Tekst pochodzi z Forum Dyskusyjnego LBC - http://users.nethit.pl/forum/read/fdlbc/3023334/ . Spartakusowcy są politycznie coraz lepsi o czym świadczy fragment: "O tyle, o ile siły powstańcze wymierzają swe ciosy przeciwko imperialistycznym okupantom i najemnikom, wzywamy do ich obrony. Każdy cios przeciwko soldatesce Stanów Zjednoczonych i siłom sprzymierzonym w Stanach Zjednoczonych jest ciosem zadanym w interesach międzynarodowego proletariatu.". O ile dawniej irackich partyzantów spartakusowcy pogardliwie nazywali "mudżahedinami", "Al Kaidą", czy "terrorystami", to teraz awansowali do rangi "sił powstańczych", których "ciosy przeciwko imperialistycznym okupantom i najemnikom", a więc mówiąc po polsku - akcje terrorystyczne - należy popierać, bo służy to interesom międzynarodowego proletariatu. My do tych samych wniosków doszliśmy już 2 lata i dobrze, że spartakusowcy przyznali nam wreszcie racje. W odróżnieniu od MLK, która zrobiła krok w słusznym kierunku - NLR jeszcze bardziej stoczył się na pozycje socjalzdrady. W tekście "Irak: Ruch oporu przeciwko związkowcom, kobietom, homoseksualistom " możemy przeczytać: "Według doniesień ONZ w pobliżu Faludży rozdawano ulotki oferujące pieniądze za informacje o dziennikarzach, tłumaczach i kierowcach pracujących dla zagranicznych firm i gazet.(...) Nie tylko tzw. ruch oporu nie był zainteresowany sytuacją materialną mas i ich podstawowymi potrzebami takimi jak elektryczność, dostawy wody, funkcjonowanie służby zdrowia ale też pozbawił ludzi najbardziej podstawowych rozrywek współczesnego życia takich jak słuchanie muzyki, taniec, alkohol, nietradycyjny strój czy fryzury.(...) W czasie islamskiego miesiąca postu Ramadan zamordowano tancerkę zespołu el Portoqala. Jak stwierdzili islamiści piosenki zespołu miały być pornograficzne, liberalne i obce wartościom społeczeństwa irakijskiego. W rzeczywistości chodziło o to, że piosenkom tym towarzyszyły ... tańczące kobiety.(...) w częściach Iraku rządzonych przez islamistów kobiety są zmuszone żyć w warunkach pod wieloma względami gorszych niż ma to miejsce w Afganistanie wyzwolonym spod panowania Talibów." Od kiedy to ONZ jest wiarygodnym źródłem w sprawie Iraku? Czy to nie ONZ po wojnie w zatoce w 1991 nałożył na Irak sankcje gospodarcze w wyniku których zmarło setki tysiące ludzi? Czy to nie pod szyldem ONZ była prowadzona akcja "pustynna burza"? Czy Bush nie dąży do tego by okupacje USA zastąpić, przez okupacje ONZ? (co de facto nic nie zmieni, bo dalej okupanci będą w mudnurach amerykańskich). Atak na ruch oporu, że "nie zapewnił elektryczności" jest gorzej niż absurdalny. Dopóki toczy się wojna, to celem ruchu oporu jest walka - a odbudowę gospodarki można zacząć dopiero po wypędzeniu imperialistów. A to, że zabroniono zachodnich rozrywek, całkowicie popieram. Gdyby to o de mnie zależało, to wszystkich naćpanych dzieciaków, którzy co sobotę chodzą do dyskotek wydawać pieniądze rodziców - zamknął bym w obozie pracy, gdzie nabrali by szacunku do ciężkiej pracy robotnika, który na taką zachodnią rozrywkę, nigdy nie będzie w stanie sobie pozwolić. Amerykańscy okupanci są już prawie 2 lata poza domem i swoje potrzeby seksualne muszą załatwiać w burdelach. Dlatego też każda iracka kurwa, która pomaga "rozładować napięcie" amerykańskim marince jest kolaborantką i tak jak w Warszawie podczas okupacji - zasługuje minimum na potępienie (poprzez publiczne obcięcie włosów). Zabicie kurwy, która obciąga Amerykanom nie jest przejawem "islamskiego seksizmu", bo to samo robiła Gwardia Ludowa. Ale najbardziej uderzyło nas stwierdzenie, że Afganistan został wyzwolony. Za używanie takiej terminologii, NLR powinien być bojkotowany przez środowiska antywojenne, gdzie nie ma miejsca, dla lizusów Busha, którzy popierają jego wojny.


Brońmy ludów irackich przed okupantami ze Stanów Zjednoczonych!
Imperialiści ze Stanów Zjednoczonych niszczą El-Falludżę
Stany Zjednoczone-won z Iraku!
Przedruk z: Workers Vanguard nr 837, 26 listopada 2004 r.

El-Falludża

Tak jak My Lai, słowo El-Falludża musi zapaść w zbiorową pamięć i świadomość jako potworna zbrodnia wojenna Stanów Zjednoczonych. El-Falludża, miasto 300-tysięczne, została przeważnie wyludniona, gdy amerykańscy "wyzwoliciele" wjechali do tego miasta na czołgach, noszących na sobie napisy w łamanej arabszczyźnie: "Trzymajcie się oddzielnie albo wy będziecie zabici". Zrównanie z ziemią El-Falludży było pierwszym czynem drugiej kadencji George'a W. Busha. Meczety były bombardowane, a potem szturmowane przez oddziały Stanów Zjednoczonych. Korespondent NBC Kevin Sites nakręcił na taśmie wideo marines mordujących rannego, bezsilnego człowieka w meczecie. Ten kawałek strasznej prawdy został ocenzurowany przez NBC (która milczała o rzeczywistych rozmiarach strzelaniny) jako zbyt wiele realiów o okupacji Iraku, by pokazywać to w amerykańskich salonach.
W napadzie na El-Falludżę pierwszym aktem oddziałów amerykańskich było zajęcie głównego szpitala tego miasta, aby zapobiec wydostawaniu się na świat "powstańczej propagandy", to jest świadectw masowych przypadków śmierci cywilów. Amerykańska soldateska zabroniła wtedy ratownikom z Czerwonego Półksiężyca dostarczania żywności, wody i lekarstw zwabionym w pułapkę cywilom. Wybuchł tyfus, bo rodziny pozostające w mieście były zmuszone pić wodę zanieczyszczoną ściekami. Wodociągi i linie wysokiego napięcia prowadzące do miasta zostały odcięte przez amerykański blitzkrieg i nie zostały odbudowane. Dzieci umierają. Zwęglone ciała leżą porozrzucane wśród poskręcanej stali, potłuczonego szkła i gruzów, jakie pozostały z miasta, i wszędzie czuć zapach śmierci. Niektórzy lekarze przedstawiają dowody użycia broni chemicznej i bomb kasetowych. Autorytety medyczne przypuszczają, że co najmniej 800 cywilów zginęło, ale na pewno nikt tego nie wie.
Setki mężczyzn uciekających z El-Falludży zostały oddzielone od swych żon i dzieci, i polecono im pomaszerować z powrotem do miasta. "Tam nie ma niczego, co odróżnia powstańca od cywila"-takie było wyjaśnienie przedstawione przez oficera Kawalerii. Po przymusowym powrocie do El-Falludży wielu mężczyzn w wieku od 15 do 45 lat, którzy nie zginęli w oblężeniu, zostało następnie aresztowanych. Jak stwierdził iracki dziennikarz w relacji z pierwszej ręki w londyńskiej gazecie Independent z 20 listopada: "Cywilom powiedziano, żeby opuścili El-Falludżę, tak więc każdy mężczyzna, co w niej pozostał, musi być w mudżahedinach".
Wielu z tych, co im kazano opuścić El-Falludżę, zostało następnie zabitych, kiedy uciekli do obozów uchodźców albo do domów krewnych poza tym miastem. Siły Stanów Zjednoczonych zatapiały łodzie przewożące uchodźców. Fotograf agencji AP Bilal Hussein uciekł ze swego rodzinnego miasta pod ogniem artylerii i przepłynął przez Eufrat. Obserwował z przerażeniem, jak na jego oczach pięcioosobowa rodzina została zastrzelona podczas próby jego przepłynięcia. Potem, jak powiedział, "tymi rękami pomogłem pochować mężczyznę na brzegu rzeki".
Rozmiar tej zbrodni wymaga wielkiego międzynarodowego protestu. Międzynarodowa klasa robotnicza, w tym nie na ostatnim miejscu i proletariat amerykański, powinna podjąć działania walki klasowej, demonstracje, strajki i bojkotowanie załadunku na statki materiałów wojennych. To wymaga walki politycznej przeciwko wierchuszce związkowej AFL-CIO, co zmarnowała związkowa kasę na mobilizowanie sił dla poparcia prowojennego kandydata Partii Demokratycznej Johna Kerry'ego, który wykrzyknął: "Ja nie mówię o wycofaniu [z Iraku], ja mówię o zwycięstwie!" Domagamy się natychmiastowego, bezwarunkowego wycofania wszystkich oddziałów Stanów Zjednoczonych i sojuszniczych z Iraku. Wzywamy do obrony ludów Iraku przeciw okupantom ze Stanów Zjednoczonych i ich marionetkowym irackim oddziałom i policji. O tyle, o ile siły powstańcze wymierzają swe ciosy przeciwko imperialistycznym okupantom i najemnikom, wzywamy do ich obrony. Każdy cios przeciwko soldatesce Stanów Zjednoczonych i siłom sprzymierzonym w Stanach Zjednoczonych jest ciosem zadanym w interesach międzynarodowego proletariatu.

Rasizm a imperialistyczna okupacja

Przestrzegaliśmy, że kiedy amerykańska okupacja wojskowa Iraku spotka się z oporem, będzie się stawała coraz brutalniejsza. Haifa Zangana, urodzona w Iraku powieściopisarka, więziona za Saddama, pisze w londyńskim Guardianie z 17 listopada:
"Od czasu nominalnego przekazania suwerenności 30 czerwca byliśmy świadkami eskalacji odpowiedzialności zbiorowej w izraelskim stylu wobec irackich miast. Rzeź cywilów, wraz z ogromnym niszczeniem domów i infrastruktury, stała się naszą codzienną rzeczywistością"
Australijski dziennikarz John Pilger donosi:
"Według wyższego oficera brytyjskiego Amerykanie postrzegają Irakijczyków jako Untermenschów, czyli podludzi, jak Hitler w Mein Kampf określał Żydów, Romów i Słowian. Tak nazistowska armia oblegała rosyjskie miasta, mordując cywilów tak samo jak żołnierzy. Usprawiedliwianie kolonialnych zbrodni, podobnych do ataku na El-Falludżę, wymaga takiego samego rasizmu, wiążącego się z naszym wyobrażeniem o innych".
W tym duchu wstępniak w Wall Street Journal z 18 listopada opisał miasto El-Falludża jako "siedlisko terroru" i usprawiedliwiał strzelanie do bezbronnego, rannego irackiego mężczyzny w meczecie. Oni szydzili: "Kto ze swojej bezpiecznej kanapy na Manhattanie ma prawo osądzać, co ten żołnierz piechoty morskiej zrobił w tym meczecie?" Okrucieństwo w meczecie w El-Falludży szybko stało się typowym dla oddziałów Stanów Zjednoczonych i sił ich irackich marionetek. 19 listopada 200-300-osobowy oddział irackiej gwardii narodowej, wspierany przez siły amerykańskie, szturmował meczet Al-Hanifa w Bagdadzie, jeden z najważniejszych sunnickich meczetów w Iraku, kiedy był on wypełniony wiernymi modlącymi się w piątkowy wieczór, i zabił dwie osoby, a ranił co najmniej dziewięć.
Le Monde doniósł, że na zewnątrz tego meczetu dziesiątki mężczyzn zostało zmuszonych do położenia się twarzą do dołu, na ziemi, pod lufami Armii Stanów Zjednoczonych. Bezczeszczenie meczetów jest wielkim afrontem dla każdego muzułmanina w tym regionie i w świecie. Tymi aktami oszalały chrześcijański fundamentalistyczny rząd Busha ogłasza, że dla niego nie ma nic świętego, nic nie będzie oszczędzone pod amerykańską okupacją, a polityczne opady będą przeklęte.
Odcinanie dostaw wody, głodzenie cywilów, świadome zabijanie bezbronnych i rannych-wszystko to są zbrodnie wojenne zakazane przez konwencje genewskie, których Stany Zjednoczone są sygnatariuszem. Ale jedynymi regułami wojny, które Stany Zjednoczone uznają, są te, dzięki którym mogą uniknąć przykrości. Zanim kapitalistyczna kontr-rewolucja nie zniszczyła Związku Radzieckiego w latach 1991-1992, strach przed radzieckim arsenałem nuklearnym powstrzymywał rękę imperializmu Stanów Zjednoczonych. Teraz, z arsenałem wojskowym, który daleko przewyższa każdego z ich rywali, Stany Zjednoczone wchodzą z butami, gdziekolwiek im się podoba. Zaakceptowany przez ponowny wybór Bush wzmaga brutalność amerykańskiej okupacji w Iraku i teraz bezczelnie pobrzękuje szabelką przeciwko Iranowi i Korei Północnej. Twierdzimy, że północnokoreańskie zdeformowane państwo robotnicze ma prawo rozwijać broń nuklearną, by bronić się przeciw amerykańskim imperialistom.
Welon "neutralności" został zdarty z krwawego oblicza Organizacji Narodów Zjednoczonych, której sankcje przeciw Irakowi, narzucone na żądanie Stanów Zjednoczonych w 1990 r., zabiły półtora miliona ludzi. Ta głodowa blokada, jak również oenzetowskie inspekcje rozbrojeniowe, dosłownie wydały kraj na gwałt i zniszczenie przez imperializm Stanów Zjednoczonych. Szczególnie ONZ i kapitalistyczne media głównego nurtu trzymały pierwszy apel Szury (Rady) zarządzającej El-Falludżą o pomoc w głębokiej tajemnicy. CounterPunch i Asia Times opublikowały wyjątki z listu wysłanego 14 października do Kofiego Annana przez Szurę (Radę) El-Falludży:
"W El-Falludży [Amerykanie] stworzyli sobie nowy nieokreślony cel: Al-Zarkawiego. Prawie rok upłynął, odkąd stworzyli ten pretekst i kiedykolwiek oni niszczą domy, meczety, restauracje i zabijają dzieci i kobiety, oni mówią: "Przeprowadziliśmy zwycięską operację przeciw Al-Zarkawiemu". Lud El-Falludży zapewnia Pana, że tej osoby, o ile ona istnieje, nie ma w El-Falludży (...) i my nie mamy żadnych powiązań z żadnymi grupami popierającymi takie nieludzkie zachowanie. Apelujemy do Pana o nakłonienie ONZ [by zapobiegła] nowej masakrze, którą Amerykanie i rząd marionetkowy planują rozpocząć wkrótce w El-Falludży, jak również w innych częściach kraju".

Żadnych złudzeń co do kapitalistycznej "demokracji"

"Demokracja" była oczywiście pretekstem dla rzezi w El-Falludży. George Bush chce legitymizacji krwawej amerykańskiej okupacji Iraku, i tak postanowił oczyścić go z "cudzoziemskich powstańców" (i kto to mówi, czyż nie cudzoziemiec?) przed haniebnymi wyborami zaplanowanymi na 30 stycznia. Magazyn Time donosi, że CIA opłaca swych faworytów-tak jak pomagała już "Firma" instalować lojalne wobec Stanów Zjednoczonych neokolonialne reżimy-tak jest, kiedy Stany Zjednoczone zadają sobie trud użycia po kulach kartek wyborczych.
Al-Dżazira cytuje zastępcę dowódcy Centralnego Dowództwa Stanów Zjednoczonych, generała-lejtnanta Lance'a Smitha, który władczo stwierdził, że wybory prawdopodobnie nie będą miały miejsca w El-Falludży w ogóle: "I tak może być, że nawet bez głosowania w mieście takim jak powiedzmy El-Falludża będzie adekwatna reprezentacja sunnitów, żeby czuli, lub żeby wyglądało, że to była prawomocna reprezentacja dla wszystkich partii uczestniczących". Smith stwierdził, że dodatkowe oddziały zostaną wysłane dla "zabezpieczenia kraju" przed głosowaniem.
Tuż przed tym, zanim Stany Zjednoczone przypuściły poprzedni atak na zamieszkaną przeważnie przez sunnitów El-Falludżę w kwietniu w odwecie za zabicie czterech najemników, okupanci wystąpili także przeciw szyickiemu duchownemu Muktadzie al-Sadrowi, zamykając jego gazetę w Bagdadzie. Te wydarzenia rozpaliły protesty w całym Iraku i na pewien czas wywołały przejawy jedności szyitów i sunnitów przeciw okupacji. Tym razem Waszyngton wyciąga korzyści z długotrwałych etnicznych i religijnych podziałów w kraju. I tak Stany Zjednoczone wysłały kurdyjskie siły zbrojne do El-Falludży i pokazały marchewkę szyickim przywódcom, których namaściły na satrapów służących Waszyngtonowi. Irak nie jest narodem, lecz mozaiką różnych ludów i grup etnicznych, wyrwanych przez brytyjskich imperialistów z rąk dawnego imperium osmańskiego (tureckiego) pod koniec pierwszej wojny światowej. Mniejszość sunnicka panowała nad większością szyicką za rządów baasistów, a teraz wygląda na to, że role uciskającego i uciskanego mogą zostać odwrócone.
Tymczasem wielu irackich Kurdów (część narodu kurdyjskiego, który jest geograficznie podzielony między Irak, Iran, Turcję i Syrię) patrzy ze złudną nadzieją na amerykańską okupację jako ochronę przed arabską rekonkwistą. Jak pisaliśmy w artykule "Lewica a iracki opór" (WV nr 830, 6 sierpnia): "W braku klasy robotniczej powstającej jako niezależna siła polityczna w walce przeciw rządom neokolonialnym każda z tych grup ludności może dojść do władzy jedynie uciskając inne i w sojuszu z imperializmem Stanów Zjednoczonych".
Równocześnie tysiące ludzie demonstrowały w Bagdadzie, Basrze i Al-Hicie na znak poparcia dla ludu El-Falludży, wytrzymując bicie i aresztowania. Stowarzyszenie Muzułmańskich Uczonych zgromadziło w meczecie Umm al-Kura 47 partii politycznych, w tym sunnickie, szyickie, chrześcijańskie i nawet turkmeńskie, planujące bojkot wyborów. Kiedy soldateska Stanów Zjednoczonych skoncentrowała przeważające siły w Al-Falludży, partyzanci rozpoczęli ataki na szeroką skalę w Ar-Ramadi i Mosulu.
Soldateska Stanów Zjednoczonych miała nadzieję, że irackie oddziały obsadzą linie frontu w czasie wyborów, tego kluczowego komponentu złudzenia "suwerenności". Ale irackie oddziały dezerterowały masowo, kiedy doszło do konfrontacji zbrojnej z siłami oporu. W Mosulu 10 i 11 listopada dziewięć posterunków policyjnych zostało zdobytych, ich oficerowie zdezerterowali. Posterunki zostały odbite, ale doniesiono, że jedynie 800 spośród 4 tys. oficerów wróciło do służby pod okupantami ze Stanów Zjednoczonych (Financial Times, 20-21 listopada). Soldateska Stanów Zjednoczonych uciekła się do wydłużenia pobytu w Iraku oddziałów już tam wysłanych i wezwała rezerwistów, co nie mieli do czynienia z bronią ani nie ćwiczyli od lat.
Terror, zniszczenie i rasistowskie ujarzmienie przez zagraniczną imperialistyczną okupację jest bezpośrednim zagrożeniem, w obliczu którego stoją ludy Iraku. Warunkiem wstępnym wszelkiego wyzwolenia jest wypędzenie wszystkich oddziałów Stanów Zjednoczonych i sprzymierzonych. Ta walka musi być połączona ze zwalczaniem reakcyjnych sił klerykalnych, usiłujących narzucić islamski reżim. Te siły usiłują ponownie narzucić kwef i (islamskie) prawo szariatu, które sprowadza kobiety do statusu niewiele różniącego się od niewolników w kajdanach.
Bezrobocie w Iraku przewyższa ponad 70 procent. Amerykańskie spółki naftowe i nędzni najemnicy chcą splądrować Irak, a to oznacza zaostrzanie neokolonialnego wyzysku ludu pracującego Iraku przez imperialistów i ich irackich kolaborantów. Równość dla wszystkich ludów Iraku, i szerzej-Bliskiego Wschodu, nadejdzie jedynie poprzez obalenie rządów kapitalistycznych w tym regionie i ustanowienie socjalistycznej federacji Bliskiego Wschodu. To stawia sprawę pilnego tworzenia autentycznych partii marksistowskich, by przewodziły walkę o rządy robotnicze w tym regionie.
Ujarzmione masy w Iraku stoją w obliczu tego samego rasistowskiego i niszczącego związki wroga, w obliczu którego stoi lud pracujący i wszyscy uciskani w Stanach Zjednoczonych. W interesie klasowym amerykańskich robotników jest walka o wycofanie wszystkich oddziałów Stanów Zjednoczonych z Iraku. Podnosimy apel o walkę klasową w kraju bez lekkomyślnej wiary, iż będzie to łatwe do osiągnięcia w represyjnym klimacie po 11 września i reakcyjnym kontekście "jedności narodowej", wysuwanej przez złych przywódców związkowych i demokratów, jak również republikanów. Podnosimy ten apel, ponieważ jest to istotne dla pozyskania klasy robotniczej dla zrozumienia, że tylko ona ma potęgę społeczną, by pokonać amerykański system imperialistyczny i ponieważ ta marksistowska perspektywa jest jedyną drogą naprzód. Rewolucyjna wielorasowa partia robotnicza musi zostać wykuta, aby pokierować tymi twardymi walkami naprzód, do zwycięstwa. Liga Spartakusowska oddana jest temu celowi.