Zawieszenie LBC (zwolnienie tempa)

Drodzy towarzysze, czytelnicy LBC – po ponad 2 latach prowadzenia strony jestem zmuszony zmienić jej formułę. Przez najbliższe dwa i pół miesiąca nie będę w stanie dalej robić codziennych aktualizacji. Mimo ciągłych moich apeli tekstów cały czas napływało zbyt mało –co jest kolejnym przejawem intelektualnej mizerii polskiej skrajnej lewicy. Czy do czerwca LBC będzie się dalej rozwijać? to zależy od was. Ja muszę się zająć studiowaniem, bo choć robię najlepszą lewacką stronę, to nie przekłada się to na dobre oceny (może to kolejny burżuazyjny spisek?) i na zajmowanie się stroną w tym wymiarze co do tej pory po prostu nie mam czasu. Nie brzmi to może zbyt heroicznie, ale na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że pogłębiając studia nad klasyką marksizmu i historią ruchu robotniczego – a tego właśnie dotyczy moja praca magisterska – tak samo – albo jeszcze bardziej przysłużę się sprawie rewolucji. Zresztą przed kim mam się tłumaczyć? Jak coś się nie podobna – to trzeba było przysyłać teksty. W odróżnieniu od Gańskiego – nie zamierzam likwidować strony, bo w wielu miejscach o niej pisano – w wielu miejscach są do LBC linki i archiwum LBC pełni rolę lewackiej biblioteki, na której wychowają się całe zastępy nowych komunistów.

Na pocieszenie mogę powiedzieć, że „zawieszenie LBC” to de facto degradacja do zwykłej lewackiej strony aktualizowanej raz na tydzień – bo taki jest tutaj standard. Nie zamierzam rezygnować z pisania –ale po prostu wolę pisać mniej – by koncentrować się na jakości. Codzienne aktualizacje były spowodowane dbaniem o popularność – a tą najłatwiej zdobyć obniżając poziom strony. Pisanie o gołych babach w Lewiźnie, cenzurze na czatach NLR czy pijackich wybrykach Ikonowicza już mnie nudzi. Co z tego, że czytam na bieżąco wszystkie gazetki, strony internetowe i inne materiały polskiej skrajnej lewicy? Poziom tych gazetek jest tak niski, a skala oddziaływania tak nie wielka, że nie mają one żadnego przebicia – zarówno wśród mas – jak i w kręgu akademickim. Dlatego też wolę skoncentrować się na poznawaniu klasyków marksizmu, których dorobek jest ponadczasowy. A ponieważ tekstów tych jest strasznie dużo, to po prostu nie starcza sił by po powrocie do domu jeszcze dłubać przy stronie.

W ostatnich tygodniach jest znacznie więcej ciekawych imprez, w których aktywny udział po prostu wyklucza równoczesne zajmowanie się stroną. Weźmy więc tydzień 28 luty-6 marzec. W poniedziałek było kółko filozofii marksistowskiej, na które trzeba było przeczytać „Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne”. W środę spotkanie antywojenne organizowane przez Inicjatywę Stop Wojnie. W czwartek wygłaszałem referat o Organizacjach Bojowych partii socjalistycznych w kongresówce a w piątek spotkanie promujące książki Opium Globalizacji i Zmurszały kapitalizm. To jednak nie koniec – w niedzieli była feministyczna manifa, gdzie miała być zadyma z wszechpolakami – więc tam też się pojawiłem. Podsumowując – na siedem dni – aż 5 razy aktywnie brałem udział w jakiejś imprezie –a do tego trzeba jeszcze postudiować… Na LBC miałem czas w nocy – i robiłem aktualizacje kosztem snu (nie było żadnej przerwy). Raz czy dwa mogę zarwać noc – ale ostatnio robię to zdecydowanie zbyt często.

Na studiach mam duże zaległości i jeśli mam się z nich wyciągnąć – to po prostu trzeba zacząć poświęcać im więcej uwagi. Semestr trwa jeszcze dwa i pół miesiąca i tyle pewnie trwać będzie zawieszenie LBC. Czy w czerwcu nastąpi zmiana? Szczerze mówiąc nie wiem. Gdyby powstała normalna redakcja składająca się z dobrych marksistów to można by wrócić do formuły dziennika. Jeśli do czerwca nic się nie zmieni, to pewnie i nie nastąpi oczekiwane odwieszenie. Nie zależy mi już na tym by ludzie chwalili LBC za to, że jest tam najwięcej tekstów i są codzienne aktualizacje. Teraz stawiam sobie poprzeczkę wyżej –chcę zdominować lewicową rodzinkę, nie tylko ilością, ale przede wszystkim jakością. Nie jest to specjalnie trudne – ale mimo wszystko trzeba włożyć w to trochę pracy.

Prace piszę o działalności terrorystycznej socjalistów i wraz ze zbieraniem materiałów – zapewne będę je skanował i albo rozbuduję stronę o Proletariacie, albo zrobię nową. Teksty te (przynajmniej najciekawsze) będę też wrzucał na LBC – ale czy kogoś to interesuje? Statystyki pokazują, że zainteresowanie tekstami historycznymi jest nie wielkie. Ale to już nie moja wina. Jak coś robię – to chce to robić dobrze. Mam różne teksty związane z Wielkim Proletariatem i przynajmniej przez miesiąc mógłbym je wrzucać. Ale to bez sensu bo czytelnicy i tak by się nią znudzili – a ja bym niepotrzebnie tracił czas. Wolę stronę zawiesić – by podziałało to otrzeźwiająco na rodzimych marksistów, bo dopóki nie będę miał odpowiedniej pomocy – to LBC będzie zawieszona. Mógłbym wymienić teraz kilkadziesiąt nazwisk, najlepiej jeszcze z odpowiednimi cytatami, gdzie deklarują się, że za tydzień lub dwa dostane tekst – czas mija i albo o sprawie zapominają, albo informują o kolejnych dwóch tygodniach. Nie jesteście poważni to nie warto się dla was starać. Macie teraz dwa miesiące więc poczytajcie teksty na Archiwum LBC i w Internetowym Archiwum Marksizmu i nauczcie się czegoś -to może kiedyś wrócę. Ale tak jak Lenin wrócił do Rosji gdy nastąpiły wielkie zmiany i carat został obalony – tak ja wrócę do codziennych aktualizacji – gdy powstanie odpowiedni zespół redakcyjny złożony z inteligentnych i solidnych komunistów.

Choć nie jest to pierwsza przerwa w prowadzeniu LBC – to jednak tym razem następuje pewna ważna zmiana i warto ją na koniec podsumować. Wypadałoby więc podziękować nielicznym solidnym współpracownikom. Zacznę od intelektualnej elity Wielkiej Czwórki (a raczej piątki), która wspomagała LBC nie tylko tekstami, ale też dobrymi radami i pomocą w poznawaniu marksizmu. Choć współpraca ta nie zawsze była idealna i są między nami różnice polityczne, to jednak każda z tych osób ogromnie się przysłużyła mojej marksistowskiej edukacji. Ponieważ nie wiem od kogo zacząć, to zacznę od więzów rodzinnych a następnie przejdę do kolejności alfabetycznej. Na koniec jeszcze drobna uwaga – większość z tych tekstów była pierwotnie publikowana gdzie indziej – ale nie zmienia to faktu, że na LBC też odegrały wielką rolę. A teraz lista osób, bez których już dawno bym się poddał:

Florek i towarzysze z GPR –Florek zebrał dużo dobrych książek i miałem ułatwiony start.

Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski –największy ze wszystkich wkład ilościowy.

Cezary Cholewiński –krytykował moje błędy czym zmuszał mnie do samoedukacji. Wiele tekstów też przetłumaczył ale nie będę tu wymieniał wszystkich zalet.

Jak już jesteśmy przy tłumaczeniach, to najwięcej zrobił ich Zbigniew M. Kowalewski –a jego teksty o ruchu partyzanckim miały na mnie wielki wpływ.

Można by napisać więcej – ale nie lubię wazeliniarstwa –może za następne 2 lata to rozwinę. Wyżej wymienieni górują nad pozostałymi nie tylko intelektem, ale też solidnym podejściem do sprawy. Na drugim miejscu chcę wymienić osoby, które niekiedy bardziej identyfikowały się z LBC, ale brak doświadczenia przekładał się na kiepskie wyniki. Zacznę więc od osób związanych z byłą OA, z których największy wkład mieli

Iwo –pomagał w reklamowaniu strony

Przemek Sieradzan –dużo tłumaczył i choć pisał mało – to za to ciekawie.

Arleta Suchocka –starała się mnie wyręczać w opisywaniu demonstracji.

Na koniec jeszcze wymienimy Streetovsa, który niestety zrezygnował z kariery literackiej.

Do następnej kategorii zaliczyć trzeba całą resztę, którą trudno jakoś zakwalifikować.

Piotr Grudka, za linki do tekstów w prasie burżuazyjnej.

Rafał z lubelskiej FA – za ciekawe teksty

Na koniec wymienię jeszcze osoby, z którymi bardzo często (prawie co tydzień) dyskutowałem na sobotnim czacie LBC i których opinię bardzo często wpływały na zmiany na LBC (np. sondy). Oprócz wyżej wymienionych, z których niektórzy też wchodzili na czat dziękuje:

Abramowowi, Adrianowi, Jarkowi, Kaponowi, Kosaiowi, Legabie i Pawłowi

Dobra starczy. W ciągu dwóch lat prowadzenia strony – współpracowałem z wieloma innymi jeszcze ludźmi, ale musiałbym chyba wymienić wszystkich – a to nie ma sensu.

Jak już dziękuje to powinienem też przeprosić i choć bardzo tego nie lubię – to już się poświęcę. Nie będę przepraszał wszystkich, którzy ucierpieli z powodu LBC – bo to nie ma sensu. Przeproszę więc tylko tych, którzy oprócz rzeczy głupich (które wyśmiewałem) robią też czasem coś sensownego. Przepraszam więc: CK-LA, NL, NLR i PD.

Nie jest tajemnicą, że stosunki między różnymi podmiotami skrajnej lewicy – a nawet osób wyżej wymienionych – są bardzo często wrogie i wzajemne antagonizmy wykluczają współpracę przy choćby najdrobniejszej sprawie. Brak współpracy powoduje, że każdy działa na własną rękę i mimo wielkich wysiłków – efekty są marne. Misja historyczna LBC polegała na wciągnięciu do jednej roboty różnych ludzi, którzy wzajemnie się nienawidzą. Po 2 latach jednak trzeba pójść dalej i stworzyć prowizoryczną redakcję. Nie chodzi mi o jakieś sformalizowane struktury – wystarczy, że każdy raz w miesiącu zadeklaruje czym będzie się zajmował i kropka. Bardzo często powstają niezależnie od siebie dwa (albo i więcej) teksty na ten sam temat, których przesłanie jest bardzo podobne. Jeszcze większym absurdem jest to, że często w tym samym momencie – kilka osób niezależnie od siebie tłumaczy ten sam tekst. Prowizoryczna redakcja mogłaby zmniejszyć ilość powtórzeń – a to tylko jedna z wielu zalet –współpracy. Żadna mała grupka nie jest w stanie stworzyć medium, które mogłoby docierać do mas –gdyż takie zadanie może spełniać tylko dziennik a do tego trzeba ludzi. Można oczywiście wytrzymać kilka miesięcy – ale zanim strona się przebije – to ludzie będą już tak zmęczeni, że tego nie będą w stanie skonsumować. Dlatego też oprócz robienia swoich stron i wydawania swoich gazetek – wszyscy powinni współpracować przy prowadzeniu internetowego komunistycznego dziennika, gdyż jest to taran, który dociera znacznie szerzej – niż wąskie środowisko warszawskich sekt.

W pewnych podstawowych sprawach należy zakopać topór wojenny i zgodnie z taktyką jednolitego frontu – współpracować. Obawiam się, że gdybym zaprosił wyżej wymienione osoby na wspólne spotkanie –to po kilku minutach doszłoby do kłótni i każdy z każdym by się o coś kłócił. Najgłośniej oczywiście krzyczał by Włodek, który zaczął by od stwierdzenia, że w swoich kilkuset tekstach „zatopił okręt flagowy MLK” i „zdemaskował nowolewicowych drobnomieszczańskich trockistów”. Zaraz pojawiły by się pytania „a jaka będzie linia polityczna?”, „a jaki będzie nasz stosunek do komunistów w Angoli?”, „gdzie kończy się klasa robotnicza a zaczyna klasa pracownicza?”. W końcu wszyscy by doszli do wniosku, że nie ma zgody i lepiej robić swoje małe stroniczki na które nikt nie wchodzi – bo przynajmniej są nieskażone odchyleniami od marksizmu.

Robiąc LBC udowodniłem, że można robić stronę komunistyczną – mimo wielu różnic między poszczególnymi autorami. A efekty przerosły wszelkie oczekiwania i LBC cały czas dociera do nowych ludzi, z których wielu zaczyna interesować się marksizmem. Wychodzę z założenia, że nie musimy się lubić – ale jesteśmy na siebie skazani. Nikt nie jest w stanie pisać codziennie dobrych tekstów. Można bawić się w maratony i bić kolejne rekordy – ale ucierpi na tym jakość strony a teksty będą krótkie i banalne (jak swego czasu jednoakapitowe miniaturowe artykuły ex-GSR) i nasz maratończyk w końcu się podda – albo odłączą mu Internet bo nie będzie miał czasu by zdobyć kasę na rachunki. Wizja jaką przedstawiłem jest oczywiście utopijna i w tej postaci nie możliwa do zrealizowania (chociażby dlatego, że mieszkamy w różnych miastach). Nie znaczy to jednak, że sama idea kolektywu redakcyjnego jest utopią. Wystarczy 10 -15 osób i zawsze to będzie więcej niż 1. Poprzednia wizja integracji lewicy w ramach Frontu Lewicy poniosła klęskę min. dlatego bo nie przedstawiono żadnego konkretu. To co postuluje to jedna mała płaszczyzna – strona internetowa, gdzie każdy komunista mógłby pisać co, jak i ile chce. Robiąc LBC nie miałem zbyt wiele czasu na reklamę – a i tak wchodziło czasami prawie 200 osób dziennie. Gdyby połączyć wysiłki i wspólnie rozreklamować nową stronę – to spokojnie można by dziennie docierać do przynajmniej tysiąca. Gra jest więc warta świeczki – a najważniejsze jest to, że nie wymaga specjalnego nakładu sił. I tak każdy coś pisuje do własnych stron/gazetek – wystarczy więc się porozumieć i skoordynować. Czy będzie to pod postacią LBC? Idea popularnego portalu komunistycznego docierającego do mas – jest ważniejsza od mojej kapliczki i jak będzie potrzeba to LBC zawieszę całkowicie – by wypromować nową stronę. Nie chodzi mi jednak o jakiś śmietnik w rodzaju Indymedia czy FD LBC gdzie każdy może sobie wrzucić co chce. Porządna strona musi posiadać redakcję, która będzie odsiewać gnioty. Dzięki temu strona wygląda poważnie i ludzie się do niej przywiązują. Taka cenzura nie wywołuje sprzeciwu gdyż cały czas robiłem ją pod szyldem Lewicy bez cenzury.

Takie są więc moje plany –wrócić do poważnej działalności internetowej –w komunistycznej redakcji. Ale na razie to tylko marzenia. Ja się biorę do zdawania egzaminów – a czytelników – proszę o zastanowienie się nad tą propozycją. Mam nadzieje, że rzadsze aktualizacje na LBC uzmysłowią wam konieczność współpracy internetowej – ponad sekciarskimi podziałami. Prowadząc LBC „uspołeczniałem”, „kolektywizowałem” czy mówiąc brutalniej po prostu kradłem teksty i udowodniłem, że jedność jest możliwa. Jakiś czas później wystartowała strona Cyryla, która była następnym etapem, integracji, gdyż różne sekty –same z własnej woli wysyłały informacje o aktualizacjach. Liderzy różnych sekt – zauważyli, że ich własna strona to za mało i dlatego sami z siebie nadsyłają Cyrylowi informację. Na stronie Cyryla są linki do różnych tekstów, co jest dowodem tego, że jednak współpraca w podstawowych sprawach jest możliwa.

Ponieważ zawieszamy stronę, to na koniec jeszcze podsumujemy sondę. Celem sondy było napiętnowanie idiotów z Nowej Lewicy i niezależnie od wyników głosowania cel został osiągnięty. Następnym razem nie tylko NL – ale wszystkie inne sekty dwa razy pomyślą, zanim zrobią taką głupotę. Co do podsumowania – to właściwie wszystko zostało napisane we wprowadzeniu. Teraz więc tylko pozostaje nam zauważyć, że większość bo ponad 54 % jest negatywnie nastawiona do takich zdjęć, bo uważają je za przejaw głupoty (40%) hipokryzji (7%) wyzysku (4 %) i seksizmu (3 %) . Wysoki 45 % wynik odpowiedzi zdjęcie jest OK. – nie zmienia tego faktu, że większość jest przeciwna łączeniu erotyki z polityką.

By zachęcić czytelników do pisania na LBC – podczas mojej absencji – informuje, że nie będę dawał komentarzy/wstępów. W ciągu mojej już ośmioletniej walki z kapitalizmem nie było jeszcze rewolucji  -i raczej nie wybuchnie ona w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. Gdybym jednak się mylił i ludzie by wyszli na ulicę –to studia rzucę – i LBC reaktywuje. Wpisujcie więc na wszelki wypadek swojego mejla w subskrypcji – gdybym przypadkiem wrócił wcześniej. Tak jak wcześniej obiecywałem, że codziennie będą aktualizacje – tak teraz będę to robił co tydzień –pod warunkiem oczywiście, że będzie co wrzucać. Dlatego też dalej odwiedzajcie LBC i wpisujcie swoje uwagi do księgi gości lub FD LBC.