Tekst pochodzi ze strony Stowarzyszenia Marksistów Polskich http://republika.pl/smp/ . Może by przetłumaczyć i wystawić sztukę o której jest mowa?


 Marian Dobrosielski

POWRÓT MARKSA



Znany francuski tygodnik "le nouvel Observateur" opublikował specjalny zeszyt pt. "Karol Marks - myśliciel trzeciego milenium?" 1 Licząca 100 stron bogato i bardzo pomysłowo ilustrowana publikacja zawiera 27 esejów profesorów uniwersytetów francuskich, amerykańskich, angielskich, publicystów, wydawców czasopism oraz zwięzłą prezentację 19 sylwetek osób, które wpłynęły na Marksa oraz tych, które działały i tworzyły pod wpływem Marksa.

Jean Daniel, założyciel czasopisma w artykule wstępnym "Dziwna potrzeba Marksa" (str. 4-5) cytuje Raymonda Arona: "Marks jest przede wszystkim socjologiem i ekonomistą kapitalizmu... Myśl Marksa jest określoną interpretacją sprzecznego czy antagonistycznego charakteru społeczeństwa kapitalistycznego" ("Etapy myśli socjologicznej", 1976).

Przytoczone cytaty Arona wyjaśniają - zdaniem Daniela - aktualność myśli Marksa, dotyczącej "kapitalizmu, jego historii, funkcjonowania, sprzeczności, walki klas". Daniel przypomina jak to Michel Rocard wyjaśniał niedawno, że "wszystkie nieszczęścia lewicy biorą się stąd, iż nadal nie zrozumiała, że kapitalizm zwyciężył. Inaczej mówiąc, że Marks umarł. To jest ten sam Rocard, który w swych młodzieńczych latach co pięć lat dobrowolnie ogłaszał nie śmierć Marksa lecz śmierć kapitalizmu". Skąd my to znamy?

Daniel uważa, że Marksa krytyka społeczeństwa przemysłowego jest nadal ważnym źródłem i narzędziem pracy historyków, socjologów, ekonomistów, filozofów. "Bez marksowskiej filozofii alienacji np. trudne do wyobrażenia byłyby dzieła Fernanda Braudela, Michela Foucault czy Pierre'a Bourdieu". Rozpad Związku Radzieckiego był wprawdzie - zdaniem Daniela - wyrazem śmierci swoistej formy marksizmu, ale zwycięstwo USA nie oznaczało śmierci Marksa. "Jeśli stawia się ideał wolności ponad ideał równości, wartości konkurencji ponad wartości solidarności i uważa się, że kapitalizm jest systemem samoregulującym się w cudowny sposób, to należy też bacznie przyjrzeć się wydarzeniom, które wstrząsają społeczeństwa i mobilizują je do walki przeciw globalizmowi i arbitralności imperium amerykańskiego". Takie wydarzenia jak np. olbrzymie skandale w wielkich korporacjach amerykańskich zaktualizowały bardziej problem sprzeczności i zachwiały wiarę w definitywne zwycięstwo kapitalizmu. Tyle z wstępnego artykułu Daniela.

Cykl apologetycznych i krytycznych esejów dotyczących różnych aspektów myśli Marksa poprzedzony jest fragmentem jednoaktówki wybitnego amerykańskiego historyka, Howarda Zinna, pt. "Marks w Soho" (str. 6-9). Wystawiona po raz pierwszy w 1995 roku w Waszyngtonie była często wznawiana. Jest tłumaczona na wiele języków (ale nie na polski). Motywem sztuki jest fikcyjne przybycie Marksa do Nowego Jorku by opowiedzieć jego obecnym mieszkańcom o swoich przeżyciach w londyńskim Soho i wykazać, że jego krytyka kapitalizmu jest nadal aktualna. Kilka tylko zdań Marksa z tej sztuki. "Czytałem wasze gazety. Głoszą, że moje idee są martwe! Ale to nic nowego. Ci klauni powtarzają to od ponad wieku." Podając przykłady z aktualnego niesprawiedliwego podziału dochodu narodowego w USA, Marks mówi: "Czy nie mówiłem sto pięćdziesiąt lat temu, że w kapitalizmie bogactwo będzie wzrastać w olbrzymi sposób, lecz równocześnie, że bogactwo to będzie skoncentrowane w rękach coraz mniejszej liczby osób?". "Wielu uważa, że rozpad Związku Radzieckiego oznaczał śmierć komunizmu. Czy ci imbecyle wiedzą co to komunizm? ... Czy czytali kiedykolwiek "Manifest" który napisaliśmy razem z Engelsem?". "Przyznaję, nie zdawałem sobie sprawy z nadzwyczajnej zdolności przetrwania kapitalizmu. Nie wyobrażałem sobie, że zaistnieją lekarstwa utrzymujące przy życiu chory system. Wojna utrzymująca przemysł zbrojeniowy i oszałamiająca ludzi do tego stopnia nacjonalizmem, że zapominają o swej nędzy. Religijni fanatycy obiecujący masom powrót Jezusa. Znam Jezusa. Nie przygotowuje się do powrotu". "Tak, kapitalizm dokonał cudów bez precedensu w historii - w nauce i technologii. Lecz równocześnie kopie swój własny grób. Jego nienasycony apetyt zysku - więcej! więcej! więcej! tworzy świat chaosu. Przekształca wszystko - sztukę, literaturę, muzykę, piękno - w towar do kupna i sprzedaży. Przekształca istoty ludzkie w towar". "Ale ludzie nie są idiotami. Pamiętam słowa waszego prezydenta Lincolna, który twierdził, że nie można oszukiwać wszystkich ludzi przez cały czas. Zdrowy rozsądek, pragnienie dla siebie szacunku i sprawiedliwości połączą ich". Świetną ilustracją tego fragmentu to Marks na iglicy najwyższego budynku w Nowym Jorku - (Empire State Building), ze zwycięsko wzniesionym w ręce "Kapitałem".

Anthony Arnove, redaktor "Socialist Revue" pisze w eseju "Marks w krainie wuja Sama": "Nigdzie na świecie śmierć marksizmu nie była proklamowana tak głośno i tak często jak w USA". (Jeszcze w bieżącym roku Amerykanie przyznali milionową nagrodę za rzekome uśmiercenie marksizmu). Arnove pisze: "Również i obecnie często powtarza się, że Amerykanie są społeczeństwem bezklasowym, że socjalizm jest obcą, cudzoziemską ideologią, że Amerykanie są narodem błogosławionym przez Boga, którego George W.Bush prosi w zakończeniu swych przemówień by nadal błogosławił Amerykę".

Arnove przytacza dane opublikowanego w 2003 roku przez "Business Week" raportu, z którego wynika, że 365 menadżerów największych przedsiębiorstw amerykańskich zarobiło w 2002 roku średnio 13,1 miliona dolarów. Jest to 531 razy więcej od średniego zarobku zwykłych pracowników. Menadżerowie ci zarabiali 50.384 dolarów dziennie - a więc dwa razy tyle co zwykły pracownik w ciągu roku. Dochód 400 najbogatszych ludzi w USA wzrósł w latach 1992-2000 czterokrotnie, do przeciętnej 174 milionów dolarów w 2000 roku. Pogłębiająca się dysproporcja dochodów oraz wiele innych zjawisk nierówności i niesprawiedliwości społecznej skłania coraz więcej ludzi do poważnego traktowania idei Marksa. "Marksistowskie czasopisma: "International Socialist Reviev", "Monthly Reviev", "Socialist Worker" znacząco zwiększyły swe nakłady. Socjalistom przychodzi coraz łatwiej zwalczać mit o śmierci marksizmu wraz z Ceauşescu i Politbiurem". W październiku 1997 roku popularny miesięcznik New-Yorker ogłosił Marksa "nowym wielkim myślicielem".

Arnove omawia na dwu bitych stronach druku przejawy rosnącego sprzeciwu w USA przeciw wojnie i okupacji Iraku. Od czasów wojny w Wietnamie nie było w USA tak potężnych manifestacji antyrządowych. "Sprzeciw antywojenny połączył się z gniewem milionów ludzi niezadowolonych ze swej sytuacji materialnej i z uszczuplenia wolności obywatelskich po 11 września 2001. Ponad sto rad miejskich i setki organizacji związkowych uchwaliły rezolucje przeciw wojnie w Iraku. Fakty te są znane czytelnikom "Dziś" nie będę więc ich przytaczał. Wspomnę jedynie, że Arnove stwierdza, iż często sprzeciw ten jest wyrażany w kategoriach marksistowskich. Tak np. jeden z lokalnych związków zawodowych w Chicago uzasadnia swój sprzeciw wobec wojny Busha w Iraku m.in. tym, że "nie mamy żadnych spornych problemów z mężczyznami, kobietami i dziećmi klasy robotniczej w Iraku, którzy będą najbardziej dotknięci przez wojnę" oraz, że "miliardy dolarów wydawanych na organizację i dokonanie tej inwazji są miliardami, które powinny być przeznaczone dla naszych szkół, naszych szpitali, naszych mieszkań, dla naszego społecznego bezpieczeństwa".

Arnove przypomina, że podczas wojny w Wietnamie, Martin Luther King, który zastrzegał się, że nie jest marksistą, miał bardzo podobne podejście jak związkowcy z Chicago. Mówił: "W naszym kraju jest 40 milionów biedoty, i pewnego dnia powinniśmy postawić pytanie: "Dlaczego w Ameryce jest 40 milionów biednych?" A kiedy zaczyna się stawiać takie pytania, podnosi się problem systemu ekonomicznego i bardziej sprawiedliwego podziału bogactw. Kiedy stawia się takie pytania zaczyna się podważać gospodarkę kapitalistyczną ... I patrzcie, moi przyjaciele, kiedy zastanawiamy się nad tym, zaczynamy pytać "Do kogo należy ropa naftowa?" i "Do kogo należą surowce?" i "Dlaczego musimy płacić rachunki za wodę w świecie złożonym w dwu trzecich z wody?". Pytania, które postawił Martin Luther King są ponownie stawiane dzisiaj." Tyle o Amerykanach. Wróćmy do Francuzów.

Georges Labica, profesor Uniwersytetu Paris X Nanterre, w eseju "Powrót Marksa" (str. 10-13) stwierdza, że myśl Marksa, jeszcze do niedawna uważana za anachroniczną "jest obecnie uznawana za nieodzowną dla zrozumienia i przekształcenia świata kapitalistycznego". Neoliberalizm nie baczny na fiasko swych przepowiedni i kontynuuje swą globalistyczną politykę powiększania zysków za wszelką cenę. Ale równocześnie mnożą się "niezliczone reportaże i świadectwa świadków o głodzie w Etiopii, o przymusowej pracy i prostytucji dzieci w Azji Południowo-Wschodniej, o statusie kobiet w Arabii Saudyjskiej, o super wyzysku imigrantów w Andaluzji, czy handlu organami ludzkimi w Ameryce Łacińskiej". "Od słynnego 11 września 2001 roku, debaty dotyczące bezpieczeństwa i terroryzmu służą legalizacji i zapewnieniu Stanom Zjednoczonym bezprecedensowej globalnej hegemonii... To nie jest świat, w którym chciałoby się żyć".

15 lutego 2003 roku "społeczeństwa świata nie pomyliły się, kiedy po raz pierwszy w skali globalnej podniosły z olbrzymią siłą swój głos przeciw hegemonizmowi wojenno-imperialistycznemu". "Liczne ruchy, które rozwijają się we Francji i na całym świecie, mimo ich różnorodności i często sprzeczności, doprowadzą w końcu do otwarcia drogi wyzwolenia.

Włoszka Rossana Rossanda, założycielka lewicowego dziennika "Il Manifesto" w 1971 roku i kierowniczka Domu Kultury w Mediolanie, jest autorką eseju p.t. "Pasja równości". Ciekawe są jej rozważania na temat związków między określoną teorią czy ideologią a jej realizacją, która nieuchronnie rodzi różne interpretacje, wypaczenia, konflikty, emocje, nadzieje. Rossanda proponuje oryginalną interpretację myśli Marksa. Za jedno z jej głównych źródeł uważa ideały Rewolucji Francuskiej.

"Co było esencjonalnym źródłem Rewolucji? Deklaracja z 1789, która twierdzi, że "ludzie rodzą się wolni i równi w swych prawach". To nie jest stwierdzenie faktów rzeczywistości. Ludzie bowiem nigdzie nie rodzą się wolni i równi w prawach. Jest to teza aksjologiczna, etyczno-polityczna, która wskazuje na obowiązek jej realizacji... Równocześnie wbrew tej deklaracji równości odmawia się najbardziej elementarnego i najbardziej symbolicznego z praw - prawa wyborczego - kobietom, niewolnikom, służącym, ... Równość formalna kamufluje rzeczywiste nierówności". To ewidentne oszustwo przyczynia się do namiętnej debaty na temat nierówności i do narodzin "pasji równości", która wydaje się być silniejszą od "pasji wolności".

Marks podziela tę pasję równości, pasję przeciw niesprawiedliwości i jako pierwszy przypisuje tworzenie tej niesprawiedliwości kapitalizmowi jako określonemu systemowi produkcji. "Nierówność rządzi potrzebami i rynkami. Ona jest motorem kapitalistycznej produkcji i reprodukcji". "Niektóre strony "Manifestu" opisują dokładnie globalizację. Marks nie pokłada żadnej nadziei w archaicznych formach oporu, do których zaliczyłby terroryzm, rewolty etniczne, nacjonalistyczne, czy religijne. Nie wychodzi się z kapitalizmem krokiem raka. Taki jest Marks, który żyje".

Laurent Joffrin, redaktor "Nouvel Observateur" w eseju "Altermarksizm" próbuje wykazać, że ruch alterglobalistyczny reprezentowany przez Porto Alegre jest w zasadzie altermarksizmem. "Jest on bowiem antykapitalistyczny, odrzuca "wolny rynek", krytykuje multinarodowe korporacje, i nawet Giełdę. Chce zorganizować biednych i odtrąconych w międzynarodowym ruchu politycznym, przeciwstawiającym się "logice towaru". Jest on w tym spadkobiercą marksizmu. Jest on ostatnim potomkiem starego Karola".

" "Inny świat jest możliwy" mówią alterglobaliści. To mglista formuła powiedziałby Karol. Słowo "możliwy" jest w pewnym sensie idealistyczne i naiwne. Inny świat, o którym się mówi, to społeczeństwo socjalistyczne, które prędzej czy później nastąpi po kapitalizmie ... Ten inny świat nie jest możliwy. Jest konieczny".

Rozpisałem się. Zdołałem w dużym skrócie przedstawić jedną trzecią treści omawianej publikacji, a tu wyczerpuje się limit stron określony przez Redakcję. Ograniczę się więc do zasygnalizowania niektórych tytułów pozostałych esejów i do kilku ogólnych uwag. Oto one: "Marksistowska rewolucja nie nastąpiła", "Potworne dzieci Marksa" ... "Dialektyka o ludzkiej twarzy", "Darwin, brakujące ogniwo Marksa", "Towar czyli logika wartości". "Marks filozof: materialista, niestety!"

Nad tym ostatnim esejem pragnę się - pro domo sua - nieco zatrzymać. Jego autorem, jest emerytowany profesor filozofii Sorbony, Marcel Conche. Jest autorem licznych dzieł filozoficznych m.in. "Żyć i filozofować" (1992), "Wyznania filozofa" (2003), "Jaka filozofia jutra?" Marcel Conche przypomina, że w 1992 roku zapytany w jednym z wywiadów, co u niego pozostało z marksizmu?, udziela obszernej odpowiedzi, z której odnotuję: "Jeśli przez marksizm rozumiemy zbiór idei samego Karola Marksa to podzielam jego poglądy dotyczące ekonomii politycznej, ale sam nie mam tu nic do dodania." Nierównomierny i niesprawiedliwy podział dóbr materialnych jest faktem, który należy wyjaśnić. I Marks to wyjaśnił. Czy to znaczy, że jestem marksistą? Nie tak jak nie jestem newtonczykiem, choć uznaję jego teorię grawitacji, jako olbrzymie osiągnięcie naukowe. "Ja nie jestem marksistą" twierdził Marks, dając do zrozumienia, że nie uważa siebie za marksistę, tak jak Newton nie uważał siebie za newtonczyka. O to chodzi w nauce, która jest bezosobowa, to przestrzeń jest euklidesowa, lecz nie geometra". W pełni podzielam ten pogląd. Uważałem i uważam Marksa przede wszystkim za genialnego naukowca w dziedzinie ekonomii i socjologii, porównywalnego do Kopernika, Newtona, Darwina czy Einsteina w ich odpowiednich dziedzinach.

Marks był nie tylko naukowcem. Conche stawia pytanie czy Marks był filozofem i tu wyraża swe wątpliwości. Przypomina do znudzenia powtarzaną XI tezę o Feuerbachu: "Filozofowie dotąd interpretowali świat, chodzi o to aby go zmienić". "Zapewne należy zmienić świat widząc niesprawiedliwość i cierpienie, które w nim panują! Ale od kiedy ma to być rolą filozofa? Filozofia definiuje się jako poszukiwanie Prawdy... Filozof ma więc pasję poszukiwania prawdy. Czy to była też pasja Marksa? Nie - ponieważ nie może on zapomnieć ludzi. Pasją Marksa jest pasja moralna".

To prawda, że głównym motywem badań naukowych Marksa, których wynikiem był "Kapitał" były bodźce moralne. Nie zgadzam się tu z Conchem i sądzę, że pasja poszukiwania prawdy i pasja moralna mogą być i są u Marksa pasjami uzupełniającymi się. Conche'owi bliższa jest "natura moralna" Kanta i zdecydowanie odrzuca wszelkie formy przemocy. Warto przypomnieć, że Marks był w gruncie rzeczy zwolennikiem pokojowej, ewolucyjnej transformacji kapitalizmu, a rewolucję traktował jako "ultima ratio" wobec oporu kapitalistów. Wyznam, że jestem zdecydowanym przeciwnikiem gwałtu, przemocy, rewolucji i wojny. Nie rozwiązują one żadnych problemów, lecz tworzą nowe i bardziej skomplikowane. Żaden z dzisiejszych gnębiących ludzkość problemów, kryzysów, konfliktów, wyzwań nie może być rozwiązany czy przezwyciężony środkami militarnymi, siłą, gwałtem, przemocą, wojną.

Conche wykazuje w sposób przekonujący, że "Marks wybawił nas od Hegla: czy bez Marksa, Nietzsche, Bergson byliby możliwi? Marks myśli w kategoriach Heraklita nie Hegla. Podaruję sobie przedstawienie uzasadnienia tezy Conche'a "o wyzwoleniu nas od Hegla" utrzymanego w bardzo specjalistycznej, filozoficznej terminologii. Jako entuzjastyczny wielbiciel logicznego pozytywizmu w młodości nabrałem szczególną awersję do Hegla, w której utwierdził mnie po wielu latach Karl R.Popper.

Conche odrzuca i słusznie filozoficzny materializm Marksa. Uważa siebie za "naturalistę", lecz nie "materialistę". Przypuszczam, że gdyby Marks żył w naszych czasach byłby też "naturalistą". Conche pisze: "Rozpoczynam filozofowanie od tego co mi się ukazuje. A to co mi się ukazuje to Natura (przyroda - M.D.) lecz nie materia. Natura jest czymś doświadczalnie danym, lecz nie konceptem; materia jest konceptem, lecz nie czymś doświadczalnie danym". Można by o tym dyskutować. Conche kończy swój esej ukłonem wobec Marksa. "Jaka filozofia jutra? Ponieważ Natura jest tym jedynym co oferuje się wszystkim ludziom, będzie to filozofia Natury. Marks uczynił ją możliwą wyzwalając nas od Hegla".

Obok 27 esejów omawiana publikacja zawiera ciekawe, krótkie, syntetyczne prezentacje 19 sylwetek osobistości z kręgu, czy jak to tytułują wydawcy "konstelacji" Marksa. Wśród nich: A.Gramsci, W.Benjamin, R.M.Horkheimer, H.Marcuse, Th.W.Adorno, J.P.Sartre, J.Habermas. Zeszyt "le nouvel Observateur" jest bardzo pomysłowo, różnorodnie, bogato ilustrowany.

Omówiona publikacja nie jest - jak mogłoby się po tytule wydawać - jednostronną, bezkrytyczną apologią myśli Marksa. Niektórzy autorzy bardzo krytycznie oceniają i odrzucają wręcz różne aspekty poglądów Marksa: filozoficzne, historyczne, dotyczące dialektyki, a nawet twierdzenia ekonomiczne. Podkreślają równocześnie jego przenikliwe wizjonerstwo, genialne naukowe nowatorstwo i widzą w nim prekursora wielu współczesnych socjologów, filozofów, historyków, pisarzy - nie mówiąc o ekonomistach. Sądzę, że omówiona publikacja powinna zaciekawić wszystkich zainteresowanych rozwojem współczesnej myśli ekonomicznej, socjologicznej, politycznej, filozoficznej, ideologicznej. Zakończę złośliwą uwagą. Mam nadzieję, że w związku z wzrastającym zainteresowaniem myślą Marksa w Ameryce, obserwować będziemy niedługo również i "powrót Marksa" do Polski.

9 grudnia 2003

Prof. Marian Dobrosielski

Przypisy:

1 .....le nouvel Observateur, hors serie Nr 52, Karl Marx - le penseur du troissieme millenaire?, October/novembre 2003.

Red: Tekst ukazał się w "Dziś" nr2/04. Przytaczamy go z niewielkimi skrótami. Na jego kanwie prof. M. Dobrosielski wygłosił w Stowarzyszeniu Marksistów Polskich referat, który wywołał burzliwą dyskusję. Swój stosunek do marksizmu Autor przedstawił w niniejszym referacie. Redakcja nie ze wszystkimi poglądami Autora się identyfikuje, choć szanuje jego prawo do własnego spojrzenia na marksizm.