Tekst pochodzi ze strony http://www.geocities.com/kunicki1886/ gdzie uruchomiliśmy dział o II Proletariacie
Tekst pochodzi z pisma "Z Pola walki -kwartalnik poświęcony dziejom ruchu robotniczego" 1958 nr 2. II Proletariat jest bardzo słabo opracowany - i jest to jeden z lepszych tekstów na ten temat. W tekście są numerki od 1 do 167 oznaczające przypisy, których jednak nie zamieściliśmy - gdyż większość jest napisana cyrylicą.
Jerzy W. Borejsza
Powstanie II Proletariatu i początki jego działalności
W lipcu 1888 r. mieszkańcy Warszawy dowiedzieli się o zmartwychwstaniu partii
polskiego proletariatu. Skończył się krótkotrwały okres zacisza w ruchu
robotniczym.
Na dworcach kolejowych, w fabrykach, na murach domów i kościołów, na płotach, w
skrzynkach pocztowych - wszędzie znajdowano odezwę podpisaną przez Warszawski
Komitet Robotniczy Socjalno-Rewolucyjnej Partii "Proletariat", która głosiła:
"Robotnicy!
Dziesięć lat bezustannej walki zdobyło w kraju naszym poważne znaczenie dla
sztandaru rewolucji socjalnej - dziesięć lat ofiar, które klasa robotnicza
złożyła na ołtarzu idei wyzwolenia powszechnego, zjednało dla naszych mas
pracujących samodzielne stanowisko polityczne. Dziś niezaprzeczalnym już faktem
jest wzrost świadomości w łonie naszego ludu pracującego i samoistne jego
wystąpienia na polu polityki społecznej".
Rok 1888 otwiera pięcioletni okres działalności II Proletariatu, którego
historia należy do mało zbadanych kart polskiego ruchu robotniczego.
Jakież są przyczyny tego zjawiska?
Przede wszystkim bardzo ograniczona ilość materiałów źródłowych, znajdujących
się w polskich archiwach i bibliotekach.
Po wtóre, należy podkreślić, że II Proletariat był stosunkowo nieliczną
organizacją, narażoną wskutek terrorystycznych metod walki na szczególnie surowe
prześladowania rządu carskiego. Część jego działaczy zginęła w więzieniach i na
zesłaniu jeszcze w latach dziewięćdziesiątych,
niektórzy odeszli od ruchu robotniczego, pozostali zaś po przejściu do szeregów
PPS i SDKPiL, pochłonięci bieżącymi zagadnieniami partyjnymi, nie pozostawili
prawie wspomnień o początkach swojej działalności.
Po trzecie - zasadniczą przeszkodą w syntetycznym ujęciu dziejów II Proletariatu
była fragmentaryczność materiałów partyjnych spowodowana brakiem ścisłej
łączności pomiędzy poszczególnymi organizacjami (warszawską, ryską, łódzką,
zagraniczną i in.) oraz częstymi zmianami w kierownictwie partii.
Po czwarte - niewątpliwie ujemnie odbiła się pokutująca od czasów SDKPiL aż do
chwili obecnej tendencja do pomniejszania znaczenia II Proletariatu przy
jednoczesnym uwypuklaniu roli Związku Robotników Polskich. Tendencja ta zrodziła
się w warunkach polemiki, kiedy to terrorystyczne dążenia "proletariatczyków"
przesłaniały związkowcom, w przeważnej części przyszłym członkom SDKPiL, inne
strony działalności II Proletariatu. A przecież nie należy zapominać, że
terrorystyczna działalność "proletariatczyków" - wyraz żywiołowego protestu
grupy inteligentów i robotników, którzy nie uważali za celowe lub też nie umieli
powiązać się na stałe z szeroką rzeszą pracujących, była uznaniem żywiołowości
ruchu robotniczego, a więc wypływała z podobnych przesłanek, co i "ekonomizm"
ZRP.
Wreszcie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że brak nam do tej chwili monografii o
Wielkim Proletariacie, a przecież wielu historyków widziało w II Proletariacie
tylko jego epigona, stanie się dla nas rzeczą jasną, dlaczego charakterystyki
tego ostatniego są ogólnikowe lub też pełne sprzeczności. Leon Wasilewski np. w
swoim "Zarysie dziejów PPS" zbywa grupę 1888 r. jedynie wzmianką o tym, że
kładła ona wielki nacisk na propagandę terroru 2.
Nie wydana dotąd praca I. N. Kurbatowej, oparta skądinąd na ciekawym materiale źródłowym, stwierdza, że ,,słabość teoretyczna II Proletariatu przejawiała się przede wszystkim w niedocenianiu agitacji politycznej wśród szerokich mas pracujących. Poza tym członkowie tej
organizacji nie rozumieli, że konieczne jest postawienie sprawy etapu
burżuazyjno-demokratycznego w rewolucji" 3.
Jeśli można się zgodzić z tym, że II Proletariat nie prowadził wśród szerokich
mas pracujących systematycznej agitacji politycznej, to wydaje się, że druga
część wniosku Kurbatowej nie jest słuszna. II Proletariat różnił się od swego
poprzednika właśnie tym, że wysunął hasło walki o konstytucję demokratyczną i
autonomię dla Królestwa Polskiego, i chociaż nie sformułował wyraźnie programu
rewolucji burżuazyjno-demokratycznej, zrobił jednak znaczny krok w tym
kierunku.
Przykłady niesłusznych uogólnień i błędów faktycznych można mnożyć. Dlatego też
szczególną uwagę należy zwrócić na jedyne prace, w których bardziej dokładnie
została przedstawiona działalność II Proletariatu: "Historię ruchu
socjalistycznego" Mazowieckiego (L. Kulczyckiego) i "Dzieje ruchu socjalistycznego" Resa (F. Perlą). Obaj autorzy byli
działaczami II Proletariatu. O interesującym nas okresie - początkach
działalności partii - Perl informuje głównie na podstawie pracy Kulczyckiego.
Wobec tego ograniczymy się do stwierdzenia, że Perl, jak się wydaje, niesłusznie
oceniał rolę Centralizacji z Mendelsonem na czele, która miała za zadanie przede
wszystkim zapewnić emigrantom kierownictwo wymykającego się z ich rąk ruchu
krajowego,
a nie " zabezpieczyć ciągłość ruchu, która w kraju rwała się
raz po raz skutkiem aresztowań, i oddać ster partyjny w doświadczone ręce" 4.
Perl przyznaje zresztą, że pomiędzy organizacją krajową a zagraniczną istniały
poważne rozbieżności, na przykład w stosunku do kwestii narodowej 5. Podkreślić
należy, że Perl w ocenie z jednej strony terrorystycznych dążeń II Proletariatu,
z drugiej zaś - jego roli w ruchu masowym popada czasami w sprzeczność z samym
sobą6.
Pierwszorzędne znaczenie posiada dla nas praca Kulczyckiego, w której znajdujemy
najwięcej materiału faktycznego o działalności grupy 1888 r. Został on jednak
ujęty w sposób tendencyjny. Kulczycki uważa siebie za twórcę II Proletariatu,
idealizuje rolę swych kolegów-inteligentów ze szkoły handlowej Kronenberga, m.
in. niesłusznie twierdzi, że już w 1887 r. mieli oni wyrobione przekonania
socjalistyczne, wahając się tylko w kwestiach taktyki bieżącej7. Dlatego też
przemilczał on działalność Kasprzaka, nie wspomniał nawet o Warszawskim
Komitecie Robotniczym Proletariatu. Kulczycki nie zawsze był poinformowany o
zamierzeniach Komitetu Robotniczego i nie znał po prostu niektórych spraw
organizacyjnych. W rezultacie nakreślił on działalność grupy 1888 r. w sposób
wyraźnie jednostronny. Rozdziały poświęcone II Proletariatowi są przesycone
polemiką. Nawet po piętnastu latach, występując przeciwko B. Dembińskiemu, który
potępiał blankistowski artykuł "Kto robi rewolucję?" ("Przedświt" - 29 II1889),
Kulczycki - podówczas przywódca III Proletariatu - nie może spojrzeć krytycznie
na terrorystyczne teorie "proletariatczyków". Zarówno w swojej historii, jak i w
pamiętnikach zatytułowanych "Dokoła mego życia"8 kieruje się on w ocenie ludzi
osobistą sympatią lub antypatią, ta ostatnia występuje wyraźnie, kiedy mówi o
Kasprzaku, Tyszce czy Wincentym Sikorskim. Korzystając z pamiętników
Kulczyckiego nie należy zapominać, że były one pisane przez niego w podeszłym
już wieku, w latach 1939-1940, i jeśli nie myli się on na ogół relacjonując
fakty, to swoje poglądy z okresu młodości wyraźnie modernizuje. Na pierwszy plan
wysuwa Kulczycki swój stosunek do niepodległości Polski, sugerując, że od
początku działalności walka o nią była jego głównym celem. W związku z tym
zaciera się ostrze jego dyskusji z Ligą Polską, a pisząc o swojej polemicznej
pracy "Z powodu broszury "Rzecz o obronie czynnej i skarbie narodowym"
Kulczycki niejednokrotnie stwierdza z żalem, że postąpił niesłusznie wskazując
strony ujemne broszury Miłkowskiego - trzeba było bowiem podkreślić jedną ważną
i rozumną ideę, tj. "wezwanie do obrony czynnej" 9.
Pamiętniki Kulczyckiego rysują obraz dyskusji ideologicznych, jakie toczyli
"proletariatczycy", ukazują rozbieżności między organizacją warszawską i
zagraniczną. Niestety, brak w nich paru stron, poświęconych paryskim
pertraktacjom Kulczyckiego z Mendelsonem i Jankowską, w rezultacie których
utworzono Centralizację II Proletariatu. Lukę tę częściowo wypełnia znaleziony w
Centralnym Archiwum Historycznym ZSRR statut Centralizacji10.
Kończąc tę krótką charakterystykę należy zaznaczyć, że mimo omówionych braków
wspomnienia Kulczyckiego są najcenniejszą pozycją bardzo szczupłej literatury
pamiętnikarskiej poświęconej grupie 1888 r. Zaliczyć do niej można dwustronicowy
artykuł Sikorskiego n, parę stron z prac Władysława Studnickiego12, napisane
najprawdopodobniej przez niego wspomnienia o Anielewskim 13. Luźne uwagi i
wzmianki dotyczące grupy 1888 r. znajdujemy u Krzywickiego 14, Warskiego15,
Humnickiego 16 i Hulanickiego 17 oraz w rozsianych po różnych periodykach i
gazetach wspomnieniach Pietkiewicza. Parę wzmianek i życiorysów dotyczących
interesującego nas okresu wydrukowano w "Niepodległości" oraz "Kronice Ruchu
Rewolucyjnego w Polsce". Jednakże na podstawie tej literatury nie moglibyśmy się
pokusić ó jakiekolwiek pełniejsze ujęcie początków II Proletariatu. Żadnych
prawie wiadomości o jego działalności nie znajdujemy w prasie rewolucyjnej tego
okresu, co jest zresztą rzeczą całkowicie zrozumiałą.
W aktach Archiwum Głównego Akt Dawnych zachowały się jedynie materiały
szczątkowe związane z pobytem "proletariatczyków" w więzieniu oraz jeden bardzo
lakoniczny raport o znalezieniu odezwy Warszawskiego Komitetu Robotniczego18.
Zarówno materiały obserwacji i śledztwa, jak i procesu znajdują się w archiwach
radzieckich.
Archiwalia dotyczące dziejów polskiego ruchu robotniczego odnajdujemy przede
wszystkim w zespołach Departamentu Policji carskiego Ministerstwa Spraw
Wewnętrznych oraz Ministerstwa Sprawiedliwości. Jako klucz do nich służy "Przegląd najważniejszych materiałów śledczych",
wydawany do użytku wewnętrznego przez policję carską. Zawiera on wyjątki z zeznań, treść wyroków i zwięzłą
charakterystykę poszczególnych procesów oraz fragmenty niektórych wydawnictw
rewolucyjnych. Wartość tego przeglądu jest tym większa, że część akt omawianych
w nim spraw została zniszczona. Władze żandarmskie spaliły obszerne volumina o
działalności II Proletariatu w latach 1891-1892 i jego rozbiciu, ciekawe akta o
delegacie warszawskich robotników na kongres Międzynarodówki w 1889 r. -
Władysławie Anielewskim - i szereg innych. Pomimo to do chwili obecnej zachował
się bogaty materiał, pozwalający na odtworzenie historii II Proletariatu.
Jako pierwszy starał się go wykorzystać R. Arski, który pracował w polskiej
sekcji Instytutu Historii Partii w Moskwie. W 1929 r. sporządził on streszczenie
materiałów procesu grupy 1888 r. i zatytułował je: "Historia II Proletariatu
(na podstawie materiałów oficjalnych)". Opracowanie R. Arskiego nie zostało
nigdzie opublikowane19. Przygotowując je widocznie w pośpiechu autor nie uniknął
szeregu nieścisłości. Arski nie potrafił w znalezionych przez siebie aktach
zidentyfikować ani programowej broszury napisanej przez Kulczyckiego, ani
programu rosyjskich socjaldemokratów, autorem którego był Plechanow. Jako datę
powstania ZRP podaje on rok 1892. W rezultacie Arski, nie przeprowadziwszy
krytycznej analizy znalezionego materiału, wyciągnął błędne wnioski, uważał
bowiem, że II Proletariat przejął bezkrytycznie poglądy swego poprzednika i nie
zajmował się opracowaniem odrębnego programu20, że był on "masową organizacją
robotniczą" 21.
Wśród materiałów procesu, liczących ponad tysiąc stron, znajdują się m. in.
fragmenty przemówień oraz wydawnictw "proletariatczyków" i - co jest dla nas
rzeczą szczególnie ważną - próba scharakteryzowania poglądów ideologicznych nowo
powstałej organizacji22. Różnią się od nich charakterem akta Departamentu
Policji, wśród których znajduje się kilkadziesiąt voluminów związanych z II
Proletariatem. Natrafiamy tam m. in. na kilkuset stronicowe materiały śledztwa
zatytułowane "O szlachcicach Karolu Gizbercie, Wacławie Naziembło, pruskim
poddanym Kazimierzu Szczepańskim i innych oskarżonych o działalność
antypaństwową" 2S, w których opisana jest walka żandarmerii z powstałą w
Warszawie organizacją. Do akt tych zostały załączone pamiętnikarsko-filozoficzne
rozważania jednego z czynnych "proletariatczyków" - Kazimierza Szczepańskiego.
Spisane na 86 arkusikach bibułki uwagi, które nazwał on "Listem więźnia do
towarzysza sprawy", odebrano mu podczas obchodu cel więziennych w petersburskich
Krestach 24. Autor na samym wstąpię deklaruje: "Zmieniłem swoje społeczne
i polityczne przekonania, i to tak dalece, że będąc kiedyś członkiem "Proletariatu"
jestem dzisiaj jego krańcowym przeciwnikiem"25. Antagonistyczny stosunek
Szczepańskiego do "Proletariatu" pomógł mu w uchwyceniu jego cech
charakterystycznych, w sprecyzowaniu różnic między I i II Proletariatem.
Szczepański widzi je w tym, że II Proletariat zwrócił większą uwagę na bieżące
wydarzenia polityczne, przestał "ignorować uczucia narodowe", utracił wiarę w
międzynarodową rewolucję socjalną i wskutek tego przybrał nazwę "polskiej"
partii socjalno-rewolucyjnej. Wreszcie Szczepański słusznie podkreśla, że
wewnątrz organizacji istniał nurt wrogi spiskowości28.
Z materiałów śledztwa wynika, że żandarmi nie wykryli zasadniczych powiązań
grupy warszawskiej: z Jogichesem - Tyszką, S. Rabinowiczem (emisariuszem
Mendelsona), Rosjanami w Królestwie Polskim. Policji carskiej nie udało się
również ustalić, jakimi drogami odbywał się kolportaż literatury rewolucyjnej.
Zarówno w materiałach Departamentu Policji, jak i Ministerstwa Sprawiedliwości
wielokrotnie przewijają się nie rozszyfrowane pseudonimy: "Maciej", "Teofil", "Olszewski",
pod którymi ukrywał się Kasprzak. Retrospektywne dane o jego działalności
znajdujemy przeważnie w dokumentach z 1904 r.27 Próby wyjaśnienia przez
żandarmów tożsamości "Macieja" noszą wprost anegdotyczny charakter.
Przypuszczano, że nazywa się Gross i pracuje w jednej z paryskich fabryk,
szukano go w nieprawdopodobnych okolicznościach w Radomiu itp.28 Szczegóły te
odnajdujemy w istnej skarbnicy faktów, jaką jest tzw. "Sprawa korespondencji
Mendelsona", składająca się z pięciu tomów i 81 części29.
Znajdujące się w niej notatki, adresy i dokumenty zostały zabrane w czasie
rewizji dokonanej w 1890 r. u Mendelsona przez policję paryską i oddane w
związku z umacnianiem sojuszu rosyjsko-francuskiego do skopiowania agentom
rosyjskim w Paryżu. Wśród tych bezcennych materiałów natrafiamy na setki
adresów, punktów kontaktowych i haseł związanych z działalnością I i II
Proletariatu, z międzynarodowymi kontaktami polskich socjalistów (np. z
Liebknechtem, Beblem, Adlerem). Z papierów Mendelsona skopiowano szereg
dokumentów, niektóre z nich są nie znane. Są tam m. in. statuty Centralizacji II
Proletariatu, polskich kółek robotniczych w Szwajcarii i Ameryce, część
korespondencji Kasprzaka i Kulczyckiego z Mendelsonem i Jankowską, listy z
okresu I Proletariatu.
Opracowanie ich utrudnia fakt, że część z nich jest zaszyfrowana. (Wśród
papierów Mendelsona znajduje się szereg szyfrów, którymi posługiwano się w
korespondencji z Warszawą, Krakowem, z przebywającymi we Lwowie Janem
Kasprowiczem, Danilukiem i in.). Żandarmi zaplątali się w papierach Mendelsona i
początkowo nie potrafili ich wykorzystać w walce z ruchem rewolucyjnym. Z akt
Departamentu Policji dowiadujemy się, że agenci, policji tajnej od wiosny
obserwowali mieszkania paru "proletariatczyków" oraz kilkakrotnie próbowali
przedostać się na ich zebrania 30. Wydaje się, że próby ich zostały uwieńczone
sukcesem, i chociaż nie mamy dowodów na to, że denuncjatorem był właśnie Benzef,
słynny później prowokator, a uczestnik grupy 1888 r., to jednak z całą pewnością
możemy stwierdzić, że fala aresztowań, jaka nastąpiła pod koniec 1888 r., nie
była dziełem przypadku. Potwierdzają to wspomnienia Sikorskiego 31.
Oprócz wspomnianych cenny materiał źródłowy stanowią przeglądy polityczne z
poszczególnych guberni, raporty naczelników zarządów gubernialnych żandarmerii,
sprawozdania agentury paryskiej. W tych ostatnich, pisanych przeważnie przez jej
kierownika Raczkowskiego, nie brak błędów i sprzeczności. Swoje informacje o
polskich emigrantach otrzymywał Raczkowski najczęściej okrężnymi drogami i
przedstawiał je w różnym świetle zależnie od swoich stosunków z Petersburgiem. W
Departamencie Policji, gdzie znane były jego zdolności do koloryzowania,
niejednokrotnie nie przywiązywano należytej wagi do paryskich raportów.
Wielu cennych danych, przede wszystkim o kontaktach polskich i rosyjskich
rewolucjonistów, dostarczają nam volumina związane z próbami bomb pod Zurichem,
dokonanymi przez Dembo-Brinsztajna i Dębskiego 32. Wymagają one wyjątkowo
żmudnego i długotrwałego badania, zarówno ze względu na obfitość materiału, jak
też zagmatwanie wielu spraw. Na zakończenie tego krótkiego przeglądu archiwaliów
wspomnieć należy, że w aktach dotyczących niektórych rosyjskich kółek
rewolucyjnych natykamy się czasami w sposób najbardziej niespodziewany na
wzmianki lub też istotne szczegóły o "proletariatczykach". W załącznikach do
procesów znaleźć można fotografie oskarżonych, broszury i druki ulotne.
Cenne materiały władz carskich wymagają szczególnie krytycznej analizy.
Uwięzieni rewolucjoniści składali bowiem czasami fałszywe zeznania lub też
przerzucali odpowiedzialność na barki towarzyszy, którym udało się zbiec za
granicę. Kopie dokumentów sporządzone przez żandarmów nie zawsze są dokładne,
często spotykanym zjawiskiem jest mylenie pseudonimów oskarżonych. Wreszcie nie
należy zapominać o tym, że węsząc wszędzie dążenia terrorystyczne, żandarmeria
bagatelizowała w pewnej mierze inne strony działalności "proletariatczyków".
Pewne niewielkie poprawki do danych policji carskiej można wprowadzić na
podstawie wspomnień J. Kempińskiego 33, A. Szetlicha i B. Fijałka,
przechowywanych w archiwum Instytutu Marksizmu-Leninizmu w Moskwie u. Dotyczą
one przede wszystkim działalności Kasprzaka.
Grupa 1888 r. stanowiła stosunkowo jednolite ciało w tym amalgamacie
organizacji, jakim był II Proletariat. Zaznajomienie się z jej działalnością
ułatwi zrozumienie dalszego rozwoju II Proletariatu.
SYTUACJA W RUCHU REWOLUCYJNYM W LATACH 1886-1887
28 stycznia 1886 r. z okrzykiem "Niech żyje rewolucja socjalna!" zginęli w
warszawskiej cytadeli pierwsi przywódcy polskiego proletariatu.
4 września tegoż roku za próbę zamachu na prowokatora Pińskiego powieszony
został robotnik Kowalewski. Setki osób uwięziono i zesłano.
Partia, której historia nadała imię- Wielki Proletariat, przestała faktycznie
istnieć. Pozostała jedynie niewielka grupa socjalistów-emigrantów, skupionych
wokół "Przedświtu" i "Walki Klas".
I Proletariat wskazał robotnikom polskim na znaczenie organizacji dla walki z
istniejącym ustrojem społecznym. Jednakże po jego rozbiciu nie zachowała się ani
jedna aktywna grupa lub też znaczniejsza liczba robotników-agitatorów.
Przyczyny tego stanu rzeczy należy doszukiwać się nie tylko w bezlitosnej walce
policji carskiej z "Proletariatem", lecz i w niesłusznej taktyce partii, która w
ostatnim okresie swego istnienia coraz więcej wysiłku wkładała w działalność
terrorystyczną i w rezultacie coraz mniej uwagi udzielała pracy agitacyjnej.
Najofiarniejsze kadry inteligentów pochłonęło więzienie J. Sybir. Część
spośród nich przerażona represjami rządowymi odsunęła się od ruchu, inni znów
przechodzili na pozycje tworzącej się Ligi Polskiej. Niewielu odważyło się na
śmiałe podejmowanie problemów społecznych na łamach prasy.
Dlatego też mógł Ludwik Kulczycki bez specjalnej przesady stwierdzić,
że "- aż do połowy 1887 r. nie było w Warszawie i w ogóle w Królestwie ani jednego inteligenta-Polaka czynnego socjalisty"
35, a naczelnik
Warszawskiego Okręgu Żandarmerii nie bez dumy konstatował w 1887 r.:
" 19 czerwca 1886 r. zostali aresztowani wszyscy wybitni i większa
część drugorzędnych działaczy tej partii ("Proletariatu" - J.W. B.). Od tego
czasu do chwili obecnej, tj. w ciągu 15 miesięcy, nie ma żadnych oznak jej
istnienia. Biorąc pod uwagę, że zjawisko takie nie miało precedensu w latach
ubiegłych, możemy prawie na pewno stwierdzić, że partia jako coś zorganizowanego
w kółka lub innego rodzaju stowarzyszenia nie istnieje" 36.
Ale nawet statystycy policji carskiej zmuszeni byli wkrótce podkreślić w swoich
raportach, że Królestwo Polskie pod względem "zaburzeń na
wsi i w fabrykach" pozostaje nadal punktem zapalnym Cesarstwa Rosyjskiego 37.
Z końcem 1887 r. fala strajkowa wznosi się. Podglebie, z którego wyrastała,
zobrazował z rzadko spotykanym obiektywizmem inspektor fabryk Królestwa
Polskiego W. W. Swiatłowski38.
Materiał faktyczny zebrany przez Swiatłowskiego dotyczył w pierwszym rzędzie
fabryk warszawskich. Jeszcze gorzej wyglądała sytuacja w Łodzi. Pisze o tym we
"Wspomnieniach starego partyjnika" uczestnik kółek z lat 1886-1888 Z.
Dobraczyński 39.
Warunki pracy często decydowały o tym, że robotnicy, jak to miało
miejsce w przypadku Dobraczyńskiego, wstępowali do szeregów ruchu
rewolucyjnego. Mówili o tym na śledztwie członkowie II Proletariatu.
Antoni Zelcer zeznał wprost, że pracując w jednej z fabryk warszawskich " miał on okazję przyjrzeć się nadmiernemu wyzyskowi robotników i pod wpływem tych obserwacji wstąpił do tajnego kółka ("Proletariatu" - J:W. B.), które postawiło sobie za cel propagandę idei
socjalistycznych w środowisku robotniczym" 40.
Szczególnie ciężka była sytuacja rzemieślników. Fabryczki i zakłady
rzemieślnicze, usiłując sprostać konkurencji wielkokapitalistycznej, zwiększały
czas pracy, który dochodził do 18 godzin na dobę.
Warstwa rzemieślników miała w Królestwie Polskim poważne znaczenie 41.
Rzemieślnicy mieli zazwyczaj ukończone parę klas szkoły, a niektórzy, jak np.
pochodzący ze zdeklasowanej rodziny szlacheckiej Anielewski, uczęszczali do
gimnazjum.
Wszystko to wpływało na liczny udział rzemieślników w ruchu rewolucyjnym. Wśród
"proletariatczyków" z 1888 r. widzimy: ślusarzy, brą-zowników, złotników,
krawców, stolarzy, introligatorów.
Wśród rzemieślników szczególnie żywe były tradycje walki z rządem carskim;
przechowywano tu wspomnienia o powstaniach narodowych, w których ojcowie i
dziadowie - warszawscy rzemieślnicy i robotnicy - odegrali niemałą rolę.
Wzrost uczuć patriotycznych, a niekiedy i nacjonalizmu, z którym można się
spotkać w pewnych warstwach klasy robotniczej, był związany z zaostrzeniem się
ucisku narodowościowego.
Jaskrawiej niż w innych dziedzinach przejawiała się rusyfikatorska polityka w
szkolnictwie.
Ciekawa jest dotycząca tej sprawy korespondencja między Hurką i Apuchtinem a
urzędami petersburskimi w sprawie nauki języka polskiego w guberni warszawskiej.
Pochodzi ona z 1889 r. W napiętej sytuacji ówczesnej nawet Hurko zmuszony był
wypowiedzieć się przeciwko Apuchtinowi42.
Odpowiedzią na rosnący ucisk narodowy były wystąpienia lubelskie w 1886 r.,
spowodowane dokonywanymi przez władze gwałtami na byłych powstańcach z 1863 r.4S
Wypadki lubelskie nie minęły bez echa. Z akt procesu grupy 1888 r.
dowiadujemy się np., że w czasie rewizji u jednego z robotników znaleziono, jak piszą żandarmi, " brudnopis listu tendencyjnie opisującego
wypadki lubelskie w 1886 r. związane z deportacją mnichów oraz okoliczności
towarzyszące śmierci Bardowskiego, Kunickiego i in." Innemu z aresztowanych
wówczas, Julianowi Dobieckiemu, odebrano książkę wierszy i pieśni
patriotycznych44. Robotnicy widzieli w "Proletariacie" partię walczącą z zaborcą
i sprzyjali mu również ze względu na wzrastające uczucia patriotyczne.
Charakteryzując polski proletariat lat 80- 90-ych ubiegłego wieku nie należy
zapominać o jego patriotyzmie. Cechę tę podkreślali Kulczycki, Dembiński,
Studnicki i inni uczestnicy ruchu rewolucyjnego tego okresu.
Pociągnąć za sobą robotników próbowała część młodzieży, która rozczarowana do
programu pracy organicznej, rozpoczęła działalność patriotyczną. Programowego
znaczenia dla tej młodzieży, garnącej się ku Lidze Polskiej, nabrała broszura
Jeża "Rzecz o obronie czynnej i skarbie narodowym", która, jak stwierdza wybitny
działacz ówczesnego "Zetu"
Offenberg: " do głębi poruszyła młodych czytelników i rozpaliła
serca dla sprawy narodowej" 45.
Młodzież z obozu Ligi Polskiej nie wysunęła programu społecznego, który
pozwoliłby jej poprowadzić za sobą wzmagający się żywiołowy ruch robotniczy
(wyjątek stanowiła tu socjalizująca młodzież z oddziału oświatowego Zetu). Nie
znaczy to jednak, że nie udało się jej zorganizować grup robotniczych, które skupiała wokół hasła
wyzwolenia narodowego.
W latach 1886-1888 napotykamy niejednokrotnie żywiołowe metody
walki robotników polskich. Wskazuje na to choćby raport gubernatora piotrkowskiego, który pisał, że " w łódzkiej fabryce Izraela
Poznańskiego robotnicy złożyli skargę z powodu wysokich kar i brutalnego
stosunku zarówno kierowników oddziałów, jak i majstrów - cudzoziemców. W związku
z tą skargą, według przypuszczeń, zostały spowodowane dwa pożary na fabryce, w
wyniku których straty wynoszą
240 tys."48
Zjawiskiem najbardziej charakterystycznym dla interesującego nas okresu było
żywiołowe powstawanie kółek robotniczych. Nie miały one zresztą jednolitego
oblicza politycznego. Niektóre spośród nich nosiły charakter
religijno-patriotyczny. Nie jesteśmy jednak w stanie przeprowadzić ich dokładnej
selekcji.
Wiadomo, że w 1886 r. istniała w Lublinie sieć kółek robotniczych. Chociaż nie
było stałej łączności pomiędzy nimi, przedstawiciele ich zbierali się od czasu
do czasu, tworząc coś w rodzaju Tymczasowego Komitetu Robotniczego 47.
Natrafiamy też na ślady świadczące o istnieniu w latach 1886-1887 w Białymstoku
grupy robotnika Łęczewskiego, o którym w liście z 12 XI 1888 jeden z mieszkańców
miasta wspomina jako o "przywódcy miejscowej grupy "Proletariatu"". O tymże
Łęczewskim dowiadujemy się dalej, że znajdował się pod tajnym nadzorem
policji48.
Stale aktywni byli robotnicy żyrardowscy. Według danych policyjnych w 1888 r.
powstało tam kółko, które posiadało nielegalną bibliotekę49.
Do najliczniejszych należały robotnicze organizacje w guberni piotrkowskiej. I chociaż żandarmi piszą w swych raportach, że: " w Łodzi propaganda idei rewolucyjnych wśród robotników osłabła w porównaniu z 1885 i początkami 1886 r. Rzuca się w oczy brak energicznych
kierowników i druków rewolucyjnych", to jednak dowiadujemy się
z nich o kółku Nowakowskiego, " w którym bierze udział znaczna
ilość robotników, choć inteligentów wśród nich nie zauważono" 50. W tym samym
raporcie znajdujemy wzmianki o grupie Sobolewskiego w Zgierzu, kółkach w
Brzezinach i Błoniach k. Warszawy. Pomiędzy tymi ostatnimi istniały pewne
powiązania 51.
Wielką przeszkodą, w rozwoju samodzielnego ruchu robotniczego był brak
literatury rewolucyjnej. W 1887 r. krążyły w Warszawie z rąk do rąk dwa-trzy
egzemplarze "W obronie prawdy" Liebkńechta i "Manifest Komunistyczny". W
publikacjach tego okresu nie znajdujemy żadnych wzmianek o innych pracach Marksa
i Engelsa, które jednak od 1887 r., jak wynika z notatek Mendelsona, otrzymywał
warszawski księgarz - Gabriel Centnerszwer. Pokwitował on odbiór 100 egzemplarzy "Początków cywilizacji" Engelsa oraz "Pism pomniejszych" Marksa, nadesłanych
w marcu 1887 r. Z posiadanych przez nas danych wynika, że dalsze transporty na
nazwisko Centnerszwera nadeszły w grudniu 1887 r., pod koniec 1888 oraz w 1890
r.52 Wkrótce zresztą uzyskano pozwolenie cenzury na sprzedaż tych książek.
Dzieła Marksa i Engelsa nie należały jednak do tej popularnej literatury
rewolucyjnej, której przede wszystkim poszukiwali robotnicy. Nie byli oni w
stanie bez pomocy inteligentów ani zrozumieć bardziej skomplikowanych problemów
ideologicznych, ani też stworzyć poważniejszej organizacji socjalistycznej.
Pracę wśród robotników rozpoczęły szybko rozpowszechniające się w Królestwie
Polskim kółka samokształceniowe.
W Warszawie w końcu 1886 i na początku 1887 r. było takich kółek dwadzieścia
pięć - trzydzieści53. Zajmowały się one wszystkim, poczynając od medycyny i
kończąc na filozofii. W 1888 r. prowadzono dla robotników "proletariatczyków"
nawet zajęcia w prosektorium, fizykę wykładał im Szczepański. Organizowanie tych
kółek ułatwiał pęd do wiedzy wśród robotników polskich.
Zainteresowanie dla nauk przyrodniczych i ich upowszechnianie nie było dziełem
przypadku. Koniec lat osiemdziesiątych znamionował triumfalny pochód
materializmu wśród młodzieży. Offenberg przyznaje, że "w tym czasie nie było
autorytetu, który by się mógł przeciwstawić światopoglądowi materialistycznemu i
stworzyć syntezę wiary i rozumu" M. Młodzież studencka, szukając nowych ideałów,
zbliżała się do socjalizmu, wielu zetowców nawet nazywało siebie socjalistami,
był to jednak socjalizm typu "Pobudki". Offenberg stwierdza zresztą, że: "- -
młodzież bardziej się przejmowała wartościami moralnymi tej idei, wzywającymi do
szlachetności uczuć ludzkich, do braterstwa, niż koncepcją materialistyczną z
hasłem marksowskim "walki klas"" 55.
Spośród młodzieży uniwersyteckiej, o której przede wszystkim pisał Offenberg,
wyłoniła się jednak grupa przyszłych działaczy ZRP. O jej poglądach pisze w
swoich wspomnieniach Teofil Włostowski, robotnik -
członek tzw. kółka katalogowego: ,, wszyscy byliśmy przeciwnikami
terroru politycznego. Z partią "Proletariat" nie zgadzaliśmy się" 56. Jest
rzeczą charakterystyczną, że wśród czynnych "proletariatczyków" z 1888 r. nie
spotykamy przedstawicieli Uniwersytetu. Natomiast wielu z nich było~
wychowankami szkoły handlowej Kronenberga.
Kółko ich wyróżniało się na terenie Warszawy swoim radykalizmem. W jego skład
wchodzili: Ludwik Kulczycki, Stanisław Kassjusz, Kazimierz Szczepański, Czesław
Hulanicki, Mieczysław Kiersz, Wacław Naziembło, Ludwik Toeplitz, Stanisław Bielski, Jan Wyleżyński, Ludwik Krasuski i
inni. Nieco później przyłączył się do nich wychowanek gimnazjum w Dyneburgu
Władysław Gizbert-Studnicki.
Kółko szkoły Kronenberga, rozporządzające własną biblioteką, zajmowało się w
pierwszym rzędzie problemami socjalnymi, ekonomią polityczną. Jego radykalny
charakter był związany w pewnej mierze z kierunkiem studiów na uczelni.
Droga wielu "kronenberczyków" do "Proletariatu" prowadziła przez
książki. Naziembło np. zeznał w śledztwie, że od najmłodszych lat wywierała na nim ,, silne wrażenie sytuacja biedoty, i rozmyślając
o przyczynach nierównomiernego podziału bogactw w miarę rozwoju
swego umysłu zaczął szukać w książkach odpowiedzi na nurtujące go
pytania" 57. Naziembło przeczytał szereg prac: Davida, Iwaniukowa, Langego, Schaffle, zapoznał się z "Początkami cywilizacji" Engelsa oraz z pracami Marksa. Będąc początkowo fanatycznym katolikiem, stał się z czasem ateistą. Naziembło doszedł do wniosku, że kapitalizm jest ustrojem
przejściowym i na jego miejsce przyjdzie socjalizm ze społeczną własnością, obowiązkową pracą i proporcjonalnym do niej podziałem 58.
Podobną ewolucję ideologiczną przebył Studnicki59. Kierując się młodzieńczym
uniesieniem i chęcią działania przyjechał do Warszawy. Zgodnie ze swoimi
zamierzeniami zbliżył się do środowiska robotniczego i rozpoczął tu propagandę. Po upływie pewnego czasu zaczął samodzielnie
prowadzić zajęcia z ekonomii politycznej dla robotników. Zbierało się
na nich około dwudziestu osób. Prawdopodobnie dopiero powodzenie
wykładów Studnickiego zwróciło na niego uwagę "kronenberczyków".
Kółko szkoły Kronenberga w 1887 r. miało na wiele zagadnień poglądy bliskie
socjalizmowi. Większość jego członków nie wykraczała poza nie i w okresie
późniejszym.
Poważne rozbieżności wzbudzała kwestia narodowa. Szczepański i Kulczycki
pragnęli udzielić jej wiele, miejsca w bieżącej pracy agitacyjnej, natomiast
Kassjusz i Studnicki byli zdecydowanymi "kosmopolitami", tj. sprzeciwiali się
wysuwaniu haseł narodowych.
Na czoło kółka szkoły handlowej Kronenberga wybijał się zarówno swą wiedzą
teoretyczną, jak i energią Ludwik Kulczycki. Urodzony w 1866 r. w starej, lecz
zubożałej rodzinie szlacheckiej, należał do tej młodzieży, która rozumiała
bankructwo programu "pracy organicznej", a nie chciała przyjąć programu
tworzącego się obozu Ligi Polskiej i poszukiwała innych dróg. Okres ten
Kulczycki ciekawie omawia w swoich pamiętnikach. Znamienne było jego spotkanie z
sędziwym księdzem Ściegiennym, który podkreślił w rozmowie z Kulczyckim siłę
socjaldemokracji niemieckiej i otwierającą się przed nią przyszłość.
Rozmowa ta, która miała miejsce w 1887 r.60, nie pozostała bez wpływu na
przyszłego teoretyka II Proletariatu.
W czasie śledztwa Kulczycki zadeklarował się bez ogródek jako zwolennik
socjalizmu naukowego 61.
Jesienią 1888 r., jako przedstawiciel grupy* warszawskich inteligentów, wyjeżdża
do Szwajcarii, aby nawiązać kontakty z emigrantami-,,proletariatczykami". W
Genewie Kulczycki przebywa trzy miesiące, uczęszczając na uniwersyteckie wykłady
filozofii. Nawiązuje stosunki z grupą "Walki Klas" i rozpoczyna pertraktacje z
Mendelsonem.
Kulczycki zażądał, aby usunąć z programu "Proletariatu" paragraf, w którym
stwierdzano, że partia nie będzie brała udziału w żadnych manifestacjach
narodowych. Potwierdzenie tego faktu znajdujemy w notatkach Szczepańskiego62.
Kulczycki domagał się również przyjęcia przez emigrantów hasła walki o swobody
demokratyczne, o konstytucję i autonomię dla Królestwa Polskiego. Następnie
zwrócił się o bezpłatne dostarczenie literatury rewolucyjnej, zrezygnował jednak
z pomocy materialnej, aby nie uzależniać się od emigracji63. Zależność ta byłaby
tym bardziej uciążliwa, że rozmowy zakończyły się kompromisem, Mendelson i
Jankowska bowiem traktowali swą zgodę na postulaty Kulczyckiego jako chwilowe
ustępstwo.
W zorganizowanej przez Kulczyckiego czytelni w Genewie zbierali się ludzie z
obozu patriotycznego z Miłkowskim na czele. Dopiero pod koniec swego pobytu w
Szwajcarii Kulczycki definitywnie zerwał z nimi. W swej "Historii ruchu
socjalistycznego" ma prawdopodobnie siebie na myśli wspominając o człowieku,
który uniknął rozstawionych przez patriotów sideł i uprzedził towarzyszy o
niebezpieczeństwie ei. Gruntowna znajomość obozu Miłkowskiego przebija z
rozprawki Kulczyckiego "Z powodu broszury "Rzecz o obronie czynnej i skarbie
narodowym"" 65.
W Genewie zapoznał się Kulczycki z emigrantami rosyjskimi. Mimo tego, że w
drugiej połowie 1886 r. "Narodnaja Wola" przestała faktycznie istnieć, jej
bohaterska walka wywarła na Kulczyckim silne wrażenie. Nie był on bynajmniej
wyjątkiem w tym wypadku. W swoich wspomnieniach pisał przecież Studnicki: "Któż
nie sądził wówczas, że młoda Rosja
zwycięży Rosję carską? Jak wielkim, jak dominującym musiał być
wpływ rosyjskiego ruchu na naszą młodzież. On przemawiał do naszej wyobraźni,
kiedyśmy jeszcze byli w dziecięcej dobie, i budził instynkty rewolucyjne. Było
to źródłem naszej wiary w Rosję" 66.
Dzięki- emigrantom rosyjskim, z którymi się zetknął w Genewie: Plechanowowi,
Oldze Figner (siostrze Wiery), Gnatowskiemu, Żukowskiemu, Dragomanowowi,
Kulczycki poznał lepiej historię ruchu rewolucyjnego w Rosji.
Z zadowoleniem zauważył, że wśród rosyjskich emigrantów wyłania się grupa, która
wysuwa hasło walki o konstytucję i swobody demokratyczne 67. Faktem znamiennym
jest to, że Kulczycki szybko znalazł wspólny język z Plechanowem i zgadzał się z
wieloma jego tezami. I chociaż ruch rosyjski był chwilowo w rozsypce, nie
zerwała się więź łącząca polskich i rosyjskich rewolucjonistów.
W Genewie notujemy wiele wspólnych dyskusji i zebrań. Na jednym z nich, zwołanym
31 grudnia 1887 r. z powodu demonstracji studenckich w Petersburgu, Kazaniu i
innych miastach Cesarstwa, została przyjęta wspólna deklaracja rosyjskich i
polskich studentów, wśród których był Kulczycki.
Autorzy jej pisali: " Miejmy nadzieję, że nasi rodacy zrozumieją,
iż trzeba zjednoczyć się dla wyzwolenia z pęt uciskającego nas despotyzmu" 68.
Odezwa kończyła się wezwaniem do czynu: "Obrońcy sprawiedliwości! Zwyciężycie.
Wasza walka jest tylko jednym ze zwiastunów powszechnej walki, przygotowywanej w
naszym kraju" 69.
Nie były to czcze słowa. Wkrótce nastąpiło pewne ożywienie ruchu rewolucyjnego,
przede wszystkim w Królestwie Polskim.
Krąg zamknął się. Kółka robotnicze i młodzież inteligencka Warszawy pozostająca
pod wpływem idei socjalistycznych znacznie się zbliżyły. Z szeregów tych
wyrastali nowi agitatorzy i działacze, nawiązano kontakty z grupą "Walki Klas" i
"Przedświtu". Pod koniec stycznia 1888 r. Kulczycki, po zawarciu porozumienia z
emigrantami, powrócił do Warszawy, wioząc duży transport literatury rewolucyjnej
w języku polskim i rosyjskim.
POWSTANIE II PROLETARIATU
Sytuację-pod koniec 1887 r. trafnie charakteryzował naczelnik Warszawskiego Okręgu Żandarmerii: " Zjawienie się jakiegokolwiek
energicznego i zdolnego działacza może szybko zmienić obecny stan
rzeczy, poszczególne jednostki, dziś jeszcze bezczynne, mogą znowu po
łączyć się i utworzyć organizację socjalno-rewolucyjną, a miejscowa
warstwa robotnicza jest glebą niezwykle podatną dla szkodliwych
teorii "70.
Rola ta przypadła w udziale Marcinowi Kasprzakowi, dekarzowi, który rozpoczął
swą działalność w Wielkopolsce. Czynnie współpracował on z I Proletariatem, m.
in. z Kunickim. Dwukrotnie aresztowany, Kasprzak uciekł przy pomocy towarzyszy
do Szwajcarii, gdzie zetknął się z grupą Mendelsona. Był przez pewien czas
przewodniczącym Towarzystwa Robotników Polskich. Życie emigracyjne jednak nie
zadowalało Kasprzaka, którego żywiołem była działalność organizacyjna, walka
podziemna.
Pod koniec 1887 r. przyjeżdża on do Warszawy, aby odrodzić organizację
robotniczą. Kasprzak rozpoczyna pracę w niezwykle ciężkich
warunkach. Brak kontaktów, pieniędzy, drukarni. Jako zawodowy rewolucjonista z
pieniędzy partyjnych dostaje parę rubli miesięcznie i wegetuje częstokroć o
suchym chlebie. Dopiero po pewnym czasie dzięki trosce kilku robotników warunki
te ulegają zmianie. . Nie bacząc na piętrzące się przed nim trudności, Kasprzak
z ogromną, żelazną wolą zabiera się do organizowania partii.
Już 28 stycznia w liście z Warszawy donosi Mendelsonowi: "Zapisałem tylko pięciu
facetów, i to mało obeznanych ze sprawą. Przez nich poznałem do tego czasu 25,
więc jest tylko trzydziestu. Mało. Więc nabieram coraz więcej praktyki w
działalności. Pomiędzy robotnikami zorganizowanymi jest czterech zdolniejszych,
jednak sami nie mogą jeszcze prowadzić roboty. Chciałbym, ażeby każdy z
wstępujących do walki miał
zupełną świadomość swej broni i żeby wiedział, jak nią działać . Co
do mnie, jestem zupełnie bezpieczny. Gdzie mieszkam, można się dowiedzieć tylko
Koszyki nr 36, mieszk. 30, zapytać Teofila" 71.
W liście tym Kasprzak podaje adresy do szyfrowanej korespondencji. Kasprzak
prowadził większą część niełatwej korespondencji partyjnej. Był znakomitym
konspiratorem i tylko nieliczni spośród "proletariatczyków" znali jego
prawdziwe nazwisko. Znano go pod pseudonimem "Macieja", "Długiego", "Teofila",
"Teofila Olszewskiego", "Filipa Morawskiego", "Teodora". O talentach
konspiracyjnych Kasprzaka najlepiej świadczy fakt, że ocalał on w czasie
aresztów w 1888 r. i jako jedyny z "proletariatczyków" w kraju utrzymał się
przez cztery lata w kie-- rownictwie partii, wyrywając się niejednokrotnie,
dzięki swej sile fizycznej, dosłownie z rąk żandarmów. Barwnie opisał swoje
pierwsze spotkanie ze słynnym już podówczas Kasprzakiem - Julian Marchlewski72.
O stałych kontaktach Kasprzaka z Mendelsonem i Jankowską świadczą listy i bardzo
liczne adresy mieszkań i podpunktów Kasprzaka, które odnajdujemy w ich
papierach73. Podpunkty, na które przekazywano "bibułę" i listy dla Kasprzaka,
istniały nie tylko w Warszawie, ale również we Lwowie, Poznaniu, Krakowie,
Wiedniu i Nowym Sączu.
Mendelson prowadził też korespondencję z Kulczyckim. W notatniku jego znajdują
się również adresy Kassjusza, Sikorskiego i Kulczyckiego. Spośród skopiowanych
przez żandarmerię listów do Mendelsona i Jan-kowskiej autorstwo minimum 15
należy przypisać "proletariatczykom" z 1888 r.
Powstaje więc pytanie, jaką rolę odegrała grupa "Przedświtu" i "Walki " Klas" w
utworzeniu i działalności II Proletariatu.
Przede wszystkim jej znajomość sytuacji w Królestwie Polskim była
powierzchowna. Wspomniał o tym w swoim raporcie z 29 V 1887 naczelnik paryskiej agentury policji carskiej - Raczkowski: " polska
grupa "Walki Klas" narzeka w ostatnich czasach na niepomyślny bieg
swoich spraw w Rosji, podczas gdy w Poznaniu układają się one nadal
świetnie " 74. To spostrzeżenie Raczkowskiego jest słuszne; do r. 1888
emigranci kierowali swoją uwagą na zabór pruski, z którym było łatwiej
utrzymywać kontakt.
Pod koniec 1887 r. Mendelson, JankowSka i Dębski przyjechali do Rosji,
odwiedzając Wilno, Rygę, Kijów i Petersburg. Prawdopodobnie byli i w Warszawie.
W każdym razie odwiedził ją Dębski, który rozpowszechniał tu broszurę o
ostatnich rozporządzeniach carskiego ministra oświaty Delianowa73. Wyprawa
przeszła pomyślnie, jedynie Dębski został zatrzymany na granicy austriackiej,
ale zdołał wydostać się z rąk policji carskiej.
Jakież były rezultaty tej krótkotrwałej wyprawy?
Ograniczyły się one w zasadzie do zorganizowania sieci kolportażu literatury
rewolucyjnej. W latach 1888-1890 wysyłano ,,bibułę" do Wilna, Rygi i Królewca na
adresy zanotowane najprawdopodobniej przez Mendelsona podczas jego podróży w
1887 r. W ciągu swego krótkotrwałego pobytu w Cesarstwie emigranci nie
skorygowali swoich błędnych poglądów na sytuację w kraju, a szczególnie oceny
środowiska robotniczego i wskutek tego coraz bardziej uwidaczniały się różnice
pomiędzy nimi i grupami krajowymi. Emigranci nie uczestniczyli bezpośrednio w
utworzeniu II Proletariatu 76.
Powstanie II Proletariatu łączy się z nazwiskami Kasprzaka, organizatora tajnych
kółek robotniczych, i Kulczyckiego, mającego rozległe powiązania wśród
postępowej młodzieży warszawskiej. Poznali się oni w początkach 1888 r. w
mieszkaniu Sikorskiego. Od pierwszej chwili rozgorzała między nimi rywalizacja,
która odbiła się ujemnie na rozwoju nowo powstałej organizacji77.
Zasługą Kasprzaka było zorganizowanie Warszawskiego Komitetu Robotniczego. Jak
wynika z akt policji carskiej, w skład jego wchodzili: Adam Dąbrowski, Władysław
Anielewski, Kassjusz i Napoleon Zel-cer78. Pracą Komitetu kierował Kasprzak79.
Dąbrowski utrzymywał szerokie stosunki z robotnikami warszawskimi, Anielewski i
Zelcer byli utalentowanymi agitatorami, Kassjusz łącznikiem między inteligencją
i robotnikami. Warszawski Komitet Robotniczy powstał najprawdopodobniej w
lutym-marcu 1888 r. Nieco wcześniej wstąpili do partii bracia Zelcerowie,
Dąbrowski i Anielewski 80.
W tym samym czasie Kulczycki rozpoczął rozmowy ze swoimi kolegami na temat
utworzenia organizacji podziemnej. Wśród "kronenberczyków" nie było
jednomyślności w tej sprawie. Niektórzy spośród nich, hołdując legalnym lub
półlegalnym formom walki, sprzeciwiali się wstąpieniu do organizacji podziemnej.
Zdanie ich, wyolbrzymiając pewne momenty, wyraził Szczepański, który pisał
później w swym liście: "Czy "Proletariat" budził w nas entuzjazm? Nie entuzjazm,
a krytycyzm. Jest to taka okoliczność, na którą nie mogę położyć dość silnego
nacisku, gdyż nic tak niezbicie nie może dowieść, iż "Proletariat" ze
społeczeństwem nie łączyło nic, nic i nic" 81. Pewne opory w łonie "kronenberczyków"
zostały jednak przezwyciężone, a Szczepański wykorzystując swoją sytuację agenta
handlowego, która pozwalała mu na swobodne podróżowanie, oddał niemałe usługi
organizacji i należał do czynnych "proletariatczyków".
W lutym, jak informuje nas Kulczycki, odbyło się spotkanie inteligencji (około 20-30 osób), na którym omówiono sprawę utworzenia
"Proletariatu"82. W rezultacie znaczna grupa osób spośród obecnych,
głównie "kronenberczyków", włączyła się do pracy powstającej organizacji.
Z przytoczonych" powyżej faktów wynika, że II Proletariat powstał w lutym-marcu
1888 r. Terenem jego działalności w ciągu wielu miesięcy była prawie wyłącznie
Warszawa.
Czy nowo powstała organizacja była związana genetycznie z I Proletariatem? Więź
ta była raczej luźna, aczkolwiek istniała.
W latach 1886-1887, jak wspominał A. Warski: "Na zebraniach kółek
zjawiał się od czasu do czasu ktoś z pozostałych na wolności członków
partii "Proletariat", wygłaszał referat lub po prostu opowiadał cokolwiek z historii ruchu rewolucyjnego na Zachodzie albo w Rosji, rozpoczynał kurs socjalizmu, zawsze jednak sprowadzała się ta praca do jednej
lub dwóch lekcji, prelegent szybko znikał za wrotami X Pawilonu Warszawskiej Cytadeli, albo też wymykał się za granicę ¦" 83. Tak np.
pod wpływem znajdującego się na wolności Zygmunta Herynga pozostawali J,
Marchlewski, L. Kulczycki, S. Kassjusz, L. Toeplitz84. Działalność społeczna
Herynga była jednak ograniczona, albowiem policja bacznie go obserwowała85. Nie
tylko wykłady organizowane czasami przez "proletariatczyków", czy też
posługiwanie się nielicznymi z ocalałych publikacji świadczyły o łączności z I
Proletariatem. Sta-rym "proletariatczykiem" był Adam Dąbrowski. Znał on
osobiście Waryńskiego, Witolda Piekarskiego, Biesiadowskiego. W krakowskim kółku
Waryńskiego pełnił funkcję bibliotekarza. Wraz z innymi został uniewinniony w
słynnym procesie 1880 r.
Dąbrowski, przebywając na emigracji, występował razem z Plechanowem i Żukowskim
na pogrzebie Diksztajna. Jako jeden z najbardziej doświadczonych członków II
Proletariatu, związany z polskim ruchem robotniczym niemal od chwili jego
narodzin, nalegał szczególnie na
przygotowanie obchodu w związku z dziesięcioleciem "pierwszych aresztów
socjalistycznych w Warszawie" 86. Dąbrowski pozostawał w kontakcie z Julianem
Marchlewskim. Zapoznał się z nim na przystani łódek Terleckiego w Warszawie w
1886 r. Przez pewien czas mieszkali nawet razem. Łączność ich nie zerwała się w
latach następnych, o czym świadczy otrzymany przez Marchlewskiego w 1891 r. list
od Dąbrowskiego i broszura "Dzień roboczy" 87.
Żandarmi w czasie procesu grupy 1888 r. ustalili, że Marchlewski brał
udział jesienią 1887 r. w " urządzonym przez Dąbrowskiego w jego
mieszkaniu zebraniu robotników, którzy mieli za zadanie rozpatrzyć sprawę
zorganizowania w Warszawie klubu' rzemieślniczego. Wystąpił na tym zebraniu z
przemówieniem, w którym krytykował robotników za brak solidarności i wzywał do
niej, udowadniając, że tylko wspólnymi siłami robotnicy mogą z powodzeniem
wystąpić przeciwko fabrykantom" 88. Żandarmi usiłowali odnaleźć Marchlewskiego i
pociągnąć go do odpowiedzialności na równi z innymi "proletariatczykami" z 1888
r.,
m. in. dlatego, że Marchlewski ,, który zapoznał się z Ludwikiem
Kulczyckim i Kazimierzem Szczepańskim, skontaktował ich następnie u siebie w
domu z Adamem Dąbrowskim" 89. Dodajmy do tego jeszcze, że Szczepański przez
pewien czas odnajmował pokój u Marchlewskich, w którym urządzał zebrania
"proletariatczyków". Marchlewski mimo coraz bardziej krytycznego stosunku do ich
działalności, współpracował z grupą 1888 r. i pomógł jej w uzyskaniu szerszych
kontaktów ze środowiskiem robotniczym.
Związana z nią była również Róża Luksemburg. Wspominają o tym Warski90,
Bobiński91, Kulczycki92. Michałkowski, członek II Proletariatu, po powrocie z
emigracji zeznał w 1892 r., że Róża Luksemburg,
,, w Warszawie należała do kółka Szczepańskiego, Naziembło i innych.
Należy do polskiej socjaldemokracji..."93 Na początku 1889 r. Róża Luksemburg
wyjechała przy pomocy Kasprzaka za granicę.
Do osób związanych bądź to wcześniejszą działalnością, bądź też tradycjami z
ruchem rewolucyjnym należeli: bracia Zelcerowie, Ąnielewski, Bolesław Handelsman.
Biorąc pod uwagę silne w masach robotniczych tradycje "Proletariatu", nowo
powstała organizacja przyjęła jego nazwę, zmieniając tylko przymiotnik
"międzynarodowa" na "polska partia socjalno-rewolucyjna". Był to znamienny
symbol zmian, jakie zachodziły w poglądach rewolucjonistów.
Nowo powstała partia nie miała wyraźnej struktury organizacyjnej. Przyczyną tego
była swoista "dwuwładza". II Proletariat powstał na
bazie z jednej strony kółek samokształcenia związanych z inteligentami, z
drugiej zaś tajnych kółek utworzonych przez Kasprzaka. Na czele jednego z nich
stał Napoleon Zelcer94. Archiwalia świadczą o tym, że kółka samokształcenia
coraz bardziej podporządkowywały się Komitetowi Robotniczemu, jego członkowie
zbierali składki, rozprowadzali literaturę, organizowali zebrania. Wielu jednak
słuchaczy kółek samokształceniowych nie uważało się za członków partii95.
Trudno wyjaśnić do końca rolę Warszawskiego Komitetu Robotniczego, w którym
znajdował się tylko jeden inteligent - Kassjusz. Grupa najaktywniejszych
inteligentów, a więc: Kulczycki, Studnicki, Szczepański, Naziembło, tworzyła
faktycznie ciało równorzędne. Rozbieżności pomiędzy przywódcami obu grup
zaostrzyły się jeszcze bardziej z chwilą, kiedy Kulczycki, po zawarciu w
sierpniu 1888 r. w Paryżu umowy z emigrantami o utworzeniu Centralizacji, stał
się jej emisariuszem krajowym.
W skład Centralizacji weszli Mendelson, Dębski i Jankowska.
Oto teksty tego ciekawego i nie znanego dokumentu, jakim jest Statut
Centralizacji II Proletariatu 96:
"Przedstawicielem Polskiej Partii Socjalno-Rewolucyjnej zarówno na wewnątrz, jak
i na zewnątrz jest Centralizacja złożona z 3-5 osób.
I. C en tr aliz a c j a:
a) Rozumie w duchu uchwał i rezolucji zjazdów partyjnych całą działalność partii i oddzielnych jej organów.
b) Jest najwyższym organem partii, którego rezolucje i uchwały są
obowiązujące dla wszystkich części składowych lub oddzielnych człon
ków organizacji.
Uwaga. Prawo kontroli nad uchwałami Centralizacji oraz prawo zmieniania lub
znoszenia takowych należy wyłącznie do zjazdu; aż do uchwały zjazdu decyzje
Centralizacji zachowują swą moc obowiązującą.
c) Organizuje Komitety Centralne, bądź dla zaboru całego, bądź też
dla oddzielnych większych (organów) okręgów.
d) Zwołuje zjazdy partyjne.
e) Kieruje wydawnictwami partyjnymi, mianuje redakcje i ustanawia
dla takowych odpowiednie regulaminy organizacyjne stosownie do warunków.
f) Rozstrzyga wszystkie kwestie sporne co do kompetencji oddzielnych organów
partyjnych.
g) Mianuje ajentów Centralizacji. h) Rozporządza centralną kasą
partii.
h) W miarę potrzeby może organizować specjalne komitety ze specjalną misją; w tym celu Centralizacja sama decyduje, na ile konieczną dla
niej rzeczą jest porozumienie się z odpowiednimi Komitetami Centralnymi.
j) Może wydalać z partii, usunąć od czynności lub zawieszać w takowych zarówno
oddzielnych członków, jak i komitety całe.
II. Ajenci Centralizacji
są mianowani przez Centralizację z misją stałą lub czasową, z mandatem mniej lub
więcej obszernym, stosownie do warunków, potrzeb partii i zdolności ajentów.
Ajenci Centralizacji mogą zatem być w hierarchii organizacyjnej bądź na równi
lub ponad Komitetami Centralnymi - i w takim razie te ostatnie są organizacyjnie
związane przez udzielony przez Centralizację mandat - bądź z poleceniem
podporządkowania też pod rozporządzenie Komitetów Centralnych..." 97
Cały statut nosi na sobie wyraźne znamię stylu Mendelsona. Prawie z każdego
paragrafu wyziera jego niepowstrzymane dążenie ku dyktaturze. Zgodnie ze
statutem Centralizacja winna się podporządkować tylko zjazdowi partyjnemu,
którego zwołanie, jak widać na przykładzie Zjazdu Sztokholmskiego (o czym
dalej), było rzeczą nader trudną.
Faktycznie raz wybrana Centralizacja mogła się stać wszechmocnym organem,
ponieważ, jak głosił statut, zjazdy miały być zwoływane zależnie od jej decyzji.
Aby uzależnić od siebie ruch krajowy, Mendelson obdarzał nieograniczoną władzą
swoich emisariuszy (ajentów Centralizacji), których stawiał ponad wszelkimi
komitetami miejscowymi. Faktycznie na prawach emisariusza znajdował się
Kasprzak, a później prawdopodobnie Kulczycki.
Kasprzak podporządkował się Centralizacji rozumiejąc potrzebę dyscypliny
partyjnej. O jego krytycznym stosunku do działalności emigrantów świadczy list z
23 czerwca 1889 r. wysłany z Nowego Sącza, w którym pisze m. in.:
,, macie teraz dosyć roboty, ale według mnie ważniejsze jest
dla nas wyszukiwanie zdolnych jednostek i zawiązywanie z nimi stosunków, jak
kongresy, komitety i tego rodzaju diabły, bo mamy najlepszy dowód, że to jest
blaga, jak nie będzie jednostki, która energicznie będzie trzymała wszystkich za
czupryny w takim lub innym zarządzie, to sprawa zawsze będzie zasypiała" 98. Tą
jednostką, która organizowała ruch krajowy, był Kasprzak, natomiast emigranci z
Mendelsonem na czele reprezentowali "Proletariat" na zewnątrz: na różnych
kongresach i komitetach.
Z listów Kasprzaka przebija stała troska o ukształtowanie się stosunkowo licznej
i zwartej organizacji.
Jak przedstawiała się sprawa liczebności nowo utworzonej partii? Do
odpowiedzialności sądowej w związku z procesem grupy 1888 r. pociągnięto 46
osób. Za wyjątkiem kilku przypadkowo aresztowanych, większość była związana z
działalnością II Proletariatu. Na podstawie akt procesu można z całą pewnością
ustalić, że 20-25 osób brało aktywny udział w działalności partii. (Wśród
oskarżonych w procesie grupy 1888 r. było dziesięciu inteligentów i dwudziestu
kilku robotników i rzemieślników). Do tego dodać należy znaczną grupę osób
pozostałych na wolności, a więc przede wszystkim robotników zgrupowanych wokół
Kasprzaka, osoby wspomniane w aktach żandarmerii, które uniknęły aresztowania,
Hulanickiego, Kiersza i paru innych inteligentów ". Stąd też możemy stwierdzić że członków II Proletariatu i osób z nimi współdziałających było w
Warszawie w 1888 r. około 60-75. Robotników-słuchaczy wykładów
"proletariatczyków" oraz osób, wśród których krążyła rozprowadzana przez nich
literatura, było znacznie więcej. Kulczycki mówi o kilkuset słuchaczach, którzy
przewinęli się w czasie dwuletnich zajęć 10°. Proletariatczycy" działali pod
pseudonimami: Kulczycki był znany jako "Wojdyło", Kassjusz jako "C", Napoleon
Zelcer - "Napek" - i "Tkacz", Michał Godziszewski - "Nr 5" lub "Duży", Rodowicz
- "Nr 3", Bolesław Handelsman - "Mały".
Jednak niewielu "proletariatczyków" przestrzegało zasady konspiracji, co
tłumaczyć można brakiem doświadczenia oraz ich młodym wiekiem.
Byli to przeważnie ludzie 20-24-letni. Do najstarszych członków organizacji
należeli: Adam Dąbrowski (ur. 1854), Aleksander Walicki (1856), Miehałkowski
(1859), Franciszek Kowalewski (1860), Szczepański (1863).
Mimo młodego wieku i braku doświadczenia "proletariatczycy" zdziałali jednak
niemało, aby zorganizować ruch robotniczy.
DZIAŁALNOŚĆ "PROLETARIATCZYKÓW" w 1888 r.
Działalność "proletariatczyków" w roku 1888 ograniczała się prawie wyłącznie do
agitacji politycznej. Jak i w roku ubiegłym wiele wysiłku włożono w wykłady dla
robotników. Odbywały się one w kilkunastu punktach miasta101. Grupa liczyła
przeciętnie 7-10 osób. Największa ilość słuchaczy zbierała się na wykładach
Kulczyckiego i Studnickiego ".Głównym lektorem II Proletariatu był Kulczycki, który tylko w mieszkaniach
Nowakowskiego i Sikorskiego wygłosił około 15 pogadanek z historii Polski,
"dając krótki obraz jej walk klasowych" 103. W czasie pobytu Kulczyckiego za
granicą zastępował go Wyleżyński.
Treść zajęć w porównaniu z 1887 r. uległa znacznej zmianie. Nabrała ona
charakteru bardziej rewolucyjnego. Wprowadzono nowe przedmioty: socjologię,
prawo państwowe, historię ruchu socjalistycznego w Rosji i" na Zachodzie.
Szczególną popularnością cieszyła się ta ostatnia wykładana przez Kassjusza i
Studnickiego. Do ulubionych tematów należała rewolucja 1848 r., Komuna Paryska.
Studiowano Marksa i Lassalle'a. Poza tym Studnicki nadal wykładał w kółkach
robotniczych ekonomię polityczną, "zajmując stanowisko najzaciętszej walki klas,
akcentując z całym naciskiem, że nadszedł już czas, aby robotnicy żądanie "prawo
do pracy" izamienili żądaniem "prawo na kapitał*" 104. Zajęcia z ekonomii
prowadzili także Adam Dąbrowski, Kassjusz i Szczepański.
Słuchacze kółek wyrabiali się na świadomych robotników. Jeden z nich, młodziutki
Napoleon Zelcer, zaczął w 1888 r. sam prowadzić zajęcia z ekonomii politycznej
zaznajamiając równocześnie robotników z tajną literaturą rewolucyjną.
W 1888 r. samodzielną agitacją zajmował się wspomniany wyżej robotnik
Michałkowski. Znaleziono przy nim teksty przemówień do towarzyszy. Treść ich wskazuje na to, że ich źródłem były
prawdopodobnie litografowane wykłady Studnickiego z ekonomii politycznej 105.
Poza wspomnianą już broszurą Kulczyckiego i "Ekonomią polityczną" Studnickiego,
starając się zaspokoić głód literatury, wydano "O podziale bogactw" Kautskiego
oraz "O anarchizmie" Kulczyckiego. Paru rękopisów zabranych przez żandarmerię
nie zdołano wydać. Należą do nich: "Środek przeciwko kapitalizmowi" napisany
przez Kulczyckiego oraz broszura o Irlandii przygotowana widocznie do
litografowania106.
W broszurze "Środek przeciwko kapitalizmowi" podkreślano, że jedynym sposobem
przygotowania klasy robotniczej do walki o swoje prawa jest długotrwała i
systematyczna agitacja. "Proletariatczycy" jednakże nie zajmowali się nią
konsekwentnie i rzadko prowadzili agitację bezpośrednio w fabrykach. Do wyjątków
pod tym względem należał Adam Dąbrowski, pracujący w fabryce Sułkowskiego.
"Otwarcie potępiał on istniejący ustrój ekonomiczny i państwowy i wzywał
robotników do walki przeciwko niemu dla polepszenia swego bytu" 107. Dąbrowski
przynosił ze sobą do fabryk! "Przedświt", książki i broszury rewolucyjne i
czytał je robotnikom.
Pracą agitacyjną zajmował się również Anielewski. Świadek Suligow-ski zeznał w
czasie procesu, że przy budowie kościoła na Pradze zetknął się z Anielewskim,
który kilkakrotnie zapraszał go do siebie na zebrania. Pewnego razu w niedzielę
Suligowski zastał tam 10-12 ludzi. Napoleon Zelcer i Anielewski czytali im na
głos gazetę "Przedświt". Następnie prowadzono dyskusję, w czasie której była
mowa o zamachach na generałów Hurko i Broka. Po zebraniu Anielewski jak
zazwyczaj rozdawał obecnym książki i broszury108. Zebrania odbywały się bardzo
często, tak np. tylko między 10 a 21 czerwca były cztery. Kierowali nimi
członkowie Warszawskiego Komitetu-Robotniczego: Zelcer, Anielewski i Dąbrowski
109.
U Dąbrowskiego " mniej więcej dwa razy w tygodniu odbywały
się "sejmy", w których uczestniczyli m. in. Władysław Anielewski, Stanisław
Kassjusz, Wincenty Sikorski, Maciej i Kulczycki. Rozważano tu, jakie-wydawnictwa
socjalno-^rewolucyjne najbardziej nadają się do skutecznej propagandy wśród
robotników" no. Na zebraniach tych omawiano też sprawy organizacyjne (drukarnia,
kasa partyjna).
Zbierano się często w szynku Stawskiego na rogu Elektoralnej i Białej,
gdzie agitację wśród robotników prowadzili Władysław Anielewski i Adam
Dąbrowski. Temu ostatniemu dzielnie sekundował Michał Godziszewski, mający
rozgałęzione stosunki wśród robotników. Drugim takim punktem zbornym była
kawiarnia Kuczyńskiego na ulicy Piwnej. Bywali tu Napoleon Zelcer, Treliński,
Bajkowski i Handelsman JU.
Niesłuszne były wnioski policji carskiej, która twierdziła, że inteligenci
otrzymywali gotowe kółka od Komitetu Robotniczego i zajmowali się tylko
wygłaszaniem pogadanek. Nawet Wyleżyński, nie mówiąc już o Kulczyckim, Studnickim czy też członku Komitetu Robotniczego -Kassjuszu, zbierał składki i rozdawał literaturę robotnikom112. Prawdą
jest natomiast to, że inteligenci zbierali się czasami oddzielnie.
Na jednym z zebrań postanowiono upamiętnić dziesięciolecie aresztu pierwszych
działaczy robotniczych w Warszawie. Kassjusz podjął się wygłosić referat o ruchu
rewolucyjnym w Rosji, Studnicki - porównać historię polskiego i
zachodnioeuropejskiego ruchu socjalistycznego. Wystąpić miał Kulczycki i kilku
innych działaczy. Planów tych nie urzeczywistniono, ponieważ uroczystości były
wyznaczone na listopad 1888 r.. a już w październiku zaczęły się areszty
"proletariatczyków" 113.
Pogadanki i zebrania sprzyjały krystalizowaniu się organizacyjnemu i ideologicznemu II Proletariatu. Ożywiły się one bardzo z chwilą
pojawienia się w Warszawie większych ilości literatury rewolucyjnej.
W pierwszym transporcie, przywiezionym przez Kulczyckiego, znajdowały się roczniki "Przedświtu", "Walki Klas" oraz "Równości", "Początki
cywilizacji" Engelsa, "Wojna domowa we Francji" Marksa, "Religia
kapitału" Lafargue'a, "Kto z czego żyje?" Młota, "O wytwarzaniu
bogactw" Schramma i szereg innych broszur 114.
Ten pierwszy duży transport staje się początkiem długoletniego i stosunkowo
regularnego kolportażu wydawnictw rewolucyjnych przez "proletariatczyków", i to
nie tylko na terenie Królestwa Polskiego, ale całego Cesarstwa Rosyjskiego.
Literatura rewolucyjna była wysyłana wspólnie przez emigrantów polskich i
rosyjskich ze Szwajcarii i Francji, gdzie ją przeważnie drukowano. Wskazówek
bezpośrednich udzielali Mendelson, Jankowska i ściślej od nich powiązany z
ruchem .rosyjskim Dębski. Realizowała je specjalna grupa zajmująca się
kolportażem. Skład jej ulegał częstym zmianom. W omawianym przez nas okresie
należeli do niej m. in. Sapożnikow, Barbara Burbo i Andrzej Maurizio 115.
Barbara Burbo, Polka z Wilna, była studentką Uniwersytetu w Zurichu.
Pozostawała ona w kontakcie ze swoimi ziomkami: Samuelem Rabinowiczem,
emisariuszem Mendełsona, i Kajetanem Dobkiewiczem, działającym w rosyjskich
kołach rewolucyjnych. Burbo w latach 1887-1888 dwukrotnie przyjeżdżała do Wilna,
nawiązując widocznie kontakty dla przesyłania "bibuły".
Rabinowicz, który w styczniu 1888 r. wyjechał z pakami książek do Rosji, miał
już adresy osób, do których mógł się zwrócić o pomoc. O swoich poczynaniach
informował on dokładnie Mendełsona. W liście z Bazylei z 5 stycznia Rabinowicz
donosi Mendelsonowi, że lada chwila powinien otrzymać ostatnie 23 paczki z
książkami, po czym opuści Szwajcarię116. Przejście przez granicę
rosyjsko-niemiecką ułatwił mu doktor Julian Aleksa, z pomocy którego
niejednokrotnie korzystali rewolucjoniści117.
Rabinowicz szczęśliwie dotarł do Wilna. Po pewnym czasie został wyśledzony przez
policję carską i aresztowany w Kownie. Powiadomił o tym Mendełsona w liście z 29
lipca działacz ukrywający się pod pseudonimem "Bazil"118.
Rozprowadzanie literatury rewolucyjnej trwało nadal. Niemałą rolę -odegrał w tej
pracy mieszkający w Wilnie Leon Jogiches-Tyszka, ps. "Łowka" i "Andrzej"119.
O spotkaniu się z Jogichesem-Tyszką informuje nas Kulczycki, który w sierpniu
1886'r. dostał od niego fałszywy paszport, aby móc pojechać na zjazd do
Sztokholmu.
O Tyszce dowiadujemy się również z listu wysłanego z Wilna do Mendełsona. Autor
jego pisał, że jedzie do Rygi. W-Wilnie spotkał się . z "Lowką". "Lowka
wypytywał się o naszą organizację i był z nas bardzo niezadowolony" 120.
Kulczycki, który mógł być autorem przytoczonego wyżej listu, pojechał z Wilna do
Rygi, ale nie dotarł na Zjazd Sztokholmski.
Sieć wiązana przez polskich rewolucjonistów ciągnęła się dalej ku Rydze, gdzie
znajdowała się liczna grupa żołnierzy, studentów i robotników współdziałających
z "Proletariatem". Mroczny hali Politechniki Ryskiej, skąpo przepuszczający
światło przez kolorowe witraże, był punktem spotkań miejscowych działaczy. W
papierach Mendełsona odnajdujemy kwity paczek wysłanych do Rygi z Paryża 6 lipca
1888 r.121 Żandarmi specjalnie przewieźli do Warszawy studenta Politechniki
Ryskiej A. Kremera i włączyli jego sprawę do akt oskarżenia grupy warszawskiej.
Nie zdołali jednak wyjaśnić jego roli122. W każdym razie możemy stwierdzić, że
Ryga już w 1888 r. odgrywała poważną rolę w kolportażu wydawnictw rewolucyjnych.
"Proletariatczycy" korzystali również w przewożeniu literatury rewolucyjnej z
pomocy niemieckich socjaldemokratów w Królewcu z poznańskich kontaktów
Kasprzaka.
Książki transportowano przez Lwów, Nowy Sącz, Kraków, Brody. Do granicy
dostarczał je krakowianin Maurizio, korzystając z udogodnień, jakie mu dawało
obywatelstwo szwajcarskie. Z 'Krakowa, wykorzystując tamtejsze stosunki,
wysyłano je najczęściej przez Ojców do Królestwa. Tak np. Ignacy Daszyński
wspomina, że pomagał Kulczyckiemu w przewożeniu bibuły trasą
Kraków-Zabierów-Ojców, skąd wysyłano je koleją 123.
Transporty Kulczyckiego i Rabinowicza zapoczątkowały nowy okres nasycania
Królestwa Polskiego, a częściowo również i Rosji, literaturą rewolucyjną.
Oto parę transportów, które udało się ustalić. W czerwcu do Szwajcarii pojechał
z szeregiem poleceń Szczepański. Zawiadomiono o tym w dwóch listach emigrantów,
zaznaczając, że Szczepański dobrze zna organizację patriotyczną i może udzielić
o niej dokładnych informacji oraz że po powrocie pojedzie on do ważniejszych
miast Rosji124. W czasie swego pobytu za granicą Szczepański mieszkając u
Dębskiego pogłębił kontakty grupy warszawskiej z emigracją. Zapoznał się tam m.
in. z Zofią Poznańską (żoną wybitnie uzdolnionego publicysty Feliksa
Daszyńskiego, brata Ignacego) i studentem z Zurichu - Feliksem Wiśniewskim.
Wkrótce Wiśniewski próbował przewieźć do Królestwa transport literatury
rewolucyjnej, został jednak aresztowany na granicy125.
Szczepański po trzech tygodniach wrócił do kraju, odbierając na granicy
austriacko-rosyjskiej przygotowaną już dla niego "bibułę".
Latem 1888 r. Toeplitz dostarczył z Ojcowa trzy paki i kufer z wydawnictwami
rewolucyjnymi: "Walka Klas", "Z Pola Walki", "Kwartalnik Walki Klas", "Ojciec
Szymon" 126.
Wreszcie jesienią 1888 r. Antoni Zelcer odebrał na stacji Wolbrom walizkę z
rewolucyjną literaturą, przeważnie rosyjską. Transport ten zosipł z Warszawy
przekazany dalej. Z zeznań Sapożnikowa wynika, że . w roku 1888 wysłał on 15
walizek z "bibułą". Osoby, które zabierały walizki do Rosji, oddawały je po
przybyciu tym, których Dembom piśmiennie zawiadamiał o wydaniu wydawnictw
rewolucyjnych128. Szereg adresów podanych przez Dembo Kulczyckiemu znaleźli
żandarmi w czasie rewizji, dotyczyły one jednak podpunktów tylko częściowo
wykorzystanych przez "proletariatczyków" 129.
Literatura z Warszawy, Wilna i Rygi wędrowała w głąb Rosji. Przez kraje
nadbałtyckie i z Warszawy przez Brześć docierała ona do Petersburga i Kazania.
Były nawet plany wysunięte przez Polaków w Petersburgu, aby przewozić ją przez
Szwecję i Finlandię130. . Rewolucjoniści rosyjscy przyjeżdżali do Brześcia,
gdzie odbierali często literaturę rewolucyjną; wędrowała ona stamtąd do kółek
petersburskich, a następnie do grupy Łazarija Bogoraza, później zaś
Fiedo-siejewa 131.
W korespondencji "proletariatczyków" nie brak ustępów poświęconych rozsyłaniu
"bibuły" dla kółek rosyjskich. Oto np. autor jednego z listów
(ps. Jules Simon) pisze: " Rosjanie gwałtem domagają się nowinek,
należy kuć żelazo, póki gorące, jeśli jest możność dostarczenia now[ych]
wydawnictw ros., to nie namyślajcie się, przysyłajcie'spieszniej " 132.
Z drugiego listu z 13 stycznia 1889 r. dowiadujemy się: "Rosjanie proszą, czy
nie możecie im'przysłać odpowiedni podarunek. Wszystkie koszta biorą na własny
rachunek. W razie zgody napiszcie, wiele muszą przysłać. Lowka prosi o
przysłanie mu adresu: klucz, co miał, to zgubił i nie wie, jak się odezwać" 133.
Autorem tego listu był Kasprzak, co świadczy o tym, że utrzymywał bezpośrednio
stosunki z Rosjanami, był też w kontakcie z Tyszką.
Literaturę dla grupy warszawskiej odbierał zazwyczaj członek Warszawskiego Komitetu Robotniczego - Kassjusz. Kulczycki, który nie
o wszystkich transportach mógł być poinformowany, mówi, że było
ich w 1888 r. pięć-sześć134. W rezultacie, jak wspomina Sikorski, znajdowało się "bibuły" " na nasze potrzeby wówczas aż zanadto" 135.
Fakt ten zdaje się potwierdzać duża ilość nie rozprowadzonej literatury,
znalezionej w czasie aresztów u "proletariatczyków", np. w sumie ponad sto
egzemplarzy "Przedświtu", przede wszystkim z ostatnich lat, u Antoniego Zelcera
- 70 egzemplarzy jakiejś broszury z serii "Na dziś", z hektografowanych
wydawnictw około 150 egzemplarzy polemicznej broszury Kulczyckiego. Poza tym
szereg prac Engelsa, Kautskiego, Liebknechta, Lassalle'a i in. Dużo było
literatury rosyjskiej, jak: artykufy Herceńa, odezwy Ławrowa, broszura "Stefan
Chałturyn - robotnik-rewolutcjonista", wydawnictwa rosyjskie: "Samouprawlenie",
"Obszczi-na", "Wiestnik Narodnoj Woli" 136.
"Proletariatczycy" pomagali również w wydawaniu broszur rosyjskich za granicą:
Kasprzak dostał list z Genewy z 13 listopada 1889 r., w którym proszono o
przysłanie rosyjskich czcionek 137. Rosjanie z Warszawy Utrzymywali bezpośredni
kontakt z zagraniczną grupą "Proletariatu". Wysłali oni 1 sierpnia 1888 r.
szyfrowany list do Mendelsona 138. O działalności zagranicznej grupy "Proletariatu" wiedziano
także w Petersburgu. Dowodem tego jest m. in. list z 6 sierpnia 1888 r.
skierowany do Mendelsona. Autor jego Ilia Szafranowicz, pracownik Zakładów
Putiłowskich, wyraża chęć udziału w pracach rewolucyjnych 139.
W Zakładach Putiłowskich organizator tajnego kółka Buraczewski korzystał z
"Walki Klas" i załączników do niej. Żandarmi donosili, że Buraczewski rozdawał
robotnikom literaturę rewolucyjną w języku polskim i rosyjskim i radził im
założyć kasę wzajemnej pomocy.
Wiele z wydawnictw II Proletariatu sprzyjało rozwojowi świadomości robotników
rosyjskich.
Polacy, studenci uczelni petersburskich i moskiewskich, wwozili z Królestwa
Polskiego do Rosji "bibułę" wydawaną przez "Proletariat". Wśród młodzieży
rosyjskiej dużą popularnością cieszyły się prace polskich legalnych marksistów.
W rozpowszechnianiu ich pomagało wydatnie jedno z polskich kółek w Moskwie,
którego członkiem był znany później działacz socjaldemokracji rosyjskiej, Wacław
Worowski 140.
Jak wspominał później Ludwik Krzywicki, polska publicystyka socjalistyczna " w końcu lat osiemdziesiątych i w początkach dziewięćdziesiątych osiąga taki wpływ, iż w uniwersytetach rosyjskich bliżej
położonych kółka młodzieży rosyjskiej uczą się po polsku, ażeby w okresie
ówczesnej reakcji politycznej, najcięższej, jaką Rosja przechodziła w drugiej połowie wieku XIX, czerpać z publicystyki polskiej wykształcenie
teoretyczne" 141.
Reasumując możemy stwierdzić, że w 1888 r. przy pomocy Polaków przewieziono do
Rosji i rozkolportowano literaturę rewolucyjną w setkach egzemplarzy.
Związki "proletariatczyków" z rosyjskim ruchem rewolucyjnym nie ograniczały się
do wspólnego kolportażu literatury podziemnej.
II Proletariat pod koniec 1888 r. nawiązał kontakt z rosyjskimi
oficerami-artylerzystami w Królestwie Polskim. -Napoleon Zelcer brał udział w
zebraniu, na którym Anielewski, Dąbrowski i inni "proletariatczycy" debatowali
nad tłumaczeniem jakiejś polskiej broszury dla dwóch oficerów rosyjskich. Na
innym znów zebraniu mówiono o konieczności wydania broszurowego w języku polskim
i rosyjskim artykułu z "Narodnoj Woli", poświęconego roli wojskowych w
działalności rewolucyjnej 142. Oficerowie powiązani z grupą warszawską, dalecy
wprawdzie od socjalizmu, byli autorami "Projektu socjalnej propagandy wśród
wojskowych". Projekt ten był prawie w całości wydrukowany w "Walce Klas" z 1889
r.143
O internacjonalizmie "proletariatczyków" świadczy fakt, że " kwestia organizacyjnego połączenia się z partiami rosyjskimi była popularną
w owej grupie " 144. Elementem łączącym polskich i rosyjskich rewolucjonistów, ludzi często o różnych poglądach, były wspólne warunki imperium
Romanowych, wspólny wróg - despotyzm carski.
Poza propagandą w armii II Proletariat zwracał także uwagę na pracę wśród
młodzieży szkolnej, którą bardziej rozwinął w latach następnych. Do Genewy
prawdopodobnie wysłano projekty odezwy do gimnazjalistów z prośbą o wydrukowanie
145.
Rozpatrzyliśmy parę aspektów działalności nowo powstałej organizacji. Wbrew
ustalonej opinii trudno zaliczyć do nich terror, albowiem był on prawie
wyłącznie przedmiotem rozważań.
Znaczna część "proletariatczyków" uważała terror za środek w walce o konstytucję, o swobody demokratyczne. A więc zmieniła się jego
funkcja. Słuszne jest stwierdzenie Kulczyckiego, że o ile I Proletariat
wierzył w możliwość pochwycenia władzy w Rosji przez rewolucjonistów,
to " II Proletariat (mamy tu na myśli specjalnie działaczy krajowych)
sądził, że w bliższej przyszłości zdobyć tylko można ogólnorosyjską konstytucję
z autonomią dla poszczególnych części państwa, a więc i dla Polski"-W
sprawie taktyki terrorystycznej w łonie grupy 1888 r. istniały zasadnicze
rozbieżności. Jej najgorętszym zwolennikiem był Kulczycki, który potwierdza to w swoich wspomnieniach, pisząc: " za
rzecz najważniejszą w owym czasie uważałem rozpoczęcie akcji terrory
stycznej, dla której umożliwienia byłem gotów iść daleko " 147.
Planowane były zamachy na warszawskiego generał-gubernatora Hurko i naczelnika Zarządu Warszawskiego Okręgu Żandarmerii generała Broka
oraz carskiego ministra oświaty Delianowa. Wyrok na tym ostatnim miał
wykonać Władysław Anielewski. Plan ten jednak spalił na panewce,
Delianow bowiem nie zawitał w czasie swego objazdu miast uniwersyteckich do Warszawy.
Z sympatią pisze o terrorze Sikorski stwierdzając, że " jakkolwiek
nic wtedy nie robiliśmy, przecie pomysłów nie brakło, nawet bardzo
rewolucyjnych. Był projekt Anielewskiego - wysadzenia w powietrze cerkwi
prawosławnej na placu Krasińskich. Projektem tym Anielewski zajmował się w swoim
kółku nawet dość szczegółowo, jednak z tego wszystkiego nic nie wyszło. Projekt
sam miał przeciwników, zresztą nie robiono z niego wielkiej tajemnicy" 148.
Swoje poglądy na terror wyraził w czasie./ śledztwa Napoleon Zelcer. Powiedział
on, że "uznaje terror za środek nie tylko dla obrony, lecz także dla
dezorganizacji istniejącego w Rosji ustroju państwowego" 149. Wydaje się, że
pozostali członkowie Komitetu Robotniczego - Dąbrowski i Kassjusz - nie
przydawali zbytniego znaczenia terrorowi, zwracając raczej uwagę na agitację
wśród robotników. Przeciwnikiem taktyki 'terrorystycznej był Kasprzak, który
udaremnił plany zamachu na Hurkę i Broka, przygotowywane przez Kulczyckiego,
powodując jego wyjazd za granicę.
Rozżalony Kulczycki pisał później, że Kasprzak " uznawał potrzebę terroru tylko w stosunku do szpiegów, policji i żandarmów" i "myślał
więcej o agitacji" 150. Kilku aktywniejszych robotników i inteligentów,
m. in. Szczepański, nie zachwycało się planami terrorystycznymi. W świetle archiwaliów poważne wątpliwości budzi też twierdzenie Kulczyckiego,
że Wacław Naziembło był zwolennikiem terroru 151. Terrorystyczna działalność tego ostatniego ograniczyła się do tego, że przepisał parę listów
z pogróżkami dostarczonych mu przez Kasprzaka. Następnie Kasprzak
postawił pod nimi pieczęć Warszawskiego Komitetu Robotniczego i wysłał
je do fabrykantów i majstrów znanych ze swego nieludzkiego obchodzenia
się z robotnikami. Do tego rodzaju listów oraz obicia paru adresatów
ograniczała się faktycznie terrorystyczna działalność w kraju w latach
1888-1889.
Większość "proletariatczyków" uznawała więc terror jako środek samoobrony
przeciwko władzom carskim oraz zgadzała się na tzw. "terror ekonomiczny",
którego przykłady przytoczyliśmy powyżej. Nie byli oni , na ogół zwolennikami
zakrojonych na szerszą skalę akcji terrorystycznych, do których parła zagranica.
Grupa zagraniczna wywierała nacisk na warszawiaków, wciągając ich np. do
przygotowania zamachu na cara Aleksandra III. W rozmowach z Kulczyckim Mendelson
i Jankowska zastanawiali się również nad celowością zamachu na w. ks.
Włodzimierza Aleksandrowicza. Emigranci brali w 1888 r. udział w spisku
francuskich blankistów, na czele których stał generał Eudes 152. Terrorystyczne
plany przecięła tragiczna w swoich następstwach próba z bombami pod Zurichem, w
czasie której zginął Dembo. Spowodowała ona aresztowanie i deportację wielu
rewolucjonistów i poważnie utrudniła działalność socjalistycznej emigracji w
Szwajcarii. Do terroryzmu emigrantów w całej rozciągłości odnoszą się słowa
Plechanowa o tym, że " wielkie wydarzenia dwakroć powtarzają się
w historii: po raz pierwszy okazują się tragedią, po raz drugi - farsą.
Historia francuskich jakobinów występuje przed nami jako monumentalna, wzbudzająca głębokie zainteresowanie tragedia. Historia zaś spiskowych planów najnowszych blankistów (rosyjskich i zagranicznych) mimo
bohaterstwa poszczególnych jednostek pozostaje farsą, której tragikomiczność zawiera się w tym, że osoby działające są całkowicie niezdolne
do zrozumienia sensu i charakteru nadciągającej rewolucji robotniczej" 153.
Oceniając działalność terrorystyczną "proletariatczyków" na podstawie
czynów, a nie słów, musimy stwierdzić, że nie zajmowała ona pozycji
pierwszoplanowej w pracy II Proletariatu. Jednakże poglądy terrorystyczne wielu z nich prowadziły w efekcie do negacji walki masowej,
a przede wszystkim takiej jej formy, jak walka ekonomiczna. Kulczycki
zastrzegając się, że II Proletariat nie zajmował się specjalnie agitacją
strajkową, pisze: " jednakże w ciągu roku 1888 odbyło się kilka
strejków pod jego kierunkiem" 154. Na ogół "proletariatczycy" nie doce- niali
zorganizowanych akcji strajkowych. Krańcowe stanowisko zajmował w tej sprawie Mendelson, który negując znaczenie strajków, dawał im miano "politycznego
dziecka" w historii ruchu robotniczego 155. Niesłuszność tego stanowiska
szczególnie jaskrawo występowała na tle wzmagających się wystąpień robotników w
Warszawie, Łodzi, Zagłębiu Dąbrowskim 156.
Rozbieżności pomiędzy "prołetariatczykami" co do znaczenia walki ekonomicznej
uwypukla ich stosunek do "kas wzajemnej pomocy". Twórcą tego rodzaju kasy był
Szczepański. Założeniem jej była pomoc w wypadku - aresztów lub starć z
fabrykantami. Wniosek o utworzenie "kasy wzajemnej pomocy" postawił Szczepański
na jednym z zebrań latem 1888 r. Robotnicy poparli go i zaczęli wpłacać po 15
kopiejek tygodniowo. Jesienią kasę rozwiązano, a pieniądze, które pozostały (ok.
10 rubli), przeznaczono na kupno wydawnictw rewolucyjnych. Szczepański prowadził
specjalną księgę "kasy wzajemnej pomocy", którą zniszczył jeszcze przed
aresztowaniem 157.
Grupa 1888 r. miała również swoją kasę partyjną. Kierował nią Kassjusz158.
Składki zbierali m. in. Michałowski, Bielski, Toeplitz. Od niektórych robotników
pobierano także pieniądze za korzystanie z wydawnictw rewolucyjnych. Np. Adam
Dąbrowski odliczał z każdej pensji Zyberta 30 kopiejek. W czasie rewizji
znaleziono u "proletariatczyków" specjalne blankiety do zbierania składek 159.
Kasę partyjną uzupełniano urządzając loterie i wieczorki taneczne, w których
brały udział osoby postronne,, nie zorientowane w celach imprezy. Mimo tego, że
"proletariatczycy" niejednokrotnie znajdowali się w poważnych tarapatach
finansowych i zastawiali rzeczy w lombardzie, przez kasę, jak wykazały rachunki
pod koniec roku, przewinęło się ponad dwa tysiące rubli160.
Jak widać, II Proletariat rozwinął w 1888 r. stosunkowo szeroką działalność. Z
okresem jej wyraźnego ożywienia zbiega się wydanie i rozrzucenie po całej
Warszawie wspomnianej odezwy Warszawskiego Komitetu Robotniczego oraz Zjazd
Sztokholmski.
Odezwa została napisana przez Mendełsona w Paryżu i wydrukowana w Szwajcarii
przez Dębskiego, który z kolei dostarczył ją przez Szcze-pańskiego do Warszawy.
W połowie lipca "proletariatczycy" rozpoczęli jej kolportaż w Warszawie. Była to
już druga z kolei odezwa. Pierwsza została napisana w związku z powodzią wiosną
1888 r.
Żandarmeria po pewnym czasie odnalazła z pięciuset - kilkadziesiąt egzemplarzy.
Krążyły one po całej Warszawie. Usilnie kolportowano ją w fabryce Lilpop i Rau,
w gazowni i elektrowni miejskiej, naklejano* na murach w dzielnicach
robotniczych i miejscach szczególnie ludnych, wysłano ją w kopertach do wyższych urzędników carskich, m. in. do naczelnika
policji carskiej w Warszawie. Odezwę rozlepiano w samym centrum miasta - w
Alejach Jerozolimskich. Rozpowszechnianie jej trwało do końca lipca 1888 r.
Brali w nim udział: Dąbrowski, Anielewski, bracia Zelcerowie, Rodowicz,
Kowalewski, Handelsman i inni161.
W odezwie nie wysunięto żadnych żądań minimalnych, które mogłyby zmobilizować
robotników. Charakteryzuje ją typowe dla Mendelsona wielosłowie i brak
powiązania między poszczególnymi fragmentami. Podkreślić należy również ostre
wypady przeciwko pseudopatriotom. W odezwie mówi się m. in.:
"A wy, panowie patrioci, którzy wciąż ojczyznę na ustach macie! Czyż
chcieliście miłość do kraju wziąć w arendę tak samo, jak panowie bogactwo narodowe? Czyż chcieliście w niepodległej ojczyźnie również
wyzyskiwać kraj, jak panowie wyzyskują pracę ludową w "wolnej umowie między właścicielem despotą a najemnikiem-poddanym? Ale nie
o takiej niepodległości myśli uciskany lud robotniczy. Swobody i ziemi,
wolności i narzędzi pracy dobijać się będą obrońcy lepszego porządku
społecznego. Wyzwolenie kraju nie może mieć miejsca bez wyzwolenia
pracy i nie masz ojczyzny niepodległej, gdzie lud pracujący jęczy w okowach wyzysku kapitalistycznego" - i dalej - ,, wszyscy ci, co dotychczas mianowali się przedstawicielami narodu, znaleźli w bagnetach
carskich i w samowoli rządowej sprzymierzeńców dla naszych klas posiadających" 162.
W odezwie Mendelson operuje ogólnikami o sprawiedliwości, równości, dobrobycie i
wolnej pracy. Powtarza przejęte widocznie od anarchistów hasło "samorząd ludowy
na miejsce panowania klasy".
Odezwa ta, wzywająca robotników do zorganizowanej walki, miała mimo wskazanych
braków poważne znaczenie propagandowe.
Nie odegrał natomiast poważniejszej roli Zjazd Sztokholmski, na którym byli
obecni Mendelson, Jankowska, Dębski, Kasprzak oraz kilku przedstawicieli
polskich grup rewolucyjnych w Rosji. Odbył się on w sierpniu 1888 r. Zjazd
Sztokholmski zasługuje na uwagę jako próba połączenia wysiłków rewolucjonistów
polskich w Rosji. Na zjeździe nie był obecny Kulczycki, który, jak już
wspominaliśmy, w końcu sierpnia 1888 r. pojechał do Paryża i tam naradzał się z
emigrantami. W końcu października Kulczycki wrócił do Warszawy. Przyjazd jego
zbiegł się z pierwszymi aresztami.
Od września 1888 r. działalność jawnie już tropionej przez żandarmów
organizacji zaczęła słabnąć. Gorączkowo przekazywano sprawy towarzyszom pozostającym dotąd w cieniu. Kulczycki pisze, że zaznajamiał
,,- Hulanickiego i Kiersza z robotnikami, których dotychczas nie widy
wali" 163. Nawiązano stosunki z Łodzią, Płockiem i Białymstokiem.
Kassjusz, Anielewski, Sikorski i Dąbrowski wyjechali za granicę.
27 października został aresztowany Studnicki. W ślad za nim Na-ziembło i
Szczepański. Masowe areszty nastąpiły dopiero w nocy z 9 na 10 grudnia. Parę
osób z grupy 1888 r. aresztowano dopiero w 1889 r.
Policja carska przywiązywała dużą wagę do działalności "Proletariatu", starając
się wyjaśnić jego związki z innymi miastami Królestwa Polskiego, a przede
wszystkim powiązania z rosyjskim ruchem rewolucyjnym. Bieg śledztwa obserwował
uważnie z Petersburga dyrektor Departamentu Policji Durnowo, który uważał, że
sprawa "proletariatczyków", oskarżonych o działalność antypaństwową, należy do
najważniejszych w imperium 164.
Śledztwo trwało dwa lata. Prowadził je, wsławiony swoją walką
z Proletariatem, pułkownik Biełanowskij, prokurator Turau i szereg
czołowych urzędników sądownictwa w Królestwie Polskim. Nie zdołali
oni dowieść oskarżonym ani zamierzeń terrorystycznych, ani też ustalić
- dokładniej ich powiązania z zagranicą i ruchem rosyjskim. Nie wyjaśniono' też pomimo katowania i dręczenia więźniów (na skutek czego
Wiśniewski dostał pomieszania zmysłów 165) roli niektórych oskarżonych
w działalności "Proletariatu". Mimo braku szeregu dowodów Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, kładąc specjalny nacisk na rolę, jaką "proletariatczycy" odegrali w kolportażu wydawnictw nielegalnych oraz na ich
kontakty z rosyjskim ruchem rewolucyjnym, zażądało bardzo surowych
wyroków. Wyrok, złagodzony nieco przez Ministerstwo Sprawiedliwości,
należał do najsurowszych w procesach rozpatrywanych w trybie administracyjnym. W motywacji wyroku czytamy: " w 1888 r. w Warszawie
-istniało tajne stowarzyszenie, nazywające się "socjalno-rewolucyjna partia
"Proletariat"", dążące przy pomocy ustnej propagandy oraz wydawnictw
socjalno-rewolucyjnych do tego, aby wzbudzić w klasie robotniczej niezadowolenie
z jej obecnej sytuacji, przekonać ją o antagonizmie jej interesów z interesami
klas posiadających i wywołać w ten sposób w klasie o robotniczej dążenie do
zmiany istniejącego ekonomicznego, społecznego
i państwowego porządku przy pomocy rewolucji " 166.
Zgodnie z zatwierdzonym 5 grudnia wyrokiem Szczepański, bracia Zelcerowie,
Handelsman i Toeplitz zostali skazani na pięć lat więzienia, Kulczycki na dwa i
pół, Naziembło i Wiśniewski na dwa lata, Michał-kowski, Bielski i Butkowski na
jeden rok. Pozostali otrzymali po parę miesięcy. Należy podkreślić, że wielu z
nich znajdowało się po dwa lata w więzieniu śledczym. Okresu tego nie zaliczono
im w poczet przewidzianej wyrokiem kary. Studnicki uniknął długoletniego
więzienia wskutek rozstroju nerwowego, którego objawy wystąpiły w czasie
śledztwa. Mimo bardzo ciężkich warunków podczas śledztwa większość oskarżonych
trzymała się dobrze, niektórzy w ogóle odmawiali zeznań.
Stanisław Kassjusz został wydany policji carskiej w 1890 r. przez władze
austriackie, które postanowiły w ten sposób uwolnić się od utalentowanego
agitatora; zorganizował on bowiem we Lwowie demonstrację pierwszomajową i był
współtwórcą wychodzącego tam "Robotnika" 167. Władysław Anielewski był delegatem
robotników warszawskich na paryski Kongres Międzynarodówki w 1889 r. W lutym
1890 r. przyjechał ao doznania i objął kierownictwo kampanią wyborczą wśród
robotników
polskich. Aresztowany przez miejscowe władze, rok przesiedział w pruskiej
twierdzy, a następnie w r. 1891 został wydany rządowi carskiemu. Kassjusz i
Anielewski zostali skazani na pięć lat więzienia, a później tyleż lat zesłania.
Pierwszy z nich, chory na płuca, zmarł po powrocie z Syberii w Niemczech w 1904
r. Anielewski popełnił samobójstwo na zesłaniu w Bałagansku. W petersburskich
Krestach zmarł chory na gruźlicę Napoleon Zelcer, który nie zważając na ciężką
chorobę otrzymywane na dożywienie pieniądze wydawał na książki.
Śmierć "proletariatczyków", długie lata zesłania i więzień nie poszły na marne.
Grupa 1888 r. założyła podwaliny pod dalszy rozwój II Proletariatu, który
prowadził nadal walkę, a w 1890 r. stał się tą partią, która zorganizowała
wielotysięczny obchód pierwszomajowy.
II Proletariat powstał w Warszawie w pierwszych miesiącach 1888 r. na bazie
żywiołowego ruchu robotniczego i kółek samokształcenia, prowadzonych przez
inteligentów. Utworzenie II Proletariatu jest zasługą zarówno grupy
inteligentów, a przede wszystkim Kulczyckiego, Kassjusza, Studnickiego i
Szczepańskiego, jak i wybitniejszych robotników: Kasprzaka, Dąbrowskiego, braci
Zelcer, Anielewskiego i Sikorskiego.
Ii Proletariat był organizacją nieliczną, miał jednak rozległe powiązania i
stosunkowo szeroki zasięg oddziaływania. W jego wielostronnej pracy w 1888 r. na
pierwszy plan wysuwa się przygotowanie kadr świadomych robotników przy pomocy
wykładów i lektury oraz kolportaż lite- i ratury rewolucyjnej i socjalistycznej.
Terror, mimo dążenia do niego pewnej grupy, nie odegrał pierwszoplanowej roli w
działalności "proletariatczyków" w 1888 r.
II Proletariat zajmował stanowisko internacjonalistyczne, odnowił tradycje
polsko-rosyjskiego sojuszu rewolucyjnego. Odzwierciedlał on w swojej
działalności szereg dążeń polskich robotników i był w 1888 r. jedyną
poważniejszą organizacją proletariacką na terenie Królestwa Polskiego.
Areszty 1888 r. nie przerwały działalności II Proletariatu.
W r. 1889 podejmuje on dalszą walkę, której zobrazowaniem autor zajmie się w
innym miejscu.