Tekst pochodzi z Jedności Pracowniczej nr 7 jesień 2004 strony 10-11. Jedność Pracownicza to pismo Grupy na Rzecz Partii Robotniczej http://www.gpr.webpark.pl/


Marta Harasimowicz

Europa Środkowa pod ciężarem transformacji

Bieżący rok stworzył elitom rządzącym Europy Środkowej liczne okazje do świętowania. Piętnasta rocznica upadku "realnego socjalizmu", rozszerzenie Unii Europejskiej - to wprost wymarzone uzasadnienie dla głoszenia patetycznych przemówień i napędzania liberalnej propagandy. Nawet wtedy, gdy w rzeczywistości żadnego powodu do radości nie ma. Wysokie bezrobocie, stale obniżający się poziom życia - oto codzienność zdecydowanej większości nowo przyjętych do UE państw. Sytuacje większości z tych krajów są łudząco do siebie podobne - degradacja przemysłu, rosnące dysproporcje społeczne, przeciągający się kryzys gospodarczy, planowa dekonstrukcja polityki społecznej. Upust swemu rozczarowaniu dały społeczeństwa środkowoeuropejskie w wyborach do europarlamentu, które skończyły się druzgocącą klęską rządzących partii socjaldemokratycznych - nie tylko w Polsce, ale także w Czechach i na Węgrzech; na Słowacji natomiast wzbudziły nikłe zainteresowanie potencjalnych wyborców. Znamienną cechą jest też porażająca niestabilność rządów, które w ostatnich miesiącach padały w Europie Środkowej jeden po drugim.
Czechy. W niedługi czas po ustąpieniu w Polsce gabinetu Leszka Millera, upadł rząd w Czechach. Bezpośrednim powodem rezygnacji premiera Vladimira Śpidli była porażka rządzących socjaldemokratów (ĆSSD) w wyborach do parlamentu europejskiego - z 24 mandatów ĆSSD zdobyła tylko 2. Biorąc pod uwagę 28% poparcia, jakie partia ta miała w wyborach parlamentarnych w 2002 roku, jest to druzgocąca klęska. Nie ma się jednak czemu dziwić - dwa lata rządów ĆSSD w koalicji z ludowcami i liberałami stanowiły jej totalną kompromitację. Podobnie jak w Polsce SLD, partia ta zdobyła w 2002 roku zaufanie wyborców dzięki obietnicom zapewnienia ludziom dobrobytu w ramach socjaldemokratycznego modelu państwa opiekuńczego. Bardzo szybko okazało się jednak, że socjaldemokraci są „socjalni" tylko z nazwy, a ich działania stanowią jedynie łagodniejszą formę realizacji postulatów liberałów (US - DEU) i konserwatystów z opozycyjnej ODS. „Pomysł na dobrobyt" ĆSSD opiera się przede wszystkim na stworzeniu udogodnień dla ponadnarodowego kapitału poprzez obniżenie podatków i zapewnienie taniej siły roboczej. Oczywiste jest więc, że zapowiadany „napływ inwestycji" odbyć się może jedynie kosztem pracownika, którego pensja pozostanie na niskim poziomie, a warunki pracy nie ulegną żadnemu polepszeniu. Co więcej, obniżenie podatków będzie zapewne miało wpływ na obniżenie pensji w sektorze publicznym oraz obniżenie wydatków państwa na pomoc społeczną.
W ten sposób „prosocjalne" obietnice ĆSSD przybrały realną postać reformy wydatków publicznych, która w rzeczywistości zakłada całkowitą dekonstrukcję systemu socjalnego państwa, a więc: obniżenie emerytur (przy jednoczesnym opóźnieniu wieku emerytalnego); prywatyzację lub likwidację nierentownych przedsiębiorstw państwowych (w tym szpitali, szkół, kolei); wprowadzenie restrykcyjnych warunków otrzymywania pomocy od państwa.
Bezrobocie w Czechach wynosi 10% i od lat utrzymuje się na podobnym poziomie - zwiększenie zagranicznych inwestycji nie przyczyniło się w znaczący sposób do zwiększenia liczby miejsc pracy. Jak brzmiało stanowisko rządu w tej sprawie? Skoro już nie można zmniejszyć tego zjawiska, to należy uczynić je mniej kosztownym - a więc obniżyć zasiłki i wprowadzić surowe warunki ich otrzymywania, jednocześnie przymuszając bezrobotnych do zatrudniania się gdziekolwiek - niezależnie od proponowanych przez pracodawców pensji i warunków. Zatwierdzenie nowego rządu nie stanowi żadnej istotnej zmiany - gabinet ten jest bowiem w rzeczywistości rządem tych samych ludzi z liberalnego skrzydła ĆSSD, a jego cele w niczym nie różnią się od projektów poprzedniej ekipy. Niemalże identyczna jest także bezczelność, z jaką nowy premier Stanislav Gross przetyka prospołecznymi frazesami zapowiedzi kontynuowania antyspołecznych reform.
Węgry. Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy w Pradze głosowano nad poparciem dla gabinetu Grossa, do dymisji podał się premier Węgier. Było to następstwo ciągnącego się od dłuższego czasu wewnętrznego kryzysu rządzącej partii socjalistycznej MSZP, a także nienajlepszego wyniku, jaki MSZP uzyskała w wyborach do europejskiego parlamentu. Ciekawą specyfikę tego, określającego się jako lewicowe, ugrupowania jest to, iż będąc u władzy konsekwentnie prowadzi ono politykę antyspołeczną - całkowicie zresztą się z tym nie kryjąc. Nic dziwnego, że najlepszym sposobem odebrania MSZP elektoratu, na jaki wpadła populistyczno - prawicowa partia Fidesz było... użycie w kampanii wyborczej lewicowych argumentów (m.in. żądania wstrzymania prywatyzacji przedsiębiorstw, ochrony miejsc pracy oraz zachowania urzędowych cen leków i energii). Oczywiście ewidentnym jest, że stosowanie przez Fidesz społecznej retoryki to tylko chwyt propagandowy - partia ta jest ugrupowaniem nacjonalistyczno-konserwatywnym, powiązanym z węgierskimi elitami finansowymi i politycznej alternatywy dla pracujących z cała pewnością stanowić nie może.
Zauważyć należy, iż Węgry - mimo dość niskiego, jak na kraj post-stalinowski, bezrobocia oraz relatywnie wysokiego wzrostu gospodarczego - są krajem o dużych dysproporcjach społecznych, w którym poziom życia większej części ludności (w tym przede wszystkim mniejszości - romskiej i słowackiej) jest katastrofalnie niski, a zabezpieczenia socjalne znajdują się w fazie likwidacji.
Nowy premier Węgier - Ferenc Gyurcsany (notabene jeden z najbogatszych ludzi w kraju) jest zwolennikiem otwarcia się państwa na gospodarkę rynkową przy jednoczesnym „ulepszaniu polityki społecznej". Jakby takie ulepszanie miało wyglądać, możemy spodziewać się obserwując poczynania rządów w Polsce i Czechach. Węgry mają 6% deficytu budżetowego i minister finansów Tibor Draskovics już dawno zapowiedział, że rząd „nie będzie robić dziur w budżecie, aby przypodobać się wyborcom".
Słowacja. Jednym z niewielu państw europejskich, w którym ugrupowanie rządzące wygrało wybory była Słowacja. Należy jednak nadmienić, iż wybory te charakteryzowały się najniższą w Europie frekwencją - niespełna 17%. Wypadałoby więc poważnie zastanowić się, czy dobry wynik znajdujących się w rządzącej koalicji partii prawicowych rzeczywiście świadczy o zadowoleniu z ich rządów. Wprowadzana od początku roku reforma społeczna przyniosła co prawda niewielki wzrost gospodarczy, ale postawiła w tragicznej sytuacji ogromne rzesze społeczeństwa. Nowy system m. in. drastycznie obniżył zasiłki dla bezrobotnych, oprócz tego zmuszając ich do podróżowania za pracą lub podejmowania własnej działalności gospodarczej (na co oczywiście zdecydowana większość z nich nie ma żadnych środków). Tych, którzy nie podporządkują się tym regułom, państwo zostawia właściwie samym sobie. Ponadto podwyższono granice wieku przechodzenia na emeryturę, zapowiadając także całkowitą likwidację państwowego systemu emerytalnego (dzisiejsze średnie i młodsze pokolenie miałoby na swoje emerytury samo zaoszczędzić w komercyjnych funduszach emerytalnych, co niemal całkowicie przekreśla przyszłość najniżej opłacanych grup zawodowych oraz osób długotrwale bezrobotnych). Reforma zlikwidowała również dotacje dla energii oraz wprowadziła liniowy podatek dochodowy od osób fizycznych -jak wiadomo opłacalny jedynie dla najbogatszych warstw społeczeństwa. Biorąc pod uwagę systematycznie obniżający się od 1989 roku poziom życia, bezrobocie (w najuboższych regionach wynosi ono ok. 30% wśród ludności słowackiej i ponad 90% wśród Romów) oraz rozkład przemysłu i rolnictwa, reforma ta może doprowadzić kraj do prawdziwej katastrofy. Już jej wprowadzeniu towarzyszyły ogromne niepokoje społeczne, które znalazły wyraz na początku roku, w kilkudniowych zamieszkach wśród ludności romskiej - krwawo stłumionych przez policję. Nowy system socjalny, poprzez obniżenie zasiłków, pozbawił środków do życia tysiące romskich rodzin (i tak żyjących zazwyczaj w skrajnej nędzy). W sytuacji, gdy w większości regionów brak jest pracy dla niewykwalifikowanych pracowników (a taki jest status większości pracowników romskich), ludność ta została niemal całkowicie pozbawiona życiowych perspektyw. Głównym z żądań powtarzanych przez Romów nie jest żądanie przywrócenia zasiłków, ale właśnie postulat tworzenia dla nich miejsc pracy.
Dzisiejsza sytuacja krajów Europy Środkowej pokazuje, iż piętnaście lat transformacji ustrojowej przyniosło więcej szkód, niż pożytku. Restauracja kapitalizmu obniżyła poziom życia ludności, zrujnowała systemy opieki socjalnej, przyczyniła się do wzrostu anomii społecznych.
Obserwacje ostatnich lat dobitnie pokazują, iż elity rządzące państwami nijak nie są w stanie rozwiązać pojawiających się problemów oraz zapewnić godziwego życia obywatelom. Obserwacje ostatnich miesięcy nieodparcie nasuwają wniosek, że rozszerzenie Unii Europejskiej może na tę sytuację wpłynąć co najwyżej negatywnie - poprzez neoliberalne reformy społeczne i wspieranie ponadnarodowego kapitału.
15 lat transformacji przyniosło w Czechach, na Słowacji i na Węgrzech te same rezultaty, co w Polsce. Czas już powiedzieć nie! Ludzie pracy powinni wreszcie odrzucić kapitalistyczny dyktat i poszukać dla tego systemu realnej alternatywy. To znaczy: przejąć władzę!