Relacja z antyszczytu
Po ostatnim antyszczycie, który odbył się rok temu i przyszło kilka tysięcy osób panował raczej optymizm "coś się wreszcie ruszyło - a teraz będzie jeszcze lepiej" niestety dzisiaj było dużo gorzej. Właściwie nie chce mi się pisać tej relacji - bo nie ma o czym -więc tekst będzie krótki, bo dzisiejsza impreza na więcej nie zasłużyła. Jest to też ukłon w stronę wiernych czytelników, którzy prosili "napisz, napisz - dawno już nie było żadnej relacji na LBC". Zasadniczym problemem jest to, że nic się nie zmienia i wszystkie imprezy wyglądają tak samo. Jednym z głównych inicjatorów była Inicjatywa Stop Wojnie i wszystko przypominało poprzednie demonstracje antywojenne. Skupie się więc na rzeczach nowych. Pierwszym problemem jaki tu poruszymy będzie Unia Lewicy, która w liczbie około 20 osób pojawiła się na demonstracji. Jeśli się przez chwile zastanowimy - przeciwko czemu była ta demonstracja - to odpowiedzią jest hasło z plakatu "przeciwko politykom wojny i nędzy" a do tego grona spokojnie możemy zaliczyć cały polski rząd. Choć są to sprawy oczywiste, to jednak pszczółki z ULu nie potrafiły mi na to odpowiedzieć. Problem jest taki, że liderem UL jest Izabela Jaruga Nowacka http://www.lewica.pl/?dzial=polska&id=3175 , która jako vicepremier zasługuje na miano "polityka wojny i nędzy" http://www.kprm.gov.pl/76_11427.htm . Unia Lewicy, która od niedawna należy do koalicji rządzącej protestowała przeciwko swojemu rządowi. Niestety takich absurdów było dzisiaj więcej.
Kolejnym absurdem antyszczytu był stosunek do Rosji. Organizatorzy najwyraźniej nie mieli pomysłu na czym się skupić więc razem z Lechem Kaczyńskim uderzono w antyrosyjski bęben. Na plakatach były więc wizerunki Putina, a na demonstracji były flagi czeczeńskie. Wszystko fajnie - ale Putin nie przyjechał. Mamy więc ciekawą koalicję – gdy prawicowi samorządowcy, nazywają warszawskie rondo nazwiskiem Dudajewa, a Lech Kaczyński występuje w antyrosyjskich reklamówkach – to polscy anarchiści robią to samo. Zresztą o polskich anarchistach napisze trochę więcej. Niedawno wyszedł album „Jarocin w obiektywie bezpieki” http://www.merlin.com.pl/frontend/towar/390386 . W skrócie chodzi o to, że każda impreza masowa w PRL była odpowiednio inwigilowana przez SB i to samo robiono na koncertach w Jarocinie. Na zdjęciach mamy więc typowych punkowców – jak i esbeków, którzy wyglądają dokładnie tak samo. Są nawet oficjalne instrukcje – jak powinien wyglądać esbek by się wmieszać w tłum. Choć zdjęcia pochodzą z lat osiemdziesiątych, to jednak moda specjalnie się nie zmieniła i są to wzorce uniwersalne, które równie dobrze można stosować dzisiaj. Jeśli uwzględnimy fakt, że na dzisiejszą imprezę przyjechali ludzie z różnych miast i między sobą się nie znają – to zrozumiemy, że możliwość weryfikacji jest właściwie żadna.
Choć impreza była dość niewielka to jednak rozdawano kilka różnych wzorów ulotek i przynajmniej co do dwóch mam podejrzenie, że zostały napisane przez ludzi, którym zależało na kompromitacji ruchu. Jest to w sumie dobra metoda – jeśli demonstracja musi się już odbyć – to można ją skompromitować i wmieszać się w tłum ludzi, którzy wzajemnie siebie nie znają i rozdawać debilne ulotki. Prowokacje ułatwia fakt, że ulotki anarchistów to zwykła czarno biała kartka odbijana na kserze, a ten sprzęt jest dostępny w każdym komisariacie (przynajmniej był w Starych Babicach, gdzie mnie wywieziono z Ożarowa). Oto obiecane dwa przykłady:
„Żadnej władzy biurokratom. Anarchiści przegrali w pierwszej międzynarodówce z marksistami, jak głosi oficjalna prawda. Od tego czasu wszelkie widoczne ruchy i prądy umysłowe, uważały, że droga zmian wiedzie przez państwo, że wystarczy obsadzić stołki właściwymi ludźmi, a ci już nam tu raj zbudują, nas wyzwolą i nie będzie uciskanych. Po dojściu tychże działaczy do władzy okazało się, że zmieniło się nic, niewiele, albo ucisk wzrósł. Dawni rewolucjoniści przekształcili się w tych z którymi walczyli, zaczęli stosować identyczną retorykę, jak choćby stwierdzenie Lenina, że klasa robotnicza nie dorosła jeszcze do decydowania o sobie i potrzebuje kierownictwa wykształconych. Kompetencja jako legitymizacja władzy jest wysuwana, zarówno przez konserwatystów, liberałów jak marksistów. Mówi się tutaj, że pewna, specjalnie wyselekcjonowana, grupa lepiej zadba o interesy każdego z nas, niż my sami; że przedstawiciel wie lepiej od tego kogo reprezentuje.” Jest to początek ulotki z której widać, że głównym wrogiem autorów są marksiści. Ulotka została podpisana przez „Porozumienie Grup Wolnościowych i Anarchistycznych Północno-zachodniej Polski Myślibórz, Kołobrzeg, Gorzów, Szczecin” –brakuje chyba tylko FA Tworki. Autorom wyraźnie zależy na skłóceniu różnych podmiotów organizujących dzisiejszy antyszczyt i warto się przez chwile zastanowić kto na tym najwięcej skorzysta. Nie jesteśmy sekciarzami i potrafimy też pochwalić jeśli ktoś na to zasługuje. Ruch anarchistyczny nie jest jednolity i sami anarchiści siebie nie znają, więc nie atakujemy wszystkich – a tylko tych podpisanych na ulotce. Gdy na początku demonstracji policja zaczęła wszystkich legitymować najprzytomniej zachowało się dwóch organizatorów –anarchista Owca i marksista Ilkowski i był to przykład dobrej współpracy i należy ich pochwalić. Gdyby Owca posłuchał tej ulotki – to do współpracy pewnie by nie doszło.
A oto druga obiecana ulotka zatytułowana „Kundel bezpański”.
„Dlatego proponujemy protest wkurwionych dzieci, jako istot poniżanych jedynie ze wzglądu na swój wiek. Odrzucamy wiedze jako legitymizację władzy, mało tego, wiedzę uznajemy za nieuprawniony ucisk. Jak wszelkie roszczenia względem uniwersalnej prawdy. Mamy własną prawdę, prawdę dziecięcą i będziemy ją realizować wśród innych dziecięcych prawd, ja dziecko wśród innych dzieci. Dorośli nam nie są potrzebni, zwłaszcza, że to my ich utrzymujemy.”
Pod nieobecność WGR i jej wodza Iwa, który sam się chwali, że ma „mentalność 5-latka” infantylną pałeczkę przejęli anarchiści. Jeśli pierwsza cytowana ulotka miała na celu wzajemnie skłócić demonstrantów, to celem drugiej – jest ich ośmieszenie.
No i to by było chyba na tyle. Parafrazując Cezara, przeciętny antyglobalista może o sobie powiedzieć: „przyjechałem, pokrzyczałem, wyjechałem” i na tym skończyła się wielka konfrontacja z systemem. Termin następnej takiej demonstracji –znowu wyznaczą ci, którzy rządzą. A tym czasem antyglobalistom pozostaje spokojne cierpliwe wyczekiwanie na kolejne 5 minut, kiedy na kilka dni przed kolejnym spędem ktoś się nimi zainteresuje. Większość z obecnych dzisiaj dzieciaków z oryginalnymi fryzurami, zapewne nie pojawi się na protestach pracowniczych, których w tym czasie będzie jak zwykle bardzo dużo i jak zwykle żadnego antyglobalisty to nie obchodzi. Smutnego bilansu dzisiejszej imprezy nie poprawi zbicie szyby w tramwaju, zwłaszcza, że burżuje tramwajami nie jeżdżą.
Hasła skandowane przez organizatorów były oderwane od polskiej rzeczywistości, przez co były banalne. Gdy działacz UL skanduje słuszne skądinąd hasło przeciwko włoskiemu faszyście „Fini to drugi Mussolini” to pozostaje niedosyt –a czym od Mussoliniego różni się wicepremier Jaruga-Nowacka, która ma na rękach krew Irakijczyków. Dlatego też zgodnie z Leninem uważamy, że główny wróg jest we własnym kraju i jeśli organizować taką demonstrację –to by atakować polski rząd i polskich kapitalistów. Znacznie łatwiej się przebić do mediów z antyrosyjskimi hasłami, niż z hasłami wymierzonymi w Kulczyka czy Michnika. Na koniec warto też odnotować po raz kolejny już absurdalną i agresywną postawę policji. Na samym początku wszystkich zaczęto legitymować a pod koniec zatrzymano 11 osób. Zwłaszcza pierwsza akcja pokazała bezsilność demonstrantów wobec kapitalistycznych sił represji. Pokojowa demonstracja nie posiadała żadnej straży ochronnej i policja weszła w nią jak w masło i zanim organizatorzy się zorientowali –wszyscy już byli spisywani. Policja co prawda się usunęła, ale raczej pod wpływem próśb. Na przyszłość organizatorzy powinni wyciągnąć z tego wnioski. Wielkie demonstracje antyglobalistów na zachodzie były ochraniane przez specjalne organizacje (np. włoska Ya Basta), którzy otaczali demonstrantów i bronili ich przed policją. Policja wykorzystała efekt zaskoczenia i zaczęła legitymować rozproszone i bezbronne grupki. Gdyby wszyscy stali w jednym miejscu ochraniani przez ludzi na to przygotowanych to, po pierwszy czuli by się znacznie pewniej i pewnie nikt by nie został spisany. Ochrona wcale nie musi składać się z jakiś osiłków i polegać na przemocy. Wystarczy, że ludzie trzymają się za ręce i nie pozwalają rozbić szyku – ale to już temat na oddzielny tekst. Informacje o 11 zatrzymanych prosimy wrzucać do księgi gości lub na FD LBC.