Poniżej wkleiłem trzy teksty z różnych źródeł, które są luźno związane z Unią Lewicy. UL w moim przekonaniu jest reformistycznym badziewiem i nie będę na LBC tego promował. Dlatego też gdy uzbierało się kilka tekstów wartych przytoczenia, to wrzucam je tu zbiorczo - jako rodzaj antologii, by każdy piszący o UL -wiedział za co można ich krytykować. Mógłbym oczywiście wybrać teksty bardziej prawicowe, lub wiecznie się czepiać Jarugi - ale było by to pójście na skróty -dlatego poniżej są teksty, które można zaliczyć do lewicowego skrzydła tej formacji. Na początek tekst Grzegorza Ilnickiego "O co walczymy", który pochodzi ze strony Unii Lewicy. Tekst pochodzi z oficjalnej strony UL, a autor powołuję się na Różę Luksemburg i nazywa siebie socjalistą -warto wiec wiedzieć, co przez ten termin rozumie. Później wkleiłem dwa teksty ze strony prywatnej chyba najbardziej znanego działacza UL -Szymona Niemca. Pierwszy to oświadczenie o wystąpieniu z APP Racja, w którym możemy dowiedzieć się czym różni się UL od Racji. Drugi tekst, to przemówienie na kongresie UL. Na koniec wkleiłem dyskusję, jaką wywołałem na forum UL, gdzie spytałem o ich stosunek do Jarugi itd. Do forum ma dostęp każdy członek UL i ponieważ od rozpoczęcia tematu minęło już ponad tydzień, to można uznać, że wypowiedzi mają charakter reprezentacyjny dla całej organizacji i reszta się już nie wypowiedziała uważając, że ich partyjni koledzy wyczerpali temat.
Tekst pochodzi ze strony http://unia-lewicy.org/modules/zmagazine/article.php?articleid=19 . Gdy na stronie głównej UL pojawia się tekst, który zaczyna się od słów "nazywamy siebie socjalistami..." to nie możemy przejść obok tego obojętnie. Autor zaczyna swoje wywody od cytatu z Róży Luksemburg, nie podając jednak źródła skąd dany cytat pochodzi - co nie jest zresztą przypadkiem, gdyż sądząc po dalszej części tego tekstu - z całego dorobku znanej polskiej rewolucjonistki, zna tylko to jedno zdanie. Róża Luksemburg w swojej pracy publicystycznej wielokrotnie zwalczała reformistów min. w pracy "Reforma socjalna czy rewolucja". Trudno właściwie określić, czy ten tekst może być kierowany do UL, gdyż chyba nawet na ten skompromitowany termin nie zasłużyli. Bo jednak gdy Bernstein mówił "ruch jest wszystkim, cel jest niczym" to odnosił to do ruchu robotniczego, a to co prezentuje Ilnicki z ruchem robotniczym (nawet reformistycznym) nie ma nic wspólnego. Bo trudno frazesy o "rozwoju prywatnej przedsiębiorczości" uznać za postulat ruchu robotniczego. Przytoczymy tutaj ostatnie trzy zdanie, które są swego rodzaju podsumowaniem: "Wizja socjaldemokracji, demokratycznego socjalizmu, jest dla nas nadzieją na rozwiązywanie ważnych problemów społecznych. Wierzymy, że prawdziwy rozwój społeczny możliwy jest tylko wtedy, gdy wszystkie warstwy społeczne będą miały szansę na realizację swoich potrzeb. Przyniesie to szansę na demokrację nie jako abstrakcyjnego pojęcia, ale faktyczne rządy ludu, świadomego, aktywnego i solidarnego.". I tutaj istnieje zasadnicza różnica. Bo dla mnie socjalizm jest możliwy tylko wtedy gdy zostanie wprowadzone społeczeństwo bezklasowe, a więc społeczeństwo, w którym nie będzie burżuazji. Parafrazując słowa Ilnickiego można powiedzieć, że tylko likwidacja burżuazji jako klasy -przyniesie szansę na demokrację nie jako abstrakcyjnego pojęcia, ale faktyczne rządy ludu, świadomego, aktywnego i solidarnego. Na koniec jeszcze mała rada natury PR (public relations) dla działaczy UL. Gdy ktoś zamieszcza swoje zdjęcie nad tekstem, to od razu robi wrażenie karierowicza. Tym bardziej jest to uderzające, gdy wygląda jak laluś, który właśnie wyszedł z salonu kosmetycznego i sklepu z markową odzieżą. Unia Lewicy jak widać wpasowuje się demokrację typu amerykańskiego, gdzie ważniejszy od programu jest konkurs piękności. Jak już kolega Ilnicki koniecznie chce zamieszczać swoje zdjęcia - to niech się fotografuje na tle demonstracji -bo zdjęcie w garniturku, tylko odstrasza tzw. zwykłych ludzi to których chcecie dotrzeć.
Grzegorz Ilnicki
O co walczymy?
Nazywamy siebie socjalistami. Warto chyba powiedzieć co rozumiemy przez pojęcie, które przez dwa wieki ewoluowało, zmieniało znaczenia i któremu umyślnie przypisywano wiele negatywnych. Kim jest dzisiejszy polski socjalista? Jak patrzy na państwo i gospodarkę?
Socjalizm obywatelski
„Nie ma socjalizmu bez demokracji i nie ma demokracji bez socjalizmu.” Tę prawdę już 100 lat temu zdefiniowała Róża Luksemburg. Uważamy, że socjalizm jest niezbędnym składnikiem demokracji, że oznacza pełny i niczym nie skrępowany dostęp wolnych ludzi do życia publicznego i świadomego podejmowania decyzji. Pojęcie XXI –wiecznego społeczeństwa socjalistycznego, jest szersze i pełniejsze od klasycznej definicji społeczeństwa obywatelskiego. Socjalizm staję się narzędziem i jednocześnie gwarancją, że każdy ma zabezpieczone prawo do udziału w życiu politycznym, społecznym, kulturalnym, naukowym i zawodowym. Dzięki socjalizmowi każda jednostka ma możliwość rozwoju i realizacji swoich celów. W takim społeczeństwie gdzie nie ma głodu, dziedzicznej biedy, klasowej patologii i rozwarstwienia społecznego, zasada równości stwarza trwały fundament dla rozwoju demokracji. Równość nie zaprzecza różnorodności. Jest raczej szansą na pełny udział wszystkich warstw społecznych w procesach decyzyjnych począwszy od samorządu, a skończywszy na państwie. Człowiek stanie się się animal sociale dopiero wtedy, gdy najważniejszą troską jego codziennego życia nie będzie znalezienie środków na żywność i lekarstwa dla swojej rodziny.
Państwo socjalistyczne
Miejsce i rola państwa w życiu społecznym jest chyba najbardziej jaskrawym symbolem naszych poglądów. Chcemy państwa silnego, aktywnego. Państwa, które chce być odpowiedzialne i może takie być dzięki wyposażeniu w odpowiednie instrumenty. Pozornie jest, więc między nami zgodność z konserwatystami, którzy także opowiadają się za wzmocnieniem roli państwa. Jest to jednak zgodność pozorna. Różni nas cel, dla którego chcemy silnej pozycji organizacji państwowej. Konserwatyści państwo mają za wartość, za dobro najwyższe. Wszystko co robią obywatele mają czynić dla państwa i z myślą o państwie. Siła i sprawność państwowego aparatu ma być gwarancją realizacji obowiązków obywatela wobec państwa jako takiego. Państwo socjalistyczne ma zupełnie przeciwną ideę funkcjonowania. To człowiek jest celem i podmiotem. Państwo posiada instrumenty po to by realizować cele społeczne, by służyć obywatelom. Państwo socjalistyczne najpierw widzi swoje wobec obywateli obowiązki, a nie jak państwo konserwatystów posiada środki przymusu by egzekwować obowiązki obywateli wobec samego siebie. Trzecia wizja relacji państwo obywatel, to całkowite zerwanie więzi pomiędzy organizację państwową a człowiekiem. To wycofanie się państwa z jego obowiązków, obowiązków do tego, co jest winne obywatelom. Czynione jest to podobno w imię wolności, ale jest jednocześnie jej zaprzeczeniem. Nie ma bowiem wolności bez odpowiedzialności. Jeśli zatem wypłucze się z wolności odpowiedzialność staje się ona anarchią, która w prostej drodze prowadzi do prawa dżungli, dyktatu siły i życia bez zasad. Taka, źle rozumiana wolność jest celem liberałów. Chcąc osłabić zniewolenie człowieka przez współczesne, wszechobecne, przymusowe zorganizowanie, pozwalają dojść do głosu siłom pierwotnego prymitywizmu.
Gospodarka socjalistyczna
Wymieniam ją na trzecim miejscu bo rolę i zadania jakie są
przed nią stawiane wynikają z ukształtowania systemu państwowego i spojrzenia na
cel jakim jest demokratyzacja wszelkich dziedzin życia społecznego. Po to
państwo jest silne, żeby mogło aktywnie walczyć ze zjawiskami atakującymi
wartości demokratyczne. Dlatego to państwo bierze udział w zwalczaniu
bezrobocia, bo prowadzi ono do patologii i izolacji. Dlatego państwo wspiera
pewne dziedziny gospodarki, aby wszelkie warstwy społeczne mogły się rozwijać i
żadna grupa nie pozostawała w izolacji. Dlatego państwo stwarza warunki dla
rozwoju prywatnej przedsiębiorczości, aby każdy miał szansę na podjęcie
odpowiedzialności za swoje plany i mógł je realizować., a będąc świadomym że
sukces jest po części zasługą warunków stworzonych przez państwo, które
utożsamia całe społeczeństwo, odwdzięcza się płacąc podatki, które spożytkowane
są m.in. pomoc w rozwoju kolejnym ludziom mającym inicjatywę. Dlatego istnieje
równouprawniona własność społeczna, bo w dzisiejszych czasach nie stosunki
własnościowe a odpowiednie zarządzanie jest determinantem skuteczności i
zyskowności. Państwo, dlatego nie chce wyzbywać się swojej własności, gdyż
dzięki niej w czasach recesji i kryzysu ma szansę bezpośredniej i czasowej
regulacji zatrudnienia, dzięki której może uniknąć degradacji i pauperyzacji
poszczególnych grup społecznych. Dochód państwa jest dochodem społeczeństwa,
które samo decyduje, na co chce je przeznaczać. Dlatego państwo promuje
spółdzielczość, bo uczy solidarności i odpowiedzialności. Daje szansę na
społeczną integrację i poczucie identyfikacji i przynależności.
Trzy sektory: państwowy, spółdzielczy i prywatny są wobec się równorzędne.
Istnieją w symbiozie wzajemnie się uzupełniając.
Wizja socjaldemokracji, demokratycznego socjalizmu, jest dla nas nadzieją na
rozwiązywanie ważnych problemów społecznych. Wierzymy, że prawdziwy rozwój
społeczny możliwy jest tylko wtedy, gdy wszystkie warstwy społeczne będą miały
szansę na realizację swoich potrzeb. Przyniesie to szansę na demokrację nie jako
abstrakcyjnego pojęcia, ale faktyczne rządy ludu, świadomego, aktywnego i
solidarnego.
Grzegorz Ilnicki
Autor jest studentem prawa Uniwersytetu Gdańskiego, działaczem Unii Lewicy i
redaktorem portalu lewica.pl
Teksty pochodzą ze strony prywatnej znanego działacza gejowskiego Szymona Niemca http://www.sniemiec.x.wp.pl/ .
Oświadczenie o wystąpieniu z APP Racja
W związku z pogłębiającymi się rozdźwiękami wewnątrz partii,
skutkującymi paraliżem działań, oraz chaosem informacyjnym, który w praktyce
uniemożliwia podejmowanie skutecznych działań politycznych, nie widzę dalszej
możliwości pełnienia obowiązków Rzecznika Prasowego Antyklerykalnej Partii
Postępu RACJA. Przez dwa lata pełnienia swoich obowiązków, pomimo nie
wywiązywania się z zobowiązań finansowych wobec Biura Prasowego, wyprowadziłem
RACJĘ z niebytu medialnego i doprowadziłem do sytuacji, w której media zaczęły
traktować naszą partię jako poważną inicjatywę polityczną. Wstępując w
szeregi partii byłem przekonany, że RACJA będzie partią prawdziwie lewicową,
której priorytetem będzie dobro polskiego społeczeństwa. Z przykrością
stwierdzam, że pomimo usilnych wysiłków kierownictwa partii, duża część
praktycznie działających struktur nie podejmuje żadnych działań lewicowych, poza
stałą kontestacją działań kościoła rzymsko katolickiego. Podczas kolejnych Rad
Krajowych sugerowałem zajmowanie się drobnymi działaniami realnie poprawiającymi
byt najbardziej potrzebujących. Żadna z tych inicjatyw nie została zrealizowana.
Dziś, po dwóch latach obserwowania Racji od środka widzę jasno, że partia
przestała pełnić funkcję siły politycznej, a stała się antyklerykalnym kołem
dyskusyjnym. Sytuacja po Kongresie, która wyraźnie pokazała rozdźwięk pomiędzy
grupą postępowych działaczy, chcących się realizować w ramach działań
politycznych, a radykalnymi zwolennikami działu marketingu tygodnika Fakty i
Mity, ostatecznie zniechęciła mnie do dalszego reprezentowania APP Racja w
mediach. Dodatkowym powodem mojej rezygnacji jest trwająca od kilkunastu
miesięcy nagonka na moją osobę, związana z moimi działaniami na rzecz osób
wykluczonych ze społeczeństwa. Partia, która nie rozumie podstawowych zasad i
idei lewicowości, nie może liczyć na moje poparcie.
W związku z powyższym z dniem 24 kwietnia 2005 roku składam rezygnację z funkcji
Rzecznika Prasowego APP RACJA, funkcji Redaktora Naczelnego Biuletynu Partyjnego
i członkostwa w strukturach tej partii. Dziękując wszystkim, z którymi
współpracowałem przez te dwa lata życzę każdemu prawdziwemu lewicowemu
idealiście, aby odnalazł swoją drogę w politycznym życiu, tak, jak ja ją
odnalazłem wstępując w szeregi Unii Lewicy.
Oświadczenie wygłoszone na Kongresie Unii Lewicy III RP
Szanowne Prezydium, Panie i Panowie Delegaci! Większości z
Państwa znana jest moja twarz, lub moje nazwisko. Mam to szczęście, lub zdaniem
niektórych, pecha, że od pewnego czasu jestem osobą publiczną. W tym roku kończę
28 lat. Ostatnie osiem poświęciłem na walkę o prawa osób wykluczonych ze
społeczeństwa. Od trzech zajmuję się działalnością w lewicowych partiach
politycznych. Unia Lewicy III RP jest mój ą drugą przygodą z polityką.
Powinienem w tym wystąpieniu powiedzieć Państwu coś o sobie. O swoich
zamierzeniach, oczekiwaniach, planach i marzeniach. Zamiast tego prosiłbym,
abyście na chwilę zachowali ciszę i wsłuchali się w odgłosy zza okien tej
pięknej sali.
Dla większości z was, podobnie, jak i dla ogromnej większości ludzi, to tylko
codzienne odgłosy ulicy. Dźwięki tak naturalne i towarzyszące nam na każdym
kroku, że w normalny sposób przestające dla nas istnieć. Przy bliższym
wsłuchaniu się, rozpoznamy odgłosy samochodów, kroki i głosy ludzi, czasami
sygnały służb miejskich.
Ja jednak słyszę tam także coś innego. Słyszę płacz kobiety bitej przez pijanego
męża. Narzekania pracowników supermarketu, którzy pomimo pracy po 16 godzin na
dobę, nie są w stanie opłacić bieżących rachunków. Słyszę krzyki młodego Żyda,
którego bezkarnie kopią i bij ą członkowie legalnie działającej w Polsce
organizacji faszystowskiej. Dociera do mnie bezsilny szloch staruszki, której
ZUS postanowił odebrać rentę po zmarłym mężu, skazując jednocześnie na śmierć
głodową. Bije mnie po uszach krzyk bezsilnego gniewu pielęgniarek, które nie
mogą odejść od łóżek pacjentów, chociaż ich własne dzieci nie jadły ciepłego
posiłku.
Słyszę błagalny głos młodej lesbijki, której wierzący rodzice kazali wybierać
pomiędzy przymusowym ślubem z wybranym przez nich mężczyzną, a wyprowadzką na
bruk. Głos 18 letniej dziewczyny, która musi urodzić niechciane dziecko, bo nie
stać jej na prywatną aborcję, a jej lekarz cynicznie odmówił jej darmowego
zabiegu, nie bacząc na fakt, że została zgwałcona przez własnego ojca. Głos 18
latka, który wyrzucony z domu musi sprzedawać własne ciało na dworcu kolejowym,
by przeżyć kolejny dzień. Głos transseksualisty, który prosi lekarza, by ten nie
kazał mu płacić 3 tysięcy złotych za wypisanie recepty na leki, które musi brać
do końca życia. Ich głosy docierają do mnie z przeraźliwą dokładnością. Dzisiaj
stoję przed wami, by wyjaśnić dlaczego traktuję tą partię, jako swój życiowy
wybór. Dzieje się tak dlatego, bo chcę, abyście i wy usłyszeli te głosy. By
dotarły one do was, tak jak docierają do mnie. Byście, podobnie jak ja,
zapragnęli, by nikt w Polsce nie musiał już płakać, głodować czy cierpieć. Oraz,
co najważniejsze, byście pomogli mi spełnić to pragnienie.
Świat trzeba zmienić. A kiedy czegoś się bardzo pragnie, to cały wszechświat po
kryjomu sprzyja temu pragnieniu. Dlatego zwracam się do Was wszystkich z gorącym
apelem: Towarzyszki i Towarzysze... Pomożecie?
Michał - LBC -pytanie
Witam Chciałem się czegoś dowiedzieć o UL, więc wypełniłem "formularz
kontaktowy", a ponieważ admin zachęcił mnie bym się zarejestrował - to
reklamacje kierujcie do niego. Jeśli chodzi o mnie to jestem komunistą i
członkiem UL nie jestem i nie będę. Prowadzę stronę internetową: Lewica bez
cenzury - ale linka nie podam - bo zazwyczaj z takich forów szybko mnie
wyrzucają pod pretekstem reklamy (jeśli jednak nie znacie tej strony - to
poszukajcie w wyszukiwarkach...) Na wstępie chciałbym wam pogratulować
błyskawicznego sukcesu. Ledwie powstaliście, a już rządzicie krajem - w koalicji
z Partią Demokratyczną, SLD, UP i SDPL - bo z tylu obecnie podmiotów składa się
rząd Marka Belki - w którym wasza szefowa jest vicepremierem. Zresztą jak wynika
z artykułu Joanny Cieśli "Królowa ULa" z Polityki - jeszcze kilku waszych
liderów załapało się na ministerialne stołki. Ponieważ wszystko wskazuje na to,
że rząd utrzyma się do jesieni - a więc jeszcze kilka miesięcy - to pierwsze
pytanie brzmi: czy nie przeszkadza wam ta dwuznaczna sytuacja?
Część z was określa się jako alterglobaliści, a więc ludzie opowiadający się za
alternatywą dla obecnego systemu. Ale zastanówcie się - jak partia będąca w
rządzie - może być równocześnie dla tego rządu alternatywą? Toż to jakiś absurd.
Domyślam się, że skoro za kilka miesięcy dojdzie do władzy prawica (byś może na
wiele lat) - to wzorem schyłkowego AWS trzeba się teraz koniecznie nachapać by
jakoś przeczekać do lepszych czasów. Co to jednak ma wspólnego z waszym
programem? Pełno tam różnych frazesów -co to chcecie zrobić - a tymczasem macie
już władze i tego nie robicie...
Powiem więcej - wydaje mi się, że nigdy tak wysoko nie zajdziecie - by mieć
własnego vicepremiera - pora więc chyba wykorzystać jeszcze te kilka miesięcy.
No dobra ale żarty na bok. Chyba wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że zarówno
polityka rządu Millera - jak i Belki - nie ma nic wspólnego z lewicą. Taka jest
obiektywna ocena ostatnich 4 lat, za co odpowiedzialność ponoszą WSZYSCY - także
wasza przewodnicząca.
Dlatego też pytam - jak wam nie wstyd współpracować z kimś, kto będąc w rządzie
jest odpowiedzialny za:
-wojne w Iraku
-neoliberalną politykę w Polsce
-podlizywanie się kościołowi (zwłaszcza przed unijnym referendum)
-wszystkie afery korupcyjne (Rywin, Orlen...)
i ciągłą współprace z pseudolewicową SLD i SDPL...
No dobra - na razie tyle - jak będzie ciekawa dyskusja - to jeszcze wiele razy
coś tu napisze
Pozdrawiam
Michał - LBC
MarcinQ
To może po kolei ;)
Po pierwsze osobiście uważam, że pozostawanie pani Jarugi - Nowackiej w rządzie
jest faktycznie ogromnym nieporozumieniem. Z tego powodu na kongresie
założycielskim głosowałem przeciwko jej kandydaturze. Z drugiej strony nie
uważam, by można było nazwać Unię Lewicy ugrupowaniem rządzącym - z tego
prostego powodu, że tak na prawdę Iza jest naszym jedynym posłem, a w dodatku,
do czasu zakończenia działalności obecnego rządu, poniekąd zawiesiła ona swoje
członkowstwo i szefostwo w partii (właśnie dlatego w jej zastępstwie
przewodniczącym ULa jest Bartek). Ponadto, mimo wszystko Iza robi jako minister
całkiem sporo dobrych rzeczy, o których zazwyczaj się po prostu nie mówi. Na
przykład to właśnie za jej kadencji, wydatki na dożywianie dzieci wzrosły
bodajże 20-krotnie, co jest nie lada osiągnięciem, przy tak niskich (ciągle
zmniejszanych) nakładach budżetowych... (na które ma ona wpływ minimalny).
Zgodzisz się chyba, że lepsze to niż nic?
Co do alternatywy dla systemu. 100% zgody, że UL nigdy nią nie będzie. Jest on w
samych założeniach partią socjalistyczno-socjaldemokratyczną, a więc używając
niemodnego dziś języka, partią reformistyczną a nie rewolucyjną. Kiedy
zapisywałem się do ULa doskonale zdawałem sobie z tego sprawę. Chciałbym jednak
zwrócić uwagę na rzecz dla mnie oczywistą, a nie docenianą przez Ciebie. W
warunkach dzisiejszych, w Polsce nie ma jakiejkolwiek liczącej się lewicy - nie
ważne czy reformistycznej czy rewolucyjnej. UL zaś jest pierwszą od długiego
czasu próbą stworzenia takowej. Jeśli się to uda - na co według mnie są pewne
szanse - będzie to ogromne zwycięstwo całej lewicy. W publicznej świadomości
poraz pierwszy od lat pojawi się wówczas wątek lewicowy, opozycyjny do
lansowanego przez wszystkie pozostałe ugrupowania neoliberaizmu, co otworzy też
drogę do zaistnienia dla ugrupowań bardziej radykalnych - czego Tobie i sobie
życzę
A póki to nie nastąpi, to rolą moją i podobnych mi osób (których w ULu jest
jednak całkiem sporo), jest pilnowanie by partia nie skręciła z raz objętej
lewicowej drogi. A i jeszcze jedna uwaga na marginesie. Zarzucić SLD można
wojnę, neoliberalizm i podlizywanie się kościołowi, ale akurat w Rywina to nie
wieżę ;)
Michał - LBC
Czesc Ciesze sie, ze merytorycznie odpowiedziałeś - bo na
forach dyskusyjnych jest to raczej żadkość. A przechodząc do sedna - to przede
wszystkim musisz się zdecydować jaki jest Twój stosunek do tego rządu. Z
wypowiedzi o głodnych dzieciach można odnieść wrażenie, że tego rządu bronisz.
Jeśli Twoim zdaniem rząd jest lewicowy - to po co w ogóle tworzyć nową partie...
- przecież jest SLD, SDPL, UP...
Z tego co wiem - to UL nie powstał by być "kolejną lewicową partią" - lecz
powstał dlatego bo partii lewicowej nie ma - bo SLD, SDPL, UP za lewice uznać
nie można. Lewicowy nie jest też rząd, który te partie tworzą. Twój argument z
dożywianiem dzieci jest słaby i bardzo demagogiczny. W PRL problemu głodnych
dzieci po prostu nie było - i narodził się on po 1989 i z każdym rokiem jest
coraz gorzej. Dlatego też chwalenie sie tym, że Jaruga podwyższyła 20 krotnie
zasiłki dla głodnych dzieci jest przyznaniem się do tego, że polityka wszystkich
rządów po 89 (także Millera i Belki) do takiej sytuacji doprowadziły. Głodne
dzieci są chorobą kapitalizmu - a każdy lekarz wie, że walka ze skutkami jest
jałowa i do niczego nie prowadzi. Należy się wziąć za przyczyny - a przyczyną
jest gospodarka kapitalistyczna, która powoduje, że miliony ludzi nie mają pracy
- a ci co prace jeszcze mają - są strasznie wyzyskiwani i zarabiają tak mało, że
nie są w stanie wyżywić swojej rodziny. Czy według Ciebie ktoś, kto
rozprowadził groźnego wirusa, który wywołał epidemie - zasługuje na pochwałę -
tylko dlatego, że od czas do czasu rozdaje lekarstwa, które na bardzo krótko
uśmieżają ból?
A co do reformizmu to chyba nie zrozumiałeś istoty tego zjawiska. Partie
reformistyczne, powstały w konkretnej epoce historycznej i ich celem był
kompromis pomiędzy rewolucyjnym ruchem robotniczym a burżuazyjnym państwem. Do
kompromisu dochodzi wtedy gdy walczące strony mają podobną siłę. Problem jest
jednak taki, że obecnie rewolucyjny ruch robotniczy jest rozbity (na polu
organizacyjnym i ideologicznym) i burżuazja nie potrzebuje się z nim dogadywać i
dlatego przechodzi do ofensywy na wszystkich frontach.
Klasyczni reformiści z SPD przed 1914 rokiem dysponowali wielką partią i
związkami zawodowymi i zawsze mogli odwołać się do strajku. Burżuazja to
wiedziała i dlatego szła na kompromis. A jakich UL chce użyć argumentów, by
burżuazja potraktowała was powaznie? Z całym szacunkiem dla homoseksualistów,
feministek, ekologów i lewicowych studentów, jacy należą do Waszej partii -
wasza siła jest żadna. Czy burżuazja przestraszy się gejowskiej parady czy
feministycznej manify? Choćby nawet brały w nich udział miliony - a nie ledwie
1000 osób - to burżuazji w żaden sposob tym nie szkodzicie. Burżuazja boi sie
dopiero wtedy gdy ktoś zagrozi jej zyskom i w tym sensie strajk małej fabryki
gdzie pracuje kjilkaset osób - zaszkodzi im bardziej - niż setki tysięcy
członków różnych partii drobnomieszczańskich - chociażby nawet były lewicowe.
Dlatego muszę Cie zmartwić - w ramach UL nigdy nie zrealizujesz swojego mażenia
i nigdy nie zostaniesz reformistą. Reformistami stawali się działacze
robotniczy, którzy w toku kolejnych negocjacji degenerowali się i ewoluowali na
prawo. Chcesz być reformistą - to najpierw działaj w ruchu robotniczym. Choć UL
wspomina w swoich dokumentach o związkach zawodowych, to jednak jest to
zdecydowanie za mało. Trzeba zrozumieć -co jest sprawą zasadniczą a co jest
sprawą drugorzędną.
Siłe do obalenia kapitalizmu ma TYLKO klasa robotnicza i właśnie dlatego to
walka klas jest sprawą najważniejszą. Niezależnie od tego czy popieram postulaty
feministek i ekologów - trzeba zrozumieć - ze oni nie mają tej siły - jaką ma
zjednoczony proletariat i dlatego sprawy te muszą zejść na dalszy plan. U was
wszystkie problemy są równorzędne - a przez to walka klasowa rozmywa się w
innych problemach, które zazwyczaj dotyczą klasy średniej.
barcholt
no proszę, proszę nawet tak znani komuniści jak tow. Nowicki odwiedzają
naszą stronę. Ciekawe czy nadal będą atakować fizycznie nasze
współtowarzyszki... Odpowiadając chciałbym tylko zauważyć, że zarzucanie nam, że
swoimi działaniami nie obalimy kapitalizmu jest nie na miejscu. Naszym celem nie
jest obalanie kapitalizmu tylko zmiana systemu na ogólnie, rzecz ujmując,
"społeczny system rynkowy". To że Jaruga-Nowacka nie powinna siedzieć w rządzie
jest oczywiste dla 95% działaczy ULa. Ale czy UL jest partią rządzącą?
Oczywiście nie.
Waldemar
LBC gdzie jest ten Twój proletariat, któy na dodatek chciałby obalić
kapitalizm ? Przypominam, że XIX wiek się skonczył ponad sto lat temu. Co do
czasów PRLu, za którymi wydaje mi się tęsknisz, to przypomnij sobie albo dowiedz
jak to było. Nie zapominaj, że PRL zdechł bo nikt juz nie chciał dawac kredytów,
a Twój proletariat doszedł do wniosku, że nie musi wogóle pracować, a tzw. rząd
musi mu zapewnić dobry byt. Widzisz zatem sam, że bez ekonomicznego bata
mityczny proletariusz ( jak większość normalnych ludzi ) nie chce pracować.
A poważnie, uważam, że obecnośc Jarugi - Nowackiej w rządzie jest dobra, bo może
coś zrobić i promuje także UL. Powiedzcie sami, czy gdyby nie jej nazwisko, to
ktoś zwróciłby wogule uwagę na powstanie UL. Czy pojawiłyby sie informacje w TV
i prasie. Czy o Partii prawdziwych komunistów lub innej RACJI ktokolwiek
wiedział ? Wiec nie nażekajcie i róbcie coś konkretnego i pozytecznego dla ideii
lewicowych ( ekonomicznych i światpogladowych ).
kulmen
Co do jednego fragmentu Twojej wypowiedzi się zgodzę LBC – „…wasza siła jest
żadna”. Niestety to zdanie niszczy logikę Twojej pierwszej wypowiedzi. Z jednej
strony żądasz od nas realizacji programu, a z drugiej sam stwierdzasz, że nie
mamy siły na jego realizacje. Dodatkowo gratulujesz nam, że rządzimy krajem – to
jak? Rządzimy jednocześnie nie mając władzy?
Zarzucasz nam, że taki a nie inny wybór przewodniczącej wynika z chęci
„nachapania się”. To może Cię oświecę jakie korzyści finansowe ma nasza partia z
tego, że w naszym gronie jest wicepremier – 0 zł. No chyba, że pani premier
zamierza finansować partię ze swojej pensji. Próbujesz obciążyć nas
odpowiedzialnością za 4 lata rządów lewicy (a dokładniej pseudo-lewicy) Naprawdę
uważasz, że partia o kilkumiesięcznym stażu, z tego powodu, że posiada w swoim
gronie jednego członka rządu jest współodpowiedzialna za decyzje podjęte, w cigu
4 lat, przez rząd? Od kiedy partia = przewodnicząca? Od kiedy wicepremier
związany decyzjami całej rady ministrów oraz parlamentu odpowiada za całokształt
polityki państwa? Próbujesz rzutować odpowiedzialność na jednostkę za działania
całej zbiorowości – nie tędy droga! Twoje zarzuty miałyby jeszcze jakikolwiek
sens gdybyśmy mieli przynajmniej kilkunastu posłów i ze 3-4 osoby w rządzie.
Jeśli Twoje zdanie o nas wynika z tego, że uważasz, że skoro wybraliśmy na
przewodniczącą Izę to prawdopodobnie identyfikujemy się w 100% z jej działaniami
w rządzie, a być może nawet z działaniami całego rządu to również się mylisz. A
dlaczego tak uważam napiszę trochę później.
Wsześniej powiem co w tej chwili możemy – PRAWIE NIC. Bo co może partia bez
pieniędzy posiadająca rozrzucone po całym kraju 1000 członków? Może organizować
co tydzień niewielkie (góra kilkudziesięcioosobowe) pikiety. Może wysyłać do
mediów oświadczenia. Efekt – raz na kilka tygodni jedna informacja w jakimś
mniej znaczącym medium. Możemy jeszcze zorganizować pomoc prawną dla
kilkudziesięciu osób rocznie. Kilkadziesiąt osób może się zająć pracą społeczną.
I na tym właściwie kończą się możliwości. Co z takiej działalności można zyskać
politycznie? Istnienie w świadomości 1-2% społeczeństwa i szansę, że część osób
z tych, którzy nas rozpoznają zagłosują na nas. Na więcej nie możemy liczyć bo
jedna informacja w mediach tonie w setkach informacji o innych partiach. Ogólnie
nieciekawie. Ale możemy jeszcze jedno – szukać. Szukać sposobów na obejście
własnych ograniczeń.
Efektem takich poszukiwań jest nasza przewodnicząca. Jest dla większości z osób
które na nią głosowały wytrychem otwierającym, przynajmniej częściowo, zamknięte
przed nami wrota za którymi znajduje się upragnione zaistnienie w świadomości
społecznej co wiąże się prawie w 100% z mediami. Zaistnienie może nie idealne bo
niestety część społeczeństwa będzie myślała identycznie jak Ty: UL = Iza =
„osiągnięcia” rządu. Ale na pewno lepsze niż niebyt. A dlaczego jest tym
wytrychem? A właśnie dlatego, że jest wicepremierem w rządzie czyli osobą zbyt
wysoko postawioną w państwie, aby media mogły ją ignorować. Niestety w rządzie,
z którym się nie identyfikujemy. Problem w tym, ze nie ma idealnych rozwiązań –
coś za coś.
Efektem takich poszukiwań może być również sojusz, z którąś z lewicowych (czytaj
pseudo-lewicowych) partii. Bo na pewno lepszym jest scenariusz, w których
dostaje się kilka osób z ideowej lewicy i kilkanaście z partii, która posiada
jakieś tam szczątki lewicowości niż, w którym 100% posłów to prawica. Jest tylko
jedna rzecz, na którą nie możemy sobie pozwolić w drodze do uzyskania władzy. Za
cenę władzy nie możemy sprzedać idei nam przyświecających, które mamy wpisane w
program. A do tego trzeba przede wszystkim pamiętać, że władza to narzędzie, a
nie cel samy w sobie.Reszta to kwestia bilansu zysków i strat. Jeśli, ktoś tego
nie rozumie nigdy nie zdobędzie możliwości zrealizowania swoich idei. Jak dla
mnie istnieje tylko jedna różnica pomiędzy karierowiczem a ideowym politykiem.
Ten pierwszy sprzeda wszystko. Ten drugi nie sprzeda jednego – swojego programu.
CzJC
Po pierwsze LBC z tym komunizmem to bardzo fajnie, ale jak chcesz to wprowadzić.
Ja jako marksowiec mam spore problemy by rozmawiać z "normalnymi" ludźmi, a co
dopiero robić rewolucję. Owszem takowa by sie przydała, ale nie trzeba jej
wprowadzać metodami siłowymi co stwierdza Engels w przedmowie do "Manifestu
Komunistycznego" wydanie drugie niemieckie. Można zrobic to poprzez dziełania na
arenie parlamentarnej, a obecnie (jesteśmy w fazie trzeciej rozwoju partyjnego,
a czas partii masowych minął, a o sile partii nie świadczy liczba jej członków,
ani siła potencjalnych strajków) poprzez wprowadzanie swych sił do
poszczególnych parlamentów na świecie (pamiętajmy, że rewolucja może być tylko
światowa bo nie zakłada ona likwidacji państwa kapitalistycznego tylko
likwidację państwa wogóle chyba, że jesteś z innego nurtu czyli jakieś
nieudolnej reinterpretacji idei młodego Marksa i Engelsa). Rewolucja jeśli dalej
się nic nie zmieni rozpocznie się moim zdaniem w południowej części świata, a z
tamtąd będzie mogła rozprzestrzenić sie na reszte jego obszaru pod warónkiem, że
będą istnialy tam odpowiednie kadry, a na to trzeba troche poczekać. Dlatego
popieram obecnie UL, bo ona może po wejściu do parlamentu JEST TO WYKONALNE
PANIE I PANOWIE Z UL być blokadą dla zakusów totalitarnych i liberalnych
gospodarczo prawiczków wszelkiej maści. A jeśli chodzi o zaistnienie w
świadomości ludzi nie potrzeba do tego wielkich środków, a chęci i umiejętności
dotarcia do poszczególnych grup elektoratu zainteresowanego (narazie ten
elektorat tego jeszcze nie wie) poparciem ULa w wyborach. Pamiętać należy,
że z badań CBOSu wynika, że 50% elektoratu lewicowego (badania z lutego, gdy UL
III RP jeszcze nie istnial) uważa, że niema na scenie politycznej w Pomrocznej
żadnej partii, która mogłaby reprezentować ich poglądy. Zaś 37% z tej liczby
chciałoby powstania nowej partii, więc problem jest nie kto może zagłosować
tylko jak mu o tym powiedzieć, że może zaglosować na UL, a do tego nie potrzeba
wielkich nakładów ani przychylnych mediów, a pomysłu.