Tekst pochodzi ze strony Stowarzyszenia Marksistów Polskich - http://republika.pl/smp/


Prof. Igor Timofiejuk

Socjaldemokracja na równi pochyłej



Tytuł tego artykułu z pewnością, dla większości Czytelników, którzy rozpoczną jego czytanie może się, na pierwszy rzut oka, kojarzyć z dość nudnymi rozważaniami. Rozważaniami z wieloma cytatami, koniecznie obszernymi, z programów partii, które dzisiaj mienią się socjaldemokratycznymi lub socjalistycznymi /nacisk logiczny kładę na dzisiaj, bowiem na przełomie XIX. i XX. wieku te nazwy partii znaczyły co innego/. A ponadto, z opiniami zawartymi w opasłych książkach i artykułach politologów lub socjologów myśli politycznej i społecznej. Nic z tych rzeczy. Chcę na wstępie uspokoić Szanownych Czytelników.

Stawiam określoną tytułem tezę o socjaldemokracji dla współczesnej sytuacji XX i XXI wieku na podstawie oglądu i osądu tego co się dzieje w praktyce politycznej, przede wszystkim polskiej /SLD, UP i nowego tworu - SDPL/, ale nie tylko, bo także niemieckiej SPD i brytyjskiej Partii Pracy.

I

Nowy kurs socjaldemokracja europejska przyjmuje po Rewolucji Październikowej w Rosji. Bolszewicy przedstawili inny "model" socjalizmu, niż już nieco rewizjonistyczne programy innych partii socjal-demokratycznych, które pozostały w II Międzynarodówce. Był to model socjalizmu z III Komunistycznej Międzynarodówki i jej faktycznego wodza - W. I. Lenina.

Dalsze zmiany programowe i praktyka polityczna socjaldemokracji w Europie i świecie dokonują się po II wojnie światowej, gdy owiany sławą na świecie ZSRR, dzięki heroizmowi Armii Czerwonej, stworzył obóz socjalistyczny, nazwany później etapem "realnego socjalizmu". Obóz realnego socjalizmu stał się wyraźnym członem alternatywy istniejącego w świecie kapitalistycznego systemu społecznego. Ten człon alternatywy zaczął wywierać silny realny nacisk na świat kapitalistyczny, w którym w wyniku tego nacisku zrodziła się praktyka polityczno-społeczna dająca się streścić tak: trzeba ustąpić z części, aby zachować całość. Rzecz szła o bardziej sprawiedliwy podział dochodu narodowego i nadwyżki ekonomicznej, bowiem przy dynamicznie tętniącym postępie technicznym i technologicznym szybko rosła stopa i masa wartości dodatkowej. Burżuazja rozumiała coraz bardziej, iż trzeba przesunąć nieco /zależnie od nacisku świata pracy krajów: kapitalistycznych i autentycznie dużych temp wzrostu gospodarczego w krajach obozu socjalistycznego w latach czterdziestych, pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, a także ich sukcesów w polityce społecznej/ z masy wartości dodatkowej w kierunku płac roboczych. Sprzyjała temu królująca w myśli gospodarczej tego czasu keynesowska teoria pobudzania popytu efektywnego i pamięć o dramatach Wielkiego Kryzysu lat 1929-1933. W tej sytuacji, rzec można, największe korzyści z istnienia obozu socjalistycznego odniósł świat pracy najemnej w krajach kapitalistycznych. Idzie ta a korzyść w zakresie płac, świadczeń społecznych, ogólnie poziomu życiowego.

Była to woda na młyn ideologii socjaldemokratyzmu. Od dawna skupiająca się raczej nie na wy twórczości, ale na aferze podziału dochodu narodowego socjaldemokracja uznała, że wiatr wieje w jej żagle. A była nim prosperity ekonomiczna, ujmowana np. w powiedzeniach o cudzie gospodarczymi niemieckim, czy japońskim.

Ten proces powodował z czasem wyrzucenie z programów socjaldemokracji myśli Karola Marksa, a potem w ogóle pojęcia socjalizmu, jako celu programowego. Tak się działo w wysoko rozwiniętych krajach kapitalistycznych.

Ale i z drugiej strony, tzn. obozu socjalistycznego, były także wcale znaczące podmuchy, które prostowały żagle socjaldemokratycznego skupiania się na problematyce podziału dochodu narodowego. Nie wnikając w cały szereg bardzo skomplikowanej problematyki procesów rozwoju społeczno-gospodarczego ZSRR i krajów demokracji ludowej trzeba skonstatować dwie niewątpliwe prawdy:
a/ wszystkie te kraje były zapóźnione gospodarczo, a niektóre ich regiony wręcz zacofane;
b/ po II wojnie światowej cały obóz socjalistyczny rozwijał się w warunkach nieustannego zagrożenia i wyścigu zbrojeń.

Te elementy powodowały konieczność industrializacji i w związku z tym nacisku na rozwój tych dziedzin, które tworzyły, na ówczesnym etapie materialne podstawy budowania uprzemysłowionej gospodarki. Wówczas to, m.in. z potrzeby ustalenia teoretyczno-ideowego uzasadnienia polityki forsującej przyśpieszoną industrializację, akcentowano tezę o konieczności szybszego rozwoju, mówiąc językiem K. Marksa, działu I produkcji społecznej, tzn. produkcji środków produkcji, nad działem II, tzn. produkcji środków konsumpcji. Zatem, widoki na szybki wzrost konsumpcji raczej były umiarkowane. W pierwszym etapie industrializacji, gdy likwidowana bezrobocie i tzw. "ukryte bezrobocie /przede wszystkim w rolnictwie, które to zjawisko ponownie pojawiło się w III Rzeczypospolitej/ sytuacja tworzyła widoki na pomyślność dynamicznego wzrostu konsumpcji. I efekty były, ale ów wzrost odbywał się na zasadzie wzrostu zatrudnienia, a nie wzrostu realnych płac i dochodów osobistych. To powodowało pewną dyferencjację stopy życiowej motywowanej strukturą demograficzną rodzin i gospodarstw domowych. A więc, tam gdzie do pracy szły następne osoby w rodzinie stopa życiowa rosła, zaś tam gdzie tzw. głowa rodziny była jedynym dostarczycielem dochodów - spadała.

Problemat narodził się, z pełną wyrazistością, gdy czynnik bezpośredni wzrostu - dynamika zatrudnienia był określany przez naturalny przyrost siły roboczej /wyczerpał się rezerwuar rezerwowej armii pracy/ a dynamika społecznej wydajności pracy nie potrafiła w pełni kompensować ubytku dynamiki zatrudnienia w utrzymywaniu wysokiej dynamiki wzrostu gospodarczego. Jakże proroczo, tłumaczą tę sytuację i brzmią aktualnie słowa W. I. Lenina ''...wydajność pracy - to w ostatecznym rachunku rzecz najważniejsza, najistotniejsza dla zwycięstwa nowego ustroju społecznego. Kapitalizm stworzył wydajność pracy nie spotykaną w. ustroju feudalnym. Kapitalizm może być i będzie ostatecznie pokonany dzięki temu, że socjalizm stwarza nową, znacznie wyższą wydajność pracy. Jest to sprawa bardzo trudna i wymagająca długiego czasu... " /W. I. Lenin, Wielka inicjatywa, Dzieła t.20, Warszawa 1956, s. 422/

Niestety, mimo wielkich sukcesów na wielu polach społecznych i ekonomicznych, wydajności pracy wyższej, niż w rozwiniętych krajach kapitalistycznych, gospodarka realnego socjalizmu nie osiągnęła i to, moim zdaniem, było istotną i pierwszą przyczyną upadku gospodarki centralnie planowanej. Wszystko inne: pierestrojka M. S. Gorbaczowa "Solidarność" papież i R. Reagan, to tylko elementy ważne, ale towarzyszące. Przywódcy i uczeni krajów realnego socjalizmu zapomnieli o pewnej dyrektywie K. Marksa "...trzeba by zbadać fazy określonych stopni produkcyjności w rozwoju poszczególnych narodów." /K. Marks, Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej, Warszawa 1955, s. 229/

II

Dzisiaj, po upadku ZSRR i innych krajów realnego socjalizmu, sytuacja uległa diametralnej zmianie. Dzisiaj, gdy świat socjalistyczny, jako porządku społeczno-gospodarczego nie istnieje, burżuazja uwolniona od ponad siedemdziesiątletniego strachu, odwet na pracy i jego socjalne zdobycze. Wynik: proces pogłębiania się rozwarstwienia, obszaru nędzy przy uwzględnieniu zasady touts proportions gardes, bezrobocie, koncentracja bogactwa. Przyznał to wprost były prezes FIAT G. Agnelli w wywiadzie dla " Le Monde" sprzed dziesięciu laty stwierdzając, że baliśmy się, gdy istniał ZSRR i ustępowaliśmy na rzecz świata pracy, a dziś możemy już wrócić da "normalności".

Pojawiają się więc zjawiska /idee/, które nie mogły istnieć nigdy w kanonie socjaldemokratycznej ideologii. Zilustrujmy to dwoma przykładami. Pierwszy to opinia Toni Blaira o tym, że co prawda istnieją klasy, ale społeczeństwo już nie jest klasowe. Ciekawe, jakim to zasadom i jakiej logiki to odpowiada?

Drugi przykład to pro domo sua. Polska to kraj zadziwiających paradoksów. Pierwszy miał wymiar historyczny: klasa w imieniu której i dla której interesu budowano system społeczno-ekonomiczny obaliła go i zgodziła się na wejście w objęcia kapitalizmu; a dzisiaj krzyk, że bezrobocie! Tyle, że historia gospodarcza świata nie doświadczyła nigdy fazy kapitalizmu, w której nie byłoby bezrobocia. Bezrobocie to immanentna cecha kapitalistycznego sposobu produkcji. Na początku tzw. transformacji akcentowano decydującą rolę tzw. klasy średniej. Klasa średnia, fundament socjaldemokracji, w krajach wysoko rozwiniętego kapitalizmu jest obecnie wypłukiwana ze stratyfikacji społecznej. W Polsce zaś, wręcz ta klasa średnia zanikła zanim powstała.

Inny paradoks jest bardzo świeżej daty. A mianowicie, tyczy się bieżącej polityki społeczno-gospodarczej: rząd socjaldemokratyczny czyni wszystko, aby dobrze zrobić bogatym. Rzeczywiście, najpierw przy ogólnym poparciu prawicowych partii i podobnych mediów obniża się podatek CIT do 19% wierząc, że to pobudzi inwestycje i wzrost gospodarczy. To wiara liberalno-monetarystyczna. A gospodarka kapitalistyczna rządzi się nie monetarystycznymi pomysłami, a marksowską i keynesowską zasadą efektywnego popytu. A ponadto warto przypomnieć, że lat temu obniżano CIT do poziomu 27% to też tak samo motywowano, ale logika rzeczywistości, która zawsze, góruje nad logiką teorii znowu się potwierdziła, bowiem wraz ze spadkiem stawki procentowej podatku od prawnych podmiotów następował, spadek aktywności gospodarczej, akumulacyjnej i inwestycyjnej, a zatem gasło tempo wzrostu gospodarczego osiągając w 2001 r. wartość liczbową w najbliższym otoczeniu zera. 0bniżka CIT do 19% spowodowała, znaczący ubytek w dochodach budżetu państwa. To wobec tego powstał tzw. plan Hausnera, plan, poza wieloma niezbędnymi pociągnięciami, grzebania w kieszeniach klas i warstw słabo uposażonych i biednych. Ale ci co popierali obniżkę CIT kierując się potem instynktem wyborczym akceptować planu Hausnera nie chcą a, np. przedstawiają propozycję 3 razy 15 /PIT, CIT i VAT/, którą to propozycję Z. Sadowski nazwał niemoralną. /Dziś, nr 3/04/. A więc, polska socjaldemokracja w wyniku bezideowej społecznie polityki sama sobie wbiła gwóźdź do urządzenia swego schyłku. A co znaczyło postawienie przez szefa SLD konieczności rozważenia tzw. podatku liniowego. Czy taki podatek służy ludziom świata pracy, czy ludziom kapitału? Do tej pory socjaldemokracja łączyła się zawsze z podatkiem progresywnym od dochodów osobistych. W polskiej publicystyce w dyskusji na temat podatku liniowego przywołuje się przykład Rosji, krajów nadbałtyckich, Słowacji itd. Nie wnikam w specyfikę sytuacji tych krajów, ale przy powszechnej w polskich mediach rusofobicznej orientacji podpieranie się tym przykładem jest wielką osobliwością.

A co znaczy idea szukania Trzeciej Drogi, co było jednym z zasadniczych punktów w słynnym artykule G. Schroedera i T. Blaira. Do tej pory uważało się za ową trzecią drogę właśnie socjaldemokratyzm, gdy mówiło się o kapitalizmie, tzn. krajach kapitalistycznych i krajach komunistycznych /terminologia używana w pracach sowietologicznych/, a np. Szwecję i temu podobne kraje nazywano socialist countries.

Współczesna sytuacja, a więc określanie rozwoju gospodarczo-społecznego przez przepotężne korporacje międzynarodowe oraz siłę kapitału finansowego i braku alternatywnego nacisku, przy braku ideologii pozostało socjaldemokracji tylko hasło wrażliwości społeczne. Ale coraz mniej zostaje narzędzi jego realizacji, bowiem jak z wyżej powiedzianego wynika, kapitał nie chce proporcji podziału dochodu narodowego i nadwyżki ekonomicznej w kierunku swoich niekorzyści. I dlatego rządy socjaldemokratów stały się rządami propaństwowymi, a partie partiami władzy i zatem skupiają się na działaniach naprawy finansów publicznych, np. Polska, czy też Agenda 2010 w Niemczech. A więc, kapitał żądał i spowodował, aby polityka socjaldemokracji służyła jego interesom. I to tłumaczy rzecz, którą trudno wręcz pojąć, że przy wysokim tempie wzrostu PKB i zahamowaniu tempa wzrostu bezrobocia opinia o rządach SLD-UP jest taka jaka jest. I w dodatku jest to coraz bardziej vox populi.

Ideologia i hasła wyborcze socjaldemokracji wypaliły się. Ale świat nie stoi w miejscu. Jeśli rosną nierówności dochodów i podziału bogactwa to odwieczna walka między biednymi i bogatymi nie wygaśnie. W epoce globalizacji, którą tak proroczo przewidzieli K. Marks i F. Engels w ich Manifeście Komunistycznym, rodzą się ruchy antyglobalizacyjne a raczej alterglobalistyczne. Jednoczą one różne odłamy i grupy społeczne na całym świecie. Jak dotychczas nie wytworzył ten ruch jednoznacznej i zwartej ideologii.

Struktura społeczna w kapitalistycznym świecie codziennie rodzi zapotrzebowanie na lewicowość. Ale to już nie będzie lewicowość typu. socjaldemokratycznego. Ona musi być bardziej radykalna. Rodzą się bowiem pytania fundamentalne, a mianowicie: czy partie akceptujące kapitalistyczny porządek społeczny mogą mienić się lewicowymi? Czy to nie jest sprzeczność sama w sobie?

Rośnie zainteresowanie myślą K. Marksa. Coraz częściej w światowej żurnalistyce i pracach naukowych myśli ekonomicznej i społecznej pojawiają się tytuły: "Powrót do Marksa", czy też " Powrót Marksa".

Trudno przewidzieć, jaką formułę przybierze lewicowość. Wyłoni to, jak zawsze, normalny proces historyczny rozwoju społecznego. Chińska Republika Ludowa mogłaby stać się członem alternatywy kapitalistycznego porządku świata. Ale sprawa się komplikuje i trudno tu o jasność .Wynika to stąd, że w Chinach nastąpił swoisty amalgamat. Mówiąc językiem Marksa - baza ekonomiczna w Chinach przybiera coraz bardziej kapitalistyczny charakter, ale nadbudowa to dyktatura partii komunistycznej. Co się stanie z tym amalgamatem, czy też hybrydą społeczną? Czas, a więc historia to rozstrzygnie.

Warszawa, dnia 24 kwietnia 2004 r.

Prof. Igor Timofiejuk

Notka: prof. zw. dr hab. Uniwersytetu Warszawskiego. Ekonomista i statystyk

1 ..... Redakcje PRZEGLĄDU i DZIŚ odmówiły publikacji