Tekst pochodzi ze styczniowej Pracowniczej Demokracji 73(125). Lider inicjatywy Stop Wojnie rzadko pisze coś ciekawego i ogranicza się do krótkiego felietonu "na odwal się" by zapełnić puste miejsce - i nawet nie warto ich tu publikować. Tym razem mamy wyjątek, ruch antywojenny jest coraz słabszy i najbliższa akcja ma być dopiero 19 (20) marca w 2 rocznicę wybuchu wojny, więc Filip zrobił coś pożytecznego i napisał całkiem niezłą recenzję książki "No Logo".
Filip Ilkowski
Poza logo
Po czterech latach doczekaliśmy się polskiego wydania No Logo. Książka autorstwa Naomi Klein, to jeden z najbardziej znanych intelektualnych wyrazów rodzącego się ruchu antykapitalistycznego. Fakt jej dotarcia - choć z opóźnieniem - także na tutejsze podwórko świadczy o tym, że alterglobalizm jest dziś na topie. Samo w sobie daje to powody do satysfakcji, która tylko potęguje się po sięgnięciu do lektury...
No Space...
...czyli nowy ometkowany świat i kurczenie się przestrzeni publicznej wolnej od pożarcia przez korporacyjne giganty. Autorka barwnie i przekonująco opisuje jak budowanie tożsamości marek stało się celem samym w sobie, Marka nie ma się już wiązać z konkretną branżą, wytwarzaniem określonych przedmiotów, lecz stać się bytem niezależnym, wręcz ponadmaterialnym. Bytem zjednoczonym z edukacją, sportem, kulturą młodzieżową... Ze wszystkim, co ma pozytywny wymiar, co można ometkować.
Dotyczy to nawet postępowych ruchów politycznych i młodzieżowego buntu, które także można wprząc w politykę korporacyjną. Jedną z zalet książki Klein jest krytyka polityki tożsamości (np. feminizmu) dominującej wśród radykalnych ruchów od lat osiemdziesiątych. Zdaniem autorki, w walce o równouprawnienie często skupiano się na kwestiach powierzchownych przy niedostrzeganiu korporacyjnego słonia. W miejsce polityki tożsamości, która łatwo może stać się kolejnym sposobem na budowę wizerunku firm (jednocześnie prywatyzujących edukację czy zatrudniających w nieludzkich warunkach robotnice w Azji), system należy ujmować całościowo przy dostrzeganiu jego centralnych cech.
Na końcu drogi ponadmaterialnych marek zawsze znajduje się, bowiem bardzo materialny zysk szefów wielkich gigantów bogacących się w tym samym momencie, gdy biedni stają się jeszcze biedniejsi.
Można uznać, że Klein nie mówi nic radykalnie nowego. To bardziej kontynuacja tego, co Marks pisał o fetyszyzmie towarowym. O tym, że w kapitalizmie pozornie świat rzeczy, towarów, przybiera formę niezależnych tworów, które rządzą światem ludzi. Rozwinięcie (mniej lub bardziej świadome) tego podejścia i przełożenie go na współczesny kapitalizm korporacyjny jest jednak w książce Klein zabiegiem ze wszech miar udanym.
No Choice
Bombardowanie markami i ich wkraczanie w każdą niedostępną do niedawna szczelinę nie prowadzi - jak twierdzą fani neoliberalizmu - do rozszerzania się naszej możliwości wyboru, ale czegoś wręcz przeciwnego. Wielkie centra handlowe odmawiają sprzedaży książek, które nie odpowiadają ich wizerunkowi... Nie w nich także mowy o prowadzeniu działalności społecznej czy politycznej, która mu również nie odpowiada. Tymczasem to owe centra stają się w rosnącym stopniu nowym, sprywatyzowanym miejscem publicznym zajmowanym dawniej choćby przez główny plac miasta.
A czego nauczą (i nie nauczaj się dzieci w szkołach, gdzie podręczniki dostarczane są przez odpowiedniego producenta napojów gazowanych i jednocześnie producenta określonego stylu życia?
No Jobs
Wielkie fuzje gigantów przynoszą utratę miejsc pracy. Ci, którzy prace wciąż mają, coraz częściej są jedynie zatrudnionymi na czas określony z ograniczoną liczbą praw. Co więcej, jak argumentuje autorka, lekkie i uduchowione marki nie potrzebują takich drobiazgów, jak hale fabryczne. Zamykają więc swe zakłady np. w USA i przenoszą produkcję do krajów Południa. Przenoszą - to zresztą za dużo powiedziane... Raczej zlecają produkcję podwykonawcom, czy podwykonawcom podwykonawców wytwarzającym buty dla Nike'a czy czapeczki dla Gapa. Zakłady, tzn. sweat-shops czyli fabryki potu, funkcjonują bardziej jako składalnie z gotowych półproduktów niż tradycyjne fabryki.
Opis warunków pracy dla tych wszystkich radosnych i luzackich firm odzieżowych to najbardziej poruszająca część No Logo. Sweatshops to nie tylko kilkunastogodzinny dzień pracy, brak jakichkolwiek uprawnień socjalnych czy molestowanie seksualne młodych kobiet (które stanowią większość pracowników stref promocji eksportu), ale także ogrodzone, niczym getta, zamknięte tereny pod stałą strażą policji i prywatnych ochroniarzy. Strażników zawsze gotowych do obrony pracowników przed aktywistami badającymi warunki pracy, próbującymi zakładać związki zawodowe i innymi wichrzycielami...
Czytając No Logo odnosi się wrażenie, że wszystkie korporacje zamykają hale fabryczne w krajach rozwiniętych stawiając na podwykonawców w Azji czy Meksyku. Tymczasem dane pokazują że zdecydowana większość światowych inwestycji wciąż ma miejsce w krajach rozwiniętej Północy. Co więcej, w opisywanych przez autorkę USA, nie tylko liczba pracowników najemnych wzrosła w porównaniu do lat siedemdziesiątych, ale nawet liczba tradycyjnych pracowników przemysłowych.
Podobnie, pisząc o rosnącej liczbie pracowników czasowych, nie powinno się zapominać, że wciąż stanowią oni w krajach rozwiniętych wyraźną mniejszość siły roboczej. Nawet w przodującej pod tym względem w Europie Hiszpanii, w szczytowym momencie końca lat dziewięćdziesiątych, rozmaite formy "elastycznego" zatrudnienia stanowiły 35% całości - czyli wciąż dwie trzecie pracowało na tradycyjnych zasadach.
No Logo
Wielką wartością książki Naomi Klein jest to, że nie tylko opisuje rzeczywistość, ale dostrzega istniejące ogniska oporu i nakreśla możliwości jego rozpowszechnienia. Nie jesteśmy skazani na korporacyjny świat atakujący nas różnymi logo, świat niemal niewolniczej pracy z jednej strony i zadowolonych z siebie obrastających w majątki bonzów z drugiej.
Jednak odpowiedź na pytanie, w jaki sposób budować skuteczny opór, jest w No Logo dalece niezadawalająca. Dla Klein nie istnieje szczególna rola określonych klas czy grup społecznych w możliwości zastąpienia obecnego systemu czymś innym. Z pewnością klasą taką nie są pracownicy najemni, zdaniem autorki wyzyskiwani, ale i rozproszeni, o ograniczonej możliwości zorganizowania sprzeciwu. Choć pisze ona o tradycyjnej koncepcji "samowyzwolenia" i dostrzega np. próby zakładania związków zawodowych w strefach promocji eksportu, to nawet w tych działaniach główną rolę przyznaje rozmaitym organizacjom pozarządowym, działaczom przybywającym z zewnątrz. Pracownicy bardziej traktowani są jako przedmiot wyzwolenia niż jego podmiot. A już z pewnością nie podmiot, który wyzwalając siebie może wyzwolić świat.
Ponadto na jednej szali oporu wobec korporacyjnego kapitalizmu stawia się zarówno działania zorientowane na prawa pracownicze z rozmaitymi formami antykorporacyjnego aktywizmu: od przerabiania korporacyjnych reklam zdobiących nasze miasta, poprzez bojkot niektórych firm podejmowany przez instytucje publiczne, po anarchistyczne akcje "wyzwalania ulic" poprzez zajmowanie ulic i organizowanie na nich imprez polityczno -zabawowych. Jako fetysz traktowany jest przy tym internet, będący nie tylko sposobem komunikacji, ale wręcz nową formą niehierarchicznej organizacji. Antykorporacyjni aktywiści mogą koordynować swoje akcje, ale bez centralizacji, bez narzucania jednej formy sprzeciwu, chciałoby się rzec: bez strategii.
Przejść, ale dokąd?
Podejście Klein spójne jest jednak z jej własną wizją polityczną - a raczej jej brakiem. Autorka No Logo słusznie ostrzega przed groźbą kooptacji ruchu antykorporacyjnego do ram systemu, ale nie przedstawia wobec niego całościowej alternatywy. Jej ogromnym atutem jest bez wątpienia fakt, że chodzi właśnie o system. Nie tylko o konkretne logo, bojkot tej czy innej firmy czy teatralne rozbicie szyby w jakimś symbolicznym miejscu. "Symbole nigdy nie stanowiły prawdziwego celu ataków; pełniły tylko rolę klamki, dźwigni. Były drzwiami. Nadszedł czas, żeby przejść przez te drzwi."
Przejść, ale dokąd i jak? Oczywiście, nie chodzi o to, by podać szczegółowy opis pokapitalistycznego społeczeństwa i jego budżet w pierwszym roku działania... Brak jednak nawet ogólnego zarysu. Błyskotliwie walcząc z inwazją logo Klein nie wykracza poza radykalny reformizm: ujarzmienie korporacji i poddanie ich kontroli, ochronę sektora publicznego i przestrzeni publicznej itp. Jeśli nie ma się wizji innego, lepszego świata, który ruch może osiągnąć, kwestia strategii faktycznie staje się drugorzędna. W istocie przywołuje to stare powiedzenie reformistycznego socjaldemokraty, Bernsteina: "ruch jest wszystkim, cel jest niczym." Problem w tym, że nie wykraczając poza to stadium ruch nie osiągnie niczego poza socjaldemokracją u władzy stawiającej sobie zgoła inne cele...
Z tych samych powodów wielkim nieobecnym w No Logo jest państwo. Autorka traktuje je jako będące w defensywie i ustępujące pola Nike'owi czy Pepsico. Pominięty jest problem państwa jako obrońcy korporacji i promotora neoliberalnej globalizacji.
Oczywiście, książka powstała przed wybuchem wojny z Irakiem, która unaoczniła ten problem w całej okazałości. Warto dodać, że późniejsze teksty Naomi Klein dotyczące wojny należały do najlepszych wśród intelektualnych liderów ruchu. Była ona w Iraku i właściwą sobie przenikliwością tropiła korporacyjny skok na kasę idący w parze z militarnym atakiem USA. Jest także wśród tych aktywistów, którzy uznają wojnę w Iraku za kluczową kwestię dla ruchu antykapitalistycznego.
Jednak nawet w uzupełnieniu do No Logo napisanym w styczniu 2002 r. -czyli po wydarzeniach w Genui, gdy siły państwa brutalnie zaatakowały demonstrantów i po wybuchu wojny w Afganistanie - autorka zdawała się ignorować jego istnienie: "ruch ruchów, miast dążyć do czołowego starcia z orędownikami neoliberalizmu, okrąży ich ze wszystkich stron." Niestety, orędownicy neoliberalizmu nie będą się biernie temu przyglądać. Jeśli naprawdę chcemy zmienić świat, musimy mieć alternatywę wobec istniejącego państwa.
Choć zachowując krytycyzm, No Logo trzeba przeczytać i wiele się z niego nauczyć. Nie jest to może "biblia alterglobalistów" a tym bardziej "współczesny Kapitał", ale bez wątpienia to jeden z ambitniejszych opisów kapitalizmu przełomu wieków i inspiracja dla milionów jego przeciwników na całym świecie.
Filip llkowski
Naomi Klein:
No logo,
Wydawnictwo Świat Literacki