Tekst pochodzi z 14 tomu Dzieł Wszystkich Lenina wydanego w Warszawie w 1986 roku przez Książkę i Wiedzę strony 1-11. Reformistyczna lewicowa rodzinka, często próbuje przeciwstawić Lenina Guevarze, twierdząc, że "bolszewicy nigdy nie popierali działań partyzanckich.". Tekst został opublikowany 30 września 1906 roku - mamy nadzieje, że raz na zawsze wyjaśni on stosunek partii bolszewickiej do szeroko rozumianej walki partyzanckiej. Wkrótce na LBC szczegółowo omówimy ten i inne teksty Lenina na ten temat - tymczasem zachęcamy do lektury - ze szczególnym uwzględnieniem zaznaczonych fragmentów. Reformiści dalej mogą gnić w swoim bagnie - ale niech nie wycierają sobie gęby Leninem - bo nie mają z nim nic wspólnego.
Lenin
Wojna Partyzancka
Zagadnienie działań partyzanckich żywo interesuje naszą
partie oraz masy robotnicze. Niejednokrotnie już poruszaliśmy tę sprawę
mimochodem, a teraz zamierzamy przystąpić do zapowiedzianego bardziej
wyczerpującego przedstawienia naszych poglądów.
Zacznijmy od początku. Jakie podstawowe wymagania powinien stawiać sobie każdy
marksista przy rozpatrywaniu zagadnienia form walki? Po pierwsze, marksizm tym
się różni od wszystkich prymitywnych form socjalizmu, że nie wiąże ruchu z jakąś
jedną określoną formą walki. Uznaje on najrozmaitsze formy walki, przy czym nie
„wymyśla" ich, lecz tylko uogólnia, organizuje, czyni świadomymi te formy walki
klas rewolucyjnych, które same przez się powstają w procesie ruchu. Marksizm,
bezwzględnie wrogi wszelkim oderwanym formułom, wszelkim doktrynerskim receptom,
wymaga uważnego podejścia do toczącej się walki mas, która wraz z rozwojem
ruchu, wzrostem świadomości mas. zaostrzeniem się kryzysów ekonomicznych i
politycznych rodzi coraz to nowe i coraz bardziej różnorodne sposoby obrony i
ataku. Dlatego marksizm nie wyrzeka się raz na zawsze jakiejkolwiek formy walki.
Marksizm w żadnym wypadku nie ogranicza się do możliwych i istniejących tylko w
danym momencie form walki, lecz uznaje, ze nieuniknione są, wraz ze zmianą
istniejącej sytuacji społecznej, nowe formy walki, nie znane działaczom danego
okresu. Marksizm pod tym względem uczy się, jeśli można się tak wyrazić, na
praktyce mas, nie roszcząc sobie bynajmniej pretensji, by uczyć masy form walki
wymyślonych przez gabinetowych „systematyków". Wiemy — mówił na przykład Kautsky
rozpatrując formy rewolucji socjalnej — że nadchodzący kryzys przyniesie nam
nowe formy walki, których teraz nie możemy przewidzieć.
Po drugie, marksizm bezwzględnie wymaga historycznego rozpatrzenia kwestii form
walki. Ujmowanie tej kwestii w oderwaniu od konkretnej sytuacji historycznej
jest równoznaczne z niezrozumieniem abecadła materializmu dialektycznego. W
różnych momentach rozwoju ekonomicznego, w zależności od różnych warunków
politycznych, narodowo-kulturalnych, bytowych itd., różne formy walki wysuwają
się na pierwszy plan, stają się głównymi formami walki i z kolei zmieniają się w
związku z tym również drugorzędne, uboczne formy walki. Próbować odpowiedzieć
tak lub nie na pytanie dotyczące jakiegoś określonego środka walki bez
szczegółowego rozpatrzenia konkretnej sytuacji ruchu na danym szczeblu jego
rozwoju — to znaczy całkowicie zejść z pozycji marksistowskich.
Takie są dwie podstawowe tezy teoretyczne, którymi winniśmy się kierować.
Historia marksizmu w Europie Zachodniej daje nam mnóstwo przykładów, które
potwierdzają to, co zostało powiedziane. Socjaldemokracja europejska w chwili
obecnej za główne formy walki uważa parlamentaryzm i ruch zawodowy, w
przeszłości uznawała ona powstanie i jest całkowicie gotowa wraz ze zmianą
koniunktury uznać je także w przyszłości — wbrew opinii liberalnych burżua w
rodzaju rosyjskich kadetów i członków grupy „Bież Zagławija". W latach
siedemdziesiątych socjaldemokracja odrzucała strajk powszechny jako panaceum
społeczne, jako sposób natychmiastowego obalenia burżuazji środkami
niepolitycznymi — socjaldemokracja jak najbardziej jednak uznaje masowy strajk
polityczny (zwłaszcza po doświadczeniach Rosji w roku 1905) za jeden ze środków
walki, niezbędny w pewnych warunkach. Socjaldemokracja uznawała uliczną walkę
barykadową w latach czterdziestych XIX wieku, w końcu XIX wieku, opierając się
na konkretnych danych, odrzucała ją, wyrażała pełną gotowość zrewidowania tego
ostatniego poglądu i uznania celowości walki barykadowej po doświadczeniach
Moskwy, która wysunęła, według słów K. Kautskiego, nową taktykę barykadową.
II
Ustaliwszy ogólne tezy marksizmu, przejdźmy do rewolucji rosyjskiej.
Przypomnijmy historyczny rozwój wysuniętych przez nią form walki. Najpierw
ekonomiczne strajki robotników (1896—1900), następnie demonstracje polityczne
robotników i studentów (1901—1902), bunty chłopskie (1902), początek masowych
strajków politycznych łączonych różnorako z demonstracjami (Rostów 1902, strajki
latem 1903, 9 stycznia 1905), ogólno rosyjski strajk polityczny z lokalnymi
przejawami walki barykadowej (październik 1905), masowa walka barykadowa i
powstanie zbrojne (1905, grudzień), pokojowa walka parlamentarna
(kwiecień—czerwiec 1906), powstania części wojska (czerwiec 1905 — lipiec 1906),
powstania części chłopstwa (jesień 1905 — jesień 1906).
Tak się mają sprawy u progu jesieni 1906 r., jeśli chodzi o formy walki w ogóle.
Forma walki, którą „odwzajemnia się" samowładztwo — to pogromy dokonywane przez
czarnosecińców, poczynając od Kiszyniowa wiosną 1903 roku, a kończąc na
Siedlcach jesienią 1906 roku. Przez ten cały okres organizacja tych pogromów i
masakry Żydów, studentów, rewolucjonistów, świadomych robotników rozwija się
coraz bardziej, doskonali się, łączy gwałty wojska czarnosecinnego z gwałtami
przekupionego motłochu; dochodzi do zastosowania artylerii we wsiach i miastach,
ekspedycji, pociągów karnych i tak dalej.
Takie jest podstawowe tło obrazu. Na tym tle zarysowuje się — niewątpliwie jako
coś szczegółowego, drugorzędnego, pobocznego — zjawisko, którego zbadaniu i
ocenie poświęcony jest niniejszy artykuł. Na czym polega to zjawisko? jakie są
jego formy? jego przyczyny? czas pojawienia się i stopień rozpowszechnienia?
jego znaczenie w ogólnym przebiegu rewolucji? jego związek z walką klasy
robotniczej, organizowaną i kierowaną przez socjaldemokrację? Oto zagadnienia,
którymi po naszkicowaniu ogólnego tła obrazu powinniśmy się teraz zająć.
Interesujące nas zjawisko — to walka zbrojna. Prowadzą ją
poszczególne osoby i niewielkie grupy osób. Po części należą one do organizacji
rewolucyjnych, po części (w niektórych rejonach Rosji po większej części) nie
należą do żadnej organizacji rewolucyjnej. Walce zbrojnej przyświecają dwa
odrębne cele, które trzeba koniecznie ściśle rozróżnić; mianowicie jej celem
jest, po pierwsze, zabijanie poszczególnych osób, dowódców służby
wojskowo-policyjnej i ich podwładnych; po drugie, konfiskata środków pieniężnych
należących zarówno do rządu, jak i do osób prywatnych. Konfiskowane środki
częściowo są przeznaczane na cele partyjne, częściowo specjalnie na uzbrojenie i
przygotowanie powstania, częściowo na utrzymanie osób, które prowadzą omawiany
przez nas rodzaj walki. Wielkie ekspropriacje (kaukaska — ponad 200 tysięcy
rubli, moskiewska — 875 tysięcy rubli) były przeznaczane w pierwszej kolejności
na rzecz partii rewolucyjnych, drobne ekspropriacje przeznacza się przede
wszystkim, a niekiedy i całkowicie, na utrzymanie samych „ekspropriatorów". Ta
forma walki szeroko rozwinęła się i rozpowszechniła niewątpliwie dopiero w roku
1906, czyli po powstaniu grudniowym. Wśród przyczyn, które zrodziły ten rodzaj
walki, poważną rolę odegrało zaostrzenie się kryzysu politycznego aż do walki
zbrojnej włącznie, a zwłaszcza wzrost nędzy, głodu i bezrobocia we wsiach i
miastach. Tę formę walki społecznej za główną, a nawet za wyłączną, uznały
zdeklasowane elementy ludności, lumpy i grupy anarchistyczne. Za formę walki,
którą „odwzajemniło się" samowładztwo, należy uważać stan wojenny, mobilizację
nowych wojsk, pogromy dokonywane przez czarnosecińców (Siedlce), wojskowe sądy
polowe.
III
Ocena rozpatrywanej formy walki zazwyczaj sprowadza się do stwierdzeń
następujących: jest to anarchizm, blankizm, dawny terror, akcje oderwanych od
mas jednostek demoralizujące robotników, odstręczające od nich szerokie kręgi
ludności, dezorganizujące ruch, szkodliwe dla rewolucji. Przykłady
potwierdzające taką ocenę łatwo można znaleźć wśród wydarzeń, o których
codziennie piszą gazety.
Ale czy przykłady te są przekonywające? Aby to sprawdzić,
zajmiemy się Krajem Łotewskim, terenem, gdzie omawiana forma walki jest
najbardziej rozwinięta. Oto jak uskarża się na działalność łotewskiej
socjaldemokracji gazeta „Nowoje Wriemia"6 (z 9 i 12 września).
Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza Łotwy (część składowa SDPRR) regularnie
wydaje swą gazetę w nakładzie 30 000 egzemplarzy. W dziale oficjalnych
wiadomości drukuje się tam wykazy szpiegów, których zgładzenie jest
obowiązkiem każdego uczciwego człowieka. Współdziałających z policją ogłasza
się za „przeciwników rewolucji" i skazuje na śmierć oraz konfiskatę majątku.
Socjaldemokraci zalecają ludności przekazywać pieniądze na rzecz partii
wyłącznie za pokwitowaniem opatrzonym pieczęcią. W ostatnim sprawozdaniu partii
wśród 48 000 rubli rocznych wpływów figuruje suma 5600 rubli otrzymanych od
organizacji w Lipawie na uzbrojenie i zdobytych drogą ekspropriacji. — „Nowoje
Wriemia" oczywiście rzuca gromy na to „rewolucyjne prawodawstwo", na owe „groźne
rządy".
Nikt nie zdecyduje się nazwać tej działalności łotewskich socjaldemokratów
anarchizmem, blankizmem czy też terroryzmem. Ale dlaczego? Dlatego, że
zachodzi tu wyraźny związek między nową formą walki a powstaniem, które odbyło
się w grudniu i ponownie dojrzewa. W odniesieniu do całej Rosji związek ten nie
jest tak wyraźnie widoczny, niemniej jednak istnieje. Rozpowszechnienie się
walki „partyzanckiej" właśnie po grudniu, jej związek z zaostrzeniem się kryzysu
nie tylko ekonomicznego, lecz i politycznego są niewątpliwe. Dawny terroryzm
rosyjski był dziełem inteligenta spiskowca; teraz walkę partyzancką prowadzi z
reguły robotnik bojowiec lub po prostu bezrobotny robotnik. Blankizm i anarchizm
łatwo rodzą się w głowach ludzi skłonnych do szablonowego myślenia, lecz w
warunkach powstania, tak wyraźnych w Kraju Łotewskim, od razu rzuca się w oczy
nieprzydatność tych wyuczonych na pamięć formułek.
Na przykładzie Łotyszów widać wyraźnie, że tak powszechna u nas analiza wojny
partyzanckiej jest — w oderwaniu od warunków powstania — całkowicie niesłuszna,
nienaukowa, ahistoryczna. Należy wziąć pod uwagę te warunki, pomyśleć o
właściwościach okresu pomiędzy wielkimi aktami powstania, należy zrozumieć,
jakie formy walki wyłaniają się nieuchronnie w tych warunkach, a nie zbywać
sprawy wyuczonym na pamięć zestawem słów, jednakowym zarówno u kadeta, jak i u
zwolennika pisma „Nowoje Wriemia": anarchizm, grabież, deklasacja!
Powiadają: działania partyzanckie dezorganizują naszą
robotę. Zastosujmy to rozumowanie do sytuacji po grudniu 1905 r., do okresu
czarnosecinnych pogromów i stanów wojennych. Co bardziej dezorganizuje ruch w
takim okresie: brak oporu czy też zorganizowana walka partyzancka? Porównajcie
Rosję centralną z jej zachodnimi kresami, Polską i Krajem Łotewskim. Nie ulega
wątpliwości, że walka partyzancka jest znacznie szerzej rozpowszechniona i
bardziej rozwinięta na zachodnich kresach. I równie niewątpliwe jest, że ruch
rewolucyjny w ogóle, a socjaldemokratyczny w szczególności, jest bardziej
zdezorganizowany w Rosji centralnej niż na jej kresach zachodnich. Oczywiście
ani nam w głowie wysnuwać z tego wniosek, że polski i łotewski ruch
socjaldemokratyczny są mniej zdezorganizowane dzięki wojnie partyzanckiej. Nie.
Wynika tylko z tego, że wojna partyzancka nie ponosi winy za zdezorganizowanie
socjaldemokratycznego ruchu robotniczego w Rosji w roku 1906.
W tym miejscu nierzadko powołują się na specyfikę warunków narodowych. Ale to
powoływanie się szczególnie jaskrawo ujawnia słabość obiegowej argumentacji.
Gdyby sprowadzić problem do warunków narodowych, znaczyłoby to, że chodzi nie o
anarchizm, blankizm czy terroryzm — grzechy wszech rosyjskie, a nawet
szczególnie rosyjskie — — lecz o coś zgoła innego. Zanalizujcie, panowie,
konkretnie to coś innego! Zobaczycie wtedy, że ucisk czy antagonizm narodowy
niczego nie wyjaśniają, gdyż istniały one zawsze na kresach zachodnich, a walkę
partyzancką zrodził dopiero obecny okres historyczny. Jest sporo takich rejonów,
w których panują ucisk i antagonizm narodowy, a nie ma walki partyzanckiej,
która rozwija się niekiedy bez żadnego ucisku narodowego. Konkretna analiza
zagadnienia wykaże, że chodzi nie o ucisk narodowy, lecz o warunki, w których
dochodzi do powstania. Walka partyzancka — to nieunikniona
forma walki w okresie, gdy ruch masowy przekształcił się już faktycznie w
powstanie i gdy następują krótsze lub dłuższe przerwy między „wielkimi bitwami"
w wojnie domowej.
Nie działania partyzanckie dezorganizują ruch, lecz słabość partii, która nie
umie tych działań ująć w swe ręce. Oto dlaczego powszechne u nas, Rosjan,
przeklinanie akcji partyzanckich wiąże się z rzeczywiście dezorganizującymi
partię potajemnymi, przypadkowymi i nie zorganizowanymi działaniami
partyzanckimi. Skoro nie potrafimy zrozumieć, jakie warunki historyczne powodują
tę walkę, nie potrafimy również eliminować jej stron ujemnych. Niemniej jednak
walka się toczy. Wywołują ją potężne przyczyny ekonomiczne i polityczne. Nie
możemy zlikwidować tych przyczyn ani zlikwidować tej walki. Nasze utyskiwania na
walkę partyzancką — to utyskiwania na słabość naszej partii w organizowaniu
powstania.
To, co powiedzieliśmy o dezorganizacji, odnosi się także do demoralizacji.
Demoralizuje nie wojna partyzancka, lecz brak zorganizowania, bezładny,
bezpartyjny charakter akcji partyzanckich. Przekleństwa i słowa potępienia pod
adresem akcji partyzanckich ani trochę nie chronią nas przed tą niewątpliwą
demoralizacją, przekleństwa i słowa potępienia bowiem nie są w stanie
powstrzymać zjawiska wywoływanego przez głębokie przyczyny ekonomiczne i
polityczne. Mogą nam odpowiedzieć: jeśli nie jesteśmy w stanie zahamować
nienormalnego i demoralizującego zjawiska, to nie jest to argument na rzecz
stosowania przez partię anormalnych i demoralizujących środków walki. Lecz taki
sprzeciw miałby już czysto liberalno-burżuazyjny charakter, a nie marksistowski,
albowiem marksista nie może uważać wojny domowej czy też wojny partyzanckiej,
będącej jedną z jej form, za anormalną i demoralizującą w ogóle. Marksista stoi
na gruncie walki klasowej, a nie pokoju społecznego. W pewnych okresach ostrych
kryzysów ekonomicznych i politycznych walka klasowa przeradza się w otwartą
wojnę domową, czyli walkę zbrojną między dwiema częściami ludu. W takich
okresach marksista obowiązany jest stać na stanowisku wojny domowej. Wszelkie
moralne jej potępianie jest z punktu widzenia marksizmu zupełnie
niedopuszczalne.
W okresie wojny domowej ideałem partii proletariatu jest partia walcząca. Jest
to absolutnie bezsporne. Uważamy za rzecz zupełnie możliwą, że z punktu widzenia
wojny domowej można dowodzić i dowieść, że te czy inne jej formy w tym czy innym
momencie są niecelowe. Krytykę różnych form wojny domowej z punktu widzenia
celów wojskowych całkowicie uznajemy i bezwzględnie zgadzamy się, że decydujący
głos w takiej sprawie mają praktycy socjaldemokraci poszczególnych rejonów.
Ale w imię zasad marksizmu stanowczo żądamy, aby od
analizy warunków wojny domowej nie wykręcano się oklepanymi i szablonowymi
frazesami o anarchizmie, blankizmie, terroryzmie, aby bezsensownych metod walki
partyzanckiej, zastosowanych przez taką a taką organizację pepeesowską w takim a
takim momencie, nie wysuwano jako straszaka przeciw samemu udziałowi
socjaldemokratów w wojnie partyzanckiej w ogóle.
Powoływanie się na to, że wojna partyzancka dezorganizuje ruch, należy traktować
krytycznie. Wszelka nowa forma walki, związana z nowymi niebezpieczeństwami i
nowymi ofiarami, nieuchronnie „dezorganizuje" organizacje nie przygotowane do
tej nowej formy walki. Przejście do agitacji dezorganizowało nasze dawne kółka
propagandystów. Przejście do demonstracji dezorganizowało w późniejszym okresie
nasze komitety. Wszelkie działanie wojenne w każdej bez wyjątku wojnie wnosi
pewną dezorganizację do szeregów walczących. Nie należy stąd wyciągać wniosku,
że nie trzeba walczyć. Należy stąd wyciągnąć wniosek, że trzeba nauczyć się
walczyć. Tylko tyle.
Gdy widzę socjaldemokratów oświadczających chełpliwie i z
samozadowoleniem: my nie jesteśmy anarchistami ani złodziejami czy grabieżcami,
my jesteśmy ponad tym wszystkim, my odrzucamy wojnę partyzancką — wówczas nasuwa
mi się pytanie: czy ci ludzie wiedzą, co mówią? W całym kraju toczą się zbrojne
potyczki i starcia czarnosecinnego rządu z ludnością. Jest to zjawisko
absolutnie nieuniknione na obecnym szczeblu rozwoju rewolucji. Ludność
żywiołowo, w sposób nie zorganizowany — i właśnie dlatego często w niefortunnych
i niewłaściwych formach — reaguje na to zjawisko również zbrojnymi potyczkami i
napadami. Rozumiem, że wobec słabości i nieprzygotowani a naszej
organizacji możemy w danej miejscowości i w danym momencie zrezygnować z
partyjnego kierowania tą żywiołową walką. Rozumiem, że w tej sprawie winni
decydować miejscowi praktycy, że przekształcenie słabych i nie przygotowanych
organizacji jest sprawą niełatwą. Ale gdy z powodu tego
nieprzygotowani a dostrzegam u teoretyka lub publicysty socjaldemokraty nie
uczucie smutku, lecz chełpliwe samozadowolenie i powtarzanie w zachwycie godnym
Narcyza wyuczonych we wczesnej młodości frazesów o anarchizmie, blankizmie,
terroryzmie, robi mi się przykro, że tak poniża się najbardziej rewolucyjną w
świecie doktrynę.
Powiadają: wojna partyzancka zbliża świadomy proletariat do
zdemoralizowanych pijaków i lumpów. To prawda. Ale wynika z tego tylko to, że
partia proletariatu nigdy nie może uważać wojny partyzanckiej za jedyny czy
nawet główny środek walki; że środek ten winien być podporządkowany innym,
winien być dostosowany do głównych środków walki, uszlachetniony poprzez
uświadamiający i organizujący wpływ socjalizmu. Bez tego zaś ostatniego warunku
wszystkie, zdecydowanie wszystkie środki walki w społeczeństwie burżuazyjnym
zbliżają proletariat do różnych nieproletariackich warstw, stojących powyżej lub
poniżej niego, a zdane na żywiołowy bieg wypadków marnują się, wyradzają i
prostytuują. Strajki pozostawione żywiołowemu biegowi wypadków wyradzają się w „Alliances"
— w porozumienia robotników z przedsiębiorcami przeciw konsumentom. Parlament
wyradza się w dom publiczny, w którym szajka burżuazyjnych politykierów handluje
hurtem i w detalu „wolnością ludu", „liberalizmem", „demokracją",
republikanizmem, antyklerykalizmem, socjalizmem i wszelkimi innymi chodliwymi
towarami. Gazeta wyradza się w publiczną rajfurkę, w narzędzie demoralizacji
mas, ordynarnego schlebiania niskim instynktom tłumu itd. itd. Socjaldemokracja
nie zna uniwersalnych środków walki, takich, które chińskim murem odgradzałyby
proletariat od warstw stojących nieco wyżej lub nieco niżej od niego.
Socjaldemokracja w różnych okresach stosuje rożne środki,
zawsze uzależniając ich zastosowanie od ściśle określonych warunków ideowych i
organizacyjnych*.
IV
Formy walki w rewolucji rosyjskiej odznaczają się ogromną różnorodnością w
porównaniu z rewolucjami burżuazyjnymi w Europie. Kautsky w pewnej mierze to
przepowiedział, mówiąc w roku 1902, że przyszła rewolucja (dodawał: może z
wyjątkiem Rosji) będzie nie tyle walką ludu z rządem, ile walką między dwiema
częściami ludu. W Rosji widzimy niewątpliwie szerszy rozwój tej drugiej formy
walki niż w burżuazyjnych rewolucjach na Zachodzie. Wrogowie naszej rewolucji
spośród ludu są nieliczni, lecz w miarę zaostrzania się walki organizują się
coraz bardziej i uzyskują wsparcie reakcyjnych warstw burżuazji. Dlatego też
jest rzeczą zupełnie naturalną i nieuniknioną, że w takim okresie, w okresie
ogólno ludowych strajków politycznych, powstanie nie może przybrać starej formy
pojedynczych aktów, ograniczonych do bardzo krótkich okresów i bardzo małego
terenu. Jest rzeczą zupełnie naturalną i nieuniknioną, że powstanie przybiera
wyższe i bardziej złożone formy długotrwałej, ogarniającej cały kraj wojny
domowej, czyli walki zbrojnej między dwiema częściami ludu. Wojny takiej nie
można sobie wyobrazić inaczej, jak tylko w postaci szeregu nielicznych,
oddzielonych od siebie względnie długimi przerwami wielkich bitew oraz mnóstwa
drobnych potyczek podczas owych przerw. Skoro tak jest — a tak jest bez
wątpienia — to socjaldemokracja musi traktować jako swoje zadanie stworzenie
takich organizacji, które jak najlepiej potrafiłyby kierować masami zarówno w
owych wielkich bitwach, jak również w miarę możności w owych drobnych
potyczkach. W okresie zaostrzonej do stanu wojny domowej walki klas
socjaldemokracja powinna postawić sobie jako zadanie nie tylko udział, lecz i
kierowniczą rolę w tej wojnie domowej. Socjaldemokracja
powinna wychowywać i przygotowywać swoje organizacje, aby występowały faktycznie
jako strona walcząca zbrojnie, która nie marnuje żadnej okazji, by zadać straty
siłom nieprzyjaciela.
Nie ma co mówić, jest to zadanie trudne. Nie można go rozwiązać od razu. Jak w
trakcie wojny domowej cały lud przekształca swą świadomość i uczy się w walce,
tak i nasze organizacje, aby sprostać temu zadaniu, powinny być wychowywane,
powinny być przebudowywane na podstawie danych dostarczonych przez
doświadczenie.
Nie rościmy sobie najmniejszych pretensji do tego, by narzucać praktykom jakąś
wymyśloną formę walki, czy nawet do tego, by z gabinetu decydować o roli tych
czy innych form wojny partyzanckiej w ogólnym przebiegu wojny domowej w Rosji.
Dalecy jesteśmy od myśli, by w konkretnej ocenie tych czy innych akcji
partyzanckich widzieć zagadnienie kierunku w socjaldemokracji. Zadanie swoje
widzimy wszakże w tym, aby w miarę możności dopomóc w słusznej teoretycznej
ocenie nowych form walki wysuwanych przez życie; w tym, aby nieubłaganie walczyć
z szablonami i przesądami, które utrudniają świadomym robotnikom we właściwy
sposób ująć to nowe i trudne zagadnienie, właściwie podejść do jego rozwiązania.
W piątym wydaniu rosyjskim wydrukowano według tekstu gazety „Proletarij"
* Bolszewików socjaldemokratów często oskarża się o
lekkomyślny i stronniczy stosunek do akcji partyzanckich. Warto więc
przypomnieć, że w projekcie rezolucji o działaniach partyzanckich („Partijnyje
Izwiestija" nr 28 i referat Lenina o zjeździe) ta część bolszewików, która broni
tych działań, uzależniała ich uznanie od następujących warunków: „eksy" majątku
prywatnego uznano za zupełnie niedopuszczalne; „eksów" majątku państwowego nie
zalecano, lecz uważano je jedynie za dopuszczalne pod warunkiem kontroli przez
partię i przeznaczenia środków na potrzeby powstania. Działania partyzanckie
w postaci terroru zalecano przeciw rządowym oprawcom i aktywnym czarnosecińcom,
ale przy zachowaniu następujących warunków: 1) liczyć się z nastrojami szerokich
mas; 2.) uwzględniać warunki ruchu robotniczego w danej miejscowości; 3)
troszczyć się o to, by sił proletariatu nie trwoniono na próżno. Pod
względem praktycznym rezolucja uchwalona na Zjeździe Zjednoczeniowym różni się
od tego projektu wyłącznie tym, że uznaje za niedopuszczalne „eksy" majątku
państwowego.