Czy syn Trockiego był terrorystą?

 

W związku z mijającą właśnie 84 rocznicą śmierci Trockiego (20-21 VIII 1940), przypominamy chyba najlepszą jego biografię, która ukazała się po polsku. Dmitrij Wołkogonow –„Trocki” w przekładzie Stanisława Gąbińskiego, Wydawnictwo Amber 1996. Jak zauważyliśmy już przy publikowaniu Historii Rewolucji Rosyjskiej Trockiego na LBC – większość rodzimych trockistów, słabo niestety zna zarówno teksty, ich patrona, jak też świadomie ignorują teksty historyczne na jego temat. Wołkogonow, autor trylogii wodzowie: (Lenin, Stalin, Trocki), był jak wiadomo doradcą pierwszego prezydenta Rosji po kapitalistycznej kontrrewolucji -Borysa Jelcyna. I choć książka jest pisana z pozycji antykomunistycznych, to przy braku innych poważnych biografii Trockiego w języku polskim, jesteśmy niestety na nią skazani. Wołkogonow, przez kilkadziesiąt lat należał do KPZR i w odróżnieniu od większości amerykańskich sowietologów, którzy pisali propagandowe broszurki szkalujące ZSRR, zna dość dobrze marksistowskie teksty. Dlatego też, choć książka została napisana przez doradcę, pierwszego burżuazyjnego prezydenta Rosji, a wydana,  w burżuazyjnej III RP, uważam, że każdy trockista powinien ją przeczytać.

Autobiografia Trockiego: „Moje życie” niestety nie jest książką wystarczającą. Po pierwsze była ona pisana w roku 1929 i nie uwzględnia działalności Trockiego w latach trzydziestych, po drugie przy pisaniu biografii, konieczny jest obiektywizm, którego nie miał Trocki. Nie będziemy streszczać całej książki. Skupimy się jedynie na kilku kontrowersyjnych fragmentach. Jako, że omawiamy książkę Wołkogonowa w tekście tym zacytujemy długi fragment, konieczny dla uzasadnienia naszych tez.

 

„Jest jednak jeszcze jedno świadectwo, mówiące o zamiarze usunięcia Stalina, tym razem powiązane bezpośrednio z Trockim. Wśród wielu raportów przysłanych z Paryża przez Zborowskiego są dwa szczególnie interesujące dokumenty. Pierwszy z nich, napisany ręką Zborowskiego, nosi datę 8 lutego 1937 roku. Czytamy tu:

22 stycznia w rozmowie, jaka miała miejsce w mieszkaniu (Zborowskiego), a dotyczyła drugiego procesu moskiewskiego (Radek, Piatakow i inni)... Siedow oświadczył: „Nie wolno się więcej wahać. Stalina należy zabić". Byłem tak zdumiony, że nie zareagowałem. Siedow natomiast zmienił temat. 23 stycznia w obecności mojej i Estrin Lew Siedow powiedział coś podobnego. L. Estrin przerwała mu: „Trzymaj język za zębami". Do tematu nie powrócono.

Możliwe, że raport zawierał informacje zmyślone, a przekazywane z myślą o kolejnym procesie, jako argumenty dla prokuratora. Wyszyński z nich jednak nie skorzystał. Oczywiście nie chciano dekonspirować swego agenta w Paryżu. W każdym razie dokument pozostał w aktach Zborowskiego. Być może był to wybuch nienawiści Siedowa wobec Stalina, a może wyraz jego osobistych życzeń. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, że na wiele miesięcy przed powyższymi wydarzeniami szef wydziału zagranicznego NKWD, komisarz bezpieczeństwa państwowego drugiego stopnia Słucki, raportował Jeżowowi:

21 lipca (1936) syn Trockiego, Lew Siedow, proponował naszemu człowiekowi („Mackowi") wyjazd na nielegalną robotę do ZSRR. Siedow powiedział dosłownie co następuje: „Damy wam zadanie, paszport i pieniądze. Pojedziecie na dwa, trzy miesiące i odwiedzicie szereg miejscowości, według adresów, jakie otrzymacie. Nie będzie łatwo. Niestety nie ma jednego centrum, gdzie moglibyście zajechać. Ludzie zostali izolowani i musicie ich odnaleźć..." Terminu wyjazdu do ZSRR Siedow nie sprecyzował.

Miesiąc potem ktoś niebieskim ołówkiem dopisał na raporcie uwagę: „Nie wyszło". Nie wiadomo, czy Zborowski nie przyjął propozycji, czy też Trocki i jego syn zmienili plany. Drugie pismo od Zborowskiego z lutego 1938 roku jest dłuższe. Oto pewne fragmenty tego raportu do Moskwy:

Od 1936 roku „Synek" w rozmowach ze mną nie poruszał sprawy terroru. Zaczął bardzo ogólnie: „Terror nie jest sprzeczny z marksizmem. Są sytuacje, w których staje się on koniecznością". Kiedyś czytając gazetę, powiedział: „Cały reżim ZSRR opiera się na Stalinie. Gdyby jego zabito, wszystko by się zawaliło". Kilkakrotnie wracał do tematu podkreślając, że zabicie towarzysza Stalina to konieczność. W związku z rozmową „Synek" zapytał mnie, czy obawiam się śmierci i czy byłbym w stanie dokonać aktu terrorystycznego? Na moją odpowiedź, że wszystko zależy od tego, czy to jest konieczne i celowe, „Synek" odparł, że wszystko zależy od człowieka gotowego na śmierć. Kogoś takiego, jak członkowie Woli Ludu. I dodał, że ja na taką robotę jestem za miękki. Pojawienie się „Sąsiadki" rozmowę przerwało (L. Estrin) i nie wrócono do niej.

Czy był to sondaż na polecenie Trockiego, czy własna inicjatywa Siedowa, bardzo trudno jest orzec. Myślę, że w grę mogą wchodzić różne motywy i kalkulacje. Mógł on zostać sfabrykowany przez NKWD, gdyby zdecydowano się na odwołanie Zborowskiego do Moskwy albo na zlikwidowanie go. Będąc człowiekiem o niezrównoważonej psychice, kierując się emocjami, Siedow sam mógł dojść do natrętnej myśli: „usunąć Stalina". Jeżeli nie była to sprawka NKWD, to nie można wykluczyć, że w taki sposób, z polecenia Trockiego, badano grunt: kto nadaje się do terroru w imię idei i oczyszczenia ze „zła stalinizmu". Ostatecznie w latach wojny domowej Trocki wyraźnie udowodnił, jaki jest jego stosunek do terroru i przemocy. Cokolwiek jednak byśmy uznali za prawdziwe, prawdą jest, że nie dysponujemy ani jednym faktem czy dowodem świadczącym o tym, że trockiści przygotowywali się do dokonania jakiegokolwiek aktu terroru.” (Wołkogonow: „Trocki” strony 395-396)

 

Rosyjskie skrzydło marksizmu kształtujące się pod wpływem Plechanowa, cechował się dogmatycznym podejściem do terroryzmu. Plechanow, należał początkowo do narodnickiej organizacji Ziemia i Wolność. W roku 1878 zaczęła się Rosji działalność terrorystyczna, zaczęta strzałem Wiery Zasulicz do generała Trepowa. (Więcej na ten temat można przeczytać na stronie: http://www.geocities.com/kunicki1886/073wiera.htm .) Dlatego też rok później doszło na tym tle do rozłamu. Większość, akceptująca walkę terrorystyczną wybrała Narodną Wolę (Wola Ludu, o której mówił Siedow). Mniejszość utworzyła kanapową organizację Czornyj Pieriedieł (Czarny Podział), która działała jedynie na emigracji. Temat ten szczegółowo jest rozwinięty w referacie na 100 rocznicę rewolucji 1905, który nie długo będzie opublikowany na LBC. Stosunek Marksa do Plechanowa był bardzo krytyczny o czym świadczy następujący cytat:

 

 „Udany zamach na cara 13 marca 1881 r. oraz szereg innych zamachów na dygnitarzy carskich i agentów żandarmskich wywołały nawet chwilowe zamieszanie w administracji carskiej. Marks i Engels wysoko ocenili walkę polityczną Narodnej Woli, stawiając ją znacznie wyżej od Czornego Pieriedieła. 5 listopada 1880 r. Marks, pisząc do Sorgego o programie Narodnej Woli, stwierdził: „Ten oto program wywołał wielką wściekłość wśród mieszkających w Szwajcarii anarchistów rosyjskich, wydających w Genewie pismo „Czornyj Pieriedieł”(…) Większość tych ludzi (chociaż nie wszyscy) opuściła Rosję dobrowolnie i – w przeciwieństwie do terrorystów, którzy postawili na kartę własne głowy –utworzyła tak zwaną partię propagandy. Aby prowadzić propagandę w Rosji, wyjeżdżają do Genewy. Co za qui pro quo. Ci panowie przeciwstawiają się wszelkiej politycznej działalności rewolucyjnej. Rosja, ich zdaniem, jednym skokiem (salto mortale) winna wprost przedostać się do tysiącletniego królestwa anarchistyczno-komunistyczno-ateistycznego. A tymczasem oni przygotowują ten skok za pomocą najnudniejszego doktrynerstwa, którego tak zwane zasady dawno, bo za czasów nieboszczyka Bakunina, stały się wyświechtanymi wulgaryzmami”. (Leon Baumgartem: „Dzieje Wielkiego Proletariatu” strona 147)

 

W roku 1883 grupa Plechanowa zmieniła nazwę na „Wyzwolenie Pracy” i stała się oficjalnie grupą „marksistowską”. Z grupą tą współpracował od 1900 roku Lenin, przy redagowaniu „Iskry”. Lenin początkowo nazywał Plechanowa swoim nauczycielem i przejął min. jego dogmatyczne poglądy w kwestii terroryzmu. Dogmatyzm polega na prostym postawieniu problemu: zamiast walki terrorystycznej, należy prowadzić walkę masową. Niestety takie postawienie sprawy nie uwzględnia sytuacji, kiedy działalność masowa jest niemożliwa. Przy głębszej analizie problemu socjalistycznej działalności terrorystycznej dochodzimy do wniosku, że jej początkiem jest właśnie klęska ruchu masowego. Podamy kilka przykładów. Zanim narodnicy zeszli na drogę terroryzmu prowadzili oni walkę masową na trzech frontach: na wsi, w fabrykach i na ulicy. Walka masowa na wsi miała miejsce w lecie 1874, kiedy to setki studentów o poglądach socjalistycznych udało się na wieś, w celu wywołania rewolucji. Następnie powstało kilka organizacji, które orientowały się na klasę robotniczą – jak Północny Związek Robotników Rosyjskich działający w Petersburgu i Południowy Związek Robotników Rosyjskich działający głównie w Odessie. Oprócz tego istniała w Moskwie Wszechrosyjska Organizacja Socjalno Rewolucyjna. Organizacje te łączyła działalność w klasie robotniczej, kolportowanie marksistowskich tekstów (np. Manifest Komunistyczny) a także zorganizowano kilku strajków. W końcu mamy działalność uliczną, czyli słynną demonstrację na Placu Kazańskim, której aktywnym uczestnikiem był Jerzy Plechanow. Zarówno działalność na wsi, w fabrykach, jak też demonstracja – zakończyły się wielkimi procesami, w wyniku których setki młodych socjalistów, zostało zesłanych na Syberię. Terroryzm socjalistów był odpowiedzią, na terror państwowy. Gdyby carat był bardziej tolerancyjny wobec ruchu masowego, do terroryzmu pewnie by nie doszło.

Nie tylko w Rosji działalność terrorystyczna zaczęła się od stłumienia ruchu masowego. Masowy charakter miały min. demonstracje studenckie w roku 1968. To brutalna przemoc policyjnych psów wobec pokojowych demonstrantów, zmusiła najbardziej uświadomionych i radykalnych, do zmiany taktyki i zejścia do podziemia. Gdyby nie policyjna przemoc włoskiej i niemieckiej policji – pewnie nie powstały by Czerwone Brygady i Frakcja Czerwonej Armii. Kiedy gwałtownie zmienia się sytuacja i dotychczasowa działalność przestaje być możliwa, wtedy naturalnym procesem jest zejście do głębszej konspiracji i ewentualna samoobrona. Takie są korzenie powstania Gwardii Ludowej, która niewątpliwie prowadziła działalność terrorystyczną. Ale nie było innej drogi. Komunista, zdemaskowanych przez niemieckich faszystów, był skazywany na obóz koncentracyjny lub po prostu rozstrzelanie. Zejście na drogę terroryzmu, jest zawsze spowodowane wielkim szokiem, który wykazał, że obecnie po prostu nie ma innej drogi.

O ile więc Lenin w 1902 roku prezentował dogmatyczne stanowisko i naśladując Plechanowa pisał: „terror, tak jak go stosują i propagują socjalisci-rewolucjonisci, nie pozostaje w żadnym związku z praca wśród mas, dla mas i wraz z masami, ze organizowanie przez partie aktów terrorystycznych odciąga nasze nader nieliczne siły organizacyjne od ich trudnego i bynajmniej jeszcze nie wykonanego zadania zorganizowania rewolucyjnej partii robotniczej, ze w praktyce terror socjalistów-rewolucjonistów jest niczym innym, jak walka sam na sam, zupełnie potępiona przez doświadczenie historii…” (Lenin: „Dlaczego socjaldemokracja powinna wypowiedzieć zdecydowaną i bezwzględną wojnę socjalistom-rewolucjonistom?” –tekst dostępny na Forum LBC). O tyle po 22 stycznia 1905, Lenin, jak i większość działaczy robotniczych zweryfikowało swoje stanowisko w kwestii terroryzmu. Przypomnijmy – 22 stycznia 1905, ogromna, ponad 100 tysięczna demonstracja robotnicza, prowadzona przez klechów do cara z prośbą o polepszenie doli klasy robotniczej, skończyła się niespotykaną dotąd masakrą. Bogobojnych robotników, przywitało wojsko, które zamordowało ponad tysiąc ludzi.

Naiwna wiara w siłę ruchu masowego, którą prezentował także Lenin, po „krwawej niedzieli” została zastąpiona rewolucyjną walką z caratem. Odpowiedzią na terror caratu był terror wszystkich organizacji robotniczych działających w Rosji. Nie tylko eserowcy, ale też bolszewicy, PPS czy SDKPiL zaczęły tworzyć swoje organizacje bojowe. Lenin, który wcześniej uważał, że „terroryzm jest sprzeczny z marksizmem” teraz zaczął zlecać bolszewikom działalność terrorystyczną – czego najlepszym dowodem jest działalność grupy kaukaskiej i napad na bank w Tyflisie – o czym wielokrotnie pisaliśmy na LBC.

Wracając do Trockiego, musimy się zastanowić, czy taktyka Trockiego była słuszna. Moim zdaniem nie była i uważam, że Trocki popełnił kilka błędów, do niektórych zresztą sam się przyznał. Walka toczyła się o losy pierwszego państwa robotniczego, które można było obronić. Zanim przejdę do analizy konkretnych posunięć, uważam, że jego klęska jest przede wszystkim efektem, jego nie-bolszewickiej przeszłości. Trocki przez wiele lat był „wolnym strzelcem” który lawirował, pomiędzy bolszewikami a mienszewikami, a także współpracował z różnymi partiami II Międzynarodówki. Zaletą takiej pozycji, był mocny potencjał teoretyczny Trockiego. Jako jednostka samodzielna, nie podporządkowana żadnym zakazom, mógł twórczo rozwijać marksizm. Takie były korzenie teorii „permanentnej rewolucji”, której przez wiele lat Lenin nie akceptował. Taka działalność ma jednak też negatywną stronę. Trocki, który sam nigdy nie podlegał dyscyplinie, nie był w stanie zbudować rewolucyjnej, scentralizowanej organizacji, która mogła obronić rewolucję przed Stalinem. Dopóki Lenin żył pozycja Trockiego była niezagrożona. To Lenin zaproponował mu wstąpienie do partii bolszewickiej w 1917 roku i za jego sprawą Trocki znalazł się od razu w KC. Choć Trocki atakując Stalina wielokrotnie krytykował stalinowski kult jednostki, to jednak z lektury Wołkogonowa, dochodzimy do wniosku, że największym egocentrykiem, z trójki Lenin, Trocki, Stalin był właśnie Trocki. To Trocki, pierwszy wydał swoje dzieła zebrane, to Trocki był z nich najlepszym mówcą i to Trocki, jako pierwszy, na frontach wojny domowej, zaczął reżyserować propagandowe szopki. Trocki, jak wcześniej car, przyjeżdżał swoim pociągiem na fronty i kupował sobie popularność rozdawaniem prezentów.

Gwiazdy takie jak Trocki, mogą odgrywać dużą rolę w partiach, jeśli ktoś im to zaproponuje. Nie są jednak w stanie takiej organizacji zbudować sami. Taka jest właśnie różnica między bolszewikami, którzy od początku, byli frakcją, a potem partią scentralizowaną, a ruchem trockistowskim, który już w czasach Trockiego, był nękany rozłamami (np. rozłam między Schatmanem a Cannonem w USA). Rewolucyjna scentralizowana organizacja, jaką była partia bolszewicka, mogła skutecznie działać, na różnych frontach. Z jednej strony miała silną bazę teoretyczną, którą mógł rozwijać Lenin na emigracji. Z drugiej, była to partia umiejąca działać w warunkach carskich represji, kiedy to Stołypin bez procesów wieszał rewolucjonistów. Była to partia potrafiąca też działać w warunkach prawie legalnych – jak robili to bolszewicy po roku 1912, mając swoich posłów w Dumie i wydając legalną „Prawdę”. Bolszewicy nie byli organizacją dogmatyczną i w zależności od sytuacji zmieniali swoją taktykę. Taka była właśnie przewaga bolszewików nad Trockim. Trocki całe życie walczył legalnie, pisząc artykuły i skoro został dokooptowany do partii, która przeprowadziła zwycięską rewolucję – to uznał, że jego droga postępowanie, była całkowicie słuszna.

Brak krytycznej refleksji i nie docenienie roli konspiracyjnej organizacji – spowodował, że eksperyment z IV Międzynarodówką, był z góry skazany na porażkę. Trocki po śmierci Lenina popełnił dwa błędy. Najważniejszą instytucją za życia Lenina, była Rada Komisarzy Ludowych. Dopiero później najwyższa władza została skupiona w rękach Generalnego Sekretarza – Stalina. Nie było to jednak nieuniknione. Trocki był zwierzchnikiem Armii Czerwonej i był głównym bohaterem wojny domowej. W swojej walce ze Stalinem mógł wykorzystać ten atut i wykorzystując Armię Czerwoną aresztować Stalina. Tutaj dochodzimy do ważnego pytania, jakie były rzeczywiste różnice między Trockim i Stalinem. Dyktaturę proletariatu przed stalinowską degeneracją można było uratować tylko w jeden sposób – przekazać całą władzę w ręce rad. Rady, które podczas wojny domowej utraciły realną władzę, powinny tą władzę odzyskać. W tym celu należało cofnąć dwie decyzje za czasów Lenina, które Trocki popierał – czyli zdelegalizowanie pozostałych partii robotniczych i zakazanie działalności frakcyjnej w ramach partii bolszewickiej. Jeśli władza rad, a co za tym idzie klasy robotniczej ma nie być fikcją – to konieczna jest legalizacja innych partii, które akceptują radziecki porządek. Tego właśnie bał się Trocki. Na początku lat 20-tych, bardziej nienawidził mienszewików, eserowców i anarchistów niż Stalina. Podjęcie walki ze Stalinem, by oddać władze radom i zalegalizować partie, które w końcu były wrogie bolszewikom, nie było w interesie Trockiego.

Nienawiść do innych partii robotniczych spowodowała, że Trocki tak jak Stalin, wolał widzieć w radach fasadową instytucję i nie chciał ryzykować, oddania im władzy. Na obronę Trockiego możemy powiedzieć, że zarówno eserowcy, mienszewicy, jak też anarchiści współpracowali mniej lub bardziej z siłami kontrrewolucji. Eserowiec Borys Sawinkow organizował powstanie antybolszewickie i w tym celu negocjował min. z Piłsudskim, z kolei anarchiści z Kronsztadu najprawdopodobniej współpracowali z obcymi mocarstwami. Trudno z takimi organizacjami współpracować, nie mniej – jeśli na serio walczymy o władzę klasy robotniczej, to nie możemy ograniczać radzieckiej demokracji bo  tylko radziecka demokracja mogła zatrzymać biurokratyzację ZSRR. Gdyby Trocki posłużył się Armią Czerwoną i obalił Stalina, kiedy ten nie miał jeszcze tak silnej pozycji – to najprawdopodobniej nie wiele by się zmieniło. Rosyjska rewolucja dalej by się biurokratyzowała i powoli by umierała, pod batutą Trockiego.

Druga szansa o której mówiłem, to sytuacja kiedy Trocki jest już wyrzucony z partii i on razem z innymi działaczami lewej opozycji zostaje zesłany. Stalin, który zaczął naśladować cara i wysyłał rewolucjonistów na Sybir, przekroczył granicę i pokazał, że walki legalnej prowadzić się z nim nie da. Trocki wzorem innych rewolucjonistów, którzy zawiedli się na walce legalnej powinien wtedy przystąpić do budowy scentralizowanej organizacji, której jednym z celów było zabicie Stalina. To była jedyna możliwość przetrwania – na terror stalinowski odpowiedzieć terrorem rewolucyjnym. Trocki jednak, który wzorem Plechanowa większość działalności rewolucyjnej przed 1917 rokiem prowadził na emigracji, stał na błędnym stanowisku, że „terroryzm jest sprzeczny z marksizmem.”. Nie rozumiał tego, że inaczej walczy się w warunkach legalnych a inaczej, gdy za słowo trockista trafiało się na Syberię, a potem rozstrzeliwało.

Będąc już na emigracji, Trocki zaczął samodzielnie redagować pisemko: „Biuletyn opozycji”. Czy ograniczane się do działalności teoretycznej przynosiło efekty? Najprostszą odpowiedzią jest przypomnienie, że znalezienie gazetki trockistowskiej przez NKWD, było równoznaczne dla nieszczęśliwego trockisty z rozstrzelaniem. Lata trzydzieste to powolna tragedia całej rodziny Trockiego, którą systematycznie likwidowały stalinowskie służby specjalne. Nic więc dziwnego, że Lew Siedow, coraz bardziej skłaniał się ku walce terrorystycznej. Na dzień dzisiejszy brakuje dowodów, by jednoznacznie stwierdzić, że Siedow był terrorystą. Cytaty z Wołkogonowa przedrukowaliśmy jako początek badania problemu. W tym celu należy dokładnie prześledzić archiwa Trockiego, jak też archiwa radzieckie i sprawdzić postawę Siedowa od roku 1936 do 1938 – kiedy został otruty.

Lew Siedow był nie tylko synem Trockiego (z drugą żoną Natalią Siedową), ale też pierwszym trockistą. O lewej opozycji w ZSRR raczej nie można powiedzieć, że była to organizacja trockistowska. Z Trockim współpracowali różni socjaliści, którzy bali się coraz większej roli Stalina. Jednym z błędów Trockiego, było to, że w ZSRR w swojej walce ze Stalinem opierał się na ludziach tak samo skompromitowanych jak Stalin. Mam tu na myśli przeciwników Rewolucji Październikowej Kamieniewa i Zinowiewa, a także wielu różnych współpracowników Trockiego, z czasów wojny domowej, którzy wcześniej byli mienszewikami, eserowcami lub też carskimi oficerami. O trockizmie w dzisiejszym sensie, możemy mówić dopiero od roku 1929, kiedy Trocki został wydalony do Turcji. Dlaczego Stalin nie zabił go wtedy? Wołkogonow powołując się na Zinowiewa i Kamieniewa twierdzi, że bal się on terrorystycznej reakcji jakiegoś młodego trockisty. Strach Stalina przed trockistowskim terroryzmem, ocalił Trockiemu życie na 11 lat. Gdyby Trocki wyciągnął z tego wnioski…

Siedow był emisariuszem Trockiego, który po pierwsze zajmował się wydawaniem Biuletynu opozycji a po drugie rozmawiał z różnymi trockistami o powołaniu międzynarodówki. Skoro tak wysoko postawiona osoba w ruchu trockistowskim, rozważała działalność terrorystyczną, to jest całkiem prawdopodobne, że nie był sam. Pytanie, ilu jeszcze trockistów – tak jak Siedow, naśladowali terrorystyczną Wolę Ludu – pozostaje na razie otwarte. Mamy nadzieje, że czytelników LBC zainspiruje ten problem i zaczną go szczegółowo badać.

Odpowiedź pozytywna będzie gwoździem do trumny dzisiejszych trockistowskich międzynarodówek, które pogrążyły się w reformizmie.


Na zakończenie mało znane zdjęcie z ksiązki Wołkogonowa we wkładce pomiędzy stronami 368-369. Dlaczego zarówno trockiści, jak też Stalin usuwali zdjęcia, gdzie można zobaczyć ich razem?

Trocki i Stalin niosący trumnę z Dzierżyńskim, lipiec 1926 roku. Od lewej: Rykow, Tuchaczewski(?), Kalinin, Trocki, Kamieniew, Stalin, osoba niezidentyfikowana, Bucharin.