Hugo Chávez Frías

O konflikcie z Kolumbią i Misji Społecznej W Głąb Osiedla

Fragmenty wystąpienia prezydenta Boliwariańskiej Republiki Wenezueli

w programie telewizyjnym „Halo, Prezydencie”

16 stycznia 2005 r.

 

O konflikcie z Kolumbią

 

Teraz, od tej strony, od strony integracji Ameryki Południowej, chcę podjąć temat Kolumbii. Wiem, że w obu krajach – w Kolumbii i Wenezueli – są oczekiwania i w związku z problemem, który powstał w ciągu minionego miesiąca, ponieważ ma on reperkusje, bo musiał mieć, w Ameryce Łacińskiej i poza nią, w innych częściach świata, swój niepokój wyraziły różne rządy i instytucje międzynarodowe. Niepokój wywołany problemem, który powstał w ciągu minionego miesiąca i jest związany z popełnionym przestępstwem, jest słuszny – i to jest centrum tej kwestii.

Teraz chcę podjąć ten temat jako część dzisiejszej emisji „Halo, Prezydencie”, od strony integracji, ponieważ po głębokich rozmyślaniach, po tym, jak przeczytałem o okolicznościach wydarzenia, po tym, jak niemal z godziny na godzinę, na podstawie dochodzenia, które prowadzimy dogłębnie, dowiadywałem się o okolicznościach wydarzenia, o samym jego przebiegu, o pogwałceniu suwerenności Wenezueli, po tym, jak z minuty na minutę oczekiwałem odpowiedzi czy reakcji z bratniej Kolumbii, jak wsłuchiwałem się w opinie rozmaitych środowisk politycznych i gospodarczych w Wenezueli, w Kolumbii, w opinie z innych krajów, z Ameryki – przede wszystkim z kontynentu amerykańskiego – bo żywiłem się informacjami, przetwarzałem je, starałem się wykrzesać z siebie cierpliwość w traktowaniu tego problemu, który – przecież nie ma co do tego wątpliwości – wywołał kryzys; kryzys, nie można tego negować: sprawy trzeba nazywać po imieniu, chleb chlebem, a wino winem. W tej chwili mamy kryzys.

Oba rządy – rząd Kolumbii i rząd Wenezueli – przede wszystkim mają obowiązek uznać ten fakt, uznać prawdę. Pośród tylu informacji, które do mnie docierają, zawsze podejmuję wysiłki, żeby uchwycić, wyczuć puls prawdy, włókna prawdy i się jej trzymać, starając się, po pierwsze, ustalić, a po drugie odpowiednio traktować śmieci, zakłócenia, dezinformacje, półprawdy, po to, aby trzymać się trzonu prawdy, prawdy i działać po linii prawdy.

A więc integracja Ameryki Łacińskiej. W wyniku tego procesu dojrzewania, informacji, analiz, rozmów, nie mam już najmniejszej wątpliwości, że ten czyn stanowi część składową strategii konspiracji zmierzającej do przeszkodzenia integracji nie tylko między Kolumbią i Wenezuelą, ale również procesu integracji nabierającego sił w ostatnich czasach, a szczególnie w ostatnich miesiącach, w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach, a przede wszystkim w naszej Ameryce Południowej; już nie mam najmniejszej wątpliwości, że stoimy w obliczu jeszcze jednej strategii, jeszcze jednego składnika strategii, która jest bardzo stara, wiecie? Bardzo, bardzo stara.

Odkąd Simón Bolívar zaczął występować z pomysłem zwołania Kongresu Panamskiego, zaczęto nazywać go szaleńcem, w Bogocie zaczęto zatruwać umysł Santandera, w Caracas zaczęto zatruwać umysł Paeza oraz innych przywódców czy działaczy; w Europie zaczęła się kampania międzynarodowa wymierzona przeciwko Bolivarowi po to, aby go zdyskredytować, co w dużej mierze się udało. Dlatego Bolívar umiera wypowiadając owe zdanie; w ostatniej proklamacji Bolivara trzeba czytać i dogłębnie analizować każde słowo, ponieważ to pisał człowiek umierający, z którego uchodziła dusza; wyobrażam sobie, że nic nie chciał zabrać ze sobą do grobu. I to jak bardzo umierający był on pisząc owe słowa – nie był to frazes zdobiący dyskurs, gdyż na tych kartkach papieru na zawsze wygrawerowano i wymodelowano surową duszę: „Moi wrogowie nadużyli waszej wiarygodności i sponiewierali to, co dla mnie najdroższe – moją reputację” – sponiewierali ją – „i moje umiłowanie wolności.” W Europie zaczęto atakować Bolivara, zaczęła się kampania międzynarodowa głosząca, że aspiruje do koronowania się w charakterze króla czy cesarza. A on był pierwszym wrogiem takiego pomysłu, ale, wiadomo, powtórz jakieś kłamstwo sto razy, powiedział po latach ów ideolog propagandy nazistowskiej, Goebbles, a stanie się prawdą.

W końcu wielu ludzi w Europie i wielu prostych ludzi i ludzi działających w dobrej wierze uwierzyło – nawet towarzysze Bolivara uwierzyli – że ten człowiek pretenduje do zostania królem Simonem Bolivarem, cesarzem.

Tak więc, stara to strategia: my, żeby się zjednoczyć, inni, żeby nas podzielić, żeby utrzymać nas podzielonych, pogłębiać występujące między nami różnice, siać między nami niezgodę, uniemożliwić prawdziwą unię Ameryki Południowej; to taka strategia – nie mam już co do tego najmniejszej wątpliwości. Gdy zaledwie parę godzin temu ambasador Stanów Zjednoczonych w Bogocie wychodzi z tym, co powiedział, to – damy i kawalerowie – wyraźniej nawet kogut nie pieje.

Tak więc, ponawiam apel do kogoś, kogo uważam za przyjaciela, ponieważ nie wierzę, że tyle spotkań i tyle uścisków dłoni, i tyle prywatnych rozmów, i tyle refleksji, a nawet tyle szczerego przedstawiania różnic – nie wierzę, że to była symulacja, panie Uribe. Ponawiam apel do kogoś, kogo – powtarzam – uważam za przyjaciela; powiedzmy, że w ostatnich miesiącach 2003 roku, w 2004 roku w mojej duszy rósł szacunek do prezydenta Uribe.

Pamiętam ową wizytę, jaką złożył nam w Maracaibo, w pełni procesu prowadzącego do referendum. Nawet zaatakowali go tu niektórzy rzecznicy: że jak to możliwe, iż prezydent Uribe przyjedzie do Wenezueli, że to akt poparcia dla Chaveza; tymczasem on przyjechał nastawiony bardzo obiektywnie, a poza tym zaczęliśmy rozmawiać o wielu pięknych projektach, o gazociągu – proszę o mapę, jeśli na ekranie można mieć mapę, żeby wyjaśnić wagę tego wstępnego porozumienia, które osiągnęliśmy: o gazociągu między La Guajirą kolumbijską a La Guajirą wenezuelską.

Proszę zwrócić uwagę na to, że odkąd doszliśmy do władzy, Wenezuela zawsze stymulowała integrację z Kolumbią, niezależnie od różnic i koniunkturalnych wydarzeń, wskazań – to wszystko się dla nas nie liczy. Powiedzieliśmy tak, jak Sanczo do Don Kichota: „Jeśli psy szczekają, to znaczy, że jedziemy wierzchem.” Podjęliśmy gigantyczny wysiłek. Prezydent Uribe nawet mnie zaprosił, nie mogłem mu towarzyszyć, czego bardzo żałuję; zadzwoniłem do niego i posłaliśmy wiceministra energii. Byliśmy zajęci czymś innym, a zaproszenie przyszło parę dni wcześniej; starałem się, jak mogłem, ale naprawdę nie mogłem wziąć w tym udziału tutaj, w Puerto Carreño, w tym pięknym, bardzo czarującym zakątku, w którym rzeka Meta, która płynie z serca Kolumbii, wpada do Orinoco, tam, w Puerto Carreño, Puerto Paez. (Pokazuje na mapie.)

Po intensywnych pracach, które nawet nie mają przynieść Wenezueli pieniędzy; dostarczamy Kolumbii energię elektryczną po dość wygodnych cenach, pewną, czystą energię wytwarzaną przez elektrownię wodną i płynącą z Guri, z kompleksu gujańskiego do Puerto Carreño. Puerto Carreño nie miało energii, miało parę starych zakładów pracujących na oleju napędowym, wyobrażam sobie, że w rodzaju tych, jakie były w Sabaneta, gdzie co noc zapalał je niezapomniany przyjaciel Mauricio Herrera; wieczorami, popołudniami przejeżdżał rowerem, w każde popołudnie, już byliśmy – Rosa Inés Chávez, którą niech Bóg ma w chwale, sadzała nas na progu starego domu, gdy Mauricio przejeżdżał rowerem. Elektrownia znajdowała się o jakieś sto metrów, tam, w La Laguna, gdzie zimą robiła się wielka laguna. Don Mauricio uruchamiał elektrownię, a następnie znów przejeżdżał, około dziewiątej wieczorem, i już było wiadomo: „Wyłączą elektrownię”, elektrownie, bo Puerto Carreño miało system elektrowni.

W ostatniej rozmowie, jaka miałem z prezydentem Uribe, powiedziałem mu: „My też chcemy pomóc...” Tutaj, na południe, bardziej na południe (Pokazuje na mapie), na granicy Kolumbii i Wenezueli, też są osady kolumbijskie, które mają problemy, ponieważ energię wytwarza się bardzo daleko, technologia – ta mapa też się nadaje, to inna skala, ale też się nadaje; tutaj jest Puerto Inírida, a te osady są tutaj, między rzeką Negro a Orinoco, widzicie, jak daleko leżą od Bogaty i źródeł wytwarzania energii, więc powiedziałem mu również: „Będziemy to nadal studiować, ponieważ nadal będziemy instalować elektrownie, to znaczy systemy wytwarzania energii hydroelektrycznej.” To jeden z projektów, nad którymi pracujemy.

Rozmawialiśmy, i to jakże namiętnie, o projektach żeglugi rzeką Meta, rzekami Orinoco i Meta. Znam Meta, żeglowałem po tej rzece; gdy byłem kapitanem, często tam jeździłem, w okolice Carabobo, Buena Vista, Puerto Carreño po stronie kolumbijskiej; po stronie wenezuelskiej Cararabo, Puerto Páez, stolica gminy Pedro Camejo w stanie Apure.

Gubernatorowi Aguilarowi Tegamesowi, naszemu gubernatorowi Apure, powiedziałem: „Przestudiujmy projekt zainstalowania...” Pewnego dnia, wraz z ludźmi z marynarki wojennej – widzę tu Maniglię – posłałem tam ministra rolnictwa; studiujemy projekt, wielki dwunarodowy projekt zasiewów palmy afrykańskiej, dla których na tych brzegach rzeki Meta są bardzo dobre warunki. To ta sama paralela Kuala Lumpur w Malezji, jednej z potęg palmowych na świecie – proszę zobaczyć, ile rzeczy robi się z oleju palmowego.

Mówiliśmy o tym wszystkim i o rafineriach oleju palmowego na tych ogromnych sawannach Meta.

Rozmawialiśmy z prezydentem Uribe o żegludze i powiedzieliśmy, że przecież marynarki wojenne obu krajów mogą i marynarka wenezuelska już pracuje – właśnie, Maniglia, wczoraj wieczorem przeglądałem projekt żeglugi rzeką Meta, który dał mi admirał Laguna; jest w nim mowa o przeszkodach, która występują dla takich statków; pracowaliśmy od strony technicznej, inwestując w to pewne pieniądze, ale w żegludze rzeką Meta przede wszystkim liczy się czas i doświadczenie naszych marynarzy.

Niedawno w Pekinie rozmawiałem z rządem chińskim o projekcie czy pomyśle przeciągnięcia wielociągu. Wiecie, że tu, w Wenezueli, jest dużo gazu, zarówno na wschodnim brzegu Paraguaná, jak i w Zatoce Wenezuelskiej, i zaraz, w tym samym miesiącu, zaczął się proces, wydamy pierwsze licencje na eksplorację.

Wenezuela ma największe na kontynencie rezerwy gazu.

Wczoraj wieczorem był tu prezes jednej z największych firm gazowniczych na świecie, rosyjskiego Gazpromu, i podpisaliśmy z nim umowę o sojuszu strategicznym na te wszystkie projekty eksploatacji gazu na lądzie i na morzu.

Mówi się również o wielociągu, to niezła idea, bo to pozwalałoby ekspediować gaz, a także ropę naftową i produkty uboczne, wzdłuż całego wybrzeża atlantyckiego Kolumbii, Río Hacha, Barranquilla, Cartagena, to wszystko – brak tu Santa Marty – i szukać połączenia z Ameryką Środkową.

W Wenezueli jest gaz pozwalający zaopatrywać te wszystkie narody, które są narodami z wielkimi potrzebami rozwojowymi.

Mówiliśmy o projektach dwunarodowych również tutaj, w Alto Apure. Gazociąg, nad którym studia są dość zaawansowane, pierwsza linia – czy nie znalazł się ołówek, Andresie? – tutaj, w tej strefie, Kolumbia ma pewne rezerwy gazu i pierwsze studium, które przeprowadziliśmy, nawet przy moim bezpośrednim udziale, poświęcając temu specjalną uwagę, na prośbę prezydenta Uribe, i zaczęliśmy studiować, pierwszy projekt polegał na przeciągnięciu gazociągu bezpośrednio do Maracaibo, przede wszystkim tutaj, wybrzeże wschodnie, petrochemia.

Kolumbia ma tu gaz na pięć czy siedem lat i my chcemy sprowadzać ten gaz, nawet jeśli nie jest dla nas nieodzowny, ponieważ wiecie, że realizujemy projekt IGCO (Połączenia Gazownicze Centrum i Zachodu Kraju); to znaczy, że zachodnia część Wenezueli ma problemy energetyczne z powodu wizji strategicznej, której nie było, i projektów strategicznych – teraz ona jest – ale, choć konstruujemy ten projekt, aby doprowadzać gaz do Paraguaná i w ten sposób uwolnić Zulię od gazu, który musi wysyłać do Paraguaná, postanowiliśmy sporządzić ten projekt.

Druga propozycja, którą przyniósł mi minister Ramírez, wynik spotkań z technikami z Kolumbii i z PDVSA [wenezuelskiego państwowego przedsiębiorstwa naftowego], powiedziano mi, że dużo lepszy i tak wyraziłem się o nim wobec prezydenta Uribe na ostatnim spotkaniu, które odbyliśmy w Cartagena de Indias, z mapą w ręku i w ogóle; powiedziałem mu: „Alvaro, poinformowano mnie, że lepiej tędy, bezpośrednio do Paraguaná, to mniej kosztowne”; tu miałby przeciąć jezioro Maracaibo i jest mniej kosztowny. No i wtedy postanowiliśmy dać mu – jak to się mówi – play, nieprawdaż? Dać temu projektowi zielone światło.

Ponadto jest to projekt dwunarodowy i dwukierunkowy, ponieważ przewiduje się, że gdy skończy się rezerwa gazu, którą ma tu Kolumbia i która jest stosunkowo niska, posłuży na jakieś pięć lat do bardzo specyficznej konsumpcji, a następnie wykorzystamy tę samą rurę w przeciwnym kierunku, do przepływu gazu i stąd bierze się pomysł gazociągu przez to wszystko.

Rozmawialiśmy o tym nawet z prezydentem Panamy Torrijosem, ponieważ wszystkie kraje Ameryki Środkowej potrzebują energii i z Meksyku moglibyśmy dobrze połączyć się z gazociągiem przez to wszystko.

Wenezuela ma potencjał, który pozwala uważać, że to nie jest marzenie, że to nie jest chimera, to wszystko jest możliwe – rzeczywista, konkretna integracja naszych narodów.

To tyle, jeśli chodzi o stosunki dwustronne. Jakże się poprawiły, zwłaszcza w 2004 roku: wizyty prezydenta Uribe, moje wizyty w Kolumbii, rozmowy telefoniczne, nawet 2 stycznia dzwoniliśmy do siebie i rozmawialiśmy o najbliższych spotkaniach; prezydent Uribe powiedział mi nawet, że chciałby poznać Równiny Wenezuelskie. Zadzwoniłem do niego z Równin Wenezuelskich i powiedział: „Chcę poznać twoją ziemię, Chavezie.” Nie wierzę, że to symulacja ani nic takiego; powiedziałem mu: „Ale tu drzwi są otwarte, panie prezydencie.”

Pamiętacie, że zaczęła się kampania, odkąd prezydent Uribe został prezydentem, pierwsze spotkanie – pamiętam nagłówki – że „się spotkają, ale są jak woda i oliwa” i okazuje się, że nie: chcemy pracować, jak również dyskutować o problemach i różnicach, wcale ich nie unikając.

W grudniu przyjechał nawet do Caracas minister obrony – nie mogłem go przyjąć, bo byłem za granicą; przyjął go wiceprezydent i oczywiście nasz minister obrony – żeby porozmawiać o tematach, poprosić o szczerość, ratyfikować i wyjaśnić nasze przekonania, nasze orientacje, że to, czego chcemy, to pomóc w zaprowadzeniu pokoju, że nie chcemy pomagać w wojnie, że kochamy Kolumbię, że boli nas Kolumbia, że bardzo kochamy Kolumbię, że uważamy się za ten sam naród, że mamy tę samą historię, tę samą istotę.

Więc, gdy dzieją się takie rzeczy, są obserwatorzy międzynarodowi, którzy marszczą brwi, niektórym to się nie podoba, nawet niektórzy w Kolumbii i niektórzy tu, w Wenezueli, uważają to za swoje fiasko. Ci, którzy zawsze podżegają do wojny, psy wojny, konserwatywne skrajne prawice w Bogocie i w Caracas, niektóre media, które zawsze rozniecają podziały, zawsze stoją za uczuciami antywenezuelskimi w Kolumbii i antykolumbijskimi w Wenezueli, psy wojny, czynniki hegemoniczne kontynentu i świata, źle na to patrzą. Ci, którzy starają się, żebyśmy nadal się ze sobą kłócili, ci, którzy starają się, abyśmy pozostali podzieleni, źle patrzą na te szczere zbliżenia, podobnie jak zawsze będą źle patrzeć na nasze zbliżenie z Brazylią i zawsze będą starali się siać niezgodę między przywódcami; powiedzieli pewnego razu, że „Lula i Chávez nie chcieli się przywitać”, że „Lula i Chávez się pogniewali”. Kłamstwo, kłamstwo! Lecz sieją niezgodę w jakiejkolwiek drobnej rzeczy lub starają się wywoływać burze w szklance wody.

Tak więc, czynniki hegemoniczne źle patrzą na nasze kroki, te, które teraz podejmujemy w Cuzco, gdzie my, wszyscy prezydenci Ameryki Południowej, podpisaliśmy akt urodzenia Południowoamerykańskiej Unii Narodów, Południowoamerykańskiej Wspólnoty Narodów, w której Kolumbia i Wenezuela mają ważną rolę do odegrania; źle na to patrzą oligarchie panujące nad tymi narodami, wyzyskujące te narody. Nie chcą, żebyśmy się zjednoczyli. Stąd bierze się, nie mam najmniejszej wątpliwości, że z tych środowisk bierze się konspiracja próbująca doprowadzić do tego, aby Wenezuela i Kolumbia się rozwiodły, oddaliły się, żeby ochłodziły się ich stosunki.

Dlatego, panie prezydencie Uribe, w prasie mówi się, że pan powiedział – nie wiem, czy to prawda, tak twierdzi się w prasie – czy że pański rzecznik powiedział w Bogocie, iż jest pan gotów dyskutować o tym ze mną w cztery oczy na jakimś szczycie międzynarodowym. Wobec tego oświadczenia, które pojawiło się mediach – powtarzam, że nie wiem, czy pan to powiedział, czy pan to stwierdził – chcę jednak powiedzieć rzecz następującą.

Uważam, że obaj powinniśmy uzbroić się w mądrość, uzbroić się w cierpliwość, uniemożliwić, żeby to wydarzenie, rezultat – nie mam co do tego wątpliwości, powtarzam – konspiracji czynników hegemonicznych, czynników przeciwnych integracji, które zaplanowały i wykonały, a następnie podżegają, nie mam wątpliwości, że to tak jest...; musimy stanąć na wysokości szczerych aspiracji, które wynikają z duszy naszych narodów, kolumbijskiego i wenezuelskiego, po to, aby szukać wyjścia z tej sytuacji.

Wcale nie uważam, jeśli prawdą jest to, co pod wielkimi nagłówkami podaje dziś duża część prasy wenezuelskiej, jeśli prawdą jest to, co głosi się w nagłówkach prasy kolumbijskiej i prasy międzynarodowej na temat tego, co pan miał powiedzieć, mój przyjacielu – wcale nie uważam, że o tej sprawie należy dyskutować na szczycie prezydentów.

Pan i ja dobrze wiemy, jak to jest na tych szczytach. Pan sam je ostatnio krytykował, mój przyjacielu; ja zawsze je krytykowałem, krytykowałem je pod tym względem, że są zawczasu przygotowane, z wypracowanym porządkiem dziennym, sporządzonym przez techników, kancelarie, i gdy my, prezydenci, tam przyjeżdżamy, dokumenty są już gotowe, deklaracje są gotowe, i na ogół jedziemy tam po to, aby wygłosić przemówienie i zjeść obiad. Na ogół lub między innymi zawsze staram się wprowadzić tam tematy po to, żeby wywołać debatę, pan wie o tym, ale tych debat prawie zawsze się unika i nie przeprowadza się ich z braku czasu. No więc, obiad już się skończył, mamy iść zrobić sobie zdjęcie; po południu zamknięcie i zdjęcie rodzinne i do widzenia. Tak wyglądają szczyty. Słyszałem, jak pan, na jednym z ostatnich różnych spotkań, które odbyliśmy w Ameryce Południowej pod koniec 2004 roku, sam krytykował szczyty tego rodzaju.

Więc nie wierzę, że, panie prezydencie, jeśli pan to pomyślał lub powiedział, jak to głosi dziś w nagłówkach prasa wenezuelska... Czy macie tu nagłówki niektórych dzienników wenezuelskich? Poproszę (Podają mu gazetę). Aha, patrzcie, tu jest dziennik El Nacional – gdzie jest ta kamera? – z następującym nagłówkiem: „Uribe proponuje dyskutować z Chavezem w cztery oczy i na szczycie”, nie? Wydaje się, że to powiedział sekretarz prasowy Pałacu Nariño.

Wyjaśnię co następuje. Dziennik El Nacional i pewna inna prasa wenezuelska i prasa kolumbijska otrzymały to i przypisują prezydentowi Uribe twierdząc, że powiedział mi to w listopadzie 2002 roku.

Przeczytam.

„Jeśli ktoś z  pańskiego rządu” – Uribe do Chaveza – „będzie chronił partyzanta kolumbijskiego, gwarantuje panu, że tam wejdziemy i go zabierzemy.” Bądźcie pewni, że prezydent Uribe nigdy mi nic takiego nie powiedział i gdyby mi to powiedział, oczywiście nie zaakceptowałbym tego; gdyby coś mi takiego powiedział, nigdy nie doszlibyśmy do tego, do czego doszliśmy w 2003 i przede wszystkim w 2004 roku. Tak więc, to jest kłamstwo i prezydent Uribe powinien, w takiej formie, w jakiej zechce, zdementować to, ponieważ to jest absolutnie nieprawda, a ponadto to jest nie do przyjęcia w stosunkach między szefami państw.

To tak, jakbym powiedział sąsiadowi, z którym staram się mieć dobre stosunki: „Słuchaj no, jeśli przyjdzie twój dzieciak i wlezie do mojego ogrodu” – czy cokolwiek, co dzieje się w sąsiedztwie – „to bądź pewien, że spałuję go po plecach, bo ja wiem, albo przywiążę go do słupa. Sąsiad, który chce być dobrym sąsiadem tamtego, nigdy nie zaakceptuje, aby tak go traktowano. Tak więc, to jest absolutnie nieprawda, ale cóż, tak to się podaje, tak się podaje. To są właśnie czynniki, które stoją za niezgodą, za imperialistycznymi interesami hegemonicznymi i rozłamowymi.

Takie media w Wenezueli, jak El Nacional, służą temu i dziś umieszczają w nagłówku, jako deklarację prezydenta Uribe, coś, co nie jest jego deklaracją.

Panie prezydencie Uribe, ze względu na wagę, jaką ma ten temat, proszę, aby pan wyjaśnił, czy to naprawdę jest pańska deklaracja, ponieważ w tej sprawie nie otrzymałem żadnej oferty czy prośby, a gdybym otrzymał, to uprzedzam – ponieważ to już jest vox populi i wielu ludzi tyle o tym słyszało, że uważa to za fakt, jak ti jest z mediami – że nie. Nie, o tym, rzecz jasna, musimy dyskutować osobiście, tak chciałbym; ale głównym tematem nie jest komunikat, który rząd Kolumbii stara się teraz umieścić w centrum scenerii. Tu centralnym tematem, panie prezydencie Uribe, nie jest, wbrew temu, co sugeruje się w dziwnym, niewytłumaczalnym komunikacie, który wydaje Pałac Nariño czy Pałac Rządowy w Bogocie – choć nie jest on podpisany przez prezydenta Uribe ani ministra spraw zagranicznych, bo to mówi Pałac Nariño, nieprawdaż? Tak więc, za tym pan stoi, to mówi głowa domu, nie ma co do tego żadnej wątpliwości; nie jest, jak mówi komunikat, który bardzo uważnie analizowaliśmy, punkt po punkcie, z ministrem spraw zagranicznych Ali Rodriguezem, i dziś Ministerstwo Spraw Zagranicznych wyda komunikat w odpowiedzi na ten komunikat. Wczoraj niejako zajmowaliśmy się tym bez pośpiechu, aby nie zgrzeszyć pośpiechem ani nie dać się popchnąć żadnymi ani niczyimi presjami, zimna głowa i mądry umysł, na ile tylko jest to możliwe, i dużo spokoju.

Tak więc, dziwnie się czyta to oświadczenie, w którym teraz próbuje się powiedzieć lub umieścić w centrum debaty, do której doszło, obwieszczenie wychodzące z Waszyngtonu, i to już od dłuższego czasu, a także z Bogaty, o tym, że Wenezuela stała się swojego rodzaju sanktuarium dla terrorystów.

Proszę przyjrzeć się, skąd to wszystko się bierze. Ach, co za zbieg okoliczności! Sążniste artykuły wstępne w dwóch największych gazetach Stanów Zjednoczonych też atakują Wenezuelę. Czy zdajecie sobie sprawę, skąd to wszystko się bierze? W Waszyngtonie, w zawsze tych samych głównych dziennikach i ze strony rzeczników rządu Stanów Zjednoczonych, na nowo rozpętano nagonkę antywenezuelską.

Proboszcz z San Juan de Dios powiedział swojemu wikaremu: „Choćbyś nie wiadomo jak się starał, zawsze wychodzi ci słoma z butów.” Wyraźniej nawet kogut nie pieje, skąd bierze się ta cała konspiracja. Ambasador Stanów Zjednoczonych w Bogocie też już wyszedł ze swoją opinią i zaatakował Wenezuelę. W tej sprawie nie mamy najmniejszej wątpliwości.

Dlatego to nie ten temat, panie prezydencie Uribe. Temat, o którym powinniśmy dyskutować pan i ja, jak mówi się w prasie wenezuelskiej, twarzą w twarz – ja powiedziałbym raczej: osobiście, ponieważ to wyrażenie twarzą w twarz ma wojowniczą konotację, tak, jak byśmy szli na ring bokserski, twarzą w twarz; nie, nie, jak dwaj szefowie państw, owszem; pan powiedział mi, że chciałby poznać równiny Barinas, więc zapraszam pana na równiny Barinas i bez niczyjej prowokacji; zapraszam pana na rozmowę na spacerze po sawannie – a więc centralnym tematem, który powinniśmy przedyskutować i który kierowany przez pana rząd, panie prezydencie i przyjacielu, musi uznać, brzmi: tu popełniono przestępstwo. Na tym polega problem, na tym polega prawdziwy problem, na tym polega istota – tak się mówi, nieprawdaż? – rzeczy. W tej chwili wszystkie inne sprawy, o których też można i należy dyskutować, mają drugorzędne znaczenie. To, co piętnujemy, i to z dowodami w rękach, wystarczającymi dowodami, wie pan, panie prezydencie? Proszę nie wierzyć w kłamstwa, które mogą do pana dotrzeć, podobnie, jak ja nie wierzę w kłamstwa, które mogą do mnie docierać.

Lecz, panie prezydencie, powiem panu co następuje. Dobrego przyjaciela, kogoś, kogo teraz uważam za dobrego przyjaciela, byłego prezydenta Sampera, gdy był prezydentem Kolumbii, przekonano z pomocą kłamstw, że ów komendant Hugo Chávez, który dopiero co wyszedł z więzienia, kręcił się po granicach Meta i Arauca organizując obozy szkoleniowe partyzantki, którą ktoś nazwał Wielkokolumbijsko-Boliwariańską, a ponadto, że ten komendant Chávez dowodził atakiem na Carabobo i zabił żołnierzy wenezuelskich. Z pomocą kłamstw organy wywiadu kolumbijskiego przy wsparciu organów wywiadu wenezuelskiego przekonały prezydenta Sampera do tej wielkiej farsy i prezydent Samper znalazł się w bardzo trudnym położeniu, ponieważ w tej sytuacji byłem zmuszony udać się do Bogaty i tam powiedziałem: „Więc oddaję się do dyspozycji Kolumbii, aresztujcie mnie.” Na jakiej podstawie mieli mnie aresztować? Ale tak zrobiłem, spędziłem w Kolumbii trzy dni.

Rzecz jasna, ówczesny rząd Wenezueli to przemilczał, a kto milczy, ten się godzi; praktycznie to była machlojka urządzona przez pewne środowiska w obu państwach czy w obu krajach po to, aby zamordować politycznie owego komendanta Chaveza, który w latach 1994, 1995, 1996, 1997 włóczył się tam jak Żyd wieczny tułacz, proszę wybaczyć mi to wyrażenie – ktoś kiedyś powiedział: jak Samotny Jeździec – wędrując z miasta do miasta, przenosząc się z ulicy na ulicę.

W takim razie, panie prezydencie Uribe, jeśli prawdziwa jest pańska intencja, abyśmy przedyskutowali ten temat, zgadzam się na to, ale nie na spotkaniu prezydentów, nie. To jest wyłącznie dwustronna sprawa, a centralny temat i istota rzeczy, o których trzeba dyskutować, są związane z przestępstwem, które tu popełniono.

Nalegam na rząd Kolumbii, aby to uznał. Rząd Kolumbii, prezydent Uribe – byłoby to bardzo groźne – nie mogą poręczać za przestępstwo. Machiavelli mawiał: „Gdy fakty oskarżają, rezultaty uniewinniają.”

„W imię walki z terroryzmem” – mówi się w Bogocie. Załóżmy, że tak było. Czy w imię tej walki będzie gwałciło się suwerenność sąsiednich krajów? Będzie podżegało się do przestępstwa obywateli i funkcjonariuszy? Rozpęta się kampanię zmierzającą do korumpowani i przekupywania funkcjonariuszy, w tym przypadku wenezuelskich, a jutro mogliby być brazylijscy, ekwadorscy, panamscy czy z jakiegokolwiek kraju na świecie? Nie, panie prezydencie Uriobe, tego nie można robić. To jest gwałcenie praw międzynarodowych, to jest brak poszanowania dla suwerenności państw, to nie przyczynia się do dobrego sąsiedztwa ze szczerością, z zaufaniem tak potrzebnym do realizacji tych projektów. Dlatego kazałem wstrzymać realizację wszelkich projektów, nad którymi pracowaliśmy z rządem Kolumbii, dopóki to się nie wyjaśni.

Potrzeba nam wzajemnego zaufania, żebyśmy mogli mówić o gazociągu, o projektach elektrycznych, o projektach palmowych, o projektach handlowych itd. Potrzeba nam dobrosąsiedzkiego zaufania.

Jeśli pan, panie prezydencie Uribe, wiedział... Dlatego nalegam. Ja tutaj, w głębi duszy, uważam, że prezydent Uribe nie wiedział o tej operacji, ponieważ w przeddzień schwytania Grandy byliśmy razem w Cuzco. Prezydent Uribe nie był w Ayacucho, ale 8 grudnia był w Cuzco, na spotkaniu Ameryki Południowej, i tam rozmawialiśmy; potem nie mógł pojechać 9 grudnia do Ayacucho i 10 grudnia byliśmy w Maracay, to było święto lotnictwa wojskowego, tego dnia nie schwytano Grandy, lecz to był ów dzień, w którym grupa policjantów wenezuelskich schwytała grupę policjantów kolumbijskich operujących na naszym terytorium, a w trzy dni później doszło do uprowadzenia Grandy skoordynowanego tu, w Caracas, przez policję kolumbijską przy wsparciu grupy funkcjonariuszy wenezuelskich, grupy wojskowych. Dotychczas nie mamy dowodów, że uczestniczyło w tym jakieś inne, cywilne ciało i muszę powiedzieć, że wszyscy wojskowi wenezuelscy, którzy w tym uczestniczyli – co jest rzeczą żałosną, bolesną – zostali aresztowani i już są postawieni w stan oskarżenia i się przyznali, podali szczegóły, pani prezydencie Uribe – szczegóły, które powinien pan poznać.

To jedna z rzeczy, o których chciałbym panu powiedzieć, to jest centralnym tematem – to, jak funkcjonariusze Kolumbii przez kilka miesięcy przekupywali funkcjonariuszy wenezuelskich, zachęcając ich do popełnienia tego przestępstwa, jak policjanci kolumbijscy wjechali do Wenezueli, ile zapłacili. Już wiemy nawet, ile im dali – zaliczkę; nie zapłacili im w całości, dali im zaliczkę i kupili samochód, jeden z nich kupił samochód. Mamy już nawet samochód.

Jeśli Kolumbia uważa, że polityka wyznaczania nagród jest prawowita, to cóż, nikt nie może pozbawić państwa swobody określania polityki na swoim terytorium, ale nie poza tym terytorium, nie poza tym terytorium, a już na pewno nie może być polityki przekupywania funkcjonariuszy innego rządu, za plecami tego rządu. Nie, na to nie można pozwolić, to zawiodłoby nas w przepaść.

Tak więc, panie prezydencie Uribe, jeśli prawdą jest to, co ukazało się w gazetach, jestem gotów, żebyśmy porozmawiali osobiście, ale nie na temat, który wymienia się w komunikacie Pałacu Nariño, nie, lecz na temat przestępstwa, które tu popełniono, a przede wszystkim, co potwierdzam, rząd Kolumbii musi przeprosić, ponieważ, po pierwsze, musi uznać, że popełnił błąd.

Proszę zwrócić uwagę, że policja kolumbijska najpierw podała, iż schwytała Grandę w Cúcuta, gdy zaczęto pytać: „To gdzie i jak go schwytano?” Organy policyjne na ogół podają zeznania świadków wydarzeń; czasami nawet filmują lub nagrywają chwilę schwytania, właśnie dlatego, żeby mieć dowody. W tym przypadku nie było świadka ani niczego, a następnie sobie zaprzeczali. „Nie, to było na ulicy.” „Nie, to było w hotelu”, powiedział inny funkcjonariusz. Najpierw powiedzieli, że nie, że nie wypłacono żadnej nagrody, potem powiedziano: „Tak”, zaczęli od sprzeczności, która zwróciła moją uwagę i zaalarmowała nas w tej sprawie, aż w końcu zdaliśmy sobie sprawę z prawdy.

Teraz refleksja dla Wenezueli, dla Kolumbii i dla świata, który dziś słucha „Halo, Prezydencie” i ogląda nas z wielką uwagą.

Wyobraźcie sobie, że ten postępek kolumbijskich organów policyjnych uznaje się za prawowity, za słuszny; jak już powiedziałem, byłby to skok w przepaść, byłby to krok naprzód na skraju przepaści. Dlaczego? Ponieważ proszę sobie wyobrazić, że wiem, gdzie w tej chwili znajduje się w Bogocie wenezuelski terrorysta, puczysta, który w tym samym salonie sam zaprzysiągł się jako prezydent tego kraju, podczas gdy ja byłem więźniem, a lud Caracas i Wenezueli był masakrowany: wtedy stracono niezliczone życia ludzkie, byli ranni, zabici, był terroryzm.

Tam, w Bogocie, jest Pedro Carmona. Czy w takim razie mógłbym powiedzieć, panie prezydencie Uribe, że w Kolumbii udziela się schronienia terroryście? Ach, bo jeśli tak lekko będziemy używać tego słowa, to mógłbym powiedzieć, że Kolumbia gwałci porozumienie Narodów Zjednoczonych, które stanowi, iż żadne państwo nie może udzielać schronienia terrorystom. Czy Pedro Carmona jest, czy nie jest terrorystą? Przyjrzyjmy się temu, co się tu wydarzyło. Tak, możemy dojść do takiego wniosku. Ach, nie, bo ja muszę przestrzegać prawa międzynarodowego.

Ten kawaler był tu uwięziony i uciekł z domu; pewien sąd posłał go do domu ze względu na wiek i nie wiem, co tam jeszcze, i udał się do ambasady Kolumbii, a rząd Kolumbii – nie rząd Uribe, lecz rząd Pastrany – postanowił przyznać mu azyl. Gdy poinformowano mnie o decyzji Kolumbii, choć się z nią nie zgadzałem, uznałem, że Kolumbia ma do tego prawo, podstawiłem samolot na lotnisku w La Carlota i powiedziałem: „Zabierzcie go do Bogaty.” I natychmiast zabrano go do Bogaty.

Wenezuela zawsze szanowała prawo międzynarodowe. Pamiętam przypadek pana Ballesty, którego domagano się w Kolumbii; chciano porwać go i wywieźć, dowiedzieliśmy się o tym i to uniemożliwiliśmy, i był tu uwięziony przez kilka miesięcy z powodu posiadania fałszywych dokumentów; Kolumbia uczyniła wówczas to, co powinna była uczynić. Pamiętam, że rozmawiałem z Pastraną i mu powiedziałem: „Panie prezydencie Pastrana, jeśli Kolumbia ma dowody, jakaś prośba...” Wydaje się, że ten człowiek uczestniczył w porwaniu samolotu, wydaje się, że nie, faktycznie tak było. Kolumbia przysłała dowody, prośbę o ekstradycję, oczywiście minęło kilka miesięcy, aż Wenezuela postanowiła dokonać ekstradycji. Natychmiast, gdy tylko Najwyższy Trybunał Sprawiedliwości, który tu jest organem decydującym w sprawach ekstradycji, podjął decyzję, również posłałem samolot, który zawiózł pana Ballestę – dokąd? Do Bogaty i tam siedzi w więzieniu.

Przypadek Montesinosa. Czy pamiętacie o impasie w stosunkach z ówczesnym rządem Peru? Minister spraw wewnętrznych Peru wylądował w samolocie wojskowym Peru w Valencii; chciano zabrać Montesinosa. W tym przypadku też doszło do kryzysu w naszych stosunkach z rządem przejściowym w Peru; to było przed dojściem Toledo do władzy. Ów minister peruwiański z samolotem, wojskowymi i w ogóle, w Valencii, szaleństwo. Jednak w myśl braterstwa i dobrego sąsiedztwa – byłem w Kanadzie na Szczycie Obu Ameryk, gdy mnie o tym poinformowano – powiedziałem: „Zrewidujcie samolot, a następnie pozwólcie zabrać go do Peru.” I ten minister, który był więziony w samolocie w Valencii, został uwolniony i odleciał samolotem do Peru.

„Ach, nie, Chávez chroni Montesinosa, Chávez trzyma go w ukryciu, Wenezuela stała się...” Zaledwie schwytaliśmy tu Montesinosa, pamiętam, że to było 24 czerwca, zanim zapiał kogut, poleciał samolotem do Peru. Zawsze się z tego wywiązywaliśmy.

Tak więc, jeśli pański rząd, mój przyjacielu, panie prezydencie Uribe, ma informacje o obecności jakiegoś obywatela kolumbijskiego, o którego wystąpiono w związku z jakąkolwiek sprawą, może to być morderca, może to być przestępca jakiegokolwiek rodzaju, biały kołnierzyk, czarny kołnierzyk, może to być narkoprzemytnik, terrorysta, partyzant, ktoś, kto ma sprawę w Kolumbii, w takim przypadku trzeba o niego wystąpić do mojego rządu, do państwa wenezuelskiego. Wyobraźcie sobie, że ja teraz odpowiem oko za oko – oczywiście, że tego nie zrobię: „oko za oko, ząb za ząb” i zacznę wysyłać grupy bojowe i miliony dolarów po to, żeby przywieziono mi Carmonę; całkiem możliwe, że przywieźliby go, dlatego, że gdy chodzi o pieniądze – Judasz sprzedał Chrystusa za parę monet – zaczynają oferować miliony dolarów i zaczynają namawiać funkcjonariuszy, i niestety, są ludzie, którzy są słabi i ulegają, tak, jak ulegli ci Wenezuelczycy, którzy z pewnością przekreślili swoją karierę zawodową. Obejdziemy się z tymi funkcjonariuszami wenezuelskimi z całą surowością prawa, w ramach państwa prawnego; nie może być wojskowym ktoś, kto bierze udział w takim przestępstwie, działając przeciwko suwerenności własnej ojczyzny, podczas gdy pierwszą rzeczą, którą wojskowy powinien traktować jako coś świętego, jest suwerenność ojczyzny; tego uczy się nas od kadeta na pierwszym roku; lecz cóż, słabości są wszędzie.

Pewien podpułkownik już przekazał 10 milionów boliwarów, które otrzymał w Cúcuta. Wenezuelski podpułkownik pojechał do Cúcuta oddać tam porwanego, przekazał go komendantowi policji w Cúcuta i otrzymał pierwszą część; powiedziano mu, że później dostanie resztę. W to są zmieszani cywilni i wojskowi funkcjonariusze rządu Kolumbii. To przestępstwo, panie prezydencie Uribe; to jest przestępstwo, tego nie może być. Było więc porwanie, porwanie jest porwaniem, bez względu na kto, kto je popełnia, czy robią to FARC [Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii], czy narkoprzemytnicy, członkowie formacji paramilitarnych czy funkcjonariusze rządu Kolumbii, jest to porwania z udziałem funkcjonariuszy wenezuelskich, porwanie! To jest przestępstwo, i to jedno z najbardziej zboczonych, najbardziej zboczonych – porwanie.

Wyobraźcie sobie, że na przykład ja teraz poślę bojówkę i zaoferuję miliony dolarów za sprowadzenie pewnych generałów w stanie spoczynku, puczystów, którzy są w Panamie; wiem, gdzie mieszkają i w ogóle. Ach, ale rozmawiałem o tym z prezydentem Torrijosem, rozmawiałem o tym z prezydentem Torrijosem, po przyjacielsku, gdyż nigdy nic nie uczynię za plecami Torrijosa, a gdyby uczynił to jakiś funkcjonariusz wenezuelski, zastosowałbym prawo wobec tego funkcjonariusza wenezuelskiego. Nigdy nie udzielę poręki takiej postawie, jak ta.

Albo w Republice Dominikańskiej – tam mieszka trzech puczystów, nawet mieszka tam dwóch z tych, którzy mieli mnie rozstrzelać; mieli mnie rozstrzelać w nocy 12 kwietnia, mieli mnie już na ruszcie, jak to się mówi na równinie, tylko że Bóg się w to wmieszał i przyszło kilku chłopaków i powiedziało – to byli inni żołnierze z karabinami: „Jeśli zabijecie tego człowieka, wszystkich tu zabijemy.” Więc tam, na brzegu morza, Bóg się wmieszał, ale byłem dla nich gotowy do rozstrzelania. Rozkaz wydał Pedro Carmona, który jest w Bogocie, mam na to świadków, nawet tu jest kilku z tych chłopaków.

Wiecie, że oligarchowie na ogół uważają, iż karczmarze i ludzie, którzy zamiatają, nie są ludźmi; traktują ich tak, jakby nie istnieli. Tak więc, w obecności karczmarzy i innych osób, Pedro Carmona wydał rozkaz: „Zabierzcie Chaveza i o świcie niech będzie martwy. Owszem, niech się wydaje, że była próba ucieczki, że miano go odbić i że Chávez zginął, a poza tym, ponieważ Chávez jest mordercą, który zabił wielu ludzi, więc kto mieczem wojuje, od miecza ginie.” Doskonała strategia, tylko że Bóg się w to wmieszał i wmieszała się grupa chłopców wenezuelskich i cały lud wenezuelski. I stoję tu, przed wami, dzięki Bogu. Widziałem jednak twarz kostuchy (Śmiech), widziałem. Co słychać?, zapytałem. Już byłem gotów z nią odejść. Zawrócili mnie Bóg i lud i owi wojskowi chłopscy, ci towarzysze, którzy są umundurowanym ludem.

Czy mam posłać lub dać nagrodę, jakby to było coś osobistego, posłać grupę – mam dość przyjaciół w Kolumbii, mogliby zrobić to i owo; mam dość przyjaciół w Dominikanie, bardzo wielu – czy ja mam posłać wojskowych wenezuelskich lub policjantów wenezuelskich, żeby przekupili lub zaproponowali miliony dolarów grupie Dominikańczyków za uprowadzenie i sprowadzenie tu tych Wenezuelczyków? Mógłbym to uczynić, proszę mi uwierzyć, że mógłbym, ale tego nie uczynię, gdyż pogwałciłbym prawo międzynarodowe i suwerenność i szacunek, jaki jestem winien prezydentowi dominikańskiemu, a przed nim narodowi dominikańskiemu. Tego nie wolno robić.

A pana, mój przyjacielu, panie prezydencie Uribe, jeszcze raz zachęcam, aby pan to naprawił, aby uznał, że funkcjonariusze pańskiego rządu bez pańskiej wiedzy, ponieważ jestem absolutnie pewien, że pan o tym nie wiedział, widziałem się z panem dwa dni wcześniej, tydzień wcześniej, w Cuzco i podpisaliśmy akt urodzenia Południowoamerykańskiej Wspólnoty Narodów, i rozmawialiśmy o gazociągu, naftociągu, o współpracy między dwoma narodami, o tym, że wkrótce pan tu przyjedzie, do Wenezueli, na nowe spotkanie, o problemie benzyny na granicy, o rafinerii w Cartagenie, o tym wszystkim; nie wierzę, że pan był o tym poinformowany, lecz niech pan teraz nie pozwoli, mój przyjacielu, niech pan nie pozwoli ponieść się solidarności czy czymś tam, lub niech pan nie pozwoli, aby wprowadzano pana w błąd. Uważam, że pan powinien uznać błąd, który popełnili pańscy funkcjonariusze, powinien pan podjąć działania, które uzna za stosowne tam, w Kolumbii, a po tym, jak pan to uczyni, niech pan przyjedzie, tu jest ta dłoń. Do tego czasu nie będę debatował na żaden inny temat. Dla mnie i proszę, aby pan mi uwierzył, dla milionów, bo w Wenezueli wszyscy zajmujemy takie stanowisko, a jeśli są Wenezuelczycy, którzy zajmują inne, to stanowią oni tylko wyjątki, ale tu jesteśmy wszyscy Wenezuelczycy, cywilni i wojskowi, mówiąc to reprezentuję miliony Wenezuelczyków. Nie dyskutuję o żadnym innym temacie, tylko o tym. Tu popełniono przestępstwo, tu pogwałcono suwerenność Wenezueli i Wenezuela musi być rewindykowana, więc teraz pańska kolej, panie prezydencie, mój przyjacielu. Pozdrowienia dla Kolumbii.

Po tym długim komentarzu, ale zarazem nieodzownym wprowadzeniu, to nie był początek programu, byłem zmuszony ze względu na informacje, analizę, a przede wszystkim refleksje, głęboką medytację dziś wczesnym rankiem, rozpocząć program w ten sposób, pełnym afektu pozdrowieniem dla Kolumbii i proszę, żebyśmy pozdrowili oklaskami Kolumbię, siostrę (Oklaski), bratnią Kolumbię, i mówię, że nikt nie zdoła zatrzymać procesu integracji Kolumbii i Wenezueli, nikt nie zdoła, bez względu na to, jaką będzie miał władzę, zatrzymać procesu integracji Ameryki Południowej.

Zrodziła się Południowoamerykańska Wspólnota Narodów, więc będziemy ją stymulować: Kolumbia, Wenezuela, Brazylia i wszyscy zjednoczeni, wszyscy razem.

Wkrótce przyjedzie Lula. Przedwczoraj rozmawiałem z nim przez telefon; odwiedzi nas prezydent Brazylii i będziemy realizować, stymulować, obok projektów, które już realizuje się między Brazylią a Wenezuelą, inny zespół sojuszniczych projektów strategicznych w dziedzinie energetycznej, w infrastrukturze, w górnictwie, w lotnictwie cywilnym i wojskowym, w turystyce.

14 lutego odwiedzi nas prezydent Luiz Inácio Lula da Silva po to, żebyśmy kontynuowali ten impuls. W tym roku odwiedzi nas również prezydent Ricardo Lagos; rozmawiałem z nim parę dni temu; teraz podróżuje po Egipcie, prezydent Chile mówił, że jedzie do Egiptu. Wkrótce zobaczymy się z prezydentem Argentyny Nestorem Kirchnerem. Wkrótce będziemy na zaprzysiężeniu Tabaré Vazqueza tam, w Urugwaju. Wkrótce pojedziemy do Boliwii, również na oficjalne zaproszenie prezydenta Boliwii, Mesy. To wszystko jest na rzecz integracji południowoamerykańskiej, nikt ani nic nie zdoła jej przeszkodzić, to było marzenie Bolivara, Abreu Elimy, San Martina. Oni ponieśli fiasko – dlatego Bolívar powiedział: “Orałem w morzu.” Teraz nie, w dwieście lat później, to teraz zaczęła rodzić się i umacniać integracja północnoamerykańska.


 

O Misji Społecznej Barrio Adentro-II

 

(...)

Tu jest inne zalecenie, jakie mi wydano: „Ponowne wylansowanie i ożywienie misji.”

Ach, nie myśląc dwa razy, wystartowałem z tą decyzją i w orędziu skierowanym do Zgromadzenia Narodowego zapowiedziałem – a to, co zrobimy, to coś cudownego – że wejdziemy w fazę Misji Barrio Adentro (W Głąb Osiedla) II, toteż powtórzę to szybko: zainstalujemy ją zanim skończy się ten rok – powiedziałem, że na koniec trzeciego kwartału, to znaczy w miesiącu wrześniu, musimy już mieć zainstalowanych w Wenezueli 600 ośrodków diagnostycznych. Dotychczas mamy ich 84, ale będziemy mieli 600 ośrodków diagnostycznych i obejmą one również środowiska klasy średniej. Moi przyjaciele, to nie jest tylko dla osiedli, w których mieszka lud, który został wykluczony, wy też jesteście włączeni w te programy; ośrodki diagnostyczne tam, w La Trinidad czy tam, w La Boyera czy tam, w Santa Mónica, w Los Chaguaramos i wszedzie, wzdłuż i wszerz kraju.

Te ośrodki diagnostyczne, proszę posłuchać, każdy z tych ośrodków będzie miał, posłuchajcie.

Po pierwsze, odpowiedni sprzęt radiologiczny na wszelki problem ze zdrowiem związany z kośćmi i innymi organami ciała, na wszelki problem, które można wykryć w ten sposób, odpowiedni, nowoczesny sprzęt radiologiczny.

Po drugie, aparat do trójwymiarowych ultradźwięków, które, nie promieniując, dokładnie badają większość schorzeń części miękkich i organów pacjenta.

Po trzecie, endoskop, który pozwala bezpośrednio obserwować najwyższy odcinek aparatu trawiennego – to znaczy przełyk, żołądek i dwunastnicę – i wykrywać nieżyt żołądka, wrzody, zalążkowe formy nowotworów, funkcjonowanie wątroby, woreczka żółciowego i innych bardzo ważnych organów, nagrywając obrazy i uzyskując próbki, które następnie można zbadać. Mówię o endoskopie.

Po czwarte, elektrokardiograf, który w pierwszej wersji programu będzie służył diagnozowaniu stanu serca – to jest działanie prewencyjne – i jakąkolwiek nieregularność, która wymaga dalszych studiów. Najbardziej bieżącym rezultatem byłoby podanie leków pozwalających złagodzić lub rozwiązać określone problemy. Jest też nowa koncepcja elektrokardiografu, która zostanie dodana po to, aby można było zająć się w trybie pilnym jakimkolwiek zawałem lub jakąkolwiek inną groźną nieregularnością u pacjenta; w tym celu doda się defibrylator. Będzie defibrylator, który może zapobiec zawałowi serca lub go pokonać i pozwala natychmiast zaaplikować pacjentowi odpowiedni antykoagulant, który działa tak, że im wcześniej się go zaaplikuje, tym lepsze i skuteczniejsze będą jego rezultaty, poważnie redukując skutki zawału.

Wiemy, że jedną z najważniejszych przyczyn śmierci w Wenezueli są problemy sercowe.

Po piąte, te ośrodki diagnostyczne, całkowicie bezpłatne również dla klas średnich, a także dla klas wyższych, będą wyposażone również w laboratorium kliniczne do analiz krwi i kału, ułatwiające najbardziej prawidłową diagnozę stanu zdrowia pacjenta i zastosowanie odpowiednich środków, gdyż bez takich analiz jest praktycznie niemożliwe dokonanie tego z maksymalną dokładnością.

Po szóste, prawidłowe zabiegi u pacjentów, którzy mogą mieć problemy jelitowe lub wiele innych dolegliwości zdrowotnych.

Usługi analityczne za pośrednictwem tak zwanego systemu ultramikroanalitycznego. System ten będzie w każdym z tym ośrodków diagnostycznych, których będzie 600 w całym kraju; jest on bardzo skuteczny, gdyż między innymi pozwala wykryć obecność takich wirusów, jak denge, zapalenie wątroby, AIDS i innych, których, w odróżnieniu od bakterii, pasożytów i wielu mikroorganizmów, nie można wykryć w laboratoriach krwi i kału.

Z drugiej strony, poza 600 ośrodkami diagnostycznymi, będziemy mieć – postaw mi, proszę, białą tablicę i podaj mi odpowiedni ołówek, bo to wymaga grafiki, trzeba zrobić grafiki – 600 służb oftalmologicznych – to będzie całkowicie bezpłatne – wysokiej jakości, ze wszystkimi środkami technicznymi pozwalającymi wykryć jakikolwiek problem ze wzrokiem. Nie chodzi tu o zakłady optyczne, które dotychczas mamy zainstalowane w Barrio Adentro, ponieważ te zakłady optyczne pozwalają jedynie na powierzchowny przegląd; na przykład pozwalają na badanie wzroku tylko z pomocą lupy, po to, aby uregulować jakiś problem ze wzrokiem, taki, jak krótkowzroczność, astygmatyzm, dalekowzroczność, z którymi borykamy się już po czterdziestym piątym roku życia. Tak więc, to jest system Barrio Adentro-II.

Postępując zgodnie z zaleceniami ekipy koordynującej nowy etap, nawiązałem kontakt ze swoim przyjacielem Fidelem Castro – jak się masz, Fidelu? Oglądasz „Halo, Prezydencie”? Nie myśl, że to obciach, bo to tak się robi – a więc Fidel Castro zabrał się w trybie pilnym do pracy i już, w wyniku tej pracy grudniowej podczas mojej ostatniej wizyty opracowaliśmy ten dokument, już przedyskutowaliśmy sprawę i przedwczoraj wieczorem rozmawialiśmy o tym i już wkrótce zacznie przybywać sprzęt, ponieważ niektóre z tych sprzętów robi się na Kubie, produkuje się na Kubie. W dziedzinie ochrony zdrowia Kuba jest dziś prawdziwym mocarstwem w skali światowej, uznanym przez Narody Zjednoczone. Dziękuję Kubie, dziękuję Fidelowi, zawsze gotowych do współpracy z Wenezuelą i ze światem – nie tylko z Wenezuelą.

Będziemy mieli 600 ośrodków diagnostycznych, o czym już mówiłem, od radiologii do endoskopii i badań mikroanalitycznych, ultramikroanalitycznych. Następnie będziemy mieli 600 służb oftalmologicznych. Jedną z rzeczy, których potrzebujemy, jest szukanie lokali. Burmistrzowie, gubernatorzy, środowiska klasy średniej, klasy wyższej, zapewniacie nam lokal i tam, po odpowiednim przestudiowaniu sytuacji, możemy się zainstalować.

W co będzie wyposażona taka służba oftalmologiczna? W zdolność do wykrywania takich problemów, jak: katarakty, zapalenia spojówki i rogówki, krótkowzroczność, astygmatyzm, dalekowzroczność, retinopatia diabetyczna, która bardzo szkodzi wzrokowi – są ludzie, którzy w młodym wieku stają się z tego powodu niewidomi i nikt nie zdaje sobie sprawy, dlaczego człowiek oślepł, a wtedy już nic nie można zrobić – ryzyko odklejenia się siatkówki, skaza, mętność wzroku, ostra lub uporczywa jaskra, trauma i inne, które mogą spowodować całkowitą utratę wzroku.

Słuchajcie, niedawno graliśmy w kapsle – szybko wam o tym opowiem; od czasu do czasu grywam w kapsle. Kto tu gra w kapsle? Któregoś dnia możemy zagrać sobie partyjkę. Mam krzywą, bierze się kapsel, puszcza się go, kapsel leci tak i tak pada, kładziemy puszkę i pstryk, trochę trudno pstryknąć ten kapsel, nieprawdaż? Czarny Churio ma krzywą, która ciągnie się po ziemi i wznosi się tutaj, pa i pstryk, i wtedy rozgrywaliśmy pięciozmianową partię, żeby się trochę odstresować i Churio pstryka kapsel prosto w oko porucznika Andrade, który tu się kręci, to było groźne, na szczęście blisko małego boiska, na którym graliśmy, było Barrio Adentro. Natychmiast się nim zajęto. Gdyby blisko nie było lekarzy, ze sprzętem i wszystkim... Bardzo się przestraszyłem, byłem obok tego chłopaka, grałem jako łącznik czekając na rolling albo linię, wyszła linia, dostał linię i skacze, i mówi: „dostałem w oko”, i oko natychmiast mu się zaczerwieniło. Bałem się o oko tego chłopca, a poza tym poczucie winy, które nie opuszcza człowieka, nieprawdaż? Na szczęście, widziałem go dwa dni temu, pracuje w FUS [Jednolitym Funduszu Socjalnym]; powiedział mi, że nie potrzebuje urlopu, jest na dobrym leczeniu i stopniowo wraca do zdrowia, ale ma głębokie uszkodzenie oka, na szczęście nerw pozostał nietknięty.

Do tego dodamy również 600 intensywnych terapii wyposażonych w nowoczesny sprzęt do sztucznego oddychania, który pozwala udzielić pomocy i utrzymać przy życiu każdego pacjenta w stanie zawałowym, traumie, kryzysie astmatycznym, z zapaleniem płuc, przy wstrząsie spowodowanym przez niski poziom cukru we krwi. Wiele osób umiera, ponieważ się zakrztusiły albo przeżywają wstrząs hipoglikemiczny, coś chwilowego, chwilowego, ale nie ma nikogo, kto udzieliłby pomocy, w tym przypadku respirator, sztuczne oddychanie; może to być zaburzenie mózgowo-naczyniowe lub jakikolwiek inny poważny problem zdrowotny, który może doprowadzić do pewnej śmierci; zainstalujemy te intensywne terapie wzdłuż i wszerz kraju.

Z drugiej strony, poza tym, tej program wymaga zespołu dobrze wyposażonych karetek pogotowia, z radiem. Będziemy mieli 200 karetek pogotowia, 200 nowych i całkowicie wyposażonych karetek. Tak wygląda Barrio Adentro-II.

Z drugiej strony, będziemy mieć – to też będzie zupełna nowość – 600 ośrodków fizjoterapii i rehabilitacji. Fizjoterapia – tutaj stoję na skraju przepaści – i rehabilitacja. To musi być coś, co tu stawiają, żeby sprawdzić, czy się przewrócę, czy nie – nie przewrócę się – a „rehabilitacja” po to, żeby sprawdzić mój wzrok, „rehabilitacja”.

Te ośrodki są bardzo potrzebne. Będą posiadały – proszę dobrze słuchać: niektórzy mogliby pomyśleć, że tu wciskam kit albo zwariowałem, ale my to zrobimy –elektroterapię wyposażoną w aparat do ultradźwięków, laser, magnetoterapię, trakcję kręgosłupa i przejścia szyjno-potylicznego, hydroterapię, mechanoterapię i gimnastykę, terapię zajęciową, podologię, defektologię i zaburzenia mowy.

To są sale fizjoterapii, w których można leczyć, poprawiać stan zdrowia pacjentów lub im ulżyć w przypadku ostrych bólów lub silnych dolegliwości w karku i krzyżu.

Czasem człowiek, źle śpiąc, leży zgięty. Są ludzie, którzy lubią oglądać w nocy filmy – ja do nich należę – i trzeba uważać z poduszkami, bo nieraz człowiek kładzie sobie tutaj poduszkę i budzi się ze strasznym kręczem szyi, albo ktoś ogląda się za ładną dziewczyną i długo to robi, i chwyta go kręcz szyi. (Śmiech.) Czasami człowiek cierpi na ból przez trzy dni. Co, wam się to nie zdarzyło? Mnie się zdarza z obu powodów: ładnych dziewczyn i filmów, bo czasem człowiek źle się kładzie lub źle śpi i budzi się z kręczem szyi, który trwa trzy dni. Więc jeśli budzicie się z takim bólem, idźcie do ośrodka – teraz proszę tam nie chodzić, bo tego jeszcze nie ma – fizjoterapii, jeśli są to poważne dolegliwości. Może po prostu nagrzeją i już, jesteście wyleczeni i nadal prowadzicie normalny tryb życia.

Rehabilitacja pacjentów między innymi z kręczami szyi, zapaleniami ścięgna, inflamacjami, po zawałach lub cierpiących na inne zakłócenia pracy serca, ofiar wypadków lub aktów przemocy, niesprawnymi w chodzeniu lub posługiwaniu się ramionami czy nogami, cierpiących na utratę masy mięśniowej w przypadku pacjentów unieruchomionych, paraliż kończyn, nietrzymanie moczu spowodowane dolegliwościami neurologicznymi, dolegliwości barków i bioder, dolegliwości skóry, oparzenia, infekcje nosa, gardła i uszu, takie, jak zapalenie zatok przynosowych, zapalenie ucha środkowego, migdałki, żylaki, stopę diabetyczną, będącą zresztą częstą przyczyną amputacji u pacjentów z cukrzycą, a ponadto leczenie dzieci opóźnionych w rozwoju umysłowym i z zaburzeniami mowy. Do tego wszystkiego będziemy zdolni w każdym ośrodku fizjoterapii i rehabilitacji.

Ponadto – i to jest maksimum, które zainstalujemy w systemie Barrio Adentro-II, dam to na czerwono, na czerwono, tu mamy jeden, dwa, trzy, cztery, pięć – zainstalujemy 32 ośrodki o wysokiej technologii – nie wiem, gdzie zapodział się brudnopis – ośrodki diagnostyczne; proszę to odnotować, bo jeśli tego nie dotrzymamy, powiesicie mnie tu na mimozie czy gdzieś indziej. W każdym razie wolałbym na mimozie na sawannie; nie wieszajcie mnie tu na latarni w Caracas, na miłość boską; na mimozie na brzegu Santo Domingo albo Apure, albo Arauca. Ośrodki o wysokiej technologii.

Ośrodki diagnostyczne o wysokiej technologii, 32. Dlaczego 32? Jeden na każdy stan naszego kraju, a w niektórych stanach z większymi skupiskami ludności, takimi, jak gmina Libertador, jak Miranda, Zulia i inne, musimy zainstalować więcej niż jeden – dwa, a nawet trzy.

Co tam będzie? Każdy z tych ośrodków diagnostycznych – tu pewnie będziemy musieli budować, już zaczęliśmy szukać terenów, ponieważ potrzebna jest nieco rozleglejsza instalacja, zbuduje się zupełnie nową lub przystosuje się istniejącą – będzie dysponował następującymi nowoczesnymi sprzętami na poziomie najwyższego rozwoju, jaki osiągnięto na świecie: po pierwsze, nuklearny rezonans magnetyczny, szesnasto – lub ponadszesnastorzędowy tomograf.

Słuchajcie, niedawno byłem w Hawanie, podczas ostatniej wizyty miałem dolegliwość w uchu, więc mnie zabrano i posadzono w tomografie, zrobiono mi nie wiem ile zdjąć, tak, siak, ze wszystkich stron, jakież to robi wrażenie; później ja sam oglądałem zdjęcia tego wszystkiego, klatki piersiowej i głowy, twarzy z tej strony, z tamtej, a ponadto niezwykle szybko, bardzo sprawnie.

Będziemy mieli szesnosto- lub ponadszesnastorzędowy tomograf, trójwymiarowe ultradźwięki do serca i innych organów, aparat, który nie jest inwazyjny, ale pozwala widzieć obrazy w ruchu, nawet tętnice i żyły; ten aparat pozwala widzieć ruchome obrazy.

Jednemu z moich przyjaciół, wojskowemu, przed wielu laty zrobiono badania i mi powiedział: „Słuchaj, to jest tortura” – to było jakieś piętnaście czy dwadzieścia lat temu. Tu jest marynarka, nieprawdaż? Lekarz. Czy pamiętacie, jak nazywa się ten system pozwalający dotrzeć do serca, ta metoda, która jest inwazyjna? (Mówią mu: „Koronarografia”). Koronarografia, polegająca na tym, że wsadza się taką małą rzecz z mikroskopijną kamerą i to zasuwa tętnicą, ra, ra, ra, aż do samego serca.

Jest wysoki procent badań, które nie wymagają operacji, a mimo to są to badania inwazyjne. Ten ultradźwięk nie jest inwazyjny i pozwala to wszystko widzieć.

Wideo endoskopowe, sprzęt laboratoryjny do diagnozowania enzym, znaczniki nowotworowe, hormony, znaczniki osteoporozowe, immunoglobulina, badanie płynu mózgowo-rdzeniowego i inne złożone analizy, których nie można uzyskać w innych rodzajach laboratoriów.

System ultramikroanalityczny i system radiologiczny z „pływającym” blatem stołu i inne sprzęty komplementarne, pozwalające diagnozować nowotwory czy urazy tkanek, zmiany w mózgu, kręgosłupie, mózgowiu, wykrywające większość przyczyn zaburzeń mózgowych i neurologicznych; można wykryć urazy tętnicy wieńcowej, które wymagają czyszczenia tętnic w celu uniknięcia ostrego zawału mięśnia sercowego, i inwazyjne procedury diagnostyczne, anomalie sercowe, urazy zastawek sercowych, hiperciśnienie wewnątrzczaszkowe, jasna sytuacja kręgosłupa.

Doprawdy, gdy będziemy to mieli, uważam, że będziemy mogli powiedzieć, iż żaden kraj na świecie, żaden kraj na świecie albo nieliczne kraje, po to, żebyśmy nie czuli się unikalni, będą dysponować takim systemem ochrony zdrowia, jak Barrio Adentro-II i całokształtem ośrodków diagnostycznych, oftalmologicznych, ośrodków terapii intensywnej, ośrodków fizjoterapii i takich jak te ośrodki diagnostyczne o wysokiej technologii.

To jest część nowego etapu, bodźca do ruchu naprzód, skoku naprzód, skoku naprzód na tym nowym etapie, i pod tym względem mamy gotowe... Kiedy mamy wejście do ośrodka diagnostycznego? Czy wejście jest gotowe, Andresie? Jest gotowe? Dlaczego nie wejść od razu?

Chcę, abyście szybko obejrzeli sprzęt w jednym z 84 ośrodków, które stanowią pierwszy element zanotowany przeze mnie na tablicy.

Kto tam jest w Wielkiej Kolumbii? Czy mamy wejście do Wielkiej Kolumbii? Czy słychać nas w Wielkiej Kolumbii? (Mówią mu, że tak.) Pozdrowienia dla wszystkich i uściski.

Andreína (Dziennikarka). – Panie prezydencie, doskonale, dobry wieczór.

Jesteśmy tutaj w Alei Roosevelta, w Ośrodku Diagnostycznym Wielka Kolumbia. Obok siebie mam lekarzy z Barrio Adentro-II, ponieważ to staje się już częścią Barrio Adentro-II i są tu ze mną również mieszkańcy okręgu federalnego, którzy skorzystali na Misji Barrio Adentro; wśród nich są osoby, które w tej chwili nawiążą z wami kontakt.

Milena Medina. – Dobry wieczór, panie prezydencie.

Nazywam się Milena Medina.

Hugo Chávez. – Mileno, jak się masz? Co słychać? Skąd jesteś?

Milena Medina. – Jestem beneficjantką Barrio Adentro, byłam operowana na Kubie i jestem panu bardzo wdzięczna.

Hugo Chávez. – Słuchaj, Mileno, przyjmij pozdrowienia.

Chciałbym cię o coś zapytać: gdzie mieszkasz, Mileno?

Milena Medina. – W Los Rosales. Jestem z Cumanacoa, ale mieszkam tu, w Caracas, w Los Rosales.

Hugo Chávez. – W Los Rosales. Pozdrawiam całą społeczność sąsiedzką Los Rosales, którą dobrze i z afektem wspominam, pozdrawiam mieszkańców Alei Roosevelta, promenady Las Amarillas. Mieszkasz tam obok, nieprawdaż?

Milena Medina. – Tak, tak.

Hugo Chávez. – Dobrze. Jak teraz wiedzie się społeczności? Kiedy zainstalowano ten Ośrodek Diagnostyczny Wielka Kolumbia?

Milena Medina. – We wrześniu 2004 roku, panie prezydencie.

Hugo Chávez. – Dziękuję, Mileno, całuję cię. Słuchaj, czy tam są lekarze kubańscy, niektórzy spośród lekarzy kubańskich? Też chciałbym ich pozdrowić.

Dziennikarka. – Tak, panie prezydencie, rzeczywiście, jest tu z nami doktor Tania, która pokrótce wyjaśni panu, czym jest Misja Barrio Adentro-II i to wszystko, czym ona się tu zajmuje.

Tania Camacho (lekarka kubańska). – Dobry wieczór, panie prezydencie.

Hugo Chávez. – Dobry wieczór.

Tania Camacho. – Faktycznie program, który tu, w Wenezueli realizuję stanowi wsparcie dla programu wykrywania raka szyjki macicy i w ciągu czterech i pół miesięcy pobrałam około 30 tysięcy próbek cytologicznych, spośród których stwierdzono zmiany w ponad pięciuset i prawie 60 procent osób, u których je stwierdzono, pojechało na Kubę, aby poddać się tam zabiegowi. To znaczy, że naszym udziałem była początkowa diagnoza na podstawie próbki cytologicznej, a kończy się to zabiegiem na Kubie i dalszą opieką lekarską, którą prowadzi się tutaj, w tym ośrodku diagnostycznym, w którym zainstalowane jest też laboratorium cytologii i prowadzi się konsultacje w dziedzinie patologii szyjki.

Pacjentka, która z panem rozmawiała i która panu powiedziała, że jest beneficjantką, była właśnie objęta tym programem. Cytologię zrobiono jej w Barrio Adentro, zdiagnozowano ją w laboratorium, które znajduje się tutaj, w Wielkim Caracas i obsługuje całe Wielkie Caracas, i została wysłana na Kubę, aby poddać się tam odpowiedniemu zabiegowi i teraz opiekujemy się tu nią wraz z doktorem Pedrazą, który jest ginekologiem-położnikiem, również pracującym w tym ośrodku, a ja w tym ośrodku jestem cytopatologiem.

Hugo Chávez. – Taniu, dziękuję za wyjaśnienia. Chcę przekazać tobie i wszystkim towarzyszom lekarzom i lekarkom kubańskim zapewnienie o naszej nieskończonej miłości, nasze podziękowanie, nasze serdeczne uczucia, Taniu. Chciałbym cię zapytać, ilu lekarzy kubańskich jest w tym ośrodku diagnostycznym?

Tania Camacho. – W tym ośrodku diagnostycznym są 33 osoby, spośród których 6 jest lekarzami, panie prezydencie. Obok mnie jest szefowa parafii, która zapewne może podać panu inne, dokładniejsze i ogólniejsze dane statystyczne.

Chciałabym powiedzieć panu, panie prezydencie, jeśli to możliwe, że pobyt w tym kraju jest prawdziwym zaszczytem. Miałam okazję uczestniczyć w innej misji, współżyć z rewolucją kubańską, przeżyć początek rewolucji kubańskiej, a teraz pomagam w konsolidacji rewolucji w Wenezueli; to dla mnie zaszczyt, że w wieku, w którym już jestem, mogę być z wami.

Bardzo dziękuję.

Hugo Chávez. – Dziękuję, dziękuję, jakie to piękne. Oklaski dla doktor Tani Camacho i wszystkich lekarzy kubańskich, wenezuelskich, pielęgniarek i pielęgniarzy z tego ośrodka diagnostycznego. Dziękuję, Taniu, zaszczyt również, zaszczyt jest obopólny, to jest przesłanie dla wszystkich Kubańczyków, którzy są z nami w Wenezueli i poza nią, na kochanej Kubie.

Kto tam jest? Clara?

Clara. – Tak. Dobry wieczór, panie prezydencie. Tu jestem.

Hugo Chávez. – Claro, a skąd ty jesteś?

Clara. – Ośrodek diagnostyczny istnieje od około czterech i pół miesięcy, zainaugurowano go 14 września 2004 roku. Dysponuje łącznie czterema służbami, które należą do ośrodka diagnostycznego, a mianowicie działem kardiologii, działem endoskopii, konsultacjami w zakresie optometrii, laboratorium klinicznym i laboratorium systemu ultramikroanalitycznego, w którym przeprowadza się specjalne próby laboratoryjne. Posiada również służbę odontologiczną z ośmioma jednostkami odontologicznymi, centralne laboratorium cytodiagnostyczne, co dobrze wyjaśniła doktor Tania, oraz dział radiologii, który, panie prezydencie, jest w budowie.

Hugo Chávez. – Ach, dobrze. Słuchaj, Claro, skąd jesteś?

Clara. – Jestem z Santiago de Cuba, panie prezydencie, z prowincji wschodnich.

Hugo Chávez. – Tak, dobrze, pozdrowienia również dla ciebie, z wielkim afektem.

Dlaczego nie pokażecie nam... Gdzie jest kardiologia? Jedna z rzeczy, które chcę, żeby nasi ludzie zobaczyli, to sprzęt, obok całego tego personelu, który przyjmuje przez 24 godziny na dobę; informują mnie, że codziennie średnia pacjentów wynosi 130, nieprawdaż, Claro?

Dziennikarka. – Panie prezydencie, tu jest osoba odpowiedzialna za tę placówkę.

Dobry wieczór.

Regina Suárez. – Dobry wieczór, panie prezydencie.

Hugo Chávez. – Dobry wieczór. A jak ty się nazywasz?

Regina Suárez. – Mówi licencjatka Regina Suárez z Villa Clara.

Tu robi się elektrokardiogramy, zgodnie ze wskazówkami medycznymi Misji Barrio Adentro, i gdy już są diagnozy, wkracza kardiolog, który podejmuje leczenie lub zleca wykonanie jakiegoś głębszego studium, zgodnie z tym, co się wykryje.

Hugo Chávez. – Ile osób zgłasza się tam codziennie?

Regina Suárez. – W przybliżeniu, panie prezydencie, odkąd zainaugurowano ten ośrodek, udzieliliśmy pomocy 7833 pacjentom, a tu, w dziale kardiologii, przeprowadzono ogółem 675 badań.

Hugo Chávez. – Zgoda, 675 badań kardiologicznych. Inny dział to endoskopia, jak mi powiedziałaś, prawda?

Regina Suárez. – Tak, dział endoskopii i ultradźwięków, który też tu mamy.

Hugo Chávez. – Może pokażecie nam jakiś inny sprzęt i pracujących tam ludzi, laboratorium?

Dziennikarka. – Tak, panie prezydencie, mamy tu osobę, która może się wypowiedzieć, a która zajmuje się tą placówką.

Dobry wieczór, kamery „Halo, Prezydencie” są dla pani.

Silvia Peña. – Dobry wieczór, panie prezydencie, bardzo cieszę się, że mogę się z panem skomunikować. Jestem doktor Silvia Peña Trujillo, moja służba to echosonografia. Dysponujemy trójwymiarowym sprzętem marki Toshiba. Mogę dokonywać echsonogramów brzucha, czaszki, części miękkich, takich, jak piersi, tarczyca i tak dalej. Jestem tutaj od czterech miesięcy i jestem naprawdę bardzo zadowolona, ponieważ w tym czasie miałam okazję zaopiekować się 320 kobietami w ciąży i to stwarza dla mnie pewną szczególną okazję, która polega na tym, że chyba jestem pierwszą osobą, która, zanim jeszcze rodzice poznają swoje dziecko, z dumą może po raz pierwszy ujrzeć nowego obywatela tego kraju.

Hugo Chávez. – Ach, tu upadł nam znak!

Silvia Peña. - ...ich zdrowe dzieci i żeby w tym społeczeństwie przygotowano he tak, jak naprawdę tego potrzeba temu obecnemu procesowi.

Hugo Chávez. – Więc za to tak jasne wyjaśnienie, Silvio, przyjmij pocałunek i uścisk i aplauz nas wszystkich.

Dziękuję, Silvio, Kubanko, martianko, boliwarianko, Latynoamerykanko.

Słuchajcie, musimy się już pożegnać z powodu upływu czasu. Czy jest tam jeszcze jakiś sprzęt, który można obejrzeć, i czy są tam jeszcze jacyś ludzie, których można pozdrowić? Tam są dzieci, co tam robią te dzieci?

Dziennikarka.- Panie prezydencie, skierujemy się do laboratorium optometrii.

Hugo Chávez. – Aha. Tam są dzieci, które wychylają się zza krzaków.

Dziennikarka. – Żeby naród wenezuelski mógł zobaczyć, co to za laboratorium.

Hugo Chávez. – Aha. I pani doktor, popatrzcie, to takie ważne czy też budujące, że jak dotąd to w większości kobiety-lekarki zapewniają naszemu narodowi bezpłatne usługi wysokiej jakości.

Naprzód.

Gisbel Lemus. – Dobry wieczór, panie prezydencie. Jak się pan ma?

Hugo Chávez. – Dobrze, moja królowo, cieszę się, że cię słyszę. Jak się nazywasz i jak się masz?

Gisbel Lemus. – Gisbel Lemus z prowincji Pinar del Río.

Hugo Chávez. – Gisbel z Pinar del Río, od jak dawna tu jesteś, Gisbel?

Gisbel Lemus. – Siedem miesięcy.

Hugo Chávez. – Siedem miesięcy. A jak się ma twoja rodzina tam, w Pinar del Río?

Gisbel Lemus. – Bardzo dobrze, wszystko bardzo dobrze.

Hugo Chávez. – Bardzo dobrze. Masz dzieci?

Gisbel Lemus. – Nie, nie mam dzieci.

Hugo Chávez. – Jeszcze nie masz dzieci. Słuchaj, dziękuję, że jesteś z nami. Jesteśmy bardzo zaszczyceni, że możemy liczyć na waszą obecność tutaj – waszą obecność, która nas motywuje i nam tak bardzo pomaga. Wyjaśnij nam, co robisz odkąd tu jesteś.

Gisbel Lemus. – Już od siedmiu miesięcy pracuję z pacjentami, niemal codziennie widzę ze trzydziestu pacjentów, zajmuję się nimi i stawiam im diagnozy, jeśli mają problemy w głębi oka, posyła się ich do oftalmologa, a jeśli nie, daje im się okulary, zarówno dzieciom, jak i osobom dorosłym. Jak pan zawsze mówi, tym, którzy są dalekowzroczni. W większości ci, którzy tu przychodzą, cierpią na dalekowzroczność i na wadliwe załamywanie się promieni światła, co utrudnia im czytanie. Przychodzi wiele osób z innych misji, tych, które walczą z analfabetyzmem – osób, które potrzebują okularów, żeby nauczyć się czytać i pisać; z innych misji przychodzi wiele, wiele osób.

Hugo Chávez. – Rozumiem. Ponadto jesteście w miejscu, w którym klasa średnia współżyje z klasami ludowymi żyjącymi w ubóstwie. Dobrze znam tę okolicę, wiesz? Mieszkałem tam, bardzo blisko tej części Wielkiego Caracas, to było już jakieś trzydzieści lat temu. Może niedługo przyjadę tam, żeby was pozdrowić. Byłbym zachwycony, gdybym mógł zobaczyć się z wami i jeszcze bardziej wam pomóc, tak, żebyście jeszcze bardziej i lepiej mogli pomagać naszemu narodowi.

Gisbel Lemus. – Dziękuję, dziękuję, panie prezydencie.

Hugo Chávez. – Przyjmij więc pocałunek i uścisk.

Patrzcie, jakie to cudowne, oto lekarze, lekarze kubańscy, Kubańczycy są z nami, z naszym narodem, żyjąc z nim, jakie to cudowne! Barrio Adentro to cudowna rzecz, a teraz wkraczamy w drugą fazę.

Żegnamy się więc z wami, dziękuję... Nie podano mi nazwiska dziennikarki, jak się nazywa dziennikarka? (Mówią mu, że nazywa się Andreína), Andreína, bardzo dziękuję, Andreíno, i wam wszystkim. Żegnamy się z placówką w Wielkim Caracas aplauzem dla wszystkich, dziękuję, Andreíno. (Oklaski.) Andreíno, żegnamy się, dziękuje, pożegnaj się z nami.

Dziennikarka. – Bardzo dziękuję za wizytę, panie prezydencie, naprawdę czuję się bardzo dobrze, ponieważ te osoby wykonały wielką robotę, a Misja Barrio Adentro-II wykona teraz jeszcze większą.

(...)

Hugo Chávez. – Liczba wizyt u lekarza w placówkach Barrio Adentro w 2004 roku jest większa niż liczba wizyt we wszystkich szpitalach i przychodniach kraju w latach 1993-1998. Oto kilka ujętych graficznie różnic między tym, co teraz a tym, co przedtem i podstawa do mierzenia znaczenia tego wszystkiego w przyszłości.

(...)

A więc, Barrio Adentro. Mówiąc o misjach i o społeczeństwie ludzi równych – wiecie, że Barrio Adentro rozszerzyło się na sferę sportową, że mamy Barrio Adentro Deportivo. Mamy tysiące, 5 tysięcy instruktorów kubańskich i tysiące wenezuelskich pracujących na osiedlach, w Barrio Adentro Deportivo.

(...)

Jak się masz, bracie? Skąd jesteś?

Trener. – Jestem Kubańczykiem.

Hugo Chávez. – Tak, wiem, jesteś Kubańczykiem, gdziekolwiek się znajdziesz. Wyglądasz na boksera, co?

Trener. – Najbardziej poświęciłem się koszykówce.

Hugo Chávez. – Koszykówce i baseballowi, nieprawdaż?

Trener. – I baseballowi.

Hugo Chávez. – Trenerze.

Jak długo już tu jesteś?

Trener. – Już od roku.

Hugo Chávez. – Jak się ma twoja rodzina tam, na Kubie?

Trener. – Dobrze, dobrze, miałem z nią kontakt w ciągu dwóch ostatnich dni i wiem, że dobrze.

Hugo Chávez. – Przyjmij ten uścisk i podziękowania.

(...)

Hugo Chávez. – Ilu Kubańczyków mieszka tam, na osiedlu?

Trener. – Mieszkają dwaj lekarze i jedna odontolog.

Hugo Chávez. – A trenerzy?

Trener. – Trenerem tylko ja jestem.

Hugo Chávez. – Iloma osobami się zajmujesz?

Trener. – Tu, w okolicy, są trzy sektory i jest około 2200 osób, to jest ogólna liczba ludności.

Hugo Chávez. – A wy widzicie w nim jeszcze jednego Wenezuelczyka. Kubańscy Wenezuelczycy, wenezuelscy Kubańczycy, wszyscy zintegrowani.

Gratuluję wam.