r. w Moskwie postanowiono wysłać na Polesie samoloty po delegację KRN i 22 maja przyjęto ją na Kremlu. W końcu maja, na Lubelszczyźnie, nastąpiły pierwsze zrzuty broni dla AL. Na wniosek powstałego w styczniu 1944 r. Centralnego Biura Komunistów Polski w ZSRR, wysyłką broni i ludzi oraz zorganizowaniem łączności radiowej z partyzantami zajął się, utworzony w maju na Wołyniu na mocy decyzji KC WKP(b), Sztab Polskich Partyzantów (znany również jako Polski Sztab Partyzancki). Udzielił on walczącym oddziałom AL istotnej pomocy.

Dostawy broni wydatnie wpłynęły na wzrost aktywności bojowej i skuteczności działań Armii Ludowej. Zgodnie z obliczeniami dokonanymi przez Mieczysława Wieczorka, ogółem w ciągu 1944 r. jednostki AL przeprowadziły ponad 1550 akcji bojowych i dywersyjnych, w tym stoczyły 380 walk z policją i wojskiem Trzeciej Rzeszy oraz przeprowadziły 220 akcji przeciwko okupacyjnemu aparatowi terroru, 770 akcji wymierzonych w transport i łączność nieprzyjaciela oraz 190 akcji wymierzonych w obiekty jego gospodarki wojennej i administracji.

 

Wzmożenie działalności bojowej

 

Armia Ludowa, realizując politykę „wyciągniętej ręki”, była otwarta na współdziałanie z innymi siłami prowadzącymi walkę z okupantem, co podkreślano na każdym kroku. Rękę tę często odrzucano na skutek odgórnych zakazów i zohydzającej AL propagandy. Mimo to na polu walki dochodziło nieraz do współdziałania AL i partyzantów radzieckich z oddziałami BCh i AK, m.in. w wielkiej bitwie w Lasach Janowskich i Biłgorajskich (9-25 czerwca 1944 r.), w obronie „Republiki Pińczowskiej” (na przełomie lipca i sierpnia 1944 r.), a zwłaszcza w Powstaniu Warszawskim, w którym oddziały AL walczyły wspólnie z powstańcami z AK. Wtedy to z Armią Ludową połączyły się Polska Armia Ludowa i Korpus Bezpieczeństwa, politycznie związane z PPS-Lewicą, Stronnictwem Polskich Demokratów i innymi formacjami lewicowymi i centrowymi, które wraz z PPR i RPPS utworzyły Powstańcze Porozumienie Demokratyczne i uznały zwierzchnictwo KRN.

Poza wyżej wymienionymi, do większych walk i bitew stoczonych przez partyzantów AL należą m.in. bitwy pod Rąblowem (14 maja), w Lasach Parczewskich (19-21 lipca), pod Ewiną (12 września), w lasach Siekierno-Rataje (6 października), pod Parciakami w przasnyskiem (26 października), oraz przebicie się przez front pod Chotczą (28 października) i w rejonie Turbacza na Podhalu (13-18 grudnia 1944).

Aż do wyzwolenia oddziały AL toczyły ciężkie walki z usiłującymi spacyfikować swoje zaplecze siłami policji hitlerowskiej, SS i Wehrmachtu i jeszcze po styczniu 1945 r. zwalczały wycofujących się i rozproszonych po lasach niedobitków hitlerowskich.

Nasilenie działalności bojowej AL było jedną z przyczyn znacznego wzrostu liczebnego jej szeregów. Od stycznia 1944 r. wzrosły one pięciokrotnie i wliczając w to straty bezpowrotne (około 8 tys. poległych i aresztowanych), liczyły one – na postawie szczegółowych wyliczeń M. Wieczorka, według najwyższych stanów poszczególnych okręgów – ok. 54 tys. żołnierzy. Liczebność oddziałów partyzanckich AL podniosła się kilkakrotnie – do 9 tys. ludzi. Nie uwzględniono w tej liczbie oddziałów podległych bezpośrednio Sztabowi Polskich Partyzantów, które nie podporządkowały się dowództwu AL, gdyż nie uzyskały na to zgody tego sztabu.

Takiego tempa rozwoju w tak krótkim czasie nie miała żadna inna organizacja polskiego ruchu oporu, choć AK i BCh znacznie przewyższały AL swoją liczebnością. Szczególnym osiągnięciem AL było stworzenie ośrodków walki z okupantem na ziemiach włączonych do Rzeszy – na Śląsku, w Zagłębiu i na Mazowszu Północnym. Organizacje w Łodzi (bardzo liczna), we Włocławku i w Poznaniu jeszcze w 1943 r. zostały rozbite przez gestapo i nie doczekały się przekształcenia w AL.

 

Plebejski nurt walki o wyzwolenie

 

Armia Ludowa była pierwszą w historii siłą zbrojną polskiego ruchu robotniczego, wyrosła z plebejskiego nurtu walki o wyzwolenie narodowe i społeczne. Wychowywała swoje kadry w duchu patriotycznym, opierając się na polskich tradycjach niepodległościowych, a także w duchu solidarności ze wszystkimi ludźmi uciskanymi, bez względu na ich narodowość i religię, co znajdowało konkretne odbicie m.in. w składzie jej oddziałów, w których było niemało zbiegłych z gett polskich Żydów i zbiegłych z obozów jenieckich żołnierzy radzieckich.

Zgodnie z dekretem KRN z 21 lipca 1944 r. o utworzeniu Wojska Polskiego, AL stała się w całości jego częścią składową. Jej działające w okupowanej części Polski oddziały stały się odtąd jednostkami WP operującymi na tyłach wroga. Naczelnym dowódcą został gen. Michał Żymierski.

W tym artykule nie jest możliwe pełniejsze opisanie działalności AL. Bardziej konkretne ujęcie jej dziejów można znaleźć w pracach historyków (M. Wieczorek, A. Przygoński, J. Pawłowicz i inni, których z braku miejsca nie wymieniam), oraz w mojej niedawno opublikowanej pracy pt. „Armii Ludowej dylematy i dramaty”.

Trzeba jednak i tu przypomnieć o rzeczach najważniejszych: o bohaterstwie i poświęceniu życia i zdrowia żołnierzy AL w walce o niepodległość Polski, o poniesionych przez nich już po wojnie ofiarach w walce o stabilizację i odbudowę kraju, o bezpieczeństwo jej obywateli. Ci – już niestety nieliczni – którzy doczekali obecnej 60. rocznicy, przebyli trudną drogę walki o niepodległość i pracy dla Polski. Doceniała to zawsze światła część społeczeństwa polskiego. Wypada przypomnieć słowa prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego skierowane we wrześniu 2000 r. do byłych żołnierzy AL. – uczestników bitwy pod Ewiną: „To Wasze – wczoraj partyzantów i żołnierzy, a dziś kombatantów i weteranów – oddanie i poświęcenie zapoczątkowało drogę ku wolnej Ojczyźnie. Poczucie obowiązku wobec narodu oraz wola walki kształtowały postawy żołnierza i partyzanta polskiego, jego patriotyzm oraz niezłomność w działaniu. Polska Wam za to dziękuje.”

Niestety, niezasłużone upokorzenia i krzywdy, jakich do dziś doznają byli żołnierze AL, publikowane kosztem społecznych środków ohydne oszczerstwa i paszkwile naruszające ich godność osobistą i chlubne tradycje formacji, z którą związali swoje życie, nader często są przyczyną rozgoryczenia i zniechęcenia wielu z nich. Wielu pozbawiono uprawnień kombatanckich za to, że zostali wcieleni do służb państwowych RP. Jednak nie załamują się, wierząc, że doczekają się jeszcze sprawiedliwej oceny swojej walki i osobistej satysfakcji.