Florian Nowicki
Logiczna struktura materializmu historycznego część 1
 

Spis treści
 
 
Wstęp    1-15
Część I. Przedmiot materializmu historycznego    16-202
Dział I. Czytanie Czytania "Kapitału" Althussera i Balibara  16-124
- Rozdział 1. Marksowska teoria historii według Althussera i Balibara - 16
(a) Założenia ogólne - 16
(b) Teoria historii jako teoria sposobów produkcji oraz teoria kształtowania się sposobów produkcji - 25
(c) Teoria historii a teoria ekonomii - 26
(d) Gliederung i epistemologiczna nierównoprawność "teraźniejszości historycznych" - 29
(e) Heglowskie pojęcie czasu historycznego i jego krytyka u Althussera - 36
- Rozdział 2. Lokalizacja bibliograficzna materializmu historycznego - 44
- Rozdział 3. Teoria sposobów produkcji a teoria kształtowania się sposobów produkcji - 50
- Rozdział 4. Marksistowska teoria ekonomii a marksistowska teoria historii - 58
(a) Zarys problematyki - 58
(b) Stosunek „Kapitałowego” ciągu kategorii ekonomicznych (od towaru do kapitału) do materialistyczno-historycznej teorii genezy kapitalistycznego sposobu produkcji - 65
(c) Stosunek „Kapitałowej” teorii dynamiki KSP do materialistyczno-historycznej teorii rozwoju sprzeczności KSP - 69
- Rozdział 5. Epistemologiczna nierównoprawność "teraźniejszości historycznych" - 73
- Rozdział 6. Struktura czasu historycznego - 85
(a) Czas materializmu historycznego - 85
(b) Główna oś czasu diachronicznego w kapitalizmie - 95
(c) Czas walki klas - oderwany od czasu gospodarki - 108
 
Dział II. W kręgu inspiracji Lukácsowskich: Marka Siemka koncepcja materializmu historycznego    125-202
- Rozdział 1. Istota materializmu historycznego - 125
- Rozdział 2. Materializm historyczny a materializm dialektyczny - 133
- Rozdział 3. Dlaczego dopiero krytyka ekonomii politycznej konstytuuje materializm historyczny? - 142
- Rozdział 4. Materializm historyczny jako ontologia bytu społecznego - 146
- Rozdział 5. Materializm historyczny jako dialektyka - 159
- Rozdział 6. Baza i nadbudowa - 169
- Rozdział 7. Siły wytwórcze i stosunki produkcji - 176
- Rozdział 8. Zakończenie - 187
 
Część II. Logiczna struktura materializmu historycznego    203-291
Dział I. Teoria materializmu historycznego     203-215
- Rozdział 1. Dwie teorie - 203
- Rozdział 2. Struktura logiczna materializmu historycznego - 209
(a) Stosunki między poziomami - 209
(b) Struktura logiczna MH a rozwój myśli Marksa - 212
 
Dział II. Logiczne poziomy OMH    216-291
- Rozdział 1. Poziom pierwszy - kategorialny schemat całości - 216
(a) Schematy Oskara Langego - 216
(b) Schematy Zdzisława Cackowskiego - 219
(c) Wyjaśnienie rozwoju sił wytwórczych i sprowadzenie ruchu "wyższych" instancji do - wyjaśnionego - ruchu sił wytwórczych - 222
(d) Dlaczego prawo "koniecznej zgodności" SW i SP musi działać? - 224
(e) Jaka jest treść pojęcia "zgodności", "odpowiedniości", "adekwatności"? - 227
(f) Podsumowania i wnioski - 231
- Rozdział 2. Poziom drugi - analiza struktury historycznego determinowania - 236
(a) Odrzucenie schematu "piętrowego" - 236
(b) Problemy z "kryteriami adekwatności" i uproszczonym ich stosowaniem - 240
(c) Granice "zasady adekwatności" - 246
(d) Zasada odległości między sposobami produkcji - 249
(e) Zasada adekwatności w nowej odsłonie - 261
(f) Problemy zasady odległości - 264
(g) Konsekwencje dla SMH2 - 268
- Rozdział 3. Poziom trzeci - ontologia bytu społecznego - 270
(a) Część i całość. Ontologiczne kryteria wyodrębniania instancji - 271
(b) Ontologia rozwoju sił wytwórczych. Społeczeństwo a przyroda. Determinowanie przez siły wytwórcze w ostatniej instancji - 281
Aneks    292-313
Objaśnienie podstawowych terminów - 292
Interpretacja graficzna niektórych twierdzeń - 304
Bibliografia (oznaczenia cytowanych, bądź wzmiankowanych, prac) - 314
Skróty pojęciowe - 315


Wstęp


 
Tematem niniejszej pracy jest, po pierwsze, przedmiot materializmu historycznego (część pierwsza), po drugie, struktura logiczna teorii materializmu historycznego (część druga).
Część pierwsza - traktująca o przedmiocie - rozpada się na dwa działy, czyli dwie odrębne dyskusje o przedmiocie materializmu historycznego i jego swoistej problematyce. W dziale pierwszym dyskutujemy z Althusserem i Balibarem, a konkretnie z propozycjami ich wspólnego manifestu teoretycznego: Czytania "Kapitału". W dziale drugim wchodzimy w dialog z teoretycznymi ideami młodego Lukácsa z Historii i świadomości klasowej, a także z wyrastającymi z Lukácsowskich inspiracji koncepcjami Marka Siemka.
Dlaczego zdecydowaliśmy się podjąć w tej pracy problematykę przedmiotu materializmu historycznego? Dlaczego sam przedmiot rozważanej teorii uznaliśmy za coś problematycznego?
Otóż nie sposób w XXI wieku podejmować się rekonstrukcji teorii materializmu historycznego - udając, że... nic się nie stało, czyli nie przyjmując do wiadomości, że sam przedmiot owej teorii uległ w XX-wiecznej filozofii marksistowskiej radykalnej dekonstrukcji.
W XIX-wiecznym marksizmie przedmiot materializmu historycznego nie stanowił większego problemu. Zakładano, że przedmiotem materializmu historycznego jest historia, rozwój historyczny, czy też najogólniejsze prawidłowości rozwoju historycznego. Warunkiem możliwości takiego przedmiotu, a więc warunkiem możliwości uczynienia procesów historycznych i ich prawidłowości przedmiotem teorii, miała być - panująca w historii - obiektywna powtarzalność, zarówno synchroniczna, jak i diachroniczna. Okoliczność, że poszczególne społeczeństwa, niezależnie od siebie, przebywały podobne ścieżki rozwojowe (powtarzalność synchroniczna), a także, że w historii tych samych społeczeństw, na poszczególnych etapach, mimo jakościowych różnic między formacjami społeczno-ekonomicznymi, odkrywamy podobne związki kategorialne, czyli determinację wychodzącą od sił wytwórczych i stosunków produkcji ku "wyższym piętrom" bytu społecznego (powtarzalność diachroniczna), stanowiła niezawodną gwarancję możliwości istnienia teorii historii. Zgadzano się zatem, że rozwój historyczny, tj. historia rozumiana jako obiektywny proces, jako ciąg faz rozwojowych, kontinuum formacji społeczno-ekonomicznych, jest właściwym przedmiotem teorii określanej mianem materializmu historycznego, materialistycznego pojmowania dziejów, "materializmu ekonomicznego", bądź też monistycznego (czy mono-ekonomistycznego) pojmowania dziejów.
Problemy pojawiły się dopiero w wieku XX-tym. W obliczu wzbierającej fali rewolucyjnej i dwuznacznej wobec niej postawy "urzędowych" przywódców marksistowskich, zrodziły się przypuszczenia, że "ortodoksyjnie" rozumiany materializm historyczny to nic innego, jak teoretyczna broń oportunistów-biurokratów, teorią Marksa uzasadniających swoją kunktatorską postawę wobec pogrążającego się w imperialistycznym barbarzyństwie kapitalizmu. Niektórzy marksiści, jak Antonio Gramsci, zapałali radykalną niechęcią do samej problematyki "prawidłowości historycznych" - uznając, że rewolucyjna praxis znosi wszelkie "przyrodnicze prawa historyczne", które mogą rządzić historią jedynie wtedy, kiedy masy ludowe pogrążone są w marazmie i politycznej bierności. A tymczasem chodzi przecież właśnie o rewolucyjną praxis, a nie czynienie zadość jakimkolwiek prawidłowościom.
Niewątpliwie rewolucja październikowa odbyła się jak gdyby na przekór II-Międzynarodówkowej wykładni materialistycznego pojmowania dziejów, zgodnie z którą z socjalistyczną rewolucją należało poczekać do momentu, w którym sprzeczność między siłami wytwórczymi a stosunkami produkcji osiągnie "odpowiedni" poziom (co miało nastąpić w pierwszym rzędzie w krajach Europy Zachodniej). Specjaliści od materialistycznego pojmowania dziejów - z Jerzym Plechanowem na czele - wzywali do powstrzymania "przedwczesnych" wystąpień rewolucyjnych w Rosji, wskazując, że imperium Romanowów ma jeszcze do nadrobienia liczne burżuazyjno-demokratyczne zaległości, których nie można po prostu ahistorycznie "przeskoczyć". Twierdzono więc, że Rosja musi powtórzyć prawidłową drogę rozwojową, przez którą przeszły wcześniej społeczeństwa przodującego kapitalizmu - aby teorii materializmu historycznego mogło "stać się zadość". Optykę tę odrzucili rosyjscy bolszewicy z Leninem na czele. Zrywając w teorii i praktyce z "ortodoksyjną" wykładnią marksizmu zachodniego - przetarli oni szlaki bardziej dialektycznemu podejściu do problematyki prawidłowości historycznych, mniej dogmatycznemu, bardziej twórczemu. Zresztą w istocie nie sprzeciwili się oni żadnym "dogmatom" Marksa, a jedynie określonej praktyce politycznej ówczesnych przywódców międzynarodowego marksizmu. Leninowska teoria imperializmu i "najsłabszego ogniwa", a także sformułowana przez Trockiego teoria rewolucji permanentnej, wyrastały z - prowadzonych zgodnie z wytycznymi Marksa i Engelsa - konkretno-historycznych analiz, dotyczących ówczesnego stadium rozwojowego kapitalizmu, a także specyficznej sytuacji społeczeństw peryferyjnych międzynarodowego systemu kapitalistycznego. Zarówno Lenin, jak i Trocki trzymali się ściśle podstawowych kanonów teorii Marksa, precyzyjnie i "bezlitośnie" analizowali wydarzenia i procesy z obszaru walki klas - wynikające ze szczególnych prawidłowości rozwoju historycznego, nieobecnych co prawda w rejestrze najogólniejszych praw historycznych (z Przedmowy do Przyczynku do krytyki ekonomii politycznej), ale stanowiących ich konkretno-historyczne uszczegółowienia czy dopełnienia. Rozwijająca się wraz z rewolucyjną praktyką bolszewików teoria pozostawała w ścisłej łączności z Marksowską teorią materializmu historycznego - jako jej zasadniczo ortodoksyjna kontynuacja.
A jednak rewolucja październikowa - jako "wydarzenie filozoficzne" - zachęciła wielu marksistów do poszukiwania nowej, sięgającej do źródeł, wykładni materializmu historycznego - takiej, która nie tylko zrywałaby z II-Międzynarodówkową wersją marksizmu (jak to uczynił niewątpliwie Lenin), ale także u samego Marksa odnajdywałaby "ortodoksyjnie Marksowskie" momenty, rozsadzające - sformułowaną przez tegoż Marksa - materialistyczną teorię obiektywnych prawidłowości historycznych. Z takich poszukiwań wyrasta z pewnością Historia i świadomość klasowa młodego Lukácsa.
Z nieco innych inspiracji politycznych wyrasta teoretyczny manifest Althussera i Balibara: Czytanie "Kapitału". Jest on jednak tak samo zanurzony w historii, jak dzieło Lukácsa. Althusser radykalnie sprzeciwia się - rozwijającym się w następstwie słynnego XX Zjazdu KPZR - próbom eklektycznego łączenia dotychczasowej, stalinowskiej wykładni marksizmu z naiwnym humanizmem (czy wręcz humanitaryzmem) młodo-Marksowskiej proweniencji. Referat Chruszczowa wywołał silną humanistyczną reakcję teoretyczną w obrębie marksizmu, reakcję w imię Człowieka, jego wartości i niezbywalnych praw, zdeptanych w okresie "kultu jednostki". Głównym orężem owego humanizmu były "odkryte" nieco wcześniej teksty młodego Marksa, które zrobiły niezwykłą furorę w świecie filozoficznym, ze względu na aktualną - i obecną wówczas w wielu niemarksistowskich nurtach filozoficznych, włączając w to także filozofię chrześcijańską - problematykę alienacji. W świecie automatyzacji i biurokratyzacji, w świecie zagrożonym nuklearną zagładą, wreszcie, w świecie, w którym pamięć o holocauście była jeszcze świeża  - filozofie odwołujące się do Człowieka, autentycznego człowieczeństwa i walki z jego alienacją były niezwykle popularne - nie tylko wśród "filozofów", ale także szerokich kręgów czytającej młodzieży. Zrodziło się zatem naturalne dążenie do uatrakcyjnienia "suchego" i "nudnego" marksizmu o humanistyczne idee młodego Marksa. Uznano, że historia - poza obiektywnymi prawidłowościami - ma jeszcze wymiar antropologiczno-etyczny, który w "okresie błędów i wypaczeń" został nieco zaniedbany, ale który należy obecnie marksizmowi przywrócić - studiując gruntownie Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne. W polskim marksizmie gruntowną analizę Rękopisów - z perspektywy aksjologicznej - przeprowadził w szczególności Marek Fritzhand. Z kolei najbardziej wpływowy filozof marksistowski PRL, Adam Schaff, spopularyzował w swoich pracach młodo-Marksowską problematykę - czyniąc z niej główny ideowy oręż teorii marksistowskiej. Zjawisko to miało jednak charakter powszechny, dotyczyło zarówno marksizmu radzieckiego, jak i francuskiego. Filozofowie marksistowscy akcentowali wówczas banalną myśl, że historia jest zawsze dziełem Człowieka, że to Człowiek jest podmiotem historii, a marksizm jest w istocie teorią "ludzkiego szczęścia". Podkreślano, że jeżeli baza oddziałuje na nadbudowę, to przecież nie dzieje się to bez udziału Człowieka, a wszelkie prawidłowości historyczne realizują się w działaniach ludzi, a nie poza nimi.
Reakcja Althussera na tego typu zjawiska teoretyczne była bezlitosna. Jak można twierdzić, że Człowiek jest podmiotem historii, skoro w ogóle nie ma niczego takiego jak Człowiek? Rzekomy Człowiek nie wnosi nic własnego do historii, historią rządzą bowiem struktury i kombinacje czynników produkcji, a ludzie są jedynie nosicielami funkcji zakodowanych w strukturach.
Nie dlatego jednak obraliśmy sobie Althussera na dyskutanta, że sprzeciwił się on przyswajaniu przez filozofię marksistowską młodo-Marksowskiego humanizmu. Dyskutujemy tu z Althusserem jako myślicielem, który dokonał prawdziwej rewolucji w samym przedmiocie materializmu historycznego - tzn. zniósł dotychczasowy przedmiot tej teorii (mianowicie historię) i na jego miejsce podstawił przedmiot własny. Mimo to nadal utrzymywał, że jego teoria jest właśnie marksistowską teorią historii, najprawdziwszym materializmem historycznym.
Wydana w 1923 roku książka Lukácsa, jak również dzieło Althussera i Balibara Czytanie "Kapitału", to dwie najciekawsze w XX-wiecznym marksizmie propozycje rewolucji w samym przedmiocie materializmu historycznego. Jeżeli będziemy tu wchodzić w polemikę z obiema tymi koncepcjami, to właśnie z uwagi na ich rewolucyjno-przedmiotowy charakter. Są to zatem nie tyle propozycje jakichś nowych rozwiązań w obrębie "starego przedmiotu", ale właśnie projekty zupełnie nowych przedmiotów - przedmiotów wyłuskiwanych zresztą z tego samego Marksowskiego dzieła: Kapitału. Zarówno Lukács, jak i Althusser właśnie w Kapitale - w jego najgłębszych warstwach - poszukują momentów i pojęć, rozsadzających tradycyjną problematykę materializmu historycznego z Przedmowy do Przyczynku do krytyki ekonomii politycznej. Obaj przeciwstawiają jak gdyby "Marksa głębokiego" "Marksowi powierzchownemu", wskazując na jego własne zasady i pojęcia (obecne jako "pojęcia", choć niekoniecznie jako "słowa") - nie dające się pogodzić z literalną, powierzchniową wykładnią Marksowskich tekstów. Tak jak Lukács odkrywa u Marksa "ortodoksyjną" metodę dialektyczną, tak też Althusser ujawnia - "poszukiwane" przez Marksa w Kapitale - pojęcie determinacji strukturalnej.
Przejdźmy jednak do konkretów. Obie propozycje - Lukácsa i Althussera - znoszą dotychczasowy przedmiot materializmu historycznego - historię wraz z jej prawidłowościami i równoprawnymi epistemologicznie szczeblami rozwojowymi (dającymi się analizować za pomocą tych samych ogólnych kategorii). U Lukácsa historia ujęta zostaje jako proces, w którym społeczeństwo dopiero się kształtuje, w którym "to, co społeczne" wypiera "naturę" by zająć jej miejsce. Społeczeństwo jako społeczeństwo pojawia się zatem dopiero wraz z kapitalizmem. Dopiero też do społeczeństwa kapitalistycznego odnosi się bezpośrednio teoria materializmu historycznego i jej siatka kategorialna. Poprzednie szczeble historyczne pogrążone są jeszcze w mrokach natury i tylko z dużą ostrożnością należy do nich odnosić materialistyczno-historyczne konstrukcje. Społeczeństwo kapitalistyczne - jako pierwsze - może zostać pojęte jako prawdziwie dialektyczna całość (totalność). Możliwość stosowania prawdziwie Marksowskiej dialektyki wyłania się na dobrą sprawę wraz z rewolucyjną świadomością proletariatu i rewolucyjną teorią jego partii - partii typu leninowskiego, która ujawnia i realizuje w praktyce obiektywnie możliwą świadomość proletariatu, wynikającą z epistemologicznego usytuowania tej szczególnej klasy społecznej. Lukácsowska dialektyka stawia zatem społeczeństwu - można by nieco złośliwie powiedzieć - nieco wygórowane warunki - by mogło się ono stać przedmiotem jej zainteresowania. Społeczeństwo ludzkie musi więc dopiero dorosnąć do prawdziwej dialektyki podmiotu i przedmiotu, osiągając w pełni dialektyczny szczebel jedności teorii i praktyki.
Althusser z kolei wyrzuca historię (jako proces) poza obręb właściwej teorii materializmu historycznego. Centralnym problemem jego interpretacji tej teorii są strukturalne efekty sposobów produkcji jako swoistych kombinacji czynników produkcji. Problem, jak owe sposoby produkcji się kształtują, jak wyłaniają się one jeden z drugiego, a więc problem: "jak dzieje się historia?" - okazuje się u niego być czymś marginalnym i pobocznym. Właściwe pytanie brzmi: co wynika z danego sposobu produkcji jako określonej kombinacji pewnych stałych elementów? Jaka dynamika wynika z określonej struktury? Przy czym kiedy Althusser pyta o dynamikę, ostatnią rzeczą jaką ma na myśli jest rzeczywista, diachroniczna historia. 
Cechą wspólną obu tych propozycji jest zlekceważenie bądź zafałszowanie centralnego dla Marksowskiej teorii historii obszaru sprzeczności między siłami wytwórczymi a stosunkami produkcji, a także odrzucenie teoretycznej równoprawności poszczególnych szczebli rozwojowych ludzkiego społeczeństwa. U Althussera mamy więc epistemologiczną nierównoprawność teraźniejszości historycznych: nie każda teraźniejszość może być esencjalnie zrozumiana w jej własnej współczasowości, nie przez każdą teraźniejszość poprowadzić możemy przekrój esencji, a ewolucjonistycznym periodyzacjom historii z punktu widzenia gospodarki nie muszą odpowiadać periodyzacje historii innych instancji. Ale nawet gospodarka nie ma własnego, jednorodnego czasu, który można by uczynić głównym czasem teorii historii. Dla Althussera nie jest to jednak problem - żaden globalny czas historii go nie interesuje. Interesują go jedynie czasy wpisane w określone kombinacje, czasy konkretnych struktur. Rozbijając jednorodny, heglowski, czas historii nie obiecuje nam żadnej ponownej syntezy czasów historii, chyba że za taką syntezę uznamy pojęcie metastruktury czy metakombinacji rozmaitych czasów, uchwytne tylko jako pojęcie. Czyli jakieś ostateczne pojęcie całości ustrukturowanej, pierwotne wobec problematyki "historycznego następstwa czasowego".
U Lukácsa natomiast spotykamy się z radykalną dyskredytacją teoretyczną społeczeństw przedkapitalistycznych jako nie-społeczeństw, jako społeczeństw "społecznie" niezintegrowanych, nie dających się zatem pojąć jako dialektyczne całości społeczne. Również Lukácsowi możemy zarzucić, że nie interesuje go historia jako kontinuum sposobów produkcji, historia jako proces, czy sam sposób, w jaki historia "dzieje się". Taki temat może oczywiście zostać podjęty - zresztą nawet pod szyldem materializmu historycznego - nie mniej jednak nie to stanowi centralny przedmiot Marksowskiej historiozofii. Możliwość podjęcia takich tematów jest pewnym "luksusem", na który węgierski proletariat może sobie pozwolić jedynie w szczególnie pomyślnych warunkach węgierskiej republiki rad. Zamiast tego Lukács odsyła nas w rejony ontologii tego, co "czysto-społeczne", spełniającej się dopiero w ściśle określonym momencie historii. Ontologię "tego, co społeczne" usiłuje Lukács ufundować kosztem ontologicznej samoistności przyrody w obszarze ludzkiej historii. Z góry zatem odrzuca on możliwość poważnego potraktowania "agenta" przyrody w historii: sił wytwórczych. Pod tym względem nie różni się on od Althussera, który również traktuje siły wytwórcze po macoszemu, podporządkowując je prymatowi stosunków produkcji, pojmowanych jednak nie jako stosunki społeczne między ludźmi, stanowiące ostateczną, ontologiczną prawdę danej całości (jak u Lukácsa, a przede wszystkim u Siemka), ale właśnie jako pierwotne ontologicznie wobec ludzi i ich stosunków kombinacje czynników produkcji.
 
W niniejszej pracy podejmuję się obrony tradycyjnie rozumianego przedmiotu materializmu historycznego - choć nietradycyjnymi środkami. Za właściwy przedmiot materializmu historycznego przyjmuję historię ludzkości (na całej jej przestrzeni), "dziejącą się" w zasadniczo jednorodnym czasie diachronicznym. Przedmiotem teorii historii są więc prawidłowości rozwoju historycznego, czyli zasady, wedle których historia wyłania kolejne formacje społeczno-ekonomiczne. Broniąc tak rozumianego przedmiotu, bronię także jego koniecznych "założeń", w szczególności epistemologicznej równoprawności poszczególnych szczebli rozwoju historycznego: możliwości wyjaśnienia każdej teraźniejszości historycznej - w tym zakresie, który przynależy do materializmu historycznego - jej własnymi elementami i momentami (i poprzedzającą je teraźniejszością). Bronię także jednorodnego czasu historycznej diachronii - jednego i tego samego czasu, w którym, po pierwsze, sposoby produkcji rozwijają się i starzeją, po drugie, przechodzą jedne w drugie, przekazując sobie pałeczkę. Aby taki czas skonstruować, aby ująć dynamikę sposobów produkcji w tym samym czasie, w którym dokonują się ich transformacje - należy wpisać ruch społeczno-historycznej całości w pole centralnej sprzeczności rozwoju społecznego, sprzeczności między siłami wytwórczymi i stosunkami produkcji. Nie chodzi bynajmniej o to, by przypisać ruchowi bazy jakąś historyczną samodzielność (uznając nadbudowę za coś, co jedynie epifenomenalnie wyraża ruch bazy), ale odtworzyć ruch bazy jako centralny ruch całości, w którym aktywnie uczestniczą momenty instancji pozagospodarczych. Czas strukturalnego ruchu bazy, czas gospodarki, to centralny, globalny czas rozwoju historycznego - ten właśnie czas, który bada materializm historyczny. A że ruch bazy nigdy nie jest samodzielny, że siły wytwórcze i stosunki produkcji nie wprawiają się w ruch samoistnie, ale w sposób zapośredniczony przez inne instancje całości - musi on zostać odtworzony jako "połączony" ruch gospodarki oraz tych wszystkich momentów pozagospodarczych, które - na danych etapach - ów ruch gospodarki rzeczywiście współtworzą, współokreślając (lub choćby umożliwiając) jego kierunek. Jednocześnie ruch całości musi zostać zrozumiany jako ruch pola sił wytwórczych i stosunków produkcji - w którym to polu uczestniczy jednak zawsze także to, co "pomiędzy" siłami wytwórczymi i stosunkami produkcji. Zawartość owego "pomiędzy" nie jest czymś kategorialnie stałym i nie pokrywa się nigdy z jakąś jedną, konkretną instancją pozagospodarczą. Bez owego "pomiędzy" nie można jednak odtworzyć ruchu gospodarki (zrekonstruować, wyjaśnić jego określonego kierunku). Zamiast wyprowadzać ruch instancji pozagospodarczych z jakiegoś rzekomo autonomicznego ruchu bazy, należy zidentyfikować te momenty spoza sił wytwórczych i stosunków produkcji, które wchodzą - w danej fazie ruchu - w ich pole, zapośredniczając ich wzajemne oddziaływania. Gospodarka - reprezentowana przez siły wytwórcze i stosunki produkcji - nadaje całości jej własny czas: czas globalnego ruchu całości to zawsze czas gospodarki i tych momentów, które w ruchu gospodarki uczestniczą - stąd też jej wyróżniona pozycja. Nadbudowa nie jest jednak wcale "święta" i "niepokalana" - o ile jej segmenty odgrywają istotną rolę w strukturalnym, globalnym ruchu historycznym, to nie dlatego, że wznoszą się nad "bazą", ale właśnie dlatego, że co i rusz wkraczają "pomiędzy" siły wytwórcze i stosunki produkcji.
Dlatego też kluczem do zrozumienia całości i sposobu jej przemieszczania się jest dialektyka sił wytwórczych, stosunków produkcji i zapośredniczającego je "pomiędzy". Za wyjściowe pojęcia materializmu historycznego uznać więc należy - zgodnie z wykładnią tradycyjną - pojęcia sprzeczności i adekwatności sił wytwórczych i stosunków produkcji, tym samym docenić zaniedbaną przez najwybitniejszych marksistów XX wieku kategorię sił wytwórczych. Jednocześnie jednak należy naprawić błędy wykładni tradycyjnej, która właściwy obszar sprzeczności między siłami wytwórczymi i stosunkami produkcji wypychała (na poziomie "szczegółów") ku jakiejś marksistowskiej ekonomii politycznej (heterogenicznego i sztucznego tworu, czerpiącego swoją prawomocność jedynie z "cytatów"). Tymczasem owe "szczegóły" są jak najściślej suwerenną sprawą materializmu historycznego, a wypychanie ich ku ekonomii politycznej wynikać może jedynie z niezrozumienia obiektywnej struktury logicznej marksizmu.
Takie ujęcie sprawy niewątpliwie zablokowało rozwój teorii materializmu historycznego, która bez owych szczegółów nie była się w stanie rozwinąć. Kluczem do rozwoju materializmu historycznego była bowiem (i jest nadal) właśnie precyzyjna penetracja rzeczywistych oddziaływań w obszarze siły wytwórcze - stosunki produkcji, a nie oddziaływań na linii baza - nadbudowa, czy też byt społeczny - świadomość społeczna. Prawo ruchu historii można wyłuskać jedynie dłubiąc w siłach wytwórczych i stosunkach produkcji i tym, co dzieje się "pomiędzy" nimi. Tymczasem marksiści, którzy sytuowali punkt ciężkości materializmu historycznego na pograniczu bazy i nadbudowy, faktycznie uznawali ruch bazy za coś danego i samoistnego, co samo nie wymaga wyjaśnienia, a zarazem, służy jako wyjaśnienie dla ruchu nadbudowy. Zakładano bowiem, że ruch bazy został już ogólnie przez Marksa wyjaśniony. Pozbywając się owego centralnego pola (przejętego przez "marksistowską ekonomię polityczną"), materializm historyczny zdegradowany został do roli ogólnej filozofii rozwoju historycznego jako "towarzyszki" ogólnej filozofii przyrody (materializmu dialektycznego). Materializm dialektyczny oraz materializm historyczny zostały łącznie uznane za ogólną filozofię wszystkiego (najogólniejszą teorię przyrody i społeczeństwa) - zablokowaną w swym rozwoju. O ile jednak materializm dialektyczny był w stanie rozwijać się wraz z osiągnięciami nauk przyrodniczych, o tyle materializm historyczny rozwijać się nie musiał, skoro ogólny problem ruchu historycznego został już ogólnie rozwiązany przez Marksa, a bardziej skonkretyzowana wykładnia tego ogólnego problemu należała do innej "nauki".
Z kolei ekonomia polityczna, która otrzymała od materializmu historycznego w prezencie obszar sił wytwórczych i stosunków produkcji, mogła go zagospodarować tylko o tyle, o ile sama stawała się materializmem historycznym. Aby zaś stać się materializmem historycznym, nie mogła być po prostu teorią ekonomiki, gdyż - skoro gospodarka nie porusza się w historii samodzielnie - wyjaśnienie jej ruchu nie może mieć charakteru czysto-ekonomicznego, ale ogólno-historyczny. O ile zaś usiłowała być teorią samej ekonomiki, degradowała się do roli empirycznego opisu kolejnych sposobów produkcji. Tymczasem scricte materialistyczno-historyczne pojęcia sił wytwórczych i stosunków produkcji - wytworzone przez Marksa w Ideologii niemieckiej - domagają się właśnie teorii historii, teorii, która wyjaśniła by sposób, w jaki historia wyłania swoje kolejne ukształtowania; teorii, która sformułowałaby podstawowe zasady historycznego rozwoju. Domagają się więc właśnie materializmu historycznego a nie jakiejś ekonomii politycznej, tj. nauki o stosunkach ekonomicznych zawiązywanych w procesie produkcji.
Sztuczne bariery nałożone na materializm historyczny wynikały z niedostrzeżenia rzeczywistej struktury logicznej marksizmu i zlekceważenia wielkich perspektyw teoretycznych, które pojawiły się w dniu, w którym Marks w określony sposób podzielił byt społeczny na instancje, w szczególności zaś oddzielił siły wytwórcze od stosunków produkcji, wytwarzając tym samym centralne pojęcia naukowej teorii historii.
Rzeczywiste związki zachodzące między marksistowskimi dyscyplinami teoretycznymi mają charakter obiektywny i nie zależą od deklaracji "klasyków", dotyczących wewnętrznej struktury organizacyjnej teorii marksistowskiej. Powszechnie przyjmowane podziały marksizmu na poszczególne dyscypliny przeprowadzane były bądź ze względu na źródła ("trzy źródła i trzy części składowe marksizmu"), bądź ze względu na organizacyjny podział pracy w obrębie nauki burżuazyjnej (np. oddzielenie ekonomii od historiografii i socjologii). Tymczasem rzeczywiste dyscypliny teoretyczne marksizmu wraz z ich przedmiotami przebiegają w poprzek "narodowych" źródeł (angielskiego, niemieckiego i francuskiego), a także w poprzek szczegółowych dyscyplin nauki burżuazyjnej, takich jak socjologia, ekonomia i historiografia. Materializm historyczny jest - na tle nauki burżuazyjnej - "dyscypliną interdyscyplinarną", nie jest więc ani marksistowską socjologią, ani marksistowską ekonomią, ani marksistowską historiografią - nie jest żadną  z nich, bądź jest każdą z nich po trosze. Nie jest jednak celem niniejszej pracy odtworzenie struktury logicznej marksizmu, a jedynie analiza jednej z marksistowskiej dyscyplin - materializmu historycznego. Analiza przedmiotu materializmu historycznego musi być jednak analizą przedmiotowych granic tej teorii, a tym samym przedmiotowych różnic między nią a innymi dyscyplinami, przede wszystkim jedną z nich: teorią Kapitału. Sądzę bowiem, że dla zrozumienia swoistego przedmiotu materializmu historycznego niezbędna jest konfrontacja tej dyscypliny właśnie z Kapitałem - ujawnianie radykalnych różnic między oboma centralnymi obszarami teoretycznymi marksizmu: teorią historii (materializm historyczny) i teorią Kapitału.
W niniejszej pracy przeciwstawiam się próbom wyprowadzania marksistowskiej teorii historii z Kapitału. Przeciwnie, staram się możliwie jak najostrzej ukazać zewnętrzność centralnej teorii Kapitału wobec swoistej problematyki marksistowskiej teorii historii, odmienność podstawowych pojęć i sposobów ich wytwarzania, a więc także celów poznawczych, którym pojęcia owe mają służyć. Materializm historyczny został przez Marksa obiektywnie wytworzony poza Kapitałem, mianowicie w Ideologii niemieckiej i Przedmowie do Przyczynku do krytyki ekonomii politycznej. Późniejszy od nich Kapitał nie jest - wbrew zapewnieniom Lenina - weryfikacją hipotez Przedmowy, ale dziełem przynależącym do innej dyscypliny teoretycznej.
Materializm historyczny został przez Marksa "wytworzony" jedynie w bardzo wstępnej postaci, w postaci wstępnych, choć zarazem kluczowych, pojęć. Wraz ze sformułowaniem tych właśnie pojęć, odkryty został zupełnie nowy obszar teoretyczny, posiadający własną logikę i strukturę logiczną, a także nieuchronny kierunek rozwojowy. Owa struktura logiczna stanowi właśnie przedmiot części drugiej. W części tej staram się odtworzyć ową strukturę, wskazać podstawowe poziomy logiczne teorii, proponując określony sposób ich zagospodarowania. Punktem wyjścia są ogólne formuły Przedmowy, czyli pojęcia sił wytwórczych, stosunków produkcji i teza o determinowaniu stosunków produkcji przez siły wytwórcze (stosunki produkcji muszą być "zgodne" z siłami wytwórczymi). Wraz z tymi pojęciami dany jest także sposób tworzenia pojęć poszczególnych typów sił wytwórczych, typów stosunków produkcji itd., zdominowany przez problematykę funkcjonalności, ich wzajemnego odniesienia do siebie w perspektywie reprodukcji ludzkiego społeczeństwa jako konkretnej całości. Podążając w głąb tej problematyki musimy jednak wytworzyć nowe pojęcia. Pojęcie "zgodności" stosunków produkcji z siłami wytwórczymi (wraz z pojęciem sprzeczności między nimi) nie może być uznane za zasadę suwerennie rządzącą ruchem dziejów. Potrzebne jest nowe pojęcie - pojęcie innej ciągłości w historii. Początkowo (pierwszy poziom logiczny) zakładamy bowiem, że osią ciągłości w historii są jedynie siły wytwórcze, do których adaptują się na każdym zakręcie historii "wyższe" instancje. Okazuje się jednak, że również stosunki produkcji cechują się pewną swoistą ciągłością, przeczuwaną przez Marksa w Ideologii niemieckiej, ale wyartykułowaną przez niego w sposób dość opaczny (coraz szersza baza społeczna kolejnych klas rządzących). Owa ciągłość domaga się własnego pojęcia, a teza o adaptacji stosunków produkcji do szczebla rozwojowego sił wytwórczych innej tezy, która by ją ograniczała. Obie te tezy mogłyby wspólnie utworzyć bardziej precyzyjny aparat eksplanacyjny, służący do analizy historycznych transformacji (poziom drugi). Koniec końców, dochodzimy do ontologii bytu społecznego (poziom trzeci), która będąc trwale, choć niejawnie, obecna na wszystkich poziomach rozważań, domaga się jawnej artykulacji. Tak w skrócie zarysowuje się nam problematyka niniejszej pracy.
 
Należy zaznaczyć, że nasze dwie polemiki w części pierwszej nie mają charakteru wyczerpujących analiz czy krytyk stanowisk odnośnych autorów. Są one ściśle uwarunkowane moim własnym polem problemowym, stąd też omawiając w dyskusji z Althusserem np. problem nierównoprawności epistemologicznej teraźniejszości historycznych i podejmując się analizy Marksowskiego hasła "anatomia człowieka to klucz do anatomii małpy" nie staram się wnikać, jak zasady te "pracują" w obrębie konstrukcji Althussera, a jedynie wykazuje, dlaczego zasady te - jako zasady ogólne - nie są do przyjęcia na gruncie mojej interpretacji materializmu historycznego i jaki jest ich rzeczywisty sens u samego Marksa. Ponadto, krytykując określonych autorów zakładam jednocześnie, że wysunięte przez nich propozycje bądź wynikają z realnych problemów teoretycznych, z którymi musi uporać się materializm historyczny, bądź też stanowią istotny wkład do marksizmu. Tak więc młodo-Lukácsowska dialektyka - mimo, iż nie uważam jej za właściwą problematykę materializmu historycznego - otwiera przez marksizmem nowe perspektywy rozwojowe, a zarazem ujawnia wiele prawd o marksizmie, a nawet o materializmie historycznym. Jej swoisty esencjalizm, kategoria całości i odróżnienie strukturalnego jądra od warstwy powierzchniowej - to istotne momenty obecne jak najściślej w samym materializmie historycznym. Z kolei podniesione przez Althussera problemy z czasem, dynamiką i diachronią - umożliwiają, po ich przepracowaniu, nowe, głębsze spojrzenie na przedmiot materializmu historycznego. Nie proponuję zatem powrotu przed Lukácsa i Althussera, na z góry upatrzone pozycje marksizmu XIX-wiecznego. Proponuję natomiast poskładanie na nowo tradycyjnego przedmiotu materializmu historycznego - zawierające w sobie, odpowiednio "przepracowane", pytania i rozwiązania wysuwane i postulowane przez Althussera i Lukácsa. Do starego przedmiotu nie można po prostu powrócić, trzeba uznać, że został on rozbity i złożyć go na nowo, stając oko w oko z nowymi pytaniami, których nie zadawano sobie w XIX wieku, a które zadali sobie w wieku XX Lukács i Althusser.
Na zakończenie części wstępnej warto nawiązać do pytania o wartość i siłę materializmu historycznego jako teorii. Utarło się, że teorie mogą być "mocne" lub "słabe". Teoria mocna to taka, która kategorycznie coś stwierdza, a zarazem kategorycznie coś odrzuca (w związku z czym poddaje się przejrzystej procedurze falsyfikacyjnej). Z kolei teoria słaba nie prognozuje niczego kategorycznie, a zatem także niczego kategorycznie nie odrzuca. Taką teorię trudno sfalsyfikować, skoro tak wiele "stanów rzeczy" dopuszcza. W odniesieniu do materializmu historycznego byłoby to jednak podejście jałowe. Rzeczywistej wartości teoretycznej materializmu historycznego nie potwierdzi bowiem żadna konkretna, uchwytna bezpośrednio realizacja jego "prognoz". Siła materializmu historycznego nie zależy od tego, czy komunizm rzeczywiście nastąpi czy też nie nastąpi. Materializm historyczny dopuszcza zarówno możliwość nastąpienia komunizmu, jak i jego nienastąpienia (przy czym nastąpienie komunizmu nie musi być dowodem słuszności materializmu historycznego). Stąd też prymitywnymi środkami nie sposób go "sfalsyfikować". Można by zatem zarzucić materializmowi historycznemu, że jest to teoria pusta, skoro stwierdza, że "na dwoje babka wróżyła", albo będzie a, albo i nie-a. Ale cała wartość materializmu historycznego tkwi właśnie w tym, że ujawnia on na jakie "dwoje" owa babka-historia wróży. Materializm historyczny jest teorią rzeczywistych alternatyw rozwojowych, rzeczywistych możliwości obiektywnych tkwiących w danej teraźniejszości, w tym także rzeczywistych problemów reprodukcjnych (wynikających z określonych sprzeczności). W odniesieniu do kapitalizmu ujawnia on, "o co tak naprawdę toczy się gra". Obiektywna możliwość komunizmu, czy wręcz obiektywna konieczność komunizmu (ze względu na określone kryteria konieczności), stanowi głęboką prawdę naszej kapitalistycznej teraźniejszości. Tej prawdy o teraźniejszości przyszłość nie może po prostu wymazać. Materializm historyczny - w mojej interpretacji - jest ogólnie rzecz biorąc teorią najbardziej prawdopodobnych wariantów rozwojowych - wyjaśniającą, dlaczego takie a nie inne warianty rozwojowe, które zostały już zrealizowane, były prawdopodobne i w jakim stopniu (co nie znaczy, że jeżeli jakiś wariant został zrealizowany, to z definicji musiał być najbardziej prawdopodobny). Z czego wynikały takie a nie inne alternatywy, jakimi zasadami kierować się należy przy określaniu tego, co stanowi prawdopodobny czy prawidłowy kierunek historycznej transformacji - dla danego momentu historycznego (i jego szczególnej sprzeczności). Z kolei w odniesieniu do kapitalizmu jest on teorią wskazującą na pewną konieczność, występującą jednak przed nami w charakterze alternatywy. Komunizm jest koniecznością z uwagi na określony, optymalny wariant społeczno-cywilizacyjnego rozwoju ludzkości (który sam jednakże koniecznością sensu stricto nie jest). Ponadto: komunizm jest obiektywnie możliwy. Materializm historyczny śledzi (nieodłączny od kapitalizmu) proces wytwarzania warunków możliwości komunistycznego rozwiązania problemów współczesności. Zarazem ruch ten stanowi podstawową oś organizacyjną naszego teraźniejszego czasu. Rozwój sprzeczności kapitalizmu nie jest po prostu rozwojem jakiejś możliwości, która kiedyś będzie się mogła zrealizować. Ruch rozwoju owej możliwości, czyli ruch rozwoju określonej sprzeczności kapitalizmu, jest przede wszystkim centralnym prawem ruchu naszej własnej teraźniejszości. Jeżeli nasza teraźniejszość podlega strukturalnym przeobrażeniom, to właśnie z uwagi na rozwój tej sprzeczności, która może zostać rozwiązana jedynie metodami komunistycznymi. Wskazując na ową sprzeczność nie tyle "prognozujemy" coś o przyszłości (stwierdzając kategorycznie: "ta sprzeczność zostanie rozwiązana"), ile ujawniamy sens ruchu teraźniejszości, w którym sami jesteśmy po uszy zanurzeni. Bo niezależnie od tego, czy owa sprzeczność rzeczywiście zostanie rozwiązana, jej obiektywny rozwój we współczesnym świecie nadaje właściwy sens ruchowi naszego własnego, teraźniejszego świata. Ostateczną treścią ruchu naszej teraźniejszości jest bowiem z jednej strony rozwój problemów (które mogą być rozwiązane jedynie komunistycznie, a które póki co muszą być jakoś cząstkowo rozwiązywane przez burżuazję, co nadaje określony kierunek ewolucji kapitalizmu) i rozwój czy reprodukcja środków ich rozwiązania.