Tekst pochodzi z Nowego Robotnika http://nr.freshsite.pl/?nr=14&id=522 . Autor jest współorganizatorem Ogólnopolskich Konferencji Pracowniczych.
Jarosław Urbański
Czy jest możliwy skuteczny protest pracowniczy?
Od strajku do bojkotu
Po okresie dominacji strajku okupacyjnego (nazywanego czasami
strajkiem polskim), ruch pracowniczy w naszym kraju ostatnio zdaje się zmieniać
taktykę. Czy dotychczasową uznał za nieskuteczną? Prawdą jest, że strajk
okupacyjny niekiedy nie odpowiada wymogom prowadzonej akcji - potrzebne są
działania szersze.
Zamknięcie się w obrębie zakładu pracy, zdawało się być dobrą strategią w latach
reżimu komunistycznego. Po doświadczeniach stoczniowców z grudnia 1970 roku,
kiedy milicja strzelała do manifestujących na ulicach Szczecina, oraz po
wydarzeniach w Radomiu (1976), uznano, że lepiej jest protestować na terenie
zakładów prowadząc długotrwały strajk generalny. Dodatkowym argumentem była
kwestia związana z propagandowym negowaniem lub przeinaczaniem przyczyn,
przebiegu i skali demonstracji przez ocenzurowaną prasę. Kiedy "stawał cały
kraj" rząd nie mógł tego przemilczeć i zbagatelizować. 1980 rok był
spektakularnym zwycięstwem taktyki strajku generalnego.
Kryzys strajku
Według Głównego Urzędu Statystycznego jeszcze w 1990 roku w
Polsce wybuchło 250 strajków, w których udział wzięło blisko 116 tysięcy
pracowników. W rządowych dokumentach w 1991 roku możemy przeczytać, że "w ciągu
10 miesięcy 1991 roku zanotowano 104 demonstracje (...) które miały na ogół
spokojny charakter i niewielki zasięg. W omawianym okresie zanotowano 132
strajki i przerwy w pracy..." Wraz z malejącą liczbą związkowców i postępującą
prywatyzacją gospodarki liczba strajków z roku na rok w Polsce malała. W 1999
roku strajkowało 27 tysięcy pracowników, w 2002 tylko... stu, a w 2003 trzy
tysiące. Powstaje w tym miejscu pytanie, czy strajk nie wymaga większego stopnia
integracji ruchu pracowniczego? Czy w przypadku postępującej atomizacji w jego
szeregach, nie staje się on trudny do zorganizowania i przeprowadzenia?
Malejąca liczba strajków w statystykach to oczywiście po części wynik
niedopełnienia przez prywatnych pracodawców obowiązku informowania o strajkach
GUS. Z całą jednak pewnością polscy pracownicy sięgają po tę broń coraz
rzadziej, a i z jej skutecznością bywa różnie, bo co można wywalczyć strajkując
w zbankrutowanym zakładzie. W ostatnich latach jeden z bardziej znaczących
strajków w Polsce wybuchł w zakładach Daewoo w Nysie. W maju 2002 roku
protestujący domagali się "przejęcia przez państwo tych zakładów, w których
zagraniczny inwestor nie wywiązał się ze swych zobowiązań (jak w przypadku
Daewoo)". Akcja nie zakończyła się jednak pomyślnie. 3 czerwca 2002 r. Sąd
Gospodarczy w Opolu ogłosił upadłość Nysa Motor, a blisko tysiąc osobowa załoga
straciła zatrudnienie i przerwała okupację. Latem 2003 roku wybuchł także
przegrany strajk w łódzkim Unionteksie (bankructwo). Jedynie strajkujący
pracownicy ostrowskiego Wagonu zdołali uchronić swój zakład przed upadkiem.
Warto jednak zwrócić uwagę, że oprócz strajku, załogi także organizowały
demonstracje i inne akcje skierowane na zewnątrz.
Otwarty protest
Dzisiejszą walkę charakteryzuje większe otwarcie:
manifestacja, blokada, pikieta, próba budowania szerszych sojuszy na gruncie
lokalnym. Zakład pracy pozostaje najczęściej tylko miejscem zbiórki i "wypadu".
Choć strajkowano relatywnie rzadko, to w Polsce w latach 2002-2003 byliśmy
świadkami gwałtownych protestów pracowniczych, największych od czasów
transformacji ustrojowej. W 2002 roku przez wiele miesięcy protestowało 8
tysięcy szczecińskich stoczniowców, protestowała załoga Bison-Bial w Białymstoku
oraz wybuchł konflikt wokół Fabryki Kabli w Ożarowie, który zakończył się
gwałtownymi pięciodniowymi zamieszkami (26-30 listopada 2002). Głębokim echem
odbiła się demonstracja górników 11 września 2003 roku w Warszawie.
Demonstrowali na ulicach i grozili blokadą autostrady A-2 pracownicy
wrzesińskiego Tonsilu. 26 kwietnia 2002 r. w Warszawie 70 tysięcy związkowców z
"Solidarności" protestowało przeciwko zmianom w kodeksie pracy, a 25 kwietnia
2003 r. ponad 20 tys. związkowców domagało się zaprzestania polityki zwolnień,
przestrzegania praw pracowniczych, terminowego wypłacania wynagrodzeń oraz
przywrócenia zasiłków i świadczeń przedemerytalnych. I tak dalej...
Podsumowując możemy powiedzieć, że ta taktyka zastosowana w latach 2002-2003 w
Polsce zakończyła się - wbrew powszechnemu poczuciu - pewnym sukcesem. Tylko
dzięki licznym protestom i naciskom na elity władzy, państwo w 2003 przeznaczyło
na pomoc dla bankrutujących zakładów dwa razy więcej środków niż rok i dwa lata
wcześniej. 23 miliardy złotych zdołały uchronić setki tysięcy miejsc pracy, w
obronie których protestujący głównie występowali. Pomoc państwa otrzymały nie
tylko duże firmy, ale także drobni przedsiębiorcy. Jednak w okresie postępującej
liberalizacji, taka polityka państwa może się okazać już niemożliwa. Po
przystąpieniu do Unii Europejskiej, rząd nie będzie mógł w takiej skali dotować
gospodarki. Co wówczas? Pracownicy staną w szranki z kapitałem i dużymi
koncernami, dla których lokalne konflikty, zawłaszcza kiedy nie mają charakteru
otwartego, nie będą stanowić zagrożenia. Dla McDonalds’a strajk w jednej, czy
nawet 10 restauracji z posiadanych 30 tysięcy nie stanowi fundamentalnego
problemu, nie musi się liczyć z konsekwencjami politycznymi. Groźne są jednak
ataki i kwestionowanie wszystkiego z czym McDonalds się kojarzy, co jednak
niekiedy jest trudne do pogodzenia z interesami zatrudnionych w koncernie osób.
A jednak strajk
W październiku br. wybuchł jeden z największych konfliktów
pracowniczych w Europie. Niemieccy robotnicy General Motors przeciwstawili się
masowym zwolnieniom, które miały objąć ok. 12 tysięcy pracowników Opla i
zorganizowali dziki strajk. Związkowcy z Bochum - gdzie opór przeciwko
działaniom koncernu był największy - wystosowali apel do pracowników innych
fabryk GM o akcje solidarnościowe. W odpowiedzi działacze Solidarności z Gliwic
zorganizowali pod tamtejszą fabryką Opla rozdawanie ulotek. Poparli walkę
niemieckich robotników argumentując, że redukcje zatrudnienia i alokacje fabryk
zagrażają także polskim pracownikom. Protest groził wstrzymaniem produkcji
całego koncernu.
Konflikt w General Motors to przykład zaostrzającej się walki pomiędzy
pracownikami i korporacjami. Okazuje się, że strajk jako forma walki o prawa
pracownicze, miejsca pracy i godność, w połączeniu z innymi bardziej otwartymi
działaniami, jest w dalszym ciągu skutecznym środkiem w starciu z korporacjami i
broniącym ich interesów państwem. Więcej - w Europie obserwujemy powrót do tej
formy walki.
W kwietniu 2002 roku wybuchł największy od 20 lat strajk generalny w Italii,
jako reakcja na działania rządu zmierzające do zmian w prawie pracy, a na ulice
wyszły miliony pracowników różnych branż włoskiego przemysłu. W czerwcu 2002
roku strajk generalny wybuchł w Hiszpanii, wzięło w nim udział, według związków
zawodowych, 80 proc. pracowników. W lipcu 2002 roku wybuchł strajk generalny w
Wielkiej Brytanii, a w listopadzie tego samego roku w Portugalii - oba
największe od 20 lat. W 2003 roku wybuchł pierwszy od II wojny światowej strajk
generalny w Austrii i pierwszy strajk generalny w historii Słowacji.
Na dwóch frontach
Mamy obecnie do czynienia z sytuacją, że front walki
przebiega zarówno horyzontalnie, to znaczy na linii pracownicy i państwo, jak
też wertykalnie na linii pracownicy i koncerny. Koncentracja kapitału
doprowadziła to tego, iż wiele koncernów przerosło niejedno państwo.
Międzynarodowe korporacje dawno przestały być tylko organizmami czysto
gospodarczymi, kreują one nowe style życia wdzierając się w świat kultury i
stosują nowe formy represji np. w postaci prywatnych agencji ochroniarskich,
takich jak Impel (wykorzystany w pacyfikacji protestujących robotników w
Ożarowie). Mało kto wie, że w Polsce mamy dwukrotnie więcej "ochroniarzy" niż
policjantów. To oni najczęściej stoją na straży wielkich firm i bogatej części
społeczeństwa.
Wszystko to powoduje, że zmieniać się musi taktyka oporu, np. wraz z alokacją
zakładów pracy, musi następować alokacja protestu - ponad podziałami narodowymi
i granicami państw. Problem międzynarodowej organizacji ruchu pracowniczego
nabiera obecnie szczególnego znaczenia. Lepsza współpraca w obrębie koncernów i
branż może się okazać skuteczną bronią w walce z kapitałem, ale jednocześnie
trzeba stymulować poparcie i opór na poziomie lokalnym, wspólnotowym, aby
skutecznie przeciwdziałać agresji państwa i korporacyjnej propagandzie (reklama,
"public relations", itd.). Doświadczenie wskazuje, że szczególnie dziś, siła
oporu wewnątrz zakładu pracy zależy w dużej części od poparcia i współdziałania
w jego otoczeniu. Bez "lokalności" koncerny tracą podstawy ("lokalność"
utożsamiają one z rynkiem, a obywateli z klientami). Bojkot, jak w przypadku
poznańskiej Goplany-Nestlé i jarosławskiego San-Danon (LU), to jedna z metod
walki na tym poziomie, inna to demonstracje i blokady, oddziaływanie na władze
samorządowe (np. okupacja), akcja informacyjna. Globalny charakter dzisiejszego
sytemu wymusza zastosowanie totalnych i różnorodnych metod walki, bez których
skuteczny protest nie jest możliwy.
Jarosław Urbański
Najczęstsze formy protestu pracowniczego
1. Strajk
- strajk zwykły - robotnicy przerywają pracę i opuszczają zakład;
- strajk włoski - robotnicy nie porzucają pracy, lecz zwalniają jej tempo,
obniżając celowo jej wydajność;
- strajk okupacyjny - robotnicy przerywają pracę, ale nie opuszczają zakładu
pracy;
- strajk czarny - robotnicy porzucają pracę i obsługę nawet tam gdzie grozi to
nieodwracalnymi następstwami (zalanie kopalni, wygaszanie wielki pieców, itd.);
- strajk angielski - dezorganizacja pracy poprzez skrupulatne przestrzeganie
przepisów;
- strajk głodowy - podczas strajku okupacyjnego nie przyjmuje się pożywienia;
- strajk solidarnościowy - strajk podjęty w imieniu lub dla poparcia innej grupy
strajkujących;
- strajk generalny - strajk podjęty równocześnie w całym kraju, regionie,
branży, czy koncernie;
- strajk ostrzegawczy - przerwanie pracy na krótki okres czasu celem
zademonstrowania siły i możliwości przeprowadzenia strajku właściwego.
- strajk czynny - w czasie strajku okupacyjnego robotnicy wznawiają produkcję,
sami dystrybuując to co wyprodukowali (dotyczyć to może także sektora usług, np.
szpitali jak to ma miejsce w Argentynie).
2. Sabotaż - celowe niszczenie sprzętu i urządzeń celem spowodowania przerwania
produkcji.
3. Bojkot - nawoływanie do nie kupowania produktów bądź korzystania z usług
firmy z którą pracownicy toczą spór.
4. Manifestacja - masowe wiece, bądź przemarsze.
5. Pikieta - demonstracja najczęściej mniejszej ilości osób w wybranym miejscu
ważnym z punktu widzenia prowadzenia protestu (np. pikieta siedziby władz
regionalnych)
6. Okupacja miejsc publicznych np. siedzib władz centralnych lub lokalnych,
siedziby firmy - najczęściej polega na wdarciu się do budynku.
7. Blokada - demonstracja mająca za cel wstrzymanie transportu towarowego i/lub
osobowego (może się odbyć na drogach, torach kolejowych bądź nawet na rzece).
8. Głodówka - odmowa w proteście przyjęcia pożywienia przez protestujących.
9. Kampania nieposłuszeństwa - wcielanie w życie praw o które się walczy bez
zwracania uwagi na zakazy, ostrzeżenia i reakcje władz (politycznych, czy władz
danej korporacji)
10. Inne formy protestu: petycje, noszenie oznak związkowych, noszenie opasek na
rękach, oflagowanie zakładów pracy, akcja ulotkowa (informacyjna).