Tekst pochodzi z Impulsu Trybuny http://www.trybuna.com.pl/n_index.php?sel=impuls&date=20050519&code=2005051914
Głód antykapitalizmu
Z Jane Hardy, brytyjską ekonomistką, działaczką związkową i polityczną, rozmawia
Magdalena Ostrowska
Wierzy Pani w sukces antykapitalizmu?
– W styczniu tego roku uczestniczyłam w Światowym Forum Społecznym w Brazylii.
Było to spotkanie 150 tys. ludzi z całego świata. Jeszcze pięć lat temu nie
wyobrażaliśmy sobie takich imprez. Ruch alterglobalistyczny i
antykapitalistyczny zaczął się w listopadzie 1999 r. w amerykańskim Seattle.
Ludzie wyszli wtedy na ulice, by protestować przeciwko Światowej Organizacji
Handlu (WTO).
Ale już wcześniej mieliśmy do czynienia z demonstracjami niezadowolenia…
– Protest w Seattle był przełomem. Miał miejsce niemal dokładnie dziesięć lat po
upadku Muru Berlińskiego, który symbolizował upadek socjalizmu i tryumf
kapitalizmu. Do 1999 roku nikt tak naprawdę nie śmiał kwestionować systemu
kapitalistycznego. Pod koniec 1999 r. media na całym świecie nieoczekiwanie
doniosły, że tysiące manifestantów w Seattle przerwały szczyt jednej z
najważniejszych instytucji kapitalistycznych na świecie! Ludzie, którzy to
widzieli, nagle dostrzegli w tym proteście wyraz własnych frustracji. Niektórzy
myśleli, że to tylko chwilowy bunt, lecz z czasem okazało się, że protest ten
był czymś znacznie poważniejszym. Demonstrowano m.in. w Waszyngtonie, Melbourne,
Quebeku, Pradze, Nicei, Goetenburgu i Genui…
Tym niemniej ostatnio o alterglobalistach stało się ciszej. Co się z wami
dzieje?
– Ruch przeciwników kapitalizmu rozwija się, mimo problemów, jakie napotyka.
Nawet zniszczenie wież WTC i związana z tym tzw. wojna z terroryzmem, nie
doprowadziły do upadku naszego ruchu. Zaledwie cztery miesiące później, w
styczniu 2002 r., drugie Światowe Forum Społeczne w brazylijskim Porto Alegre
zgromadziło dwa razy więcej uczestników niż poprzednie forum. Spotykaliśmy się
też w Europie: we Florencji, Paryżu i ostatnio w Londynie. Fora społeczne
organizowano w Ameryce Południowej, Indiach, Azji Południowo-Wschodniej.
Jednocześnie miały miejsce ogromne demonstracje antywojenne, najpierw przeciwko
amerykańskiemu najazdowi na Afganistan, potem przeciwko okupacji Iraku. W
Wielkiej Brytanii, gdzie ruch antywojenny jest ogromny, niezadowolenie społeczne
znalazło odzwierciedlenie w wynikach wyborów parlamentarnych, które odbyły się w
ostatni czwartek. George Galloway, najsłynniejszy brytyjski działacz
antywojenny, dawniej członek Partii Pracy, a obecnie lider lewicowej koalicji „Respect”
(Szacunek), zdobył mandat parlamentarny w jednej z dzielnic Londynu. Pokonał
kandydatkę zwycięskiej Partii Pracy. Uważam to za znaczące zwycięstwo nie tylko
brytyjskiego, ale i światowego ruchu antywojennego.
Na czym opiera Pani przekonanie, że przed antykapitalizmem jest przyszłość?
– Na obrazie świata na początku XXI wieku. Z jednej strony mamy niewyobrażalne
bogactwo, wiedzę i technologie, z drugiej – większość ludzi na świecie żyjących
w nędzy i głodzie. Utrzymują się niewiarygodne różnice między biednymi i
bogatymi. Rozwarstwienie społeczne dotyczy nie tylko narastających różnic
pomiędzy krajami Północy i Południa, ale jest coraz bardziej widoczne wewnątrz
społeczeństw, nawet tych, które dotychczas uchodziły za bogate. W Stanach
Zjednoczonych George W. Bush systematycznie grabi biednych, aby dawać bogatym. Z
40 proc. jego cięć podatkowych skorzystał jeden procent najbogatszych
Amerykanów. Nie ulega wątpliwości, że neoliberalna „terapia szokowa” okazała się
tragedią dla społeczeństw Europy Środkowo-Wschodniej. Jeseph Stiglitz, jeden z
głównych ekonomistów Banku Światowego, obliczył, że w 1989 r. dwa proc. Rosjan
żyło w ubóstwie. Pod koniec lat 90., w biedzie żyła już ponad połowa rosyjskich
dzieci. Obecnie PKB Ukrainy wynosi jedną trzecią jego poziomu z 1989 r. W
Ameryce południowej i w Afryce poziom życia nawet się pogorszył i jest niższy
niż 20 lat temu.
Jakie są wspólne idee ruchu alterglobalistycznego?
– Tym, co łączy wszystkich w ruchu antykapitalistycznym jest przekonanie, że
kapitalizm przynosi nierówność, masową nędzę i zagraża przyszłości całej
planety. Z tym zgadzają się wszyscy. Jednak niektórzy ludzie byli przerażeni,
gdy obserwowali brutalny atak policji na demonstrację alterglobalistów w Genui,
w 2001 r., gdy policja zastrzeliła jednego z demonstrantów. Wielu z nas chciało
wycofać się z ruchu również po 11 września 2001 r. Niektórzy z kolei traktowali
sprzeciw wobec wojny jako oderwanie od właściwej walki, jaką jest walka
przeciwko neoliberalizmowi i kapitalizmowi. Nasz ruch może się rozwijać jedynie
wówczas, gdy ludzie nie będą ograniczać się wyłącznie do przyjmowania do
wiadomości tego, co przynosi kapitalizm. Należy przeprowadzić autentyczną debatę
o tym, co dzieje się w globalnej ekonomii i jak możemy zmienić rzeczywistość.
Oczywiście, ruch alterglobalistyczny nie jest jednolity, np. istnieją
rozbieżności w sprawie roli państwa narodowego i jego przyszłości.
Ruch alterglobalistyczny skupia wiele tendencji. Na czym polegają różnice ?
– Można wyróżnić cztery dominujące tendencje. Pierwszą są „reformiści”
ograniczający się jedynie do wąskiego zakresu problemów. Francuski działacz,
Bernard Cassen, współzałożyciel stowarzyszenia ATTAC dążącego do opodatkowania
zysków kapitałowych na rzecz państw Trzeciego Świata i umorzenia długów tych
państw, opowiedział się przeciwko protestom antywojennym. Od 2003 r. Cassen
atakuje alterglobalistów za zbytni radykalizm.
Reformiści bywają zauważani przez oficjalne media, chyba jednak nie dominują
w ruchu antykapitalistycznym?
– Drugą grupę stanowią „radykalni reformiści”: Naomi Klein, George Monbiot czy
Susan George, która prowadziła kampanię przeciwko długom. Odgrywają oni bardzo
istotną rolę w naszym ruchu. Książka Klein „No Logo” okazała się ogromnym
sukcesem, została przetłumaczona na 9 języków i była bestsellerem w Australii,
Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Do tej grupy zaliczam też
m.in. zaangażowanych na lewicy muzyków rockowych, takich jak zespół „Radiohead”.
Oni wszyscy unikają dyskusji o tym, w jaki sposób należy zmienić obecną
rzeczywistość. Bardzo popularna, szczególnie we Włoszech i Ameryce Południowej,
jest trzecia grupa, którą stanowią „autonomiści”. Najlepszym przykładem może być
książka Johna Hollowaya „Change the World Without Taking Power” („Zmienić świat
nie przejmując władzy”). W Porto Alegre doszło do ciekawej dyskusji między nim a
Alexem Callinicosem, jednym z głównych działaczy brytyjskiej Socialist Workers
Party. Obie strony zgadzały się co do znaczenia oddolnej aktywności. Obie strony
zgadzały się też z ogromną rolą, jaką odgrywa organizowanie się przeciwko
uciskowi. Spór dotyczył roli państwa. Holloway uważa, iż w walce z kapitalizmem
ludzie mogą działać w dowolny sposób, np. tworząc alternatywny styl życia,
niezależne komuny itd. Innymi słowy uważa on, że system może zostać obalony
przez ludzi, którzy po prostu zajmą się oddolną samoorganizacją. Jeśli
wystarczająco dużo ludzi będzie chciało zmienić ten system, klasa pracująca
przejmie władzę bez jednego wystrzału.
Organizacja, w której działasz, Socialist Workers Party, jest bardziej
radykalna i nawiązuje w swoim działaniu do rewolucyjnej tradycji ruchu
robotniczego.
– Przedstawiamy inną analizę globalego kapitalizmu i postulujemy inny sposób
zmiany tego systemu. Jest oczywiste, że wrogiem rewolucjonistów jest kapitalizm
jako taki oraz neoliberalizm jako ideologiczny wyraz tego systemu. Twierdzimy,
że nie można przekonać rynku ani korporacji, aby zaczęły działać dla dobra
ogółu. Musimy zrozumieć, czym jest kapitalizm. System ten opiera się na zysku.
Jeśli firmy nie będą przestrzegały tej podstawowej zasady systemu, po prostu
upadną. Jest to poza tym system, w który wpisane są cykliczne kryzysy. Anarchia
każdej odmiany kapitalizmu prowadzi do zjawiska nadprodukcji, a co za tym idzie,
do recesji. Od 1990 r. cały system światowy jest niestabilny. Podczas ostatniej
dekady byliśmy świadkami czterech wielkich kryzysów ekonomicznych: w Meksyku,
Południowo-Wschodniej Azji, Rosji i Argentynie, oraz całego szeregu mniejszych.
Spowodowały one nędzę milionów ludzi. Liberalizacja przepływu kapitałów nie
tylko nie zapobiega kryzysom, lecz tylko pogarsza ich skutki. Rozprzestrzenia
kryzys ekonomiczny znacznie szybciej niż kiedyś. Niezwykle ważne jest, aby
dostrzec związek między państwem i siłą militarną, na której opiera się kapitał.
Dlatego właśnie sprzeciwu wobec wojny i okupacji Iraku nie można traktować jako
osobnego problemu.
W jaki sposób chcecie zmienić system?
– W przeciwieństwie do autonomistów, nie wierzymy, iż suma jednostkowych czy
grupowych aktywności spowoduje ostateczny upadek kapitalizmu. Państwo
burżuazyjne to skoncentrowana władza kapitału, narzędzie ucisku klasy
pracującej. Wyzwolenie społeczne wymaga od nas dążenia do zastąpienia państwa
całkowicie inną formą władzy. Mamy wiele przykładów historycznych, gdy
robotnikom nie udawało się przejąć władzy. Tego rodzaju sytuację mieliśmy też
niedawno w Argentynie. W Porto Alegre opowiedzieli nam o tym studenci z tego
kraju. Mówili o ruchach społecznych, które zaczęły rozwijać się podczas kryzysu
w 2001 r. Były to organizacje bezrobotnych i okupujących fabryki, radykalne
zgromadzenia ludowe. W Argentynie państwo przypomniało nam brutalnie o swoim
istnieniu, zwróciło się przeciwko nam i poddało represjom. Choć istnieją
radykalne organizacje skupiające bardzo wielu ludzi, to nie zdobędą one
znaczenia dopóki ich celem nie będzie zdobycie władzy państwowej. Musimy walczyć
o władzę w państwie.
Ruch alterglobalistyczny i organizacje rewolucyjne nie
startują jednak w wyborach.
– Chodzi nie tylko o wybory. Budujemy coraz silniejszy ruch sprzeciwu wobec
kapitalizmu. Pokazujemy naturę kapitalizmu. Zwracamy się do tych robotników i
społeczności, które walczą, nawet jeśli ich poglądy wydają się odległe od
naszych. W tej chwili najważniejszym zadaniem jest organizacjia protestu
przeciwko G-8. Ważny był dla nas poniedziałkowy antyszczyt i protest „Przeciw
politykom wojny i nędzy” w Warszawie. Nawet niewielkie inicjatywy mogą przekonać
ludzi, że rewolucjoniści nie przeszli do historii. To kapitalizm przejdzie do
historii.
--------------------------------------------------------------------------------
Jane Hardy, brytyjska ekonomistka, działaczka związkowa National Association of
Teachers of Further and Higher Education (NATFHE) i polityczna (Socialist
Workers Party). Wykłada na Uniwersytecie Hertfordshire, prowadzi badania nad
gospodarką kapitalistyczną, związkami zawodowymi oraz sytuacją emigrantów.