Krótki komentarz do tekstu Przemka
Na pewno należy pochwalić autora za poważne podejście do problemu, który na polskim rynku jest raczej mało znany. W odróżnieniu od większość trockistowskich teoretyków, którzy ograniczają się do kalkowania poglądów centrali, Przemek samodzielnie formułuje wnioski, przez co jego praca na pewno jest ciekawa. Uczciwie mogę powiedzieć, że moja znajomość maoizmu, jest nie wielka i ograniczę się do krótkiego komentarza, a czas na poważną polemikę jeszcze nadejdzie. Jeśli chodzi o biografię Mao, to jak to zwykle bywa jego działalność przed dojściem do władzy oceniam znacznie lepiej od szalonych eksperymentów porewolucyjnych. Na LBC bardzo dużo uwagi poświęcamy kubańskim partyzantom i Che Guevarze, zapominając, że w swoich doświadczeniach inspirowali się między innymi chińską rewolucją. Większość tekstów po polsku porównujących rewolucję październikową do rewolucji chińskiej pisanych było w PRL, która w konflikcie radziecko-chińskim popierała Moskwę. Wiele mitów na temat maoizmu, które do dziś funkcjonują w skrajnej lewicy, były wymyślone i powielane przez PZPR-owskich aparatczyków, z czego nie wszyscy sobie zdają sprawę.
Eksponowanie różnic i prymitywne uogólnienia, stworzyły sztuczną opozycję pomiędzy „proletariacką” Armią Czerwoną a „chłopską” Armią Ludowo Wyzwoleńczą. Armia Czerwona nigdy nie była „czystą klasowo armią proletariacką” przynajmniej z trzech powodów. Po pierwsze Rewolucja Październikowa była dziełem sojuszu robotniczo-chłopskiego i zaciąganie chłopów do rewolucyjnej armii – było słuszne ideologicznie nawet po rozprawie z lewicą eserowską. Zdecydowaną większość społeczeństwa rosyjskiego w 1917 roku stanowili chłopi i to jest druga przyczyna masowego udziału chłopów w Armii Czerwonej. W końcu zwycięstwo rewolucji było dziełem zbuntowanych żołnierzy, którzy też pochodzili ze wsi. Czy czerwonoarmiści mieli świadomość proletariacką? Moim zdaniem jest to duże uproszczenie. Świadomość proletariacką może mieć tylko robotnik, który pracując w fabryce przyzwyczaił się do działania kolektywnego. Problem ze świadomością klasową żołnierzy jest taki, że większość poborowych po prostu nigdy wcześniej nie pracowało. Dlatego też śmiało można powiedzieć, że wszyscy czerwonoarmiści mieli świadomość rewolucyjną – ale świadomych proletariuszy – było wśród nich zapewne bardzo nie wielu.
Przemek, który zwalcza różne schematy, przy opisywaniu relacji pomiędzy chińskimi komunistami a Kominternem, moim zdaniem sam dokonuje uogólnienia nie pisząc o sporach wewnętrznych w ramach III Międzynarodówki i ZSRR wobec rewolucji chińskiej. Jedną z przyczyn zwrotu politycznego Mao były błędy radzieckich towarzyszy. Te same błędy krytykował Trocki – i te dwie postaci mają ze sobą wiele wspólnego. Koncepcja Mao „państwowego kapitalizmu w ZSRR” była wtórna wobec krytyki Trockiego, jak i jego następców (Shahtman, Cliff). Trocki był szefem Armii Czerwonej a Mao armii partyzanckiej. Obaj popierali eksport rewolucji na bagnetach (wojna polsko-bolszewicka, wojna w Korei), obaj popierali radykalne eksperymenty w gospodarce (to Trocki był głównym zwolennikiem industrializacji, Wielki skok Mao) – w końcu jeden i drugi został w pewnym momencie odsunięty od władzy. Z tą jednak różnicą, że Mao na fali Rewolucji Kulturalnej do władzy wrócił. Są to raczej luźne dywagacje, które pewnie kiedyś zaowocują oddzielnym artykułem, ale najpierw trzeba poznać trochę Mao. Podsumowując -pierwsza część tekstu bardzo mi się podoba.
Jeśli chodzi o Mao – to mimo wszystkich jego wypaczeń – był przywódcą rewolucji w najludniejszym kraju na świecie – i przez to zasługuje na uwagę – a może nawet na szacunek. Trudno jednak takim szacunkiem obdarzyć hunwejbinów. Przemek porównując hunwejbinów do młodzieżowych subkultur, zapewne stara się wzbudzić zainteresowanie tym tematem. Zestawiając hunwejbinów z sympatycznymi hippisami, których przecież wszyscy tolerują, próbuje w ten sposób „zalegalizować” hunwejbinów. Ideałem dla Przemka zdaje się być każdy spontaniczny ruch masowy – najlepiej kierujący się pobudkami irracjonalnymi. Zasadniczą osią sporu między marksizmem a maoizmem jest zdaniem Przemka konflikt pomiędzy nauką a emocjami. Żywiołowi maoiści, którzy w swoim działaniu nie tracą czasu na myślenie, pasjonują Przemka swoim „radykalizmem”. Ten swoisty kult „radykalizmu” spowodowanego emocjami, jest moim zdaniem wielkim błędem o niebezpiecznych konsekwencjach.
Przede wszystkim przy swoich porównaniach, Przemek prawie całkowicie pominął „radykalizm” prawicy wspominając tylko o skinheadach. „Radykalne” i „spontaniczne” działania uliczne hunwejbinów przypominają niechlubną tradycję pogromów żydowskich, które w wielu wypadkach były inspirowane przez państwo. Tak jak hunwejbini byli wspierani i finansowani przez frakcję Mao – tak pogromy Żydów w Rosji były inspirowane przez finansowaną przez carat Czarną Sotnie. Mundurki hunwejbinów i kult przewodniczącego Mao – z kolei przypominają Hitlerjugend i kult fuehrera Hitlera. „Wszyscy hunwejbini, niezależnie od płci, ubierali się identycznie. Nosili charakterystyczne, quasi-wojskowe szare mundury z obowiązkową czerwoną opaską na prawym ramieniu.” –od niemieckich poprzedników różnili się tylko kolorem opaski. Maoistowski kult burzenia – przypomina niszczenie sklepów żydowskich podczas nocy kryształowej. A z kolei wrogość do inteligencji – przypomina palenie książek – i masowe egzekucje w Palmirach pod Warszawą. „Mao Zedong był dla hunwejbinów kimś znacznie więcej, niż istotą ludzką, nie mógł być oceniany tą samą miarą, co zwykli śmiertelnicy.” –polecam film „Triumf Woli” gdzie kult dla Hitlera jest taki sam.
Dochodzi tutaj do pewnego paradoksu – fascynacji odległym ruchem, który jednak gdyby zaistniał w Polsce zapewne był by przez Przemka potępiony. Jeśli fascynujemy się „radykalnymi ruchami, które działają emocjonalnie”, to Przemek powinien się zainteresować Młodzieżą Wszechpolską, którzy już kilka razy doprowadzili do ulicznych zamieszek podczas parady homoseksualistów. Gdy wszechpolacy wzorując się na hunwejbinach obetną kiedyś Przemkowi włosy w imię „obrony polskości”, to przypomni sobie stare przysłowie „cudze chwalicie, swego nie znacie”. Przemek, jako typowy intelektualista ceni sobie oryginalność i wolność wyciągania wniosków, na co u hunwejbinów nie ma miejsca. Już sam fakt, że zainteresował się odległymi Chinami, klasyfikuje go jako intelektualistę i przez to budzi pogardę.
W odróżnieniu od Przemka nie wierzę w „spontaniczność”. Radykalizm czarnosecińców, Hitlerjugend czy hunwejbinów – był odgórnie sterowany i wykorzystywany do określonych celów. Czarne sotnie miały kanalizować gniew ubogich, by odciągnąć ich od rewolucji – Hitlerjugend służyło umacnianiu władzy przez NSDAP, a hunwejbini byli marionetką w walkach frakcyjnych, dzięki którym Mao mógł dojść do władzy i kiedy „radykalna” młodzież przestała mu być potrzebna po prostu się jej pozbył.
„Wielkie systemy religijne są oparte na Księdze. Mahabharatą, Torą, Ewangelią i Koranem Rewolucji Kulturalnej były Cytaty z przewodniczącego Mao, powszechnie znane jako Czerwona Książeczka.” Podobną rolę pełniła w III Rzeszy Main Kampf, o czym już Przemek nie napisał. Bieganie z Czerwoną książeczką – przypomina pomarańczową histerię –w związku z wyborami na Ukrainie. Przemek, który słusznie wyśmiewa pomarańczowych idiotów, nie zauważa, że hunwejbini byli tacy sami.
Na zakończenie jeszcze raz powtarzam, że moja wiedza na temat maoizmu, jest bardzo powierzchowna – i starałem się napisać „na szybko”, tylko to co dla mnie najważniejsze. Jeśli temat ten innych zainteresuje, to pewnie prędzej czy później – też sam pogłębię swoją wiedzę na ten temat. Na razie jednak wole studiować marksizm w jego wydaniu naukowym.