Styczne rodzą wytyczne
Jak na promocję portalu Dyktatura Proletariatu (www.dyktatura.info), dwie
dyskusje (z LBC i spartakusowcami) to nie bagatelka.
Tymczasem, właśnie brak debat i dyskusji, to ewidentny przejaw uwiądu kultury, w
tym tej politycznej, tak charakterystyczny dla obecnej chwili.
Nie możemy zatem narzekać. Podniesienie poziomu debat leży w zasięgu ręki, o
czym przekonuje nas nie tyle powrót do formy C. Cholewińskiego i wymuszone
milczenie pozostałych spartakusowców (uzupełniają lektury - biorą korepetycje?),
co skrytykowanie przez C. Cholewińskiego namiastki frontów ludowych. Czyżby tym
samym dostrzegł on wreszcie sens inicjacji jednolitego frontu robotniczego?
Tak czy inaczej, takie postawienie sprawy pozwala różnicować i ukierunkowywać
działania, a nawet poszukiwać stycznych - co się chyba nikomu nie śniło.
Najmniej zaś Antyburżujowi i spartakusowcom.
Zainicjowana przez NLR dyskusja na temat Kronsztadu na Indymediach pokazuje, że
styczne pojawiają się wówczas, gdy lewica rewolucyjna, czy też grupy aspirujące
do tego miana upomną się o prawdę historyczną, nie unikając przy tym polaryzacji
stanowisk w tzw. ruchu No Global. Gdy wręcz starają się mówić własnym,
rozpoznawalnym głosem, gdy nad mimikrę, partyjniactwo i apologetykę przedkładają
dyskusję o sprawach zasadniczych. Dopiero wówczas możliwe jest poszukiwanie
płaszczyzn współpracy.
Rzecz w tym, że dyskusja o sprawach zasadniczych, nawet w otoczce historii,
nawet tak nieśmiała, polaryzuje stanowiska i zmusza lewicę rewolucyjną do
ujawniania priorytetów, jakimi się kieruje. To z kolei prowadzi do konstatacji,
że siłę daje nie pozycja w skonfliktowanym ruchu okupiona mimikrą i owocująca
procesami dostosowawczymi, lecz zwartość ideowa własnej formacji. Przy czym
apologetyka i partyjniactwo osłabiają pozycje tych tylko grup, które nie nawykły
do otwartej dyskusji. Za "oblężoną twierdzą", milczeniem czy epitetami nie da
się skryć ograniczeń i skłonności do manipulacji, które na polaryzującej się
scenie politycznej stają się, ni stąd ni zowąd, bezużyteczne.
Strony konsolidują się ceniąc jedynie przewidywalnych sojuszników. Powrót
formacji na scenę polityczną ma wymiar fundamentalny - styczne rodzą wytyczne.
Spór wokół Kronsztadu tak naprawdę sprowadza się nie do płaskiego,
ideologicznego i propagandowego pojęcia totalitaryzmu i jego stosunku do
bezprzymiotnikowej demokracji, lecz do treści klasowych i form dyktatury
proletariatu. Wokół tej kategorii polaryzuje się scena polityczna.
To dyktatura proletariatu określa względnie trwałe sojusze i rozstrzyga losy
rewolucji. Znalezienie oparcia dla dyktatury proletariatu w żywiołach rewolucji,
w zmieniających się nastrojach społecznych, to być albo nie być rewolucji.
Rewolucja ogniskuje w sobie nie tylko zadawnione konflikty, ale i nowe, często
sprzeczne ze sobą tendencje, które nakładają się na główny konflikt klasowy
między proletariatem a burżuazją.
1 czerwca 2004 r.
E.B. i W.B.