Różne oblicza
 


Popierająca "plan Hausnera" SDPL od początku miała zasłużenie złą markę u tzw. nowej radykalnej lewicy i alterglobalistów. Wystarczy wspomnieć dywagacje Piotra Ciszewskiego czy wstępniak z "Dalej!" ("Czerwona kartka"). Etykietka "liberałów i socjalzdrajców" nie na wiele się jednak zdała, skoro pomysł regularnych konsultacji Klubu Parlamentarnego Socjaldemokracji Polskiej ze związkami zawodowymi zgłoszony przez Jolantę Banach, nie tylko przyciągnął przedstawicieli central związkowych (Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień' 80", Związku Zawodowego "Kadra", Forum Związków Zawodowych oraz OPZZ, przy usprawiedliwionej nieobecności NSZZ "Solidarność"), ale i zyskał uznanie portalu internetowego lewica.pl.
Nie przypadkiem reklamowany zwrot SDPL w stronę związków zawodowych odnotowali na portalu lewica.pl Marcin Rzepecki i Bartłomiej Kacper Przybylski. Ten ostatni wyraża przy tym przekonanie, że pod szyldem socjaldemokracji można "budować uczciwą, niepopulistyczną, KONSEKWENTNIE LEWICOWĄ partię polityczną". W ten oto sposób "najszerszy pluralizm", różnorodność i kolejny antyszczyt owocują zwrotem w kierunku socjaldemokracji, która umiejętnie wkracza na szerokie pole związkowe, nie napotykając nawet na przeciwdziałanie ze strony SLD utrzymującej pozycje w OPZZ i w przybudówkach.
Zwrot ten uświadamia jednocześnie, że mrzonką jest wiara w odpuszczenie przez pragmatyczną socjaldemokrację pola związkowego. Pustych pól nie ma. Mamy jedynie do czynienia z brakiem "rewolucyjnego kierownictwa" i z "segmentacją" radykalnej lewicy, która nie potrafi przełamać impasu. Dowiodły tego choćby bezowocne poczynania tzw. radykalnej antykapitalistycznej lewicy (PLAn, Komitet Wyborczy Nowej Lewicy).
Trudno sobie nawet wyobrazić, aby na apel NL czy PLAn odpowiedziały centrale związkowe czy choćby Konfederacja Pracy OPZZ.
Próby przełamania marginalizacji w oparciu o ruch No Global czy "pluralistyczną partię antykapitalistyczną" kończą się więc oddaniem inicjatywy socjaldemokratom wszelkiej maści lub ruchowi "wolnościowemu". Ewolucja tego ruchu w kierunku anarchosyndykalizmu czy anarchokomunizmu, zauważona przez P. Ciszewskiego ("Po antyszczycie"), stawia grających na "pluralistyczną partię" na z góry przegranej pozycji. Niechęć "nowych ruchów społecznych" i "wolnościowców" do form partyjnych eliminuje propagatorów koncepcji "pluralistycznej partii" z walki o ruch No Global ograniczając pole manewru do uchodźców ze "starych" partii lewicowych i grupek, które na tym polu nie są w stanie przecież sprostać socjaldemokracji.
W Polsce sytuacja dodatkowo komplikuje się ze względu na zwaśnienie grup związanych ze Zjednoczonym Sekretariatem ("Nowy Robotnik", NLR, środowisko związane z Z.M. Kowalewskim), które każde po swojemu realizuje model "najszerszego pluralizmu". Segmentacja "rozwiązania pluralistycznego" przyczynia się do oddania inicjatywy socjaldemokracji, która w każdym układzie (i pod różnymi postaciami) odgrywa rolę decydującą, o czym świadczy chociażby utrzymanie starego hasła socjaldemokracji - Europy Socjalnej, które w warunkach polskich sprowadza się do afirmacji linii Banach-Miżejewski, z minimalnym dochodem gwarantowanym i niewystarczającą osłoną socjalną państwa.
Segmentacja i nieobecność lewicy rewolucyjnej czy rewolucyjnego ruchu robotniczego umożliwia socjaldemokracji przegrupowanie, a nawet daje nadzieję na rozszerzenie wpływów w ruchu związkowym. Proces przegrupowania zamknie zapewne ponowne zjednoczenie partii socjaldemokratycznych.
Takie rozwiązanie w skali makro przewidują i opisują francuscy "grantowcy" i Lutte Ouvriere wyciągając z tego wszakże odmienne wnioski organizacyjne. O ile "grantowcy" opowiadają się w tej sytuacji za entryzmem wewnątrz szerokiej, tradycyjnej partii robotniczej (konkretnie we Francuskiej Partii Komunistycznej), o tyle Lutte Ouvriere działa na rzecz nowej rewolucyjnej partii komunistycznej.
Uwzględniając "pluralistyczne" doświadczenie włoskiej Partii Odrodzenia Komunistycznego możemy skonstatować, że "odrodzenie" ruchu komunistycznego może mieć różne oblicza. Daleko nie zawsze musi odbywać się na postulowanych przez nas rewolucyjnych i klasowych zasadach. Mając do wyboru różne drogi i różne oblicza "komunizmów" pozostaniemy wierni zasadom, stawiając w dowolnych okolicznościach rewolucyjny marksizm nad "rozwiązania demokratyczne" i pluralistyczne "pielgrzymki do Porto Alegre".

17 maja 2004 r.
W.B.