Utrata władzy w Porto Alegre przez antyglobalistów, obala reformistyczny mit "budowania innego świata w ramach społeczeństwa kapitalistycznego". Brazylijska Partia Pracowników zdradziła klasę robotniczą - i cieszy nas, że dostali za swoje. Eksperyment w Porto Alegre nigdy nas nie fascynował, a dodatkowo był przyczyną megalomanii wśród antyglobalistów. Ciekawe czy "niezależny" , "spontaniczny" i "masowy" ruch, będzie w stanie zorganizować kolejne forum społeczne - gdy reformiści nie są u władzy. Czyżby teraz stolicą ruchu miał być Londyn rządzony przez Kena Livingstone'a? Walka klas cały czas trwa -i bardzo dobrze, że siły nieokreślone (jak antyglobaliści) - powoli zstępują ze sceny.
Padła stolica ruchu No Global
Zbigniew Marcin Kowalewski raczył nas wreszcie poinformować o „ciężkich stratach”, jakie poniosła brazylijska Partia Pracowników (PT) w wyborach municypalnych – „zwłaszcza w wielkich skupiskach robotniczych”.
31 października b.r. PT „utraciła nie tylko miasto-moloch Sao Paulo, w którym rządziła, ale również Porto Alegre”.
Jak wiadomo, Porto Alegre było stolicą ruchu No Global, siedzibą światowych Forów Społecznych i ostoją brazylijskich trockistów. „Zasłynęło tym, że gdy rządziło tam lewe skrzydło PT (konkretnie trockiści), oparło ono uchwalanie budżetu miejskiego na mechanizmie demokracji partycypacyjnej”, inaczej zwanej uczestniczącą.
I tak oto, po 16 latach rządów PT w Porto Alegre, załamała się propaganda sukcesu uprawiana przez „Czwórkę” i alterglobalistów. Skończył się EKSPERYMENT tworzenia budżetu miejskiego przez mieszkańców Porto Alegre, któremu tyle zachwytów poświęciła, m.in. Magdalena Ostrowska, uczennica Z.M. Kowalewskiego i alterglobaliści.
Wrzawę wokół „budżetu partycypacyjnego” Porto Alegre, świadczącą o braku zakorzenienia w Brazylii ruchu robotniczego, napiętnowaliśmy mianem recydywy socjalizmu utopijnego („Propaganda sukcesu”, 13 stycznia 2003 r.). Wówczas naszą krytykę Z.M. Kowalewski zbył milczeniem, zaś M. Ostrowska zarzuciła nam ignorancję. Dziś Kowalewski twierdzi, że „’budżet partycypacyjny’ wyczerpał swoje lokalne możliwości, CO BYŁO NIEUCHRONNE” (Z.M. Kowalewski, „Drogą Luli czy Chaveza?”, „Nowy Robotnik”, grudzień 2004, s. 17).
„Lokalne możliwości” wyczerpał zapewne również popierany przez „Czwórkę” Lula i jego PT. Jedyną nadzieją „Czwórki” pozostał „lokalny watażka” Chavez, który niedawno złożył wizytę w Moskwie – nowej światowej stolicy ruchu No Global? „Czwórka” w międzyczasie pielgrzymowała do Porto Alegre.
26 grudnia 2004 r.
Włodek Bratkowski