Tekst pochodzi ze strony GPR http://www.gpr.webpark.pl/


GPR: Podsumowanie IV Ogólnopolskiej Konferencji Pracowniczej

Zamieszanie wokół nieistniejącej partii robotniczej
W IV Ogólnopolskiej Konferencji Pracowniczej wzięło udział ponad 100 osób, wśród nich, przedstawiciele ok. 20 zakładów pracy. Na sali reprezentowane były niemal wszystkie najważniejsze centrale związkowe (OPZZ, Solidarność, Solidarność’80, Sierpień’80), oprócz nich także związki nie zrzeszone w ogólnopolskich centralach. Spośród dotychczasowych Ogólnopolskich Konferencji Pracowniczych, konferencja warszawska wyróżniała się najszerszym udziałem działaczy związkowych.
W ramach konferencji, równolegle do zwykłego porządku obrad, odbyły się dwa spotkania poświęcone kampanii na rzecz robotników sezonowych – z udziałem gości zagranicznych. Podczas konferencji pojawiła się ciekawa inicjatywa (zgłoszona przez Grzegorza Kupisa, wiceprzewodniczącego Sierpnia ’80 w Tramwajach Warszawskich) powołania ponad-związkowej grupy wsparcia dla protestów robotniczych (organizującej poparcie dla protestów i udzielającej im pomocy eksperckiej). Z kolei w punkcie wstępnym konferencji z inicjatywą powołania klasowej partii robotniczej wystąpił gospodarz Konferencji, Zdzisław Tuszyński, przewodniczący Federacji Związków Zawodowych „Metalowcy” (sprawa partii robotniczej wywołała wiele nieporozumień, o czym za chwilę).
W części wstępnej reprezentanci poszczególnych zakładów pracy opowiadali o walkach prowadzonych przez swoje załogi. Przy okazji wywiązały się (choć nie zdołały się niestety rozwinąć) dwie ciekawe dyskusje. Jedna z nich dotyczyła partii robotniczej, druga – problemu kolaboracji wielu organizacji związkowych z pracodawcami. Były one (zwłaszcza kwestia kolaboracji związków zawodowych z pracodawcami w sytuacji „finansowego ustawienia” działaczy związkowych – na przykładzie warszawskiej FSO) kontynuowane w ramach dyskusji po zagajeniu Jarka Urbańskiego o kondycji klasy pracowniczej w Polsce. Niestety obie te dyskusje musiały zostać przerwane, ze względu na przyjęty porządek konferencji. Punkt wstępny z założenia nie przewidywał dyskusji, ale raczej raporty z różnych odcinków walki klasowej (a dyskusja po zagajeniu Jarka Urbańskiego była bardzo ograniczona czasowo).
Bardzo ciekawym punktem konferencji okazał się blok kobiecy, w ramach którego przedstawicielki Solidarności z fabryki Goplana (gł. Maria Skrzypczak) opowiedziały bardzo szczegółowo o problemach, z jakimi boryka się kobieca część załogi Goplany. Dużo emocji wywołała dyskusja po referacie Floriana Nowickiego z GPR: „Samorządność robotnicza w Polsce”, która odeszła od pierwotnego tematu (robotnicza kontrola i robotnicze zarządzanie) i zogniskowała się na temacie spółdzielczości. Doszło tu do ciekawego starcia między anarchizmem i socjalizmem. Niestety, dyskusja ta odbywała się już w momencie, kiedy większość przyjezdnych działaczy związkowych musiała opuścić konferencję.
Nasuwa się pytanie, czy konferencja była sukcesem i czy jej zakładane cele zostały zrealizowane? Sukcesem była spora frekwencja, jeżeli chodzi o działaczy związkowych i zakładowych – w porównaniu z poprzednimi konferencjami. Chociaż przewaga konferencji warszawskiej pod tym względem nie była aż tak duża, jak byśmy tego oczekiwali. Smuci np. brak przedstawicieli kolejarzy i górników – na których bardzo liczyliśmy. Niewątpliwie udało się zrealizować cel zasadniczy, polegający na wymianie doświadczeń i popularyzowaniu wiedzy o rozmaitych protestach robotniczych. Zasługą naszych konferencji zawsze było umożliwienie uczestnikom poszczególnych protestów i strajków przedstawienia prawdy na ich temat – zazwyczaj wykoślawianej w relacjach medialnych. Cel „informacyjny” został więc osiągnięty. Ale oprócz celu „informacyjnego” nasza konferencja stawiała sobie także cel „integracyjny” – promowanie różnych form integracji działaczy robotniczych – w poprzek istniejących struktur związkowych. A więc organizowanie wspólnych kampanii i inicjatyw, które angażowałyby różne środowiska związkowe i robotnicze – środowiska, które, gdyby nie konferencja, nigdy by się ze sobą nie spotkały. Otóż pod tym względem dorobek IV OKP nie jest zbyt imponujący. Udało się uruchomić kampanię na rzecz robotników sezonowych. I jest to sukces. Ale kampania ta ma charakter raczej „niszowy” i nie jest płaszczyzną, na bazie której można by efektywnie integrować załogi polskich zakładów pracy i ich zakładowe organizacje związkowe. Potrzebne są takie inicjatywy, które odnosiłyby się do najbardziej zasadniczych problemów klasy robotniczej w Polsce i które mogłyby owocować regularną współpracą bojowych i uczciwych działaczy zakładowych z różnych miast, regionów, branż i central związkowych. Takiej inicjatywy zabrakło. A ściśle rzecz biorąc, pojawiła się ona jedynie jako postulat odnośnie następnej konferencji. Wystąpili z nią, niezależnie od siebie, dwaj działacze związkowi. Chodzi mianowicie o ideę powołania grupy wsparcia dla protestów robotniczych. Przygotowując się do kolejnej Konferencji Pracowniczej, będziemy musieli porządnie przemyśleć tę inicjatywę i nadać jej taką formę, by na V OKP można było postawić ją bardziej konkretnie, niż miało to miejsce teraz.
Uważamy, że inicjatywy tego typu – jako inicjatywy Konferencji – są bardzo potrzebne i realne. Wszyscy chyba uczestnicy IV OKP – pomimo najrozmaitszych różnic politycznych – zgodni byli co do tego, że owocem Konferencji powinno być coś konkretnego i namacalnego, że „ludzie Konferencji” poza dyskutowaniem, powinni wreszcie coś razem zrobić. Że Konferencja nie może się ograniczać tylko do opowiadania, co się dzieje w moim zakładzie, ale że powinno wyniknąć z niej coś praktycznego. Jakaś forma regularnej współpracy walczących i wiarygodnych działaczy ruchu robotniczego, która rzuciłaby wyzwanie oportunistycznym i upasionym na związkowych składkach biurokratom i ich centralom. Jakaś inicjatywa, która w oczach działaczy robotniczych mogłaby stanowić realną alternatywę dla tej katastrofalnej polityki, którą narzucają ruchowi robotniczemu największe centrale związkowe. Uruchomienie takiej inicjatywy, pod patronatem OKP, sprawi, że nasze konferencyjne dyskusje nabiorą bardziej konkretnego wymiaru. Zamiast rozmawiać o tym, jak to źle jest w moim zakładzie i co moja organizacja związkowa zrobiła w tej sprawie, zaczniemy wreszcie dyskutować o tym, jak wspólnie organizować robotniczy opór wobec polityki kapitału i państwa, jak organizować wsparcie dla tego czy innego protestu, jak efektywnie artykułować interesy robotnicze na różnych poziomach.
Wnioski praktyczne są więc następujące:
- do czasu kolejnej konferencji musimy opracować wstępny projekt inicjatywy, która nie byłaby adresowana do grup niszowych (specyficznych grup w obrębie klasy robotniczej, takich jak np. pracownicy sezonowi), ale do klasy robotniczej jako takiej;
- aby to było możliwe, musi się ona koncentrować na najbardziej centralnych problemach świata pracy w Polsce;
- takim centralnym problemem jest walka o utrzymanie miejsc pracy i obrona określonych warunków socjalnych (co oznacza jednocześnie walkę o ich poprawę).
- taką inicjatywą może być właśnie ponadzwiązkowa grupa wsparcia dla protestów robotniczych.
Przejdźmy teraz do najbardziej newralgicznej kwestii, która wyłoniła się jeszcze przed Konferencją, a która obecnie, w toku pokonferencyjnych dyskusji, zrodziła wiele nieporozumień. A więc do kwestii klasowej partii robotniczej.
Na kilka dni przed Konferencją, Zdzisław Tuszyński, przewodniczący federacji metalowców, po rozmowach z przedstawicielami Komitetu Organizacyjnego Konferencji, w tym m.in. z Florianem Nowickim z GPR, przekazał nam, napisany specjalnie na Konferencję tekst p.t. „Co się stało z naszą klasą?”, kończący się „Apelem do ludzi pracy”. Główną tezą tekstu była konieczność powołania klasowej partii robotniczej. Inicjatywa Tuszyńskiego spotkała się z poparciem działaczy GPR. GPR, jak sama nazwa wskazuje, opowiada się za budową klasowej partii robotniczej – partii, która stanęła by na straży wspólnych (dzisiejszych i jutrzejszych) interesów klasy robotniczej jako całości. W przygotowanym przez nas materiale na IV OKP p.t. „Ruch robotniczy w Polsce – w przeddzień kolejnej neoliberalnej ofensywy” wyraziliśmy nasze argumenty za koniecznością powołania takiej partii i nasze poglądy na to, czym taka partia powinna być. W szczególności napisaliśmy tam, że wyobrażamy ją sobie jako partię robotniczego protestu (a nie zwykłą partię burżuazyjną, której głównym celem jest dostanie się do parlamentu).
Inicjatywa Tuszyńskiego wywołała pewne obawy środowiska anarchistycznego, traktującego antypartyjność jako jeden z głównych składników swojej ideowej tożsamości. Obawy te dotyczyły tego, czy przypadkiem postulat budowy partii robotniczej nie zostanie przez Tuszyńskiego i GPR narzucony „antypartyjnej” konferencji. Skoro takie obawy się pojawiły, czujemy się zobowiązani wyjaśnić nasz stosunek do inicjatywy Tuszyńskiego, a zwłaszcza do powiązania tej inicjatywy z Ogólnopolską Konferencją Pracowniczą. GPR uważa, że Ogólnopolskie Konferencje Pracownicze nie są właściwym adresatem postulatu budowy partii robotniczej. Chociażby z tego względu, że uczestnikami OKP są w istotnej mierze przeciwnicy jakiejkolwiek partyjności (anarchiści i niektórzy działacze związkowi). Skoro tak, to narzucanie Konferencji jako takiej idei budowania partii robotniczej mija się z celem. Ponadto, jako współorganizatorzy OKP szanujemy dyscyplinę organizacyjną jej Komitetu Organizacyjnego (w którego skład sami wchodzimy). A Komitet Organizacyjny przeciwny był forsowaniu tej inicjatywy pod szyldem Konferencji. A więc, powtórzmy raz jeszcze, nie ma podstaw do obaw, że GPR będzie chciał narzucać inicjatywę budowy partii Konferencji jako takiej. To jednak nie oznacza, że Ogólnopolskie Konferencje Pracownicze nie mogą być tym miejscem, w którym kwestia partii robotniczej byłaby dyskutowana.
Konferencje z cyklu OKP powinny być właśnie forum umożliwiającym dyskusję nad najważniejszymi problemami ruchu robotniczego i związkowego. Nawet, jeżeli są to problemy „newralgiczne”. A pytanie: „czy klasa robotnicza potrzebuje partii robotniczej?” jest jednym z kluczowych problemów do którego jakoś ustosunkować się muszą aktywiści ruchu robotniczego i związkowego. Zwłaszcza, że idea budowy partii nie jest wymysłem jakiejś grupki działaczy, ale postulatem, który często można usłyszeć podczas protestów robotniczych. Robotnicy w Polsce (ci oczywiście, którzy angażują się po stronie swojej klasy) zdają sobie doskonale sprawę z tego, że klasa robotnicza w Polsce nie ma własnej reprezentacji politycznej, podczas gdy kapitał jest świetnie zorganizowany politycznie; i że ta dysproporcja jest źródłem kolejnych porażek świata pracy.
Zresztą nie obejdziemy tego tematu ograniczając pole dyskusji. To, co zostanie zepchnięte pod dywan przez organizatorów, i tak przedostanie się na powierzchnię. Jak się okazało, kwestia partii robotniczej wywołuje wiele emocji w dyskusjach pokonferencyjnych. A skoro tak, to dlaczego, zamiast dyskutować jej „pokątnie”, nie postawić by tej kwestii otwarcie na kolejnej Konferencji? Konferencja przygotowawcza (4 i 1) mogłaby przyjąć jakieś ramy porządkowe dla takiej dyskusji.
Żeby miała ona jednak sens, nie możemy podchodzić do niej na zasadzie: „z mojej ideologii wynika, że partie są złe (bądź dobre), więc jestem przeciwnikiem (zwolennikiem) budowania partii robotniczej”. Musimy przyjąć wspólne założenie, że dobre jest to, co posuwa naprzód walkę klasową; to, co wzmacnia samoorganizację klasy robotniczej w walce z kapitałem i państwem. Jeżeli partia robotnicza może pomóc klasie robotniczej w walce o jej interesy – to jest dobra, niezależnie od tego, co który ideolog na ten temat napisał (i na odwrót, jeżeli partia nie może efektywnie służyć interesom ludzi pracy – należy zaniechać jej powoływania). Chyba, że dla kogoś „antypartyjność” jest ważniejsza od obrony klasowego interesu ludzi pracy. (A wówczas dyskusja jest istotnie niemożliwa.)
Ponadto, dyskusja taka nie powinna toczyć się na abstrakcyjnej płaszczyźnie, czy „partie jako takie” są dobre czy złe. Nie ma czegoś takiego, jak „partia jako taka”. Historia zna różne partie, w tym także różne partie robotnicze. Zamiast więc przypisywać „partii jako takiej” jakieś ogólne cechy i następnie przenosić te ogólne cechy na każdą partię robotniczą, powinniśmy się raczej zastanowić nad tym, jaka konkretnie partia jest potrzebna ludziom pracy w Polsce – na tym etapie historycznym, na jakim się obecnie znajdujemy. Podstawowe pytanie brzmi więc: jaki typ partii robotniczej jest na chwilę obecną optymalny – z punktu widzenia rozwoju walki klasowej (przy czym takie postawienie pytania nie sugeruje, że taki typ na pewno istnieje, a więc nie wyklucza opcji antypartyjnej). A dyskusje nad „metafizyczną naturą partyjności” zostawmy na inne okazje.
Dyskusja o partii robotniczej mieści się naszym zdaniem w ogólnym temacie kolejnej konferencji: „jakie formy integracji ruchu pracowniczego proponujemy?”.
Partia robotnicza jest jedną z możliwych form integracji, podobnie jak kampania na rzecz robotników sezonowych, czy grupa wsparcia dla protestów robotniczych. Ogólnopolskie Konferencje Pracownicze powinny być forum dyskusji nad rozmaitymi możliwymi formami integracji ruchu pracowniczego – alternatywnymi w stosunku do tego, co oferują obecne centrale. Do form takiej integracji zaliczamy też partię robotniczą. Różnica między partią a innymi inicjatywami integracyjnymi jest jedynie taka, że postulat budowy partii robotniczej nie może być adresowany do Konferencji jako takiej (ze względów wyżej przytoczonych), natomiast inicjatywa typu grupy wsparcia dla protestów robotniczych, jak najbardziej może być adresowana do całego środowiska OKP.
Inicjatywa Zdzisława Tuszyńskiego będzie teraz żyła własnym życiem – niezależnym od Ogólnopolskich Konferencji Pracowniczych. Ci uczestnicy IV OKP, którym inicjatywa ta spodobała się, zorganizują oddzielne spotkania dla zwolenników utworzenia klasowej partii robotniczej. GPR od samego początku był tą sprawą zainteresowany i swojego zdania nie zmieniamy. Uważamy, że inicjatywa ta powinna rozwijać się równolegle do Ogólnopolskich Konferencji Pracowniczych, co nie znaczy, że ma być dla nich jakąś konkurencją. Są to inicjatywy z różnych poziomów. Okoliczność, że ktoś się pod inicjatywą Tuszyńskiego podpisuje bądź nie, nie powinien rzutować na jego udział w Ogólnopolskich Konferencjach Pracowniczych.
Mamy jedynie nadzieję, że równoległość obu inicjatyw nie będzie wywoływała kolejnych nieporozumień, a jedynie poważne dyskusje o potrzebie (bądź jej braku) powołania partii robotniczej (i jej charakterze).