Tekst pochodzi z Trybuny http://www.trybuna.com.pl/n_index.php?sel=impuls&num=16&code=2004122305


Michał Podgórny

Do ATTAC-u!

 

Zadymiarz, chuligan, utopista, wróg postępu technologicznego – to tylko część z wielu określeń używanych w stosunku do antyglobalistów. Po bliższym ich poznaniu okazuje się, że są to jednak tzw. normalni ludzie.

– A jacy mamy być? Nienormalni? – denerwuje się Ewa Ziółkowska, działająca od ponad 3 lat w Stowarzyszeniu ATTAC Polska, jednej z grup polskich alterglobalistów. ATTAC (Obywatelska Inicjatywa Opodatkowania Obrotu Kapitałowego) jest siecią grup działających w około 40 państwach, powstałą we Francji w 1997 roku, dzisiaj to jedna z największych na świecie sieci alterglobalistycznych. Ewa o istnieniu ATTAC dowiedziała się przypadkiem.

– Prowadziłyśmy ze znajomą namiętne dyskusje na temat sytuacji gospodarczej w Polsce. Ona wyczytała w jakimś czasopiśmie o francuskim ATTAC i uznała, że warto się zainteresować tą organizacją. W ten sposób dotarłam do polskich organizatorów ATTAC – mówi Ewa Ziółkowska, która od października 2003 jest przewodniczącą ATTAC Polska.

Ewa pracuje jako dziennikarz w kieleckim „Słowie Ludu”, jest tam przewodniczącą komisji zakładowej Syndykatu Dziennikarzy Polskich.

W 1980 roku była założycielką i działaczką „Solidarności” w Kieleckim Wydawnictwie Prasowym. Zwolniona z pracy z wilczym biletem w stanie wojennym. W 1983 wyjechała z rodziną na emigrację do Francji, gdzie aż do 1990 roku miała status uciekiniera politycznego. Mieszkała w Creteil w regionie paryskim, zarabiała nauczaniem języka polskiego, współpracowała z emigracyjnym pismem „Pogląd”, które ukazywało się w Berlinie Zachodnim. Skończyła staż dziennikarski w Paryżu, zorganizowany dla Polaków przez francuskie związki zawodowe i odbyła praktykę w Radio France Internationale. W 1990 roku jej były mąż, również uciekinier polityczny, otrzymał stanowisko konsula w Konsulacie Generalnym RP w Lille i tam przeprowadziła się z całą rodziną. W 1995 roku powrócili na stałe do Polski. Gdy cztery lata temu założyła z grupą kolegów i koleżanek związek zawodowy w redakcji „Słowa Ludu”, ponownie zwolniono ją z pracy. Na szczęście zwolnienie trwało tylko dwa tygodnie i pracodawca – po namyśle i najpewniej konsultacji z prawnikami – poprosił ją o powrót do pracy.

Także z emigracją związane jest życie Małgorzaty, działającej w ATTAC w Warszawie, która dzieciństwo i okres wczesnej młodości przeżyła w Melbourne w Australii. W latach 70. współpracowała z kilkoma ugrupowaniami lewicy, m.in. australijską Partią Pracy.

– Po przyjeździe do Polski, 20 lat temu, wpadłam w polityczną śpiączkę. Pracowałam jako telefonistka, potem jako urzędnik biurowy. Był ślub, dziecko i rozwód, a przez ostatnie 12 lat pracoholizm w różnych wielkich konsultingowych firmach – mówi Małgorzata. – Politycznie ocknęłam się dopiero przy bombardowaniu Jugosławii. Ale było to długie przebudzenie, dopiero przy wojnie z Irakiem wyszłam „na ulice” i zaczęłam działać w ruchu antywojennym.

W tym okresie ponownie „na serio” Małgorzata zaczęła traktować politykę, sprawy społeczne i ekologię. Jak przekonuje, czuła że nie wystarczy się tylko zgadzać, ale też trzeba wspierać ludzi działających, tak zwanych „aktywistów”.

– Czułam moralny obowiązek aby ponownie zaangażować się, chciałam dać przykład mojemu dziecku, aby ono nie wyrosło na człowieka obojętnego na świat i krzywdy słabszych – dodaje.

O kilka lat od córki Małgorzaty jest starszy Rafał Kryś, również działacz ATTAC Polska, student V roku politologii Uniwersytetu Śląskiego i pracownik zakładu komunalnego. W chwilach, gdy akurat nie jest w pracy lub gdy nie organizuje kolejnej pikiety na rynku w Katowicach siedzi w domu i czyta.

– Praktycznie od zawsze interesowałem się historią, głównie współczesną. Wiedza ta pomaga pojmować otaczający świat, nie tylko ze względu na pewne analogie, ale może przede wszystkim dlatego, że bliższe poznawanie historii uzmysławia, jak bardzo pewne zdarzenia mogą być różnie interpretowane i oceniane, jak różne mają znaczenie kilkaset/kilkadziesiąt lat później. Wtedy z większą dozą krytycyzmu można patrzeć na obecne wszelkie próby indoktrynacji przez „jedynie słuszne poglądy oraz idee” – przekonuje Rafał.

Przypomina stare chińskie przysłowie: „Jeśli myślisz rok w przyszłość – sadź ryż, jeśli dziesięć lat – sadź drzewa, jeśli sto lat – ucz ludzi”. Rafał podkreśla, że ATTAC, i wiele innych ugrupowań alterglobaliastycznych w Polsce i na świecie, jest, przede wszystkim, organizacjami edukacji obywatelskiej. Jego zdaniem bez wiedzy o zasadach funkcjonowania systemu, w którym żyjemy, nie można go zmienić. A zmiana obecnego systemu to to, co łączy wszystkich alterglobalistów.

– Największą zbrodnią jest zniechęcanie ludzi i zwalczanie społecznej aktywności, a to w Polsce niestety cięgle jest normą – uważa Rafał.

Coraz częściej, choć nadal rzadko, ruch alterglobalistyczny zaczyna być postrzegany jako potencjalny partner przez ruch związkowy. Na listopadowym kongresie OPZZ, jeden z mazowieckich delegatów przekonywał, że ta centrala, wcześniej czy później, skazana jest na wspólpracę z alterglobalistami. W wielu krajach „starej” Unii Europejskiej taka współpraca jest już niemal standardem. W Polsce ciągle jest to wyjątek.

W ruchu alterglobalistycznym zdarzają się jednak i takie osoby jak Ryszard Prątkowski, związkowiec z Olsztyna. W roku 1980 zakładał „Solidarność” w Zakładzie Energetycznym w Olsztynie, w roku 1989 został wybrany do prezydium Zarządu „Solidarności”, gdzie do 1995 był sekretarzem i skarbnikiem. W roku 1999 zakładał Związek Zawodowy Inżynierów i Techników w olszyńskim Indykpolu, dzisiaj jest przewodniczącym zakładowego zarządu tego związku. Jak mówi Ryszard, obserwując przemiany ustrojowe w Polsce zrozumiał, że wolny rynek w połączeniu z rozwojową strategią opartą o niski koszt pracy prowadzi do nędzy większości Polaków.

– Zrozumiałem także, że kierunek reform został nam narzucony przez międzynarodowe instytucje finansowe. Chcąc się temu przeciwstawić rozpocząłem poszukiwania podobnych sobie i znalazłem ich wśród alterglobalistów. Postawiłem na nich, gdyż uważam, że międzynarodowy kapitał można pokonać jedynie konsolidując działania na obszarze całego globu, a do tego potrzebna jest międzynarodowa organizacja. Zalążek takiej organizacji dostrzegłem w ATTAC – przekonuje Ryszard Prątkowski.

Dodaje, że jako osoba działająca przez wiele lat może pomóc w uniknięciu błędów, które sam popełnił będąc działaczem „Solidarności”.

– Być może jest w tym chęć odrobienia własnych win. A takimi powinni czuć się działacze solidarnościowi obserwując bezwzględność pracodawców wobec pracowników, szerzącą się korupcję, głodne dzieci, niemoc państwa wobec międzynarodowych korporacji i wielkich aferzystów – mówi Ryszard.

Ruch alterglobalistyczny w Polsce jest słabszy i mniej widoczny niż w krajach zachodniej Europy. W Polsce nadal dominującą ideologią jest wiara, że neoliberalny wariant kapitalizmu jest szczytem szczęśliwości człowieka. Codzienne życie sporej części Polaków pokazuje, że ta teoria nie zgadza się z praktyką. To, jak mówią alterglobaliści, daje nadzieję, że, wcześniej czy później, wielu Polaków zacznie coraz skuteczniej zastany system kontestować.

Michał Podgórny