Poniżej teksty z czerwcowego Nowego Robotnika na temat Kuby http://www.robotnik.prv.pl
Kłopot z Kubą
Zatrzymanie polskich dziennikarzy na Kubie, gdzie chcieli uczestniczyć w spotkaniu tamtejszej opozycji, zbiegło się z redakcyjną dyskusją osób związanych z "Nowym Robotnikiem" dotyczącą przemian na tej wyspie oraz stosunku do "kubańskiego eksperymentu". Ponieważ, NR jest pismem pluralistycznym, a redaktorzy pisma wywodzą się z różnych tradycji lewicowych, nie udało się uzgodnić wspólnego stanowiska, niemniej prezentujemy jeden z tekstów z dyskusji, najbliższy takowego, oraz jej fragmenty.
O co warto walczyć?
Nikt chyba nie uważa dzisiejszej Kuby za "wzorzec" czy
"model". Także rewolucja kubańska sprzed ponad 40 lat nie może być "wzorcem" (w
sensie: zrobimy kiedyś to samo), choć na pewno jest symbolem prowadzonej z
godnością i do końca walki z imperializmem i jego lokalną agendą...
Co do Kuby, to co stoi na porządku dnia moim zdaniem, to dwie kwestie:
1. Jak ochronić te zdobycze społeczne, które tam jeszcze istnieją?
2. Jak doprowadzić tam do zmian demokratycznych, które zbliżyłyby to
społeczeństwo do wzorca demokratycznego o który walczymy ? Czyli do
społeczeństwa w którym każda jednostka może się rozwijać swobodnie i ma wpływ na
decyzje dotyczące dróg rozwoju swojej dzielnicy czy wioski, swojego miasta czy
miasteczka, swojego regionu, swojego kraju i całego świata...
Nie wiem, czy dzisiaj ktokolwiek ma na te dwa pytania gotową odpowiedź, ale
myślę że te pytania są podstawowe. I że warto się zastanawiać nad odpowiedziami
na nie i próbować dyskutować z tymi, którzy na Kubie szukają odpowiedzi na te
pytania. Z tym że, moim zdaniem, te dwa pytania są nierozłączne, czyli nie czuję
się związany ideowo z tymi, którzy jedno z nich odrzucają lub odkładają "na
później".
Jeśli zgadzamy się co do tego, że na Kubie trzeba utrzymać (i rozwinąć
oczywiście, ale choćby utrzymać) istniejące zdobycze społeczne i że trzeba
próbować wprowadzić tam zmiany demokratyczne - jedno i drugie a nie jedno
zamiast drugiego! - to stosunek do kierownictwa kubańskiego i do opozycjonistów
kubańskich chyba jest prosty :
bronimy Kubę przed agresjami imperializmu, których celem jest restauracja tam
kapitalizmu,
bronimy Kubę przed zapędami (o ile takie zauważamy) elit lokalnych dążących do
tego samego (do przejęcia na ich własność prywatną bogactw dzisiaj państwowych,
czyli choćby do pewnego, początkowego stopnia uspołecznionych),
protestujemy przeciwko represjom opozycjonistów, jeśli ci są represjonowani za
poglądy (co innego gdy są represjonowani za wzięcie broni do ręki...) i, jeśli
wzięli broń do ręki, żądamy publicznych i respektujących prawa obrony procesów
(i w ogóle jesteśmy przeciwnikami kary śmierci).
A poza tym, możemy popierać lub nie popierać opozycjonistów w zależności od ich
poglądów, ich działań i naszego stosunku do tych poglądów i działań - sam fakt
bycia w opozycji nie świadczy, że się z tą opozycją identyfikujemy.
Jan Malewski
Opinie
Mam duże wątpliwości co do tekstów dotyczących Kuby. Che, kultura, samba i
cygara, wszystko to prawda, ale to jest reżim, który pakuje ludzi do pudła za
poglądy. Trudno też powiedzieć, że skoro ktoś przez ponad 40 lat jest szefem
państwa to to jest normalna sytuacja i że tam jest demokracja. Nie można też
wszystkich problemów tłumaczyć stanem wojny i zagrożenia. Więcej dystansu do
Kuby!
Jarosław
Kwestia jest taka : czy w czasie wojny (bo Kuba jest w stanie wojny z USA odkąd
znacjonalizowała mienie amerykańskiego biznesu) można pozwalać agentom wroga być
na wolności czy nie? Policja kubańska, o ile wiem, nie zaaresztowała nikogo,
który krytykował rząd kubański nie mając przy tym kontaktów z wrogimi państwami.
A to, że system kubański opiera się na tradycjach caudillizmu, co powoduje
centralną rolę Fidela Castro, to dowód, że rewolucja nie może dokonać się w
ciągu jednego dnia. Sami Kubańczycy muszą zmieniać mentalność, a nie tylko
struktury polityczne. Kultura latynoska jest silnie caudillowsko, czego dowodem
jest i rewolucja w Wenezueli, a wcześniej Zapata, Villa, Boliwar, itd... Zmiana
wymaga czasu.
Bruno
Sądzę, że Kuby można bronić w sensie geopolitycznym, to znaczy jako punktu oporu
wobec dominacji amerykańskiej. Jednak nadawanie samoistnej wartości temu
reżimowi jest już cokolwiek dziwne. Jest to bowiem dość daleko posunięty
zamordyzm okraszony groteskową monarszą władzą Castro. Kuba nie przedstawia tez
sobą jakiegoś rewelacyjnie emancypacyjnego systemu społecznego, który mógłby być
wzorem dla kogokolwiek. Niektóre selektywne rozwiązania socjalne są godne
zachowania, ale generalnie Kuba to taki kiepściejszy PRL.
Piotr
Chciałbym tylko zwrócić kolegom uwagę na to, że gdybym kierował się kryterium
pt. "reżim", to nie poczuwałbym się do solidarności np. z aragońskimi
kolektywami wiejskimi podczas rewolucji hiszpańskiej, bo wbrew pewnym
mitologiom, "reżim" na ogół był w nich ostry i wcale mnie nie zachwyca, ale poza
"reżimem" było coś jeszcze, o wiele istotniejszego, co sprawia, że mimo
"reżimu", w walce klasowej ja jestem po ich stronie i ich bronie przed wrogami
klasowymi . To samo "coś jeszcze" jest również na Kubie. (...)
Przy takim układzie sił, jaki istnieje między Kubą a USA, przy takim poziomie
permanentnej konfrontacji z imperializmem USA od tylu dziesięcioleci, przy takim
poziomie zagrożenia każda władza w tym kraju stosowałaby represje wobec
reakcyjnej opozycji bardzo czynnie i intensywnie wspieranej materialnie i
politycznie przez USA i w sposób oczywisty stanowiącej agenturę polityczną
imperializmu.
Zbigniew
Nie chodzi o szukanie idealnych modeli, a takim na pewno nie jest Kuba. Warto
się jednak pochylić nad osiągnięciami tego biednego i małego kraju Trzeciego
Świata (bo przecież nie można go porównywać z państwami wysoko rozwiniętymi) np.
w takich dziedzinach, jak służba zdrowia czy szkolnictwa. Zwłaszcza w obliczu
postępującego utowarowienia tych sektorów w naszym kraju. Bezwzględnie należy
jednak obnażać hipokryzję hucp, typu wyjazd polskich dziennikarzy na Kubę. O ile
się nie mylę, żaden z nich nie pisnął słowem w obronie np. więźniów irackich
przetrzymywanych i torturowanych (na co w przeciwieństwie do Kuby są dowody)
przez Amerykanów w Iraku.
Konrad
Kongres dla Kubańczyków, czy Busha?
"Gazeta Wyborcza" piała z zachwytu nad "kongresem opozycji",
który odbył się w Hawanie. Aby uniknąć posądzeń o stronniczość publikujemy
fragment artykułu na temat wspomnianego "kongresu" z prawicowego francuskiego
dziennika "Le Figaro" (23.05.2005 r., str. 2).
"Zgromadzenie na rzecz promocji społeczeństwa obywatelskiego (APSC) zakończyło
się uchwaleniem rezolucji kwalifikującej reżim Castro jako "stalinowski,
totalitarny i zupełnie antydemokratyczny". Tekst żąda "natychmiastowego
uwolnienia wszystkich więźniów politycznych, bez wyjątków", a także
"natychmiastowej likwidacji kary śmierci". Wreszcie żąda "natychmiastowego
przywrócenia tradycji demokratycznych, pluralizmu partii, programów, ideologii
politycznych kandydatur". Taki zwrot może wywoływać zdziwienie: nie jest pewne,
że większość Kubańczyków popiera "natychmiastowe przywrócenie" dyktatorskiego
reżimu Fulgenicio Batisty, obalonego przez Fidela Castro w 1959 r., czy też
poprzedzających go dominacji hiszpańskich i amerykańskich...
"(...) zgromadzenie to było ostro krytykowane w łonie samej opozycji. Piętnaście
organizacji nie zgodziło się brać w nim udziału, m.in. Ruch chrześcijański
"Wyzwolenie" Oswaldo Payi, który komentował to zgromadzenie jako "drakę"
przedstawiającą opozycję jako podporządkowaną Stanom Zjednoczonym. Transmisja
wystąpienia George Busha, który obiecywał dysydentom "już bliski dzień wolności"
pogłębiła jeszcze zażenowanie, podczas gdy jeden z delegatów zabierał głos, aby
podziękować "braciom z wygnania, rządowi amerykańskiemu i Sekcji interesów
Stanów Zjednoczonych" w Hawanie."
List otwarty Dość prowokacji i ingerencji!
My, niżej podpisani, świadomi, że jest nas dużo więcej,
potępiamy polskich polityków, władze i media za:
- prowokacje wobec Kuby i wysługiwanie się rządowi USA w jego ponad 40-letnich
brutalnych próbach zdławienia tego narodu za to, że śmiał uwolnić się od
panowania amerykańskiego, odmawia poddania się globalnemu reżimowi imperialnemu,
broni niepodległości i zdobyczy społecznych oraz udziela solidarnej pomocy innym
narodom Trzeciego Świata;
- podżeganie do wojen oraz politykę interwencji wojskowych i ingerencji
politycznych w innych krajach, prowadzoną w interesie supermocarstwa, które
świadomie i bezczelnie okłamuje opinię publiczną, napada na inne kraje i je
rujnuje, w Afganistanie wymordowało tysiące jeńców wojennych, okupuje i grabi
Irak i torturuje od Bagramu przez Abu Ghuraib po Guantánamo.
Apelujemy do postępowej i niezależnej opinii publicznej na świecie, aby
zainteresowała się sytuacją w Polsce i żądała od polskich polityków i władz
wyjaśnień, dlaczego
- 60 proc. obywateli żyje poniżej minimum socjalnego, w tym 13 proc. w skrajnym
ubóstwie,
- stopa bezrobocia sięga 20 proc. i wśród młodzieży 43 proc.,
- państwo gnije od największej korupcji w Unii Europejskiej, rozległe sfery
życia politycznego i gospodarczego są powiązane z mafiami, Centralne Biuro
Śledcze okazało się dostawcą kokainy i heroiny na rynek narkotykowy,
- władza reprezentuje zdecydowaną mniejszość obywateli, a demokracja jest tylko
dla panującej elity.
Pierwsi sygnatariusze: Marcin Adam, Jerzy Drewnowski, Jan Dziewulski, Wojciech
Figiel, Marian Indelak ? Krystyna Jaskólska-Ładosz, Irena Kowalewska, Zbigniew
Marcin Kowalewski, Marek Krakowski, Józef Łachut, Konrad Markowski, Szymon
Martys,Stanisław Matuła, Krzysztof Mazur, Michał Nowicki, Magdalena Ostrowska,
Sylwester Rajchel, Maciej Roszak, Adam Sochaczewski, Boian Stanisławski, Jerzy
Szczerbatko, Katarzyna Szumlewicz, Zbigniew Wiktor, Tomasz Rafał Wiśniewski,
Jacek Zychowicz
Podpisy z poparciem dla powyższego listu, można kierować na adres:
zbkowa@poczta.onet.pl