Tekst pochodzi ze strony http://www.socjalizm.org
Wojtek Figiel
Zanón walczy dalej
Autor jest redaktorem lewicowego serwisu internetowego
socjalizm.org oraz polskim korespondentem największego międzynarodowego
lewicowego portalu internetowego In Defence of Marxism
Od kilku lat w Argentynie zachodzą bardzo interesujące procesy społeczne,
gospodarcze i polityczne. U ich źródeł leży światowy kryzys modelu
kapitalistycznego. Obecnie tylko 2% ludności tego kraju uważa, iż gospodarka
rynkowa niesie ze sobą jakikolwiek postęp społeczny. Argentyńczycy jednak nie
pozostają pasywni wobec otaczającej rzeczywistości. Istnieje, między innymi,
ruch około dwustu fabryk, które po opuszczeniu ich przez dawnych właścicieli,
zostały przejęte i są zarządzane przez pracowników. W ostatnim miesiącu nasiliła
się kampania represji wobec jednej z nich, fabryki ceramiki Zanón z prowincji
Neuquén. Jak działają takie fabryki? Komu i dlaczego zależy na tym, by przestały
istnieć? Co my możemy zrobić dla pracowników okupowanych fabryk w Argentynie?
Wszystko zaczęło się od kryzysu w Azji w 1997 roku. Wpłynął on bowiem negatywnie
na gospodarkę brazylijską, co zmusiło rząd tego kraju do dewaluacji waluty. W
latach dziewięćdziesiątych argentyńskie peso było przywiązane sztywnym parytetem
1:1 do dolara amerykańskiego. Eksport do Brazylii z dnia na dzień stał się
nieopłacalny. To z kolei uruchomiło lawinę wydarzeń. W ciągu dwóch zaledwie lat
miało miejsce aż siedem strajków generalnych. Wreszcie w grudniu 2001 roku
miliony ludzi wyszły na ulice i dokonały prawdziwej rewolucji , obalając dwóch
prezydentów i tworząc zalążki nowego typu władzy w postaci Zgromadzeń
Dzielnicowych.
W tym kontekście szefostwo fabryki ceramiki Zanón w październiku 2001 roku
ogłasza bankructwo i zamyka zakład, pozbawiając tym samym pracy 250 osób. Ważne
i inspirujące jest - jak podkreśla działacz argentyńskiego ruchu pracowniczego
Ramón Sarmiento w udzielonym serwisowi www.socjalizm.org wywiadzie - to, że
"pracownicy doszli do wniosku, że nie mogą tak po prostu oddać swej fabryki,
wrócić do domu i tam dopiero zacząć rozpaczać, ale muszą zająć fabrykę i na nowo
uruchomić ją pod kontrolą ich samych."
Jakie są rezultaty ponad czterech lat rządów pracowniczych w fabryce Zanón? Nie
tylko udało się obronić istniejące miejsca pracy, ale także zatrudniono
dodatkowych 200 pracowników. Płaca robocza została wydatnie podniesiona i
ustalona powyżej średniej. To wszystko w kraju, gdzie jeszcze dzisiaj 38%
ludności żyje w ubóstwie, gdzie do niedawna oficjalnie stopa bezrobocia wynosiła
15%, a płaca minimalna była na poziomie około 350 złotych, przy cenach tylko
nieznacznie niższych niż w Polsce. Wyroby ceramiczne z fabryki Zanón są bardzo
cenione ze względu na ich wysoką jakość - także przez odbiorców zagranicznych.
Wytwarza się tam nie tylko ceramikę użytkową, ale także i artystyczną.
Pracownicy często organizują festiwale i wystawy na temat ich walki, pracy i
wyrobów. Mają nawet własną stronę internetową - www.obrerosdezanon.org. Ich
losami zainteresowali się nawet wytwórcy przeżywającego obecnie rozkwit kina
argentyńskiego. Znacząco wzrosły wydajność oraz bezpieczeństwo pracy. Do
przeszłości należą bowiem oszczędności na sprzęcie i wyposażeniu dla
pracowników. Fabryka finansuje także różne projekty społecznie użyteczne, jak
chociażby pobliskie stołówki dla bezdomnych. Zarząd zakładu natomiast został
zdemokratyzowany, a najwyższym organem decyzyjnym jest zgromadzenie ogólne
pracowników.
To wszystko pokazuje, że fabryki zarządzane przez pracowników to nie mit i
mrzonka utopistów, ale rzeczywistość i konkretna alternatywa wobec prymatu
własności prywatnej. Doskonale zdają sobie z tego sprawę właściciele oraz
państwo argentyńskie, dlatego okupowane fabryki starają się za wszelką cenę
zniszczyć. Do dnia dzisiejszego robotników Zanón próbowano eksmitować już pięć
razy - za każdym razem jednak bez powodzenia. Ilekroć bowiem próbowano to
uczynić, gromadziła się wokół fabryki społeczność lokalna i okazywało się, iż to
policja, a nie robotnicy, jest oblężona i musi opuścić fabrykę i jej okolice.
Nie pomogły nakazy sądów, nie pomogła kampania w prasie lokalnej i krajowej, nie
pomogły oszczerstwa? Robotnicy dalej pracują i walczą o upaństwowienie zakładu
pod swoją kontrolą. Nacisk jest tak wielki, że być może uda się nawet zmusić
sądy do przekazania praw własności do fabryki jej robotnikom i zwolnienia ich ze
spłaty zaciągniętych przez poprzednich właścicieli długów.
W związku z porażką dotychczasowych metod, aparat państwowy i byli właściciele
zmienili taktykę. 4 marca br. trzej mężczyźni i jedna kobieta uprowadzili żonę
pracownika zakładów Zanón. Uprowadzili ją do zielonego Forda Falcón, gdzie przez
kilka godzin trzymali ją, znęcając się psychicznie i torturując fizycznie.
Opowiedzieli dokładnie jak przez cały miesiąc śledzili ją, jej męża i córkę.
Potem przyznali, iż porwanie ma na celu zastraszenie pracowników Zanón.
Następnie ostrym narzędziem pocięli jej twarz, ręce i piersi, a potem wyrzucili
z samochodu, Następnego dnia ta sama kobieta została napadnięta we własnym domu
- pomimo tego że teoretycznie policja strzegła dostępu do niego - i znowu
usłyszała serię gróźb, zakończoną złowieszczym oświadczeniem: "ten związek
zawodowy będzie ociekał krwią". Jak bardzo wmieszany jest w to wszystko aparat
państwowy, udowadniają nie tylko dotychczasowe wyroki sądów świadczące na
korzyść byłych właścicieli. Obecnie stosowane taktyki co do najmniejszych
szczegółów przypominają te, których używano w czasie dyktatury wojskowej w
Argentynie w latach 1976-83, które to doprowadziły do śmierci około 30 000
ludzi, głównie aktywistów Lewicy. Natomiast pod koniec zeszłego roku, Minister
Bezpieczeństwa i Pracy w rządzie regionalnym Luis Manganaro, na ceremonii
zaprzysiężenia nowych władz lokalnej policji, okupujących fabryki pracowników
nazwał "przestępcami" i "partyzantami". Nie zapominajmy też i o tym, że w
Argentynie otwartych jest prawie 4000 procesów politycznych, a niektórzy
lewicowi aktywiści są przetrzymywani we więzieniach.
Robotnicy okupowanych fabryk jednak nie dają za wygraną. 8 marca zorganizowano
5-tysięczną manifestację w Neuqén oraz Buenos Aires pod hasłem obrony praw
pracowniczych i praw oraz godności kobiet. Jak wysokie jest morale wśród
pracowników i całej społeczności lokalnej, świadczy fakt, iż ta sama
sponiewierana i torturowana kobieta, która nigdy przedtem nie uczestniczyła w
żadnej manifestacji, 8 marca szła na czele protestujących. Oto co na wspomnianej
demonstracji powiedział jeden z pracowników fabryki Zanón: "Mamy bardzo dużo
wrogów, przeciwko którym zmuszeni jesteśmy walczyć: starzy właściciele,
biurokracja związkowa, rząd prowincji i rząd krajowy. Nie zaakceptujemy jednak
tego, że rząd argentyński, który twierdzi iż przestrzega praw człowieka, jest
głuchy na wysyłane nam pogróżki i groźby śmierci oraz przypadek porwania i
torturowania naszej Towarzyszki". Ponadto ten sam pracownik dodał:
"prawdopodobne jest, że w nadchodzącym okresie sytuacja nasza jeszcze bardziej
się pogorszy - dlatego też naszą sprawę chcemy upublicznić w skali krajowej oraz
międzynarodowej".
Represjonowani pracownicy okupowanych fabryk w Argentynie wysyłają tę wiadomość
także i tutaj, do Polski. Nie jesteśmy bezsilni wobec woli kapitału, nie
pozwólmy, by mógł on bezkarnie dławić pracę. Solidaryzujmy się z pracownikami w
Argentynie - atak na ich prawa bowiem jest także i atakiem na nasze prawa. O
propagowanie takiego apelu zabiega Komisja na Rzecz Solidarności z Zanón.
Wzór listu protestacyjnego znajduje się na naszej stronie internetowej. Aby go
zobaczyć, wystarczy nacisnąć tutaj.
Warszawa, 31.03.2005