Cieszy fakt, że NL przestała z nami wojować i zaczynają podsyłać nam swoje teksty. Pani Radziewicz na końcu cytuje Międzynarodówkę, robi to niestety z błędami "Myśl nowa blaski promiennymi , niech wiedzie nas na trud , na znój," Na naszej stronie o rewolucyjnej liryce jest pełny tekst tej pieśni http://sowiet1917.w.interia.pl/miedzynarod.htm . Nie jesteśmy jakimiś formalistami i nie zwrócilibyśmy pewnie na to uwagi, gdyby nie to, że zostało pominięte kluczowe słowo "bój", którego znaczenie polityczne jest bardzo ważne -tak ten fragment wygląda w oryginale "Myśl nowa blaski promiennymi Dziś wiedzie was na bój, na trud.". Czy zmiany należy wprowadzać pokojowo reformami, czy też obalić system kapitalistyczny na drodze rewolucji -to kluczowy spór w ruchu robotniczym od ponad stu lat. W tym sensie jest to chyba freudowska pomyłka.
Barbara Radziewicz
Tragedia Polski bezrobotnej
Wszystkie istoty żyjące, żeby żyć, muszą pracować.
Szczególnie osoba ludzka realizuje swoje człowieczeństwo przez pracę, świadomą,
rozumną i wolną .Praca jest decydującym środkiem na życie, na los, bogactwo,
dzieje ludzkie, na tematykę i treści życia. Praca musi też być sprawiedliwie
opłacana, a także szanowana i nagradzana społecznie i moralnie. Jest ona bowiem
szczególną wartością i godnością. Władza publiczna, która organizuje życie
zbiorowe w pewną całość, winna zatem zapewnić pracę i prowadzić odpowiednią
ekonomię pracy w danym społeczeństwie. ,,Wolny rynek’’ faktycznie oznacza
powolne eliminowanie kompetencji rządu i państwa, a poddawanie całego procesu
pracy pod jurysdykcję biznesmenów, pracodawców i oligarchów. Człowiek bez
należnej mu pracy jest społecznie zdegradowany, na marginesie społecznym, jakby
obywatelem ,,gorszej kategorii”. Często przeżywa rodzaj wstydu przed rodziną i
otoczeniem. Nie rozwija się, nie tworzy, czasami popada w pesymizm i depresję,
traci sens życia. Słabsi moralnie schodzą na drogę przestępstw, popełniają
samobójstwa. Bezrobocie jest nieszczęściem jednostek, całych rodzin i chorobą
społeczną. Toteż wymaga absolutnie pomocniczej interwencji władz i decydentów
gospodarczych. W Polsce powstała dżungla gospodarcza, społeczna i ideologiczna.
Wprowadzony w Polsce kapitałoliberalizmem człowieka i etykę stawia na dalekim
miejscu, a godnymi miana człowieka są tylko bogaci, "nadludzie", oligarchowie, a
na miejscu sprawiedliwości społecznej stawia jedynie pieniądze. Praca jest
całkowicie oderwana od człowieka i jak się mówi - "urynkowiona". Praktycznie
decydenci społeczno-polityczni i biznesmeni zarezerwowali całą władzę nad
procesem pracy i jej owocami tylko sobie i swoim, a nie są im potrzebni "podludzie"
(terminologia F. Nietzschego) w postaci robotników, chłopów, ubogich i ludzi
spoza sfery kapitału. Powtarza się dokładnie sytuacja z czasów pierwotnych:
"Niech ci ludzie - mieli wołać bogowie w starożytnym Sumerze - przestaną
wrzeszczeć, od ich krzyku już spać spokojnie nie można. Zawiążmy im łona, niech
się nie mnożą!" (epos "Gilgamesz", Tablica XI). Tak od tysiącleci bogacze wołają
pod adresem biednych i bezrobotnych: "Niech się nie mnożą! - Przeszkadzają, są
niepotrzebni, zaśmiecają świat!"
W procesie pracy "od dołu" poszczególni ludzie muszą walczyć o pracę, jak wilki
(teoria Th. Hobbesa). Kto zdobędzie sobie pracę, to jego szczęśliwy los, kto nie
zdobędzie, to niech zdycha, poległ w walce, w konkurencji pracy. Według tej
wilczej ideologii jawi się rozterka w partiach rządzących. Przeciwnicy państwa
"socjalnego", mówią: pracownik musi być jak najtańszy, nie powinniśmy z naszych
osobistych podatków utrzymywać bezrobotnych, przewlekle chorych, emerytów,
rencistów i wszystkich, którzy na siebie dostatecznie nie zapracowali. Toteż
rośnie tendencja, żeby wydłużyć tydzień pracy i opóźnić wiek emerytalny, żeby
zmniejszyć zasiłki dla bezrobotnych, obniżyć emerytury i renty, jak i wszelkie
świadczenia ubezpieczeniowe. Jest tu też walka między państwem a oligarchami.
Państwo ma szybko słabnąć, a oligarchia rosnąć w siłę. Wg. liberałów nie do
państwa należy tworzenie miejsc pracy, lecz do przedsiębiorców, nie mówiąc już o
światowych instytucjach finansowych. Minister nie może realnie walczyć z
bezrobociem, bo to już nie do niego należy. Minister może dokonywać pewnych cięć
w wydatkach socjalnych, na oświatę, kulturę, naukę, sztukę, na służbę zdrowia
itd., ale przesłanki główne dyktuje owa ideologia. Żeby zaś nie dochodziło do
buntów, władze dają ludowi igrzyska: widowiska, sport, zbiórki na bezrobotnych,
fundacje, zjazdy, codziennie nowe afery i Komisje Śledcze, suto opłacane z
budżetu państwa. Teoretycy liberalizmu głoszą, że gwałtowny wzrost bezrobocia
to: brak kapitału, nagły postęp technologiczny, powodujący zamykanie starych
gałęzi gospodarki i zastępujący pracowników, nadmierne podatki dla kapitalisty i
koszty zatrudniania pracownika. Do tych przyczyn ma dochodzić rzekomo jeszcze
powód psychologiczny, a mianowicie upadek morale robotniczego, jako spadek po
socjalizmach różnego rodzaju, oraz kapryśność, nieudacznictwo i lenistwo
robotnika wywodzącego się z ludu. Takie same argumenty były stosowane już w XIX
wieku.
Nie społeczeństwo dla pracy, lecz praca dla społeczeństwa, dla całego
społeczeństwa. Liberałowie źle rozumieją dobro wspólne oraz rolę państwa, chcąc
je dopuścić tylko jako arbitra w sporach i stróża własności kapitalistów.
Gospodarki zachodnie degenerują się z powodu błędnej koncepcji człowieka jako
osoby i jako wspólnoty, ale u nas proces ten jest kilkakrotnie szybszy i głębszy
ze względu na transformację z wypaczonego socjalizmu na nieludzki kapitalizm,
jak i ze względu na ruinę gospodarczą, niedostatek i chaos interpretacyjny
prawa. Polska została zawłaszczona i rozgrabiona przez różnych spekulantów i
drapieżników, przez grabieżców rodzimych i zagranicznych pod "opieką" finansjery
światowej, a świat robotników, chłopów i rzemieślników został brutalnie
zepchnięty na margines. Własność ogółu polskich obywateli rządy sprzedawały za
grosze bogaczom prywatnym, a społeczeństwu wciskano kit o potrzebie zaciskania
pasa w czasie "transformacji". Była to cyniczna "prywatyzacja", generująca
olbrzymie bezrobocie. Ponieważ finansowa magnateria "europejska", jest
silniejsza od rządu, dlatego budżet nie może sięgać do kieszeni magnatów, lecz
co najwyżej do kieszeni przeciętnego obywatela: emeryta, rencisty, nauczyciela,
lekarza, pielęgniarki, naukowca, kolejarza, chłopa małorolnego, małego
sklepikarza, drobnego rzemieślnika... Bardzo wysoko są opłacani wyżsi urzędnicy
(np. bankowi) i funkcjonariusze, żeby wierni służyli magnaterii na forum
państwowym. Natomiast szuka się sposobów gospodarczych, żeby poddać sobie świat
mediów, kultury, nauki, sztuki - stosuje się metodę smyczy finansowej w imię
"wolności i demokracji". Dla pewnego zabezpieczenia przed niekontrolowanym
wybuchem poluzowano bardzo prawo karne. Oczywiście dla bogaczy stworzono furtkę,
że największy przestępca może się wykupić za pieniądze, jak w Ameryce. Za to
przez bezrobocie masy są trzymane w ryzach. Człowiek niepracujący, przymierający
z głodu i chłodu, przyjmie najgorszą pracę i najniższą zapłatę i nie weźmie
sobie za dyshonor służyć Niemcowi, Francuzowi, Holendrowi lub obywatelowi USA.
Bolesne jest szczególnie to, że nasi liczni agitatorzy medialni pozwalają sobie
na cynizm wobec milionów polskich bezrobotnych. A mianowicie od czasu do czasu
wzywają ich, by się aktywizowali, zmieniali kwalifikacje, rozwijali inicjatywę,
by rozwijali pomysłowość, pożyczali w bankach pieniądze i zakładali swoje
interesy, by porzucili marazm polski, by wzięli się za doszkalanie, czytanie
książek, uczenie się obcych języków, żeby móc wyemigrować z kraju za chlebem
itd.
Masowe bezrobocie musi być jak najszybciej opanowane, żeby wkrótce cała Polska
nie stała się bezrobotna i żebracza. Na domiar złego politycy nie chcą dopuścić
do głosu naszych wybitnych naukowców o czym mówi prof. Mieczysław Kabaj z
Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych w wywiadzie Z Czesławem Rychlewskim cyt.
,,Ostatnio opracowałem obszerny program utworzenia 2 mln miejsc pracy do 2010
r., ale nie wzbudził on większego zainteresowania, zarówno w kręgach rządowych,
jak i sejmowych….Pan profesor Kabaj mówi dalej: ,, Twierdzi się, że w PRL było
duże bezrobocie ukryte. Zatrudniano więcej niż potrzeba. W czasach transformacji
powrócono natomiast do normalnej gospodarki rynkowej. Ja sobie zadałem pytanie,
jak to jest w świecie. Przebadałem 30 krajów. I co się okazało? W państwach o
najwyższej stopie zatrudnienia pracuje 70 – 80 proc. zdolnych do pracy. W Unii
blisko 70 proc. A w Polsce, według spisu powszechnego, 54 proc. Kraje, które nas
w tej statystyce dystansują, mają gospodarkę rynkową. Dlaczego więc w Polsce, w
okresie transformacji, blisko 5 mln osób mogących pracować przesunięto ze sfery
pracy do sfery socjalnej? Zlikwidowano przy okazji całe branże, np. przemysł
włókienniczy. To nie był powrót do normalności gospodarki rynkowej. Gdybyśmy
mieli obecnie stopę zatrudnienia taką np. jak w Czechach, to byłoby o prawie 3
mln więcej pracujących, a produkt krajowy brutto wzrósłby o 181 mld zł rocznie,
a jest to prawie tyle, ile wynosi cały budżet państwa na rok 2005.” Na pytanie
Redaktora ,, Dlaczego obecny rząd lewicowy nie powtórzył sukcesu z lat 1994-97,
kiedy to stworzono ponad milion miejsc pracy?” prof. Kabaj odpowiada:
,, – Bo nie jest to najważniejszy, kluczowy problem dla parlamentarzystów i
innych polityków, a także dla publicystów. Jeżeli były premier rządu w wywiadzie
dla „TRYBUNY” stwierdza wyraźnie, że liczba miejsc pracy nie maleje, to widać
nie wie, że od objęcia władzy przez lewicę do dzisiaj średnie zatrudnienie w
Polsce zmniejszyło się mniej więcej o 450 tys. osób. Proponowałem posłom, przy
okazji prac nad budżetem, żeby domagali się od rządu wyjaśnień, jak to się
stało, że zamiast planowanego w ciągu trzech lat (2002-04) utworzenia 426 tys.
miejsc pracy nastąpił ich spadek. Nikt na to nie zareagował. Jedyną reakcją
było, że w tym roku nie poproszono mnie już o opiniowanie budżetu. Szef doradców
prezydenta prof. Witold Orłowski wygłosił natomiast tezę, która jest
bulwersująca. Taką mianowicie, że społeczeństwo polskie dostosowało się do
bezrobocia, a problem rozwiążą czynniki demograficzne. Ale to przecież będzie za
lat 15. Mamy obecnie 2 mln studentów. W każdym roku aż do 2013 na rynek pracy
wejdzie 400 – 500 tys. absolwentów uczelni.” Na kolejne pytanie,, A czy nie jest
po prostu tak, że pracy musi być coraz mniej. Ludzi zastępuje technika” Pan
profesor odpowiedział: ,,Moim zdaniem, to absolutne nieporozumienie. Jeżeli nas
czeka droga rozwiniętych państw, dysponujących najwyższą techniką, to
zatrudnienie będzie rosło. Ponad 80 proc. ludzi w tych krajach pracuje. Od roku
1950 do 2000 w Stanach Zjednoczonych, kraju o najwyższym postępie technicznym i
zawrotnym tempie komputeryzacji, zatrudnienie zwiększyło się o 82 mln osób, a w
państwach starej Unii o 22 mln. Kończąc wywiad pan Profesor stwierdził, że
,,Polska polityka gospodarcza w kwestii zatrudnienia i bezrobocia odbiega od
standardów dominujących w krajach gospodarczo rozwiniętych i wymaga zasadniczej
reformy.”
Róża Luksemburg mówiła: ,,Wasz porządek zbudowany jest na piasku”. To prawda ,
po latach wyzysku i rozpasania dzikiego kapitału coraz częściej pojawiają się
doniesienia o kolejnych kryzysach gospodarczych w państwach wysoko rozwiniętych.
Nie na wiele zdadzą się ekspansywne wojny gospodarcze, wszczynane pod pretekstem
zagrożenia terroryzmem. Społeczeństwa zrozumiały ,że jedynym zagrożeniem dla
świata jest terroryzm gospodarczy, narzucany przez światowe korporacje i Bank
Światowy. Coraz częściej pojawiają się informacje o wrogim dla człowieka
systemie kapitalistycznym. Cieszą nas informacje o radykalizowaniu się poglądów
światowego społeczeństwa na ten temat i różne przejawy obywatelskiego
nieposłuszeństwa wobec dyktatury kapitału, zwiastujące powolne chylenie się
epoki kapitalistycznej ku upadkowi, jak np. wybuchy buntu i niezadowolenia wśród
społeczności niemieckiej. Obrona praw socjalnych jest obroną demokracji. Do
obrony swoich racji kapitaliści wykorzystują aparat władzy, siły policyjne,
media. Budują fortece wokół swych posiadłości, nie zdając sobie sprawy, ze
pogrążając coraz szersze rzesze społeczeństwa w nędzy, nękając ich głodem,
eksmisjami i kolejnymi restrykcjami socjalnymi, budują mur nienawiści do
ciemiężycieli. Głęboko wierzę, że przyjdzie taki moment, iż udręczone i upodlone
społeczeństwa wypowiedzą obywatelskie posłuszeństwo i mury runą. Runie
pseudodemokratyczny ład ustanowiony przez rządzących w imię kapitału. Wierzę, że
wreszcie zostaną wdrożone w życie postanowienia zawarte w Powszechnej Deklaracji
Praw Człowieka , z której zacytuje te najistotniejsze :
,,Zważywszy, że uznanie przyrodzonej godności oraz równych i niezbywalnych praw
wszystkich członków wspólnoty ludzkiej jest podstawą wolności, sprawiedliwości i
pokoju świata,
Zważywszy, że nieposzanowanie i nieprzestrzeganie praw człowieka doprowadziło do
aktów barbarzyństwa, które wstrząsnęły sumieniem ludzkości, i że ogłoszono
uroczyście jako najwznioślejszy cel ludzkości dążenie do zbudowania takiego
świata, w którym ludzie korzystać będą z wolności słowa i przekonań oraz z
wolności od strachu i nędzy,
Zważywszy, że konieczne jest zawarowanie praw człowieka przepisami prawa, aby
nie musiał - doprowadzony do ostateczności - uciekać się do buntu przeciw
tyranii i uciskowi.’’
Nie pozwólmy nadal się dzielić, siła w jedności, a mottem naszych działań niech
będą słowa Międzynarodówki:
,, Myśl nowa blaski promiennymi , niech wiedzie nas na trud , na znój,
Przeszłości ślad dłoń nasza zmiata, przed ciosem niechaj tyran drży,
Ruszymy z posad bryłę Świata,
dziś niczym, jutro wszystkim MY”
Powstańcie, których dręczy głód!
Świat jest dla wszystkich ludzi, nie tylko dla wybranych !!!!
Barbara Radziewicz
Prezes Ogólnopolskiego Związku Bezrobotnych