Tekst pochodzi z Forum Dyskusyjnego LBC http://users.nethit.pl/forum/read/fdlbc/2902038/ . Spartakusowcy słusznie zauważają, że pomarańczowa prowokacja "jest sponsorowana przez tę samą amerykańską klasę rządzącą, co wyrzyna tysiące w An-Nadżafie, Mosulu, El-Falludży i Bagdadzie, w celu, jak twierdzi, przyniesienia "demokracji" ludom irackim na ostrzach bagnetów. Faktycznie ten "spontaniczny" wylew na ulice Kijowa-chociaż podczepiony pod szeroko rozpowszechnione obrzydzenie korupcją oficjeli-jest organizowany i finansowany przez rząd Stanów Zjednoczonych i różne inne agendy amerykańskiego imperializmu. A ta "demokratyczna" opozycja między innymi obejmuje antysemickich demagogów, urągających "rosyjsko-żydowskiej mafii", otwartych nazistów z Ukraińskiej Narodowej Samoobrony i wielbicieli ludobójczych ukraińskich pomagierów Hitlera w II wojnie światowej.". Teksty spartakusowców opisujące kapitalistyczną rzeczywistość są na ogół całkiem niezłe (w odróżnieniu od polemik z rewolucyjną lewicą -gdzie często posuwają się do kłamstw). Jest jednak jedno zdanie, które nie pasuje chyba do poważnego tekstu politycznego - ale to już chyba wina tłumacza "Pomimo swej obecnej prorosyjskiej postawy reżim ukraiński ciągle próbował robić loda imperializmowi Stanów Zjednoczonych..."
Ruch "demokratyczny" made in USA
Ukraina: Poróżnili się baronowie-grabieżcy i nacjonalistyczni demagodzy
Przedruk z: Workers Vanguard nr 838, str. 4, 12.
5 GRUDNIA-Jeśli wierzyć obrazkom w gazetach i na ekranach
telewizyjnych w Stanach Zjednoczonych, to co się dzieje w minionych dwóch
tygodniach na Ukrainie to "karnawał demokracji", napędzany przez młodzież,
ozdabiającą włosy na pomarańczowo i tańczącą przy dźwiękach muzyki rockowej na
żywo na ulicach Kijowa. "Linia podziału nie mogłaby być prostsza"-pisał New York
Times z 4 grudnia.-"Tam byli złodzieje, bohater i chór. Chórem był sam lud".
Bohaterem tej "pomarańczowej rewolucji" jest prozachodni polityk Wiktor
Juszczenko. Złodziejami-według amerykańskiego rządu i mediów-jest skorumpowana,
tyrańska klika komunistycznych przeżytków, kierowana przez obecnego prezydenta
Łeonida Kuczmę i jego oczywistego spadkobiercę Wiktora Janukowycza, który
działając w zmowie z Władimirem Putinem z Rosji prawdopodobnie okradł Juszczenkę
ze zwycięstwa w drugiej rundzie wyborów prezydenckich.
To baśniowe tłumaczenie jest sponsorowane przez tę samą amerykańską klasę
rządzącą, co wyrzyna tysiące w An-Nadżafie, Mosulu, El-Falludży i Bagdadzie, w
celu, jak twierdzi, przyniesienia "demokracji" ludom irackim na ostrzach
bagnetów. Faktycznie ten "spontaniczny" wylew na ulice Kijowa-chociaż
podczepiony pod szeroko rozpowszechnione obrzydzenie korupcją oficjeli-jest
organizowany i finansowany przez rząd Stanów Zjednoczonych i różne inne agendy
amerykańskiego imperializmu. A ta "demokratyczna" opozycja między innymi
obejmuje antysemickich demagogów, urągających "rosyjsko-żydowskiej mafii",
otwartych nazistów z Ukraińskiej Narodowej Samoobrony i wielbicieli ludobójczych
ukraińskich pomagierów Hitlera w II wojnie światowej. Na każdym szczeblu
widowisko kończące się na Ukrainie jest wytworem kapitalistycznej
kontr-rewolucji, co zniszczyła radzieckie państwo robotnicze i spustoszyła
gospodarki i ludy byłych republik radzieckich. Zatruta triumfalizmem spod znaku
"śmierci komunizmu" klasa rządząca Stanami Zjednoczonymi ujeżdżała ludy świata,
a teraz jest zaangażowana w paląco prowokacyjną interwencję w kraju, który jest,
poza wszystkim, uważany przez wciąż uzbrojoną w broń nuklearną kapitalistyczną
Rosję za jej zaplecze. Ze skoncentrowanym na wschodzie przemysłem i militarną
wagą Morza Czarnego i Półwyspu Krymskiego Ukraina nadal ma wagę strategiczną dla
Rosji.
Falanga amerykańskich "obserwatorów", włącznie z republikańskim senatorem
Richardem Lugarem, spadła na Kijów, aby arogancko zarządzić unieważnienie
rezultatów drugiej rundy wyborów, podczas gdy rzecznicy Białego Domu wydawali
imperialistyczne groźby przeciwko ukraińskim sojusznikom Putina. Scenariusz
rozgrywany na Ukrainie teraz stał się wypróbowanym i sprawdzonym środkiem
narzucania przez imperializm Stanów Zjednoczonych zmiany reżimu w byłych
zdeformowanych państwach robotniczych. Korespondent londyńskiego Guardiana Ian
Traynor donosił 26 listopada:
"Taka kampania, finansowana i organizowana przez rząd Stanów Zjednoczonych,
wciągająca konsultantów, badaczy opinii publicznej i dyplomatów ze Stanów
Zjednoczonych, dwie wielkie amerykańskie partie i organizacje pozarządowe ze
Stanów Zjednoczonych, została po raz pierwszy użyta w Europie, w Belgradzie w
2000 r., by pobić Slobodana Miloszewicia urną wyborczą. Richard Miles, ambasador
Stanów Zjednoczonych w Belgradzie, odegrał kluczową rolę. A w zeszłym roku jako
ambasador Stanów Zjednoczonych w Tbilisi powtórzył te sztuczkę w Gruzji, szkoląc
Michaiła Saakaszwilego, jak obalić Eduarda Szewardnadzego. W dziesięć miesięcy
po sukcesie w Belgradzie ambasador Stanów Zjednoczonych w Mińsku Michael Kozak,
weteran podobnych operacji w Ameryce, mianowicie w Nikaragui, zorganizował
prawie identyczną kampanię, próbując pokonać silnego człowieka Białorusi
Aleksandra Łukaszenkę".
Te kampanie były częścią skoncentrowanych wysiłków, by zainstalować siły zbrojne
Stanów Zjednoczonych/NATO lub lojalne wobec Amerykanów reżimy na peryferiach
byłego Związku Radzieckiego. To obejmuje stacjonowanie oddziałów w Kosowie,
które nastąpiło po wojnie przeciw Serbii w 1999 r. oraz w Azji Środkowej i
Gruzji w związku z "wojną z terrorem".
To co się dzieje na samej Ukrainie jest poróżnieniem się dwóch równie
skorumpowanych gangów baronów-grabieżców, co wcześniej drapali się nawzajem po
plecach, kiedy tuczyli się prywatyzacją, czyli kradzieżą dóbr przemysłowych,
budowanych dziesięcioleciami przez wielonarodową radziecką klasę robotniczą.
Wśród tych baronów-grabieżców jest zięć Kuczmy, któremu ostatnio sprzedano
największą stalownię w kraju, dotychczas państwową, za 800 mln dol., chociaż
koncern U.S. Steel oferował mniej więcej dwa razy tyle. Juszczenko był przy
Kuczmie prezesem banku centralnego, a potem przez ponad rok premierem. Główną
doradczynią Juszczenki i "demokratyczną" agitatorką jest chciwa magnatka
nazwiskiem Julia Tymoszenko, którą Matthew Brzeziński w swej książce z 2001 r.
"Kasyno Moskwa" nazwał "damą od 11 miliardów dolarów". Tymoszenko przejęła
kontrolę nad blisko 20 procentami produktu krajowego brutto Ukrainy przez swe
poufałe związki z innym byłym premierem przy Kuczmie, niejakim Pawłem Łazarenką,
który siedzi teraz w więzieniu w Stanach Zjednoczonych za wymuszanie łapówek i
pranie pieniędzy.
Obie strony w tej brudnej grze o władzę na Ukrainie demagogicznie stawiały na
historyczne lęki i antagonizmy między mocno zrusyfikowaną i prawosławną Ukrainą
wschodnią a bardziej greckokatolicką i wiejską Ukrainą zachodnią. W znacznym
stopniu ukrócone pod rządami radzieckimi, antagonizmy te powróciły wraz z
restauracją kapitalizmu i wysunęły się na czoło w ostatnich tygodniach, gdy
administracja wschodnich obwodów groziła przeprowadzeniem plebiscytów w sprawie
regionalnej autonomii. Kapitalistyczna kontr-rewolucja w Związku Radzieckim i
Europie Wschodniej była napędzana przez burżuazyjny nacjonalizm, a jej
konsekwencje jeszcze go pogłębiły. Nawet jeśli Juszczenko wygra powtórkę drugiej
rundy, zarządzoną przez Sąd Najwyższy, i uniknie dalszych zamieszek, to niczego
nie załatwi.
Ukraina: Między Rosją a twardym miejscem
Przed rewolucją październikową w 1917 r. Ukraina (podobnie jak Polska) była
podzielona między rosyjskie imperium carów a austro-węgierskie imperium
Habsburgów. Ukraina zachodnia, przez Austriaków nazwana Galicją wschodnią, była
zamieszkana przez ukraińskich chłopów pracujących na polskich właścicieli
ziemskich, a żydowscy kupcy i lichwiarze działali jako pośrednicy między
szlachtą a chłopstwem. Ukraina wschodnia za caratu była poddana przymusowej
rusyfikacji, a tereny miejskie były zamieszkiwane głównie przez Rosjan i Żydów.
Dlatego ukraiński nacjonalizm miał skłonność do przybierania silnego zabarwienia
antysemickiego, antypolskiego, jak również antyrosyjskiego. Równocześnie
rewolucja proletariacka i jej bolszewicka awangarda na Ukrainie musiała się
opierać na głównie rosyjskiej i żydowskiej ludności miejskiej na wschodzie.
W rezultacie wojna domowa na Ukrainie, która nastąpiła po rewolucji
październikowej, przybrała szczególnie krwawy charakter. Głęboko wrogie rządom
wielonarodowego proletariatu kolejne krótkotrwałe ukraińskie reżimy
burżuazyjno-nacjonalistyczne były bezpośrednio sponsorowane przez niemiecki
imperializm i/lub sprzymierzone z wielkoruskimi białogwardzistami i ich
imperialistycznymi patronami-mianowicie Niemcami i Francją-jak również z
kapitalistyczną Polską za Piłsudskiego, która sama była klientem francuskiego
imperializmu. Bez względu na swą wzajemną wrogość wszystkie imperialistyczne i
lokalne burżuazje działały wspólnie przeciw Rosji Radzieckiej. W końcu ukraiński
nacjonalista Petlura, znany z masakr ludności żydowskiej na Ukrainie zachodniej,
zawarł sojusz z polskim nacjonalistą Piłsudskim, oddając Polsce zachodnie
terytoria; ta grabież kraju po wojnie radziecko-polskiej w 1920 r. została
utrwalona w pokoju zawartym w rok później. Kiedy hitlerowcy wkroczyli na Ukrainę
zachodnią w 1941 r., zostali powitani z zadowoleniem przez ukraińskich
nacjonalistów, którzy mieli już przygotowane listy Żydów, Polaków i komunistów
do wymordowania.
Pomimo biurokratycznej degeneracji za rosyjskocentrycznego reżimu Stalina i jego
następców Ukraina dzięki władzy radzieckiej i centralnie planowanej,
skolektywizowanej gospodarce przeżyła masową industrializację. Kapitalistyczna
kontr-rewolucja lat 1991-1992, prowadząc do rozczłonkowania Związku Radzieckiego
i tworzenia różnych kapitalistycznych państw narodowych w byłych republikach
radzieckich, stała się gwoździem do trumny ukraińskiej gospodarki, która była
włączona do wszechzwiązkowego gospodarczego podziału pracy i była zależna od
Rosji z powodu jej dostaw ropy naftowej i gazu ziemnego. Produkcja w 1999 r.
spadła do mniej niż 40 procent poziomu z roku 1991.
Głównie wskutek surowej polityki prowadzonej przez Kuczmę i jego kolejnych
premierów, przede wszystkim Juszczenkę, hiperinflacja została okiełznana, a
gospodarka trochę ustabilizowana w ostatnich paru latach. Dziś, jak wyraziła się
agencja Associated Press 19 listopada, Ukraina przedstawia sobą "mieszankę
rozpasanej konsumpcji i głębokiej nędzy". Podczas gdy najtańszy model
prezentowany w jednym z salonów samochodowych Kijowa idzie za 48 tys. dol.,
mieszkający w pobliżu emeryci starego portfela próbują wyżyć za równowartość 53
dol. miesięcznie. Produkt krajowy brutto teraz rośnie w tempie od 11 do 13
procent rocznie, a rynek papierów wartościowych podskoczył o 100 procent w
zeszłym roku. Tym, co napędza ten rozkwit dla nowej burżuazji i
drobnomieszczaństwa, jest masowa grabież dawniej państwowego przemysłu oraz
intensywny wyzysk wysoce wykwalifikowanego i wykształconego proletariatu.
Przeciętne koszty pracy (brutto, łącznie z podatkiem i składkami na
ubezpieczenia społeczne) wynoszą równowartość 160 dol. miesięcznie na jednego
zatrudnionego, czyli daleko niżej niż choćby w sąsiedniej Polsce, gdzie
przeciętnie wynoszą równowartość 400 dol. miesięcznie na jednego zatrudnionego.
Apetyt wśród ukraińskiej burżuazji na większe inwestycje z Zachodu, które już
wynoszą 80 procent wszystkich bezpośrednich inwestycji zagranicznych, zaostrzyły
napięcia między wyglądającymi utrzymania tradycyjnych więzi Ukrainy z Rosją a
tymi szukającymi zbliżenia do Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej (UE).
Pomimo swej obecnej prorosyjskiej postawy reżim ukraiński ciągle próbował robić
loda imperializmowi Stanów Zjednoczonych, zgadzając się na dyktaty Waszyngtonu,
by zniszczyć swój arsenał nuklearny (co prawda nie za darmo) i by wysłać
oddziały do Iraku w celu uczestniczenia w jego okupacji. Zresztą i Rosja Putina
była bardziej niż chętna do działania jako łagodny żandarm imperializmu Stanów
Zjednoczonych/NATO, kiedy sytuacja była korzystna, jak w 1999 r. w Kosowie, i
serdecznie, z otwartymi ramionami przyjęła "wojnę z terrorem" Busha, co nie
najmniej znaczące-dlatego, że usprawiedliwiała jej własną morderczą kolonialną
okupację Czeczenii.
Kapitalistyczna kontr-rewolucja przyniosła wraz z tym wznowienie wszystkich
starych regionalnych i międzyimperialistycznych rywalizacji i wprowadziła nowe.
Chociaż Niemcy maszerują wraz ze Stanami Zjednoczonymi w wendecie przeciw
Kuczmie/Janukowyczowi, socjaldemokratyczny kanclerz Gerhard Schröder
demonstracyjnie podtrzymywał przyjazne stosunki z Putinem przez całą tę
konfrontację. Tymczasem Polska-tym razem działając jako lokaj imperializmu
Stanów Zjednoczonych, nie francuskiego-ruszyła nachalnie, by potwierdzić swe
historyczne interesy na Ukrainie. Prezydent Aleksander Kwaśniewski, były
stalinista, i były lider Solidarności Lech Wałęsa obaj odwiedzili Kijów, ten
pierwszy jako "mediator" pobłogosławiony przez Busha, a ten drugi w otwartej
solidarności z "pomarańczową rewolucją". Sejm (polski parlament), którego wielu
członków na tę okazję przybrało się na pomarańczowo, przyjął rezolucję żądającą,
by reżim w Kijowie "respektował wolne wybory", a wiece popierające Juszczenkę
były organizowane w całym kraju, i co najmniej na jednym z nich wznoszono hasło
"Ukraina bez Putina".
O nowe rewolucje październikowe!
Rewolucja bolszewicka przekształciła to, co Lenin nazwał carskim "więzieniem
ludów" w wielonarodową federację. Tym, co to umożliwiło, był
internacjonalistyczny program bolszewików, który potwierdzał pełne i równe prawa
narodowe dla wszystkich ludów-włącznie z prawem niepodległości narodowej-w celu
zapewnienia najpełniejszej jedności robotników wszystkich narodowości. Od 1919
do 1923 r. szefem ukraińskiego rządu radzieckiego był Christian Rakowski,
wybitny rumuński rewolucyjny socjalista i bolszewicki przywódca, co później
został kluczowym sojusznikiem Trockiego w Międzynarodowej Lewicowej Opozycji.
Bardzo wrażliwi na wszelkie aluzje do antyukraińskich uprzedzeń wśród głównie
rosyjskich i zrusyfikowanych bolszewików na Ukrainie, Lenin i Trocki nalegali,
że wszyscy komunistyczni administratorzy pracujący tam muszą mówić po ukraińsku.
Rakowski kontynuował tę tradycję. Idąc po linii wyraźnego zainteresowania
Lenina, Rakowski był szczególnie szczery na dwunastym zjeździe partii w 1923 r.
w potępianiu szowinistycznego traktowania gruzińskich komunistów przez Stalina i
jego sojuszników, co było wczesnym sygnałem konsolidowania się nacjonalistycznej
biurokracji wokół przywództwa Stalina. Umieszczając walkę przeciw rosyjskiemu
szowinizmowi twardo w kontekście programu światowej rewolucji socjalistycznej,
Rakowski deklarował: "Jeśli mamy stać się centrum walki uciskanych narodowości
poza granicami ZSRR, to musimy wewnątrz granic ZSRR podjąć poprawną decyzję w
kwestii narodowej". (Christian Rakowski, "Pisma wybrane o opozycji w ZSRR
1923-1930", wyd. 1980).
Ten rodzaj wrogości etnicznej i regionalnych, co wychodzą na plan pierwszy dziś,
może jedynie zostać przezwyciężony przez proletariacką walkę klasową. To było
namacalne w strajku górników Donbasu w 1993 r., pierwszej większej walce
robotniczej w byłym Związku Radzieckim po kapitalistycznej kontr-rewolucji.
Czerwony transparent na jednej z demonstracji strajkujących głosił: "Nacjonalizm
nie przejdzie!" Strajk kopalń Donbasu wkrótce objął całe miasta i
rozprzestrzenił się dalej na zachód, włącznie z miastami blisko polskiej
granicy. Ale kierownictwo związku, współdziałając ściśle z dyrektorami kopalń,
wykoleiło tę walkę w żądanie regionalnego "samorządu" na wschodzie, przez co ci
dyrektorzy uzyskaliby regionalną autonomię w celu sprawowania kontroli nad
zyskami.
W 1996 r., w artykule zatytułowanym: "Dlaczego marksiści nie wznoszą hasła
odbudowy Związku Radzieckiego?" (WV nr 639, 16 lutego 1996 r.) pisaliśmy: "Co
będzie chciała przemieszana i mocno zasymilowana wschodnioukraińska ludność
uczynić po rewolucji proletariackiej-iść z Rosją, z Ukrainą zachodnią, utworzyć
socjalistyczną federację łączącą je, czy jakiś inny wariant?" Odpowiedź na to
pytanie zależy głównie od tego, czy następna fala rewolucyjnego fermentu
przyjdzie na przykład z Warszawy lub Berlina na zachodzie, czy z Moskwy na
wschodzie, czy z Azji Środkowej. Jedna rzecz jest pewna: jedyna droga wyjścia ze
zubożenia i bratobójstwa wywołanego przez kapitalistyczną kontr-rewolucję
prowadzi przez rewolucję socjalistyczną, aby zmieść wszystkie nowe
kapitalistyczne klasy rządzące i powrócić do bolszewickiego internacjonalizmu
Lenina i Trockiego.