Walka polityczna w sercu ekonomii
Gdy Slavoj Žižek przeciwstawia zasługującemu na szacunek
działaniu krytykę panującej ideologii, to nieuchronnie wchodzi w polemikę z nową
radykalną lewicą, również w Polsce przedkładającą "działactwo" i "akcję
bezpośrednią" nad teoretyczne i programowe debaty.
Jego zdaniem, "najważniejszym zadaniem dnia dzisiejszego jest nie poddawać się
pokusie działania, bezpośredniej interwencji i zmiany biegu rzeczy", gdyż to "w
sposób nieunikniony kończy się w zaułku ogłupiającej niemożliwości w stylu 'co
może zrobić pojedynczy człowiek przeciw globalnemu kapitałowi?'" Należy
natomiast "podać w wątpliwość współrzędne panującej ideologii" (S. Žižek,
"Perspektywy radykalnej polityki dziś", "Krytyka Polityczna", nr 7/8, zima 2005,
s. 62).
Jeśli bowiem "ktoś posłucha wezwania do działania, to jego/jej działanie nie
będzie miało miejsca w próżni - będzie działaniem w ramach wyznaczonych właśnie
przez współrzędne panującej ideologii". Widzimy, że "ci, którzy 'naprawdę chcą
coś zrobić, żeby pomóc innym ludziom' angażują się w (niewątpliwie zasługujące
na szacunek) przedsięwzięcia, na przykład Lekarze bez Granic, Greenpeace, ruch
wyzwolenia kobiet lub kampanie walki z rasizmem". Warto jednak wiedzieć, że
przedsięwzięcia te są "nie tylko tolerowane, ale nawet wspierane przez media,
nawet jeśli wyraźnie wkraczają na pole zarezerwowane dla ekonomii (jak w
przypadku ujawniania i bojkotowania firm, które nie przestrzegają reguł ochrony
środowiska lub wykorzystują do pracy dzieci)". Działania te są "tolerowane i
wspierane dopóki nie zbliżą się do pewnej granicy", granicy opisywanej przez
"stare paradygmaty", "stare współrzędne pojęciowe". Potrzebę rezygnacji z tych
"starych paradygmatów" i "starych współrzędnych pojęciowych" systematycznie
wmawiają nam owe media. W ramach postmodernistycznej refleksji politycznej w
nowym postindustrialnym społeczeństwie uważa się, że te właśnie "stare kategorie
pracy, wspólnoty, klasy itp. są martwe niczym zombi", a "teoretyczne twory nie
przekładają się na aktualną dynamikę modernizacji". Tymczasem, "przedwczesne
odstąpienie od tych kategorii zwyczajnie grozi utratą równowagi".
Natomiast dyskurs nowej radykalnej lewicy akademickiej przekłada się na
"niegroźny język mód panujących na wydziałach kulturoznawstwa", a "ich
nadpoprawny politycznie zapał w walce z seksizmem, rasizmem, Trzecim Światem,
wyzyskiem dzieci itp. okazuje się obroną przed własną tożsamością" zaklętą w
mantrze "o konieczności radykalnej zmiany tylko po to, aby upewnić się, że nic
naprawdę się nie zmieni." Ulegająca "radykalnym modom" nowa lewica głosi
radykalizm, który tak naprawdę "sprowadza się do pustego gestu, który nikogo do
niczego nie zobowiązuje".
"Żyjemy [bowiem] w 'postmodernistycznej' epoce, w której sądy roszczące sobie
prawo do prawdy są odrzucane jako wyraz ukrytych mechanizmów władzy", zaś samo
pytanie "czym jest prawda?" zastąpione zostaje "wielością perspektyw"
("narracji"). Dzieje się tak nie tylko w literaturze, ale również "w polityce,
religii, nauce". "Ostatecznym celem" jest "zagwarantowanie neutralnej
przestrzeni, w której ta wielość narracji będzie mogła sobie pokojowo
koegzystować, w której wszyscy - od etnicznych do seksualnych mniejszości - będą
mieli prawo i możliwość opowiedzenia swojej historii". I żadnych praw
ograniczających ekonomię rynkową.
Przeciwstawiając się "lewicowo-liberalnym 'postępowcom'" i "radykalnym modom" -
których wyrazicielem na gruncie polskim jest, m.in. nowa radykalna lewica - S.
Žižek podkreśla, wchodząc w polemikę z typową dla nowych czasów nowomową (choćby
z Katarzyną Szumlewicz), że "polityczna orientacja homoseksualizmu nie jest
czymś oczywistym", gdyż "może łączyć się z wieloma różnymi orientacjami
politycznymi". Wręcz "powinniśmy unikać błędu 'esencjalizmu' odrzucającego
prawicowy 'militarystyczny' homoseksualizm jako skrzywienie 'autentycznego',
wywrotowego homoseksualizmu".
"Radykalnym modom" przeciwstawiając "prawdę zaangażowanego podmiotu" - założenia
Lenina i teorię Marksa - które "w erze postmodernistycznego relatywizmu [są]
bardziej niż kiedykolwiek aktualne", S. Žižek słusznie zauważa, że "uniwersalna
prawda i stronniczość nie tylko wzajemnie się nie wykluczają, ale wręcz nawzajem
się warunkują. A konkretnie, uniwersalna prawda może być wyłożona tylko z
zaangażowanej pozycji - prawda jest z definicji jednostronna." A jednak gubi
się, gdyż nie dostrzega, że stronniczość teorii Marksa i Lenina polega na staniu
po stronie klasy robotniczej. Tym samym, niedookreśloną stronniczość
przeciwstawia jedynie "dominującej dziś umiejętności (...) kompromisu, szukania
dróg pomiędzy wielością interesów i konfliktów".
Akceptacja tezy o zaniku klasy robotniczej ma swoje daleko idące następstwa. Z
tej pozycji przeżytkiem wydają się obiektywne interesy klasy robotniczej i
określający kapitalizm konflikt klasowy między proletariatem a burżuazją.
Według S. Žižka "radykalne mody" mieszczą się "w klimacie poprawności
politycznej", zaś celem wszystkich nowych "teorii Politycznego" jest, mówiąc
tradycyjnym językiem filozofii - "redukcja sfery ekonomii (produkcji
materialnej) do sfery 'ontycznej' pozbawionej 'ontologicznej' godności. W ramach
tak zarysowanego horyzontu nie ma miejsca na marksistowską 'krytykę ekonomii
politycznej'". Tymczasem, "struktura świata towarów i kapitału w Kapitale Marksa
nie jest ograniczona do sfery empirii, ale jest czymś w rodzaju
socjo-transcendentalnego a priori, matrycą, według której tworzona jest całość
stosunków społecznych i politycznych".
Slavoj Žižek rozumie, że w doktrynie marksistowskiej "obydwa te poziomy są
nierozerwalnie złączone", a "'polityczna' walka klas odbywa się w samym środku
ekonomii", zaś "domena ekonomii służy nam jako klucz do dekodowania walki
politycznej."
Mimo to, decyduje się on na swoistą redukcję sfery ekonomicznej i odpowiadającej
jej sfery politycznej (skutki eliminacji klasy robotniczej) tłumacząc to
koniecznością "przejścia od politycznego przedstawienia do jego ekonomicznej
infrastruktury", aby "w drugim kroku (...) zmierzyć się z nieredukowalnym
wymiarem walki politycznej w samym sercu ekonomii".
Tak naprawdę, w wydaniu S. Žižka "stary paradygmat" marksowski ustępuje nowemu w
chwili, gdy Žižek ogłasza, że "już od czasów stalinowskich klasycznie
marksistowskie pojęcie walki klas przestało być adekwatne do opisu hierarchii i
stosunków między grupami", gdyż "podziały społeczne w Związku Radzieckim
przebiegały nie w oparciu o własność, lecz o bezpośredni dostęp do mechanizmów
władzy, dystrybucji przywilejów materialnych i dóbr kulturalnych wpływających na
warunki życia jednostek". Gdy doszukuje się w Związku Radzieckim "pierwszego
modelu rozwiniętego społeczeństwa 'postwłasnościowego', społeczeństwa prawdziwie
'późnokapitalistycznego', w którym klasy rządzące określane są przez bezpośredni
dostęp do (informatycznych i administracyjnych) środków sprawowania władzy i
kontroli społecznej i materiałów radioaktywnych i przywilejów ekonomicznych".
Gdy opowiada się ostatecznie za nie wiązaniem prawa własności z podziałem
klasowym zakładając, że podział klasowy "w społeczeństwie późnokapitalistycznym"
związany jest z "działaniem innych (edukacyjnych, menedżerskich itp.)
mechanizmów".
Chcąc być "prawdziwym realistą" zrywa z "krępującymi ograniczeniami" starego
marksowskiego czy leninowskiego paradygmatu i dokonuje podmiany rewolucyjnej,
historycznej roli klasy robotniczej nową "wymyśloną strukturą organizacyjną",
która nadawałaby nowemu fermentowi "formę uniwersalną". Tym samym, zastępuje
prawa własności i ekonomii "innymi mechanizmami". Miejsce partii robotniczej
zajmuje partia "nowych ruchów społecznych", partia pracujących.
"Stare paradygmaty" i kategorie w wydaniu S. Žižka osadzone są w rewolucyjnym
paradygmacie 1968 r., który to moment wydaje się zapewne autorowi "stanem
równowagi". Z tej perspektywy najbardziej pożądany jest właśnie stan, który
łączy w sobie idee rewolucji seksualnej i społecznej, każe "podjąć ryzyko
przywołania wyzwalającego wymiaru... 'ekscesów'".
Ta nostalgia po "tamtych czasach", kiedy można było "prowokować opinię publiczną
przez prezentowanie gier seksualnych" nie bacząc na oskarżenie o molestowanie
seksualne dzieci czy "tabu kazirodztwa" frontalnie zderza się nie tylko z
mieszczańską "dualistyczną logiką", ale także ze stronniczym stanowiskiem klasy
robotniczej - schodzącej klasy, która niekoniecznie identyfikuje się z
seksualnym wyzwoleniem i rewolucją seksualną "nowych klas średnich" i
reprezentujących je nowych ruchów społecznych. Rewolucja kulturalna, obyczajowa
czy seksualna nie przekłada się na rewolucję społeczną, zaś postulowana "synteza
marksizmu i psychoanalizy" jest wewnętrznie sprzeczna nie tylko z naturą
kapitalizmu, ale i z komunistycznym przezwyciężeniem, z "pierwotnymi projektem
marksizmu", którego (domniemana przez Žižka) "słabość" związana jest raczej ze
słabością "realnego socjalizmu".
Bodźcem do występowania takich teorii jest niewątpliwie przeciągający się kryzys
rewolucyjnego ruchu robotniczego. Ideologowie kwestionujący stary, marksistowski
paradygmat starają się zagospodarować miejsce po schodzącej ich zdaniem klasie,
zastępując niemrawy ruch robotniczy dynamicznymi i radykalnymi, nowymi ruchami
społecznymi, które w ich mniemaniu mają stać się podstawową (nie tylko
zastępczą) bazą dla "partii nowego typu".
W rzeczywistości jednak niechęć nowych ruchów społecznych do form partyjnych
dowolnego typu niweczy ten plan w zarodku.
Nieskuteczność nowych rozwiązań przywraca znaczenie starych, sprawdzonych
kategorii, sposobów opisu świata i zasadniczego antagonizmu między proletariatem
a burżuazją, między prywatną a społeczną własnością środków produkcji.
8 lutego 2005 r.
E.B. i W.B.