"Mienszewickie gówno"
Nie prowadzimy "walki na noże z GPR", więcej - chcieliśmy nawet wstąpić do tej
grupy; nie licytujemy się we "wzajemnej nienawiści" ze "spartakusowcami", więcej
- prowadzimy z nimi merytoryczną dyskusję. Nie zwalczamy LBC, choć na wzajemność
nie liczymy.
Nie zawieraliśmy żadnych "niedotrzymanych umów" ze Zbigniewem M. Kowalewskim,
więcej - dopiero po tym, jak po raz kolejny uznał on współpracę z nami za
niemożliwą, opublikowaliśmy korespondencję.
Nie interesują nas konflikty personalne i sprawy ambicjonalne, więcej - nie
obrażamy się na nikogo i nie stawiamy warunków wstępnych ani reformistom, ani
rewolucjonistom.
Nie jesteśmy lewakami. Nie krytykujemy dojrzałego Marksa za wykorzystywanie
Międzynarodówki do "sekciarskich walk z przeciwnikami politycznymi", ani starego
- za reformizm.
Nie propagujemy bezkrytycznie doświadczeń II Międzynarodówki, więcej -
odcięliśmy się od "marksizmu II Międzynarodówki" już w pierwszej polemice z
Tomaszem R. Wiśniewskim. Odcinamy się również od terroryzmu i propagandy
terrorystycznej.
Nigdy nie twierdziliśmy, że "nasz portal w odróżnieniu od innych jest skierowany
do proletariatu". Nie jesteśmy "sztabem" rewolucji, ani Grupą Samorządności
Robotniczej. Nie przypisujemy Marksowi reformizmu, a Leninowi lewactwa. I może
właśnie dlatego jesteśmy zainteresowani współpracą z pozostałymi grupami i
środowiskami - zarówno z "reformistami", jak i "rewolucjonistami", i to mimo
"bloku odmowy" i ostrej krytyki.
Nie uważamy, jakoby "nasza linia była jedynie słuszna"; jednocześnie nie
uznajemy za prawdziwe twierdzenia, że "każde ugrupowanie posiada swoją prawdę".
Dyskusję prowadzimy pryncypialnie i twardo właśnie po to, by "zmieniać
stanowiska" i "niby prawdy", a przede wszystkim - zmieniać świadomość klasową.
"Jałowość kontrowersji w łonie lewicy" nie jest dla nas "oczywista". Jesteśmy
głęboko zainteresowani kontynuowaniem debat nawet z LBC i ze "spartakusowcami".
Sądzimy, że możliwy jest "trudny racjonalizm" i "polemiki prawdziwie obiektywne
i konstruktywne". Sporów teoretycznych nie uważamy za jałowe.
Nie jesteśmy zainteresowani dyskusją "tylko na lewicy rewolucyjnej". Od początku
krytykowaliśmy Porozumienie Lewicy Antykapitalistycznej; wciąż jednak jesteśmy
za reaktywacją porozumienia na zdrowych zasadach.
Nie "gloryfikujemy metody parlamentarnej", ale również nie uchylamy się od
wykorzystania możliwości z tym związanych. Otwarci jesteśmy także na dyskusję z
prawicą, nawet skrajną.
Nie żądamy od nikogo odpowiedzi na nasze teksty czy polemiki, ani "afirmacji
naszej osobowości politycznej", choć zainteresowani jesteśmy dyskusją.
Nie uważamy, jakoby na obecnym etapie rozstrzygający miał być "stosunek do walki
zbrojnej".
Z całą powagą studiujemy historię KPP i polskiego ruchu robotniczego. Uważamy
tradycje polskiego ruchu robotniczego za nie gorsze od innych, a KPP nie
postrzegamy jako agentury czy "partii uzależnionej od zagranicznych mocodawców".
Co więcej, uczymy się także i od "wiecznych entrystów" i reformistów, a nawet od
oportunistów. Eklektyzmu nie szukamy na polu walki, tylko w teoretycznych
naleciałościach.
Twórczego rozwijania marksizmu nie mylimy z eklektyzmem, a "propagandy czynem" z
sytuacją rewolucyjną.
Za insynuację zaś uznajemy twierdzenie, jakoby Piotr Strębski skontaktował
"walczące pielęgniarki z podsekretarzem stanu w resorcie Hausnera".
Nie organizowaliśmy zebrań Nurtu Radykalnego PPS, jedynie użyczyliśmy lokalu.
Dyskutując zażarcie z Piotrem Ikonowiczem nie "otarliśmy się o reformizm", a
działając w "Solidarności" nie przyczyniliśmy się w najmniejszym nawet stopniu
do restauracji kapitalizmu.
Podsumowując:
Podpierając się autorytetem "spartakusowców", a konkretnie MLT (Marks, Lenin,
Trocki - Grota) przyznajemy, że tylko "mienszewickie gówno" nie może zrozumieć
istoty rewolucjonizmu LBC.
18 maja 2004 r.
Ewa i Włodek