W związku z opublikowaniem na LBC tekstu narodowca Tomasza Szczepańskiego -publikujemy dla równowagi tekst opublikowany na www.lewica.pl w 2003-04-02. Choć Szczepańskiego jako renegata (kiedyś był lewakiem) jak i narodowca mamy w głębokiej pogardzie - to jednak jego tekst, będący min. historią polskiego trockizmu w latach 80 tych jest całkiem niezły.
Zbigniew Marcin Kowalewski
W jednolitym froncie ze skrajną prawicą
Odpowiedź Ciszewskiemu w sprawie "sojuszu ekstremów" w ATTAC
Rzekomo "część radykalnej lewicy (i nie tylko)" głosi, że
"stowarzyszenie ATTAC stało się organizacją faszystowską". Tak twierdzi Piotr
Ciszewski w artykule "Ośmieszanie antyfaszyzmu", opublikowanym w lewica.pl.
Oczywiście nie podaje kto to głosi, bo dobrze wie, że to nieprawda, ale
insynuuje, że to sprawka Rafała Pankowskiego i stowarzyszenia "Nigdy Więcej",
Stefana Zgliczyńskiego i niżej podpisanego oraz Pracowniczej Demokracji.
Stowarzyszenie ATTAC - Obywatelska Inicjatywa Opodatkowania Obrotu Kapitałowego
- powstało latem 2001 r. jako bodaj pierwsza w Polsce organizacja związana z
międzynarodowym ruchem oporu wobec globalizacji kapitalistycznej. Mogło to być
ważne wydarzenie. Należało spodziewać się, że ATTAC będzie zaczynem i siłą
napędową tego ruchu w Polsce - w kraju, w którym rodzi się on z dużym
opóźnieniem w porównaniu z mnóstwem innych krajów na całym świecie i zaledwie
raczkuje. Minęło półtora roku. Dotychczas ATTAC nie stał się taką siłą napędową
- od chwili, gdy powstał, niewiele się rozwinął, liczba jego członków jest
niewiele większa niż podczas I Walnego Zebrania - i zapewne już się nie stanie,
a to dlatego, że jest obciążony kilkoma ciężkimi grzechami pierworodnymi.
Najcięższy z nich to powiązania ze skrajną prawicą - rola, jaką elementy
skrajnie prawicowe i z nimi sprzymierzone oraz elementy kryjące to przymierze "z
lewa", odegrały w procesie założycielskim i odgrywają nadal w działalności ATTAC.
Te ostatnie, tworzące koalicję czy występujące w jednolitym froncie z dwoma
pierwszymi, ponoszą ogromną odpowiedzialność za to, co od zarania dzieje się z
ATTAC. Należy do nich Ciszewski.
ODKRĘCANIE KRĘTACTW FAKTOGRAFICZNYCH
Ponieważ Ciszewski ma nagminnie poważne kłopoty z relacjonowaniem podstawowych
faktów, wskutek czego wprowadza ludzi w błąd i w mętnej wodzie mętliku
faktograficznego łowi ryby, więc zacznę od przypomnienia kilku takich
najważniejszych faktów. Pisze: "Niestety z przykrością zauważyłem że do
"antyfaszystowskiej" nagonki na ATTAC przyłączyli się Z.M. Kowalewski i S.
Zgliczyński - ludzie, których publikacje bardzo cenię i uważam za ważnych
działaczy radykalnej lewicy. Uważam jednak że w tym przypadku dali się ponieść
histerii i występowali na zasadzie "skoro my mówimy, że są tu faszyści, to tak
musi być"." Ciszewski "zauważył", żeśmy się ze Zgliczyńskim "przyłączyli". A
przecież dobrze wie, jak było naprawdę - do niczego w tej sprawie nie
przyłączyliśmy się, bo to myśmy pierwsi ją postawili! Po co to krętactwo
faktograficzne?
Zgliczyński postawił sprawę skrajnej prawicy już na I Walnym Zebraniu ATTAC w
Gdańsku, we wrześniu 2001 r. To była jedna z głównych przyczyn, dla których obaj
wycofaliśmy na tym zebraniu nasze deklaracje członkowskie, czyli zrezygnowaliśmy
ze wstąpienia do ATTAC. Były również inne przyczyny, którymi tu się nie zajmę,
ale dla pełni obrazu wspomnę o nich - takie, jak odmowa poddania na tym zebraniu
pod dyskusję i pod głosowanie Deklaracji Intencji (jeden z podstawowych
dokumentów ATTAC nie został uchwalony, lecz mu "nadany"!), czy inne jaskrawe
pogwałcenie podstawowych zasad demokracji wewnętrznej, jakie powinny obowiązywać
to stowarzyszenie, a mianowicie stworzenie pod płaszczykiem Rady Programowej
ciała stanowiącego superwładzę poza wszelką kontrolą. Członkowie tej rady są
nieusuwalni, ma ona prawo weta wobec wszelkich uchwał i postanowień
podejmowanych przez naczelne i terenowe władze stowarzyszenia, a odrzucenie weta
jest możliwe jedynie kwalifikowaną większością 3/4 głosów Walnego Zebrania!
W grudniu 2001 r. Zgliczyński, Pankowski i ja wysłaliśmy do zarządów
stowarzyszeń ATTAC w Polsce i we Francji list, w którym na podstawie wielu
przytoczonych a łatwych do sprawdzenia faktów i licznych dokumentów zwróciliśmy
uwagę na bardzo niepokojące zjawisko:
a) obecność w polskim ATTAC, a nawet wśród jego założycieli, osób dobrze znanych
nam z działalności skrajnie prawicowej,
b) współpracę niektórych czołowych działaczy ATTAC, w tym przewodniczącego
Macieja Muskata i kilku innych członków-założycieli ATTAC, z ideologami i
aktywistami skrajnej prawicy, szczególnie na łamach pisma "Obywatel", wydawanego
przez skrajnie prawicowego ideologa, m.in. rzecznika "narodowo-radykalnego
neopogaństwa", Remigiusza Okraskę; Muskat był i jest jednym z redaktorów
"Obywatela".
Na zakończenie napisaliśmy: "W związku z tym zwracamy się do kierownictwa
ATTAC-Polska o: 1. wykluczenie osób współpracujących ze skrajną prawicą z
szeregów ATTAC, 2. zaprzestanie przez działaczy i członków ATTAC współpracy z
pismem "Obywatel"."
Ten list, choć obecnie dobrze ukryty, nadal znajduje się w portalu internetowym
ATTAC (patrz manufaktura.pl/attac/donos.html), podobnie jak znajdują się tam
reakcje, jakie wywołał ze strony "ofiar" naszego rzekomego "donosu" (patrz
manufaktura.pl/attac/?dzial=newsy&nr=120).
Kierownictwo ATTAC Polska odpowiedziało na nasz list obelgami. Przewodniczący
ATTAC Francja, Bernard Cassen, odpowiedział nam (w liście skierowanym również do
zarządu ATTAC w Polsce) wyrażając niepokój i afirmując zasady, jakimi w tej
dziedzinie powinny kierować się stowarzyszenia ATTAC. W szczególności napisał:
"W liście Zgliczyńskiego, Pankowskiego i Kowalewskiego z grudnia podano
szczegółowe elementy na temat środowisk faszystowskich i rasistowskich z nurtu
zwanego "rewolucyjno-nacjonalistycznym". W tej sprawie ATTAC Francja uważa za
nie do przyjęcia jakiekolwiek powiązanie z ruchami tego typu, niezależnie od
tego, jak się nazywają, podobnie jak wszelką dwuznaczność co do ich tez."
Kierownictwo ATTAC Polska nie odważyło się podać treści listu Cassena do
wiadomości na swojej stronie internetowej i ukryło go przed członkami
stowarzyszenia.
Z biegiem czasu, prędzej czy później, wielu działaczy lewicowo-radykalnych,
którzy zaangażowali się w działalność w ATTAC, zdało sobie sprawę, że mamy
rację. Widząc, że wszelka próba rozwiązania problemu skrajnej prawicy w ATTAC
rozbija się o zmowę milczenia, w której uczestniczą również niektórzy działacze
lewicowo-radykalni (lub za takich się podający czy uważający), zrezygnowali z
działalności w ATTAC. Na II Walnym Zebraniu ATTAC w Łodzi, we wrześniu 2002 r.,
członkowie Pracowniczej Demokracji wystąpili z postulatami podobnymi do
wniosków, z którymi na I Walnym Zebraniu wystąpił Zgliczyński i z którymi
wystąpiliśmy w naszym liście z grudnia 2001 r. W zgłoszonym projekcie uchwały
domagali się, aby osoby należące do organizacji skrajnie prawicowych lub
publikujące w skrajnie prawicowych czasopismach nie mogły być członkami ATTAC
oraz aby ATTAC nie reklamował publikacji skrajnie prawicowych i publikacji,
które w pozytywnym świetle przedstawiają skrajnie prawicową propagandę. Nie
dopuszczono jednak nawet do dyskusji nad tym projektem uchwały. Przy czynnym lub
biernym udziale innych działaczy lewicowych wnioskowi PD ukręcono łeb. W
rezultacie członkowie PD wystąpili z ATTAC.
MILCZENIE LEWICOWYCH OWIEC
Tak to wygląda. Nie sposób rozwiązać problemu skrajnej prawicy w ATTAC, bo część
działającej w ATTAC lewicy aktywnie kryje ten problem i brutalnie zwalcza tych,
którzy go podejmują, w tym również ordynarnie ich szkalując, a część kryje się
za plecami niewiedzy, pozuje na niedoinformowaną lub miga się żałośnie na
rozmaite sposoby.
Tych, którzy od ponad roku wiedzą o sprawie infiltrowania ATTAC przez skrajną
prawicę i starają się zwrócić nań uwagę, nie zdziwiła treść "Interpretacji
Deklaracji Ideowej" ATTAC, wyrażającej prawicowe poglądy tych, którzy w ATTAC
dzierżą ster. Zdumiała natomiast postawa owych działaczy lewicowych, którzy nie
protestowali, gdy kierownicy ATTAC brutalnie, bez ogródek, piętnowali lewicę
pisząc: "Atakowane są pojęcia ojczyzny, państwa, narodu, a przede wszystkim:
patriotyzm. Wierności tym wartościom nie akcentowaliśmy dobitnie w "Deklaracji
Ideowej", uznając, że są one oczywiste i bezdyskusyjne. Ze zdumieniem
stwierdziliśmy, że w szeregach "antyglobalistów" znajdują się wyznawcy tych
właśnie tez "globalistycznej" propagandy. (…) Dezawuacja pojęć państwa,
ojczyzny, interesów narodowych i patriotyzmu jest ważnym narzędziem dominacji i
wyzysku, co jest bezpośrednio sprzeczne z postanowieniami statutu Obywatelskiej
Inicjatywy Opodatkowania Obrotu Kapitałowego. (...) Nie zgodzimy się na rolę
"konia trojańskiego" w szeregach walki z egoizmem globalnej oligarchii
finansowej. Nie będziemy też "lewą nogą" neoliberalnego globalizmu. Podkreślamy:
stowarzyszenie Obywatelska Inicjatywa Opodatkowania Obrotu Kapitałowego jest
polskim stowarzyszeniem, stawiającym sobie za cel w pierwszym rzędzie obronę
polskich interesów, suwerenności decyzji polskiego społeczeństwa, polskiej
kultury i tradycji oraz polskiej własności."
Jeśli ktokolwiek, kto uważa się za socjalistę i działa w ATTAC, zaakceptował
ideologię wyłożoną powyżej przez kierownictwo tego stowarzyszenia, to chyba
powinien się zastanowić, czy do swojego rzekomego socjalizmu nie powinien dodać
przymiotnika "narodowy". A jeśli jej nie zaakceptował, ale przeciwko niej głośno
nie zaprotestował, to dał dowód haniebnego oportunizmu i kapitulacji ideowej.
W lipcu 2002 r. Rafał Pankowski, przedstawił podniesioną przez nas sprawę na
łamach brytyjskiego czasopisma antyfaszystowskiego "Searchlight". Okraska i
Muskat oraz dwaj inni działacze ATTAC, Olaf Swolkień i Rafał Górski, zareagowali
na to paszkwilem w języku angielskim pt. "At the Service of Neo-liberals", w
którym, we właściwym sobie stylu, określili nas jako "sly dogs and ordinary
liars". Chcieli opublikować go w "Searchlight", ale to zbyt poważne czasopismo,
by można było w nim upchnąć paszkwil. Okraska, mszcząc się za odmowę
opublikowania tego paszkwilu przez "Searchlight", oskarżył "Searchlight" (w
lewica.pl), że... współpracuje z brytyjskimi służbami specjalnymi. Gdyby "Searchlight"
opublikował paszkwil, Okraska pisałby o nim zupełnie inaczej. Jeśli podpadniesz
Okrasce, Muskatowi i spółce (podobnie jak trzymającej z nimi grupie pn. NLR, o
czym za chwilę), to możesz się spodziewać, że rozpuszczą o tobie wici, iż jesteś
agenturą. Jeśli ktoś w to wątpi, to niech sobie przeczyta, co w "At the Service
of Neo-liberals" Okraska, Muskat i spółka piszą o mnie (zainspirowani, na co są
dowody na piśmie i o czym za chwilę, przez swojego sojusznika "z lewa" w
"sojuszu ekstremów" - wspomnianą grupę pn. NLR).
"OPOZYCJA ANTYSYSTEMOWA"
CZYLI STRATEGIA "SOJUSZU EKSTREMÓW"
Górski i Swolkień, przewodniczący oddziałów ATTAC w Łodzi i Krakowie, wraz z
Okraską (a więc trzej z czterech autorów tego paszkwilu!) we wrześniu 1999 r.,
na tzw. II Kongresie Opozycji Antysystemowej w Wałbrzychu, powołali do życia
Konfederację dla Naszej Ziemi. Po to, aby dowiedzieć się, czym pod względem
"ideowym" miała być ta "konfederacja", wystarczy zapoznać się z opublikowaną
m.in. w "Zielonych Brygadach" (nr 15, 1999) listą sygnatariuszy tej inicjatywy.
Obok Okraski, Górskiego i Swolkienia figurują tam tak skrajnie prawicowe
organizacje, jak: Polska Wspólnota Narodowa Bolesława Tejkowskiego,
Stowarzyszenie na rzecz Tradycji i Kultury "Niklot" Tomasza Szczepańskiego,
Stowarzyszenie Świaszczyca, Rodzima Wiara, Organizacja Monarchistów Polskich
oraz redakcje tak skrajnie prawicowych czasopism, jak "Wspólnota", "Trygław",
"Rojalista - Pro Patria", "Odala", "Securius". Spośród innych sygnatariuszy
warto wymienić redakcję (ponoć anarchistycznego) czasopisma "Inny Świat" z
Januszem Krawczykiem na czele i Janusza Waluszko, który podpisał się w imieniu
Ruchu Społeczeństwa Alternatywnego.
Koleżanka Górskiego z łódzkiego Ośrodka Działań Ekologicznych "Źródła" oburzyła
się w biuletynie (nr 17, 1999) tego ośrodka, że na wspomnianym "kongresie" w
Wałbrzychu "debatowali wspólnie anarchiści-ekolodzy i zwolennicy skrajnej
prawicy". Współpracę ze skrajną prawicą dosadnie i słusznie określiła mianem
"bagna". Górski odpowiedział jej w tymże biuletynie (nr 18, 1999) broniąc takiej
współpracy i pisząc bez ogródek: "Wszystkich zainteresowanych tzw. "sojuszem
ekstremów" [sojusz ekstremów prawicowych (NOP, Młodzież Wszechpolska itp.) i
"ekstremów wolnościowo-ekologicznych" (anarchiści, głębocy ekolodzy itp.)]
odsyłam do numeru 17 pisma opozycji antysystemowej "Żaden"." Ja odsyłam do tego
i innych numerów pisma "Żaden" wszystkich zainteresowanych problemem skrajnej
prawicy w ATTAC. Ich lektura pozwala zdać sobie sprawę, jak wypracowana - m.in.
na łamach tego czasopisma - przez Okraskę i określone nurty skrajnie prawicowe
strategia takiego sojuszu realizuje się w ATTAC.
Tzw. "opozycja antysystemowa" oparta na tzw. "sojuszu ekstremów" z prawa i lewa
to strategia polityczna lansowana od dawna przez skrajnie prawicowych ideologów
Jarosława Tomasiewicza i Remigiusza Okraskę - obaj należą do grona założycieli
ATTAC. W 1994 r. na łamach "Zielonych Brygad" (nr 10/64) Janusz Waluszko tak
demaskował "sojusz ekstremów", pisząc w związku z tekstami Tomasiewicza: "Teksty
te mają często specyficzny charakter - poprzez przykład, czy, rzadziej, otwarte
sformułowania mają przekonać nas, że w gruncie rzeczy cała opozycja
antysystemowa stoi poza pojęciami lewicy i prawicy, tworząc bliżej nieokreśloną
"trzecią drogę", gdzie nacjonalizm miesza się z anarchizmem czy komunizmem, a
rasizm z ekologią. Okazuje się np., że nacjonalizm czy rasizm nie są czymś złym,
że można je wyznawać, a jednocześnie być anarchistą (jeśli nie jest się żydem -
"Gazeta An Arche" nr 21), że mogą być prawicowe grupy ekologiczne (wielokrotnie
prezentowane przez Tomasiewicza w "Zielonych Brygadach"), a jednocześnie okazuje
się, że są "złe" grupy ekologiczne - są to tzw. zgniło-zieloni, lewacy i
kryptokomuniści (nie przeszkadza to Tomasiewiczowi przekonywać w "Samorządności
Robotniczej" nr 6, że możliwa jest współpraca komunistów z nacjonalistami i
faszystami). (...) Kiedy więc Tomasiewicz pisze o możliwości współpracy jest
obłudny, w gruncie rzeczy idzie bowiem nie o współpracę, a o infiltrację
ugrupowań niezależnych i manipulację nimi w interesie... no właśnie - czyim?!
Jarosław Tomasiewicz nie mówi otwarcie kim jest, jakie są jego poglądy, lecz
propagowanie segregacji rasowej czy narodowościowej świadczy, że niezbyt nam po
drodze!" (W 1999 r. Waluszko wyraźnie zmienił zdanie: teraz ze strategami
"sojuszu ekstremów" było mu po drodze... Tomasiewicz twierdzi, że kilka lat temu
odstąpił od pomysłu "sojuszu ekstremów", ale z całą pewnością nie odstąpił od
skrajnej prawicy, o czym niżej).
O poglądach i działaniach Tomasiewicza i Okraski pisaliśmy dość obszernie w
naszym liście z grudnia 2001 r., toteż (naprawdę) niezorientowanych czytelników
(Ciszewski do nich z pewnością nie należy) odsyłam do tego listu. Obaj wydają
(czy wydawali do niedawna) biuletyn tzw. Stowarzyszenia Wspierania Kultur
Etnicznych pt. "zaKORZENIEnie", które określa się jako "etnopluralistyczne", a
pod którym to maskującym terminem kryje się skrajnie prawicowa ideologia "etnodyferencjalistyczna"
- dążenie do tworzenia etnicznie jednorodnych społeczeństw i do apartheidu.
"Nieograniczona swoboda zmieniania tożsamości wprowadza chaos w życie grupy,
osłabia jej spoistość i ułatwia asymilację zbiorowości małych przez wielkie.
Wybór tożsamości nie powinien więc być wyłącznym prawem jednostki - jej opcja
winna być też akceptowana przez innych", czytamy w tzw. manifeście
etnopluralistycznym. Czyli po prostu - nie masz prawa zmienić swojej tożsamości
narodowej bez zgody swojej społeczności narodowej!
"Etnopluralizm", kryptonim etnodyferencjalizmu, to ideologia wypracowana we
Francji przez Alaina de Benoist, stowarzyszenie GRECE i Nową Prawicę - skrajnie
prawicową kuźnię strategii "sojuszu ekstremów", wyspecjalizowaną w penetracji
środowisk lewicowych, a w szczególności lewicowo-radykalnych. Tomasiewicz i
Okraska są w Polsce głównymi stacjami przekaźnikowymi tej ideologii. Wystarczy
przeczytać np. taki czołowy dokument Nowej Prawicy, jak "Manifest na rzecz
odrodzenia europejskiego", napisany przez wspomnianego Alaina de Benoist i
Charles'a Champetiera, czy zapoznać się z produkcją ideologiczną Pierre'a Viala
i "Terre et Peuple", a następnie porównać je z dyskursem Tomasiewicza i Okraski.
Obaj oni mają w swoim dorobku politycznym znaczne sukcesy w przemycaniu tej
ideologii do czasopism i środowisk lewicowo-radykalnych, a niektóre z nich nawet
opanowali swoimi wpływami ideologicznymi i politycznymi.
Tomasiewicz i Okraska nieco maskują na tym polu swoje poglądy, również pod tym
względem korzystając z doświadczeń Nowej Prawicy francuskiej, ale nie czyni tego
stały współpracownik "zaKORZENInia", przywódca ultraprawicowego,
narodowo-radykalnego i neopogańskiego stowarzyszenia "Niklot", Tomasz
Szczepański. Bez właściwego Tomasiewiczowi i Okrasce owijania rzeczy w bawełnę
pisze na stronie internetowej tego stowarzyszenia, że zasadniczym "dobrem",
którego należy bronić, jest "jednolitość narodowa (a o takiej możemy mówić w
sytuacji gdy mniejszości narodowe nie przenoszą [sic] ponad 2% ogółu ludności)".
Co to oznacza w praktyce, wyjaśniono na łamach "Nowego Państwa" (nr 28, 2000)
cytując następujące wynurzenie Szczepańskiego: "Taki Moczar, co prawda, zawisłby
w narodowej Polsce za działalność w UB w stalinizmie, ale wykonał dobrą robotę,
bo przy okazji Marca 1968 roku wypuścił dżina patriotyzmu z butelki, a Żydzi,
którzy wyjechali, byli groźniejsi od tępych gierkowców, którzy przejęli rządy."
ODSIECZ "Z LEWA"
W paszkwilu Muskata i trzech sygnatariuszy oświadczenia z 1999 r. o powołaniu
Konfederacji dla Naszej Ziemi ("sojuszu ekstremów") mnie obrzucono szczególnie
ordynarnymi oszczerstwami. Oszczerstwa te wyprodukowała i usłużnie dostarczyła
Okrasce i Muskatowi (na co są dowody) grupa pn. NLR, której czołowi działacze
szerzą te oszczerstwa od prawie czterech lat. Grupa ta trzyma w ATTAC z tymi,
którzy trzymają ze skrajną prawicą, i bezwstydnie wchodzi w "sojusz ekstremów",
co demonstruje zwalczając zaciekle tych, którzy ujawniają problem skrajnej
prawicy w ATTAC. Nic więc dziwnego, że teoretyk czy strateg "sojuszu ekstremów",
Okraska, ochoczo wystawia tzw. NLR zaświadczenie o dobrym sprawowaniu,
stwierdzając w lewica.pl: "Obecnie NLR to jedna z najporządniejszych grup
polskiej radykalnej lewicy."
Z czysto koniunkturalnych i całkowicie oportunistycznych względów tzw. NLR był
zmuszony odciąć się od wymierzonych we mnie oszczerczych treści paszkwilu
Okraski, Muskata, Górskiego i Swolkienia, choć sam je "nadał". W umieszczonym na
krótko na swojej stronie internetowej "Liście" do autorów paszkwilu jedną ręką
skrytykował ich więc, a drugą ręką pomówił nas, że używamy wobec ATTAC
"gangsterskich metod politycznych". (Później jeden z działaczy tzw. NLR,
tłumacząc się z tego gorączkowo, złożył wyjaśnienie na piśmie, w którym
oświadczył, że "gangsterskie metody" nie odnosiły się do mnie, a "tylko" do
Pankowskiego). Każdy, kto (tak jak np. uczynił to przewodniczący ATTAC Francja)
trzeźwym okiem spojrzy na nasz wspólny list z grudnia 2001 r. i na artykuł
Pankowskiego w "Searchlight", do czego zachęcamy wszystkich zainteresowanych tą
sprawą, z łatwością przekona się, jak łajdackie jest pomówienie czy to nas
trzech, czy "tylko" Pankowskiego o stosowanie "gangsterskich metod". Czego
jednak ci ludzie występujący pod szyldem NLR nie są gotowi zrobić, gdy trzeba
kryć sojusz kierownictwa ATTAC Polska ze skrajną prawicą i wysługiwać się temu
sojuszowi w zamian za stołki w ATTAC? Gdy Joanna Duda-Gwiazda, "odpowiadając" na
nasz list w "Liście do moich rodaków" (ni mniej, ni więcej), na stronie
internetowej ATTAC pluła w twarz trockistom głosząc, że "w Polsce trzeba wymazać
z pamięci historycznej Trockiego" i gdy kierownictwo ATTAC piętnowało "symbole i
retorykę, do których odwołują się reprezentowane przez p. Kowalewskiego
środowiska", ci "trockiści" nie reagowali, bo "grunt, że w Gdańsku przypieprzono
Kowalewskiemu".
Wreszcie, w ponad rok po naszym liście, głos w tej sprawie zabrał Piotr
Ciszewski. Ponieważ uczynił to tuż po ukazaniu się wspomnianego paszkwilu
Muskata, Okraski, Swolkienia i Górskiego, można domniemywać, że zbieżność
czasowa nie jest przypadkowa. Czyżby wynikała z rozpisania ról? Tego nie wiem,
ale nie ulega wątpliwości, że głos Ciszewskiego to wystąpienie w jednolitym
froncie z Okraską i jego przyjaciółmi.
Ciszewski miał kupę czasu (przeszło rok), aby sprawdzić przedstawione przez nas
fakty i przestudiować dokumenty, które przytoczyliśmy. Nie wiem, czy to zrobił.
Nie wiem, jak wyrobił sobie zdanie Wiem, że ma w tej sprawie wyrobione zdanie,
któremu dał jednoznacznie wyraz. Brzmi ono tak. Żadnego problemu skrajnej
prawicy w ATTAC nie ma. Wyssaliśmy go z palca. Analfabetyzm polityczny czy zła
wola? Chyba jedno i drugie.
CISZEWSKI ROZPRAWIA SIĘ Z "NIGDY WIĘCEJ"
Obszerny fragment artykułu Ciszewskiego to grubiański atak na Pankowskiego,
nazwanego po chamsku "dyżurnym antyfaszystą", i na stowarzyszenie "Nigdy
Więcej". Na lewicy są ludzie, którzy nie mogą wybaczyć temu stowarzyszeniu, że
na podstawie mrówczej nieraz pracy ujawnia i dokumentuje działania skrajnej
prawicy, bo to nie pozwala im bezkarnie z nią flirtować czy się zadawać lub ją
banalizować, gdy leży to w ich (krótkowzrocznie i małostkowo pojętym) interesie
indywidualnym lub grupowym. Gdyby nie ta cenna robota "Nigdy Więcej" i
zgromadzona przez to stowarzyszenie dokumentacja, trudno byłoby np. wykazać to,
co ze Zgliczyńskim i Pankowskim wykazaliśmy w naszym liście w sprawie ATTAC.
Złość na Pankowskiego i "Nigdy Więcej", której upust dał Ciszewski, jest dobrze
mi znana ze strony niektórych lewicowców, tylko że tym razem doszła do głosu
publicznie i na piśmie.
Ciszewski zarzuca temu zasłużonemu stowarzyszeniu, że "już dawno nie zhańbiło
się zorganizowaniem jakiejkolwiek demonstracji antyfaszystowskiej, ani akcji
ulicznej". Ciszewski ma manię pouczania kogo się da co powinien robić - niedawno
pouczał redakcję "Rewolucji", jak powinna robić to czasopismo po to, by dotrzeć
do mas, zamiast samemu zabrać się za robienie czasopisma po swojej myśli.
Podobnie jak "Rewolucji", zarzuca stowarzyszeniu "Nigdy Więcej", że jego
działalność "nijak nie wpływa na świadomość zwykłych ludzi". Redakcja
"Rewolucji" (i zapewne również kierownictwo "Nigdy Więcej") chętnie poprosi
Ciszewskiego o zorganizowanie szkolenia nt. "Jak wpływać na świadomość zwykłych
ludzi", gdy on sam pokaże w praktyce, że wie, jak to się robi. Na razie traktuję
takie jego wycieczki jako bicie piany. Jeśli chodzi o zarzut, że "Nigdy Więcej"
nie organizuje demonstracji, to powiem tylko tyle: Ciszewski należy do grona
rekordzistów wśród organizatorów nieudanych demonstracji, które zdemoralizowały
wielu uczestników i na których wielu z nich tak się sparzyło, że teraz dmuchają
na zimne i nie chodzą nawet na udane demonstracje. Mnożenie nieudanych
demonstracji to działanie pozorne i demobilizujące. Pewnego razu w zeszłym roku
Ciszewski ostro skarcił lewicowe grupy polityczne za to, że na demonstracje,
które robią, nie potrafią mobilizować nawet własnych członków. Uczynił to
wkrótce po pamiętnym, uwieńczonym totalnym fiaskiem, "marszu
antykapitalistycznym" z 22 czerwca, który współorganizował. O ile się nie mylę,
sam sprowadził na ten marsz bodaj dwóch członków swojej własnej organizacji. I
jeszcze jedno: jeśli chodzi o "wpływanie na świadomość zwykłych ludzi", to
aroganckie i demagogiczne wycieczki na tym polu "nijak się mają" do jego
własnych dokonań. Tak się składa, że "Nigdy Więcej" wpłynęło na świadomość
wielokrotnie większej liczby zwykłych ludzi niż działalność organizacji
Ciszewskiego. Prawdopodobnie nikomu nie są znane żadne fakty świadczące o tym,
by Ciszewski kiedykolwiek zajmował się działalnością antyfaszystowską. Choć
działalność "Nigdy Więcej" nie polega na organizowaniu demonstracji, z całą
pewnością przyniosła więcej efektów w zwalczaniu skrajnej prawicy niż dałyby
dziesiątki antyfaszystowskich demonstracji (a faktycznie symbolicznych, poza
samymi uczestnikami przez nikogo nie zauważanych pikiet) w rodzaju tych, których
wiele ma na swoim koncie Ciszewski. Po tak kiepskich demonstracjach zwykle
niewiele pozostaje - może poza kolejnym zestawem zdjęć działaczy lewicowych w
policyjnych kartotekach.
To byłoby tyle w sprawie wiarygodności Ciszewskiego, gdy udziela takich pouczeń,
gdyby nie jego stwierdzenie, że "Nigdy Więcej" "jest organizacją bardzo
"grzeczną", wręcz wspierającą system". To zapewne "cienka aluzja" do tego, że
sam Ciszewski działa w organizacji bardzo "niegrzecznej" - demontującej system,
tj. w młodzieżówce partii współrządzącej: Unii Pracy.
MASKOWANIE SKRAJNEJ PRAWICY
A teraz przyjrzyjmy się, jak Ciszewski ustosunkowuje się do faktów, które
podaliśmy wraz z Pankowskim i Zgliczyńskim w grudniu 2001 r. i które Pankowski
podał również w brytyjskim "Searchlight". Nie przypominam tych faktów, lecz
odsyłam do obu tekstów - to konieczne, aby wyrobić sobie zdanie o tym, jak
postępuje Ciszewski, jak przekręca treść naszych tekstów i jak kamufluje cały
poruszony przez nas problem. "Opierają się one na oskarżeniach wobec kilku osób.
We wszystkich przypadkach chodzi o to że publikowały one kiedyś w czasopismach,
związanych z ruchem nacjonalistycznym. Co do zarzutu publikowania, mogę
odpowiedzieć jedno, wielu ludzi publikowało swoje teksty kiedyś w różnych
gazetach."
Ludzie, o których mowa, nie tylko publikowali "kiedyś", jak twierdzi Ciszewski.
Publikują nadal. Do dziś. Co więcej, są czołowymi redaktorami i
współpracownikami wielu pism skrajnie prawicowych.
Pisze dalej Ciszewski: "Drugim dowodem "infiltracji przez skrajną prawicę" ma
być czasopismo "Obywatel"." Tymczasem, twierdzi Ciszewski, to czasopismo nie
jest związane z ATTAC. Nie jest związane? Jest, i to ściśle. Czasopismo mające
tak ścisłe związki z jakąś organizacją, jakie "Obywatel" ma z ATTAC, zwykło się
nazywać półoficjalnym organem. ""Obywatela" z ATTAC łączą poszczególne osoby,
które działają w jego redakcji." Ciszewski nie wspomina oczywiście, jakie to
osoby - że są to niektórzy czołowi działacze ATTAC, w tym sam przewodniczący
ATTAC Muskat. "Cóż jednak jest "faszystowskiego" w "Obywatelu". Otóż na jego
stronie internetowej znajdują się linki do stron nacjonalistycznych. Na stronie
lewica.pl znajduje się natomiast kilka linków do stron maoistowskich, czy
oznacza więc to że lewica.pl jest portalem maoistowskim?" Jak widać, w obronie
"Obywatela" i ścisłych związków takich osób, jak przewodniczący ATTAC, z tym
czasopismem, którego redaktorem naczelnym jest skrajnie prawicowy ideolog
Okraska, Ciszewski uważa wszystkie chwyty za dozwolone. Większość
członków-założycieli ATTAC to redaktorzy, stali współpracownicy i autorzy
"Obywatela".
"Linki do stron nacjonalistycznych." To wszystko. Tylko tyle. Nawet gdyby
rzeczywiście tak było, dla żadnego świadomego lewicowca wcale nie byłoby to
tylko tyle. Ciszewski przemilcza naszą długą listę innych przejawów obecności
skrajnej prawicy na łamach "Obywatela". Reklamy skrajnie prawicowych wydawnictw.
Przyjazne omówienia "Szczerbca", "Odali", "Rojalisty", "Templum" itd.,
zachęcające do ich lektury jako prasy rzekomo antysystemowej. Liczne artykuły
skrajnie prawicowych autorów. Liczne idee skrajnie prawicowe, które od
pierwszego numeru do najświeższego sączy się na łamach "Obywatela". Ciszewski
przemilcza to wszystko skrajnie prawicowe, co ukazało się w "Obywatelu" zarówno
przed naszym listem, jak i po nim. Oto choćby ostatni numer, w którym pod batutą
skrajnie prawicowego redaktora naczelnego, Remigiusza Okraski, ramię w ramię z
nim i przewodniczącym ATTAC Maciejem Muskatem produkują się tacy ludzie, jak
czołowy rosyjski ideolog "nacjonalbolszewicki" Aleksander Dugin, stały
współpracownik "Trygława" (organu stowarzyszenia "Niklot") i "Stańczyka" Marek
Węgierski, czy rzecznik "narodowo-radykalnego neopogaństwa" lansujący w Polsce
idee francuskiej Nowej Prawicy, Jarosław Tomasiewicz, stary znajomy Okraski z
tych samych i im podobnych "klimatów" i koneksji "narodowo-radykalnych" czy
"rewolucyjno-nacjonalistycznych" i "neopogańskich". Długą listę skrajnie
prawicowych czasopism (ppierowych lub elektronicznych), których czy to
redaktorem, czy współpracownikiem był lub jest Tomasiewicz, uzupełnijmy o dwa.
Daruję sobie omawianie ich treści. Wspomnę tylko, że jedno, "Odmrocze", w którym
głównymi autorami są Tomasiewicz i Okraska, na okładce opatrzone jest swastyką,
a drugie, "Warun - Nowa Prawica", którego stałym współpracownikiem jest
Tomasiewicz, wprowadza w "top 88 sites", czyli czołowe witryny internetowe
należące do rodziny "ideowej" Heil Hitler z całego świata. Co, Ciszewski nie wie
o tym wszystkim? Jedno z dwojga - albo nie wie dlatego, że nie chce wiedzieć, bo
tak mu wygodnie, albo po prostu nie ma zielonego pojęcia, o czym pisze. Kolejnym
autorem, o którym warto wspomnieć, w tym samym numerze "Obywatela" jest Janusz
Krawczyk, redaktor (podobno) anarchistycznego "Innego Świata", sygnatariusz
wspomnianego już "sojuszu ekstremów" z 1999 r. pn. Konfederacja dla Naszej Ziemi
i - do spółki z takim tuzem skrajnej prawicy, jak Tomasz Szczepański, któremu
zresztą udostępnił łamy "Innego Świata" - stały współpracownik redagowanego
przez Tomasiewicza i Okraskę "zaKORZENIEnia". O działaczach Unii Polityki
Realnej czy Prawa i Sprawiedliwości, opublikowanych w tym samym numerze
"Obywatela", już nie wspomnę, bo przy Okrasce, Tomasiewiczu, Węgierskim, Duginie...
to małe piwo.
Ciszewski nie ustosunkował się do żadnych faktów, które obficie przytoczyliśmy w
naszym liście z grudnia 2001 r. "Referując" go nakłamał. Pomówił i napiętnował
tych, którzy podnoszą problem skrajnej prawicy w ATTAC. Zagroził im
"wykluczeniem ze współpracy" (oględnie nie precyzując jakiej czy kogo z kim).
Stwierdził, że takiego problemu w ATTAC nie ma. Problem jest i widzi go gołym
okiem każdy, kto chce go widzieć. Ponieważ Ciszewski nie cierpi na kurzą
ślepotę, trudno sobie wyobrazić, by go nie widział. Wygląda na to, że idzie w
ślady tzw. NLR i kamufluje sprawę.
JEŚLI JESZCZE JEST SZANSA...
Na lewicy jest wiele różnych podziałów politycznych. Dziś jednym z nich jest
stosunek do sprawy skrajnej prawicy w ATTAC. Czas skończyć z tuszowaniem czy
banalizowaniem tego podziału. Przeciwnie - trzeba go wyraźnie zaznaczyć. Ci na
lewicy, którzy go kryją lub tak czy siak się wobec niego migają, chowają głowę w
piasek itd., są odpowiedzialni za fiasko stowarzyszenia ATTAC w Polsce. Jeśli
jeszcze jest szansa, aby wyszli z tego z honorem, niech z niej czym prędzej
skorzystają - niech zerwą wszelkie powiązania z "sojuszem ekstremów", który
zagnieździł się w ATTAC, i wyrugują ten sojusz z łona ATTAC, o ile jest to
możliwe, w co, niestety, wątpię. A jeśli nie jest, niech opuszczą to
stowarzyszenie i założą nowe, wolne od takich sojuszów i powiązań.
O całej tej sprawie mówi się coraz głośniej za granicą. Coraz bardziej
zaniepokojone są stowarzyszenia ATTAC w kilku krajach. Ostatnio parokrotnie
zajął się nią lewicowy dziennik niemiecki "Junge Welt".
Natomiast w Polsce jedyny publiczny głos w tej sprawie ze strony lewicowego
działacza ATTAC - to wystąpienie Ciszewskiego w jednolitym froncie z Okraską i
Muskatem.
Zbigniew Marcin Kowalewski