Tekst pochodzi z FD LBC http://users.nethit.pl/forum/read/fdlbc/3189453/
Antyburzuj
Polemika z Florkiem
Florian Nowicki napisał: "Ci sami
eksperci, solidarnościowi i partyjni, którzy w 1981 roku dyskutowali o reformie
gospodarczej, spotkali się później przy Okrągłym Stole, gdzie mogli kontynuować
swoje pasjonujące dyskusje. I tu także nie było między nimi żadnych zasadniczych
rozbieżności w kwestiach ekonomicznych"
Skoro tak, skoro przywódca polskich militantowców tak lekko w jednym zdaniu robi
przeskok o 8 lat, od reformy gospodarczej do okrągłego stołu, to powstają
pytania: Jeżeli między stroną partyjną a solidarnościową ani na początku, ani
później nie było zasadniczych rozbieżności w kwestiach ekonomicznych - to
dlaczego porozumień przy okrągłym stole nie zawarto już w roku 1981? Po co był
potrzebny w międzyczasie aż stan wojenny z 15 ofiarami śmiertelnymi? Tego
Florian nie próbuje wyjaśnić, a szkoda! Ale tego nie da się wyjaśnić za pomocą
ex-gsrowskiej formuły o "podziałach idących w poprzek". Tego w ogóle nie da się
wyjaśnić, jeśli wydarzeń w Polsce nie umieścimy w kontekście międzynarodowym.
Pierwsza narzucająca się odpowiedź jest banalna i płytka: bo na okrągły stół
pozwolił Gorbaczow, a Breżniew na coś takiego by nie pozwolił. Ale dlaczego? Czy
to zależało tylko np. od cech psychologicznych tych dwóch przywódców radzieckiej
biurokracji? Nie - to zależało od wyników historycznej konfrontacji między
obozem biurokratycznie zdeformowanych państw robotniczych a obozem państw
kapitalistycznych. To wcale nie stalinowska biurokracja (jak sądzi
Sylwestrowicz) była w zdeformowanych państwach robotniczych główną siłą
kontr-rewolucyjną. Florian pisze tu o jedynie części biurokracji i wymienia
jeszcze przed nią (a więc chyba jako ważniejsze) dwie inne siły
kontr-rewolucyjne: wewnętrzne elementy prokapitalistyczne oraz imperializm. Ta
kolejność jednak jest niedobra. Z tych trzech (czy dwóch i pół:) sił
kontr-rewolucyjnych to właśnie imperialistyczna burżuazja powinna być na
pierwszym miejscu, bo to ona przede wszystkim dążyła usilnie do obalenia w
zdegenerowanych/zdeformowanych państwach robotniczych zdobyczy rewolucji
październikowej: skolektywizowanych środków produkcji oraz gospodarki planowej.
I w końcu zrealizowała swój cel w większości tych państw, niezależnie od tego,
czy biurokracja podejmowała tam wcześniej jakieś "reformy rynkowe",
prokapitalistyczne, jak w Jugosławii, na Węgrzech, w Polsce, czy też nie
podejmowała, jak np. w Albanii. I niezależnie od tego, czy wewnętrzne elementy
prokapitalistyczne poza biurokracją były stosunkowo silne i zorganizowane (jak w
Polsce w postaci Solidarności), czy prawie w ogóle ich nie było (jak np. w
Rumunii). Bez imperialistycznej burżuazji krajów kapitalistycznych do
kontr-rewolucji w latach 1989-1991 by nie doszło, bo wewnętrzne elementy
prokapitalistyczne były za słabe, a biurokracja była zaledwie heterogeniczną i
chwiejną kastą, nie zaś klasą społeczną o interesach przeciwstawnych robotnikom.
W 1981 r. wynik światowej konfrontacji zwanej "zimną wojną" (czy też raczej
"drugą zimną wojną") nie był jeszcze przesądzony, więc polska biurokracja
postanowiła (sama czy w porozumieniu z radziecką, a może nawet na jej polecenie
- to obojętne i zupełnie nieważne), że będzie się bronić. A przy okazji, czy
chciała tego czy nie, wprowadzając stan wojenny działała nie tylko w obronie
własnych interesów grupowych, lecz także historycznych interesów klasy
robotniczej, ponieważ broniła przed kontr-rewolucją robotniczych podstaw
państwa, na których pasożytowała, deformując to państwo. W 1989 r. zarówno
biurokracja polska, jak radziecka, jak i pozostałych państw Europy Wschodniej
rozumiała już, że historyczna konfrontacja ze światową burżuazją jest przegrana
i troszczyła się tylko o "honorowe", dogodne dla siebie warunki kapitulacji.
Materialną bazą tego było zaś wyczerpanie się możliwości rozwoju sił wytwórczych
w ramach biurokratycznie zdegenerowanego/zdeformowanego państwa robotniczego.
Biurokracja pasożytowała na nim, dopóki mogła, a kiedy już nie mogła, oddała je
we władanie burżuazji.