Podsumowanie kampanii antypapieskiej
(podsumowanie sondy nr 19)
Ponieważ cykl omawiający sondy cieszy się dość dużą popularnością, to zanim przejdę do meritum to wykorzystam okazję i omówię kilka ważnych spraw. Kwiecień 2005 przeszedł już do historii jako najlepszy miesiąc w historii tej strony i obawiam się, że nie prędko ten rekord zostanie pobity. Choć miesiąc się jeszcze nie skończył to od kilku tygodni – a dokładnie od 2 kwietnia, popularność strony zwiększyła się trzykrotnie i zamiast 3-4 tysięcy już dziś (tj. 24 kwietnia) jest 7600 i przy tym tempie powinniśmy przekroczyć 9 tysięcy. W odróżnieniu od towarzysza Gomółki nie będę zanudzał statystykami chcę po prostu stwierdzić, że odnieśliśmy sukces. Głównym problem polskich komunistów jest oderwanie od mas –i dlatego warto poświęcić kilka chwil na analizę sukcesu, który nie często się zdarza. Gdybym miał podsumować naszą kampanię jednym zdaniem, to brzmiało by one „warto być radykalnym”.
Wszystkie teksty trafiają do archiwum i będą czytane przez następne pokolenia, i warto dla nich pokrótce zarysować sytuację w Polsce po 2 kwietnia 2005. Kilka godzin po śmierci papieża zmieniła się cała Polska, na wszystkich stacjach telewizyjnych, portalach internetowych, we wszystkich stacjach radiowych i gazetach ogłoszono żałobę i wszystko zdominował jeden temat. Flagi opuszczono do połowy i przyczepiono do nich czarne wstążeczki, które stały się też nieodzownym gadżetem każdego kierowcy, który wieszał je na antenie swojego samochodu. Opisywanie tej paranoi to temat na oddzielny tekst – a ja miałem pisać o kampanii LBC. Nastrój żałobny udzielił się także lewicowej rodzince, która sama składała kondolencje – lub ze strachu – po prostu nie pisała nic. Dyżurni antyklerykałowie nabrali wodę w usta i zostawili puste pole, które ktoś musiał zająć. Tygodnik Nie, który ukazał się 4 kwietnia – nic o sprawie nie napisał. Natomiast antyklerykałowie z Racji – „wyrazili smutek”. Postawa pseudolewicy była na bieżąco komentowana w dziale „Pseudolewica a śmierć papieża”.
By jeszcze bardziej zwiększyć heroizm LBC należy przypomnieć, że kilka dni wcześniej ogłosiliśmy zawieszenie strony ze względu na problemy z nauką. Wiedzieliśmy jednak, że taka okazja prędko się nie powtórzy – a egzaminy zawsze można zdać (lub nie:-)) we wrześniu. Rozpoczęliśmy więc walkę z papieską paranoją. Wrzuciliśmy kilka swoich tekstów, jak i publikowaliśmy nieliczne teksty konkurencji, która dopiero po pewnym czasie się obudziła. Przez ponad 3 tygodnie LBC miała codziennie antypapieski charakter, który wyrażał się w tekstach, zdjęciach – jak też tej sondzie. Pytania do sondy, nie były specjalnie oryginalne – gdyż miały przede wszystkim szokować i wzbudzać kontrowersje. To wszystko spowodowała, że antyklerykałowie, którzy mieli dość papieskiej paranoi zaczęli odwiedzać naszą stronę – bo była to jedyna (a na pewno największa i najpoważniejsza) taka strona w sieci. Czy to w księdze gości – czy na FD LBC – można było z nami podyskutować i poprzeć nas w naszej walce – czego efektem jest dział „Pozytywne komentarze o LBC” (wrzuciliśmy 47, bo po pewnym czasie przestaliśmy dodawać nowe – bo uzbierało by się koło setki).
Socjaldemokraci (a z nimi lewicowa rodzinka) często powtarzają mantrę: „radykalizm odstrasza zwykłych ludzi” sugerując, że osoby radykalne zawsze są skazane na izolacje. Nasza kampania obaliła ten mit i pokazała, że właśnie dzięki radykalnej postawie krąg naszych czytelników znacząco się powiększył. I tutaj właśnie przechodzimy do sedna problemu. Lewicowa rodzinka nie wyciągnęła zupełnie lekcji z doświadczeń partii bolszewickiej. Budowa partii i robienie rewolucji – nie są działaniem, które można dokładnie zaplanować – jak np. plan produkcyjny stalinowskiej pięciolatki. Nie chodzi o to by stawiać sobie plan „w każdym miesiącu musimy werbować 10 nowych osób, musimy zwiększać nakład pisma itd. –to za 2 lata będzie nas wystarczająco dużo by rozpocząć rewolucje”. Sukces partii bolszewickiej w 1917 roku polegał przede wszystkim na umiejętnym wykorzystaniu historycznej szansy jaka się pojawiła. Lenin nie był prorokiem i znane są słowa Lenina ze stycznia 1917 roku, gdy mówił „my starzy pewnie już nie dożyjemy rewolucji”. Rewolucja lutowa i upadek caratu nie był zaplanowany przez partię bolszewicką – jak i przez żadną inną partię robotniczą – gdyż było to raczej żywiołowe wystąpienie mas, które jednak całkowicie zmieniło sytuację. Wszystkie partie socjalistyczne błyskawicznie zmieniły całą swoją taktykę, a liderzy zajmujący się teoretycznymi sporami wrócili z emigracji. Czas między lutym a październikiem 1917 roku – to rzadki okres w historii, kiedy masy interesują się polityką i każda poważna organizacja zanotowała wtedy ogromny wzrost ilościowy. Sytuację tą można porównać do wyścigu, gdzie na starcie wszyscy mają podobną szansę – i o wszystkim decyduje odpowiednia taktyka i zrozumienie chwili. Ten kto zrozumie pragnienia mas – ten ma zapewniony sukces i nawet jeśli jego grupa składa się początkowo z garstki emigrantów i byłych zesłańców – to w ciągu kilku miesięcy można zbudować masową rewolucyjną partię.
Gdy Lenin wrócił z emigracji – to w swoich tezach kwietniowych się „nie cackał” i wprost powiedział, że rząd tymczasowy należy obalić – mimo, że przedstawiciele tego rządu go przywitali. Ten radykalny postulat był skierowany min. do krajowych bolszewików (np. Stalina), którzy nie chcieli konfrontacji z rządem, który wyłonił się na bazie antycarskiej rewolucji lutowej. Postawę Lenina w 1917 r. i upadek Rządu Tymczasowego porównać można do najazdu Hunów, wielkiej wędrówki ludów i upadku Cesarstwa zachodnio-Rzymskiego. Wtargnięcie dzikich brutalnych „radykalnych” Hunów na stepy czarnomorskie zachwiały europejską równowagę i ludy tam mieszkające zaczęły uciekać na zachód wywołując w ten sposób wielką lawinę. W ten sposób każdy lud przemieszczał się na zachód w kierunku granic Cesarstwa Rzymskiego co w końcu doprowadziło do jego upadku. W ten sposób działania radykalnej mniejszości mogą doprowadzić do wielkich zmian. Pierwszym zadaniem Lenina w radykalizowaniu Rosji, było narzucenie swojej linii partii bolszewickiej. Kiedy cel ten został zrealizowany, to wykorzystując aparat partii bolszewickiej, można było radykalizować masy a także inne partię –doprowadzając np. do rozłamu w partii eserowców –gdzie lewica popierała bolszewików.
Sukces LBC wynikał właśnie z zastosowania nauki leninowskiej do dzisiejszych realiów. Już pierwszego dnia zaatakowaliśmy Ciszewskiego, za zbyt miękkie potraktowanie papieża. Oświadczyliśmy, że wszystkich żałobników z lewicowej rodzinki będziemy piętnować i przyniosło to określone rezultaty. Przede wszystkim mało kto chce się nam narażać i taka „Lewica.pl” po kilku dniach zaczęła puszczać świetne teksty antypapieskie, które były przedrukami z prasy zagranicznej. Jest to właśnie świetny przykład pokazujący wpływ LBC na radykalizację lewicowej rodzinki. Każdy taki ruch na scenie powoduje określone konsekwencje polityczne i właśnie w tych dniach doszło do rozłamu w Unii Pracy –min. pod wpływem tekstów w Życiu Warszawy, które atakowały Lewica.pl za szkalowanie papieża. Radykalizowanie lewicowej rodzinki przez LBC można porównać do tresury psa. Wydaje się odpowiednie polecenie i za każdym razem gdy piesek robi coś źle –to dostaje klapsa – a za każdym razem gdy robi dobrze to dostaje jedzonko. Po pewnym czasie wytwarza się w nim odruch, który powoduje, ze piesek robi to co powinien. W publicystycznych pojedynkach udowodniliśmy (nie mówię tylko o sobie –lecz ogólnie o komunistach), że każdego reformistę możemy bez trudu rozłożyć na łopatki. Nasza przewaga wynika z marksizmu, znanego też jako socjalizm naukowy i jeśli ktoś opanował tą naukę to zawsze jest skazany na sukces w dyskusji z ignorantem.
Intelektualna przewaga marksistów jest znana nie od dziś, wcześniej jednak skutecznie ich bojkotowano spychając na margines „nie będziemy z wami gadać bo i tak nikt o was nie słyszał”. I właśnie dlatego tak ważny jest sukces LBC, który zmusza konkurencje do traktowania nas poważnie. Każdy kto w tym miesiącu wchodził na LBC, księgę gości czy FD LBC –zobaczył ogromny ruch w interesie i zrozumiał, że „swoim radykalizmem odnieśli sukces i jeśli nie chcemy wszystkiego stracić – musimy ich naśladować” tym też możemy tłumaczyć pojawienie się antypapieskich tekstów na stronie, która jako jedna z pierwszych zaczęła papieża opłakiwać (akcja Ciszewskiego – świeczka dla Karola).
Wychodzę z założenia, że marksiści mają zawsze rację i jeśli nie powstała jeszcze komunistyczna partia i nie zwyciężyła rewolucja – to dlatego, że nie potrafimy dotrzeć do mas. Dlatego tak ważne są takie kampanie marketingowe, które zwiększają popularność strony. Propagowanie idei to sprawa wymagająca długiej cierpliwości. W naszej ponad dwuletniej historii (jak i z doświadczeń innych grup w których działałem) zauważyłem, że dotrzeć do mas jest naprawdę bardzo trudno i osoby, którym się to udaje należy się szacunek. Skuteczność akcji plakatowych czy ulotowych jest prawie żadna. Ulotki trafiają do najbliższego śmietnika a małe plakaty nie są widoczne obok ogromnych bilbordów z ładną modelką. Pozostaje jeszcze spamowanie, które też niestety nie przynosi zbyt wielkich rezultatów. Jeśli strona jest nudna – to ktoś odwiedzi ją tylko raz i nigdy tu nie wróci. Teksty antypapieskie przyciągnęły uwagę i spowodowały, że ludzie się stroną zainteresowali i nawet teraz gdy tekstów o papie jest coraz mniej –to frekwencja na LBC cały czas jest duża. W tym miejscu musimy dać ważne sprostowanie. Naszych nowych czytelników informujemy, że jesteśmy przede wszystkim komunistami a kampania antypapieska jest tylko akcją marketingową.
Od jakiegoś czasu dostajemy mejle lub słyszymy głosy mniej więcej takie: „jestem bezrobotnym i nie lubię kapitalizmu i do tej pory popierałem LBC – ale szanuje papieża i jestem zażenowany waszym chamstwem”. „Komuniści walczący o świat bez wyzysku, powinni się kierować ludzkimi uczuciami a nie nienawiścią…”. Z powodu kampanii antypapieskiej wiele osób się na mnie obraziło i zostałem wyrzucony z ATTAC. Obraziły się też na mnie osoby, które są dla mnie bliskie. Zwłaszcza tym ostatnim należą się przeprosiny i wytłumaczenie „nie jestem potworem”. Prywatnie mogę pochwalić Kościół i papieża za wiele rzeczy. W wielu sprawach jestem raczej bliższy katolikom niż lewicowej rodzince –np. w sprawie legalizacji narkotyków. Niestety wszystkie media zawsze żerowały na trupach i LBC po prostu wpisuje się w ten schemat. Jak umiera ktoś ważny politycznie i media robią szopkę (Kuroń, Raegan, Milewicz, Papież) to wszędzie o nich piszą. Ludzie zazwyczaj mają kiepską pamięć i kupują gazety bo chcą sobie przypomnieć kim dokładnie byli. Podobnie rozumują przeciwnicy kapitalizmu – też chcą się czegoś o nich dowiedzieć –gdyż to co serwują reżimowe media – jest zakłamane. Dlatego piszemy na ich temat prawdę. Fachowo określamy to „żerowaniem na trupach” ale jest na to społeczne zapotrzebowanie i antyklerykałowie mają prawo do czytania antypapieskich tekstów – i my to prawo im dajemy. A to, że niektóre teksty są pisane pospolitym językiem a nawet pojawiają się w nich wulgaryzmy to po prostu wymóg konwencji. Papieska histeria ma przede wszystkim charakter emocjonalny – i nikt nie będzie czytał naukowych tekstów na sto stron ze szczegółowymi przypisami.
Antyklerykalizm jest dla mnie narzędziem służącym budowie partii komunistycznej. Choć w ciągu ostatnich kilku tygodni LBC była najbardziej antyklerykalną stroną w Polsce – to może już za kilka tygodni zmienimy nasze stanowisko o 180 stopni. W odróżnieniu od większości katolików – Biblię czytałem – znam też historię Kościoła i zdaję sobie sprawę z tego, że wielokrotnie w historii hasła chrześcijańskie sprzyjały walce klasowej. Za pierwszego niemieckiego komunistę – Engels uważał Tomasza Munzera, który w swojej agitacji bazował na Biblii.
„Jego [Tomasza Munzera] doktryna polityczna ściśle wiązała się z tymi rewolucyjnymi poglądami religijnymi i sięgała równie daleko poza bezpośrednio dane stosunki społeczne i polityczne jak jego teologia - poza panujące w jego epoce pojęcia. Jak filozofia religii Munzera zbliżała się do ateizmu, tak jego program polityczny zbliżał się do komunizmu i niejedna nowoczesna sekta komunistyczna nie rozporządzała w wigilię rewolucji lutowej bogatszym arsenałem teoretycznym niż "munzerowski" z XVI wieku. Program ten był nie tyle zestawieniem żądań ówczesnych plebejuszy, ile genialną antycypacją warunków wyzwolenia elementów proletariackich, ledwie rozwijających się wśród tych plebejuszy - program ten żądał natychmiastowego urzeczywistnienia królestwa bożego, przepowiadanego tysiącletniego królestwa na ziemi, przez powrót kościoła do swego źródła i usunięcie wszelkich instytucji będących w sprzeczności z tym rzekomo prachrześcijańskim, w rzeczywistości zaś bardzo nowym kościołem. A przez królestwo boże Munzer rozumiał nie co innego, jak ustrój społeczny, w którym nie ma ani różnic klasowych, ani własności prywatnej, ani też niezależnej od członków społeczeństwa i obcej im władzy państwowej. Wszystkie istniejące władze, o ile nie podporządkują się i nie przyłączą do rewolucji, powinny być obalone, wszelka praca i wszystkie dobra powinny być wspólne i ma być urzeczywistniona najzupełniejsza równość. Dla osiągnięcia tego miał być założony związek obejmujący nie tylko całe Niemcy, ale cały świat chrześcijański; książąt i panów należało wezwać do przyłączenia się; jeżeli tego nie zrobią, to związek przy pierwszej sposobności powinien z bronią w ręku obalić ich lub pozabijać.” (Fryderyk Engels, Wojna chłopska w Niemczech, Warszawa 1950, strony 55-56)
W ostatnich tygodniach wydarzyło się kilka ważnych rzeczy, które w 16 letniej historii kapitalistycznej III RP są czymś wyjątkowym. Przez tydzień w mediach nie było w ogóle reklam – zostały też zamknięte ekskluzywne kluby rozrywkowe, obsługujące przede wszystkim klasy uprzywilejowane. Przez tydzień, albo i dłużej w telewizji nie było polityków z partii będących w sejmie i nikt z tego powodu nie płakał. Neoliberalny mit, że w XXI wieku masy przestają decydować, został na tydzień obalony. Bo wystarczyło by miliony wyszły na ulicę – i zarówno symbol gospodarki rynkowej –reklamy – jak i jego piewcy-neoliberalni politycy (bo tylko tacy są w sejmie) całkowicie zniknęli z życia publicznego. Na starówce gdzie jest najwięcej kościołów – są też drogie restauracje „z ogródkami”, które zajmują publiczną przestrzeń. Ludzie nie mieścili się w kościołach i kłębili się na zewnątrz – i te ogródki zostały na pewien czas zlikwidowane. Jest to symbol tego, że pod wpływem mas – burżuje musieli się ewakuować.
Gdy wszystko wróci do „normy” i ludzie przypomną sobie o swojej nędzy – to z utęsknieniem będą wspominać chwilę, gdy przez prawie tydzień – ktoś się nimi interesował. Jak udowodnili kibice –zgoda narodowa trwała bardzo krotko i klasy wyzyskiwane, które znowu mają być skazane na pogardę – zaczną rodzić w sobie bunt. Pod względem liczby funkcjonariuszy –Kościół przypomina SLD z czasów największych sukcesów. Tym się jednak różni, że ma realne oparcie w masach – poprzez codzienne dożywianie ubogich. Wystarczy nowy Tomasz Munzer, czy nowi teolodzy wyzwolenia, by tych zdesperowanych nędzarzy poprowadzić do walki. Rewolucja 1905 roku zaczęła się właśnie od działalności kleru –i organizacji robotniczej popa Gapona. Jak wynika z książki Lucjusza Włodkowskiego „Z kamieniem i brauningiem” Gapon agentem Ochrany został dopiero na emigracji. Po Krwawej Niedzieli Gapon cieszył się wielkim autorytetem wśród emigracyjnych socjalistów – i cała śmietanka z Leninem na czele się z nim spotykała – i dopiero wtedy został przez Ochranę zwerbowany.
Mimo całego swojego antyklerykalizmu – zarówno bolszewicy jak i inne partie socjalistyczne, brały udział w wielkiej demonstracji organizowanej przez Gapona, która pod względem formy bardziej przypominała procesję religijną. Tym komunista różni się od burżuazyjnych antyklerykałów, że najważniejsza jest dla niego walka klas i ksiądz obecny na demonstracji czy na strajku – nie może go przerażać. Logika walki klas prowadzi do radykalizacji i rozłamów w kościele katolickim i jeśli ksiądz rzeczywiście będzie popierał walkę klasy robotniczej – to prędzej czy później zostanie z kościoła usunięty – tak jak usunięto nikaraguańskich teologów wyzwolenia. Sojusz ołtarza z tronem cały czas trwa i gdy ludzie wychodzą na ulice –to episkopat staje po stronie państwa –a szeregowi księża po stronie ludu.
To już jest jednak futurologia. Zajmujemy się tym problemem by uświadomić wszystkim nowym czytelnikom LBC, którzy naszą stronę kojarzą tylko z antypapieską kampanią, że antyklerykalizm nie jest dla nas najważniejszy. Jeszcze raz powtórzę, że naszym celem jest szerzenie marksizmu i robimy wszystko by strona była popularna, kiedy jednak cel został zrealizowany, to pora by wszystko wróciło do normy. Marksizm jest dla nas socjalizmem naukowym i od dzisiaj znowu będziemy publikować przede wszystkim teksty naukowe. Czas papieskich wakacji się skończył i od dzisiaj nie tolerujemy na stronie wulgaryzmów i tekstów antypapieskich. Przez trzy tygodnie strona była monotematyczna i pora to zmienić. O ile lewicowa rodzinka wcześniej nie miała odwagi i dopiero teraz publikuje teksty na ten temat – to my już mówimy dość – temat nas znudził i znowu wracamy do marksistowskich korzeni. Zapewne większość nowych czytelników to fanatyczni antykomuniści, lub burżuazyjni antyklerykałowie i gdy przestaniemy żartować sobie z papieża, to przestaną naszą stronę odwiedzać. Wierzymy jednak, że przynajmniej niektórzy nowi czytelnicy zostaną z nami i wyjdą z etapu przedszkolnego (zanim zostałem komunistą – byłem antyklerykałem) i pod wpływem czytania naszych tekstów zostaną komunistami.
Chciałbym sobie kiedyś pozwolić na luksus pisania tylko tekstów naukowych –ale niestety będę sobie mógł na to pozwolić dopiero po zwycięstwie rewolucji, bo dziś znacznie większą popularnością cieszą się teksty dla plebsu, w którym jest dużo żartów i wulgaryzmów. Moją najpoważniejszą jak dotąd pracą jest 32 stronicowy tekst o Wielkim Proletariacie http://www.geocities.com/kunicki1886/089michal.htm ale choć minęło już ponad pół roku –to nikt nie napisał z nim polemiki. I o ile na LBC dziennie wchodzi około 120 osób (no teraz to około 300 ale pewnie długo to trwać nie będzie) to na stronę o Proletariacie robioną według standardów naukowych wchodzi około 5 osób dziennie. Smutna prawda jest taka, że największy nakład mają tabloidy takie jak Fakt i jeśli nie chce słuchać pogardliwych tekstów w stylu „nikt o was nie słyszał” to czasami trzeba odejść od dyskusji akademickiej.
Na szczęście teraz wszystko się zmieniło. Nie zrozumiemy w pełni sukcesu LBC jeśli nie uwzględnimy tego, że nasza główna konkurencja – czyli pseduloewica na naszych oczach się rozsypuje jak domek z kart. Zacznijmy więc od tego, że według sondaży ani SLD ani SDPL, nie przekroczą progu 5 procent. Dosłownie w ostatnich dniach Unia Pracy się rozpadła i wicepremier Jaruga Nowacka, tak jak szefowie FMUP (związani z Lewica.pl) opuścili partię posługując się naszymi argumentami „ta partia nie jest już lewicowa”. Rozpadła się też Unia Lewicy i wszystkie poważne podmioty ją opuściły. Możemy też cofnąć się wstecz – Nowa Lewica, która miała być masową, pluralistyczną partią antykapitalistyczną – dzisiaj też jest prawie nie widoczna. Na przełomie ostatnich 2 lat żadna sekta nie zanotowała wzrostu porównywalnego z 300 % wyrobieniem normy przez LBC. Ruch antywojenny kontrolowany przez PD nigdy już (pod rządami PD) nie będzie tak silny jak 2 lata temu. Można by tak wypisywać dłużej – ale chyba dla wszystkich jest oczywiste, że LBC nie jest tymczasowym epizodem a nasz autorytet jako marksistowskiej wyroczni, cały czas rośnie.
Ale to co jest największym atutem LBC, to nie liczba czytelników, lecz siła oddziaływania. Na naszą stronę wchodzi przede wszystkim „elita” –jak śmiesznie by to słowo nie brzmiało i w swoich tekstach atakujemy przede wszystkim partyjnych liderów i teoretyków. Nie obchodzą nas statyści, których działalność opiera się na klejeniu plakatów, rozdawaniu ulotek czy trzymaniu transparentów bo od nich i tak nic nie zależy. Linia organizacji jest kreowana przez mniejszość, która musi po prostu wchodzić na naszą stronę. To jest właśnie to co nazywamy „radykalizowaniem lewicowej rodzinki” i zanim Hunowie dotarli do rzymskich limesów, to Rzymianie byli już na tyle słabi odpieraniem ataków kolejnych barbarzyńskich ludów, że przy pojawieniu się groźnego Atylli, cesarstwo rozpadło się jak domek z kart. Reakcją na nasze teksty, są artykuły publikowane na wielu stronach internetowych i gazetach papierowych, gdzie nasze myśli są powtarzane. Znowu informuje, że tu nie chodzi tylko o mnie –jestem na tyle skromny, że wiem, że mam jeszcze wiele braków – ale chodzi mi o wszystkich komunistycznych publicystów, których teksty znajdują się na LBC.
Czeka nas teraz przez kilka lat dyktatura prawicy i całe reformistyczne gówno przyzwyczajone do tej pory do ciepłych poselskich posadek po prostu zostanie wyrzucone na śmietnik historii. Kawiorowa lewica z SLD, SDPL. czy UP nie będzie w stanie działać w nowych warunkach i dzisiejsi liderzy po prostu znikną. To co powstanie na jej gruzach – odrodzi się przede wszystkim na bazie idei i walk klasowych i w takich chwilach, budowania wszystkiego od zera – wpływy LBC jeszcze bardziej się umocnią. Lewicowi socjaldemokraci, którzy zajmą miejsce SLD, to ludzie znający naszą stronę i już teraz możemy im oświadczyć, że cały czas będziemy ich posuwać na lewo (bez erotycznych skojarzeń) – a gdy tylko się zatrzymają – to bezlitośnie ich zniszczymy – tak jak zniszczyliśmy Unię Pracy. Dzisiaj kiedy UP się rozpadła – kasujemy już nasze historyczne logo i jeśli ktoś chce mieć tą pamiątkę to możemy wysłać ją mejlem.
Największą wadą wszystkich sekciarzy jest niezrozumienie tego, że przekonywanie innych do swojej idei jest długotrwałym procesem wymagającym cierpliwości. Największym wzięciem na rynku zawsze cieszą się osoby „świeże” i „nie zdemoralizowane” i biją się o nich wszystkie sekty. Niestety młody ideowy komunista, który chce działać – pojawia się tak rzadko, że bazując na tym nielicznym materiale ludzkim nigdy nie zbuduje się rewolucyjnej partii. Zresztą chęci nie wystarczą i zanim będzie mógł przystąpić do normalnej działalności, to trzeba poświęcić kilka miesięcy na jego edukacje. Sekciarze mają utopijną wizję, że jak tylko dotrą do ludzi „świeżych” to zbudują wielką partię i przeprowadzą rewolucję. Takie podejście cechuje nie tylko sekty polityczne, ale też sekty religijne – czego najlepszym przykładem są założyciele Ameryki ze statku „Mayflower”. Uciekli oni z Anglii do „nowego świata” by z daleka od starych skorumpowanych religii zbudować nowe szczęśliwe społeczeństwo.
Szybko jednak odrodziły się stare problemy i sekty protestanckie w USA cały czas się dzielą –co jest pewnym historycznym fenomenem, który porównać można jedynie do degeneracji ruchu trockistowskiego. Tak jak nikt nie jest w stanie wyliczyć wszystkich sekt trockistowskich i rozłamów z których powstały – tak mało kto się orientuje ile dokładnie sekt religijnych działa w USA. Główną przyczyną tego rozbicia –jest pewna totalitarna wizja, która sprowadza się do tego, że najwięcej uwagi poświęca się na agitacje ludzi „nie skażonych złem obecnego świata”. Agitacja dziecka, które nic nie wie o świecie jest znacznie prostsza i łatwo z niego zrobić oddanego rycerza sekty. Znacznie trudniej jest dyskutować z marksistą, który ma własne zdanie i nie ze wszystkim się zgadza. Dlatego też to co łączy większość sekt trockistowskich – to rezygnacja z dyskusji z innymi sektami – na rzecz agitacji ludzi nowych. Niestety trudno sekciarzom wytłumaczyć, że jest to tylko chwilowa ucieczka od problemu – i jak ci młodzi dorosną i zaczną myśleć samodzielnie to prędzej czy później opuszczą stado zakładając nowy szczep.
Tym właśnie różni się LBC od sekt, że podejmujemy wyzwanie przekonywania ludzi inteligentnych, którzy mają własne poglądy i właśnie w toku dyskusji udowadniamy, że mamy racje i tym samym zachęcamy ich do studiowania marksizmu i ewolucji na lewo. Jak wykazałem wcześniej uciekanie od dyskusji i bazowanie na ludziach nowych, to zamknięte koło, bo prędzej czy później i tak w zamkniętej sekcie dojdzie do nowych sporów i nowych rozłamów. Tak jak SDPRR powstała ze zjednoczenia rozproszonych po Rosji kółek marksistowskich – tak polska partia robotnicza będzie musiała powstać w sposób podobny. Na pewno nie będzie to organizacja jednolita i tak jak w SDPRR był podział na rewolucyjną frakcję bolszewicką i reformistycznych mienszewików, tak w przyszłej partii zapewne też dojdzie do podziału w poprzek. Ale taka sytuacja i tak będzie lepsza niż jest obecnie. Dzisiaj istnieje kilkanaście rozproszonych środowisk, które właśnie przez rozproszenia nie są w stanie nic robić. Takie przetasowanie i stworzenie jednego czy dwóch obozów powinno ruszyć sytuację w Polsce do przodu. Bo 10 czy 20 osób nie jest w stanie zrobić nic ciekawego – a 200 osób może zrobić bardzo dużo. Tak jak frakcja bolszewicka powstała wokół leninowskiej Iskry –tak nie ukrywam, że podobne zadanie widzę w LBC. Jeśli nie uda się by cała partia miała charakter komunistyczny – to niech przynajmniej powstanie silna scentralizowana frakcja, która wie co to jest marksizm.
Na koniec – zanim przejdziemy do podsumowania sondy –jeszcze mała uwaga. Kampanię antypapieską kończymy, gdyż zbliża się 1 maj i to jest teraz dla nas sprawa najważniejsza. Ale inną ważną przyczyną jest to, że po prostu jesteśmy zmęczeni –gdyż pomoc lewicowej rodzinki była zbyt mała. Przez 3 tygodnie cały czas wrzucaliśmy po 2 teksty dziennie i siedzieliśmy przy kompie przez wiele godzin, co jest strasznie męczące. Gdyby istniał profesjonalny zespół i podział zadań to efekty mogły by być znacznie lepsze. Wiedziałem, że prędzej czy później odniesiemy sukces i dlatego mówiłem wszystkim „trzymajcie się LBC a wszyscy na tym zyskamy”. Przez te 3 tygodnie czułem się trochę jak poszukiwacz skarbów, który po 2 latach szukania w końcu znalazł skarbiec pełen złota. Ale byłem wtedy sam i mogłem wziąć tylko tyle złota – ile zmieściło się w kieszeniach i ile byłem w stanie udźwignąć – a całą resztę musiałem zostawić. Przez te 3 tygodnie ludzie po prostu pragnęli czytać teksty antypapieskie – i każda sekta, której zależy na werbowaniu nowych ludzi – powinna mi nadsyłać teksty – a ja w nagrodę dawałbym linki do Waszych stron i na pewno wzrosłaby też popularność waszej strony.
Gdyby więcej osób się zgłosiło, to w chwili największej paranoi można by zjednoczyć siły i zrobić wspólną antypapieską kampanię o której usłyszałaby nie tylko cała Polska –ale też na pewno info by było w CNN. A zamiast 200 nowych ludzi – mogłoby być 200 tysięcy. Po trzech tygodniach temat papy został już wyeksploatowany i pora ten skarbiec opuścić – a kto mi nie pomógł – niech sam żałuje – bo złota wystarczyło by dla wszystkich.
Jeśli chodzi o sondę, to został pobity rekord pod względem frekwencji, gdyż oddano aż 712 głosów. Nie ma sensu omawiać każdej odpowiedzi bo różnice są między nimi nie wielkie. Dla przyszłych pokoleń przypominamy, że pytanie brzmiało: „Co sądzisz o śmierci papieża?”. Zwyciężyła odpowiedź „dobrze mu tak”, która dostała 244 głosów (34 %). Ale antypapieskich odpowiedzi było znacznie więcej i dla pełnego obrazu należy je razem zestawić. Drugie miejsce z wynikiem 129 (18%) zajęła odpowiedź „Wkurwiał mnie za życia…”. Trzecie miejsce zaś z wynikiem 114 (16%) zajęła odpowiedź „Ta szopka mnie denerwuje”. Tak więc wszystkie miejsca na podium zostały zajęte przez odpowiedzi antypapieskie, które łącznie dostały 487 głosów co daje 68%. Widać z tego jednoznacznie, że większość czytelników LBC stanowią antyklerykałowie. Choć w ostatnim czasie stronę odwiedza wielu prawicowców i antykomunistów – to jednak stanowią oni wyraźną mniejszość. Gdy w całej Polsce była papieska paranoja, antyklerykałowie szukali ludzi o podobnych poglądach i los chciał, że trafili na LBC – gdyż zarówno Racja jak i NIE dały w tym czasie ciała. W obliczu katolickiej ofensywy ludzie nieświadomie zjednoczyli się wokół LBC i mamy nadzieje, że jest to jaskółka przyszłej zjednoczonej partii komunistycznej.
Na LBC jest wystarczająco dużo tekstów antypapieskich, gdzie są wyliczane minusy Wojtyły więc nie będziemy ich tutaj powtarzać. Miejsce czwarte i piąte zajęły dwie odpowiedzi pozytywne dla papieża: „Skrajna lewica powinna się pomodlić” z wynikiem 104 (15 %) i „Papa miał swoje plusy” z wynikiem 45 (6%). Razem daje to 21 % i jest dowodem tego, że organizacje lewackie działające w katolickiej Polsce zrzeszają też katolików. Mogę to skomentować tak, że jeśli ktoś jest zaangażowany w walkę z wyzyskiem to nie przeszkadzają mi jego poglądy religijne – pod warunkiem jednak, że ich nie propaguje. Każdy może po cichu chodzić do kościoła –ale na zebraniach czy demonstracjach –propagowanie katolicyzmu powinno być zabronione.
Ostatnie trzy miejsca również zostały zajęte przez odpowiedzi antypapieskie: „Niestety wpływy Kościoła rosną” z wynikiem 36 (5%), Oby jego przyjaciele wkrótce zdechli 29 (4%) i „Kto za to wszystko zapłaci” 11 (2%). Jeśli chodzi o przyjaciół papieża – to pewnie wielu w najbliższym czasie do niego dołączy. Czy z tej okazji będziemy robić szopkę? Tego nie wiemy. Nie każdym trupem się zajmujemy i olaliśmy np. Nowaka-Jeziorańskiego. Nie tylko skala medialnej szopki decyduje o tym, czy się kimś zajmiemy –czasami po prostu nie mamy na to czasu – a czasami nie chcemy robić się nudni (LBC –strona, która pisze tylko o trupach…) Czekamy oczywiście na pierwszego premiera kapitalistycznej Polski –Tadeusza Mazowieckiego, na neoliberalną premier Wielkiej Brytanii, która ma krew górników na rękach-Margaret Thatcher, na ministra spraw zagranicznych, który wprowadził Polskę do NATO –Bronisława Geremka i wielu innych starców, którzy są na finiszu. Ale przede wszystkim jesteśmy marksistami i od dziś znowu zajmujemy się Marksem – a teksty papieskie przenosimy do archiwum.
24 04 2005