Tekst pochodzi z Trybuny http://www.trybuna.com.pl/n_show.php?code=2005052024
Donat Szyller
Politycy, do roboty!
Protest związkowców • Jak tu żyć za 600 złotych?
Kilkutysięczny marsz związków zawodowych przeszedł wczoraj przez Warszawę. Ubodzy, źle opłacani za ciężką pracę ludzie przyjechali do stolicy, by posłom i członkom rządu powiedzieć: „Do roboty!”. Związkowcy chcą, by jeszcze przed końcem kadencji Sejm przyjął pakiet ustaw korzystnych dla ludzi pracy.
Chodzi m.in. o wzrost minimalnego wynagrodzenia, które wynosi dzisiaj niewiele ponad 600 zł. Za tę sumę wiele osób musi utrzymać siebie i swoje rodziny. Odpowiedni projekt autorstwa SLD-UP leży w parlamencie. Podobnie jak projekty ustaw o dodatkach pieniężnych dla emerytów i rencistów i o tzw. emeryturach pomostowych dla osób pracujących w niebezpiecznych warunkach. O prawo do tych świadczeń, które zastąpią obecne wcześniejsze emerytury, walczy wiele grup zawodowych.
Lewica i związki spierają się w tej sprawie z rządem Marka Belki, który próbuje zablokować dostęp do „pomostówek” m.in. nauczycielom, artystom czy marynarzom.
OPZZ chce też przyjęcia projektów SdPl o waloryzacji rent i emerytur oraz o zaostrzeniu kar dla nieuczciwych pracodawców, którzy nie wypłacają pieniędzy za nadgodziny lub wcale nie płacą za pracę.
Wśród okrzyków „Złodzieje”, „Pracy i chleba” i „Godnej płacy” manifestacja dotarła przed Sejm. Gmach otoczony był metalowymi barierkami, za którymi stali uzbrojeni policjanci. – Co posłowie przez cztery lata zrobili dla ludzi pracy? Jesteśmy tu, by zapytać, dlaczego nie zdążyli uchwalić szeregu potrzebnych ustaw? Dlaczego na niekorzyść ludzi pracy zmieniono kodeks pracy? Dlaczego odebrali uprawnienia o świadczeniach przedemerytalnych? – pytał Jan Guz, szef OPZZ. – Macie jeszcze pół roku! Do roboty – wykrzyknął w stronę Sejmu.
Głos zabrała też wiceprzewodnicząca OPZZ Wiesława Taranowska. – Jesteśmy tu, by upomnieć się o prawa pracownicze. W tym kraju na pracownikach wciąż się eksperymentuje. Boli nas, że za lewicowego rządu 23 mln Polaków żyje w niedostatku, a 5 mln w skrajnej nędzy. Jest 3 mln bezrobotnych, z czego 2,7 mln bez prawa do zasiłku. Co czwarty Polak na starość dostaje marne grosze. Setki tysięcy ludzi za niewolniczą pracę otrzymuje 600 zł. Z drugiej strony jesteście wy, decydenci, posłowie, ministrowie. Jeździcie drogimi samochodami z podgrzewanymi siedzeniami. W oknach tych aut macie firanki po to, by nie oglądać ludzkiej biedy – mówiła Taranowska.
W Sejmie delegacja związkowców złożyła petycję do marszałka Sejmu Włodzimierza Cimoszewicza o przyspieszenie prac nad ustawami. Na wiadomość, że marszałek wyjechał do Łodzi, w stronę parlamentu poleciały petardy. W końcu do demonstrantów wyszedł wicemarszałek Sejmu Józef Zych, który poinformował ich, że przekaże ich postulaty Prezydium Sejmu i Konwentowi Seniorów. – SLD obiecało, że jeszcze w tej kadencji doprowadzi do uchwalenia tych ustaw. My mamy dobrą pamięć. Nas się w ch... zrobić nie da – wykrzyczał szef związków górniczych Wacław Czerkawski.
Demonstracja ruszyła przed Kancelarię Premiera. – Rzućcie pały, chodźcie z nami – skandowali w stronę policjantów związkowcy. – Stoją i się nawet nie ruszą. Jakby ich nie było, to na tych słupach by wisiały posły, a nie latarnie – powiedział jeden z górników.
– Ja jestem już emerytką, ale moje dorosłe dzieci nie mają pracy. Czy można sobie dziś wyobrazić coś gorszego? – powiedziała Zofia Baszcz z Poznania, która całe życie przepracowała w zakładach Cegielskiego. – Nie wiem, jak pracuje ten Sejm. Na pewno nie nad prawem, które pomogłoby zwykłym ludziom – dodała Irena Hass, członkini OPZZ z Płońska.
Edyta Karbulewicz pracuje w urzędzie pracy w Radomiu. Przyjechała, by przypomnieć posłom o bezrobotnych. – Jest sens przyjeżdżać, protestować, działać. Najgorsze jest, gdy ludziom nic nie chce się robić. My pracujący, choć słabo opłacani, jakoś jeszcze możemy się bronić. Jest natomiast rzesza tych, którzy pracy nie mają. Oni nikną w oczach, obserwuję to każdego dnia – powiedziała.
W stronę siedziby premiera znów poleciał grad petard i jajek. Były krzyki, gwizdy i wycie syren. Górnicy przerzucili przez barierki otaczające kancelarię drewnianą belkę z wbitym w nią kilofem i napisem: „Belka, wsadź sobie w d... taki projekt” (o emeryturach pomostowych – przyp. red). Podpalili też i przerzucili przez barierki kukłę Henryki Bochniarz, prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”.
Z delegacją związkowców spotkali się premier Belka i wicepremier Izabela Jaruga-Nowacka. Poinformowali, że powstanie komisja, która ustali nową listę zawodów uprawnionych do wcześniejszej emerytury. – Chcę, żebyście wiedzieli, że losy ludzi pracy, najbiedniejszych są temu rządowi bliskie. Rząd chce, by w Polsce nie było głodnych dzieci i ludzi wykluczonych – próbowała przemawiać wicepremier. Związkowcy zagłuszyli jednak jej słowa gwizdami.
Ostatnim przystankiem na trasie demonstrujących była siedziba Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”. Jej przedstawicielowi delegacja z OPZZ przekazała petycję w sprawie blokowania przez PKPP wzrostu wskaźnika przeciętnych wynagrodzeń w 2005 r. Mogłyby one wzrosnąć o 5,14 proc., gdyby nie sprzeciw PKPP w Komisji Trójstronnej ds. Społeczno-Gospodarczych.
– Nam pensje nie rosną, tylko lecą na łeb – stwierdził Andrzej Partyka, pracownik Fabryki Łożysk Tocznych w Kraśniku. – Jeszcze pół roku temu brałem 1300 zł. Teraz mam tysiąc. Chcą zabrać jeszcze dodatek za pracę w niedziele i święta, to będę miał 800 zł. I jak tu żyć? – powiedział Partyka.
Demonstranci rozjechali się do domów, ale zapowiedzieli, że powrócą, jeśli rząd nic nie zrobi.
„Pomosty” w Sejmie
Projekt ustawy o tzw. emeryturach pomostowych, przygotowany przez OPZZ i popierany przez SLD, trafił wczoraj do pierwszego czytania w sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Został, razem z dwoma pozostałymi projektami, skierowany do podkomisji. – Do stworzenia ustawy pomostowej zobowiązuje ustawa systemu ubezpieczeń społecznych z 1998 r. Jest czas do 2007 r. Żaden z dotychczasowych rządów nie pokusił się o prace nad ustawą, a projekt wspierany przez Marka Belkę jest niekorzystny dla pracowników. Nasz projekt zakłada, że termin wydłużony zostanie do 2011 r., by rząd, jakikolwiek będzie, miał czas na stworzenie dobrej ustawy – powiedziała Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ. (DNT)
Donat Szyller