Tekst pochodzi z listy dyskusyjnej socjalizm_pspm@coollist.com . Wiele argumentów Piekarczyka jest dosyć ważnych i należy je przedyskutować, nie zmienia to jednak faktu, że jego postawa moralna, jest mówiąc delikatnie dyskusyjna. Dziś mówi, że "Podatek Tobina to mrzonka" a 2 lata temu był głównym ekonomistą warszawskiego ATTAC. Na stronie http://republika.pl/attac/1.htm możemy przeczytać: "22 listopada 2002 roku odbyła się 2 część walnego zebrania mazowieckiego oddziału stowarzyszenia Attac. W części otwartej wykład na temat "Finansowe aspekty globalizacji" wygłosił trockistowski ekonomista, Jan Sylwestrowicz. Wykładowca omówił zmieniającą się strukturę gospodarki, w której coraz większą rolę odgrywają rynki finansowe...". Przy okazji Piekarczyk mógłby się zdecydować, czy używa pseudonimu (w takim razie niech robi to konsekwentnie na liście socjalizm PSPM) czy też używa konspiracyjnego pseudonimu z czasów PRL. Byłem na jego wykładzie 2 lata temu - i nie przypominam sobie by "oficjalny mówca ATTAC" krytykował podatek Tobina. Widać więc, że u trockistowskich emisariuszy zachodnich międzynarodówek, cały czas pokutuje moralność Kalego "NLR być w ATTAC - podatek Tobina być dobrze -NLR nie być w ATTAC -podatek Tobina być źle". A jak już jesteśmy przy tym niesmacznym temacie, to wczoraj odbyła się w Warszawie kolejna beznadziejna demonstracja antywojenna. Nie będzie z niej oddzielnej relacji - bo ile można pisać o tym samym. Dalej uważamy, że burżuazyjny pacyfizm to droga do nikąd - i jeśli ktoś chce znać nasz stosunek do Inicjatywy Stop Wojnie - to zachęcamy do przejrzenia archiwum LBC. Miało być jednak o NLR - więc zażenowała mnie wczoraj postawa Ługowskiej, która jak wygłodniała świnia w chlewie rzuciła się do koryta, gdy anarchiści przynieśli darmowe żarcie (Food not bombs -zresztą przypominające trochę konsystencją zmielone żarcie dla świń) i jak pięcioletni bachor żarła rękami, wymazując swoją buźkę sraczkowatą mazią. Ługowska tych zwyczajów najwyraźniej nauczyła się w redakcji Wprost i teraz próbuje "wnieść świadomość w masy". Wbrew burżuazyjnym mitom, socjalizm nie oznacza dla mnie "równania w dół" i jeśli utożsamiam się z biednymi i wyzyskiwanymi, to nie po to, by we wszystkim ich naśladować, lecz raczej by umożliwić im normalne korzystanie z dóbr kulturalnych, dostępnych dziś tylko dla burżuazji.


Stefan Piekarczyk (Jan Sylwestrowicz)

Podatek Tobina to mrzonka

Towarzysze,
Od dawna nie uczestniczę aktywnie na tej liście.
Jednak skoro tyle jest ostatnio maili na temat podatku Tobina, wydaje mi się, ze musze zabrać glos.
Niestety, większość piszących nie rozumie istoty tego podatku.
1. Nie dotyczy on wszystkich transakcji walutowych. Tylko międzynarodowych, o charakterze spekulacyjnym. Czyli nie jest tak, jak sugerowano, ze transakcje kantorowe byłyby obłożone tym podatkiem.
2. W praktyce, niestety, podatek ten jest mrzonką.
a) Ponieważ od czasu, gdy ten pomysł został zgłoszony, zmienił się międzynarodowy rynek walutowy; ogromna większość  transakcji walutowych dziś nie ma charakteru transakcji "rzeczywistych" (z rezczywistym przeplywem walut), tylko transakcji "nierzeczywistych" (transakcja jest rozliczona jedynie wedlug roznicy pomiedzy kursem przyjetym a faktycznym kursem na dzien rozliczenia). Oznacza to w praktyce niemozliwosc wylapywania, oceny i opodatkowania tych transakcji. (Pierwotnie Tobin myslal, ze to sie da zrobic sledzac fizyczny przeplyw walut w miedzynarodowym systemie bankowym - np. w systemie transferow miedzynarodowych SWIFT. Niestety, w swiecie finansow - jestesmy juz w innej epoce).
b) Dokladnie takie same transakcje mozna zawsze dokonac nie jako transakcje walutowe, lecz jako transakcje stopy procentowej - efekt ekonomiczny bedzie dokladnie ten sam (a podatek Tobina odnosi sie tylko do transakcji walutowych). A wiec wprowadzony podatek Tobina mozna
ominac od razu w bardzo prosty sposob. Praktycznie rzecz biorac - kazdy praktykant w dealingu banku miedzynarodowego wiedzialby, jak  obejsc "podatek Tobina".
3. Poniewaz podatek Tobina jest w praktyce dzis niewykonalny (i nieco smieszny) - co pozostaje? Otoz wydaje sie, ze zachowal on tylko - co nie jest bynajmniej malo! - wartosc PROPAGANDOWA. Podatek Tobina w praktyce stanowi reformistyczny zart (zreszta - dlaczego tylko transakcje walutowe? jak zdefiniowac transakcje spekulacyjne? jakie niestniejace miedzynarodowe cialo ma to monitorowac?  kto ma to cialo kontrolowac -kapitalisci? organizacje ludzi pracy?, itd).
4. Pozostaje jednak mysl polityczna, postepowa. Choc sam podatek Tobina jest dzis naiwnym zartem/  postepowym idotyzmem  (dlatego mnie troche boli, jak widze, ze ludzie nadal tym sie ekscytuja!), to sama idea opodatkowania w ogole transakcji spekulacyjnych zachowuje wielka nosnosc spoleczna. Chodzi tu przede wszystkim o wykazanie mechanizmow miedzynarodowej spekulacji finansowej, zyskow plynacych z tej dzialalnosci, szkod wyrzadzonych gospodarkom i tak najbiedniejzsym ... To jest wazne. Ta linia myslenia politycznego jest wazna. (Sam podatek Tobina duzo juz nie wniesie - lecz to przeciez jest zadaniem miedzynarodowego ruchu lewicowego, alterglobalistycznego, by wystapic z czyms lepszym, bardziej precyzyjnym i skuteczniejszym).
Podatek Tobina nalezy do historii. Ale idea okielznania wladzy kapitalu miedzynarodowego - nie.  Co wiecej, idea Tobina, by skoncentrowac uwage
na najbardziej jaskrawych przykladach spekulacji miedzynarodowej,  nadal wydaje sie slusznym pomyslem.
Pozdrawiam wszystkich
Stefan